Kryształowe Królestwo[Karczma] "Pod Pijanym Nietoperzem"

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

[Karczma] "Pod Pijanym Nietoperzem"

Post autor: Alinsa »

Już po przekroczeniu progu w nozdrza dziewczyny uderzyła mieszanka zapachów z przepełnionej karczmy. Swąd odrobinę przypalonego mięsiwa, zapach zwietrzałego piwa, mieszanka wszelkich kadzideł, ziela fajkowego i nieodłączny w takich miejscach smród brudnych ciał. W gospodzie panował ogromny ścisk. Gwar rozmów w rozmaitych językach kojarzył się z brzękiem rozjuszonej pszczoły. Nikt nie zwrócił uwagi na wampirzycę z obrożą na szyi, gdy weszli do przybytku, każdy wydawał się być zajęty albo swoimi sprawami, albo zagorzałą dyskusją. Obsługa uwijała się przy stołach, monety brzęczały, a piwo lało się słusznym strumieniem. Przez kłęby dymu pijawka dostrzegła wolne miejsce przy długiej ławie. Pełna była najrozmaitszych gości: ludzi i nieludzi. Tego wieczoru panował tu szczególny tłok. Dopiero teraz elfka poczuła swobodę. Widziała, że hiena nie odważy się zrobić jej krzywdy. Przynajmniej nie teraz, na oczach tylu ludzi. Alinsa zdała sobie sprawę, że jej strój jest nieodpowiedni. Wyższe warstwy społeczeństwa zasiadały w bogatszych, luksusowych tawernach.
Wampirzyca miała nareszcie chwilę, aby się rozerwać. Miała naprawdę ciężki dzień...
Wyraz jej twarzy był radosny. Jakby wyrażał chęć zabawienia się tego wieczoru, przez co postać wydawała się emanować pewnością siebie.
Dumnym, pełnym gracji krokiem przemieszczała się w stronę wolnego stolika pod ścianą, usytuowanego gdzieś w głębi sali.
Dziewczyna posadziła swój zgrabny tyłek na wolnym miejscu naprzeciw niej usiadł jej właściciel.
Była ciekaw, czy zwierzak da jej coś do picia? Niepotrzebnie się łudziła. Poza tym Alinsa nie gustowała w tanich trunkach. Wolała już napić się krwi, a na to nadejdzie czas. Prędzej czy później...
- Co teraz zamierzasz ze mną zrobić? - zadała pytanie swemu oprawcy. Chciała znać już swój przyszły los. Dziewczyna nie miała pojęcie co się z nią teraz stania. Nie wiedział też na czym polegać miała jej tresura.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Barius wszedł do knajpy jak do siebie, nie oglądając się nawet zbytnio po kątach. Puścił swoje „zwierzątko” przodem, by brzącącz łańcuchem posadziło swój tyłek na sfatygowanym krześle. Nie była to karczma dla wyszukanej klienteli, jednak nie wydawała się też kompletną mordownią, dlatego hienołak z ulgą wyprostował się na swoim siedzeniu kładąc wielkie ramiona na stole.

- Zdradź mi jeden sekret… Dlaczego zawsze wszystko musi rozchodzić się o ciebie? Dlaczego miałbym w ogóle chcieć coś teraz z tobą robić? Może po prostu przyszedłem tu bo po prostu chciałem się urżnąć po męczącym dniu z tobą, co? – wysapał i kopnął mocnym, podkutym metalem buciorem w piszczel wampirzycy. Uśmiechnął się i pokręcił kudłatą głową za kimś z obsługi. Nie wiedział, czy trzeba było samemu udać się do kontuaru, czy czekać na jakąś pannę, która zaproponuje coś do picia i jedzenia . Po chwili pojawiła się elfka w skromnym fartuchu i wysoko upiętych jasnych włosach przyjmując zamówienie ściskała mocniej rondo drewnianej tacy, dyskretnie, kątem oka rozglądając się po innych stolikach, starając się nie przegapić ani jednego klienta oberży.

- Dzika… całego. Do tego 3 butelki wina na początek… I szczura dla tej pani… co wypije to jej, a ogonem przeczyści zęby… Spojrzał na Alinsę, jednak jak na tą chwilę nie miał ochoty rzucać jej nawet kąśliwej uwagi. Nie wiadomo czy bardziej z powodu braku sił czy chęci. Gdy elfka ruszyła ku innym gościom, Barius chamsko odwrócił się spoglądając na jej miejsce gdzie nogi łączą się z plecami tracąc swą szlachetną nazwę uśmiechając się pod nosem. Później wlepił wzrok w wampirzycę.

- Dobrze, że chociaż dostałem trochę pieniędzy za twojego truposza, przynajmniej będzie można się najeść i wyspać w wygodnym łóżku. Nawet konie mogły tym razem spędzić noc w wygodnej stajence nie musząc martwić się o ewentualny deszcz.
- Mogliśmy dostać więcej, gdybyś nie musiała się tak pindrzyć, przyznaj się zrobiłaś to specjalnie na złość. - próbował skłonić wiedźmę do szczerości.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Skoro tak cię męczę, to czemu nie dasz sobie odpocząć. Ja na twoim miejscu zostawiłabym jeńca z w stajni. Nie zrozum mnie źle, ale chciałabym załatwić sobie płaszcz i uzupełnić zapasy krwi. Czy mógłbyś mnie na chwilę spuścić ze smyczy? - w odpowiedzi otrzymała kopniak. Piszczel zabolał niemiłosiernie, ale na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech wywołany podnieceniem. W między czasie, Alinsa również zaczęła rozglądać się za pożywieniem. Na liczyła kilkunastu elfów i niemałą grupkę ludzi. Krwi było dość, aby zregenerować siły.

Z zamówienia wywnioskowała, że zapowiadało się na ciekawą rozrywkę. W końcu pijany hienołak mógł wyrządzić jej większą krzywdę i tym samym dostarczyć sprawić lepszą zabawę. Nieumarła elfka nie zamierzała nawet pić tych win. Dla niej fakt był oczywisty, że mogli dostać tu jedynie "sikacze". Trochę zirytował dziewczynę fakt, iż jej właściciel obracał się za dziewką usługującą w oberży, kiedy miał przed swoimi oczyma wampirzycę. Można było nazwać to lekką zazdrością. Elfka nie mogła znieść faktu, że jakakolwiek inna kobieta w jej otoczeniu mogłaby wzbudzić większą uwagę, wśród płci przeciwnej. Jednak Alinsa nie zamierzała robić z tego powodu afery. Mimo, że straciła tego dnia wszystko. Jej ego nadal trzymało się na zaskakująco wysokim poziomie.
- Kto będzie spać, ten będzie spać. Myślę, że powinieneś najpierw wynająć pokój, a dopiero później się upijać. - burknęła oburzona. Podejrzewała, że mężczyzna będzie zbyt skąpy, aby wynająć jej pokój nawet we wspólnej izbie.

- Owszem, moglibyśmy dostać więcej, ale w tym wypadku, byłabym całkowicie ubrudzona błotem. Teraz przynajmniej jestem czysta. - Alinsa odpowiedziała szczerze. Zdecydowanie bardziej zależało jej na swoim aspekcie, niż na względach hienołaka.
- Pamiętasz, mówiłeś, że jak będę czegoś od ciebie chciała... to mam o to poprosić. - Zaczęła trochę niepewnie.
- Cóż, jest już zmierzch i zbliża się pora snu. Kiedy będziesz lulać, będzie brakowało mi twoich pieszczot. - Alinsa miała lekki problem, aby zręcznie dobrać słowa. Nie wiedziała w jaki sposób przekazać mu bezpośrednio, że chcę dostać łomot.
- Chcę tylko powiedzieć, że trochę brakuje mi twojej sieci... - tu urwała. Miała wrażenie, że wyraziła się dostatecznie jasno.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

- Odpoczywać będę po śmierci. Nie jesteś na moim miejscu. Co, musisz być wyprowadzona na spacer? Lej pod stołem… - warknął nieprzyjemnie, widać perspektywa puszczania jej na zewnątrz nie była mu w smak.
- Przyssiesz się do jakiegoś konia, ten padnie, a potem będę musiał płacić właścicielowi za zdechłą chabetę. Jak znam życie sama dasz się jeszcze złapać na gorącym uczynku i możesz być absolutnie pewna – nie wydam ani jednego złamanego ruena żeby wyciągać cię z pierdla. Co więcej – wskazał na nią swym wielkim palcem – możesz sobie to wbić do łba, nie będę ratował cię od katowskiego topora. Masz kurw@ moje chędożone słowo – zaakcentował każdy wyraz w ostatnim zdaniu by jeszcze dobitniej przekazać pijawce swoje zdanie.

- Znajdę sobie pokój, pijany czy nie, nawet jeśli wszystkie będą zajęte – odparł buńczucznie krzywiąc wargi. Wystarczyło na niego spojrzeć – żadnej normalny człowiek, elf, krasnolud czy ktokolwiek inny po prostu nie chciałby mieć z nim zwady. Barius wyglądał jak chodzący wyrok jeśli nie śmierci to chociaż kalectwa. Zazwyczaj jeśli ktoś miał problem i chciał go rozwiązać z hienołakiem wyglądał bardzo podobnie do samego mężczyzny. Prawdopodowieństwo na rozróbę wzrastało wraz z każdym kompanem prowodyra bojek. Zwierzoczłekowi nie przeszkadzało takie sprawdzanie się w terenie, od czasu do czasu lubił wymienić się kuksańcami z bywalcami karczm dla podtrzymania czujności i kondycji. Trening czyni mistrza – im częstszy trening tym lepsze razultaty.

- Wiesz lalka co obchodzi mnie twoje samopoczucie i higiena? Widać, że cisnęło mu się na usta soczyste przekleństwo, jednak wolał zamilknąć widząc jak ktoś z sąsiedniego stolika odwrócił głowę w ich kierunku widocznie słysząc ich rozmowę.

-Pilnuj swego pyska koleś… Sposób w jaki powiedział do niego zmiennokształtny skłonił prędko ciekawskiego do powrotu wzrokiem w kufel ciemnego piwa. Moglibyśmy mieć więcej, dużo więcej, jestem stratny przez twoje babskie fanaberie. Po kilkunastu minutach kucharz przyniósł do stołu wielkiego pieczonego dzika. Minę miał nietęgą, ale spojrzenie oczu Bariusa chyba go uspokoiło. Wyglądał chyba na takiego, który mógł to zjeść, a po prawdzie – jadł jak zwierzę. Zdawało się, że może wędrować o chlebie i wodzie, ale kiedy siadał do stołu, dania mogłyby nie znikać z blatu. Prędko wyszarpnął nogę pieczeni gryząc dziko, aż tłusz pociekł po jego brodzie kapiac na spękane drewno oznaczone chyba dziesiątkami wbitych weń noży.
- Mhm… ale dobre… Mruczał pod nosem pochłaniając wręcz zwierzęco wielkie kęsy. Mięso świni wprost wpadało do gardzieli Bariusa z prędkością, jaką wygłodniałe psy rzucają się nawet na ochłapy. Kości wieprza wydawały się trzeszczeć pomiędzy zębiskami hybrydy hieny i człowieka, a różowe warstwy tkanki oddzielane od szkieletu świniaka strzelały całkiem głośno rozchlapując tłuszcz na lewo i prawo. Obserwując jak radzi sobie z jadłem można było wysnuć wniosek, że wieczerza się nawet nie z dzikim człowiekiem nie znającym cywilizacji, lecz potworem z baśni służących straszeniu najmłodszych. Nie jadł – on żarł. Po chwili kelnerka przyniosła 3 butelki całkiem średniego wina. Całkiem średniego czyli ani specjalnie wywołującego uczucie nieba w gębie, ani też sprawiającego, że czuło się w nim siarczysty posmak i wyraźną nutę mocnego alkoholu. Były smaczne, półwytrawne, nic więcej niż mniej. Elfka nie wyglądała na zadowoloną ze sposobu, z jakim Barius radził sobie z pieczenią, ale też nie komentowała na głos jego barbarzyńskiego braku kultury. Odwróciła się na pięcie nie chcąc widzieć na oczy takiego prostaka, jednak ten złapał ją za ramię – co prawda ręką mniej tłustą wciskując jej 20 ruenów napiwku i puszczając chamsko oko. Elfka mus nie mus, odpowiedziała uśmiechem powstrzymując obrzydzenie i prędko ruszyła do kuchni by obmyć swoje przedramię. Zwierzoczłek raz jeszcze skontrolował walory jej pośladków uśmiechając się lubieżnie i pociągając z gwinta kilka soczystych łyków wina. Z szału pochłaniania wyrwało go niespodziewane pytanie wampirzycy. Ślepia odwróciły się w jej kierunku, ale reszta twarzy stała niewzruszona w miejscu wciąż sącząc poteżne chausty czerwonego napitku. W końcu oderwał od ust szkło przeciągając jęzorem po swoich zębach chyba czyszcząc je z resztek dziczyzny.

Barius nie zachłysnął się winem, ale zmrużył nieco oczy.
- Pieszczot powiadasz… chora z ciebie baba… - pokręcił głową i przysunął świeżą butelkę wina po stole tuż pod nos wampirzycy. - Jak będziesz grzeczna dam ci się do niej przytulić – odparł rzucając w nią nad stołem ciężką torbą z wciśniętym do środka „Mastodontem”. Rzut był silny i bolesny ale chyba nie na tyle by zrzucić ją z miejsca krzesła. Uniósł wyżej szyjkę butli, przytrzymał i znów dossał się do wina zdobiąc ciemne szkło plamami świńskiego tłuszczu.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Lać pod stołem. Zadziwiają mnie twe zwierzęce obyczaje. - parsknęła ze złośliwym śmiechem. Podejrzewała, że hiena jest nazbyt szczwana, aby dać się sprowokować w publicznym miejscu. Mogła sobie pozwolić na chwilową wolność słowa.
- Na dziś wypiłam już za dużo krwi. Chcę tylko załatwić sobie ciuchy. O ile pamięć mnie nie zawodzi to obiecałeś, że kupisz mi coś. Co więcej - uderzyła zaciśniętą pięścią w blat stołu - Nie nazywaj zwracaj się do mnie "per kurw@" - Wampirzyca również zaakcentowała wyraz w ostatnim zdaniu, parodiując wypowiedź mężczyzny.

- Rób co uważasz za stosowne. Ale logicznie rzecz biorąc. Wątpię, aby schlany zwierzoczłek był w stanie utrzymać mnie na smyczy... Śmiało pij więcej. Rób tak dalej - z jej ust wydobył się chłodny ton. Chociaż ostatnie zdania brzmiały zachęcająco. Wampirzyca nie wiedziała co jest gorsze? Trzeźwa bestia, czy pijana. Chociaż mężczyzna wyglądał na dobrze zbudowanego. Ciężko było ocenić, czy trzy wina zakręcą mu w głowie.

- Tak, wiem ile obchodzi cię higiena - uśmiechnęła się złośliwie - trudno tego nie wyczuć. Alinsa odsunęła się wraz z krzesłem od stołu. Po pierwsze chciała uniknąć stalowego kopniaka, który byłby w stanie złamać jej kość. Z drugiej strony chciała znaleźć się poza zasięgiem kapiącego tłuszczu, który w tej chwili został przyniesiony przez kucharza. Dzik był dość spory, a jej oprawca zaczął bezceremonialnie zabierać się do wieczerzy. Wampirzyca nie chciała na t
- Spokojnie, udławisz się - mówiła, bezskutecznie. Facet miał naprawdo patrzeć. Czuła, że niemal cała izba wpatrywała się w jej towarzysza, który nie okazywał za grosz kultury.ę wilczy apetyt. Dziewczyna czuła trochę niekomfortowo. Odsunęła się na tyle, na ile pozwalała jej na to długość łańcucha. Musiała zwiększyć dystans ze względu na kapiący tłuszcz. Upaprana elfka szybko zniknęła z zasięgu wzroku. Ostatecznie Alinsa poczuła na sobie wzrok bestii. Wampirzyca przysunęła się do stołu, szurając krzesłem o drewnianą podłogę.

Wino, które zostało podstawione pod jej nos, wywołało uczucie lekkiego pragnienia. Potrzeby degustacji... Jednak w tej samej chwili poleciała w jej kierunku, ciężka torba. Dziewczyna przyjęła bolesny rzut, na klatkę piersiowa. Jęknęła cicho i otworzyła prezent.
Z uśmiechem na twarzy zaczęła grzebać w torebce.
- Dziękuję. Powiedź, jak to się nagrzewa? - zadała bezpośrednio pytanie. Dziewczyna lekko pociągnęła za sieć, bawiąc się zaklętym przedmiotem.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Po części miała rację, popisywanie się w karczmie nie leżało w jego zwyczajach i zapewne wampirzyca wyczuwając to mogła pozwolić sobie na większą swobodę.
- Będę cię nazywał jak zechcę – odparł odpowiadając prędko na zaczepkę. Nawet nie za bardzo obchodziło go to, że nie zwrócił się tak bezpośrednio mając ją na myśli, a po prostu wulgaryzmy były jego średnio wysmakowanymi przecinkami.
- Kupię, o ile zasłużysz – co miał na myśli – to wiedział tylko on sam.
- Nie prowokuj. Wiedział już, jak działa na nią przemoc, powiedział już, że dostanie łomot. Dodatkowe zbieranie punktów zdawało się nie mieć większego sensu. Pijany czy nie, z pewnością na smyczy nie dość, że dałby radę ją utrzymać nawet gdyby była dzikim rumakiem, co lepsze – powiesiłby ją bez większej trudności patrząc jak rzuca się w powietrzu niczym złowiona na haczyk ryba.
- Nie mam nawyku kąpać się w sklepach – odszczeknął i chyba dobrze zrobiła, że się odsunęła z zasięgu jego ciężko obutej nogi. Wyrabiała się, co też hienołek skomentował jedynie swoim nikłym uśmiechem. Kolejną uwagę wyraźnie zignorował bardziej przejmując się tym aby jego trzewia były do syta pełne. Dzik smakował mu wybornie, dobrze było od czasu do czasu, dla odmiany zjeść coś smacznego i ciepłego.
- Im bardziej szarpiesz, tym gorzej dla ciebie – odparł prędko spoglądając na wampirzycę. Przesunął wolną ręką na rękojeść swego miecza, wysuwając go do połowy. Broń ocierała się z metalicznie brzmiącym chrobotem, czego nie dało się nie zauważyć. Miał nadzieję, że Alinsie nie przyjdzie do głowy wykorzystywanie „Mastodonta” przeciwko niemu samemu. Miecz miał dawać jej jasny przekaz co do tego jak skończą się takie ewentualne próby, ale jeśli faktycznie miała taki zamiar nie skorzysta z oręża, a uderzy ją całym stołem, który w razie czego pofrunie w nią szybkim ruchem ramienia, które teraz zaczęło dotkać od spodu blat mebla.
- Napij się wina, może sprawi, że będzie łatwiej znieść twoją niewyparzoną gębę. Śmiało, po to jest kupione. – zachęcił ją, zabrzmiało to nawet miło, widać mimo wszystko pomyślał też o niej, chociażby siląc się na tak mały gest jak butelczyna czerwonego trunku.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Jeżeli będziesz trwonić pieniądze na elfickie panny obawiam się, że niestarczy na nic. Nie zamierzam nosić szmat - oznajmiła chłodno. Nie podobał się jej sposób, w jaki mężczyzna wydawał pieniądze. Dla tego, że to ona na nie zapracowała. Mężczyzna zastosował dość powszechną i oklepaną technikę manipulacyjną. Oferowanie w zamian za ustępstwa nagrody, którą jednak otrzyma się w bliżej nieokreślonej przyszłości... Istna nagroda w raju. Ale kto by wierzył w puste słowa, szczególnie kiedy padają z ust bestii.
- Nie musiałabym się myć, gdybyś zostawił mi koc - odparła ze spokojem. Z kolei instrukcja obsługi zaklętego przedmiotu, zaciekawiła ją. szarpnięciem ręki pociągnęła za sieć, aby ta ocieliła jej dłoń. Zauważyła jednak, że jej właściciel szykuje broń w pogotowiu. Aby uniknąć burdy, odłożyła na podłogę torbę z zawartością. A następnie kopnęła ją nogą, aby przysunąć ją bliżej mężczyzny. Nie chciała zwady, szczególnie w karczmie.
- Spokojnie, bez nerwów. Już oddaję, schowaj broń, bo jeszcze krzywda się komuś stanie - rzekła tonem ostrzegawczym. Wampirzyca była pewna, że jeśli zwierz zacznie biegać ze swoim scyzorykiem, to lada chwila jakieś wykidajło i zabierze mu tą zabawkę.

Propozycja napicia się wina wydała się dziewczynie podejrzana. Przecież hienołak był jej oprawcą, zniewolił ją. Ten gest dobroci był nie na miejscu. Z jednej strony Alinsa zapragnęła skosztować trunku, jednak tłuszcz prosiaka na butelce wprawiał ją w obrzydzenie. Propozycja napoju alkoholowego wydała jej się nazbyt fałszywa.
- Wybacz, ale mam strasznie słabą głowę do alkoholu. Pozwolisz, że nie skorzystam z twej oferty. - odmówiła trunku. Ten miły ton był strasznie dwulicowy. Podejrzliwość nie dała jej zasmakować wina, Z drugiej strony nie chciała się upijać. W każdej chwili mogła nadarzyć się idealna okazja do ucieczki.
- Rozumiem cię. Pijana pijawka nie ucieknie. Dobrze kombinujesz, prawie się dałam nabrać na ten podstęp. Próbuj dalej... życzę więcej szczęścia na przyszłość - oznajmiła ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Nie chciała pić - jej strata.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

- Nie musiałabyś ani myć się, ani nosić koca, gdybyś zamknęła kiedy swoją jadaczkę. Taka była też prawda, ona sama była źródłem całego zamieszania.

- Krzywda dzieje się gdzieś cały czas… Grunt by nie działa się mnie.

Barius w jednej chwili przyciągnął za łańcuch dziewczynę, tak że musiała wstać z krzesła pochylajac się nad stołem, naprężony łańcuch sprawiał, że wyglądała już faktycznie jak złowiony na wędkę spory okaz wyjątkowo krnąbrnego smukłego szczupaka. Sięgnął za jej ciemne włosy przypatrując się jej elfiemu uchu.
- Zastanów się wreszcie i zdecyduj… Jesteś kurwą czy nie? Nie można nią trochę być i trochę nie… Wydaję swoje, ciężko zrabowane pieniądze na co mi się podoba, wino, jadło, dziwki… jeden pies. Dałem tej kelnerce napiwek, ponieważ ciężko pracuje, by takie typy jak ja miały co jeść i co pić. Zastanów się tępa pizdo… Tu hienołak przestał czuć już opory przed czymkolwiek, a z jego serca wypłynęła nie dzikość, nie brawura, a czysta siła organizmu, który nie ugnie się przed nikim dopóki nie wyzionie własnego ducha. Nie dbał już o bezpieczeństwo, nie dbał o kulturę, nie dbał o nic. W swej wulgarnej gadce, stawał się wolny jak ptak na nieboskłonie i faktycznie patrząc na niego teraz można było odnieść wrażenie, że nie znajdzie się strzała, które strąci dumnego ptaka na ziemię.
- Przesiaduje to od świtu do zmroku czyszcząc osyfione stoły, szoruje zarzygane i oplute podłogi, dniami i nocami wysługuje obelg jakich nie słyszałaś jeszcze nigdy w życiu. Jej tyłek boli ją od dziesiątek uszczypnięć i klapsów, a w przeciwieństwie do ciebie głupia wiedźmo – nie jest kurwą. Pracuje tu wydając ludziom posiłki i nie obchodzi mnie czy trafiła tu bo nie mogła znaleźć lepiej, czy sama tak zedecydowała, czy zmusiła ją do tego jakaś tragedia… szczam na to swym przeklętym moczem. Pracuje tu ryzykując gwałtem zadanym przez kogoś mego pokroju, pociętą buźką czy czymś jeszcze gorszym za marne grosze, kto wie czy nie musząc tłumaczyć się ze wszystkiego swojemu facetowi. Może ma dzieciaka na utrzymaniu i ch#j obchodzi mnie płacz jego małej spiczastouchej mordki… Ale jeśli mój napiwek, wywoła na jej twarzy choć odrobinę uśmiechu i polepszy jej sytuację, warte jest to każdej ceny. Barius szarpnął jeszcze mocniej za łańcuch.
- Dlatego podła, niegodziwa kurwo, dałem jej spory napiwek i dam jej raz jeszcze o ile wróci do tego stolika, ty zaś nie rozłożyłaś przede mną nóg, nie zarobiłem przez ciebie tyle ile bym mógł a domagasz się prezentów tonem księżnej wampirzego rodu. Kurw@ to dla ciebie za wielki komplement, nie zasługujesz nawet na to – wypowiedział to już nieomal gryząc ją w twarz. Podciągnął ją za łańcuch prosto do swego pyska spoglądając jej głęboko w oczy, jednocześnie kluczem rozpiął jej obrożę, a potem rzucił wolną od łańucha jak lalką z powrotem na krzesło. Sięgnął do mieszka wyciągająć 2000 ruenów rzucająć jej sakiewką w pierś.
- Koń i juki są w stajni. Daj mi się w spokoju nażreć.

Wyglądało na to, że w przypływie gniewu zwrócił jej wolność, co więcej oddał jej rumaka i ekwipunek dorzucając do tego jeszcze nie wcale skromną walutą. Barius nawet na nią nie spojrzał wbił wzrok w dziczyznę, gryząc kolejną nogę zwierzęcia, lecz już wyraźnie wolniej, bez entuzjazmu czy przyjemności. Podnosząc torbę z siecią i stawiając je blisko swej nogi pociągnął ostro wina, dosłownie zerując butelkę.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

- Gdybyś mnie uprzednio zakneblował, nie musiałbyś mnie słuchać. Odparła emocjonalnie swoim dźwięcznym głosem.

- Jeśli chodzi o krzywdę to nasze poglądy są oddalone... Grunt by działa się mnie.

Dziewczyna zerwała się z krzesła za sprawą łańcucha. Pochyliła się nad stołem, cudem unikając zderzenia swego ciała ze świńskim tłuszczem. Jęknęła donośnie, kiedy hiena szarpnęła ją za włosy. Dreszcz strachu przeszedł przez jej ciało. Była sparaliżowana stresem. Nie umiała się zdobyć na wypowiedź. Nie powiedziała nic, aby nie pogarszać swej sytuacji. Zapomniała języka w gębie. Naciągnięta szyja bolała ją coraz mocniej. Wampirzyca wstrzymała oddech, kiedy podciągnął ją za łańcuch prosto do swego pyska. Starała się za wszelką cenę zachować spokój. Zacisnęła pięści już chciała wrzasnąć, aby wrócić uwagę innych bywalców. Jednak mężczyzna kluczem rozpiął jej obrożę. Następnie odepchnął ją na krzesło.
Następnie poczuła mocne uderzenie w pierś. Chwyciła mieszek, ważąc go orientacyjnie w dłoni. Działania mężczyzny zadziwiły ją.
Czyżby zwrócił jej wolność. Teraz, kiedy nie miała już obroży na szyi, zdobyła się na swoją opinie.

- To nie są twoje pieniądze. Ukradłeś mi łeb bestii. To ja na nie zapracowałam. Nie dziś, nie jutro, ale kiedyś sprawiedliwość zostanie wymierzona. Jesteś zwykłym bandytą, parszywym złodziejem, który nie ma poszanowania dla własności prywatnej - zaczęła pyskować rozgniewanym, agresywnym tonem. Widać było, że się zdenerwowała. Najwyraźniej coś w niej pękło. Możliwe, iż nie zniosła obelg pod swoim adresem.
- Wydajesz moje, ciężko zapracowane pieniądze - zaakcentowała każdy wyraz w ostatnim zdaniu by jeszcze dobitniej przekazać mężczyźnie swoje oburzenie.
- Co do kelnerki... Jet wiele istnień, które pracuje, ciężej i w zamian dostaje jeszcze gorszą wypłatę. To zwykła praca. Jej miejsce mogłoby zostać zajęte przez pierwszą lepszą wywłokę z ulicy.

- Ta dziwka jedynie wykonuję swoją parszywą robotę. Skoro nie zmieniła pracy to najwyraźniej akceptuje ją. Nie zdziwiłabym się, gdyby ta szmata wybrała ten zawód ze względu na dziesiątki uszczypnięć i klapsów. Mówisz o ryzyku gwałtem? Paradując w tym skąpym stroju, ta wywłoka sprawia wrażenie czekającej na gwałt... Tłumaczyć się facetowi? Hahahaha... Pewnie ma dziesiątki facetów, przed którymi musi się tłumaczyć. Nie obchodzi mnie to czy ma dzieciaka, czy nie. Najwyraźniej była tak głupia, aby pozwolić sobie zrobić bachora. Ofiara własnej głupoty... Wolę już zwykłe nierządnicę, które akceptują rzeczywistość taką, jaką jest. Natomiast twa cichodajka tuszuje się profesją pospolitej kelnerki. To dwulicowa, ladacznica - Wampirzyca uśmiechnęła się złowieszczo.

- Nie obchodzi mnie co robisz ze swoimi pieniędzmi, ale te nie należą do ciebie. Łatwo trwonić cudze dobra... - Po wypowiedzeniu tych słów, dziewczyna odrzuciła mieszek. Z całej siły cisnęła nim w klatkę piersiową mężczyzny.
- Weź to i daj to swej lafiryndzie, jesteście siebie warci. Ciekawi mnie tylko ile mężów zbałamuciła rozpustnica. - po tych słowach dziewczyna wzięła głęboki wdech i wydech. Następnie uderzyła pięścią w drewniany stół.
- Owszem, nie rozłożyłam nóg. Przecież sam mówiłeś, że wolałbyś wychędożyć harpię. Swoją drogą... jestem niemal pewna, że kiedy dasz jej mieszek to odda ci się... chyba nawet za połowę tej ceny - syknęła wściekle. Miała gdzieś, że była w miejscu publicznym.

- Mam rozumieć, że mnie zostawiasz? Niewolnica znudziła się, a może właśnie upatrzyłeś sobie inną? Nieważne... mam to gdzieś.
-
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Słuchał jej spoglądając na jej ładną buźkę. Zabijał różne poczwary, upuszczał krwi parszywym złodziejom, porywaczom z odległych krain, rzemieślnikom, którzy stali na drodze bardziej bezwzględnej konkurencji, bankierom, zabijał posłów chronionych listami żelaznymi, mordował kobiety jeśli trzeba było. Wysyłał na tamten świat dzikich, ale też cywilizowanych. Wrzucał w objęcia śmierci tych, którzy biegle posługiwali się mieczem, wrzucał też kompletnie bezbronnych. Pozbawiał życia osoby należące do wszystkich klas i stanów, ale nigdy, przenigdy nie spotkał takiego indywiduum jakim była Alinsa. Im dłużej miał z nią do czynienia, tym większą żywił do niej pogardę. Zastanawiał się nawet, czy nie było to dziełem magii, bowiem przez całe swoje życie nie napotkał chyba istoty tak irytującej i budzącej taką niechęć jak ona, a wielu z różnym skutkiem próbowało i kończyło co najlepiej – z poderżniętym gardłem.

Mielił w myślach słowa wampirzycy spoglądając po gawiedzi, która właśnie wpatrywała się w całe przedstawienie odrywając od swoich rozmów i spraw. Bariusowi nie pomagał nawet zaklęty pierścień, dzięki któremu udawało mu się nie rzucać zbytnio w oczy nawet będąc tak rosłych rozmiarów i będąc obdarzonym charakterystyczną aparycją barbarzyńskiego rzezimieszka.

Hienołak wstał od stołu chwytając w dłoń dwie butelki wina, przełożone szyjkami pomiędzy długimi palcami, torbę z siecią przełożył zaś przez ramię kierując się ku schodom wiodącym na piętro. Niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba chwycił pijawkę za potylicę i wcisnął jej twarz prosto w blat stołu. Nie by ją uderzyć, nie by złamać jej nos. Chciał jej pustym łbem roztrzaskać mebel… i udało mu się. Poczuł jak ściskana niczym pięściak czaszka roztrzaskała z hukiem spękany blat. Słyszał dźwięk wyłamywanych zębów, oraz chrupot pękających kości twarzoczaszki. Złamał jej nos, zmiażdzył kości jarzmowe. Wargi zmieniły się w krwawą breję stłuczoną przez jej własne zęby. Skóra i mięśnie twarzy kobiet poprzebijane setkami wyrwanych z blatu drzazg trysnęły krwią w górę barwiąc ciemne pasma włosów szkarłatem. Widział jak uginają się jej nogi, opadła z sił, ciekawiło go czy straciła przytomność od razu, czy straci ją w przeciągu kilku następnych sekund. Podniósł za włosy roztrzaskaną głowę widząc wbite w drewno pojedyncze zęby. Wszystkie jedynki, trzy dwójki i dwa górne kły. Ślina i krew sączyły się z twarzy tworząc elastyczne arkady podobne przęsłom wiszących nad rzekami i jeziorami mostów. Twarz przywodząca na myśl grzbiet jeża, z drewnem wbitym aż do gości, orzącym tkanki lepiej od rolniczych radeł. Wstrząs mózgu był gwarantowany, a kto wie może i doszło do perforacji przesuwającymi się kościami czaszki. Nos zatracił swój kształt i przypominał bliżej niezidentyfikowany czerwonokrwisty ochłap. Oj tak… krwi było naprawdę, naprawdę sporo.

Beż żadnej emocji pchnął ją mocniej na resztę stołu, bowiem przynajmniej jedna czwarta powierzchni blatu leżała właśnie w częściach na brudnej od krwi podłodze.

- Ta dziwka jedynie wykonuję swoją parszywą robotę. Skoro nie zmieniła pracy to najwyraźniej akceptuje ją. Nie zdziwiłabym się, gdyby ta szmata wybrała ten zawód ze względu na dziesiątki uszczypnięć i klapsów. Mówisz o ryzyku gwałtem? Paradując w tym skąpym stroju, ta wywłoka sprawia wrażenie czekającej na gwałt... Tłumaczyć się facetowi? Hahahaha... Pewnie ma dziesiątki facetów, przed którymi musi się tłumaczyć. Nie obchodzi mnie to czy ma dzieciaka, czy nie. Najwyraźniej była tak głupia, aby pozwolić sobie zrobić bachora. Ofiara własnej głupoty... Wolę już zwykłe nierządnicę, które akceptują rzeczywistość taką, jaką jest. Natomiast twa cichodajka tuszuje się profesją pospolitej kelnerki. To dwulicowa, ladacznica…

Słowa Alinsy krążyły w głowie oprawcy jak mantra. Mężczyźni przy okolicznych stołach z miejsca wstali, jeden nawet wyszedł ku Bariusowi, jednak ten ogłuszył go silnym sierpowym, który zarzucił go pod dębową podpornę sufitu. Więcej chętnych wzięcia odwetu na brutalu nie było. Każdy jeden sterczał z rozdziawioną z zaskoczenia japą nie wiedząc bardziej, jak to możliwe, że zniszczył jednym ruchem ramienia mocny stół używając głowy kobiety jak tarana, czy fakt, że reagował prędko jak sam diabeł nokautując kompana od flaszki w ciągu mgnienia oka. Nikt nie chciał ryzykować własnym życiem.

- To Alinsa, wampirzyca, którą całkiem możliwe, że szukacie listem gończym, znaleziona na Posępnej Polanie w waszych cudnych i jakże spokojnych lasach. Wśród bywalców poczęły rodzić się głośniejsze głosy komentujące zaistniałą sytuację. Najwyraźniej była tak głupia… Ofiara własnej głupoty... Wolę już zwykłe nierządnicę, które akceptują rzeczywistość taką, jaką jest. Natomiast twa cichodajka tuszuje się profesją pospolitej kelnerki. To dwulicowa, ladacznica… Ta dziwka jedynie wykonuję swoją parszywą robotę. Skoro nie zmieniła pracy to najwyraźniej akceptuje ją. Nie zdziwiłabym się, gdyby ta szmata wybrała ten zawód ze względu na dziesiątki uszczypnięć i klapsów. Mówisz o ryzyku gwałtem? Paradując w tym skąpym stroju, ta wywłoka sprawia wrażenie czekającej na gwałt... Wyrazy cały czas szumiały pod kopułą Bariusa nie dając dojść do głosu jego własnym myślom. Owszem, nie rozłożyłam nóg. Przecież sam mówiłeś, że wolałbyś wychędożyć harpię. Swoją drogą... jestem niemal pewna, że kiedy dasz jej mieszek to odda ci się... chyba nawet za połowę tej ceny… Jeśli chodzi o krzywdę to nasze poglądy są oddalone... Grunt by działa się mnie…

Spojrzał dziko po zebranych, którzy tkwili w miejscach jak słupy soli. Ścisnął w ręku odrzucony mieszek z 2000 ruenów, nasiąkający teraz krwią spływającą z palców hienołaka.

- Gdybyś mnie uprzednio zakneblował, nie musiałbyś mnie słuchać…

Rozsunął rzemyk spoglądając na monety i sypnął częścią z nich po całej oberży słuchając w całkowitej ciszy brzdęku metalowyk krążków. Spojrzał na zatrwożoną, bladą niczym ściana twarz kelnerki nie wierzącej chyba do czego tu doszło i patrząc w jej oczy nieomal przepraszającym wzrokiem wetknął pozostałą walutę razem z mieszkiem do rozkwaszonego pyska wampirzycy.
Najwyraźniej była tak głupia… Ofiara własnej głupoty... Mówisz o ryzyku gwałtem? Paradując w tym skąpym stroju, ta wywłoka sprawia wrażenie czekającej na gwałt... Jeśli chodzi o krzywdę to nasze poglądy są oddalone... Grunt by działa się mnie…

Źrenice zwierzoczłek zalśniły dzikim sposobem. Przecież sam mówiłeś, że wolałbyś wychędożyć harpię. Swoją drogą... jestem niemal pewna, że kiedy dasz jej mieszek to odda ci się... chyba nawet za połowę tej ceny… Jej miejsce mogłoby zostać zajęte przez pierwszą lepszą wywłokę z ulicy.

- Na twarz może się nie napatrzycie… ale wciąż jest ciepła… lub letnia... Po 100 ruenów dla każdego odważnego komu się spodoba typ jej urody. Wziął resztę z zarobionych na sprzedaży harpii głów i położył na blacie obok odchodzącej od przytomności Alinsy.
- Idę spać na górę, nie radzę mi przeszkadzać – powiedział bez żadnej emocji w głosie i począł wspinać się po schodkach niknąc w końcu w jednym z pokojów. Ciszę na dole przerwał odgłos przesuwanej pod drzwi wielkiej dębowej szafy, której i trzech chłopa nie przepchałoby od razu.

Gawiedź zerknęła w kierunku Alinsy, w głębi karczmy słychać było coraz to głośniejsze szepty. Ciekawi zaczęli przyglądać się to wampirzycy, to sakwom z pieniędzmi. Popatrzyli na siebie i zaczęli pędem rzucać się na rueny. Przekleństwa i wyzwiska oraz bójki nie były jedynymi odgłosami, które zapamiętają ściany tego miejsca. Wkrótce usłyszeć można było syk rozwiązywanych rzemieni trzymających portki elfich moczymord na lędźwiach. Wampirzycę czekała bardzo… męcząca noc. Słysząc z góry głośne stęki, Barius spojrzał w kierunku drewnianego okna o brudnych, dawno nie czyszczonych szybkach przyglądając się nocnym gwiazdom.
- Nieważne... mam to gdzieś… Alinso. Przysunął butelkę wina do ust pijąc na lepszy sen...
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

        Dziewczyna odzyskała przytomność godzinę przed świtem, Było bardzo wcześnie. Żaden z gości nie siedział w głównej sali. Zorientowała się, że leżała na jednej z ławek w tawernie. Ospale podniosła się i rozejrzała po pomieszczeniu. W sali panował półmrok, ale jej wampirzy wzrok dostrzegł wiele.
Ogólnie wampirzyca nie czuła się najlepiej. Całe ciało miała obolałe i podrażnione. Szczególnie dolegliwości nasilały się w miejscach intymnych... po chwili spostrzegła, że jest naga. Stając na nogach zaczęła z ciekawością krążyć po pomieszczeniu. Łeb strasznie bolał i dziewczynie ciężko było skupić się na czymkolwiek. Nie mogła sobie nic przypomnieć z tamtej nocy. Coś było nie tak.
W ustach miała smak krwi, wampirzej krwi. To było podejrzane. Na jednej ze ścian widniało małe lusterko, wampirzyca powolnym krokiem udała się w stronę zwierciadła, ledwo trzymała się na nogach. Spoglądając na nie ujrzała swoje odbicie.

To co zobaczyła sprawiło, że serce skoczyło jej do gardła. Wampirzyca wrzasnęła głośno, budząc wszystkich gości. Jej głos poniósł się echem po izbie. Ogarnęła ją taka lustracja, że stłukła pięścią gładkie szkło...
Zmiażdżony nos, wybite zęby, drzazgi na twarzy. Niemalże roztrzaskana twarz. Wargi zmieniły się w krwawą breję stłuczoną przez jej własne zęby. Alinsa nie mogła na to patrzeć. Ogarnęła ją ogromna żądza krwi, Głód i chęć zemsty. Pierwsze ślady posoki zauważyła na stole, który został roztrzaskany jej ciałem.
Dziewczyna chwiejnym krokiem udała się do kwatery gospodarza. Aby przyśpieszyć podróż transformowała się w nietoperza. Kierując się echolokacją wyczuła osobę, która krzątała się w okolicach kuchni. Może nie był to gospodarz, ale dobry kąsek, aby zaspokoić pierwszy głód.
Gacek nadleciał nad głowę elfki, która sprzątała lokal po wczorajszej burdzie.
Była zajęta szorowaniem garnków, nie spostrzegła latającego ssaka, który nadleciał nad jej głowę. Alinsa transformowała się w powietrzu. Upadła na głowę sprzątającej elfki, która stracił przytomność.
Wampirzyca nie czuła najmniejszych wyrzutów sumienia. Należało się zemścić na obsłudze i gospodarzu. Przecież była gościem. Nie zostało potraktowana w tych progach dobrze. Jej dwa dolne kły przebiły skórę, wgryzając się w szyję. Alinsa oszczędziła tętnicę, aby nie nie doprowadzić do zagrożenia życia. Przecież mogła posłużyć jeszcze jako źródło pożywienia. Nie zabija się trzody, która jest niezbędna do życia.

Alinsa zaspokoiła pierwszy głód. Jej twarz częściowo odzyskała dawny aspekt. Jednak kości nadal były zmiażdżone. Stan nosa również się nie zmienił. Jednak krew pomogła jej odzyskać siły. O tej porze niemal wszyscy jeszcze spali.
Była w kuchni, z pobliskiej szafki wyciągnęła fartuch i ubrała się, aby zakryć swe wdzięki. Nie wiedziała czemu, ale wszystko ją bolało. Chwyciła tasak, który schowany był pod jedną z szuflad. Następnie ponownie przyssała się do nieprzytomnej elfki. Ssała krew dość długo. Zostawiła ją na granicy poważnego wstrząsu.
Półtora litra starczyło, aby zregenerować nos. Po tym wszystkim, wampirzyca usiadła na jednym ze stolików w kuchni. Z ogłuszonej elfki zdarła nawet buty, aby nie chodzić boso. Po wszystkim rozejrzała się za miską z wodą i obmyła twarz, aby pozbyć się brudu i krwi. Głowa dalej ją bolała. Przez przypadek dziewczyna zauważyła beczkę z ciemnym piwem. Chwyciła za kufel i wzięła się do roboty. Zaczęła zatapiać żale i pamiętliwe upokorzenia, które zdarzyły się jej owej nocy.

Pierwszy kufel przeszedł niczym woda. Alinsa chciała jak najszybciej upić się, aby zapomnieć o wydarzeniach, jakie ją tu spotkały. Zabrała się za drugi, trzeci. Po chwili zaczęły gnębić nietypowe myśli... czy nie warto byłoby popełnić samobójstwa? W kuchni wyczuła czosnek. Nie była do końca przekonana, co się stanie, jeśli zje coś tak okropnego.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Obudził się całkiem wypoczęty ziewając mocno gdy przyszło mu spostrzec iż słońce świeciło mimo ranku w pełni mocy rażąc nieco w oczy. Oblizał wargi i dopił to co zostało z wina ubierając się naprędce. Trzeba będzie ruszyć w dalszą drogę, elfki może i były rozkoszne dla oczu, ale za długie przebywanie wśród ich kultury skutkowało niczym więcej jak zwykłym rozstrojem nerwowym. Wziął swój ekwipunek i odsuwając szafę spod drzwi wyszedł. Stąpał pewnie po schodach podchodząc do… i wtedy ujrzał ją.

W jakiś sposób odzyskała siłę na tyle by pomimo wstrząsu mózgu i innych dolegliwości brać się za piwo, siedząc w jakimś ciemnym rogu karczmy, niestety bowiem światło słoneczne mocno raziło ze wszelkich nawet niedomytych okien co groziło spaleniem w miejscu. Nie ukrywajmy to czego wampiry nie lubią to jednak słońce.

Spojrzał na jej pokiereszowaną twarz uśmiechając się.
- Dzień dobry – zaczął wyraźnie szydząc z tego co ją spotkało i dobrze, należało jej się. Została sponiewierana jak ostatnia choć i tak wątpił by nauczyło ją to czegokolwiek. Mimo wszystko czekała na niego. Nie znał dobrego powodu, ale jeśli liczyła na zemstę musiał ją walnąć mocniej niż przypuszczał, a odłamki czoła pewnie dokonały jej małej lobotomii płatu czołowego mózgu.

-Jeszcze tutaj? Spodobało się? Skoro nie zmieniłaś miejsca, mniemam zgodnie z twoją logiką – spodobało ci się tutaj i akceptujesz taki stan rzeczy.

- Alinso, ubierz się paradując tak ubrana możesz narazić się na gwałt– o tak teraz miał używanie, każde jej słowo, każdą nieroztropną docinkę będzie obracał przeciwko niej.
- Mam nadzieję, że zgodnie z życzeniem, nie ominęła cię krzywda, a teraz jeśli nie masz zamiaru udawać pokrzywdzonej przez życie i los – powiedz ile zarobiłaś ostatniej nocy? Położyłem na twoim stoliku dwie sakwy… niesamowite… nie wydaje się, żebyś dobrze zainwestowała te pieniądze. To jakieś 4000 ruenów… Tyle stracić, a widzisz, elfka podobno brała jedynie tysiąc … a i tak była ten tysiąc do przodu… Pech. Straszny pech. Chyba zostałaś ofiarą własnej głupoty… Obracał każdą jej nadętą frazę tak by zabolała ją mocniej. Jeśli nie zaboli – trudno, przynajmniej się starał. Tak czy inaczej wyglądała fatalnie a po dawnym uroku zostało tylko wspomnienie. Podszedł do stolika wyciągając z połamanego blatu wyłamane z czaszki zęby. Wziął dwa kły – ot na pamiątkę. Podrzucił je do góry łapiąc w locie.
-Takie ładne ząbki… trzeba o nie dbać, inaczej wylecą, myślałem, że wiedzą to wszystkie dzieci, nawet te niegrzeczne. Nie słyszałaś o zębowej wróżce? Wziął caly komplet czterech jedynek i trzech dwójek i rzucił nimi w wampirzycę.
- Schowaj pod poduszkę, może chociaż ona przyniesie ci trochę ruenów. A może nie? Może byłaś złą, złą dziewczynką… może zasłużyłaś na rózgę? W końcu przestał i stanął pośrodku w blasku słońca otaczającego go z każdej strony na przynajmniej dwa metry spoglądając na nią z wyrazem twarzy triumfujacego gladiatora. Choć była to walka nierówna i niesprawiedliwa – pokonał ją kolejny już raz i jedyne co mogła zrobić to wyć. Będzie tak jak powiedział – pewne dnia da jej odebrać sobie życie, pytanie czy to ten dzień, czy jeszcze nie… Może w końcu coś trafi do jej pustej łepetyny, a może trafi w nią jedynie samobójczy strzał? Co wybierze? Kołek w serce? Wejdzie w słoneczne promienie? A może wymyśli coś bardziej wyszukanego? I chyba nie myślała o tym, że od zjedzenia czosnku nagle umrze… najwyżej dostanie sraczki. A może jednak postanowi żyć? Ciekawe i niezbadane są koleje losu.

Stał tak i czekał zastanawiajac się jaką mądrością teraz go uraczy. Kto wie, może zasłuży jeszcze na dokładkę? W zasadzie czy nie powinni zainteresować się nią strażnicy? A może historia o liście gończym była tylko przejawem jej bezgranicznego braku uwagi? Tak bardzo chciała być w jej centrum, no proszę, wczorajszej nocy była gwiazdą wieczoru!

Oparł dłoń na rękojeści miecza patrząc na to upodlone stworzenie nie z pogardą, ale i bez litości. Miała na co zasłużyła, kolejny raz udowodniła sobie, że warto marzyć, bowiem te marzenia mogą się spełnić. Może następnym razem zamarzy jednak o czymś innym… podobno uczymy się przez całe życie. Czy Alinsa się czegoś nauczyła? Zdaje się nadciągająca minuta miała rozwiać wszelkie wątpliwości. Póki co bawił się swoją dwójką wytłuczonych siłą ramienia wampirzych kłów. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni...
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Wampirzyca nie zwróciła nawet uwagi na hienołaka, który zszedł do niej. Musiała już ślęczeć nad alkoholem szmat czasu, skoro słońce zaczęło świecić. Alinsa nie liczyła już kufli wypitego piwa. Jednak kiedy bestia odezwała się do niej, wampirzycę ogarnął gniew.

- Nie wiem za bardzo o co Ci może chodzić. Mógłbyś mi wytłumaczyć dokładniej co się działo w tej karczmie? - zapytała ostrym tonem.

Słowa, które wymawiał zwierzoczłek nie docierały do niej. Bądźmy szczerzy, owego wieczoru oberwała dość mocno. Kompletnie nie kumała o co chodzi. Jej amnezja zapewne popsuła mu niemal całą zabawę. Kompletnie nie zrozumiała żartu z ubiorem. Jej fartuch należał be zwątpienia do kogoś, kto gotował. Nie był to skąpy strój kelnerki do zbierania napiwku.
Alinsa nie zamierzała tracić czasu. Nastał świt, więc nadszedł czas, aby ruszać w drogę. Nie mogła więcej stać w tym miejscu, bo zaraz zjawią się goście. Dziewczyna zmieniła salę, unikając promieni słonecznych. Udała się doi jadalni. Chwyciła za obrus stołu, który wydał się najmniej poplamiony i owinęła sobie nim głowę. Uprzednio wycięła w nim małe otwory na oczy, pomagając sobie kuchennym tasakiem.

- To jak powiesz mi co się wczoraj działo... Chciałabym wiedzieć - zadała pytanie, udając aktorską uprzejmość. Była już gotowa do podróży. Miała prowizoryczną ochronę przed słońcem. Mógł ktoś jeszcze zobaczyć ogłuszoną sprzątaczkę, a to nie byłoby korzystne dla dziewczyny.
- Mam propozycję - oznajmiła pewnym głosem - chodźmy do stajni... opowiesz mi po drodze co tu zaszło. Mam rozumieć, że to przez ciebie straciłam zęby... - Mówiąc to powróciła do kuchni, aby rozejrzeć się za alkoholem na drogę. Nie znalazła nic godnego uwagi, więc powróciła do wyjścia. Oparła się o drzwi czekając, aż hienołak ruszy swój tyłek. Alinsa nawet nie spojrzała na zęby, które zostały rzucone w jej kierunku. Kilka z nich padło na naświetlony obszar i po kilku chwilach obróciły się w popiół.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

Barius zmrużył nieco oczy nie wiedząc dokładnie co też dziewczyna ma na myśli, czyżby chciała go podstępnie oszukać? Z drugiej strony… może uderzenie spowodowało uszczerbek w pamięci? Jaka ty krucha…
Zawinął futro jakiegoś stwora ze ściany, którym wampirzyca mogłaby się okręcić aby uniknać kontaktu z promieniami słońca, a z pewnością nadawało się do tego bardziej niż jakiś kuchenny obrus. Widząc dziewczynę spuszczoną z krwi skrzywił się tylko. Sam do końca nie wiedział jak to możliwe, że straże nie zawinęły Alinsy do więzienia i jakim cudem obsługa nie wywaliła jej za drzwi, ale spał, wiec zwyczajnie nie mógł tego wiedzieć. Tak czy inaczej w drodze do stajni wyjaśnił jej ze wszelkimi szczegółami co zaszło wczorajszej nocy, skąd jej twarz przypomina arbuz trafiony z buławy, dlaczego piecze jej miedzy nogami i jak głośno dyszali wszyscy, którzy mieli ochotę poużywać sobie z młodą wampirzycą. Swoją drogą to dziwne, że wśród elfów miłujących piękno, elegancję i wszystko co estetyczne nie pojawiły się obiekcje, przed uprawianiem seksu z nieumarłą wampirzycą. Tak czy inaczej Barius zwrócił uwagę na jej tasak, a że nie chciał widzieć go w swoich plecach, zwyczajnie po drodze odebrał go siłą, wbijajać celnym rzutem w drzwi gospody. Niech sobie tam tkwi. Gdy opowieść dobiegła końca, jak gdyby nigdy nic podszedł do Maliki, która średnio cieszyła się z tego, że znów będzie robić za juczne zwierzę. Barius przezornie trzymał dłoń na rękojeści miecza, na wypadek, gdyby przypływ wspomnień miał uczynić z Alinsy żądną mordu mścicielkę. Cóż, nawet gdyby… zawsze zostawał karny prosty prosto w rozkwaszoną twarz. Mógłby dać słowo, że jeszcze jedna próba pokazania charakterku pijawki a ubije ją bez nawet splunięcia.
- I tak to mniej więcej wyglądało, mam nadzieję, że jesteś zadowolona – mruknął średnio rozbawiony, ale też nie ponury. Tak czy inaczej amnezja wiedźmy popsuła mu nieco zabawy, ale co sam widział to jego i tak bawił się lepiej niż ona.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Podczas drogi wampirzyca kręciła jedynie głową. Słowa bestii rozbawiły ją. Nie wierzyła w sporo ze słów, które padło z jego ust. Fakt faktem, że została porządnie poturbowana. Musiała przedstawić sobie sprawę jasno. Któż chciałby pieprzyć się z nieumarłym... przecież z choróbsk i dolegliwości nie da wyleczyć się za cenę stu ruenów. Oczywistym jest fakt, że roztrwoniłeś wszystkie pieniądze... Jednak z drugiej strony, oberwała dość mocno w stół. W dodatku obudziła się naga, a jej miejsca intymne zostały dość mocno podrażnione.

- Kłamiesz, kłamiesz i nie kłam, że nie kłamiesz... załóżmy, że uderzyłeś mnie naprawdę mocno... myślisz, że gapie będą się na to patrzeć? Jeśli naprawdę zrobiłbyś mi coś podobnego to elfy zawiadomiłyby staż, miast urządzać sobie orgie. Bądźmy szczerzy. Powiedź jak było naprawdę.

Słowa hienołaka wydawały się jej fałszywe. Wątpiłam aby przeznaczył tyle pieniędzy, na jej "zabawę". To mijało się z jego charakterem. Dla dziewczyny nie miało to już większego znaczenia, I tak doszła do wniosku, że kiedyś osobiście zabije to monstrum. Nie mogła sobie również wyobrazić, aby taka bestia stanęła w obronie kelnerki. - Takich bajek mi nie opowiadaj...

Wampirzyca nie miała problemu z poruszaniem się na oświetlonych obszarach. Futro zwierza dostatecznie chroniło jej ciało. Nie przejmowała się ranami. Wiedziała, że wszystkie oszpecenia zregenerują się przeciągu kilku dni. Chyba, że znajdzie sobie jeszcze jakiś posiłek.
Będąc w stajni, wyprowadziła swego konia na zewnątrz. Następnie wskoczyła na siodło. Czekała na słowa swego właściciela.
- Gdzie chcesz teraz jechać? - Zadała pytanie, ukrywając swą twarz w pod futrem.
Awatar użytkownika
Barius
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: hienołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Barius »

- Wierz w co chcesz, to nie moja sprawa. Wyglądało na to, że faktycznie nie pamiętała nic z tego co się wydarzyło. Był zaskoczony, że jego cios może wywołać takie dziury w pamięci, ale w jakiś dziwaczny sposób nawet napawało go to radością, dowodziło to przecież o jego sile – aspekcie, z którego czerpał wyjątkową dumę. Co jeszcze bardziej zabawne, wampirzyca uczepiła się go jak rzep psiego ogona i nie odstępowała na krok, nawet pomimo tego co jej zrobił. Więcej - chyba kompletnie wyparła z umysłu fakt, że zwrócił jej wolność, co prawda w złości, ale nie żałował swojej decyzji. Chyba nawet wypełniło to jego duszę spokojem. Nie musiał więcej przejmować się krnąbrnymi wybrykami młodej jędzy.

- Widzisz gdzieś na swej szyi łańcuch? Nie sądzę… Jesteś wolna, możesz dysponować swoim losem… Znaj pańską łaskę wiedźmo. Nawet nie za bardzo patrzył w jej kierunku zaczął zajmować się swoim rumakiem. Uśmiechnął się poklepując Malikę po boku, by z zaskoczenia ładować na jej grzbiet siodło i ekwipunek. Chyba miało to wynagrodzić jej perspektywę kolejnej wędrówki i dźwigania niemałych ciężarów.

Przed siebie… jak najdalej od ciebie. Miał dość jej fochów i fanaberii, tracenia czasu na uspokajanie jej, bicie czy upokarzanie – po prostu odechciało mu się niańczenia tego niewygodnego wampirzego bachora. Gdyby chciał robić za niańkę nie zostałby najemnikiem. Powinien zająć się czymś pożytecznym, może znaleźć okazję do zarobku? Co prawda jeszcze ubiegłej nocy wydał 4000 ruenów wolną ręką w niebyt, ale też nie potrzebował pilnie pieniędzy. Wszystko czego potrzebuje zapewni mu natura. Lasy pełne były smacznej zwierzyny, strumienie wody, a drogi… drogi jak zwykle były pełne podróżnych. Może natrafi na interesującą personę, lepiej – może będzie bogata i skłonna podzielić się swoim majątkiem? To lubił w tych swoich wędrówkach – nigdy do końca nie było wiadomo co też się przydarzy, zawsze istniała nutka niepewności. Z Alinsą pewne było jedynie to, że lada chwila wybuchnie, a Barius był zwyczajnie za stary na znoszenie jej humorów. Powinna cieszyć się, że żyje. Chyba tylko przewrotna natura hienołaka pozwalała jej jeszcze dychać, ale i jego cierpliwość i finezja miały swoje granice. Wskoczył na konia i chwycił za uzdę spinając Malikę do spokojnego stępu ulicą Kryształowego Królestwa.

Niespodziewanie z bocznej alejki wyłonił się oddział straży pędzący ku drzwiom oberży. Wparowali prędko do środka chcąc zapewne sprawdzić zawiadomienie o tym co działo się w nocy. Może któryś z bywalców dopiero teraz zebrał się na odwagę by kogoś zaalarmować? Barius stwierdził, że to nie jego zmartwienie, nasunął kaptur na głowę i pognał konia daleko w głąb dzielnicy... a potem wyruszył z miasta.

Ciąg dalszy: Barius
Ostatnio edytowane przez Barius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości