Kryształowe Królestwo[Kiedy wejdziesz między elfy…]

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

[Kiedy wejdziesz między elfy…]

Post autor: Mesmer »

        Gardenia miała rację. Elfie miasta wyglądają bardzo ładnie. Błyszczą się i migoczą jakby właśnie przeżywały najlepszy chwile swojego życia. W ciepłe dni, takie jak dziś, nęcą cię soczystą zielenią parków, wyglądającym zza przepięknie zdobionych budynków słońcem. Nocą delikatnym blaskiem wiszących lampionów, płomieniami kolorowych świec w karczmianych oknach. Ale to tylko na pokaz. Tylko warstwa zewnętrzna. To miasto, tak jak większą część królestwa, drąży lęk. Nadciąga wojna.
Aż trudno sobie wyobrazić siedem milionów ludzi i elfów. Siedem milionów. Sterroryzowanych. Strach, jak choroba wdzierająca się do każdego domu, czynił wśród mieszkańców spustoszenie. Niszczył ich spokój, człowieczeństwo, zastępując je złością, obawą, nienawiścią. Oznaki zła były aż nadto widoczne, mimo iż żaden nieumarły nie pokonał jeszcze murów obronnych. Rozkład od wewnątrz, to oznaka zła.

Nocą ruch w mieście nie zamierał. Oberże i restauracje systematycznie zapełniały się. Wygrywana przez minstreli muzyka zachęcała do wejścia. Gawr głosów i śmiechów obiecywał miłą atmosferę. Mesmer przyjął zaproszenie. Tak jak i wczoraj, i przedwczoraj, i w poprzednich wieczorach.

***

        Została godzina do północy.
Asystent opowiadał mu kiedyś o pewnym czarodzieju. Stracił kontrolę nad zdolnościami telepatycznymi, odbierał przekazy mentalne zewsząd, na każdy temat, bez żadnego ograniczenia. Ten jazgot trwał przez okrągłą dobę, doprowadzając pradawnego nieomal do szaleństwa. Teraz rozumiał co przeżywał ten mężczyzna. Od kilku godzin bez przerwy przysłuchiwał się gościom, skacząc z jednego umysłu do drugiego. Czasami zaciekawił go jakiś fragment. Jednak przeważnie był to nic nie znaczący bełkot pijaka, z często przewijającym się wątkiem nadciągającej mauriańskiej armii. Nic, co warte by było zapamiętania.
Niektórzy mieszkańcy szukali rozwiązania na trawiące ich lęki w alkoholu. Trunki rozwiązywały języki.
- …więc ja mu na to: No i co z tego, że nazwałam cię Kamil? Przejęzyczenie…
Ośmielały.
- Zabieraj te łapy!
Podsycały zdenerwowanie.
- Ciebie zwą Kamil? Znasz moją żonę, Lindę?!

Straż miejska miała pełne ręce roboty i to nie tylko z powodu coraz częściej powtarzających się karczmianych burd. Nie chodziło również o wzrost aktów wandalizmu czy coraz gęściej wypełniających stolicę uchodźców z osad przygranicznych. Pojawiła się plotka o tajemniczym środku, który po zażyciu zwiększał zdolności bojowe do poziomu zbliżonego nieumarłym. Nikt z władz oficjalnie nie potwierdził skuteczności specyfiku. Dużo mówiono o jego niebezpiecznych skutkach ubocznych. Nie zmieniało to faktu, że w opanowanym przez przestępców handlowym podziemiu sprzedawał się jak świeże bułeczki. Na zachodnich obrzeżach Królestwa „Środek Przeciw Nieumarłym” osiągał astronomiczne ceny.

- Co było głównym składnikiem specyfiku? Smoczy korzeń? Wyciąg z Aaronki? Sproszkowane mydło?


***

        Kiedy pół godziny temu demon zobaczył w oberży człowieka handlującego środkiem i zdecydował się iść za nim do tego ciemnego zaułka, nie przypuszczał, że zostanie tak szybko zauważony. Teraz siedział przywiązany do krzesła w jakimś zakurzonym magazynie. Zanim go związali, zbiry złamały mu żebro, co znacznie utrudniało oddychanie. Na prawym ramieniu drętwiało rozcięcie, bolał zwichnięty nadgarstek. O poranku jego elf-nosiciel będzie mocno posiniaczony. O ile doczeka poranka. Być może trzeba się będzie wcześniej rozstać.
Mesmer szarpnął się, ale więzy zostały fachowo założone. Użycie magii nie wchodziło w rachubę. Nie mógł ryzykować wykrycia przez jakiś wyczulony na magię umysł. Nie na tym etapie.
Jakiś cuchnący chemikaliami długouchy kizior próbował zmusić go do przyznania się do współpracy ze strażą miejskieją, machając mu przed twarzą słusznej wielkości maczetą. To już nie potrwa długo. Kiedy okaże się, że faktycznie nic nie wie, poderżną mu gardło.

- Straż miejska! Nie ruszać się! – I kiedy wszystko wydawało się już przesądzone nadciągnęła kawaleria. Zaklęcie z dziedziny siły wypchnęło pancerne drzwi do środka. Ktoś z gości karczmy musiał widzieć jak wciągają ogłuszonego elfa do powozu i zawiadomić służby porządkowe. A może po prostu był to zaplanowany nalot na magazyn specyfiku?
To nie było teraz takie istotne, bo po pierwsze Mesmer był wolny. A po drugie prowadzono go do Głównej Siedziby Straży Miejskiej.

***

        Wzrok upiora padł na popękane od uderzenia lustro. Stamtąd spojrzała na niego połówka twarzy kapitana straży, Rissana Laiquarathon. Uśmiechał się. Kapitan był lokalnym bohaterem, chlubą Straży. Odznaczonym przez władze stolicy. Podobno pojawiał się na ulicach po tuż zachodzie słońca. Wchodził ze swoimi ludźmi tam, gdzie inni nie mieli odwagi. Znał ciemna stronę miasta i był skuteczny w tym co robił.
Demon uśmiechnął się powtórnie, przyglądał się swojej twarzy z obu stron, pochylał ją ku przodowi, naciskał skórę opuszkami palców, opuścił szczękę i rozruszał w obie strony. Podniósł brwi. Mięśnie twarzy jego nowego naczynia były koszmarnie napięte. Kapitan musiał żyć w ciągłym stresie. Westchnął.

Przeniósł spojrzenie na leżącego na ziemi elfa. Bardzo się starał ale w starciu z doświadczonym strażnikiem nie miał najmniejszych szans. Swoje zadanie jednakowoż wypełnił. Zajął kapitana na tyle długo, by upiór mógł wskoczyć w jego umysł.

- Panie kapitanie. – porucznik wszedł przez drzwi gabinetu. Spojrzał zaskoczony na ziemię. – Co się stało? To ten urzędnik, którego uwolniliśmy w magazynie?
- Tak. Zaatakował mnie, musiałem go obezwładnić. Może to wina szoku? – wzruszył ramionami. - Zabierzecie go do celi. Przesłucham go później. I przyślijcie kogoś, żeby tu posprzątał.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

Trzy dni później.
Pierwsza sprawa.
Gabinet Wróżki Nonny.


        Siedziba miejscowej wróżki i specjalistki od przewidywani przyszłości znajdował się w zachodniej części miasta. Wciśnięta między dwa budynki mieszkalne. Wejście do głównej sali zakrywała zasłonka z drobnych koralików. Zamiast standardowych czterech ścian wnętrze miało kształt okręgu, zamiast sufitu kopułę ze szkła, przez którą oglądać można było niebo. Wystrój siedziby wróżki nie odbiegał zbytnio od przeciętnej. Na lewo stał regał wypełniony pudełkami i słojami o tajemnej zawartości. Na prawo szafa z dziesiątkami książek. Pozostałą część ozdób stanowiły lustra, wykresy, dziwne rysunki, papirusy z mistycznymi symbolami, egzotyczne maski i wiązanki suszonych roślin. Oświetlenie zapewniało pięć wysokich świeczników, porozmieszczanych w równych odstępach po całym pomieszczeniu. Na podłodze postawiono również grafitową figurkę o łysej główce i niezadowolonym wyrazie twarzy.
Centralne miejsce zajmował okrągły stolik, przykryty bordowym obrusem, na blacie ustawiono świece, kadzidełka, posążek nieznanej bestii oraz, oczywiście, okazałą kryształową kulą. Sfera stała na pozłacanej podpórce w kształcie ludzkiej ręki o rozczapierzonych palcach.

Sama wróżka Nonna była pół-elfem. Rude włosy związane bandaną w dwóch odcieniach zieleni i podobnej barwy spódnica. Fiołkowa koszula, wisiorki, pierścienie i pieprzyk pod lewym okiem. Siedziała w wygodnym, rattanowym krześle na przeciwko swojego klienta. Oczy i dłonie skierowane miała na kulę.

***

- Widzę… Widzę… Widzę…
- …
- Widzę kobietę. Tak. Piękną, smukłą, o ciemnej karnacji.
- To moja listonoszka.
- Otacza ją aura siły i gwałtowności. Pojawi się na pana drodze nagle i niespodziewanie.
- To cała Mariee. Opowiedz mi, moja droga, coś więcej o tym spotkaniu. Jakieś szczegóły?
- Widzę…Widzę…Ucieka przed złym człowiekiem. Wpadnie ci w ramiona. Osłonisz ją przed uszczerbkiem własnym ciałem.
- U-aa! Kiedy to się stanie? W tym miesiącu? Jeszcze w tym tygodniu?
- Właściwie to już… teraz.

        Wróżka i jej rozmówca prawie jednocześnie zadarli głowy. Za przeźroczystą kopułą sufitu jakiś ciemny kształt rósł i rósł. Brzdęknęło tłuczone szkło, odłamki posypały się dookoła a wykonana z ciemnego dębu galion-syrenka grzmotnęła o ziemię. Twarzą przełamała stolik na pół a całą resztą przygniotła klienta do podłogi.

***
Straż miejska pojawiła się niedługo potem. Klient przeżył. Ucierpiał tylko jego duma.

- Dobrze się pan czuje?
- Też mi… dobrze! Pomyliła listonoszką Mariee z rzeźbiony kawałem drewna! Poszukam sobie lepszego gabinetu i lepszej wróżki.
- A pani?
- Odsunęłam się. Jak przypuszczam była to nieudana próba wykradzenia wiekowego galiona z przelatującego nad moim gabinetem statku? A sprawca miał wąsy i sztuczne oko?
- Ale skąd…? Zdolna pani jest.
- Mówiono mi. Mogę pomóc w czymś jeszcze?
- Nie, nie sądzę.

Nonna posmutniała, podparła brodę na ręce i popatrzyła na majtającą się za opuszczającym lokal kapitanem zasłonę z koralików.
- Zaraz zawróci albo nie jestem posiadaczką trzeciego stopnia sztuki wróżbiarskiej. A jestem. Widać to było w jego spojrzeniu. Poszukuje czegoś lub kogoś.

Mesmer odgarnął koraliki. – Właściwie to szukam kogoś. – Usiadł we wskazanym krześle. – Ma pani dwa komplety mebli?
- Tak. Przewidziałam, że zdarzy się dziś wypadek i trzymałam je w komórce. A teraz sprawdźmy co możemy zaradzić. Muszę uprzedzić, że mój dar bywa kapryśny. Nie mogę obiecać stu procentowego sukcesu.
- Niech będzie.
- Wybierz kartę.

- ?
- „Kapłanka”. Osoba mądra, o psychicznej mocy i silnej intuicji, nie działa pod wpływem impulsu ale podejmująca decyzje po chwili namysłu, wewnętrznym poznaniu. Strażniczka mistycyzmu i wiedzy tajemnej. Manifestacja nieświadomości, wewnętrznego głosu. Brama do królestwa tego, co niezbadane. „Kapłanka” jest przewodnikiem dla tych, którzy gotowi są zaryzykować podróż w głąb umysłu, aby odkryć jego prawdziwą moc.
Ale to nie jej poszukujesz.
Twoja karta jest odwrócona. Oznacza to nieuczciwość w postępowaniu, ukryte intencje, egoizm, toksyczną relację. Niebezpieczeństwo związane z szantażem i zatajaniem prawdy. Podstępną kobietę stosującą czarną magię. Ma lub będzie miała na ciebie zły wpływ. Widzę niesprzyjające okoliczności, którym nie będziesz mógł zapobiec. Widzę stratę. Poważne kłopoty.
- Tak, to ma sens. Możesz ją zlokalizować?
- Zrobię co w mojej mocy. – Nonna skupiła uwagę na obrazie w kryształowej kuli.

- Czymkolwiek będą kłopoty, które szykowała dla mnie przyszłość. – pomyślał demon. – Nie będą one gorsze od tego, co do tej mnie spotkało.
Alyssa. Magiczka i głowa Gildii Alchemików. Morderczyni. Złodziejka. Oszustka w białych rękawiczkach. Mocno zalazła upiorowi za skórę. Przez nią jego pracownia została wysadzona w powietrze a służby porządkowe wielu miast ścigały go za zbrodnię, której nie popełnił. Przede wszystkim jednak przywłaszczyła sobie coś, co należało do Mesmera. Zbiór przepisów jego autorstwa. Owoc wieloletniej badań i poszukiwań wykorzystywany był jako podstawa do produkcji zubożonej, tańszej wersji jego środku bojowego - „vigoru”. Alyssa, żerując na epidemii strachu panującej wśród mieszkańców Królestwa, zbiła na podróbce eliksiru niezły majątek.
- Już niedługo.

- Kapitanie..? Kapitanie? – alchemik przerwał rozmyślania, popatrzył na wróżkę. - Bardzo się staram ale ścieżki przeznaczenia wydają się dziś wyjątkowo niewyraźne. Niejednoznaczne. Robię co mogę ale widzę tylko żółtą mgiełkę.
- To nie jest mgiełka… - Mesmer pochylił się w stronę kuli, zmarszczył brwi. - To upiór. – podniósł się z miejsca. – Dziękuję, to mi wystarczy. Niedługo powinien się ktoś do pani zgłosić, żeby zabrać stąd tego klocka. – wskazał na pozostawiony pod ścianą drewniany galion, po czym skierował się do wyjścia.
- Kapitanie, jeszcze jedno. „Kapłanka” to silna karta, jedna z najtrudniejszych do określonej interpretacji, bo jej moc bazuje na tym co tajemnicze, niewiadome, ukryte przed wzrokiem. Potrafi sięgnąć do naszego wnętrza i kształtować je według własnego uznania. Jest nieprzewidywalna. Nawet dla doświadczonego wojownika. Bądź czujny, proszę. Miasto cię potrzebuje.

Nonna została sama. W ciepłym, migotającym blasku płomieni spoglądała na rozłożony przed sobą wachlarz kart. Jedna z nich określała przyszłość kapitana. Czy chciała ją poznać? Czy miała do tego prawo? A jeśli odpowiedz jej się nie spodoba, czy powinna go uprzedzić przed potencjalnym niebezpieczeństwem? Wahanie nie trwało długo.
Na przedzie karty wróżka zobaczyła postać człowieka w czerwono-białej szacie. W prawej ręce trzymał różdżkę. Wznosił ją ku górze.
„Magik”.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Death z ulgą powitała miasto. Nie, żeby miała coś przeciwko lasom. Skądś trzeba było brać drewno na opał - taki był jej pogląd na świat. Słyszała nawet, że w pewnym języku "las" brzmi identycznie jak "drewno". Po troszku żałowała, że jakoś nie miała okazji się nikogo nim władającym poznać. Była ciekawa, jakie poglądy wyznaje ktoś, kto widząc przeciętną puszczę powie "drewno". Driady na pewno dziwnie się na niego patrzyły. A może nie ograniczały się tylko do tego.

        Weszła do pierwszej napotkanej gospody. Lokal wyglądał nieźle. Na szczęście miała dość pieniędzy, pozostałych jej ze sprzedaży ziół, by na kilka dni wynająć pokój wraz z wyżywieniem. Tymczasem jednak usiadła przy jednym ze stołów i nadstawiła ucha. Elfy może nie słynęły z zamiłowania do plotek, ale była pewna, że uda jej się czegoś dowiedzieć. Szczególnie, że przecież miała w sobie połowę elfiej krwi (nie wiedziała, że dawno temu w wyniku eksperymentu pewnego czarodzieja została przemieniona w demona), więc nie jej obecność nie powinna wpływać na prowadzenie rozmów.

        Rozsiadła się zatem wygodnie z kubkiem herbaty w ręku i zaczęła słuchać.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        - Wizyta w gabinecie wróżki Nonny mocno mną wstrząsnęła. W głowie kłębiły się rozbiegane myśli jak chomiki puszczone samopas do kołowrotka. Kim był upiór widziany w kryształowej kuli? W jaki sposób jest zamieszany w handel fałszywymi preparatami bojowymi? Z czyjego zlecenia? Czy za wszystkie sznurki naprawdę pociągała Alyssa? Nie miałem dowodów ale coś, być może instynkt, być może intuicja, podpowiadały mi, że to była ona. Dlaczego w dziennikach straży miejskiej nie było wzmianki o przybyciu do miasta szefowej Gildii Alchemików? Czy ktoś ze straży próbował to zatuszować? A jeśli nie oni to kto inny mógł o tym wiedzieć?
I w którą stronę ja, do diabła, idę?


***

        - Na Główny Plac wróciłem po południu. Marzyłem o drinku i drzemce ale do końca dnia pracy pozostało jeszcze dużo czasu. Obiecałem sobie, że nie stracę ani sekundy nim nie dorwę wiedźmy, która ściąga z moich przepisów, wypuszcza na rynek lewe dekokty i żeruje na oszczędnościach przerażonych nadciągających wojną mieszkańców.

Pora coś zjeść


***

        - Wróciłem do gospody, w której ostatnio widziałem handlarza lewym towarem. Miałem nadzieję, że być może tamtejsza barmanka go znała i mogła udzielić mi więcej informacji.

Ciemnowłosa elfka otaksowała go wzrokiem, na jej twarzy wypłynęła mieszanina zaskoczenia i zadowolenia - Pospieszyłeś się. – zauważyła z tajemniczym uśmiechem. W oczy rzucała się jej fantazyjnie spleciona fryzura oraz para egzotycznie wyglądających kolczyków. Kolorowe kamienie odbijały światło przy każdym gwałtowniejszym ruchu głową.
- Zależy na co. – odparł wymijająco upiór. Nie znał kobiety, nie miał na tyle czasu, żeby zapoznać się z całą listą znajomych swojego obecnego nosiciela. Musiał grać rolę na wyczucie.
- Mówiłeś o wspólnej kolacji, kiedy tylko zakończysz sprawę handlarzy SPN. Słyszałam już o nalocie na magazyn. Rozumiem, że jesteś dziś wolny. Przygotowuję przepiórkę. Czy może być gorąca i soczysta?
Mesmer uśmiechnął się. - Bardzo gorąca i nieznośnie soczysta. – zajął miejsce przy barze i oparł się o niego łokciami. Musiał przyznać, że kapitan miał świetny gust. Barmanka była czarującą osobą. – Założę się, że sztuka kucharska nie ma przed tobą żadnych tajemnic.
- W innych sztukach też sobie nieźle poczynam.
Demon wcisnął palec za kołnierz i poluzował go. Mundur stał się nagle jakoś niewygodnie ciasny. A kiedy przemknęły pierwsze fantazje odnośnie kategorii opanowanych przez elfkę sztuk, upiór na powrót zaczął myśleć częścią korową. Dokładnie przepytał kobietę o gościa sprzedającego fałszywy specyfik.

***

        - Barmanka skierowała mnie do połudiono-wschodniej części miasta. Poszukiwany handlarz SPN pojawiał się równie często w knajpie o nazwie „Bystra Woda”. Udałem się tam w te pędy. Właściciel okazał się bardzo pomocny. Ucieszył się nawet z wizyty straży. Jak wspomniał, jego bratanek struł się SPN i oberżysta nawet próbował śledzić handlarza, aż do jego kryjówki. Jednak nie dał rady dostać się do budynku. Przekazał mi jej lokalizację.
Dlaczego służby porządkowe nie zajęły się tym wcześniej? Być może nie chciały? Być może nie mogły? Jakkolwiek by nie było ja zamierzałem dotrzeć dalej, aż do źródła.


***

        Mesmer odwrócił się przez ramię. Przy jednym ze stolików siedziała półelfka o dość specyficznej, żeby nie powiedzieć zaskakującej aurze. Mianowicie nie było jej widać. Kobieta w białej sukni i takiż samym kolorze płaszcza sączyła bez pośpiechu napar z kubka. Mimo właściwego dla tubylców wyglądu coś mu podpowiadało, że nie pochodziła z tych okolic. Była przyjezdna. Być może odwiedza rodzinę? Albo była jedną z tych obywatelek położonych przy granicy miejscowości, w pierwszej kolejności narażonych na atak nieumarłych, co przyjechała do stolicy zaopatrzyć się w SPN?
Mesmer podniósł brew, podrapał się w brodę.
- Czyżby zrządzenie losu?
Zabrał z lady swoją szklankę soku grejpfrutowego, na służbie się nie piło, i w paru krokach zbliżył się do nieznajomej amatorki herbaty.
- Witam. – zagaił grzecznie, pokazał odznakę. – Jestem kapitan Rissan Laiquarathon ze straży miejskiej. Czy mógłbym przeszkodzić pani na chwilę? Chciałbym zadać kilka pytań.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Podniosła wzrok, zaskoczona. Nie była przygotowana na to, że ktoś się ot tak do niej przysiądzie. Co to za mężczyzna... elf? Prześlizgnęła się wzrokiem po jego odznace. Straż miejska? To tu mają? Nie wiedziała... I to jeszcze kapitan? Co on tu robi? Przecież nic jeszcze nie przeskrobała... prawda?
- Skoro już to zrobiłeś... - powiedziała, zanim zdążyła się ugryźć w język. W końcu to jednak ktoś, kto może wsadzić ją za kratki czy gdzie się w tym mieście zamyka przestępców. Lepiej zachowywać się grzecznie. Odkaszlnęła. - Tak, oczywiście - poprawiła się. - Mam nadzieję, że dam panu satysfakcjonujące odpowiedzi. - Użycie tej formy grzcznościowej nie było dla niej proste. Lubiła zwracać się do ludzi bezpośrednio. - Zatem? - Spojrzała na niego z wyczekiwaniem. - Jakie masz... ma pan pytania?
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        - Dziękuję. – zajął miejsce na krześle naprzeciwko. Na podstawie kilku pierwszych wypowiedzianych zdań mógł przypuszczać, iż tą nieznajomą, o nieczytelnej aurze, nie dało się łatwo nastraszyć. Dobrze. Mesmer liczył na rzeczową rozmowę, być może współpracę o obopólnej korzyści. Poza tym gdyby kobieta nagle zemdlała najpewniej obiłaby się czołem o blat. A to poniekąd bolało.

- Jeszcze raz przepraszam za najście. Jak przypuszczam jest pani od niedawna w stolicy? W mieście działa nielegalna siatka handlarzy pewnym eliksirem, który reklamowany jest jako Środek Przeciwko Nieumarłym, w skrócie SPN. Na pewno słyszała pani plotki o nadciągającej w stronę Królestwa inwazji z Doliny Umarłych? – chrząknął. – Spora część społeczeństwa wierzy, że zażycie SPN pomoże im odeprzeć atak. Szczególnie uchodźcy z miejscowości przygranicznych. Ci są najbardziej narażeni na działania naciągaczy. – zamieszał swój koktajl, wzburzając zalęgające na dnie fragmenty grejpfruta do wirowania. - Dlatego właśnie uprzedzamy przyjezdnych. Żeby nie dali się skusić na zakup tego trującego wywaru. – dokończył ponuro. Podniósł szklankę do ust, zamoczył usta. Cytrusowo-gorzkawy aromat dotarł do jego nozdrzy.

- Więc moje zasadnicze pytanie brzmi: czy może ktoś zaczepiał panią w mieście, próbował sprzedać SPN?
Upił łyk i spojrzał na Death.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Z każdym słowem marszczyła czoło bardziej. Inwazja? Gdyby wiedziała, pojechałaby na drugi kraniec Alaranii, byle dalej... No, ale nie wiedziała i siedziała tutaj, w karczmie, rozmawiając z miejscowym kapitanem straży. Słodko. Z drugiej strony... Może być ciekawie. A skoro już sie tu znalazła, to czemu nie skorzystać?
- Nie - odpowiedziała. - Nawet o czymś takim nie słyszałam. Ale dopiero co przyjechałam do miasta, nawet jeszcze nie rozejrzałam się porządnie po okolicy - przyznała. Zastanawiała się. - To wywar magiczny, czy tylko ziołowy? - spytała. Magicznego nawet nie tknęłaby palcem. Zwyczajnie by nie zadziałał i tylko wywołał mdłości. - Rozumiesz - froma grzecznościowa poszła w zapomnienie - chodzi mi o to, czy przy jego produkcji użyto jakiegoś zaklęcia albo rytuału?
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Mesmer cmoknął kilka razy starając się wydobyć spomiędzy zębów owocową błonkę. Ta jednak zdawała się utknąć tam na dobre. Zrezygnował.
- Dobre pytanie. – popatrzył na Death z przymrużonymi oczami i przesuniętą na bok żuchwą. Zastanawiał się nad czymś. – Wiem tylko tyle ile powiedzieli mi nasi naukowcy. – upiór, podający się za kapitana straży, nie mógł się przyznać, że sam dokonał badań sprawdzających skład środka. Byłoby to zbyt zaskakujące. Elfa, w którego głowie siedział, można było podejrzewać o wiele talentów ale na pewno nie o to, że znał się na alchemii.
- Według ich badań magicznego eliksiru zwiększająca zdolności bojowe jest w tym wywarze bardzo niewiele. Poważną część SPN stanowi silny środek podnoszący nastrój. Taka osoba po zażyciu ma głębokie przeświadczenie, że posiada nadnaturalną siłę i wytrzymałość. Jest to jednak tylko przeświadczenie. – prychnął. – Łatwo sobie wyobrazić co się stanie, gdy taka osoba spróbuje zaatakować nieumarłego. – wolno przeciągnął złożoną na płask dłonią na wysokości szyi.
Tymczasem chłopiec służebny podpłynął zwinnie do ich stolika, dolewając do szklanki kapitana kolejną porcję soku. Popatrzył, czy przemienionej niczego nie trzeba, po czym zniknął w kuchni.
Mesmer oparł się wygodnie w krześle, podciągnął lewą nogę do piersi. Prawa spokojnie spoczywała na ziemi, wystukując mało skomplikowany rytm.

- Pani… nie dosłyszałem imienia. Mam dla ciebie propozycję, która może być dla ciebie bardzo opłacalna. Nie wspominając o tym, że wyświadczysz miastu oraz mieszkańcom Królestwa wielką przysługę. Znam prawdopodobną lokalizację siedziby handlarzy w stolicy. Są jednak dobrze zorganizowani. Wzmacniane drzwi, zaklęcia alarmujące, straż na dachu. Każdy kupujący jest dokładnie sprawdzany. Jeśli spróbuję się tam przedostać z moimi ludźmi ulotnią się zanim przedrzemy się przez zabezpieczenia a po kilku dniach pojawią w innej części miasta.
Podniósł naczynie z sokiem i krótkimi ruchami nadgarstka zamieszał ciecz.
- Dlatego potrzebuję kogoś z zewnątrz. Kogoś, kogo nikt nie zna i… - uśmiechnął się niewinnie. Przez chwilę szukał w właściwych słów. – …nie przypomina z wyglądu funkcjonariusza straży.
Wziął łyka, odstawił szklankę, po czym sięgnął do kieszeni bocznej, skąd wyjął niewielki, skórzany mieszek. Rozwiązał rzemyki, położył woreczek na blacie stołu i przesunął w stronę kobiety. Ze środka patrzyły na nią pękate, błyszczące szkarłatem kamienie. Skąd Mesmer wziął tyle rubinów? A z szuflady biurka kapitana. Być może były to zaskórniaki elfa, być może fundusz na opłacenie informatorów, być może otrzymana łapówka. Kto wie?
- Chciałbym, żebyś udała się do tego budynku, z tym woreczkiem. Podając się za mieszkankę jednej z przygranicznych miejscowości zakup dokładnie trzysta kilogramów SPN. Nie sądzę, by trzymali tam taką ilość, więc prawdopodobnie będą musieli zaprowadzić cię do magazynu na zewnątrz. Będę miał cię na oku. Gdy dotrzecie na miejsce wkroczy straż. Jeśli spiszesz się dobrze dostaniesz drugi taki woreczek i może jeszcze coś ekstra. Zainteresowana?
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

- Death - wtrąciła z roztargnieniem, kiedy stwierdził, że nie dosłyszał imienia. Dziwne, przecież mu go nie mówiła. Pewnie znowu coś z etykietami czy czymś takim. Spojrzała na woreczek. Nie znała się na klejnotach, ale potrafiła stwierdzić, że tyle rubinów będzie warte mnóstwo pieniędzy. Nie wahała się długo. To doskonała okazja - zrobi, co ma zrobić i będzie mogła jechać gdzieś indziej, przez kilka miesięcy nie martwiąc się o to, czy da radę zarobić na kolejny nocleg. - Zainteresowana - stwierdziła. - Sądzę, że dam radę. Jest tylko jedno ale - stwierdziła. - Moja aura jest niewyczuwalna - walnęła prosto z mostu. - Nie potrafię nic z tym zrobić. Czy to nie wzbudzi ich podejrzeń? Poza tym... - Zawahała się. Powinna tak o tym powiedzieć? Tak, chyba lepiej, żeby wiedział. - Nie działa na mnie magia - przyznała. - Żadna, oprócz Dawnych Sztuk. - Tak na własny użytek nazywała Zapomnianą Wiedzę. - Ich zaklęcia zwyczajnie mnie nie wykryją. To też... może dać im sporo do myślenia.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Mesmer uniósł brew. Myślał. Myślał. Szczerze mówiąc nie umiał tak wymyślać rozwiązań na życzenie. Być może dlatego odwrócił się w bok, lustrując co się działo w pozostałej części lokalu. Zauważył, że w okolicy baru, wokół jednego ze stolików, zebrała się około czteroosobowa grupka podpitych elfów. Mamrotali coś niewyraźnie do siedzącej tam osoby. W tonie głosu dało się wyczuć groźbę. Jeden z nich swoimi masywnymi plecami zasłaniali widok, więc upiór mógł dostrzec szczegóły dopiero po chwili. Nagabywanym gościem okazała się nieumarła, sądząc po otaczającej ją aurze, handlarka. Wyglądała na nieźle wkurzoną. Nic dziwnego. Mało kto lubi być nazywanym „mauriańską dziwką” i „parszywym szpiegiem”.
Demon sapnął. – Zaczyna się. Zaraz skoczą sobie do gardeł.
I chyba właśnie tak miało się to zakończyć, bo kobieta okazała się posiadaczką pary nad wyraz ostrych, wampirzych kłów. Na ile starczy jej cierpliwości? Póki co pozostawała na swoim miejscu, przy swoim stoliku, na którym stał brązowy dzbanek, ozdobiony motywem stokrotkowego bukieciku.

        I właśnie w tym momencie naszło go olśnienie, a wraz z nim rozwiązanie. Jego oczywistość tak go zaskoczyła, że bezrefleksyjnie wlał w siebie pełną zawartość szklanki. Ponieważ jednak, mimo swojego egzotycznego pochodzenia, nie był posiadaczem gardła bez dna, polał sobie przy tym brodę i tą część munduru, gdzie wpięte były medale.
- Ta… Niezwykłe zdolności to rzeczywiście może być problem, kiedy masz się podszywać pod zwykłą chłopkę. Ale mam pomysł. Przedwczoraj patrol zgarnął jedną amatorkę SPN ze sporą ilością wywaru przy sobie. W tej chwili jest w naszym areszcie, do jutra wieczora da się ją przetrzymać. Kobieta jest w swojej osadzie szamanką, co oznacza, że zna się na tym i owym z zakresu wiedzy tajemnej. – strażnik zaparł się o oparcie i podniósł nieznacznie siedzenie, zmieniając pozycję na bardziej wygodną. – Mam plan. Polega on ta tym, żeee…– wycelował swój smukły, elfi palec w stronę Death. – Ty ją zastąpisz. Przebierzemy cię w jej szaty, ekwipunek a klanowy tatuaż na czole namalujemy henną. Jako szamanka nie będziesz wzbudzać takiego zaskoczenia ze swoimi zdolnościami. Wszelkie wpadki i luki w wiedzy na temat swojej wioski będziesz mogła tłumaczyć tylko częściową obecnością twojego umysłu w naszej rzeczywistości, a częściowo na planie duchów. – kiwnął głową z aprobatą. Za jego plecami awantura między elfami a wampirzycą stawała się coraz głośniejsza. Coraz więcej gości spoglądało na niego wyczekując reakcji kapitana straży. Mesmer westchnął ciężko i opuścił obie nogi na podłogę.
- Wygląda na to, że obowiązki wzywają. Jutro z samego rana zgłoś się do siedziby głównej straży miejskiej. Zapytaj mieszkańców, wskażą ci drogę. Przebierzemy cię, umalujemy i obgadamy szczegóły. – podniósł się z krzesła i teatralnie podciągnął pas, na znak, że zabiera się do ciężkiej roboty. Miał do niego przymocowaną krótką, metalową pałkę.
- Do tego momentu lepiej zostań w pokoju i nie pokazuj się na mieście. Nie chcemy przecież, żeby przestępcy zobaczyli cię wcześniej bez szamańskiego tatuażu, prawda? Do jutra, Death. – kiwnął jej jeszcze głową na pożegnanie i pomaszerował, głośno stukając podeszwami o dębowe klepki podłogowe, w stronę rozkręcającej się z lekka chryi.

        Stojącego na stoliku nieumarłej dzbanuszka z motywem stokrotek już nie było, czy raczej zmienił się nie do poznania w okazały, ostry jak brzytwa tulipan. Gotowe do cięcia krawędzie strzaskanego naczynia handlarka skierowała w stronę napastników, wykrzykując przy tym słowa w niezrozumiałym dla upiora, elfim języku. Widząc zbliżającego się kapitana zaświergotała do niego coś w tejże mowie. Melodyjne, wibrujące dźwięki sprawiły, że mimochodnie podrapał się w ucho.

- Nie rozumiem z tego ani słowa. Proszę mówić po ludzku. I od początku. Co tu się dzieje? - powiedział łypiąc groźnie to na wampirzycę, to na agresywne, pijane elfy. Warczał na nich, jak Wilk Zagłady na to, na co zwykle on warczał.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Skinęła głową. Plan był dobry. Skoro miała się ukrywać, uznała, że najlepiej jest zacząć od razu. Dopiła resztkę napoju, po czym wstała i wyszła schodami na górę, do wynajętego pokoju. Było to małe pomieszczenie, akurat takie, żeby zmieścić tam łóżko, półkę i misę z wodą. Za to utrzymywano je w czystość, jakiej często brakowało w ludzkich karczmach. Death przemyła się szybko w misie, po czym padła na łóżko. Z samego rana, tak?... Wiedziała, że jakoś się obudzi. Zazwyczaj budziła się wcześnie. Bardziej martwiła się o to, jak wyjdzie jutro na ulicę. Czy sam kaptur wystarczy? Będzie musiał. Może jeszcze owinąć sobie twarz chustą, jaka pozostała jej po przeprawie przez pustynię. Będzie trochę rzucać się w oczy, ale nikt nie zobaczy jej twarzy.

        Zamknęła oczy. Było jeszcze dość wcześnie, słońce dopiero co zaszło, ale zmęczenie podróżą i wrażenia z dzisiejszego dnia sprawiły, że szybko zasnęła.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Ruchem głowy wskazał kierunek, w którym nietrzeźwi klienci powinni się udać. Kiedy się oddalili na drugi koniec sali oparł się ręką o stolik handlarki i uśmiechnął półgębkiem. Rozejrzał się w prawo, w lewo. Kiedy się upewnił, że nikt nie podsłuchuje, nachylił się w stronę wampirzycy.
- Sprzedaje pani kosmetyki? Potrzebuję maści na rozstępy. - Powiedział półszeptem.
- Najlepszą maść na rozstępy robią przy Placu Gall-Ga. – krótko i rzeczowo odpowiedziała handlarka.
- Dagmara używa jej tylko na wiosnę.
- Przesyła ci świeżą partię. To chyba klaruje sytuację. Ciebie zwą Mesmer?
Upiór nieznacznie uniósł brodę i spojrzał na swój kontakt z Doliny Umarłych przez zmrużone powieki. Mocował się przez chwilę z myślami, po czym kiwnął głową i zadał pytanie.
- Masz coś dla mnie?
Tym razem to nieumarła przytaknęła kiwnięciem. - Przejdźmy do mojego pokoju.

***

        I nastał nowy dzień.Demon czekał na Death w swoim biurze w Kwaterze Głównej Straży Miejskiej.
Na krześle niedbale spoczywały szaty szamanki. Niebyły one zbyt wyszukane. Płaszcz podróżny w kolorze zbrudzonej zieleni, skórzany kubrak, spódnica z mocnego, przypominającego worek materiału oraz wiązane pod kolana buty podróżne. Całość ekwipunku uzupełniała torba podróżna. Pusta z powodu usunięcia z niego całego zakupionego SPN. Był też kostur, z całego zestawu rzeczy on sprawiał najlepsze wrażenie. Był wykonany z czerwonego osikowego drewna, rzeźbiony w niezrozumiałe dla Mesmera runy, w głowicy zaś znajdował się całkiem ładny, kolorowy opal.
Kapitan podszedł do okna. Spoglądając na plac przed budynkiem zaczął bawić się srebrną monetą. Przekładał ją zręcznie ją między kostkami palców tam i na zad.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Obudziła się wcześnie. Znów przemyła sie w misie, żałując, że nie ma czasu żeby wziąć kąpiel. Choć prawdopodobnie i tak byłoby z tym trudno tak wcześnie rano. Następnie ubrała się tak, jak wczoraj postanowiła: naciągnęła kaptur jak tylko się dało i osłoniła dół twarzy szalem. W końcu wyszła. Na ulicach nie było tłoku - elfy wstawały co prawda wcześniej, niż ludzie, ale nie aż tak wcześnie. Kwaterę Główną Straży Miejskiej nietrudno było odnaleźć. Wystarczyło, że spytała jednej kobiety, która wyglądała na tutejszą, i otrzymała dokładne wskazówki.

        Na miejscu wpuścił ją jeden funkcjonariusz i zaprowadził do kapitana. W pokoju Death dostrzegła przygotowane już przebranie.
- Jestem - oznajmiła, nie wiedząc, dlaczego właściwie to robi. W końcu przecież ją widział. - Jest tu jakieś miejsce gdzie mogłabym się... ehm, przebrać?
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Demon przywitał ją uśmiechem.
- Jasne, zostawię cię w gabinecie a kiedy będziesz gotowa zajmie się tobą gość od rysunku. Będziesz nosić na czole coś takiego. – podniósł z biurka kartkę, w kilku krokach podszedł do przemienionej i podał jej do przejrzenia. – To „Spirala Przejścia”. Symbol, który otrzymuje każdy nowo przyjęty do wspólnoty szaman. Oznacza przejście ducha z jednego planu do drugiego. – podrapał się w głowę. – Zanim zaczniesz się przebierać chciałbym cię wprowadzić w szczegóły. – sięgnął do szuflady i wyjął z nich mapę. Strząsnął z blatu na ziemię zalegające tam papiery, rozłożył rulon i przytrzymał jej rogi dwoma książkami. – Jesteśmy tutaj. – pokazał palcem punkt w centrum mapy. – Miejsce gdzie sprzedają SPN jest trochę dalej, w dzielnicy biedoty. – przesunął czerwonym ołówkiem w lewo, zostawiając ślad aż po sam skraj papirusu. – Tutaj. – zakreślił kółko. - Pojedziesz tam dwukółką szamanki zaprzężoną w kuca. Będzie na ciebie czekać przy Fontannie Łez. – stuknął w punkt niedaleko czerwonej kreski. – Przestępcy okupują stary, zniszczony pustostan, o pożółkłych ścianach. Na miejscu zauważysz, że wszystkie okna są potłuczone lub zabite deskami. Drzwi wejściowe są wzmocnione blachą, zamknięte na głucho więc kiedy już się przy nich znajdziesz najpierw zapukaj. Powinno się w nich otworzyć okienko, przez które zwykle następuje wymiana. Powiesz człowiekowi w środku po co przyszłaś, pokaż im swoją twarz a potem woreczek z rubinami. W żadnym wypadku nie oddawaj im kamieni przez okienko bo nie zobaczysz więcej ani SPN ani rubinów. Upieraj się, że zapłacisz gdy zobaczyć cały swój towar. A potem, cóż… - pociągnął nosem – Zgodzą się zabrać cię do magazynu, gdzie odbierzesz trzysta kilogramów SPN albo nie. Na dwoje babka wróżyła. – otworzył drzwi. – Powodzenia. Pamiętaj, że będę niedaleko.
Mesmer wyszedł zamykając za sobą drzwi do biura, zostawiając Death samą.
Tymczasem na dworze zaświergotały skowronki.
Awatar użytkownika
Death
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Przemieniona, dawniej pół elf, p
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Death »

        Słuchała kapitana w skupieniu. Denerwowała się trochę. Co, jeśli nie wypadnie naturalnie? Nie miała doświadczenia w takich sprawach. Spotkała w życiu pewnego szamana, ale był on centaurem, więc nijak nie mogła się wzorować na jego zachowaniu. Z tego jednak, co powiedział jej Rissan, wnioskowała, że nikt nie oczekuje po niej naturalnego zachowania. Miała udawać raczej nieobecną duchem. To da się zrobić.

        Przebrała się więc szybko i przejrzała w niewielkim lusterku wiszącym na ścianie. Musiała przyznać, że efekt był niezły. Jeśli do tego wszystkiego dojdzie jeszcze rysunek...
- Jestem gotowa! - zawołała lekko drżącym głosem. - Można... można wejść. - Przełknęła ślinę.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Przez chwilę nic się nie działo, zza drzwi słychać było tylko szuranie czyichś stóp. W szybce z matowego szkła pojawił się zarys czyjejś postaci. Klamka podskoczył kilka razy, nie poskutkowało to jednak otwarciem. Osoba po drugiej stronie najwyraźniej miała z tym problem. W końcu mechanizm zabezpieczający mlasnął zadowalająco a drewniane skrzydło, pchnięte barkiem mężczyzny, odchyliło się w stronę ściany. Od razu okazało się dlaczego początkowo nie mógł wejść. Obie ręce miał zajęte, trzymał w nim średniej wielkości pudełko.
- Witam. Jestem Mekee, zajmę się przygotowaniem szamańskiego tatuażu. Proszę usiąść. – wskazał Death miejsce za biurkiem. Postawił pudełko na blacie, było otwarte, wykonane z drewna obciągniętego skórą, powycieraną na tyle, że trudno było odczytać pierwotnie wygrawerowany na niej napis. Z liter wyraźnie zachowały się jedynie „M” i „CTOR”. Mekee poprosił przemienioną o odwrócenie się w stronę okna, potem delikatnie odgarnął z jej twarzy włosy i ustawił ją dokładnie w stronę padającego zza szyb światła poranka. Następnie przysunął do siebie skrzyneczkę, nacisnął okrągłe elementy po obu jej stronach a wtedy z wnętrza pojemnika dobiegło stukniecie. Rysownik włożył w nie ręce i rozłożył na zewnątrz, złożone wcześniej jedna nad drugą, cztery rzędy szufladek z różnymi przyrządami i materiałami do rysowania.
- Proszę się nie ruszać. To nie potrwa długo. – uśmiechnął się przyjaźnie, podniósł przeźroczysty stożek, wypełniony ciemnym, zawiesistym barwnikiem, po czym nachylił się nad twarzą Death.

Proces tworzenia tatuażu z henny faktycznie nie trwał długo. Po około piętnastu minutach rysowania oraz utrwalania „Spirala Przejścia” dumnie spoczywał między linią włosów a brwi półelfki.
- Gotowe. Możesz go spokojnie dotykać, nie rozmaże się. – Mekee zamknął swoje magiczne pudełko, podniósł z biurka i raz jeszcze spojrzał na efekt swojej pracy. – Gdy już będzie po wszystkim możesz zetrzeć go nałożonym na szmatkę popiołem. Ach, kapitan kazał przypomnieć, żeby pani dziś opuściła Kwaterę Główną tylnymi drzwiami, od podwórka. Tak na wszelki wypadek.– skłonił się. – Miłego dnia.

Woreczek z rubinami oraz mapa miasta, z zaznaczonymi na niej miejscem postoju dwukółką oraz pustostanem handlarzy SPN, spoczywały na biurku.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości