Jadeitowe Wybrzeże[Ujście Starii] Brzęk monet i melodia życia

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Awatar użytkownika
Nutria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Badacz , Uczeń
Kontakt:

Post autor: Nutria »

        Chociaż Mahinka od samego początku uparcie i zawzięcie udowadniała, że jest niesamowicie wylewną optymistką i wcale niełatwo ją do siebie zniechęcić, rodzeństwo nie było wcale pewne, czy zgodzi się na ich propozycję. Trochę na to liczyli, może nawet bardzo… ale wierzyli też w talent starszego brata do odpychania osób, z którymi nie chciał mieć wiele do czynienia. A z gadatliwymi, szczerymi, ludzkimi dziewczątkami nie trzymał się jakby z zasady. Nawet Desta po tej niecałej półgodzinie znajomości mogła łatwo orzec, że nie przepada on za człowieczkami i ogólnie łatwo swoją pogardę i niechęć wyraża. Inna sprawa, że nie ignorował jej zupełnie (przynajmniej z początku) co w jego słowniku oznaczało jakiś tam stopień tolerancji towarzyskiej. Jednak Desta nie mogła tego wiedzieć, ale i jakby wiedziała, nie miała wcale obowiązku tego uszanować i uznawać za normalne. Trudno, by tak pogodna i miła dziewczyna łatwo pojęła jego zachowanie i jeszcze je zaakceptowała, tak jak robili to jego najbliżsi. Przynajmniej takie wnioski wyciągała Nutria, patrząc na roześmianą Mahinkę.
        To będzie wyzwanie utrzymać ich w zgodzie, ale...
        Yaami z naturalną łatwością uległa uściskowi i zaraz oddała go, może nieco zdziwiona, ale cieplutko szczęśliwa. Nawet chwilowo zapomniała kontrolnie patrzeć na Chana, którego nagły przypływ młodocianej empatii wręcz sparaliżował. On nie umiał oddać uścisku, a jedynie zesztywnieć na całym ciele, choć już pochylony tak, jak go Desta chwyciła. Lecz chociaż zatrząsł się i zdawać by się mogło, że jedyne, czego pragnie, to wyrwać się z tej niezapowiedzianej bliskości, w jego oczach malowało się coś zupełnie odwrotnego - wraz z iskrami tańczyła w nich wdzięczność i nagły wybuch niepohamowanej radości, który swe ujście znalazł także w niepewnym, ale życzliwym uśmiechu. Nieobdarzony doskonałością urody elf nieśmiało uniósł ręce dopiero, gdy uścisk się skończył i, nie wiedząc, co z nimi zrobić, najpierw chwilę trzymał je w niezdecydowaniu, a potem potarł kark, w całkiem już typowym odruchu.

        - W takim razie… - Nutria uśmiechnęła się, kiedy wstępna umowa została tak raźno przypieczętowana. - Chodźmy w stronę wybrzeża! - zaproponowała wesoło, bo i nie dlatego była nad brzegiem morza, by w popołudniowe upały smażyć się wśród bezwodnych piasków spiętrzonych w zdziczałe wydmy. Ruszyła też przodem, nie spodziewając się żadnego protestu. Tylko musieli udźwignąć na nowo swoje bagaże i pójść po wierzchowca nowej ich towarzyszki.

❃ ❃ ❃


        I tak opuścili przybytek Fuanga. Najedzeni i w dobrej kompanii, a także zadowoleni, bo i nic im się od posiłku nie stało. Będą mogli nawet polecać to miejsce innym. Było specyficzne, ale… niektórzy lubią odrobinę egzotyki. Zwłaszcza kiedy udają się w daleką podróż.

        Idąc pod górę i w dół, kształtując ślady milionami złocistych drobinek i zamęczając konika, Nutria prowadziła równo swoich kamratów, nie uginając się znowu tak bardzo pod ciężarem torby i nawet znosząc prażące fale upału. Celowo obrała nieco inną drogę niż tą, którą przybyli tu z bratem i Ziharrią, nie chciała bowiem, by Chan znów o tym myślał. I tak będzie go to długo dręczyć, nawet gdy Momo wyjaśni całą sprawę. A na pewno i tak nie znajdzie wszystkich odpowiedzi od razu.
        Na pewno jednak szukał ich, już pewnie teraz, zostawiając im wolną rękę, a psychikę brata - pod jej opieką. Zamierzała się zgrabnie wywiązać z tego obowiązku. Póki więc kryształek działał i mogła swobodnie mówić, zagadywała Destę, aby Chan mógł słuchać i potem samodzielnie kontynuować konwersację. Ale w tej chwili ona chciała trochę pokorzystać.

        - Mogłabyś nieco lepiej opisać swoją siostrę? Bardzo jesteście do siebie podobne? - Zaczęła na początek, chętnie uczepiając się tak ważnego dla niej samej tematu rodzeństwa. A przy okazji zdobędzie więcej podstawowych informacji niezbędnych do poszukiwań. - Czy ona też posługuje się magią? To może braciom bardzo pomóc przy poszukiwaniach. I czy wiesz może jak podróżują? Mieli konie, własny wóz? To mogłoby się zmienić, ale wiesz, kiedy ma się pojazd łatwo się go nie zostawia. - Uśmiechnęła się wymownie, bo oni swojego pilnowali i trzymali się go, choćby szlak był niemalże nieprzejezdny. I Momo tylko dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca chciał go sprzedać za jakiś magiczny amulet, a to wiele znaczyło. Tak, wóz to dobra rzecz, a na dłuższą wyprawę wręcz niezastąpiona. Z nich wszystkich chyba tylko Chan byłby w stanie usiedzieć tyle w siodle, by przejechać chociażby średnio wymagający dystans od Meot do Efne.

        - I jest, morze! Chan, jaki pusty brzeg! - zawołała zachwycona, widząc tylko niewielki tłumek spieczonych postaci różnych kształtów i kolorów. Ktoś tam chował się za parawanem, ktoś zaklepywał miejsce kocem, ale koniec końców dało się przecisnąć bez deptania po wyciągniętych na piasku ciałach i rozpychania się torbą i siatką z po drodzę zakupionymi figami. Gdzieś z boku pod skarpą znalazło się nawet trochę cienia i miejsce dla konia, gdyby Desta chciała wykorzystać okazję i trochę się pomoczyć.
        - Mówiłaś, że jesteś z Xan-Lovar, prawda? To chyba nie jest aż tak bardzo w głąb lądu, ale i nie przy brzegu… Więc byłaś kiedyś nad morzem? Albo kąpałaś się tutaj, nim się spotkaliśmy? - Mówiła z niezwykłą na siebie ekscytacją, jakby nie bała się wody i nie moczyła w niej jedynie kostek. Ale, doprawdy, inni tak lubili błękitne bezkresy, że nie mogła (obok strachu) nie cieszyć się na ich widok.
Awatar użytkownika
Desta
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Desta »

Nigdy nie było tak naprawdę niebezpieczeństwa (lub nadziei), że Desta nie zechce wyruszyć z rodzeństwem. Od jakiegoś czasu marzyła, by znaleźć towarzysza podróży, a w dodatku szczerze polubiła Yaami i Changhina. To prawda, Mournelian działał jej na nerwy, ale to tylko częściowo sprawiało, że miała ochotę go unikać. Jednocześnie bowiem wzajemne docinki sprawiały jej uciechę i – nie licząc słów o poszukiwaniu Dayo – nie czuła się szczególnie urażona.
Niechętnie przyznawała, że każdy tam jakieś wady ma, a Momo przynajmniej odznaczał się wiedzą i kompetencją w niektórych, nieznanych Deście dziedzinach. Nawet gdyby miała odbywać podróż sam na sam ze sztywniakiem, mogłaby słuchać wykładów, które – zapewne z wielką chęcią – wygłaszałby, przerywając co jakiś czas, aby trochę się zirytował.

Jednak nie zanosiło się na to, bo mieli podróżować we czwórkę, co ucieszyło ją tak, że ściskała rodzeństwo. Desty nie zaskoczyła reakcja Chana na jej własną wylewność. Ostatecznie przecież nie znali się zbyt dobrze, więc miał prawo nie spodziewać się, że nowa znajoma zaraz będzie ich przytulać. Postarała się więc, by uścisk nie trwał zbyt długo na gust nieśmiałego chłopaka i zaraz wypuściła oboje z objęć, wciąż szczerząc się radośnie.
- Chodźmy! - zgodziła się i wyruszyła raźnym krokiem w tamtym kierunku. - Zaraz, zapomniałam o Caris! - odezwała się po chwili ze śmiechem. - Zaczekajcie, zaraz wracam – mówiąc to, udała się pośpiesznie w miejsce, gdzie zostawiła klacz. -Odpoczęłaś i zjadłaś? - spytała. - Ciebie też nakarmili jakimiś pomysłowymi potrawami, które coś tam znaczyły? Chodź, poznasz naszych nowych znajomych. Jestem ciekawa twojego zdania.
Wróciła do pozostałych, po czym razem z nimi udała się w kierunku morskiego brzegu.

- Dayo? - odezwała się na pytanie Yaami. - Ma teraz dwadzieścia sześć lat. Jest wysoka, wyższa ode mnie, i smukła, ale nie chuda. Ma czarne włosy, też kręcone, ale dłuższe, i takie jakieś lśniące i jedwabiste. Czasami zakłada na nie opaskę z materiału, a czasem związuje w dwa warkocze. Ubiera się mniej kolorowo, za to bardziej elegancko i gustownie – zazwyczaj w niebieski i fioletowy. Ma duże oczy i długie rzęsy. Jest bardzo ładna. Nie, nie jestem do niej podobna – dodała z westchnieniem. W jej wspomnieniach starsza siostra była uosobieniem urody i gracji. Ona sama nigdy nie dorównywała jej ani wyglądem, ani inteligencją, ani talentami. - Dayo posługiwała się magią chaosu – to właśnie ona mnie nauczyła. Jej z kolei pokazał to nasz ojciec. Nie wiem, czy umiała coś jeszcze. - Znając jej możliwości, było to prawdopodobne. Może po prostu nie podzieliła się wszystkim z młodszą siostrą, bo chciała najpierw sprawdzić, czy poradzi sobie z jedną magią? - Mieli wóz, pamiętam. Dayo musiała przecież zabrać cały swój dobytek. Natomiast samego Kidana w ogóle nie pamiętam. Nie jestem nawet pewna, czy był przy naszym pożegnaniu.

Kiedy doszli na miejsce, z przyjemnością wciągnęła w płuca morskie powietrze. Stała tak chwilę, napawając się myślą, że jest z dala od domu, w nowym, nieznanym miejscu, gdzie wszystko jest różne od tego, do czego się przyzwyczaiła. Zawarła też już pierwsze, ciekawe znajomości – teraz tylko czekać na pierwsze przygody.
- Nie, przed opuszczeniem domu nigdy nie widziałam morza – wyznała. - W domu pływałam tylko w rzece, to nie to samo. Pierwszy raz zobaczyłam morze, kiedy byłam koło Saorais i przez chwilę stałam tak tylko z otwartymi szeroko ustami. Strasznie dużo wody, prawda? Ciekawe, co jest po drugiej stronie. Tak, myślę, że się wykąpię. Wy też idziecie? Yaami, Chanie, chodźcie - zachęcała, zdejmując odzienie wierzchnie i pas z krótkim mieczem, a pozostawiając bieliznę. Jej towarzysze mogli zaobserwować szczupłą sylwetkę z delikatnie rysującymi się pod skórą mięśniami ramion i nóg. Desta zostawiła Caris w miejscu, gdzie zatrzymali się pozostali. Wiedziała, że jej klacz nie ucieknie, dlatego nawet jej nie przywiązywała. Niezależnie od tego, czy któreś z rodzeństwa szło za nią, pobiegła truchtem do wody.
Awatar użytkownika
Nutria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Badacz , Uczeń
Kontakt:

Post autor: Nutria »

        Oboje zapamiętywali podawane przez Destę informacje, chociaż nieco inaczej do nich podchodzili. Choć ich priorytetem i tak były suche fakty, Nutria przy okazji zaczynała rozumieć uczucia Mahinki w stosunku do starszej, wręcz idealnej siostry. Sama była w podobnej… choć nie takiej samej sytuacji. Jej starsi bracia nie byli bardziej doskonałymi (w ogólnym pojęciu) kobietami, ale na pewno lepszymi magami, naukowcami i… dzieliła ich nawet rasa. Ale Yaami tak bardzo o tym nie myślała. Ich rodzina już taka była. Dosyć mieszana. A ona lubiła to, kim jest i kim są jej bracia.
        Chan myślał o tym zupełnie inaczej. Chyba o wiele lepiej potrafiłby zrozumieć Destę, gdyby nie skupiał się aż tak na wyobrażeniu sobie egzotycznej, starszosiostrzanej piękności. W końcu on z Momo mógł rywalizować… nawet nieświadomie. A jednocześnie tak go podziwiał… ale był brzydszy, nieco mniej zdolny i chyba mniej inteligentny niż on. I, choć czuły, potrafił gadać głupoty.
        - Musi być naprawdę piękna… - westchnął, nim Desta dokończyła myśl. I, jeju, co zrobił najlepszego!
Nutria pozbawiona kompleksów rodzeństwa lekko zachichotała, ale on speszony przygarbił się i odwrócił, nie wiedząc, co robić. Powiedzieć coś takiego! Nie mógł nawet nadać innego tonu swojemu stwierdzeniu, bo zaprzeczyć mu nie miał zamiaru, ale i nie mógł Deście w twarz powiedzieć, że przecież też jest bardzo ładna. Tylko pewnie ma inny typ urody.

        Nutria wiedziała, co mu chodzi po głowie, więc w razie czego była gotowa pomóc mu się tłumaczyć. Ale na razie tylko uśmiechała się do dziewczyny, niemal pewna, że ta wcale źle tego nie zinterpretuje. Była dumna z siostry - zapewne na tyle, by cieszyć się każdym takim komplementem o wiele bardziej, niż go zazdrościć. Sama czuła podobnie wobec własnych braci.

        Dotarli do cienia, a chwilę potem dojść mieli do morza - lecz tutaj blondynka już się wycofała. Cieszyła się radością nowej koleżanki i okazją brata do… no, bycia z nową znajomą. I to w wodzie, żywiole, który uwielbiał!
Ale on stał. Zagapiony popatrzył na obnażającą się dziewczynę i nie wiedział, co zrobić. Iść z nią bez Nutrii? Po tym, co wcześniej powiedział? Poza tym nie wiedział, co dalej… była bardzo miła, ciepła i wesoła, ale nie wiedział, jak ewentualnie rozmawiać z nią na osobności, jeszcze w takich warunkach… no i pokazywanie jej swojego ciała w pełnej okazałości też było… no, ale trudno. Ładniejszy i tak nie będzie.
        Spojrzał niepewnie na siostrę, a ta zachęciła go ruchem głowy. Przytaknął więc z bladym uśmiechem i zdjął swoją tunikę, pozostawiając jedynie przepaskę. Połacie bladej, żółtawej skóry ujrzały światło dzienne, kontrastując z lekką opalenizną na rękach, dekolcie i twarzy. Chudość kończyn i smukłość sylwetki rzuciła się w oczy nie korygowana przez nadmiar materiału - ale po pierwszej fali nieśmiałości Chan wyprostował się i ruszył za Destą najmniej pokracznie, jak umiał. Nutria pomachała im i klapnęła w pobliżu konika.
        Rozsądnie będzie pilnować rzeczy.

❃ ❃ ❃


        Coś szturchnęło ją nogą w pośladek. Odwróciła się spokojna, że to Momo - mistrz zakradania się w rodzinie - i uśmiechnęła, wskazując na morze. W tłumie kąpiących się nie wypatrzyła Desty ani Chana, ale na pewno tam byli. Momo też już to wiedział.
        - Czyli widzę, że dobrze się bawicie - mruknął, przysiadając się do siostry i obdarzając konia nieufnym spojrzeniem. Oby to bydle nie przypominało za bardzo swojej właścicielki.
        Nutria nie odpowiedziała, za to popatrzyła na niego pytająco. Podciągnęła kolana i oparła brodę na ramieniu, ręce wyciągając przed siebie.
        Chwilę milczał przyglądając jej się przez mgiełkę zastanowień. Naprawdę miał dzielić się informacjami z takim słabym, bezbronnym stworzeniem?
        - Nie interesuj się - zganił ją i pstryknął w czoło, co miało uczynić jego wypowiedź trochę mniej szorstką. Zaraz jednak i tak zaczął mówić, wiedząc, że tak będzie lepiej.
        - Nie zdołałem dużo póki co ustalić, ale nic nam nie grozi, jeżeli nie będziemy się wtrącać. Zapomnij o tej sprawie. Została kupiona i nic z tym nie możemy zrobić.
        Chwila ciszy.
        - Więc ty też zapomnisz? - zapytała w końcu, już znając odpowiedź.
        - Nie. Ja ją jeszcze dopadnę.
Awatar użytkownika
Desta
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Mahińczyk
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Desta »

Desta była przyzwyczajona, że oczy wszystkich wędrowały ku jej siostrze, gdy tylko pojawiły się gdzieś razem. Jak się okazało, uroda Dayo promieniowała tak, że nie potrzeba było nawet jej obecności, aby wywołać zachwyt. Nieważne, że to ona była tu teraz – cień jej starszej siostry miał najwyraźniej aż taką moc.
- Nie mylisz się – powiedziała do Chana, uśmiechając się kwaśno. - Jest piękna, nie po prostu ładna, a poza tym ma naturalny urok. Czasem dziewczyna to tylko przyjemna buzia, prawda? A ona ma wszystko – urodę, wdzięk, figurę... Wiecie, że przynajmniej trzech mężczyzn napisało wychwalające ją wiersze, a jeden malarz przyjechał specjalnie, by namalować jej portret? Jakby tego było mało, jest zdolna, inteligentna i sympatyczna. Nie przesadzam – zapewniła ich. Stłumiła westchnienie. Nie chciała winić Changhina, że spodobała mu się ta wizja, ale było jej trochę przykro, że chłopak, którego polubiła, też wolał jej siostrę od niej. Uśmiechnęła się słabo do Yaami i odruchowo wzruszyła ramionami.
- Przyzwyczaiłam się do takiej reakcji – powiedziała jej. Ta to pewnie w ogóle nie wiedziała, co to zazdrość. Była ciekawa, czy to właśnie na podziwie siostry Mournelian nabawił się takiego ego.

Uśmiechnęła się do siebie, widząc, że Changhin zamarł, przyglądając się, jak się rozbiera. Może przynajmniej w tym momencie miała jego niepodzielną uwagę? A może było mu głupio po tym, co powiedział? Jedna i druga wersja odpowiadała Deście. Ona bez skrępowania obserwowała Chana, choć nic nie powiedziała.
- Gotów? - zapytała, po czym poprowadziła go do wody. Wzdrygnęła się, kiedy ta okazała się zimniejsza, niż się spodziewała. Żwawo ruszyła naprzód, aż woda sięgała jej do pasa, po czym przykucnęła, by zanurzyć się całkowicie.
- Zimna! - pisnęła. - Jak wy możecie się kąpać w takiej zimnej wodzie?
Na plaży mignęła jej gdzieś sylwetka sztywniaka, który siadał obok Yaami. Pomachała w ich kierunku. Przez chwilę chodziła w tę i z powrotem, rozgarniając wodę rękami. W pewnym momencie zanurkowała, opadając do wody tyłem na plecy i chwilę tak trwała, zanim wynurzyła się z powrotem. Wszystko to nie rozgrzało jej jednak tak, jak oczekiwała.
- Hej, milczku! - zawołała, chlapiąc na niego z zaskoczenia, może trochę mocniej, niż wypadało. - Pływasz? - zapytała. -Pościgamy się?
Awatar użytkownika
Nutria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Badacz , Uczeń
Kontakt:

Post autor: Nutria »

        To było niesamowite - zarówno słuchać ciekawostek o siostrze Desty, jak i w nie wierzyć - tak zdawały się nieprawdopodobne. Oczywiście pozostałej z Mahinką dwójce blondowłosych ani przez chwilę nie zaświtała myśl o kłamstewkach lub wybujałej wyobraźni dziewczyny. Jeśli coś mówiła, to znaczy, że była to prawda. Changhin wyjątkowo łatwo wyobraził sobie urodziwą, ciemnoskórą i pełną gracji kobietę, Nutria zaś, jak to Nutria, nie podejrzewała z góry o przewrotne intencje nikogo - a już na pewno nie swojej prawie-rówieśniczki! Momo, ma się rozumieć, szybko nadrobiłby za rodzeństwo, prychając pod nosem, i samym tylko spojrzeniem wyrażając powątpiewanie w podobne historyjki lub odwrotnie - nie zaprzeczałby im, ale jeśli faktycznie były prawdą, zanegowałby ich wartość. Zwykły ludzki babsztyl, o którym piszą wiersze? Niewątpliwie owi żałośni poeci także byli jedynie ludźmi, może nawet jej sąsiadami z nadmiarem wolnego czasu. Podobnie ów malarz z wioski nieopodal - trafiła się jedna, mniej pospolita osóbka, to wziął osła i się pofatygował, by portrecik machnąć i cieszyć się, że cokolwiek - o panie! - ma.
        Tak, tak myślałby, a może nawet powiedział coś z tego Momo, którego ego pozornie przewyższało nawet elfie gwiazdy teatru i niektórych wampirzych lordów, a przede wszystkim, którego niechęć do ludzi była od wielu lat zbyt mocno ugruntowana, by mógł ją zignorować. Bez jego obecności Desta mogła liczyć tylko na zrozumienie, ciekawość i uśmiechy pełne sympatii.
        No i wpadki Chana.
        Temu jednak chyba wybaczyła, a on z ulgą przyjął jej wzruszenie ramionami, choć nadal było mu przykro. On przecież doskonale rozumiał, jak to jest być tym… drugim. Trochę brzydszym, trochę mniej zdolnym. Oczywiście między nim a Momo była różnica większa, niż wyobrażał sobie, że jest między Destą a jej starszą siostrą. Przynajmniej fizycznie. Jeżeli chodzi o magię, być może Mahinka odstawała jednak bardziej niż on. Tak czy inaczej… byli w podobnej sytuacji. Tak przynajmniej sądził.
        Mahinka też przypomniała mu, że powinien dalej robić dobrą minę. Rozebrał się więc i potruchtał za nią, chcąc otrzeźwić umysł kąpielą i ochłodzić się trochę.
        W przeciwieństwie do dziewczyny on upajał się dotykiem zimna na skórze i wchodził do wody płynnie, jak oczarowany syrenim śpiewem, słyszalnym tylko dla niego. Zdawało się, że nawet jeśli się wzdrygnął w naturalnym odruchu, to odczuwał to jako swego rodzaju przyjemność. W końcu przezierne błękity ukryły większą część jego sylwetki, a to - wraz z poczuciem swobody, jaką dawała mu woda - oswobodziło go z nieporadności i niepewnych ruchów. Tutaj czuł się niemal na miejscu.
        Zauroczony tą względną wolnością niemal nie zauważył, jak został ochlapany, a już na pewno nie odebrał tego w sposób mało przychylny. Uśmiechnął się, czując parę kropel na twarzy, a gdy posłyszał propozycję, niczym gwałtowna fala zalała go nieczęsta dlań śmiałość, mimo że przecież został nazwany milczkiem. Za lekkim uśmiechem przebudziło się ożywione spojrzenie, a pełen życia głos Desty pozwolił mu postąpić ku niej bez większego wahania.
        - Z przyjemnością - odparł, choć po jego minie jak raz znać było, że pewien jest zwycięstwa… choć jednocześnie nie chciał być zarozumiały. Domyślał się jednak, że dziewczyna może nie mieć z nim większych szans… ale jeśli zwolni odrobinę, będzie mógł płynąć z nią łeb w łeb, a poniekąd o bliskość konkurenta chyba w tej zabawie chodziło. Postanowił więc, że podejdzie do tego spokojnie, choć nie dając jej jakichś wymuszonych forów. Po prostu pływanie blisko kogoś… było przyjemnością samą w sobie.
        - Do tego pniaka? - zapytał, wskazując ruchem głowy na dryfującą w nie tak wielkiej od nich odległości belę. Był gotowy na sygnał.
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości