Jadeitowe Wybrzeże[Jezioro Aghar] Powrót do domu.

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Zablokowany
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

[Jezioro Aghar] Powrót do domu.

Post autor: Winka »

Poprzedni wątek

Winka nie zdążyła nawet krzyknąć gdy tajemnicza otchłań wyssała ją z pomieszczenia. Wszystko działo się błyskawicznie. Stała w swojej bibliotece gdy nagle książki, regały, umeblowanie wnętrza, a także ściany, momentalnie zaczęły się od niej oddalać. Skryba czuła siłę która ciągnie ją za sobą, chociaż nie mogła powiedzieć iż samo zasysanie powodowało jakikolwiek ból. Być może trwało zbyt krótko by w ogóle móc dać się w znaki. Podobnie zresztą nie dało się określić czasu trwania całego zjawiska. Przez chwilę wokół bibliotekarki zgasły wszelkie światła. Tak jakby na ułamek sekundy ktoś zasłonił wszelkie okna, by następnie na powrót wpuścić do wnętrza promienie słoneczne.
Problem Winki polegał na ty że po ustąpieniu ciemności, skryba wcale nie znajdowała się w swojej bibliotece. Umysł dziewczyny zarejestrował las, wodę oraz fakt iż ona sama znajduje się w miejscu nie mającym żadnego podparcia. Po chwili wszystkie te odczucia zostały zastąpione jednym – przeraźliwym zimnem spowodowanym nagłym kontaktem z lodowatą taflą wody.
Przerażona bibliotekarka zdała sobie sprawę że właśnie zaliczyła upadek z wysokości, prosto na dno jakiegoś akwenu, a dalsza analiza sytuacji pozwoliła jej stwierdzić że jedyny kontakt z sztuką pływania jaki w swoim krótkim żywocie zaliczyła skryba, to ten zawarty w książkowych instruktarzach.
Winka niemal natychmiast poszła na dno. Wymachując desperacko rękoma, usiłowała na oślep wydostać siew kierunku zbawiennego powietrza, chociaż w rzeczywistości nie miała pojęcia czy w swoich rozpaczliwych próbach bardziej zbliża się do lustra wody, czy też do gruntu pod nią. Na szczęście z pomocą bibliotekarce przyszedł prąd wodny który samoistnie wyrzucił swoją ofiarę prosto na jeden z głazów wystający na środku zbiornika. Skryba uczepiła się go z taką siłą jakby chciała swoimi paznokciami wyryć w kamieniu głębokie bruzdy, niczym drapieżnik w ciele ofiary.
Próbowała wołać o pomoc lecz niemal natychmiast jej usta zalała fala zimnej wody. Przez jakiś czas Winka pozostała bez ruchu, uczepiona skalnego fragmentu. Jej plecy nieustanie chłostały kolejne wodne bicze. Adrenalina pulsowała w każdej żyle znajdującej się na ciele bibliotekarki. Skryba miała świadomość że prędzej czy później będzie musiała puścić się prowizorycznej wyspy i liczyć na ogrom szczęścia. Jak do tej pory to ostatnie zdawało się o niej zapomnieć, albo zwyczajnie zostało w pomieszczeniu z którego wyciągnięto bibliotekarkę.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Podróżowanie było nieodzowną częścią pracy Angvena. Szukając zleceń już niejednokrotnie błąkał się po różnych krainach bez wyraźnego celu. Dziś zaś zmierzał w kierunku Równin Theryjskich. Nigdy się nie śpiesząc, podróżował pieszo, poznając lokalny folklor, zwiedzając niezbadane knieje i wyszukując ciekawe krajobrazy.
        Wojownik zatrzymawszy się na popas, siedział w cieniu drzew na brzegu jeziora Aghar. Obserwując obłoki sunące leniwie po niebie, jadł wczorajszą bułkę. Jak na podróżne warunki, danie wielce wyszukane. Lekki wiatr przyjemnie dodawał świeżości. Tafla jeziora lekko uginała się niczym materiał.
        Nagle Angvena uderzyła fala chaotycznego wyładowania magicznego. Następnym co zarejestrował był plusk ciała wpadającego do wody, a chwile później dostrzegł sylwetkę walczącego z żywiołem człowieka. Zerwał się odruchowo do działania. Widział jak dziewczyna z pomocą dobrego losu dopłynęła do skały. Była w miarę bezpieczna, ale wciąż była solidny kawał od brzegu. Wszystko byłoby dobrze gdyby mógł heroicznie wskoczyć do wody i jej pomóc. Sęk jednak w tym, że on sam nie lepiej radził sobie w wodzie.
        Wojownik chwile wodził wzrokiem po okolicy, mając nadzieję na znalezienie jakiejś łódki czy czegoś tego pokroju. Niestety, tak dobrze nie było. Wojownik zaczął się cofać by lepiej ogarnąć miejsce wzrokiem. Po chwili potknął się o pień, przez co na nim sobie usiadł. Solidny kawał drzewa podsunął mu wielce szalony pomysł. Wstał, obszedł konar i spróbował go przepchnąć w stronę jeziora. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem. Parę kolejnych podejść i w końcu pień opuścił swoje zagłębienie. Dalej poszło gładko. Kawał drzewa w końcu został wturlany do wody.
        Angwen stojąc po kolana w wodzie, posłał kopniakiem kłodę w stronę nieznajomej. Pień przepłynął z cztery metry i zatrzymał się pod oporem wody. Wojownik otarł pot z czoła. Nie mógł pozwolić by jego pomoc się na tym skończyła. Westchnął głęboko. Chciał zostać suchy, ale w tej sytuacji nie miał zbytnio wyjścia. Szybkim ruchem rzucił swój tobół i broń na suchy brzeg. Wezwał w myślach wszystkie bóstwa i podbiegł do pnia, skacząc na niego. Teraz nie było odwrotu. Uczepiony pnia przebierał nogami, pamiętając jak kiedyś ktoś próbował mu objaśnić sztukę pływania, podkreślając przy tym jak istotny jest właściwy ruch tych kończyn. Dzięki pędowi wojownika i jego późniejszym, nieudolnym próbom, kłoda zaczęła dryfować. Miał nadzieję, że obrał dobry kurs, bo kora przesłaniała mu całą wizję. Po dłuższym czasie zmagania się z wodą, pień w końcu uderzył o skałę.
- Chwytaj się tego. Spróbujemy wrócić do brzegu. - Krzyczał na oślep, unosząc głowę nad poziom jeziora.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Ten sen nie dawał jej spokoju. Bała się zasnąć, po tym jak Aishele wciągała ją pod tafle wody, gdy czuła, jak jej płuca płoną i brakuje jej powietrza. Czuła jak włos jeży się jej na karku na samą myśl o zimnym dotyku topielicy. Nawet jej koń wyczuwał dziwne uczucie, które dało się odczuć w jej towarzystwie.
Po tym jak się obudziła w Szepczącym Lesie wędrowała i żyła z dnia na dzień. Monotonne życie jako wędrowca bez celu ją znudziło. Czas go znaleźć, lepiej późno niż wcale.

Gracya szła powoli, zmęczona podróżą. Nimlos nie spała od co najmniej dwóch dni, a cały czas brnęła do przodu. Bała się zamknąć oczy, by znów nie tonąć. Koń stanął jak wryty.
-No co jest? - powiedziała Nim szturchając konia nogami. Westchnęła cicho i zsunęła się z siodła. Lekko zachwiała się ze zmęczenia. Przetarła oczy i... coś usłyszała

- Chwytaj się tego. Spróbujemy wrócić do brzegu- męski głos zagłuszany wodą.

Przełknęła głośno ślinę. Zacisnęła mocno zęby i puściła uprząż Gracyi. Ruszyła w stronę krzyków. Szła po cichu, jakby oczekiwała, że coś ją może zaatakować. Rzuciła przelotnie wzrok na bransoletę, która niezmiennie pozostała stalowa. Lekko odetchnęła. Przesunęła się w stronę krzyku, uważnie wszystko obserwując. Stąpała lekko po runie, gdy nagle poczuła jak nogi robią się jak z waty. Oparła się o drzewo. Świat zaczął wirować jak oszalały.
-Na bogów- wyszeptała cicho. Wzięła się szybko w garść. Zaczęła biec i trafiła na dość ciekawe znalezisko. Uniosła lekko brew i przykucnęła przy mieczu. Lekko dotknęła jego rękojeści dwoma palcami.
Popatrzyła na to co się dzieje w wodzie. Dziewczyna tuląca skałę i bohater, który próbuje ją uratować. Słodko pomyślała i zaczynała się zastanawiać nad konfiskatą miecza- mówiąc eufemizmem. Jednak nie w jej naturze leżała kradzież. Rozwinęła tobołek i zaczęła szukać czegoś do jedzenia. Może to poprawi jej kondycję, bo bezsenność daje się we znaki...
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Mokre dłonie Winki stopniowo przegrywały walkę o utrzymaniu się na śliskiej powierzchni skały. Dziewczyna miała świadomość ze jej zdolności przetrwania w terenie są niewielkie. Przepowiednia którą skryba wymyśliła na własne potrzeby, mówiła o tym iż generalnie rzecz ujmując przyroda jej nie znosi i spróbuje unicestwić przy pierwszej stosownej ku temu możliwości. Między innymi dlatego bibliotekarka starała się nie opuszczać murów miasta.
Po drugiej stronie była teza druida Darshesa, który z kolei twierdził, że Winka i natura mogą znaleźć między sobą nić porozumienia. Czując że jej koniec jest bliski, skryba pocieszała się myślą że przynajmniej w tej ostatniej sprawie będzie mogła przyznać sobie rację. Przynajmniej do czasu gdy z nieoczekiwaną pomocą przybył jej konar ogromnego drzewa.
„Gadającego drzewa” – Pomyślała bibliotekarka, która w aktualnej pozycji nie była w stanie dostrzec Angvena, a jednocześnie słyszała jego głos dający cień szansy na ocalenie. Rzecz jasna w desperackiej sytuacji w której znajdowała się Winka, człowiek nie wybrzydza na żadną ofiarowaną mu pomoc. Nie zastanawia się również nad pewnymi rzeczami, które w normalnych okolicznościach skłaniałyby do refleksji. Na przykład nad gadającymi drzewami lub nad tym w jaki sposób tajemniczy pień zamierza płynąc w stronę brzegu, opierając się naturalnemu nurtowi rzeki.
Winka czuła się przemoknięta do kości, a jej instynktownym odruchem obronnym była próba wydostania się z wody. Mogła zwyczajnie przytrzymać się pomocnej kłody, próbując sterować nią w pożądanym kierunku ale ostatecznie uznała że lepiej będzie wdrapać się na drzewo i widzieć to, gdzie się płynie. O dziwo, pomimo całej niezgrabności i kiepskich predyspozycji fizycznych, skrybie ów manewr prawie się udał. Przynajmniej do czasu w którym empirycznie potwierdziła tezę o niestabilności i łatwości wprowadzenia w ruch obrotowy, ciał cylindrycznych mających swój środek ciężkości zlokalizowany na osi symetrii.
Prościej mówiąc bibliotekarce udało się zakręcić pniem i przelecieć przez jego obwód, tak że znów znalazła się pod wodą, jednocześnie narażając na to samo niosącego jej pomoc Angvena. W skutek kolejnego podtopienia, Winka znalazła się po tej samej stronie kłody, co próbujący ją ratować mężczyzna.
Wykorzystując zasadę „najpierw kobiety i dzieci”, skryba wydostała się na powierzchnię wykorzystując w tym celu tułów, barki i głowę wojownika. Na jakiś czas udało jej się uczepić drzewa, z głową zlokalizowaną nad taflą wody.
- No to płyńmy. – Zwróciła się do osobnika znajdującego się na drugim końcu jej pnia.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Każdy kto ratował tonącą osobę wie jak niebezpieczne są panika i próby walczenia o życie osoby ratowanej. Angven, jako że nigdy wcześniej nie znajdował się w takim położeniu, nie wiedział tego. Podstawy fizyki jakie pojmował (czyli takie jak: drewno pływa na wodzie, Jabłko spada zawsze w dół) mówiły że rozsądniejszym jest trzymanie się kłody, a nie wdrapywanie się na nią. Dlatego też, działanie skryby całkowicie go zaskoczyło.
        Rotacja pnia niebezpiecznie wciągnęła wojownika pod wodę, który od razu zaczął walczyć o ponowne wyjście na powierzchnię. Następnie gdy już chciał nabrać tchu, znów poczuł pociągnięcie w dół. To Winka korzystając z niego niczym z drabiny, zaczęła go podtapiać. Z każdym momentem Angvenowi ciężej było utrzymać się pnia. Przywykł do siłowania się z potworami. Jednak desperacka siła ratującej się kobiety była czymś więcej, na co zakon go nie przygotował. Ostatkiem sił, znowu wydostał się na powierzchnię. Ledwo łapał oddech i pluł wodą.
- Czy ty jesteś szalona?! - Warknął w złości. Odsapną chwile i dodał. - Z resztą nie ważne. Teraz trzeba dopłynąć do brzegu. Gotowa?
        Zapytał i nie czekając odpowiedzi, zaczął rozcinać wodę nogami. Miał nadzieje, że prąd nie zniesie ich znacznie od brzegu. Dawał z siebie wszystko. Miał wody dość na najbliższe pół roku.
        Gdy tylko zahaczył stopą o hałdę piasku stwierdził, że pora opuścić pokład. Odepchnął się od kłody i w wylądował na gruncie, a jedynie czubek głowy mu wystawał. Podskokami nie tylko pozwolił sobie zaczerpnąć powietrza, ale i zaczął zbliżać się do wyjścia z wody. Był bezpieczny. Teraz dopiero obejrzał się na drugą pasażerkę kłody.
-Już powinnaś dać radę. - Krzyknął Angven, po czym dodał znacznie ciszej. - Chyba...
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimloth długo grzebała w tobołku. Zupełnie nie patrzyła co się dzieje we wodzie. Bohater coś krzyczał a ofiara coś odpowiadała. Szum wody nie działał na nią kojąco a wręcz przeciwnie. Wstała, wyprostowała się i dojrzała ich... Kłoda kierowała się w stronę lądu, a właściwie była już za blisko lądu. Adrenalina ruszyła tak gwałtownie, że aż zaszumiało jej w głowie.
Włożyła w usta resztkę czerstwego chleba jaki żuła. Mężczyzna chyba ją dostrzegł. W wodzie nie wyglądał na takiego tura, jaki wyłaniał się z wody! Jakby przyszło z nim walczyć to.. nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Podniosła jego miecz z ziemi. Ale kolos... oburęczny, przynajmniej dla kogoś takiego jak ona. Podparła klingę o ziemi, a swoje ciało o klingę. Zakręciło się jej w głowie. Za plecami w krzakach słyszała prychającą niespokojnie Gracye.

-Nie szukasz kłopotów Tanya- szepnęła do siebie.

Szybko się ogarnęła. Nie każdy musi być źle nastawiony do obcych! Osobiście tylko zmierzenie wzrostu i surowego wyglądu mężczyzny nie utwierdzało jej o przyjaznych stosunkach owego osobnika. Dziewczyna z kłody nie wyglądała na wojowniczkę. Czyli miecz należał do niego... Czuła jak włos się jej jeży na karku.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Kłoda pchana przez mężczyznę dobiła do brzegu, pokonując wartki strumień wody. To co skrybie wydawało się niemożliwe, dla człowieka idącego jej na ratunek, nie stanowiło żadnego problemu. Mężczyzna musiał być silny niczym tur. Winka nie miała pojęcia czy ma do czynienia z bohaterską odsieczą, czy tez jej wybawca w rzeczywistości sam był ofiarą lodowatej kąpieli, a ona po prostu na tym skorzystała. Na tą drugą okoliczność wskazywałby osobliwy sposób prowadzenia przez mężczyznę akcji ratunkowej. Kto normalny rzucając się na pomoc topielcowi, ścina drzewo by skorzystać z niego jako pływaka?
Niezależnie od wszystkiego, bibliotekarce wciąż było daleko od wydostania się na bezpieczny grunt. W miejscu do którego dopłynął Angven, linię brzegową stanowiło niewielkie wzniesienie, nie przekraczające jednego metra. Wojownik wdrapał się na ów wał bez trudy natomiast dla Winki równie dobrze mogły być to Szczyty Fellarionu. Słaba, wyczerpana, będąca na granicy omdlenia, a nade wszystko obciążona przez cztery warstwy namokłych ubrań, bibliotekarka nie była w stanie pokonać takiej przeszkody. W obecnym stanie Winka miałaby problemy z samym ustaniem na nogach, nie wspominając o właściwej koordynacji rąk i nóg by uczynić chociaż krok.
Mimo wszystko skryba podjęła taką próbę. Rozpaczliwie chwytając się jednej z gałęzi i stawiając prawą stopę na wystającym konarze, Winka podciągnęła się kilka centymetrów, po czym została w pozycji „rozkraczonej żaby”. Nie miała pojęcia co dalej. Bibliotekarce wystarczyło sił na wyszeptane „proszę” i błagalne spojrzenie w stronę mężczyzny. Wyciągnięcie skryby przypominało targanie worka z namokłym piskiem.
Winka była coraz bliżej stwierdzenia ze wszystko co dzieje się wokół niej to jakiś abstrakcyjny sen. Prawdopodobnie zasłabła z wyczerpania, leżąc gdzieś na podłodze w swojej bibliotece, a jej umysł płatał jej figle. Złowrogie siły natury czy też nagłe wyrzucenie jej z dala od miasta i biblioteki, były najczęstszymi koszmarami dręczącymi skrybę. Rzadko jednak dodawała do nich tajemniczych wybawców, chociaż akurat w tym przypadku nie miała wpływu na działanie własnej podświadomości.
- Musisz skończyć z romansami – Zapowiedziała sobie Winka, jednocześnie z ciekawością poszukując twarzy mężczyzny, chcąc się przekonać jak też wygląda jej bohater.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Angven stał po pas w wodzie i patrzył co wyrabia Winka. Oddychał głęboko, dysząc i odgarniając mokre włosy. Wziął się pod boki i czekał co z tego wszystkiego się wyplącze.
- Kobieto. - Zaczął wojownik, któremu nie podobała się wizja kolejnego wskakiwania do wody za kłodą. - Spróbuj się odepchnąć i przyjść tu po dnie... czy może, nie wiem, spróbuj pływać? - Mówił wielce gestykulując. - A zresztą... - i machną ręką. "Baby to tylko trzeba ratować. Mogłem ją zignorować, a nie strugać bohatera z bajki! No ale coś trzeba wymyślić... a zresztą po co?" I może nawet by odszedł, ale jedno słówko skryby zmieniło to stanowczo. Ledwo słyszalne "proszę" chwyciło go za serce i nie pozwoliło ustąpić. Musiał zadziałać.
        Stał trzymając się za czoło i gorączkowo myśląc. Znów z pomocą, przyszła fizyka. "Różnica temperatur w wodzie sprawia, że ta zaczyna się mieszać... albo coś w tym stylu. Na pewno spróbować nie zaszkodzi. Pytanie tylko jak szła ta inkantacja?" Angven podniósł głowę i zaczął się spokojnie rozglądać, jako że pomagało mu to myśleć. W końcu dostrzegł Nimlos opartą o jego miecz. Uśmiechnął się i pstryknął palcami. Nie był świadomy co dokładnie widzi, ale przypomniał sobie właściwą formułę. Zatarł ręce i zaczął recytować słowa. Przymknął oczy i wyciągnął ręce przed siebie, a woda za kłodą zaczęła bulgotać. Zaś sam prąd wody zmienił trochę kierunek. Dodać trzeba że nieznacznie, ale wynikało to z braku doświadczenia w rzucaniu takich czarów. W końcu ostatnio tego zaklęcia używał jedynie by odgrzewać sobie herbatę.
        Teraz zostało poczekać aż kłoda przybliży się do lądu. Szedł wzdłuż, wciąż starając się nie wpadać głębiej w wodę. Już wyciągnął rękę by podać ją nieznajomej, gdy sobie uświadomił co widział w międzyczasie. Ręce mu opadły, a następnie ruszył biegiem w stronę swego dobytku, który przeżył swoisty szaber. Gdy był parę metrów od sprawczyni, zwolnił i szedł dalej, grożąc ręką.
- Ejże pannico, cóż to ma być? Odłóż natychmiast ten miecz. - Mówił głosem przesyconym złością, stojąc z dwa metry od niej. Uwagę wojownika przykuła uroda podróżniczki, ale nie miał teraz humoru na prawienie komplementów. Teraz musiał jej wyperswadować jak wielki błąd popełniła. - To już nie można oddalić się spokojnie od swojego bagażu nawet na chwilę, by nikt na nich nie położył swoich łapsk? Widzisz przecie, że... - i zamilkł, wskazując kłodę. W porywie gniewu, zapomniał że był w trakcie akcji ratunkowej. Sam się odwrócił by zobaczyć tego konsekwencje.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos spojrzała na Winkę. Rudowłosa dziewczyna, zupełnie jak ona, bała się wody. W ogóle wyglądała, jakby wszystko ją przerażało. Patrzyła dookoła, jakby czegoś lub kogoś szukała, to co ją otacza było jej obce. Czyżby Tanya miała przed sobą typową mieszczankę?
Nim tak się zapatrzyła w dziewczynę, że całkiem zignorowała rosłego właściciela broni. Jej otępiały od braku snu umysł cicho podpowiadał, by obudziła się z tego transu. I stało się, ujrzała jak woda zaczyna wrzeć. Ktoś używa magii! Puściła miecz i przetarła oczy, tym samym podpierając się lewą nogą, by uniknąć upadku. I wtedy dojrzała Angvena.
To on był nadawcą zaklęć. Już tak dawno nie widziałam nic magicznego, że zaczyna mnie to przerażać... Zdziwił ją fakt, że osoba, która włada magią, ma miecz. Może nie był to potężny mag, albo miecz był również zaklęty. To się niezbyt spodobało Nimlos. Wlepiła wzrok w oręż. Obok niej pojawił się Angven a bransoleta mignęła niebieską poświatą. Być może wojownik nie miał złych zamiarów, a może miał, ale magiczny przedmiot właśnie tak zinterpretował jego zachowanie. Nimlos cofnęła się dwa kroki w tył zostawiając miecz mężczyzny w piasku. Robiąc kolejny krok potknęła się o własnego buta. Koordynacja dziewczyny nie była zadowalająca. Położyła się jak długa, nawet nie zdążyła zareagować i wzbronić się przed upadkiem. Organizm był za bardzo wycieńczony.
Gdy jej głowa uderzyła o piach Tanya ani drgnęła. Zacisnęła tylko oczy jakby się bała, że zaraz coś ją może zaboleć.

- Niczego nie chciałam ukraść! Szukałam tylko jedzenia -powiedziała i odwróciła głowę w stronę, w którą odwrócił się mężczyzna. Nie miała siły na żaden inny gest. Przeniosła wzrok na Angvena i pomyślała, że mógłby ją tu zatłuc na śmierć, gdyby wpadł w szał. Ale każda cząstka jej ciała odmawiała posłuszeństwa i sama dziewczyna zmuszała się do tego by nie zasnąć. Choć lepszym określeniem będzie: nie stracić świadomości.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Łagodna na co dzień Winka, nadziei na ocalenie szukała w gniewie. Zdawała sobie sprawę że nie wydostanie się na brzeg, jeśli jej myśli skoncentrowane będą na rozpaczy, bólu, wyczerpaniu i strachu przed utonięciem. Skryba musiała znaleźć w sobie pokłady energii i zasoby adrenaliny, by zmotywować wycieńczony organizm do działania, a złość była dość pierwotną emocją, która mogła wyprzeć wszystkie inne niechciane obecnie uczucia. Tym bardziej ze Winka miała na kogo być zła.
Jakieś drzewo zawładnęło jej biblioteką, ponosząc się w królestwie kurzu i szarego półmroku. Bez pytania wyrzucono ją z ukochanej pracy, z dala od miasta którego ona sama nigdy dobrowolnie by nie opuściła. Wylądowała na łonie wrogiej sobie natury, prosto w wodę, której bała się od dzieciństwa, a która niechybnie kojarzyła się z bezwzględnym ojcem. Na domiar złego znalazła się w towarzystwie szyderczego człowieczka, bawiącego się jej kosztem. W chwili gdy skryba uwierzyła ze z pomocą nieznajomego mężczyzny jest w stanie ujść z życiem, jej niedoszły wybawca zakpił sobie z bibliotekarki, cofając pomocną dłoń.
- A weź się wypchaj. – Uznała dziewczyna, minimetr po minimetrze samej podciągając się na bezpieczny ląd. Ktoś patrzący z boku, mógłby stwierdzić iż bibliotekarka raczej wypełzła z wody niż z niej wyszła, w skutek czego była obecnie nie tylko przemoczona ale i brudna od włosów po kostki. Cały czas koncentrując się na kolejnych ruchach i powtarzając sobie w głowie instrukcję typu „teraz ręka, a noga tutaj”, Winka z trudem dotarła na suchy ląd. Z radości zaklęła sobie siarczyście, a ponieważ, jako osoba oczytana dysponowała bogatym słownictwem, wyszła jej spora wiązanka kar cielesnych, jakim skłonna była poddać mężczyznę, który skazał ją na te męki.
Ostatecznie po chwili refleksji lub też w dowód uznania jako takich zasług Angvena, skryba ograniczyła swoją „klątwę” do odcisków, nieustannego bólu zębów, skisłego piwa, wrednej żony i niewdzięcznych dzieci.
Winka leżała na plecach, spoglądając w niebo. Dyszała ciężko starając się uspokoić swój oddech. Teraz gdy nie zagrażało jej bezpośrednie niebezpieczeństwo, poczuła iż jest przeraźliwie przemoczona i zmarznięta. Była przekonana że nieznajomy dawno już poszedł swoją drogą, a ona musi wziąć los w własne ręce. Najlepiej gdyby udało się jej rozpalić ognisko, jednak na tej sztuce znała się w takim samym stopniu co na szermierce.
Na szczęście wciąż miała przy sobie nieodłączny chlebak z najbardziej potrzebnymi rzeczami. Jakimś cudem owa torba ocalała z wodnej przygody. Oczywiście jeśli nawet było tam krzesiwo, to obecnie zmoknięte, do niczego się nie nadawało. Wince pozostawała nadzieja że słońce wykona za nią całą robotę. Szybko przekonała się jednak że pięć warstw tunik nałożonych na siebie nie schnie najlepiej. Zdecydowała się zatem aby je zdjąć, wyczyścić i rozwiesić na pierwszej lepszej gałęzi.
Na szczęście dowcipnego bohatera już nie było. Poza tym skryba wciąż brała pod uwagę że wszystko wokół to wytwór jej sennej wyobraźni, więc nawet jeśli posiedzi sobie nago nad brzegiem wody, nic złego z tego nie wyniknie.
Podnosząc się z wysiłkiem, bibliotekarka zaczęła ściągać z siebie kolejne warstwy garderoby. Nie chcąc ryzykować poślizgu na wilgotnej trawie i ponownego kontaktu z wodą, niezbędne przepierki wykonywała przy użyciu dwumetrowej tyczki.
„Żebym tak jeszcze potrafiła łowić ryby” – Zastanawiała się Winka. Zawsze uważała że póki czegoś, nie spróbuje to nie może wykluczyć że akurat w tej dziedzinie nie ma talentu. W pływaniu z całą pewnością nie miała, ale rybołówstwo wciąż było przed nią.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Angven nie wiedział co teraz zbytnio począć. Jedynym oczywistym zachowaniem było dla niego oczyścić miecz i schować go do pochwy. Podszedł wiec do swoich rzeczy, ukląkł, zdjął rękawice, wyjął szmatkę, podniósł swój oręż i zaczął czyścić srebrzyste ostrze z mokrego piasku. Nie zajęło to długo nim miecz został odpowiednio wytarty i schowany. Wojownik wstał, przypiął go sobie do pasa, podniósł tobołek i zarzucił go sobie na ramie. Teraz jeszcze trzeba było uporządkować całą resztę.
- Powiadasz, żeś szukała jedzenia, tak? - Wznowił wymianę zdań po chwili milczenia. Wciąż brzmiał na rozgniewanego, ale znacznie bardziej opanowanego. - Rozumiem, w podróży różne rzeczy człowieka spotykają. Tak czy inaczej, mogłaś poczekać na właściciela i zapytać się go. - Podszedł do nieznajomej i podał jej rękę, by pomóc jej wstać. Nie żeby sympatyzował z ludźmi co mu jakoś zawinili, lecz poczuciem winy łatwo wymusić przysługę, a to jest rzeczą użyteczną. - No chodź. Tam jest jeszcze jedna przybłęda - mówił dodając charakterystyczny ruch głową wskazujący kierunek. - Rozpalimy ognisko, posilimy się... co poniektórzy wyschnął. - Dodał, jako że wilgoć ubrań dawała mu się we znaki.
        Zaczął zmierzać brzegiem jeziora do miejsca gdzie ostatnio widział drugą dziewczynę. Dostrzegłszy ślady sunącego ciała, do głowy wojownika przyszła myśl, czy aby skryba nie została porwana przez jakieś wodne stworzenie. Zaniepokojony, chwycił za rękojeść miecza i ruszył biegiem. Dobrze się nie rozpędził, gdy zza zasłony niskich drzew dostrzegł nagą kobietę. Tak. To była Winka. Speszony wojownik, cofnął się do nieznajomej wędrowczyni. Tak jak towarzystwo wszelkich plugastw mu nie przeszkadzało, tak wszelkie konwenanse, czy romanse były co najmniej poza jego strefą komfortu. Wolał sytuacje, w których liczy się sztuka walki mieczem niż uwodzenie i miłe słówka. W walce zawsze intencje są czyste i oczywiste, zaś w miłości ten temat jest bardziej zawikłany.
- To ty może idź pomóż tej waćpannie - powiedział, wskazując dłonią za siebie, - a ja poszukam drewna na ognisko. Tak będzie najlepiej. - Stwierdził, spuszczając głowę w dół by ukryć delikatny rumieniec. Początkowo planował wykorzystać wędrowczynię do zbierania chrustu, ale nagie kobiety wystarczająco go krępowały, by wolał szukać sam gałęzi. Może gdyby więcej czasu spędzał w społeczeństwie, takie sytuacje wcale by mu nie przeszkadzały.
        Pewniejszym nieco krokiem wstąpił w las w poszukiwaniu leżących gałęzi. Nie było to trudne, jako że ostatnimi czasy przewinęła się tutaj silniejsza burza. Angven chodził, jedną ręką podnosząc co większe kawałki drewna i zbierając je pod drugą ręką. Było spokojnie, ptaki ćwierkały, robactwo uciekało spod stopy mężczyzny. Gdyby nie wiatr, który przez mokre ubrania dotkliwiej chłostał ciało, to wszystko było w najlepszym porządku. Uzbierawszy odpowiedni stosik na ognisko, wojownik zawrócił do dziewcząt. Nie był samolubny. Wiedział dobrze, że jedna potrzebuje jedzenia, a druga też chętnie skorzysta z ogniska, by się ogrzać. Miał serce i nie było ono z kamienia.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos obserwowała rosłego mężczyznę. Wyglądał na zamyślonego, dokładnego w swoim obecnym zadaniu. Gdy trzymał go w dłoni, Nimlos myślała, że będzie próbował coś jej zrobić. Serce zaczęło jej tłuc się w piersi tak mocno, że czuła jak ciśnienie dociera do jej głowy i osłabia jej słuch. Przymknęła oczy, po czym usłyszała tarcie miecza o skórę.
Otwarła usta z zaskoczenia, gdy po otwarciu oczu widziała rękę wyciągniętą w jej stronę. Pomocna dłoń? Lekko się uśmiechnęła. Zaskoczył ją, nie ma co. Ujęła jego dłoń jak dama. Dźwignęła się z piachu otrzepując swoje ciało i włosy. Blond pukle opadły na ramiona. Zaciągnęła się powietrzem. Od jeziora bił przyjemny chłód. Spojrzała na wojownika. Była niebywale zaskoczona jego reakcją. Niektórzy wpadali w szał, inni zastraszali albo ścigali. A on przyjął to na klatę, jak na wojownika przystało. A może rycerza?

-Tamta dziewczyna... Gdzie ona jest?- Zapytała Tanya idąc za mężczyzną. Buty tonęły jej w piasku, co utrudniało jej chodzenie. Odwróciła się za siebie i gwizdnęła głośno, co zapoczątkowało końskie rżenie w pobliskich krzakach. Kłusem biegła w ich stronę klacz dziewczyny. Ta się uśmiechnęła na widok konia. Szła przed siebie patrząc na wierzchowca po czym wpadła twarzą na plecy Angvena

- Co jest?- zapytała wychylając się zza ciała mężczyzny. Stała tam naga kobieta, ta sama, którą ratował kilka chwil temu rycerz. Nimlos uśmiechnęła się od ucha do ucha widząc speszoną minę wojownika. Aż dziw, że chłop jak dąb, a widok kawałka skóry go wyraźnie zawstydził! Odwrócił się i poszedł. Tanya zachichotała z reakcji mężczyzny i ruszyła spokojnym krokiem w stronę Winki
- Em.. Witaj, chyba potrzebujesz ubrań- stwierdziła, pokazując na mokre ciuchy kobiety. Odpięła pod brodą swój zielony płaszcz. Miał prosty krój, z zapinką w kształcie liścia. Podała go dziewczynie, jednocześnie rozglądając się za tamtym mężczyzną, któremu zabrała z torby jedzenie.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Dygocząc z zimna, trzęsącymi się rękoma, Winka usiłowała rozpalić niewielkie ognisko. Jej wysiłki nie przynosiły żadnych rezultatów. Bibliotekarka siedziała na ziemi, z kolanami pod brodą, intensywnie wpatrywała się w swoje zmarznięte palce i trzymane w nich krzesiwo. Była gotowa rozpłakać się z rozpaczy, a zamiast łez po jej twarzy potoczyłyby się niewielkie kryształki lodu. Śmierć przez zamarznięcie wcale nie była tak lekka jak to opisywały niektóre książki.
Skoncentrowana na desperackiej próbie ogrzania swego ciała, skryba z początku nie zauważyła zbliżającej się do niej kobiety. Dopiero kilkukrotnie powtórzone pytanie i płaszcz podsunięty niemal pod brodę, uświadomił bibliotekarce że nie jest sama. Winka niemal natychmiast owinęła się szczelnie przekazanym okryciem.
- Ziimnooo… - Wycedziła przez zaciśnięte zęby, nie będąc w stanie wypowiedzieć nic więcej. Przez jakiś czas skryba wpatrywała się tępo w nieznajomą, usiłując powiązać pewne fakty. Winka z przerażeniem stwierdziła ze jej umysł nie pracuje na normalnych obrotach. Rozumowanie bibliotekarki musiało nabrać prędkości niczym kamień toczący się po zboczu. Jako skryba miała we krwi stawianie pytań i poszukiwanie odpowiedzi, jednak bez tej odrobiny komfortu jaki dawał jej ciepły płaszcz, nie była w stanie się skupić.
- Gdzie ja jestem? – Powiedziała skryba drżącym z zimna głosem. Powoli uświadamiała sobie prosty fakt. Kobiety stojącej przed nią z całą pewnością nie było tu wcześniej, a jak na dzikie ostępy, okolica w której się znalazła, okazała się nader zatłoczona. Być może istniała więc szansa, że wcale nie wylądowała setki mil od jakiejkolwiek cywilizacji. Zresztą samo pytanie „gdzie” było tylko jednym z wielu jakie dręczyły bibliotekarkę. Winka chciała wiedzieć w jaki sposób przeniosła się z ciepłej komnaty prosto w wartki nurt rzeki. Ciekawiło ją również, dlaczego znalazła się z dala od swojej biblioteki, jaka siła stoi za tym wszystkim i w jaki sposób ona sama ma odzyskać swoje dobra.
Niejasna myśl podpowiadała jej również że miała ogrom szczęścia. Przez głupotę jakiegoś mężczyzny omal nie zgięła przyciśnięta olbrzymim pniem do nagiej skały.
- Jak można tak otwarcie ignorować prawa fizyki? Kłoda rzucona w rzeczny nurt nabiera prędkości adekwatnie do masy. Mogłam tam skończyć jako mokra plama. – Oburzyła się Winka, poirytowana naiwnością i niewiedzą swojego wybawcy. Choć ona sama zaczęła myśleć logicznie, wypowiadane przez nią zdania, w oczach kobiety uchodzić mogły za bezrozumny bełkot.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Wojownik przystanął w drodze powrotnej. Gdy rozmyślał o tym, że nieznajoma przeglądała jego rzeczy, przeraziła go możliwość wyjścia jego mrocznych sekretów na światło dzienne. Położył drewno pod drzewem i otworzył tobołek. Rzeczywiście, wierzch zawartości był skutecznie przerzucony na wszystkie możliwe strony. Jednak pod rzeczami takimi jak ubrania, puste fiolki, odrobina suchego chleba, osełka, czy flaszka wódki, księgi leżały nietknięte. Napełniło to Angvena pewnością, że podróżniczka nie zajrzała do najgłębiej skrywanego woluminu. Cieszył się swoim szczęściem i zarazem karcił się w duchu, że wcześniej o tym nie pomyślał. W końcu była to zwykła nieodpowiedzialność.
        Tak czy inaczej, spokojny wojownik wrócił na brzeg jeziora. Chwila spacerku dobrze zrobiła jego nerwom. Mając nadzieję zobaczyć coś innego niż wcześniej przestąpił zasłonę krzewów. Skryba w płaszczu już nie wzburzała w nim takich emocji. Chwile obserwował je z oddali. Następnie, odetchnął głęboko i zbliżył się niosąc zbawienne drewno i jedzenie. Widząc mały zalążek ogniska, uśmiechnął się szyderczo pod nosem, podszedł do niego i zarzucił je lawiną własnego chrustu. Następnie kucnął, wypowiedział krótką formułę, a z jego dłoni wystrzelił płomień. Zaczątek ognia uformowany w węża i spłynął w powietrzu miedzy gałązki, gdzie wzbudziwszy żar w ognisku zniknął. Po tejże sztuczce, wojownik spojrzał na Winkę. Nie widział kim jest, więc naturalnym dla niego było by skupić się na jej aurze. Niby nic specjalnego, acz zapach ksiąg... zawsze kojarzył mu się z mistrzami, którzy niemal przyrośli do krzeseł w bibliotekach. "Poza tym, to niewyjaśnione pojawienie się? Może to uczennica jakiegoś maga? Pierwsze doświadczenia z teleportacją bywają... różne, to fakt." Zatracił się w myślach patrząc na przemoczoną dziewczynę.
        Chwilę potem mlasnął i powrócił na ziemię. W końcu dotknęło go, że takie przybywanie bez przywitania jest po prostu nieeleganckim.
- Witajcie. - Powiedział, wstając. Ukłonił się najlepiej jak tylko umiał i powiódł wzrokiem po obydwu nieznajomych. Zatrzymawszy swój wzrok na Nimlos, stwierdził, że pójdzie nawet krok dalej. - Jestem Angven. - Po chwili zastanowienia dodał: - Zapraszam do ogniska. Myślę, że wszystkim tak będzie bardziej komfortowo. - I jako pierwszy zasiadł przy ognisku, które już całkowicie się rozpaliło. Ciepło było tym czego Angven potrzebował. Wystawił ręce do ognia i czekał aż jego ubrania zaczną schnąć.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos wpatrywała się równie intensywnie w dziewczynę, co ona w nią. Wydawała się zdezorientowana przez wszystko co ją otacza. Jakby nie wiedziała gdzie jest. Płaszczem otuliła się szczelnie a jej ciuchy wisiały na gałęzi, szarpane przez mocny wiatr. Nim rzadko znajdywała się w dziwnych, milczących sytuacjach- kiedy jedno gapi się na drugiego bez słowa. Kiedy jej rozmówczyni wycedziła o obecnej temperaturze panującej wokół, jakoś łatwiej poszło
-Tak jest lodowato. Wiatr jest mocny, bo jesteśmy niedaleko morza- Wskazała ręką zachód. Zastanawiała się dokąd ta dwójka zmierzała. Wojownik nie wyglądał jakby znał dziewczynę, która kuliła się przed nią. I co robili pośrodku jeziora? A co robi tu Tanya, ona sama nie wie. Błąka się, szuka celu a nikt jej nie może go wskazać. Ma nudne życie odkąd odmienili ją z wilkołaka. Nie żeby jakoś tęskniła za specjalnie, ale wydawało się jej, że tamto życie było urozmaicone. Biegała po lesie i nie obchodziło ją czy ktoś ją widział. To była chwila i czysty instynkt niczym nie zakłócony i nie zmącony.
A teraz stoi jak wryta i nie potrafi się przełamać, i otworzyć przed innymi. Gdy Winka zapytała o miejsce pobytu Nimlos od razu rzuciła
- To Jezioro Aghar, niedaleko Turmalii- po czym podeszła do swojej klaczy i zaczęła wyciągać drugi płaszcz z torby. Ten był szaro-biały. W oczach wydawał się mienić, jakby nie dało się na nim utrzymać wzroku. A przynajmniej to złudzenie dawało nieprzyjemne odczucia dla oczu. Dołem był obszyty białym miękkim futrem. Zarzuciła go na siebie, zapinając czerwoną broszę pod szyją. Wtem zza krzaków wyszedł wojownik z uśmiechem na twarzy. Coś zaczął majstrować przy ogniu i... użył magii. Nimlos przeszły ciarki po plecach.
Gdy wojownik się ukłonił i przedstawił odruchy dworskie jakby przejęły kontrolę nad kobietą. Stopy złączyła ze sobą stopy, wyprostowała się jak strona i lekko się ukłoniła, jak na damę przystało
-Nimlos - uśmiechnęła się od ucha do ucha. Teraz dało się dostrzec na jej twarzy zapadnięte policzki i podkrążone oczy. Znów się rozluźniła i ruszyła w stronę paleniska. Już z daleka czuła ciepłe powietrze uderzające ją po zmęczonym ciele. Usiadła dwie stopy od Angvena.
Jednak istnieją dobrzy ludzie... pomyślała.
-
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

„Jezioro Aghar”. Te dwa słowa grzały lepiej niż setki płaszczy i największe ognisko. Przede wszystkim dawały skrybie nadzieję na ocalenie. Obeznana w kartografii Winka, z ulgą zdała sobie sprawę ze od domu dzieli ją tylko kilka godzin forsownego marszu. W tej chwili dla bibliotekarki nie liczyło się to że ona same z pewnością pokona ów dystans dwa razy wolniej niż przeciętny podróżnik, ani też fakt że samo jezioro pogrążone jest w złej sławie i wielu ciekawskich, zapuszczających się w te rejony, nigdy nie wróciło do domu. Winka ignorowała nawet takie drobiazgi jak to że sama nie potrafiła wyznaczyć odpowiedniego kierunku w którym powinna się udać. Bez kompasu i znajomości naturalnego wyznaczania stron świata, skryba skazana była na błądzenie.
Pod wpływem impulsu, bibliotekarka rzuciła się nieznajomej na szyję, ściskając ją w geście podziękowania za zbawienne informację. Przez chwilę optymizm Winki mógł przenosić góry. Wszystko układało się tak jak tego chciała dziewczyna. Nawet ubrania zdawały się schnąć szybciej.
- To znaczy że jestem uratowana. Ufff, a już myślałam że to jakiś mroczny zakątek po drugiej stroni kontynentu. Cu-do-wnie! – Wykrzyczała skryba.
Dokładnie w tym momencie w obozowisku pojawi się Angven, burząc wesoły nastrój bibliotekarki. W jednej chwili w umyśle Winki rozległ się wielki ostrzegawczy dzwonek. Marszcząc brwi i zaciskając usta w wąziutką kreskę, skryba przypatrywała się mężczyźnie który panoszył się wokół ogniska. Sytuacja ta zdawała się coraz bardziej podejrzana.
Winka naczytała się nazbyt dużo powieści by dawać wiarę w coś co mogło być tylko zbiegiem okoliczności. Nagłe pojawienie się wojownika, dokładnie w miejscu w którym ona została wyrzucana przez portal, do tego tajemnicza kobieta z płaszczem, wyglądająca na kogoś kto z góry przewidział czego skryba będzie potrzebowała. Bibliotekarka uznała że nie powinna być zbyt ufna. Tunel który ją wciągnął, raczej nie otworzył się sam z siebie, a skoro ta dwójka znalazła się na jego drugim końcu, to oczywistym był fakt iż oboje są zamieszani w nieszczęścia jakie spotykały skrybę.
Uzbrojona w cienki patyk, z jedną ręką przytrzymującą poły płaszcza, Winka zaczęła wygrażać swoją „bronią” w stronę nieznajomych.
- A w ogóle co tu robicie? Spisek, tak? Myślicie że nie wiem w co gracie i tak po prostu uwierzę w każde słowo? – Groziła skryba. – Oddajcie mi moją bibliotekę! A potem możecie sobie zabrać to przeklęte drzewo, dziury zasysające ludzi i wszystkie podejrzane intrygi waszego kanclerza.
Ostatnio edytowane przez Winka 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości