Jadeitowe Wybrzeże[Jezioro Aghar] Powrót do domu.

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Zablokowany
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

        Zaślepiona gniewam, Winka przebijała się przez tłum otaczający główną izbę, nie do końca będąc świadomą własnych poczynań. Zwykła reagować bardzo impulsywnie, gdy ktoś, kto nigdy nie miał w rękach żądnej książki, wypowiadał się negatywnie na ich temat. Pomijając fakt, że pismo jest podstawą rozwoju człowieka i fundamentem istnienia społeczeństw, państw i prawa, mówienie że książki są nudne, samo w sobie było zbrodnią. Nie książki były winne, ale brak wyobraźni u zacofanego ludu. Studiowanie tekstu potrafiło wywołać u czytelnika zarówno rumieńce wstydu, jak i ciarki przerażenia, rozchodzące się po całym ciele. Na pewno nie było w tym nic nudnego. Jednak największą ignorancją było przypisywanie skrybom tej samej opinii jaką miało się o przedmiocie ich pracy. Winka była zdeterminowana, by udowodnić że nie jest apatyczna, zgorzkniała, niezdarna, zamknięta w sobie i niezdolna do zabawy. Przecież w teorii znała tysiące sposobów na udane świętowanie. Przeklęte chłopki miały się przekonać, która z nich ma w sobie więcej ikry.
        Po drodze bibliotekarka wzięła głęboki łyk trzymanego w dłoniach wina. Jak się okazało był to pierwszy błąd w jej doskonałym planie. Nienawykła do alkoholu, Winka musiała zacisnąć zęby by przełknąć piekący płyn. W głowie jej pociemniało, a przez zamknięte powieki popłynęło kilka łez. Skryba z trudem ustała na nogach. Było już jednak za późno na odwrót. Przekonana co do swoich racji, dziewczyna z impetem wtargnęła do izby.
        Cały czas miała problemy z właściwą oceną otaczającej ją rzeczywistości. Tak jak się spodziewała w środku dostrzegła Angvena, nie była jednak w stanie ocenić co w wojowniku jest nie w porządku. Wydawał się taki jakiś inny, choć owe drobne szczegóły uciekały umysłowi skryby, nazbyt pochłoniętemu własnym rozważaniom.
        - Nie przyszłam patrzeć, sama ma zamiar coś pokazać. – Odpowiedziała bibliotekarka zupełnie nieświadoma tego, jak dwuznacznie mogą brzmieć owe słowa. – Chodź.
        Winka ujęła Angvena za rękę i pociągnęła go w stronę wyjścia. W normalnych okolicznościach, przy swojej wątłej budowie, dziewczyna nie miałaby szans ruszyć wojownika nawet o cal, jednak na jej korzyść działało zaskoczenie, dzięki któremu mężczyzna przynajmniej przez chwilę nie stawiał oporu. Dopiero będąc przy drzwiach, skryba zorientowała się że nie jest w stanie ciągnąc za sobą niedoszłego partnera.
        - Co jest? Tylko nie mów że boisz się tańczyć? – Odwracając się przodem do towarzysza, bibliotekarka objęła go wzrokiem, spoglądając głównie w te okolice, gdzie zdecydowanie nie powinna była patrzeć. Umysł potrzebował chwile aby przetrawić zaobserwowane fakty.
        - Aaaaaaa…. – Krzyknęła przerażona Winka, niczym oparzona odskakując w kierunku najbliższej ściany, boleśnie zderzając się przy tym z murem. – Na zaschły atrament, czemu nie ostrzegałeś że jesteś… no taki… o rzesz… .
Nieco dłuższe przemyślenia pozwoliły bibliotekarce dojść do wniosku, że ona sama również ponosi cześć win,y za to iż niemal wypaliło jej oczy.
        - Przepraszam. Nic nie widziałam. Znaczy się widziałam, ale tyle co nic. Nic wielkiego… - roztrzęsiona skryba przygryzła się w język. Nie powinna mówić mężczyźnie takich rzeczy. Stała teraz plecami do Angvena, więc przynajmniej tamten nie mógł dostrzec wypieków na jej twarzy. – W sensie że nic nie widziałam bo patrzyłam tylko przez chwilę. Sam rozmiar wydaje się odpowiedni.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Tłok w sali nie malał. Wręcz przeciwnie. Coraz więcej nowych twarzy przyszło, by obejrzeć sylwetkę bohatera wioski. Nie widziała nikogo, kto siedziałby na ławach jak ona. Każdy chciał być jak najbliżej kręgu utworzonego na środku sali, do którego jak domyślała się Nimlos mieli wprowadzić Angvena. Włodarz wioski wymówi jakąś mowę w stronę wojownika, zapewne dorzucą modły dziękczynne, że bóstwa skierowały w tę stronę nogi nowego bohatera wioski. Miała wrażenie, że widzi jak przesiąknięte wilgocią powietrze drga w całej sali. Kakofonia rozmów była tak intensywna, że drażniła słuch Nimlos.
Już niedługo...pomyślała. Później zacznie się potańcówka na całego! I ten moment ma zamiar wykorzystać Nimlos. Byłoby niemiłym nie będąc na uczcie, więc wtedy się wymknie, nie dla niej taki tłok. Zamyślona Nimlos ani się obejrzała jak ktoś zajął miejsce obok niej i położył jej rękę na udzie. Wyrwana z zamyślenia, popatrzyła tylko na dłoń i strąciła ją tak szybko jak tylko zorientowała się do kogo należy.
- Nie radzę- odpowiedziała, przenosząc wzrok na twarz mężczyzny ze stajni. Czuć było od niego odór alkoholu. Jego twarz była pokryta przebarwieniami od słońca. Szare plamy wychodzące ze skóry włosów, brązowe piegi otaczały oczodoły aż po czubek nosa. Wargi miał wąskie, wykrzywione w pijackim uśmieszku.
- Ale choś ze mnoo...- zaciągnął się. Nimlos już miała wstać od stołu jednak noga, w którą ugryzła ją ta jadowita kreatura, zdawała się znów zapłonąć. Osunęła się w to samo miejsce na którym siedziała.
- Ooo, widzę, że jednak zostaaaniesz ze mno- uśmiechnął się mężczyzna, obnażając brakujące zęby. Przysunął się do Nim. Dziewczyna szybkim ruchem lewej dłoni, wyciągnęła z cholewy buta sztylet i przyłożyła do krocza mężczyzny.
- Lepiej ani drgnij. Idź się pobaw z kumplami a mnie zostaw w spokoju!- Zagryzła zęby i wstała pomimo palącego bólu. Przeciskała się między tłumem, który pachniał ziołami, potem, błotem, sadzą i słomą. Weszła w drzwi, w których jak się jej wydawało zniknęła Winka. Nie myliła się, usłyszała za jednymi z drzwi głos skryby. Zapukała do środka i nie czekając na pozwolenie uchyliła drzwi pytając
- Mogę?- i wsunęła głowę do środka. To co zobaczyła wewnątrz... - Oj, nie chciałam wam przeszkadzać. - I szybko pożałowała, że nie poczekała na pozwolenie. Wycofała się od razu
- Poczekam... gdzieś... indziej- powiedziała i zamknęła za sobą drzwi. Westchnęła i poszła w głąb korytarza, by nie wracać do sali głównej
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

-Aha... - wojownik był na tyle zdezorientowany, że już nie był pewny, czy to rzeczywistość, sen, albo halucynacja. Zamyślił się co by takiego Winka chciała niby pokazać. Mniej więcej dopiero z momentem pociągnięcia ku drzwiom, Angven przypomniał sobie niby oczywisty fakt o skrybie, choć tak łatwo zignorowany. "Ona jest kobietą." - Aha! - Zmieniało to obraz rzeczy. Wojownik przeszedł kilka wymuszonych kroków, co obluzowało ręcznik, który zaś zsunął się na ziemię.
        Zatrzymali się. Winka nie mogła wybrać lepszego momentu, by się odwrócić i ujrzeć go w stanie w jakim stworzyli człowieka bogowie. Gdy tylko minęła chwila niezręczności, schylił się po ręcznik, zasłonił się i podobnie do niej odwrócił się tyłem do rozmówcy. Zarumienił się delikatnie i z lekkim roztrzęsieniem zaczął się ubierać.
        Na domiar złego, kolejna osoba wejrzała do środka. Ta jednak szybciej zdecydowała się wycofać z tej sytuacji. Nim Angven zdążył się odwrócić, Nimlos już nikła za drzwiami. Rozpoznał ją jedynie dzięki głosowi. Czuł wewnętrznie, że to zdarzenie będzie początkiem niemałych szyderstw i żarcików.
        Zostali sami, a Winka zaczęła ratować sytuację, w jakiej się znaleźli. Gdy był już w koszuli i portkach, odwrócił się ku zakłopotanej kobiecie. Zaśmiał się trochę nerwowo. Nie wiedział jak właściwie się zachować względem takich słów. Chciał rozładować tak sytuację, nie był tylko pewny czy aby skutecznie. Co by nie mówić, pierwsze słowa były odczuwalnymi szpilkami w męskie ego.
- Będzie chyba lepiej, jak wszyscy o tym zapomnimy. - Podszedł do Winki i położył jej dłoń na ramieniu. Lekko odwrócił ją ku sobie. Uśmiechnął się. - Uznajmy że nic się nie stało. - Chwycił dzban i upił łyk trunku. Nie chciał już o tym wszystkim myśleć. Wydał jeszcze entuzjastyczne "ach", gdy alkohol zaczął drażnić przełyk i oddał dzban skrybie.
- Dobra, starczy mi już higieny. - Stwierdził, przejeżdżając dłonią po mokrych włosach, by choć trochę się ułożyły. - A teraz, lepiej poszukajmy Nimlos, bo plotkom nie będzie końca. - Gdy już chwytał za klamkę, dodał: - Za starania, chętnie zatańczę z tobą pierwszy taniec, ale przemilczmy co tu zaszło. Chodźmy.
        Angven nie był pewny czy nie obiecał właśnie za dużo, ale chciał tego. Może i nie był obyty z tańcami, tak dworskimi jak i ludowymi, acz wierzył, że lata treningu szermierskiego, parę trików akrobatycznych jeszcze z czasów dzieciństwa, pozwolą wypaść przynajmniej przyzwoicie. Większe obawy stanowiły umiejętności Winki. Ruch nie był domeną skrybów i doskonale o tym przypominała swoimi dotychczasowymi poczynaniami. Niemniej, może jedna wspólnie przeżyta katorga przy rytmie skrzypek stanie się swoistym momentem zakopania topora wojennego.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

        Okazało się że w niezręcznej sytuacji, wojownik o dzikim wyglądzie zachował się dużo bardziej dojrzale, niż obyta na salonach skryba, będąc tym, który potrafi znaleźć stosowne słowa, nawet wówczas gdy praktycznie obca mu kobieta, nachodzi go w łaźni. Winka żałowała jedynie tego, że Angven nie okazał się być równie przenikliwym odpowiednio wcześniej, na przykład znajdując niewielką zapadkę w drzwiach, uniemożliwiającą ich otwarcie. Może wówczas ona i pewnie cały rząd miejscowych dziewcząt, nie przeżywałyby takiej traumy. Pomimo faktu iż chciała zapewnić mężczyznę że zrobią dokładnie tak jak w jego propozycji, Winka podejrzewała iż obraz Angvena w tym miejscu, będzie prześladował ją jeszcze przez kilka długich nocek.
        - W porządku. – Zdobyła się na odpowiedź skryba. – Chociaż jestem bibliotekarką, a moją rola jest nie zapominać. Za to mogę obiecać że nie sporządzę z tego tutaj żadnej notatki.
        Winka siliła się na uśmiech, starając się pokazać iż potrafi zbagatelizować sytuację. Mimo wszystko wciąż była zdeterminowana kontynuować swoja misję, mającą na celu udowodnić światu, że skryba może wieść prym w towarzystwie. Na logikę skoro dała radę się upić i wejść do jaskini nagiego mężczyzny, to nie istniało nic co mogłoby ją teraz zatrzymać. Tym bardziej że ostatnie słowa Angvena gwarantujące jej pierwszy taniec, znacznie ułatwiały bibliotekarce zadanie.
        Przynajmniej teoretycznie. W praktyce gdy tylko zebrała się na odwagę by podejść do wyjścia, słysząc dźwięki muzyki i chichot panien oblegających swojego bohatera, szybko doszła do wniosku że nie da rady. Bo niby jak miała przebić przez kobiety z których niemal połowa była od niej dwa razy masywniejsza i wydostać stamtąd swojego partnera? Winka nie miała wprawy w ulicznych bójkach. Nie podejrzewała zresztą że kiedykolwiek przyjdzie jej walczyć o mężczyznę.
        Nieoczekiwanie rozwiązanie owej sytuacji znalazło się samo. Skryba kopniakiem uchyliła drzwi, pojawiając się na placu z olbrzymim mieczem w dłoniach. Była tą broń wojownika, którą to nieco zdezorientowany Angven pozostawił w łaźni. Rzecz jasna dwuręczny miecz był dla bibliotekarki stanowczo za ciężki, przez co drobna dziewczyna nie była w stanie go nieść, a jedynie ciągnąć za sobą, tępiąc czubek ostrza o kamienny bruk, za to iskry wydobywając się z metalu trącego o głazy, tylko potęgowały wrażenie jakie chciała zrobić skryba.
        - Przepraszam bardzo. Panie wybaczą. – Mówiła Winka przeciskając się przez tłum. Szczęściem bibliotekarki, żadna z miejscowych panien nie doważyła się zastąpić jej drogi.
        Zmierzając w stronę Angvena, skryba dyskretnie przyglądała się innym tańczącym. Sama miała zerowe poczucie rytmu, wiec mogła jedynie naśladować ruchy innych. Szczęśliwie nie wydawały się one zbyt trudne. Stopy na palcach, niewielkie kroki, podskoki, ręce szeroko i kręcić się niczym wiatrak. Bibliotekarka uznała że nawet przy swojej wątpliwej sprawności fizycznej, nie powinna mieć z tym problemów. Poza tym wiedziała że gdy tylko zacznie tańczyć, nikt nie będzie zwracał na nią uwagi.
        Umiejętność wywołania ulewy, niektórzy liczyli sobie za dar. Inni za klątwę. Niewielu szamanów podejmowało się próby opanowania tej sztuki, uznając ją za niepożądane ingerowanie w prawidła przyrody, do tego nazbyt wyczerpujące i czasochłonne. Tymczasem u Winki działo się to samoistnie. Wystarczyło by ruszyła w taniec, a wokół natychmiast wzbudzała się prawdziwa nawałnica. Siła i zakres deszczu zależały od zaangażowania jakie Winka wkładała w taką zabawę. Padało nawet w zadaszonych pomieszczeniach. Początkowo skryba starała się wyjaśnić działanie owego zjawiska, przeprowadzając dziesiątki prób, przy których niemal zalała swoją bibliotekę. Efektem owych starań były dwa wysnute przez dziewczynę wnioski. Pierwszy dowodził tego ze przy „swoim deszczu” nigdy nie chorowała, bez względu na to jak bardzo przemokła i wyziębła, a drugi znacznie bardziej zaskakujący, upewnił bibliotekarkę w przekonaniu iż lubi to robić. W tańcu czuła się wolna, naturalna, nieskrepowana i szczęśliwa. Bez trosk, problemów czy ciężaru obowiązków.
        - Twoja zguba. – Powiedziała bibliotekarka gdy wreszcie dotarła przed oblicze wojownika. Skryba sapała z wysiłku czując się jakby przez te kilkanaście kroków ciągnęła za sobą kowadło. Mimo tego była to pierwsza chwile gdy Angven mógł na twarzy rudzielca zobaczyć autentyczną radość. – No to działajmy.
        Winka puściła wodze swojej fantazji usiłując się dopasować do rytmów muzyki. Wsłuchiwała się w nią, przynajmniej przez tą krótką chwilę, do czasu aż grupa grajków, porzuciła swoje instrumenty, uciekając przed intensywnym oberwaniem chmury. Nagła ulewa przy czystym niebie zszokowała mieszkańców wsi, jednak tym co najbardziej wryło się miejscowym w pamięć, był fakt iż strumienie wody zalewały połowę głównej izby, w czasie gdy przeciwna cześć pomieszczenia pozostawała zupełnie sucha.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Na końcu pomieszczenia nie spotkała niczego zadziwiającego. Typowa wiejska budowa folwarku. Okno zlepione z kawałków szkła, niegdyś było stłuczone. Nimlos popatrzyła przez okno na zewnątrz. Księżyc zaczynał swoją wędrówkę po niebie. Dziewczyna oparła się o ścianę i nagle... poczuła kapnięcie kropli wody na policzku. Popatrzyła odruchowo w górę i w oko kapnęła jej kolejna kropla.
- Co jest?- Zapytała sama siebie, gdy na jej głowę coraz częściej zaczynało kapać. Ruszyła z powrotem w stronę sali głównej. Gdy otworzyła drzwi z wrażenia się zatrzymała. Tam deszcz padał w najlepsze. Ludzie nie wiedzieli co się dzieje. Zatrzymali się w przerwanym tańcu. Poza jedną osobą- Winką.
Ciekawe czy ona jest szamanką? pomyślała i przede wszystkim, czy zdaje sobie z tego sprawę? Dla ludzi mieszkających na pustyni lub w nieco cieplejszych klimatach, gdzie istnieją realne problemy z wodą, obecność tańczącej Winki byłaby wybawieniem. Stwierdziła, że gdy tylko nadarzy się okazja, zaproponuje jej wyprawę w pobliże pustyni Nanher.
Część ludzi wyszła z budynku na zewnątrz, gdzie pewnie o dziwo dla nich nie padało.
Nimlos wyhaczyła w tłumie Angvena. Strumienie wody lejące się z góry stawały się coraz gęstsze i bardziej intensywne. Woda zaczęła zbierać w pomieszczeniu tworząc taflę wody już po kostki. Nimlos zasłoniła oczy i przedzierała się przez tłum ludzi chcący wyjść z tonącej sali.
Złapała Winkę za ramię. Sala była już prawie pusta. Nieliczni zdecydowali się zostać i oglądnąć to niespotykane, wręcz magiczne zjawisko. Bezpośrednio przy skrybie, Nim nie była wstanie otworzyć ust, by nie nalało się jej do nich wody. Lekko nią potrząsnęła, by przestała tańczyć.
Osoby które zostały wewnątrz szeptały coś między sobą; na twarzach jednych malowała się trwoga, na innych złość a jeszcze innych zachwyt.
- Co tu się dzieje?!- Nimlos usłyszała gruby głos tnący powietrze, dający się usłyszeć przez głośny szum wody, a głos należał do włodarza wioski.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Sala wchłonęła Angvena, gdy ten tylko przestąpił jej próg. Znów otoczył go pierścień panien. Każda inna, acz wszystkie wiejskie i młode. Przekrzykiwały się, niczym rozstrojona orkiestra. Harmider ten został dopiero rozcięty dźwiękiem metalu ciągniętego po kamieniach. Chłopki rozstąpiły się i przed wojownikiem stanęła rozradowana Winka. Tak jak dla niej przywleczenie tego kawału żelastwa tutaj było dobrym pomysłem, tak już Angvena kiepski. Nie wiedział co skryba sobie myślała. Tańczenie z klasycznym mieczem przy pasie nie było zbyt wygodne, a broń tego rozmiaru wybitnie przeszkadzała. Niemniej mogła nie wiedzieć, lub też po prostu przeoczyć. Przejął więc swój oręż, podziękował jej i ujął od razu za dłoń. Był to gest łamiący dziewczęce serca, które mimowolnie rozluźniły szyk. Ruszyli na parkiet, a w międzyczasie wojownik oparł miecz przy ścianie. Już i tak będzie musiał go wyczyścić i naostrzyć na spokojnie w mieście. Teraz trzeba się było zabawić.
        Stanęli wśród reszty tancerzy, muzyka ruszyła. Najpierw krok w lewo, następnie w prawo i obrót. Stabilnie tempo zaczynało narastać. Winka zaś z każdą chwilą ruszała się coraz energiczniej. Bawiło ją to. Co więcej, tak jak Angven bał się braku współpracy, tak skryba okazała się wyjątkowo dobrą partnerką. Nie tylko miło było patrzeć na nią w ruchu, lecz również dotrzymywać jej kroku. Gdy jednak Winka się rozkręciła, Angvena uderzył zastanawiający fakt. Zaczęło padać.
        Wyhamowywał, wciąż lekko zachęcany do dalszej zabawy przez taniec kompanki. Ostatecznie ta się wyrwała, sama mknąć skocznym krokiem, gdy wojownik zaczął pogrążać się w zamyśleniu. Muzyka umilkła, tancerze rozpierzchli się. "Bez wątpienia Winka ma talent magiczny. Tak jak spontaniczną teleportację można było zwalić na anomalię magiczną, czy też zagadkowe drzewo, tak taniec deszczu już ciężko. Zwykle takie zdolności budzą się spokojnie niczym płomień... acz ta iskierka widocznie natrafiła nie na świece lecz na beczkę proch." Dumał, pocierając brodę i obserwując ostatnie podrygi dziewczyny. "Raczej nie ma takich zdolności od maleńkości. Już dawno przykułaby czyjąś uwagę i zostałaby odpowiednio wyedukowana w sztuce. Ech, ciekawe towarzystwo sobie znalazłem." Stał tak, czekając na rozwój wydarzeń. Przywykł do deszczu, to też przemoknięte ubrania nie robiły różnicy.
        Wtem objawił się lokalny władca. Był zaszokowany. Widocznie nie spotkał jeszcze starszego wioski i nie wiedział co miało miejsce. Nawet gdyby wiedział, to wciąż nie tłumaczyło ulewy w środku izby biesiadnej. Wojownik usunął się pod ścianę obok swego miecza. Nie wiedział co mógłby tu zdziałać, a co więcej był ciekaw tłumaczeń ze strony skryby. Zrobiła wszystkim niezłego psikusa swoimi talentami.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

        Winka nie miała pojęcia jak długo trwał jej taniec i kiedy to została jedyną osobą na parkiecie. Unikała publicznych występów, doskonale zdając sobie sprawę jak dziwne reakcje może wywołać zjawisko ulewnego deszczu biorącego się nie wiadomo skąd. Jak do tej pory zawsze udawało jej się nad sobą panować, głównie przez odpowiednio wczesną odmowę udziału w balach, czy też zręczna grę aktorską, mającą sugerować widzom, że sama skryba również jest zaskoczona wilgocią wokół osób biorących udział w zabawie. No ale tutaj została sprowokowana. Musiała udowodnić wiejskim nudziarom, że bibliotekarki to osoby pełne energii. Poza tym była pijana, oszołomiona i wyprowadzona z równowagi widokiem Angvena w nieprzyzwoitej sytuacji. Tak. Zdecydowanie to ostatnie stanowiło najlepszy pretekst by całą winę za wszystko zrzucić na mężczyznę. Szczęściem takich jak Winka, to zwykle one sporządzają relacje z podróży, opisując przygody jakie miały w nich miejsce, a co za tym idzie, skryba pewne fakty mogła naciągać podług własnej woli.
        Gdy wreszcie udało jej się wrócić do rzeczywistości, biblitekarka spojrzała po twarzach zebranych, starając się znaleźć odpowiednie słowa na wytłumaczenie tego co zaszło, a jednocześnie delikatnie wysądować jak ów niezwykły popis wpłynął na postrzeganie przez miejscowych swojego bohatera i jego świty. Niestety wszystko wskazywało na to że strugi deszczu zmyły uśmiechy z twarzy chłopów i ich rodzin, a zamiast podziwu i radości obecnie w powietrzu unosił strach, niepewność, podejrzliwość i zakłopotanie.
        - Wiedźma! – Krzyknął ktoś z tłumu, kto jako pierwszy doszedł do jedynego słusznego wniosku.
        - Nie chcemy cię tu! Przepędzić ją! – Wtórowały mu inne głosy.
        - Zgraja oszustów. Precz!
Świąteczny nastrój szybko przerodził się w złowrogą manifestację. Prosty lud zwykle bywał podejrzliwy co do rzeczy i zjawisk których nie potrafił wytłumaczyć, zwłaszcza takich które jawnie zaburzały dotychczasowe pojmowanie świata.
        - To nieprawda. – Usiłowała bronić się bibliotekarka. – Nie zrobiłam tego celowo. Cały ten deszcz to efekt jakiejś klątwy, której…
        - Zamilcz czarownico! – Winka z przerażeniem dostrzegła w dłoniach miejscowych widły, siekiery, cepy i kosy. Nie mogła uwierzyć że ktokolwiek zabiera podobny sprzęt na zabawę taneczną, ale najwyraźniej wciąż mało wiedziała na temat zwyczajów ludzi na wsiach. I pomyśleć że ci sami ludzie jeszcze chwilę temu byli gotowi wpychać Angvenowi swoje córy prosto pod ołtarz. Nie miała pojęcia czy wojownik będzie jej za to wdzięczy, czy raczej dołączy do pomstujących na nią ludzi, obrażony bezpowrotnie straconą szansą na szybkie ustatkowane swojego życia. W każdym razie w tej chwili on i Nimlos byli jej jedyna nadzieją na wydostanie się z wrogiej wioski.
        - Przecież Angven was uratował. – Starała się zmienić strategię skryba, licząc na zyskanie dodatkowego czasu poprzez przeciąganie negocjacji.
        - Diabelskie sztuczki, iluzję i mieszanie ludziom w głowach. – Syknął ten który zdawał się stać na czele pomstującego ludu. – Demon nie bohater. Szczęściem wasz trójka dała się zdemaskować więc wyślemy was tam gdzie wasze miejsce, czarcie pomioty.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Ludzie z wybrzeża uchodzili za osoby bardzo tolerancyjne, gdyż tego wymagała ich praca- handlowców. Na całym świecie spotykali się przecież z różnymi rasami, magią. Może mieszkańcy tego terenu nie byli żeglarzami, podróżującymi po całym świecie, sprzedając swoje produkty, jednak w najbliższych miastach, spieniężając swoje plony musieli się spotkać z inną kulturą.
- Hola hola- podniosła jedną rękę Nim- Nie wiedziałam, że taka wrogość panuje wobec czarów!- Spojrzała na włodarza pytającym wzrokiem, w oczekiwaniu, że wyjaśni, albo chociaż uspokoi nienawistny wybuch wśród tłumu. Choć sama nie należała do fanów nadnaturalnych osób, to jednak jakiś szacunek dla ich odrębności miała.
- Nienawidzimy magii, a jak! Czyżby te stwory, które niszczyły nasze plony nie były stworzone za jej pomocą?!- Wykrzyknął mężczyzna gdzieś wśród tłumu.
- Skąd pomysł, że my mamy coś z tym wspólnego?- zapytała tłumu, jednak nikt się nie odezwał. Nimlos miała nadzieje, że obejdzie się bez użycia broni, choć w tym momencie cieszyła się, że jej nie zdała, ani nikt nie zmuszał ich do oddania jej. Gdzieś tam w głowie miała tę myśl, że będzie musiała jej użyć, choć nie chciała. Bransoleta, która nigdy jej nie zawodzi mówiła, jedno- teraz nikt nie zaatakuje. Pokaz tych ludzi, żeby ich wystraszyć, na razie.
Na sali zrobił się ruch, na środku pozostała Nimlos, Winka i Angven otoczeni z każdej strony przez mieszkańców.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Fioletowa istotka z dziką radością obserwowała ostatnie poczynania najemnika i dwóch towarzyszących mu kobiet. I o ile Nimlos po cichu unikająca kłopotów nie przyciągała jej spojrzenia tak często, to wariująca Winka i pan Bohater Wioski sprawiali, że złośliwy uśmieszek co chwila pojawiał się na jej ustach.
        Ukryta przed ludzkimi zmysłami w swojej ukochanej międzywymiarowej przestrzeni, śledziła ich w najlepsze, nie narażając się na wykrycie. Jedyne czego żałowała, to że nie siedziała przy okazji w głowie rudej skryby, bo to co biegało tej dziewczynie po głowie byłoby pewnie świetnym źródłem do pracy o krótkouchych alarańskich bibliotekarzach o imionach rozpoczynających się na literę ,,W”. Za dobre opracowanie czegoś takiego Fioletowa może dostałaby nawet pas czwartego stopnia wtajemniczenia w dziedzinie Chaosu Kulturowego. Za późno jednak wpadła na ten genialno-pomysłowo szczwany plan - jej niedoszły obiekt badawczy już przestał myśleć i zabrał się do brawurowej roboty, przy której towarzyszyć miał mu dzbanek wina.
        Szczerze mówiąc podglądaczka nie do końca rozumiała ten gest. Kobieta nie mogła napić się ile chciała i zostawić resztę? A może niosła to do kąpieli dla tego mężczyzny? Czy może miała zamiar bronić się nim w razie czego dwuetapową techniką wylej-przywal?
Zaintrygowana i wciąż niewidoczna poleciała za nią, żeby zobaczyć jak to się skończy i może dowiedzieć przy okazji czego nowego.

        Historia z łaźni na długo miała pozostać znanym gagiem wśród koleżków Fioletowej. Czegoś takiego aż szkoda byłoby po misji nie rozpowiedzieć, a ona dodatkowo nie lubiła tracić okazji. Nawet w trakcie zdarzenia obmyślała jak ładnie będzie ubierać to w słowa. Lewitowała tuż obok zawstydzonej, panikującej dziewczyny i śmiała się bezdźwięcznie z jej marnych prób wybrnięcia z twarzą z sytuacji. Szczęściem Angven uspokoił jakoś sytuację, choć skromnym zdaniem Fioletki mógł zrobić całą masę zabawniejszych rzeczy… nie, może lepiej nie.

        Nie tracąc dobrego humoru patrzyła jak zainteresowani wychodzą z pomieszczenia i kierują się na tańce. One także okazały się być jedyne w swoim rodzaju. I znowu za sprawą skryby! Może nie umiała ona rozkręcić zabawy tu - w Alaranii, ale w innym wymiarze wspomnienie jej imienia zaczęło po pewnym czasie działać jak magiczny Proszek Dobrej Zabawy. Jeżeli jakaś impreza jakimś cudem się nie udawała - wystarczyła jedna czy dwie opowiastki i już wszyscy śmiali się oczarowani.
Ale tutejsi wieśniacy nie podzielali ich poczucia humoru. Z chwili na chwilę sytuacja z nachalnie zabawozmuszającej, nieco niezręcznej i zaskakującej stała się zwyczajnie niebezpieczna. Nawet fioletową zaskoczyło poniekąd takie skrajne zachowanie, ale zaraz pokiwała głową. Ludzie.

        Nie chcąc tracić tak ciekawego obiektu jak Winka, użyła ostatecznie swojej magii, by wyciągnąć ją z niebezpiecznej sytuacji. Kiedy wściekły tłumek zacieśniał otaczające ich kółeczko wideł i innych narzędzi ogrodowych, ta podleciała bliżej i bez ostrzeżenia wciągnęła skrybę do tak lubianego przez nią portalu.

Ciąg dalszy - Winka
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości