Równiny Theryjskie[Niedaleko lasu] Droga smoka

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Brenna
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Brenna »

Brenna podróżując po całej Alarani postanowiła w końcu odpocząć. Odkąd uciekła z Zamku Czarodziejek poszukiwała kogoś, kto mógłby pomóc jej przetrwać i zaprowadzić do jakiegoś miasta. Przechadzając się po lesie, w pewnym momencie ujrzała kobietę o kolorze włosów podchodzącym pod biel, nabierającą wodę, Brenna zlustrowała nieznajomą wzrokiem. " Może ona zna drogę " pomyślała. Wzięła głęboki wdech, dodając tym sobie odwagi i ruszyła w kierunku kobiety. Lecz po drodze Brenna nadepnęła na gałąź, łamiąc ją, przez co z pewnością zwróciła na siebie uwagę nieznajomej.
- Witaj, jestem Brenna i poszukuję kogoś, kto mógłby mnie zaprowadzić do miasta- powiedziała cicho.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

Amrita uśmiechnęła się do siebie, kiedy tylko odnalazła drogę do wcześniej widzianej rzeki. Przykucnęła, po czym zaczęła napełniać bukłak. W pewnej chwili usłyszała trzask łamanej gałązki. Szybko spojrzała w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Jej oczom ukazała się fioletowo-włosa dziewczyna, ubrana w sięgającą do ziemi suknię. Amrita stanęła na równe nogi i zmierzyła nieznajomą wzrokiem. Kolor jej włosów przykuwał uwagę, natomiast sposób, w jaki przed chwilą wymówiła swoje słowa, przywodził O'Harze na myśl arystokratkę.
Amrita westchnęła w duchu. „Już raz się pomyliłam... chyba...” pomyślała. Postanowiła, że nie będzie wyciągać pochopnych wniosków.
- Cześć! - powiedziała z uśmiechem do nowo poznanej dziewczyny. - Brenna, tak? - zapytała chcąc sprawdzić, czy dobrze zapamiętała imię przybyszki.
- Obecnie zmierzam z towarzyszami do Leoni. O ile oni nie będą mieć nic przeciwko, możesz pójść z nami – dodała.
Po chwili obie szły już w kierunku miejsca, w którym Amrita zostawiła Erhalla i Benkeja. W tym czasie starała się dużo rozmawiać z Brenną. Dziewczyna wydawała się mało rozmowna. Wówczas O'Hara pozwoliła sobie odczytać aurę kobiety. Tym razem wyczuła woń kadzideł. „Jeżeli ona również potrafi czytać aury, to po mnie...” przeszło jej przez myśl. Dziewczyna niewątpliwie była czarodziejką.
Amrita zaczęła się zastanawiać, czy to aby w porządku, że wyczytuje aurę prawie każdej napotkanej istoty. Może ktoś, tak jak O'Hara, chce ukryć swoją rasę? „Ale chyba dopóty, dopóki zachowam tę informację dla siebie, nikt nie będzie się gniewał” dodała w myślach, uśmiechając się pod nosem.
W tym momencie obie mogły już dostrzec sylwetki dwóch mężczyzn. Amrita wyszczerzyła ząbki, podbiegając do nich.
- Wróciłam! - zaapelowała radośnie. - No i przyprowadziłam kogoś – oświadczyła, wskazują na Brennę. Po chwili O'Hara spojrzała na niebo.
- Ej, słuchajcie – zaczęła, zwracając na siebie uwagę towarzyszy. - Robi się ciemno, co wy na to, żeby rozbić tu obóz? Wyprawę do Leoni przełożymy na jutro – spoglądała na nich w oczekiwaniu na odpowiedź.
Awatar użytkownika
Benkej
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Benkej »

Benkej przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Nie wiem - odpowiedział po chwili starając się, by jego głos brzmiał przekonywująco. Nie chciał mówić nikomu, że jest zwykłym wieśniakiem - Choć można powiedzieć, że pochodzę z Efne, w tym mieście spędziłem większość życia i uważam je za swój dom.
Znów zrobił pauzę, zastanawiając się co powiedzieć dalej. Już miał podjąć dalszą dyskusję, gdy zobaczył wracającą Amitrę. Po chwili dostrzegł, że nie idzie ona sama. Spojrzał na Erhalla i zobaczył, że on też jest zdziwiony. Gdy się zbliżyły, ujrzał kobietę bardzo dziwnej urody. "Na pewno nie jest zwykłym człowiekiem" pomyślał "Coraz ciekawsze towarzystwo nam się robi, jak tak dalej pójdzie, to za chwilę dołączy do nas wilkołak". Przyjrzawszy się bliżej tej kobiecie, porzucił plany opuszczenia towarzyszy. Po prostu bardzo mu się spodobała. Gdy kobiety podeszły bliżej, od razu ruszył w jej stronę.
- Witam piękną panią - powiedział, starając się zrobić na niej jak najlepsze wrażenie - Nazywam się Benkej.
W myślach już widział ją u swojego boku.
Awatar użytkownika
Erhall
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erhall »

         Erhall usłyszał coś w krzakach, ale może po prostu był przewrażliwiony, więc próbował to zignorować.
- Efne? Piękne miasto, byłem tam kilka razy. Zawsze urzeka mnie tamtejsze zamiłowanie do sztuki - Zastanowił się przez chwilę. - Teraz nie dziwi mnie już ten melodyjny głos. Jesteś może bardem lub aktorem?
- Ja wychowywałem się na odludziu w Górach Dasso, też niedaleko Efne, jednak nie bywałem tam zbyt często. Za to później, kiedy zacząłem podróżować, wydałem tam trochę majątku ojca. Jak ja tęsknię za ojcem... Oj, chyba trochę za bardzo się rozgadałem, co nie?
Poczuł się trochę dziwnie, nigdy jeszcze nie otwarł się tak bardzo na kogoś. Sam nie wiedział, czemu tyle opowiadał, może to ze zmęczenia, a może nikt jeszcze nie chciał z nim rozmawiać o przeszłości. "Muszę szybko napić się tej wody, bo już przestaję logicznie myśleć. Jak można zwierzać się nieznajomemu na drodze? W dodatku podsłuchującemu."
        Nagle zobaczył wracającą Amritę z kolejną nieznajomą. Cała jej sukienka była fioletowa, taki kolor był rzadki wśród zwykłych mieszkańców wsi i miast. Dodatkowo poruszała się bardzo dostojnie, dlatego wysunął wniosek że kobieta jest szlachcianką, ale zwykle arystokratki podróżowały z partnerem, co było niezwykłe. Jednak kiedy się zbliżała, zaczął czuć od niej dużo energii magicznej, co wysuwało dwa wnioski, albo jest ona czarodziejką, albo ma przy sobie zaklęty przedmiot. Brak partnera przekonywał go, że jest czarodziejką, jednak jeśli należała do szlachty, to na pewno miała przy sobie amulet ochronny lub coś podobnego.
        O'Hara już była obok nich, uśmiechając się promieniście wraz z przybyszką. Spróbował jak na razie przestrzegać etykiety, nie wiedział jeszcze, z kim ma do końca do czynienia.
- Witam szanowną damę - chciał ją przywitać, jednak Benkej natychmiast go ubiegł, na co Erhall wymruczał coś niezrozumiałego do siebie. - Mnie zwą Erhall, a panią?
Amrita zwróciła uwagę, że robi się już ciemno i powinni rozbić tu obóz. Na co zgodził się chętnie.
- Ja może zbiorę drewno na ognisko. Tylko że musimy je zrobić z suchych gałęzi, bo mieczem ścinać drzewa to by było wykonalne, tylko trochę by to potrwało...
Awatar użytkownika
Brenna
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Brenna »

Brenna przytaknęła na słowa nieznajomej. Czarodziejka ucieszyła się z powodu miłego nastawienia białowłosej kobiety. "Dobrze, że nie jest jakąś bandytką". Mimo wszystko postanowiła być czujna. Po chwili powędrowała za nieznajomą. Kobieta postanowiła zagadać do czarodziejki. Wówczas Brenna odpowiadała na pytania kobiety krótko i zwięźle, bo nie wiedziała, jak podejść do rozmowy.
Obydwie dotarły na miejsce. Tam spostrzegła dwie postacie. Jedną z nich był muskularny mężczyzna o niespotykanie czerwonych włosach i nieprzeciętnym wzroście. Drugi natomiast wyglądał na człowieka, gdyby nie zdradzały go szpiczaste uszy. Jego oczy zachwyciły Brennę. Miały kolor głębokiej zieleni. Przyciągnęły jej uwagę swoim blaskiem. Po chwili ten drugi mężczyzna podszedł do niej i bardzo mile ją przywitał, na co czarodziejka zarumieniła się lekko. Wówczas obaj faceci przedstawili się jej. "Erhall i Benkej... " powiedziała w myślach, starając się zapamiętać ich imiona.
- Nazywam się Brenna Connolly - rzekła cicho i dygnęła, pokazując swoje wykształcenie odnośnie etykiety.
- O ile dobrze pamiętam, ty mi się jeszcze nie przedstawiłaś. Czy mogłabyś to uczynić? - zwróciła się do nieznajome kobiety z lekkim uśmiechem.
Kiedy natomiast białowłosa zaproponowała, aby urządzić tutaj postój, Brenna chętnie się zgodziła, uśmiechając się szeroko.
Czarodziejka przypadkowo odczytała aurę istot tu obecnych. Zachwiała się, gdy poczuła woń męczącą zmysły.
- Ciekawe towarzystwo - skomentowała. - Elf i dwa smoki.
Brenna nie była pewna, czy dobrze zrobiła, odczytując ich rasę.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

Amrita zauważyła, że Benkej błyskawicznie pojawił się obok Brenny, witając ją. „Chyba nie mają nic przeciwko jeszcze jednej osobie...” uśmiechnęła się.
- W takim razie załatwienie drewna na opał zostawiam tobie – rzekła do Erhalla. - Ja może upoluję coś do jedzenia. Myślę, że w tym lesie jest dużo zwierząt – dodała, chwytając w rękę sztylet i śmiejąc się lekko.
Wówczas Brenna zwróciła jej uwagę, że jeszcze się jej nie przedstawiła. O'Hara chciała już pacnąć się w czoło, przyznając tym rację dziewczynie, lecz w ostatniej chwili się powstrzymała.
- Wybacz mi, kompletnie wypadło mi to z głowy – powiedziała. Starała się przyjąć w miarę szarmancką postawę, co zapewne wychodziło jej opornie. Nie cierpiała zasad etykiety, a obecnie była już pewna, że ma do czynienia z szlachcianką. Wskazywały na to postawa i elegancki sposób wysławiania się Brenny.
- Amrita O'Hara – oświadczyła, dygając. - Bardzo mi miło – dodała ciszej. Stanęła prosto, po czym zlustrowała kobietę wzrokiem.
- Pochodzisz z jakiejś szlacheckiej rodziny, mam rację? - spytała. Ciekawość wzięła górę i nim Amrita się spostrzegła, już zadała to pytanie. Uśmiechnęła się szeroko, aby nie nadać przypadkiem atmosferze mrocznej barwy.
W tym czasie Brenna zachwiała się. O'Hara już chciała się zapytać, czy wszystko w porządku, lecz kobieta wyprzedziła ją.
Amrita zbladła. „Potrafi rozpoznawać aury...” pomyślała. Promienisty uśmiech smoczycy zniknął z jej twarzy, zastąpił go wyraz przerażenia. Nienawidziła momentów, w których nie potrafiła ukryć swoich emocji. Przełknęła ślinę, pozbywając się rosnącej guli w gardle. Bała się ich reakcji. W sumie wcześniej wyczytała, że Erhall również jest smokiem, więc on nie powinien się jej bać, tak jak ludzie, których do tej pory spotykała. Jednakże nie miała pewności, jak zareaguje na to Benkej i Brenna. Czarodziejka na razie nie okazała strachu, nawet w momencie, w których wyczytała aurę Amrity. O'Hara spojrzała ukradkiem oka na Erhalla, lecz po chwili uciekła gdzieś wzrokiem.
- To ja już... pójdę coś upolować... - wymamrotała pod nosem, po czym chwiejnym krokiem ruszyła głębiej w las.
Awatar użytkownika
Benkej
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Benkej »

Benkej przez jakiś czas pozostawał nieobecny duchem. W głowie miał tylko Brennę. Od chwili, gdy ją zobaczył, czuł się jakoś dziwnie.
Gdy powrócił do świata żywych usłyszał, jak Amitra oznajmiła, że idzie na polowanie. Przez moment przemknęła mu myśl, aby zaproponować jej pomoc, ale szybko ją porzucił, bo tak naprawdę się jej bał. Nie zachęciło go też dziwne zachowanie towarzyszki. Poza tym nie miał łuku, a polowanie z użyciem noża niezbyt go pociągało.
Zobaczył, że Erhall zabiera się za zbieranie patyków na ognisko, więc nie chcąc wyjść na jakiegoś nieroba, postanowił mu pomóc. Jednak, mimo że praca w żaden sposób nie mogła być nazwana trudną, nie szło mu za dobrze. Gdy schylał się po jedną gałąź, zaraz wypadały mu drugie. Nie potrafił się na niczym skupić.
Spojrzał w górę i dostrzegł krążącego wysoko nad niebem Areto. Wtedy jakby się ocknął. Dotarło do niego, że na pewno nie jest to zwyczajna kobieta i powinien być ostrożniejszy. Podziękował w myślach swojemu wiernemu towarzyszowi i zabrał się ponownie za zbieranie chrustu - tym razem z lepszym rezultatem. Gdy miał już tyle, ile uważał za stosowne, ruszył z powrotem - teraz już trzeźwo myślący - w stronę Brenny, zastanawiając się, jak zacząć rozmowę.
- Skąd pochodzisz? - zapytał, starając się, by jego głos brzmiał jak najmilej.
Nie wiedział, dlaczego zadał takie banalne pytanie. Tak naprawdę nic go nie obchodziło to, skąd ona pochodzi. Nigdy nie lubił zagłębiać się w historię poznanych ludzi, a zwłaszcza kobiet. W ich przypadku interesowało go tylko to, co jest teraz.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Prawie wszyscy zajęli się przygotowaniami do ogniska. Erhall i Benkej zbierali drewno, natomiast Amrita poszła upolować coś do zjedzenia. Zapowiadało się spokojne, miło, lecz i to zostało w pewien sposób przerwane.
        Niespodziewanie zza drzew wyłonił się tajemniczy cień, który począł najpierw przybierać różne postacie. Nikt jednak nie zwróciła na to uwagi. Dopiero, kiedy cień zamienił się w galopującego konia i podbiegł do smoka, został zauważony.
Stworzenie łasiło się do Erhalla, lecz po krótkiej chwili – zmieniło się w kłębek dymu i niespodziewanie mignął między nogami mężczyzny.
        Cień ponownie zmienił się w czarnego niczym heban konia, z siedzącym nań smoku. Zwierze pogalopowało gdzieś daleko, zabierając ze sobą Erhalla.
Awatar użytkownika
Brenna
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Brenna »

Brenna zauważyła, że Benkej podchodzi do niej żwawym krokiem. Czarodziejka nieśmiale błądziła wzrokiem, szukając odpowiedzi na jego pytanie. Nie za bardzo uśmiechało się jej rozmyślać o swoim pochodzeniu. Zbladła, na myśl o swojej przeszłości.
- Wolałabym o tym nie mówić...- wybełkotała.
Zaciekawiona jednak wcześniejszą reakcja Amrity na jej słowa, podbiegła, doganiając jasnowłosą. Zauważyła trupio bladą twarz kobiety. Wyglądała jak wampir! To trochę przeraziło Brennę.
Zawahała się, ale podeszła. Szturchnęła smoczycę w ramię
- Jesteś zła? - zapytała cicho.- Wybacz, nie chciałam zdradzić twojej rasy... nie gniewaj się. - Uśmiechnęła się nieśmiało.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

        Zdziwiła się, kiedy Brenna do niej podeszła. Szczerze mówiąc, chciała teraz być sama, z dala od ludzi. Wymusiła jednak u siebie uśmiech.
- Nie jestem zła. Ani się nie gniewam – mówiła. - Po prostu... nie ważne. Nie przejmuj się – dodała, szczerząc ząbki w szczerym uśmiechu. Nie odzywając się dalej, pobiegła szybkim krokiem w kierunku lasu.

        Wróciła do miejsca, w którym wcześniej pozostawiła Brennę i Benkeja, trzymając w dłoni dwa martwe zające. Podbiegła szybkim krokiem do towarzyszy.
- Mógłbyś rozpalić ognisko? - słowa te skierowała do elfa. Starała się wyglądać w miarę przyjaźnie. Sama zaś zajęła się oprawianiem zajęcy.
        Oddaliła się i oparła o jedno z drzew. Zaczęła robotę.
- Mogę was o coś zapytać? - zaczęła spokojnie. - Podróżuję już pewien czas i akurat teraz zmierzam do Leoni, bez konkretnych powodów. - Nabiła jednego z zajęcy na prowizoryczny ruszt z patyka. - Jaki jest wasz cel tej wyprawy? O ile takowy macie...
Awatar użytkownika
Erhall
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erhall »

        Erhall, zbierając gałęzie i suchą korę słuchał, rozmowy Amrity oraz nowej towarzyszki. Nagle czarodziejka zachwiała się, a Erhall podszedł sprawdzić, czy coś się stało. Brenna, wyglądająca na nagle bardzo zmęczoną, wymówiła rasy towarzyszy. To, że Benkej jest elfem zbytnio go nie zdziwiło, nawet upewniło go to w przekonaniu, ale ucieszył się, kiedy usłyszał że Amri również również smokiem. Po większości spotkań z innymi smokami zachował pozytywne wspomnienia. Jednak ona nie była radosna, a raczej całkowicie przerażona, cała zbladła i drżała. Zauważył jej przelotne spojrzenie, jednak nie zrozumiał, co chciała mu tym przekazać, a następnie odeszła na, jak to powiedziała, polowanie. "Może chce żebym za nią poszedł, a może jednak nie? Mogła też chcieć, żebym coś powiedział... Tylko co? Czemu to musi być takie skomplikowane?" Ryzykując najmniej, po prostu wrócił do mini obozu z gałęziami, które powinny starczyć na średniej długości noc.

        Chciał przygotować ognisko, jednak został zaskoczony przez dziwnego konia, wyglądającego jak z dymu lub cienia. Podchodził do niego dosyć szybko, jednak nie wyglądał, jakby chciał go stratować. Już chciał go pogłaskać, lecz w ułamku sekundy koń wsiąkł w ziemię jako cień i zmaterializował się z powrotem między nogami Erhalla. Nie zdążył nawet zrozumieć, co się dzieje, istota ruszyła przed siebie. Nigdy nie jeździł na koniu, czasami tylko próbował, ale to raczej koń prowadził go po drodze, a nie on konia, dlatego nie wiedział, jak go zatrzymać. Spróbował najprostszej metody i między zwykłym krzykiem "AAAAAAAA!!!" dodał "STÓJ NA PRASMOKA!!! ZATRZYMAJ SIĘ!!!". Najwidoczniej zadziałało, bo istota zatrzymała się, a on przeleciał nad głową konia i wylądował twardo na ziemi.
- Uff... Prawie mnie zabiłeś! - Wstał, pocierając się o bolące siedzenie. - Hmm, jak by cię tu nazwać? Wicher?
- Prr! - prychnął z oburzeniem koń.
- No cóż, chyba masz rację. To może Flauta? Takie przeciwieństwo - zastanowił się Syrriolth.
-Pff... - prychnął tym razem z zażenowaniem.
- No to nie wiem... Może bóg wiatru z mitów, Notos? Niezbyt oryginalnie, ale powinno pasować.
-Prrr! - tym razem prychnął z aprobatą.
- No, to wracajmy do reszty, pewnie już mnie szukają. - Przystanął na chwilę i zastanowił się, gdzie w ogóle się znajduje. - Chwila, jesteśmy tuż pod górami Dasso! Czułem, że jesteś szybki, ale to już jest coś! No, ale skoro przygalopowałeś tu tak szybko, to założę się że wrócisz jeszcze szybciej!
Wsiadł na Notosa i trzymał się mocno jego grzywy, kiedy po chwili wystartował w kierunku obozu.
Awatar użytkownika
Benkej
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Benkej »

Benkej już gdy zadawał Brennie pytanie przeczuwał, że nie było to zbyt mądre, ale zaskoczyła go jej odpowiedź. Nie chcąc jej męczyć pozwolił, by pobiegła za Amitrą. Po chwili znów zaczął zbierać patyki na ognisko, kiedy nagle zobaczył biegnącego konia. Przez ułamek sekundy przeszła mu przez głowę myśl, aby go złapać, szybko jedna ją porzucił. Zwierzę biegło szybko, a on nie czuł się na siłach. Koń tymczasem zbliżał się do Erhalla. Potem wszystko stało się tak szybko, że nie zdołał tego ogarnąć. W jednej chwili widział pędzącego samotnie konia, a w następnej już siedział na nim Erhall, nim się obejrzał konia i jego towarzysza już nie było.
Po chwili usłyszał kroki i dostrzegł zbliżającą się Amitrę. W pierwszej chwili chciał jej od razu o wszystkim powiedzieć, ale nagle błysnęła mu myśl. "A może tylko ja to widziałem, może Erhall siedzi gdzieś za krzakami" Bojąc się reakcji Amrity wolał niczego nie mówić.
Powiedziała coś o ognisku, więc bez słowa zaczął je rozpalać. Poszukał po kieszeniach i znalazł krzesiwo. Drewno było suche, więc chwilę później ognisko było już rozpalone.
Gdy usłyszał kolejne pytanie Amitry zamarł w bezruchu z patykiem trzymanym w ręce i częściowo w ogniu . Nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć. "Czy macie jakiś cel podróży" powtórzył sobie w myślach.
- Nie mam celu. Auu. - Odrzucił patyk, który zaczął palić mu się w dłoni. - A przynajmniej nie jest to jakiś poważny cel. Tak się włóczę. Nie widziałyście przypadkiem Erhalla? - Zdał sobie sprawę, że to co widział było prawdą, ale z wiadomych tylko sobie przyczyn nie chciał tego zdradzać. Zmaierzał za to zmienić temat.
Awatar użytkownika
Brenna
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Brenna »

Po słowach Amrity Brenna nieco się uspokoiła.
Jednakże nie całkiem.
- W takim razie ciesze się... - rzekła cicho.
Czarodziejka wróciła do Benkeja.
Nie chciała wyjść na bezużyteczną, dlatego też pomagała zbierać mu drewno na opał.
Po dłuższej chwili spostrzegła powracającą Amritę, która trzymała w dłoni martwe zające. W pewnym momencie Brenna zauważyła Erhalla, jadącego na czarnym koniu.
- Gdzie byłeś? - zapytała.
Wszyscy usiedli przy wspólnym ognisku, Amrita zaś oprawiła zające kilka metrów dalej.
- Chce zwiedzić świat - odparła z uśmiechem. Brenna przysunęła się bliżej do Benkeja i zagadała do niego. Chciała mu wytłumaczyć, o co jej wcześniej chodziło.
- Słuchaj... moja przeszłość i miejsce pochodzenia nie jest zbyt... radosne, dlatego tak mogło to trochę głupio zabrzmieć. Nie chcę, żebyś pomyślał, że cię ignoruję.
Awatar użytkownika
Amrita
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Włóczęga , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Amrita »

        Amrita właśnie skończyła nabijać zające, oprawione i gotowe do pieczenia. Słuchała również odpowiedzi towarzyszy, na temat jej wcześniejszego pytania. Nie zdziwiła się, kiedy ich lakoniczne stwierdzenia dobiegły do jej uszu. Westchnęła, po czym ustawiła ruszt nad ogniskiem.
- Zwiedzać, tak? - zapytała Brennę. - Nieźle – skomentowała. Nie wiedziała, jak dokładnie ciągnąć tą rozmowę. Dopiero, kiedy Benkej zwrócił uwagę na nieobecność jednego towarzyszy, ocuciła się.
- Erhall? Właśnie, gdzie on..? - Nie dokończyła wypowiedzi, gdyż smok pojawił się nagle na czarnym koniu.
- Gdzie się podziewałeś? - Podbiegła do niego, oglądając zwierzę. Zachwyciła się nim, czarna sierść cudownie wyglądała w świetle delikatnego księżyca.
- Jaki śliczny... - powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach. Niespodziewanie coś zaszeleściło w krzakach. Po wcześniejszym doświadczeniu, nie zignorowała tego. Skupiła swój wzrok w miejscu, z którego dochodził hałas. Przełknęła ślinę, po czym chwyciła jeden ze sztyletów. Wstrzymała oddech, kiedy nagle w obozie pojawili się ludzie z dziwnymi, smoko-podobnymi istotami przy boku, i podbiegli do Brenny i Benkeja. Strach w jej oczach urósł gwałtownie, po czym podbiegła do przeciwników.
Ile ich mogło być? Z dwudziestu? Trzydziestu? Czterdziestu? Ciągle ich przybywało. Amrita już nie wyrabiała, liczba wrogów była ogromna. Co najgorsze, przeciwnicy nie są tacy nijacy, tęgie chłopy, które przewyższały ją o głowę. Na dodatek te dziwne stwory, które przyprawiały ją o ataki gniewu.
         „Spokój, spokój, spokój...” powtarzała w umyśle, niczym mantrę. Niemożliwym było, nawet dla niej, pokonanie tylu wrogów naraz. Ukradkiem spoglądała, czy jej towarzyszom nic nie jest, lecz na polu walki ciężko jej to wychodziło.
W ludzkiej formie próba zapanowania nad gniewem była jeszcze trudniejsza, niż mogłoby się wydawać. A gdyby tak..?
„Nie!” pomyślała nagle, wyrzucając swój pomysł z głowy. Przemiana w smoka to skazanie wszystkiego wokół na śmierć. Jednakże ta pokusa była wielka...
        Nagle jeden z oponentów chwycił ją za szyję i podniósł tak, iż dyndała nogami w powietrzu, próbując się uwolnić. Kątem oka dostrzegła Erhalla. Jedna z tych dziwnych, smoko-podobnych istot podlatywała do niego od tyłu i zaczaiła się. Amrita chciała krzyknąć i ostrzec towarzysza, lecz zaciśnięta dłoń na jej gardle uniemożliwiała jej wydobycie głosu.
- Ciekawe, ile ludzie zapłacą za taką dziewuchę – rozmyślał jej przeciwnik. Pewna myśl, zdecydowanie zbyt nagła, uderzyła w nią niczym kamień w wodę.
„Łowcy...” przeszło jej przez myśl.
        Nic już nie było ważne. Strach przed łowcami wzmógł się, sprawiając, iż O'Hara nie wytrzymała. Przeciwnik, który ją trzymał, zmuszony został do uwolnienia jej, gdyż jego mała, słabiutka dłoń nie jest w stanie utrzymać ogromnej szyi smoka. Na dodatek jej twarde, niczym diament, łuski podrażniły jego skórę.
Wielki smok ukazał się oczom wszystkich dookoła. Niektórzy łowcy pouciekali, lecz znaleźli się i tacy, co chcieli zdobyć trofeum w postaci głowy gada. Niestety, swą zuchwałość przypłacili życiem. Amrita szarżowała dookoła, zionąc ogniem. Nie zwracała uwagi na to, kogo przez przypadek przypaliła, liczyło się dla niej tylko jak najszybsze wyeliminowanie wroga.
Wroga? A kto był wrogiem, a kto nim nie był?
Awatar użytkownika
Erhall
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erhall »

        Notos zwolnił przy ognisku, pozwalając Erhallowi zsiąść na ziemię. Czuł lekkie zawroty głowy, mimo że jako smok powinien być przyzwyczajony do dużych prędkości, ale jednak ten koń miał w sobie coś nienaturalnego. Akurat kiedy w pełni odzyskał zmysły, usłyszał jak Amrita i Brenna pytają się, gdzie był.
- Nie wiem co się do końca stało, ten koń podszedł, zdematerializował się i zmaterializował się pode mną! Ja, nie wiedząc co się dzieje, dojechałem aż do Gór Dasso! W kilka sekund! - Zrobił przerwę na oddech. - Na szczęście zatrzymałem go pradawnym zaklęciem i zawróciłem, przy okazji nadając mu imię Notos. Tak więc, to wszystko, co się zdarzyło w wielkim skrócie. - Spojrzał ukradkiem na zające. - A teraz, mógłbym coś zjeść? Bo umieram z głodu.
Usiadł przy ognisku, obracając królikowe szaszłyki na stelażu. Tymczasem Notos pozował przed Amritą, ustawiając się tak, żeby promienie księżyca odbijały się od jego sierści. "Chyba rozumie wspólną mowę, ciekawe czy język smoczy również rozumie.
- Rozumiesz moją mowę? - spytał się Notosa w języku smoków. - Prr! - w odpowiedzi koń kiwnął pyskiem.
"Chyba się tego spodziewałem..."
        Tak rozmyślając usłyszał szelest w krzakach. Całkowicie to zignorował, był już przeczulony przez Benkeja, więc pokierował się zdrowym rozsądkiem i nie obejrzał się, tylko znowu obrócił króliki. Dopiero gdy Amri wyciągnęła sztylet, odwrócił się, żeby zobaczyć, co się dzieje. Kiedy ujrzał nacierających wrogów z dziwnymi miniaturkami smoków, wstał i zmienił strój na bojowy, czyli klasyczny z dodatkowymi nagolennikami i napierśnikiem, i rzucił się na przeciwników, wyciągając miecz. Koń zamienił się w cień i gdzieś się schował. Po doliczeniu do czterdziestu nadal nadbiegających wrogów uznał, że trzeba uciekać. Krzyknął Benkejowi i Brennie, żeby odbiegli, i korzystając z nadludzkiej siły, wycinał sobie drogę do Amrity, jednak przewaga liczebna dawała o sobie znać i już po chwili zaczął ulegać oraz w większości unikać i blokować ataki wojów i potworów, coraz mniej skutecznie. W pewnym momencie przypomniał sobie o tym, że niedawno zakupił trzy bomby dymne, dawały tak gęsty dym, że nawet mając nadnaturalny wzrok i tak zostajesz oślepiony, a tego właśnie potrzebował. Rzucił jedną bombę na ziemię i parł przed siebie, tnąc wszystko, co było dookoła niego, aż przeszedł przez cały dym. Zobaczył wtedy jak Amri jest duszona przez oponenta. Część atakujących pobiegła za Benkejem I Brenną, więc zasapany ruszył do O'Hary. Nagle pseudosmok rzucił się na niego od tyłu i przewalił go na brzuch, a miecz upadł przed nim tak, że nie mógł go dosięgnąć. Obrócił się i zasłonił rękami przed ogniem i pazurami, jednak ani to, ani to nie nadeszło. Za to smok miniaturka zaskomlał i cofną się od Erhalla. Zaskoczony obejrzał się, wszyscy i wszystko inne patrzyło, część uciekała od czegoś za nim. Wstał i spojrzał za siebie, zobaczył wtedy jak Amrita przemienia się w smoczą formę. Uśmiechnął się do siebie, w końcu będą mieli przewagę. Podszedł do niej na wszelki wypadek, jednak szybko tego pożałował, kiedy zionęła na niego ogniem. Uskoczył szybko w bok za głaz, kończąc na szczęście jedynie lekko poparzony.
-Amrita! To ja! Erhall! - krzyknął, mając nadzieję, że to było przez przypadek. Jednak ona nadal nacierała na niego zionąc ogniem z paszczy. Na szczęście inni ludzie odwrócili jej uwagę. Wyjrzał, w celu rozpoznawczym znad skałki i zobaczył, jak ostatnich dwóch atakujących ginie w męczarniach od strumienia ognia. Złapał tarczę leżącą obok i krzyczał do niej, wychodząc zza skałki:
-Amrita! Nie poznajesz mnie?! Ocknij się! - Próbował przemówić jej do rozsądku, jednak jedyną odpowiedzią był skoncentrowany strumień ognia. Zasłonił wrażliwe części tarczą i schował się za, jakimś cudem, nie podpalone drzewo. Wpadł na pewien pomysł, jednak większym priorytetem było wyrzucenie rozgrzanej do czerwoności tarczy, co natychmiast zrobił i przeczekał pełne gniewu zionięcie.
- Amri! Obudź się! Nie zmuszaj mnie do tego! - Jednak ona już się do niego zbliżała z raczej niedobrym zamiarem. Wybiegł przed Amritę O'Harę i zrobił coś czego, o ironio, nie chciał robić podczas walki, jednak został zmuszony do zrobienia tego przeciwko własnej towarzyszce. Czyli przyjął swoją pierwszą formę, formę smoka. Trochę bolało, gdy powiększając się łamał łapami drzewa, jednak nie zwracał na to uwagi. Gdy przemiana została ukończona, na pewno było widać z więcej niż jednego smoka jego sylwetkę, teraz smoczyca wydawała się o wiele mniejsza, z łatwością by ją pokonał, jednak nie o to mu chodziło, chciał tylko zdominować oszalałą Amritę, może wtedy by się opamiętała.
- Uspokój się, Amrito! Postradałaś zmysły?! Odzyskaj nad sobą kontrolę! - zagrzmiał na nią z góry.
Awatar użytkownika
Benkej
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Benkej »

- Nie musisz mi niczego mówić, jeśli nie chcesz. Moja historia też nie jest za ciekawa - odpowiedział Brennie. Chciał pociągnąć jeszcze tę rozmowę, ale nagle zjawił się Erhall. Jego koń wyglądał naprawdę pięknie. Benkej musiał bardzo mocno się skupić, by powstrzymać ciało i nie pobiec do zwierzęcia. Słuchając opowieści Erhalla o tym, co się stało, dostrzegł Areto krążącego podejrzanie nisko nad drzewami.
Coś mówiło Benkejowi, żeby uciekał, jednak nie zdążył. Usłyszał tylko szelest w krzakach i w chwilę później wszędzie było pełno ludzi z dziwnymi smoko-pieskami. Było ich tak wielu, iż nawet nie przyszło mu do głowy, że w czwórkę mogą ich pokonać. Wyciągnął nóż, drugą ręką pociągając za sobą Brennę. W mgnieniu oka znalazło się przy nich kilku przeciwników.
- Uciekaj! - krzyknął do Brenny - Na chwilę ich zatrzymam.
Natarł na przeciwników całym sobą. Pierwszemu wbił nóż w brzuch, unikając jego ciosu. Natychmiast jednak zaatakowali go inni. Uniknął trzech ciosów, samemu zadając jeden, kątem oka zobaczył, że ktoś padł. Pomyślał, że może uda mu się uciec, lecz przeszkodził mu ten mały smoczek, który skoczył mu na głowę. Próbował go odepchnąć, jednak zwierzę było za silne. Upadł, ostatkiem sił wbijając nóż pod głowę bestii. Gdy tak leżał na ziemi, mignęła mu w głowie całkiem wyraźna wizja śmierci. Nie miał siły podnieść z siebie tego smoka i czekał, aż go ktoś dobije. Zastanawiał się, czy będzie to bolało.
Tymczasem przeciwnicy zaczęli uciekać. Przerażony rozejrzał się, jednak nie miał zbyt szerokiego pola widzenia. Usłyszał trzask łamanych gałęzi i straszne krzyki. W życiu nie słyszał jeszcze czegoś tak przerażającego. Pomyślał o Brennie i reszcie jego towarzyszy. Miał nadzieję, że zdołali uciec.
Spojrzał jeszcze w górę i zobaczył Areto. Ptak popatrzył na niego i tylko pokręcił głową. Chwilę później Benkej dostrzegł lecący mu nad głową strumień ognia. "Smok" pomyślał. I była to jego ostatnia myśl, gdyż stracił przytomność.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości