Mroczne Doliny[W głębi lasu] Szukając Zemsty

Tajemnicza kraina, nad którą od wieków zalega mrok. Słońce świeci tu niezwykle rzadko. Nie ma tu tętniących życiem wiosek, jedynie jedno, warowne miasto ostało się w tej czeluści mroku, a i o nim nie można powiedzieć, pełne życia...
Awatar użytkownika
Anaya
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje: Łowca , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Anaya »

Alan teleportował ich przed płonącą chatkę. Zorientowawszy się, że nie ma przy sobie księgi pobiegł z powrotem do domu. Anaya podążyła za nim, jednak zatrzymała się w drzwiach na widok demona, i alchemika stojących twarzą w twarz. Słyszała całą ich rozmowę, widziała całą walkę. Nawet nie drgnęła. Usłyszała i zobaczyła maga innego, niż znała z jaskini wyverny. Nie był Tchórzliwym fajtłapą, który potyka się o własne nogi. Był lojalnym, odważnym i dobrym człowiekiem. Człowiekiem nie takim, jakich poznała dotychczas. Był inny. Wyszedł z walki zwycięsko. Jego sowa przyniosła Anayi pod nogi martwą kaczkę. Podniosła truchło i rozcięła brzuch sztyletem. Z jego wnętrza wysypało się mnóstwo złotych monet. Było ich dużo więcej niż zginęło Alanowi. Gdy mężczyzna doszedł do niej chata się zawaliła.
-Tak, chodźmy. To nie twoja wina, tylko jej.-powiedziała podając magowi Ewę z brzuchem pełnym złota. Ruszyli znów na południe. Od Maurii dzieliło ich raptem kilka godzin marszu.
-To, co mówiłeś było bardzo piękne.-powiedziała cicho.-Nie jesteś taki jak inni ludzie. Moja nienawiść i tęsknota za rodziną sprawiły, że tego nie dostrzegłam. Przepraszam cię za to. Przyjdzie czas na moją zemstę, przyjdzie czas rozlać krew winnych, ale to pragnienie nie może mnie zaślepiać. To nie ja cię uratowałam, tylko ty mnie... przed samą sobą.
Po tych słowach zamilkła i posmutniała na wspomnienie o bliskich, do których tak tęskniła. O zachodzie słońca stanęli u bram Maurii. Miasto to było ponure, na ulicach ani żywego ducha. Postanowili wejść do karczmy przy głównej ulicy. Dość obszerna izba, na przeciwko wejścia pod ścianą stał szynkwas, za którym stał otyły mężczyzna z długą, rudą brodą. Bardziej przypominał przerośniętego krasnoluda niż człowieka, którym był. Na środku pomieszczenia znajdowało się palenisko, dookoła którego rozstawiono stoły i ławy, przy których siedziało kilka osób.
Podeszli do baru slalomem omijając ciasno poukładane meble.
-Co dla pięknej pani i jej dzielnego towarzysza?-barman był dużo milszy, niż wyglądał.
-Poszukujemy niejakiego Visarro.
-Visarro? Nie mam pamięci do imion... może był tu taki, a może nie...
-Może to poprawi ci pamięć..-powiedziała wyciągając z kieszeni mieszek wypełniony złotem i kładąc na ladzie. Mężczyzna widząc to uśmiechną się podstępnie.
-To strasznie śliski typ. Lepiej trzymajcie się z daleka od niego i jego ludzi. Był tu kilka tygodni temu, oddawał zlecenie jakimś bandytom. Swoją kryjówkę mają w ruinach Nemerii. Ale uważajcie, w ruinach tych roi się od pułapek.
Gdy wyszli z karczmy zaczął padać deszcz.
-Rozbijmy obóz w lesie za miastem.-zaproponowała Anaya.
Awatar użytkownika
Alan
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek Mag-Alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alan »

Słowa Anayi zawstydziły Alana. Poczuł, że nie jest bezwartościowym towarzyszem, ale kimś więcej - przyjacielem. Może dla niektórych wydawałoby się to nie możliwe ale to była prawdziwa przyjaźń.
Po dotarciu do Maurii i rozmowie z barmanem wiedzieli o Visarro troszkę więcej. Rozbili obóz niedaleko miasta.
- Musimy wypocząć przed wejściem w góry. Tak jak mówił ten barman ,,W Nemerii jest dużo pułapek". Zastanawia mnie tylko skąd on o tym wie. Nie sądzę aby ktokolwiek mu to opowiedział. Mam wrażenie, że on zna tamtejsze okolice i coś ukrywa. Nie uważasz?
Powiedział mag ziewając co chwilę.
- Jestem strasznie zmęczony. Położę się wcześniej spać. Obudź mnie rano.
Po tych słowach alchemik wypił resztę cherbaty i poszedł spać.
Awatar użytkownika
Anaya
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje: Łowca , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Anaya »

Po nocy spędzonej pod miastem o wschodzie słońca wyruszyli prosto na wschód ku Szczytom Fellarionu. Trzy dni zajęło im opuszczenie terenów Mrocznych Dolin. Następnie przekraczając Dihar przemierzali równinne tereny Opuszczonego Królestwa. Wtedy stanęli przed decyzją: co dalej?
-Możemy udać się na północ prosto do Rapsodii, a potem w góry szukać Va'khuna. Albo najpierw do ruin zabić Visarro, do twojej ciotki dotarlibyśmy idąc wzdłuż rzeki Nefari. Musimy zdecydować.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Trzeba było rozbić kolejny obóz. Na równie nie rosło zbyt wiele drzew, tak więc nie było również zwierzyny. Przyszło im iść spać bez kolacji przy małym ognisku.
-Tak sobie myślę... czy ten demon rzeczywiście byłby w stanie dać mi wszystko? Czy byłby w stanie... no, wiesz... sprawić, aby moja rodzina wróciła?
Anaya położyła się na jednym z posłań i patrzyła w gwiazdy. Niebo tej nocy było czyste i przejrzyste. Obserwowała punkty i łączyła. Odnajdywała gwiazdozbiory. Uwielbiała to robić. Poza tym dzięki konstelacjom mogła określić ich położenie bardzo dokładnie. Usnęła dopiero gdy księżyc wzeszedł wysoko ponad nieboskłon.
Awatar użytkownika
Alan
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek Mag-Alchemik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alan »

Rozbili kolejny obóz. Anaya zadała pytanie na co Alan odpowiedział:
- Nigdy się nie dowiemy. Ja pogodziłem się ze śmiercią rodziny. Tak chciał los. Poza tym wykazałaś się prawdziwą szlachetnością. Gdybyś mnie zabiła zostało by to w twojej pamięci na wieki. Pokazałaś wszystkim co to przyjaźń i tolerancja zarazem. Ja nie cierpię nietolerancji. To głupota, wymysł zarazem człowieka jak i elfów. Zobaczysz, że pewnego dnia zjednoczymy swe siły. Ludzie i elfy będą żyli razem, kochali się i zakładali rodziny. Nienawiść nie może trwać wieczność. Ja do śmierci będę walczył o pokój między naszymi rasami.
Słowa Alana zabrzmiały poważnie. Wyraźnie zaimponował nimi Anayi.
- Ty zdecyduj gdzie teraz będziemy zmierzać.
Alan mówiąc to do Anayi chciał zobaczyć jej reakcję. Nie miał pojęcia, czy pomyśli o swoich interesach, czy może przypomni sobie o jego ciotce i wuju. Kto wie. Może wuj Albert dawno leży pochowany w ziemi i kibicuje Alanowi z całą jego rodziną aby pomógł ciotce, odnalazł siostrę o której myśli, że nie żyje, dokonał wielkich zmian na świecie i żył szczęśliwie w spokoju.
Awatar użytkownika
Anaya
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje: Łowca , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Anaya »

-Wiesz... myślę, że moja zemsta może poczekać. Jeżeli Visarro jest w ruinach to raczej daleko się stamtąd nie ruszy. Twoja ciotka zagraża zarówno innym ludziom, jak i samej sobie. Lepiej ruszajmy prosto do Rapsodii na północ. Nie ma czasu do stracenia. -powiedziała Anaya następnego ranka szykując się do drogi.
Ruszyli na północ przez równiny ku majaczącym w oddali dostojnym Szczytom Fellarionu.

Ciąg dalszy: "Chaos i Zemsta" - Anaya i Alan
Zablokowany

Wróć do „Mroczne Doliny”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości