Łzy Rapsodii[Skarpa przy wodospadzie] Co by tu porobić?

Z zachodnich szczytów Gór Fellarionu spływają dziesiątki wodospadów. Ich nazwa pochodzi od starożytnej legendy o księżniczce Rapsodii, która zamknięta w magicznej wieży w górach płakała tak długo, że z gór zaczęły spływać liczne wodospady.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

- Owszem, miałam dokładnie to na myśli.Pomogą mi - powiedziała, uśmiechając się ironicznie - nikt nawet się nie zorientuje, że ktoś obcy jest w obozie - obiecała lekko złowieszczym tonem. Zastanowiła się nad koleją wypowiedzią Rae, która, choć nie była skierowana do niej, mogłaby być skierowana również do niej. Niemniej, dla niej było już za późno na cofnięcie się. "Jestem przecież tylko tym, kim jestem, nie zmienię tego"pomyślała zgnębiona, jak zwykle, gdy myślała nad nieodwracalności swego losu. Mogła starać się zintegrować z innymi istotami, może nawet kiedy zaprzyjaźni się z nimi. Ale nigdy nie będzie taka jak oni, zawsze będzie obca, inna, tolerowana ze względu na konieczność. I nic innego. Kiwnęła na sława dziewczyny, skupiając się ponownie na szczeniaku, który przysypiał w jej ramionach. Wyglądał całkowicie niegroźnie kiedy spał, można by pomyśleć- pluszowa przytulanka. Kiedy zobaczyła światła w oddali, z niemą prośbą w oczach zwróciła się do Rae.
- Trzymaj go. Popilnujesz go, gdy mnie nie będzie? - zapytała, podając jej szczeniaka.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

Jej towarzyszki zdawały się zupełnie niezmęczone wielogodzinną wędrówką. Cóż, może to magia, może kwestia ich pochodzenia. Ale Rae odczuwała już spore zmęczenie, zwłaszcza, że kiedy dotarła do kobiet nad wodospadem, była już w drodze od świtu. Była w stanie pokonać poradzić sobie z tym zmęczeniem póki co, nawykła do długich podróży, ale jej reakcje, zarówno ciała i umysłu, były już trochę wolniejsze niż jeszcze parę godzin wcześniej. Nie wspominając o fakcie, że był środek nocy i najwyraźniej w przeciwieństwie do towarzyszek, ona nie widziała za wiele. Nie zamierzała jednak wszczynać kolejnej dyskusji, nie tak blisko ich celu. Całe szczęście, że opryszkom się nie spieszyło i nie oddalili się znacznie od miejsca, gdzie ich mijała. Nie skorygowała też wypowiedzi Dalayi, że nie ma najmniejszego zamiaru zabierać ich do strażników, ale najwyżej przyprowadzić ich tutaj. Ta kwestia mogła zdecydowanie poczekać.
Nieco zaskoczyła ją nagła łagodność Sally, która poprosiła(!) o zajęcie się szczenięciem. Nie odpowiedziała jednak, tylko odwróciła się do Ingo, sięgając po zwinięty za siodłem koc, z którego zrobiła prowizoryczną, miękką sakwę. Przywiązała ją do uprzęży i dopiero wtedy odebrała wilczka od kobiety, umieszczając go w przygotowanym posłaniu. Wierzchowca też nie podprowadzi już bliżej, a wiedziała doskonale, że Ingo nie ruszy się stąd dopóki nie znajdzie się w bezpośrednim zagrożeniu. Lub dopóki nieobecność Rae stanie się zbyt długa, kiedy to spróbuje odnaleźć najbliższą ludzką osadę. Tam zapewne zajmą się nim i szczeniakiem w razie czego. O tak, podróżniczka miał w tej chwili czarne myśli, efekt zmęczenia, ale przegoniła je stanowczo ze swojego umysłu. Pogładziła czule chrapy przyjaciela i wyszeptała ciche polecenie, po czym odwróciła się ku towarzyszkom, przypinając sztylet do pasa. W myślach zaniosła cichą modlitwę do swojej bogini i zaczęła iść, bardzo powoli, najciszej jak potrafiła ku źródłu światła.
Jak się można było domyślić, było to małe ognisko, dookoła którego leżało sześć postaci, podczas gdy jedna najwyraźniej pełniła wartę, siedząc koło ognia. Siedem koni było przywiązanych kawałek dalej, poza kręgiem światła.
Rae zatrzymała się, próbując wyczuć z której strony wieje wiatr, by zbliżyć się do celu tak, by ich zapach niesiony podmuchami nie zaalarmował wierzchowców. Zmieniła nieco kierunek, co wymogło na niej nadrobienie odrobiny odległości i podejście do obozowiska od innej strony...
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        Dalaya ruszyła w stronę ogniska. Stąpała cichu, tak że zdawała się unosić w powietrzu. Wzrokiem śledziła otoczenie, obserwowała mężczyzna oraz swoją towarzyszkę. Wyostrzyła swoje zmysły, gotowa do obrony. Ukryła się za potężnym drzewem blisko ogniska, spoglądając na wrogów. Nagle jeden mężczyzna zerwał się.
        - Ktoś tu jest, widziałem - krzyknął i wskazał kierunek, w którym prawdopodobnie znajdowała się Rae. Dalaya nie miała czasu na zastanawianie się, co robić. Mocą wygasiła ognisko, nastał mrok. - To duchy. - krzyknął jeden z bandytów i wyjął miecz. - Jeśli to duchy, tym tego nie zabijesz. - dodał drugi. - Zawołajcie maga. - krzyknął. Dwóch mężczyzn pobiegło w stronę wielkiego namiotu. Dalaya niezauważalnie pojawiała się obok towarzyszki. - Ty odwiąż i przepłosz konie, ja odwrócę ich uwagę, jak będziemy uciekać, będą większe szanse, że nas nie złapią. - szepnęła.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

Ognisko zgasło, wygaszone mocą Dalayi. Zjawa, idąca dotąd bezszelestnie koło niej syknęła jej do ucha.
-Mag jest mój, wy róbcie to, co uważacie za słuszne - ścisnęła ją za ramię i wyminęła. Podeszła kilka kroków w stronę namiotu, po czym za pomocą swoich zdolności opętała maga. Nie spał, ale nie sprawiał oporu. Nie był zbyt potężny, ale jego sztuczki zrobiły wrażenie na zbójach. Kiedy do namiotu wpadli zbóje zjawa wstała, nieco chwiejnie, i zagrzmiała niskim głosem maga.
- Co jest? - ryknął na nich - Od kiedy to wierzycie w duchy? Nachleliście się wina jak świnie i coś wam się wydaje! - zbóje, najwyraźniej zdziwieni takim zachowaniem, zaczęli bełkotać pod nosem. Zjawa obdarzyła ich pogardliwym spojrzeniem i z lekka się zatoczywszy wyszła z namiotu. Zaklęła pod nosem, widząc jak zbóje, uzbrojeni, zamierzają najwyraźniej iść do jej towarzyszek. Zjawa, po krótkiej dyskusji składającej się głównie z ognistych wiązanek przekleństw i wzajemnym wygrażaniu sobie zobowiązała się sprawdzić, czy w krzakach nie kryje się domniemany duch. Dal niepoznaki przeklinając ich głupotę głośnymi i dobrze dobranymi, obraźliwymi wyrazami, po których nawet ich hersztowi poczerwieniały uszy ruszyła do dziewczyn. Kiedy była pewna, że zbóje jej nie słyszą, syknęła w ciemność.
- Dalaya, odezwij się, nie widzę w ciemnościach. - zniecierpliwiona rozglądała się na wszystkie strony.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

Jak się można było spodziewać, Rae, która była niezbyt wprawna w skradaniu się a na domiar złego guzik widziała w takich ciemnościach, nie dość, że nadepnęła na suchą gałąź to jeszcze zrobiła to w prześwicie między drzewami, gdzie była możliwa do zobaczenia od strony ogniska. Cudownie. Niemal dostała zawału kiedy doszedł ją głos Dalayi, która nagle zmaterializowała się obok niej.
- Mhmm - mruknęła cicho w ramach potwierdzenia i zaczęła iść w stronę koni, w pośpiechu robiąc więcej hałasu. Miała nadzieję, że zamieszanie w samym obozowisku ukryje to przed uwagą opryszków. I chyba się udało. Dopóki praktycznie nie weszła w ciemnościach na jednego z nich, który najwyraźniej też pomyślał o koniach. Rae nie zastanawiała się ani chwili, błyskawicznie wykonując instynktowny cios mniej - więcej na wysokości splotu słonecznego przeciętnego wzrostu człowieka. Nie trafiła idealnie, ale wystarczająco blisko by dać jej cenne sekundy na wyprowadzenie kolejnego ciosu, tym razem kolanem w krocze, a kiedy przeciwnik zgiął się w pół, z całej siły rąbnęła go w tył głowy. Zdawało się, że stracił przytomność, ale ilość hałasu jaka towarzyszyła temu "starciu" musiała zwrócić czyjąś uwagę. Nie zastanawiając się zatem dłużej i nie dbając zupełnie o skradanie się, Rae doskoczyła do koni, tnąc więzy i pstryknięciami palców koło uszu zwierząt i klepnięciami w zady posłała je w las, poza dwoma wierzchowcami, które przytrzymała. Próbowała się rozejrzeć, ale jej oczy ledwie przywykły do ciemności, więc wiele wypatrzyć nie mogła. Ale stanie w miejscu też nie było najlepszym wyjściem, ruszyła więc prowadząc zwierzęta ku miejscu, gdzie rozstała się z Dalayą i Sally, mając nadzieję, że tam właśnie je spotka.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        Dziewczyna usłyszała zgiełk i krzyki. Wiedziała, że obie dziewczyny prawdopodobnie są ścigane. "Zero profesjonalizmu" pomyślała i podniosła rękę, tworząc kulę ognia, rozświetliła ona drogę swoim towarzyszką. Kiedy do niej dotarły, przecięła drogę bandytą ogniem. Cieszyła się, że Sally jest w ciele maga, mogli się dowiedzieć, gdzie schował jej rzecz. Zbóje zatrzymali się przed ogniem, krzycząc jakieś przekleństwa.
        - Sally, tam nie ma przedmiotu na pewno ? - zapytała, wyjmując miecz. Otaczał ich krąg ognia, który nikt nie mógł przekroczyć. - Nieważne, wplątałam was, to muszę wyplątać. - dodała i przemieniła się w smoczka. - Wsiadajcie. - krzyknęła.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

Zjawa przeklinała pod nosem. Po kiego Dalaya stworzyła tę kulę ognia? Bardziej rzucającego się w oczy znaku nie było? Mogła po prostu powiedzieć, gdzie jest, bez pokazywania całemu obozowi. Biegiem ruszyła w jej stronę, przeklinając brak kondycji maga. Na pewno nie był on długo w bandzie. Miała ochotę porzucić jego ciało i przyjąć niematerialną formę. Ciekawe, jak by na nie zareagowali?
- Nie było na wierzchu! Mógł to gdzieś schować - odwrzasnęła w odpowiedzi na pytanie zmiennokształtnej.Nie wiadomo, czy to usłyszała, bo właśnie pokazała swoje zdolności przemieniła w smoczycę. Patrząc na ogłupiałe, przerażone i bezgranicznie zdziwione miny zbójów zebrało się jej na śmiech. Opanowała się jednak i zgodnie z poleceniem smokołaczki niezgrabnie wdrapała się na jej grzbiet, podając dłoń Rae.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

Wzrok Rae polepszał się z chwili na chwilę, coraz bardziej przywykając do ciemności. Nie było tak najgorzej. Do momentu kiedy Dalaya przywołała ogień. Rae aż przystanęła, mrużąc oczy od nagłego blasku. Zapamiętać na przyszłość: smoczyce są nieprzewidywalne. Właściwie to jak wszystkie kobiety. Ale mają więcej zabawek. Ech.
Jeden z wierzchowców prowadzonych przez podróżniczkę spłoszył się widokiem ognia na tyle, że Rae nie zdołała go utrzymać. Skupiła się za to na uspokojeniu drugiego, też nerwowego wierzchowca.
Ale teraz kobieta miała większą zagwozdkę. Dlaczego smoczyca pozwoliła by na jej grzbiecie znalazł się ten magi i gdzie do cholery była Sally!? Czyżby magus opętał Dalayę?
Nie znając odpowiedzi, Rae nie przyjęła oferowanej pomocnej dłoni, za to dosiadła wierzchowca.
- Spotkamy się przy wilczycy! - Miała na myśli skarpę nad wodospadem oczywiście, modląc się w duchu żeby mag nie miał pojęcia gdzie to jest. Dalaya za to na pewno wiedziała.
Nie czekając na odpowiedź, ruszyła galopem między drzewami. Nie było to najmądrzejsze posunięcie w jej życiu, ale ufała instynktowi zwierzęcia. Pochylona nisko nad grzbietem, obejrzała się przez ramię. Dwóch opryszków opanowało się na tyle, że wzięli nogi za pas. To zostawiło trzech, którzy jeszcze najwyraźniej nie zdecydowali co robić. Rae nie miała zamiaru czekać aż podejmą decyzję. Najpierw musiała dotrzeć do Ingo.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

Dziewczyna poderwała się z ziemi i kiedy unosili się nad nią, ogień przygasł. Leciała powoli i uważnie, aby nie stracić pasażera. Wylądowała na wyznaczonym miejscu i kiedy pasażer zszedł, przemieniła się z powrotem. Chwyciła mocno maga i wyjęła sztylet.
-Sally wychodź. -szepnęła, czekając aż mężczyzna zacznie byś sobą. - Rae przygotuj się, jakby zaczął nas atakować. Musimy być teraz ostrożne. -
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

Sally posłusznie wyszła z mężczyzny. Zrobiła to na tyle gwałtownie, że ten zatoczył się i upadł, a krew poszła mu z nosa. Zdarza się przy słabszych osobach. Dopiero teraz mogła mu się przyjrzeć. Był wysoki, ale tłusty, łysawy i na pewno miał swoje na karku. Zjawa poczuła do niego obrzydzenie i odwróciła się do niego plecami. Czemu niektórzy ludzie są tacy ohydni? Sally rozejrzała się za Rae i zwróciła się do niej.
- Byłaś przy Bestii? Wzięłaś go? - natarczywie spytała, świdrując ją wzrokiem.Los małego wilka przejmował ją bardziej niż mężczyzna za plecami. Co niby mógłby zrobić? Zranić? To śmieszne, była niematerialna. Zaatakować magią? Jeszcze śmieszniejsze, była od niego silniejsza. O wiele. "Niech spróbuje" pomyślała "niech spróbuje, to pokarze mu, co myślę o takich jak on." Uśmiechnęła się wrednie.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        - Ja was opuszczam, wracam po medalion. - odrzekała i poleciała. Zatrzymała się niedaleko obozowiska. W ręku trzymała sztylet i cichutko poruszała się w kierunku domu czarodzieja. Bandyci spali zmęczeni po nocnej przygodzie, sama chętnie by się zdrzemnęła. Wkradła się do domu i ujrzała jej własność na biurku. Chwyciła medalion i założyła na szyję. Na jej twarzy pojawił się wyraźny uśmiech, wyrażający ulgę. Wymknęła się, po chwili znalazła się z dala od napastników. Ruszyła w dalszą drogę na poszukiwanie przygód. ( Ciąg dalszy Dalaya: )
Ostatnio edytowane przez Dalaya 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

Kiedy Rae nie odpowiadała przez dłuższą chwilę, zjawa zniecierpliwiła się. Ile można czekać? Nie widziała przy kobiecie jej wierzchowca, więc uznała, że nie wzięła ich z drogi. Dalaya postanowiła już iść, Sally postanowiła iść w jej ślady. Miała powoli dość przebywania między innymi osobami i ich towarzystwo stawało się irytujące. Powoli, prawie niezauważalnie zniknęła w zaroślach. Samej maszerowało się jej znacznie szybciej niż z przedtem, kiedy nie mogła pokazać wszystkich swoich możliwości. Musiała się spieszyć, zostało jej niewiele czasu do chwili, gdy stanie się znów niematerialna na 12 godzin. Jak wtedy rozwiąże tobołek ze szczeniakiem? Niedługo potem była już przy koniu, w miejscu, gdzie go zostawiły. Zjawa szybko rozwiązała węzeł i uchyliła rąbka prowizorycznej sakwy, którą zrobiła Rae. Maluch spał.Wzieła go na ręce i przez chwilę kołysała. Po czym zbudziła i postawiła na ziemi, by móc ruszyć w dalszą drogę


Ciąg dalszy: Sally
Zablokowany

Wróć do „Łzy Rapsodii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości