Ruiny NemeriiTo co mi pozostało... cz.I

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Zablokowany
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

To co mi pozostało... cz.I

Post autor: Histoffe »

Od rozstania z Mileeną minęły dwa tygodnie. Tyle emocji miała w sobie ich krótka znajomość, toteż nemoriańska księżniczka bez przerwy chodziła Histoffe po głowie. Jednak na ową chwilę przydałoby się znaleźć jakikolwiek trop Diabła czy Anioła. Nie było więc mowy o dłuższym postoju. Histoffe i Harvor radzili sobie bez pieniędzy, żyjąc na łasce dobrodusznych ludzi, lub zdobywając rzeczy niekoniecznie w prawy sposób. Dość często zjawiali się chorzy, którzy za uzdrowienie dawali w zamian ubranie, smakołyki czy nawet pieniądze. Rola uzdrowiciela ma swoje plusy i minusy. Ludzie z wiosek ugoszczą cię wszystkim co mają i nie pozwolą skrzywdzić. Niestety również nie pozwolą odejść. Będąc w okolicznej wiosce anielica spędziła trzy dni na uzdrawianiu. Dostała dom, a ludzie przynosili więcej niż potrzebowała. Wszystko było wręcz utopijne, wszyscy uprzejmi i mili, aż do obrzydliwości. Sytuacja się zmieniła gdy, postanowiła ruszyć dalej. Chciano ją zmusić stalą do zostania w wiosce. Poturbowała kilku chłopa, rzucając na nich urok z wstydliwymi chorobami. Nikt nie zginął. Była dumna, że w końcu ruszyła ze swoją pokutą.

Anielica nie jeździła na wilku, z którego zdjęła siodło. Nie miała zamiaru na nim jeździć, chociaż on by jej na to pozwolił. Starała się aby wilk dobrze się przy niej czuł. Bawiła się z nim, mówiła do niego cały czas, sprawdzała jakie zna polecenia, chociaż on wolał się z Histoffe podrażnić. Nie zastanawiała się, czy Harvor bardziej skory do zabawy i pieszczot będzie złościł Istrathila. Dodatkowo okazało się, że wilk lubi ocierać się z anielicą nosami. Spali razem na twardej ziemi przykryci dużym kocem. Towarzystwo wilka ma spore plusy, jeżeli chodzi o chłodne noce.

Po wejściu do „Pełnej Mordy” okazało się, że jest prawie pusta. W izbie znajdowały się liczne stoły o okrągłych blatach na pękatych nogach oraz grube taborety. Wszystkie okiennice były otwarte, co pozwalało by promienie bladego poranka wraz ze świeżym podmuchem zadomowiły się w tym zajeździe. Jedynym dźwiękiem był żałosny lament starszego mężczyzny, który zatapiał ból okrutnego losu w mocnych alkoholach. Oczy były czerwone od łez, które spływając z policzka rozbijały się o stół lub jego strój leśniczego. Drugą osobą w izbie był Gospodarz, który siedział za ladą i ciężko wzdychał widząc ogromne cierpienia jedynego gościa w swym zajeździe, oraz brak zysków.

Anielica postanowiła nie zwracać uwagi na płaczącego, przynajmniej na razie. Chciała się wykąpać i najeść, to też w tej kolejności zamówiła u Gospodarza. Miała pieniądze, choć nie znając ich wartości dała cały mieszek. Następnie poszła do specjalnej izby wraz z córką właściciela, by ona przyszykowała jej kąpiel. Harvor został w karczmie, dostał żarło do misy. Gdyby było więcej gości na pewno zostałby „wyproszony”.
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir biegł przez Szepczący Las. Zamierzał w końcu uwolnić się od tego miejsca. Miał wrażenie że jeszcze nic nie zobaczył nic nie zwiedził, a przecież Alarnia jest taka wielka! Dowiedział się o niej wiele rzeczy od zaprzyjaźnionych ptaków. Wiedział że zaraz będzie mijał miasto i przejdzie pomiędzy górami Smoczą Przełęczą. Gdy był już przy rzece Dihar, zanurzył kocią łapę w wodzie odgarniając muł, a drugą po dłuższej chwili energicznie chwycił rybę. Gdy wyciągnął ją na brzeg, okazało się że to sum. Persewir oblizał się po czarnym pysku. Już dawno nie jadł tak dobrego mięsa. Nagle coś sobie uświadomił - "Ja nigdy nie jadłem takiego dobrego posiłku! - Właśnie kotołak uświadomił sobie że życie poza lasem jest całkiem przyjemne. Ptaki powiedziały mu że daleko od gór jest miejsce które nazywa się Ruina Nemerii, położone w Opuszczonym królestwie.
Po kilku dniach wyczerpującej wędrówki, kotołak dotarł do celu. Błąkał się ulicami Nemerii w poszukiwaniu... Sam nie wiedział czego. Po co tu przyszedł?
Nie zmieniając się w człowieka Persewir zauważył dość podejrzaną, acz przytulną karczmę. Kocimi ruchami wspiął się na okno. Zobaczył barmana. Natychmiast zeskoczył i wszedł do speluny. Karczmarz obrzucił go wrogim spojrzeniem. Persewir miauknął i natychmiast pożałował. Usłyszał za sobą charkot wydobywający się z czegoś co stało za nim. Odwrócił się i zamarł. Przed nim stał ogromny wilk; no tego to się nie spodziewał kotołak. Natychmiast rzucił się do ucieczki przed potworem. Wbiegł do jakiejś izby, zmienił się w człowieka i natychmiast zamknął drzwi. Usiadł na łóżku, nagi. Nagle usłyszał że ktoś wychodzi z następnych drzwi. Nie był to wilk, ale kobieta. Persewir szybko lecz cicho schował się pod łoże i odczekał aż nieznajoma wyjdzie.
Gdy już to zrobiła, kotołak znalazł sobie ciemny kąt w rogu pokoju, przemienił się znowu w kota i usnął w nadziei, że już nic go dzisiaj nie zaskoczy.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

        Woda była ciepła, drewniana balia duża, obok stał taborecik z winem, znalazł się też kawałek wynalazku zwanego mydłem. Byłoby idealnie, ale lamet starszego człowieka docierał do każdego miejsca w tym zajeździe. Po krótkiej kąpieli Histoffe ubrała się w płócienną, za dużą jak dla niej, koszulę. Długa poniżej kolan z szerokimi rękawami. Następnie, spojrzała na tatuaż wieńca laurowego otaczający jej lewą nogę nad kostką. Po chwili Harvor warknął, co przerwało obserwacje anielicy. Wilk jak je to nie szczeka, za kotem też nie chciało mu się biegnąć. Histoffe wyszła boso do głównej izby. Człek nadal płakał, Gospodarz nadal siedział gdzie siedział i tylko rzucił na białogłową jedno błagalne spojrzenie. Histoffe wolała nie dawać znaku. Było wiadomo o co chodzi. Gospodarz chce się pozbyć płaczącego mężczyzny, jednak nie ma serca by to zrobić, a jeżeli nie pozbyć, to chociaż by przestał lamentem odstraszać klientów.
- Gospodarzu, mogę wynająć pokój? – spytała zbyt szorstko, niemile. Przez ten lament nie mogła inaczej.
- Proszę oto klucz. Pokój już przygotowany. Umie panienka sprawić by jego smutki zmniejszyć?
- Nie... Proszę, przygotuj jadło. I podaj mi to wino… Całą butlę.– już bardziej mile.
        Z kluczem i butelką wina w ręku Histoffe wróciła się po szare kozaki na płaskim obcasie i wzięła je pod ramię. Następnie poszła na piętro, gdzie znajdowały się pokoje. Harvor nie zrobił nic, póki czuł aurę anielicy nie bał się, iż ona gdzieś ucieknie. Drzwi okazały się przymknięte, weszłaby do pokoju nawet bez klucza. Rozejrzała się po wnętrzu, nic nadzwyczajnego, oprócz kota. Spojrzała na okno, które było otwarte. Kot mógł wejść przez nie, pomyślała anielica. Nie przyszło jej do głowy, że to zmiennokształtny. Odłożyła buty przy łożu, następnie zamknęła okno. Stała przez chwile wyraźnie niezadowolona i zamyślona. Po dłuższej chwili odchyliła głowę do tyłu by patrzeć w solidny drewniany sufit.
- Niebiosa, zlitujcie się nade mną i sprawcie by człowiek przestał płakać. Obiecuję, że za godzinę, dwie zajmę się jego niedolą. Proszę, to tylko chwila odpoczynku.
        Nie wyglądało to jak modlitwa, tylko głośne wypowiedzenie swoich myśli.
        Z chęcią pobawiłaby się z włosami, ale przez ten nieznośny lament… Zdecydowała się na długi koński ogon z zachowaniem irytującej właściwości swej grzywki. Szybko się uwinęła, a gdy skończyła ciężko westchnęła. Rozejrzała się jeszcze raz po całości pomieszczenia. Nic, oprócz kocura. Uklęknęła na podłodze patrząc na okno, zgięła kark i złożyła ręce. Rozpoczęła modlitwę w dziwnym dialekcie. Miała trochę czasu, nim Gospodarz wyśle swoją córę by ta przekazała, że posiłek jest gotowy.
        Rzadkim widokiem jest modlący się upadły anioł.
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir obudził się gdy nieznajoma weszła. Przyglądał się jak plotła włosy. Kiedy zaczęła się modlić. Kotołak, nadal pod postacią kota, wstał i spojrzał na łóżko. Stało tam gdzie wcześniej. Wskoczył na nie i przez dłuższą chwilę obserwował dziewczynę. Kto to był? Kim była ta dziwna istota? Persewir chciał zadać dziewczynie mnóstwo pytań. Lecz najpierw, zmiana w człowieka. Tak to było najlepsze wyjście. Przecież nie zmieni się tu w chłopaka. Nieznajoma prawdopodobnie uciekała by pozostawiając kotołaka bez udzielenia mu potrzebnych odpowiedzi. No cóż los tak chciał. Persewir w ogóle nie wiedział czemu coś ciągnie go do akurat tej istoty, czuł że to nie jest zwykły człowiek.
-" Ale jeśli nie człowiek, to kto?" - Myślał kotołak. Musiał się czym prędzej dowiedzieć kim, lub czym była owa dziewczyna.
Zeskoczył z łóżka, uchylił drzwi na tyle, by się zmieścić i pobiegł najszybciej jak potrafił do łazienki. Gdy już w niej był, zamknął drzwi na klucz i zaczął przemianę.
Najpierw łapy, przednie i tylne zaczęły się zmieniać w ręce i nogi, potem tułów, a na koniec gdy był już wyprostowany, głowa. Persewir nigdy nie lubił być, podobny do człowieka. Gdyby nie maskował ogona i uszu pod ubraniem na pewno każdy rozpoznał by w nim, nie człowieka tylko zmiennokształtnego. Niestety nawet pod kapturem było widać wystające uszy, lecz nie rzucały się tak w oczy.
Ubrał się i wyszedł oknem. Postąpił tak by nikt nie nabrał podejrzeń. Wyszedł znów na ulice i znów do karczmy, zignorował protesty karczmarza i wszedł po schodach na górę. Już miał pukać do drzwi, lecz się zawahał.
-"Co jeśli ta dziewczyna przestraszy się, wyśmieje mnie, albo coś innego ze mną zrobi?" - Tak, Persewirowi brakowało odwagi. Nie umiał rozmawiać z innymi. Wcześniej gadał tylko ze zwierzętami.
-"Czy mam potraktować nieznajomą jak zwierze?" - Oczywiście kotołak odrzucił tę myśl od razu. W końcu zdecydował się zapukać.
- "Lecz gdy nikt nie otworzy znaczy że nie ma nikogo i mogę iść" - Jak postanowił tak zrobił. Zapukał 3 razy i zaczął nadsłuchiwać, odgłosów kroków lub jakiś słów.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: "czuł", nie "czół". Chyba, że miałeś na myśli liczbę mnogą od "czoło" ;)
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

        Trzy razy ktoś zapukał do pokoju Histoffe, która przerwała modlitwę. Pan i tak nie słuchał jej próśb, chyba. Wstała i spojrzała na drzwi. Nie usłyszałam głosu, to nie mogła być Córka Gospodarza, nie mogli też być chłopi z sąsiedniej wioski, przecież oni leczą teraz choroby, pomyślała anielica. Po drugiej stronie nie mógł znajdować się ktoś ze złymi zamiarami, przynajmniej nie czysto związanymi z nią. Otworzyła spokojnie.
- Histoffe Uzdro…
        Urwała, bo przed nią stał młody człowiek o bladej cerze ubrany w czerń, na dodatek w kapturze. Nekromanta jakiś, pomyślała. Nie trwało całej chwili, gdy oko spod grzywki lekko się rozjarzyło. Już mogła określić z kim ma styczność. Zmysł magiczny ma bowiem lepszy od wzroku.
        „Zmiennokształtny? Chyba koci wilkołak. Bez głosu i bez stali w aurze, wiec nie mag i nie wojownik. Co najwyżej złodziej. Kilka smaków… Na pewno nie mnie szuka i nie wie kim jestem. Może to i lepiej.”
- Histoffe, Uzdrowicielka – powtórzyła raz jeszcze – A ty?
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir uśmiechnął się gdy zobaczył minę dziewczyny gdy go zobaczyła.
Pewnie spodziewała się kogoś innego. Wpatrywał się w nią badawczym wzrokiem. Kiedy przedstawiła się, Persewir powiedział:
- Witaj, miło mi cię poznać Histoffe, ładne imię - tu kotołak przerwał na moment i zamyślił się.
- "Powiedzieć jej czy nie?" - w końcu się zdecydował.
- Widziałaś tu kota tak? - nie czekając na odpowiedź Persewir kontynuował.
- Otóż tym kotem byłem ja. Jestem Persewir. - Znowu się uśmiechnął.

Zdjął kaptur ukazując swoje średniej wielkości uszy.

- Jesteś śliczna - tu mrugnął do dziewczyny. - Mogę wejść? - tu wskazał na pokój.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Był tu czarny kocur…
        Histoffe zrobiła kwaśną minę, rzadko kiedy się zdarzało jej źle ocenić sytuację i drugą istotę. Widocznie kotołak miał już kiedyś kontakty z aniołami. Anielica dopiero pierwszy raz widziała przedstawiciela tejże rasy, mimo to udało jej się skojarzyć podobne cechy aury jak u wilkołaka, tyle że to był kot...
- Dzięki… Zaskoczona i to w ten... Mniej przyjemny sposób.
Uzdrowicielka była szczera i nieuśmiechnięta. Sprawiała wrażenie oderwanej od rzeczywistości i błądzącej myślami gdzie indziej. Tak było. Przez lamet człowieka nie mogła nawet skupić swojej uwagi na zmiennokształtnym, który starał się być miły.

- Jadło gotowe pani! – krzyknęła służebnie Córa Gospodarza, która weszła na schody.
- Nie jestem pani. Proszę, przygotujcie jeszcze jadło dla jednej osoby. – odpowiedziała szybko by dziewczyna nie weszła na korytarz.
        Córka właściciela zeszła na dół, by przekazać kolejne zamówienie. Anielica widocznie dała tyle pieniędzy, że spokojnie starczy na posiłek dla jeszcze jednego gościa.
- Mam lepszy pomysł. Pewnie jesteś głodny. Choć się najeść na mój koszt. Przy okazji dowiem się czegoś o Tobie. – powiedziała pewnie i puściła oczko.
        Nie było opcji by anielica została z kimś kogo nie zna w jednym pokoju. Po drugie była głodna, a na dole czekało już gotowe jadło.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: zwróć uwagę na stylistykę i czas w zdaniach i na ich sens.
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir odwrócił się do Histoffe plecami. Jakoś nie miał ochoty na jedzenie, na nic nie miał ochoty.
- Boisz się mnie - stwierdził. Potem otworzył drzwi i wszedł na schody. W karczmie dalej nikogo nie było, tylko jakiś człowiek, na którego Persewir w ogóle nie zwracał uwagi. Patrzył tylko na wilka. Już się go tak nie bał jak wcześniej ale musiał zachować ostrożność. Usiadł przy jednym ze stolików. Ciągle się zastanawiał czy może ufać dziewczynie. Przecież dopiero co się poznali. Postanowił na razie nie wyjawiać swojej historii z jego rodziną i wypadkiem w Menaos.

Nie wiedział o czym mają rozmawiać. O niej? To był dla Persewira dobry temat. I musiał się postarać by rozmowę poprowadzić ostrożnie i nie wyjawić jej swoich sekretów ani wspomnień. Była ładna, tego nie dało się ukryć, ale nie wzbudzała zaufania. Kotołak natychmiast sięgnął do wspomnień i oczy mu zabłysły. A może tak coś jej ukraść, może ma coś wartościowego? Musiał się tego dowiedzieć, ale w sposób taki by nie wzbudzić jej podejrzeń.

Persewir dał tą myśl na drugi plan. Czym lub kim była Histoffe, aniołem? To nie ulegało wątpliwości. Przedstawiła się jako "Uzdrowicielka". Na pewno anioł. To nie ulegało wątpliwości. Musiał się zapytać nieznajomej o to. Kotołak zawsze był dociekliwy, może nie zawsze, ale jak się uprze to od wszystkich dowie się wszystkiego. Przynajmniej tak myślał sam Persewir.
Czy anielica połknie haczyk i wyjawi mu swoje tajemnice? Może tak, może nie, ale zawsze warto spróbować.

Kotołak dopiero teraz zorientował się że karczmarz na niego patrzy. Nagle Persewir z przestrachem zauważył że zapomniał włożyć kaptura i widać mu uszy.
- Głupie uszy - mruknął pod nosem zmiennokształtny i szybko naciągnął kaptur. Czekał aż podadzą jedzenie.
- "Może podadzą rybę?" - Tu Persewir oblizał się na samą myśl o tym mięsie, co pierwszy raz jadł nad rzeką.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Nie. – odpowiedziała anielica szczerze – Nie jesteś groźny, nawet jakbyś bardzo chciał.
        Zeszli na dół do głównej izby. Karczmarz nawet nie burknął, gdy zobaczył uszy zmiennokształtnego. Przy obecnej sytuacji Pełnej Mordy cieszył się z każdego gościa. Po chwili zaczęło pachnieć rybą smażoną na smalcu. Niestety, kuchnia w tych okolicach była od zawsze uboga i raczej nie było szans na dobre, czy nawet przyprawione w jakikolwiek sposób, jedzenie.
- Moja historia jest… Skomplikowana i długa. – Powiedziała spokojnie.

        "Okraść anielicę! Okraść kogoś, kto nie zna wartości pieniądza jest dziecinnie łatwo. Dwa mieszki leżą na stole po prawej stronie anielicy. Kolejne dwa uwiązane na grubszy sznur w talii, w tak głupi sposób, że można zabrać mieszek prostym, lecz wymagającym trochę zręczności, ruchem dłoni bez potrzeby użycia noża. Żadne wyzwanie dla Persewira."

- Opuściłam dom… - zaczęła chłodno z jednoczesnym wyrzutem sumienia.
        Zatrzymała się na chwilę, ponieważ uświadomiła sobie, że ma zamiar wyżalać się przed obcym. Może więcej go nie spotka, więc obyło by się bez późniejszych nieprzyjemności. Dobrze jest się czasem wygadać, nawet przed przypadkowym obcym. Przysunęła się wraz z krzesłem bliżej stołu i nachyliła się nad blatem przybliżając bliżej twarz, by kotołak mógł ją lepiej słyszeć, gdy będzie ciszej mówić. Spojrzała mu w oczy
-… Ponieważ wyruszyłam na krucjatę. Na misję swojego życia by spełnić swoje przeznaczenie. Zabijałam, aż zrobiłam się w tym naprawdę dobra. Po pewnym czasie przestałam liczyć ilu się pozbyłam, można zobojętnieć... Na początku było strasznie, zabić kogoś jeżeli nawet z poczuciem misji. Nie ma nic przyjemnego w uśmiercaniu, po prostu nudny obowiązek. Przynajmniej teraz, po tym co widziałam i co robiłam.

        Anielica nawet nie zauważyła jak mieszki przy sznurze znikły, a te na stole przesunęły się same. Histoffe usiadła zwyczajnie na krześle, następnie otworzyła zębami butelkę wina, a po wypluciu korka za plecy, nalała sobie do kielicha. Butlę odstawiła na środek stołu, na którym nie stały już mieszki.
- Nie mam już rodziny – próbowała powstrzymać płacz. Przetarła oko na którym nie zdążyła się pojawić łza. – Młoda i głupia, muszę płacić za swoje błędy. Przepraszam, męczę cię swoim bólem. Wybacz.
        W tym momencie Gospodarz wyszedł na główną izbę niosąc jadło dla siedzącej pary. Pary, bo na tych ziemiach można zobaczyć różne wybryki, więc zwierzołak i człowiek jako kochankowie nie zdziwiłoby właściciela. Mógł myśleć co chciał, ale nie chciał tracić klientów, więc nie chwalił się głośnio swoimi przemyśleniami. Nim doszedł do stołu, to Histoffe spojrzała się gwałtownie na drzwi. Poczuła aurę silnego anioła, na pewno nieupadłego, może i nie chciał wejść do Pełnej Mordy, ale był blisko. Ona jako upadła wolała unikać spotkań z niebianami silniejszymi od siebie szczególnie tych, których nie znała bliżej.
        Szybko wstała od stołu przewracając krzesło. Musiała teraz uciekać, a wyżalać smutki i bóle.
- Harvor! Znajdź mnie!
        Tak jak stała, tak Histoffe rozpłynęła się błyskawicznie w powietrzu, a w tym samym czasie wilk wybiegł z karczmy. Harvor wiedział gdzie jej szukać, miał nosa do istot magicznych. Anielica uciekła z tym co miała na sobie.
        Tak więc zdziwiony Gospodarz podał jedzenie:
- Opłacone z góry… Smacznego. Mamy też pokoje. – Powiedział po czym wrócił za ladę.
        Starszy człek nadal płakał i… płakał odstraszając potencjalnych gości zajazdu.

// Ciąg dalszy: Histoffe
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "ból" wymienia się na boli - stąd "ó" a nie "u"
Awatar użytkownika
Persewir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Złodziej
Kontakt:

Post autor: Persewir »

Persewir zamyślił się nad słowami Histoffe, przypominając sobie o swojej rodzinie. Gdyby miał wybór tak jak ona, nie uciekł by z domu, wiedział to na pewno. Lecz jemu nie dano szansy na taką decyzję. Może to nie wina jego rodziców? Może został porwany i porzucony w lesie? Poczuł gniew na dziewczynę - jak można zostawić rodzinę?! Chciało mu się wykrzyczeć nieznajomej prosto w twarz, co o niej myśli ale ona w tej samej chwili zniknęła mu z oczu. Przetarł je ze zdziwienia ale nikogo już nie było, tylko pijak przy stoliku obok i karczmarz. Przeklął cicho i wstał; nie było mu żal że nie zje tutaj, zupa wyglądała jak wymiociny. Wstał i podszedł do drzwi:
- Pokoi nie trzeba! – Wykrzyknął do karczmarza i wyszedł z karczmy.
„Co mam się męczyć z tym pijakiem” – pomyślał i poszedł ulicą, w nadziei że znajdzie coś do roboty. Znalazł inną karczmę, wyraźnie zatłoczoną, było tam bardzo dużo pijaków, przynajmniej wnioskując po hałasach dochodzących z pomieszczenia. Wszedł i stwierdził że nie jest tak źle, trzech pijaków siedziało przy wielkim stole i grali w karty (to oni najwyraźniej się tak wydzierali). Ogólne wrażenie było dość dobre. Usiadł przy małym stoliku w kącie. Podszedł do niego karczmarz i kotołak zamówił małe piwo, po kilku minutach było już gotowe, Persewir wziął pierwszy łyk i zakrztusił się, piwo było bardzo mocne, lecz całkiem smaczne. Gdy wypił już całe, rzucił kilka monet z jednego mieszka na blat i wyszedł. Stanął znów na ulicy, nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
Może byłoby najlepiej wrócić do swojego rodzinnego Szepczącego Lasu? Jak pomyślał tak zrobił.
Przemienił się w kota, rzeczy schował do plecaka i ruszył przed siebie.

ciąg dalszy Persewir: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=17&p=50074#p50074
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości