Ruiny Nemerii[Ulice Nemerii] Wio!

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Awatar użytkownika
Cador
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek- obrońca
Profesje:
Kontakt:

[Ulice Nemerii] Wio!

Post autor: Cador »

Już uwielbiał swoją nową podopieczną. Naprawdę, był nią szczerze zauroczony, taka subtelna, wdzięczna, przyjazna osóbka. Wymaszerował więc z budynku z nieprzyzwoicie radosnym uśmiechem, wręcz wyszczerzony od ucha do ucha. Zatrzymał się przy nonszalancko opartym o ścianę Sheridanie i przestał się tak uśmiechać, bo to by wyszło co najmniej dziwnie. Jeszcze by go jakaś nekromantka zabiła z zazdrości, tego nie chcemy, o nie. Powstrzymał się od gwizdnięcia szczęścia, chociaż miał ku temu powody. Nie jechał do Opuszczonego Królestwa na darmo: jego podopieczna przeżyła, więc robota jest. Towarzystwo okazało się być tak różnorodne, niesamowite i dziwne, że z miejsca mu się to zaczęło podobać. I w ogóle, misja w Nemerii to prawie jak misja samobójcza, trupy, latające kiecki i odbieranie dusz- zapowiada się niezła przygoda, hurra!
No, tylko nie za bardzo wiedział na co ma się przydać. Jak się niby, przepraszam bardzo, szuka artefaktów? No nic, wprawdzie nie lubił otrzymywać rozkazów, ale w tym przypadku żeby być przydatnym, będzie musiał być posłuszny. Niech będzie. Chwilę się zastanawiał co zrobić z torbą (w końcu zupełnie nie miał pojęcia jak to wszystko będzie wyglądać), ale koniec końców uznał, ze przekona się o tym za chwilę. Przeszedł jeszcze dwa kroki, obrócił się przodem do drzwi (oraz do Łowcy) i czekał, aż wszyscy potrzebni wyjdą z budynku. Włożył ręce do kieszeni spodni i uśmiechnął się pod nosem do swoich myśli- a wpadło mu do głowy, że cokolwiek by nie zrobił, nie będzie wyglądać aż tak niepokojąco i groźnie jak pan naprzeciwko niego. To aż było zabawne, miał ochotę zacząć go przedrzeźniać, ale się powstrzymał. Uch, znowu zaczyna zachowywać się jak dziecko, facet, ogarnij się! Jesteś dorosły, podobno. I robotę masz, no już, powaga! Odchrząknął, jakby na znak, że podporządkuje się tej myśli.
- Ona tak zawsze?- rzucił od niechcenia, ale nim zdążono udzielić mu odpowiedzi, uśmiechnął się rozbawiony.- No tak, pewnie zawsze. Śmieszna jest. To tego, macie jakiś mniej-więcej pomysł na ten artefakt?- och, człowieku, bądźże konkretny. Bo na razie nie sprawiasz wrażenia poważnego i odpowiedzialnego obrońcy, trzeba dbać o opinię!
Tylko że ty nie jesteś poważnym i odpowiedzialnym obrońcą, cholera.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- Uważaj, śmieszna jest do czasu, kiedy naprawdę może ci odrąbać głowę - ostrzegła lojalnie, uśmiechając się szeroko.
Przekroczyła próg domku i wyszła na zewnątrz, nabierając powietrza w płuca. Tęskniła za słodkim zapachem równin, za poczuciem bezpieczeństwa, za tym wszystkim, co zostawili, wkraczając do Opuszczonego Królestwa. Ale sami się prosili, tak właściwie.
- I mamy. Mniej albo więcej, cholera wie - dodała, poważniejąc, jej oczy zastygły w chłodnym, skupionym wyrazie. - Sheridan, muszę cię zmartwić, ale powinniśmy znowu połączyć siły. Dysponujesz magią umysłu, prawda? - spytała płynnie, poprawiając kitkę włosów na głowie.
Nim Łowca zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dodała jeszcze:
- Twoja aura. Niczym jej nie tłumisz, czytam z ciebie jak z otwartej księgi. W każdym razie magią umysłu i magią emocji można nacechować artefakt po odcyfrowaniu jego obrazu z listu od pracodawcy. Wtedy wykorzystamy Erriana, by zlokalizował przedmiot, on dysponuje chyba magią ziemi i powietrza. Mylę się? - rzuciła przez ramię, unosząc brwi.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

- Nie - odparł wiedźmie, kiedy tylko wyszedł przed domek.
Westchnął, przeczesał włosy dłonią, tocząc dokoła trochę nieobecnym spojrzeniem, po czym znów skupił się na Ariene, posyłając jej blady uśmiech. Wyjątkowo męcząca przygoda, nigdy więcej, generalnie.
- Jeśli chodzi o ten list... - dodał zaraz, sięgając do kieszeni.
Wyjął z niej pomięty zwitek pergaminu, ostrożnie go rozwinął i raz jeszcze przebiegł wzrokiem treść, by zatrzymać się na pieczęci, którą podbito całą wiadomość. Na pewno ją znał! Ale skąd? Jasny gwint, od tak dawna nie obracał się w szlacheckich kręgach, że zupełnie wyleciały mu z głowy wszelkie herby i nazwy rodów. A powinien pamiętać, ojciec by mu skórę przetrzepał. Uśmiechnął się z przekąsem pod nosem, wyciągając list do Ariene.
- Proszę - mruknął, przenosząc wzrok na Cadora. - Mam, ehm, nadzieję, że podróż przebiegła bez problemów - odezwał się powoli, zastanawiając się, czy jest w ogóle sens w poruszaniu tego tematu.
Doszedłszy do wniosku, że odpowiedź nie jest jednoznaczna, uśmiechnął się dość krzywo i znów rozejrzał się po cichej Nemerii. Miał nadzieję, że artefakt będzie sobie leżał niewinnie za najbliższym rogiem, gotowy, by ktoś go po prostu wziął.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Cador
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek- obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cador »

Przeniósł średnio zainteresowane spojrzenie na Erriana i dłuższą chwilę nie odpowiadał. Przyglądał mu się chłodno, analizując zachowanie i postawę młodzieńca, układając sobie w głowie pełny jego obraz i porównując z tym, czego oczekiwał od swojego pracodawcy. Wyglądało na to, że białowłosy bezmyślnie wciągnął nieobdarzonego zmysłem magicznym obrońcę w sam środek magicznych utarczek, do miejsca aż od magii wrzącego. Nie było to zbyt rozsądne, prawda? Niemniej jednak Cador podjął się zadania, wobec tego będzie musiał jakoś sobie poradzić. I przede wszystkim zdzierżyć to, że czasami odbierany będzie jako piąte koło u wozu ze względu na swój antytalent w dziedzinie magii. Trzeba będzie coś z tym zrobić, bo nie lubił być zbędny.
Uniósł kącik ust w krzywym uśmiechu. Z drugiej strony, Errian był całkiem zabawny. Bogaty szlachcic nie wzbudzał trwogi, przynajmniej póki bardzo tego nie chciał, był niezwykle przyjazny, spokojny, ułożony, sympatyczny i, co może zabrzmieć śmiesznie, pocieszny. Wpadł w zauroczenie kompletnie nieodpowiednią do tego osóbką, ugrzązł w zadaniu, do którego pasowały tak niebezpieczne i 'złe' osoby jak Anabde i Sheridan, i w którym odnajdywały się osoby robiące lepsze wrażenie, ale nie mniej groźne, czyli Ariene i Aithne, ale do którego on był zbyt... pozytywny? Ciekawy kontrast ten Errian w Opuszczonym Królestwie.
- Było... ciekawie. Zwłaszcza już w Nemerii.- odpowiedział ogólnikowo, posyłając jednak jednej takiej brunetce bardzo znaczące spojrzenie. Hah, będzie jej to wypominał jeszcze długo!
Później zamilkł i wycofał się z dyskusji. Nie będzie im przeszkadzać, niech działają.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan doszedł do wniosku, że chyba dłużej nie można ich ignorować, bo zaczęli strasznie głośno i dużo gadać. Dlatego westchnął, niechętnie przeniósł wzrok na towarzyszy, nawet trochę skupił się na tym, o czym gawędzili. Widząc, że Errian podaje Ariene list, bezceremonialnie wyrwał wiadomość z ręki młodzieńca i sam zajął się ponowną lekturą.
- Nadmuchana treść jak twoja każda wypowiedź - mruknął pod nosem, uwagę kierując do maga.
Potem już zamilkł. Wypadało w końcu zapoznać się z treścią zadania, prawda? Kiedy dostał list, nie czytał go całego, tylko przeleciał spojrzeniem, wychwytując z wiadomości jedynie najważniejsze zagadnienia - czyli co, gdzie, kiedy i jak szybko. Teraz doszedł do wniosku, że dobrze zrobił, bo cała ta przesadnie uprzejma otoczka nie wpłynęła zanadto na jego życie czy światopogląd.
- Dobra, niech będzie po twojemu - zwrócił się do Ariene, podając jej list.
Jeszcze raz popatrzył po wszystkich, po czym znów skupił wzrok na okolicy, krzyżując ręce na piersi. Mogą już ruszać? Gdzie ta Anabde z rudym rozczochranym, niech je szlag.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- Mogłeś poprosić - skwitowała niezadowolona Ariene, obserwując poczynania Sheridana z dezaprobatą.
Na uwagę Cadora spróbowała nie zareagować, ale nie udało się jej nie zerknąć na niego piorunującym wzrokiem. Kiedy już otrzymała ten cholerny list, skinęła Łowcy głową ze sztuczną wdzięcznością, po czym pogrążyła się w lekturze. Niczego nowego się nie dowiedziała, to akurat jej nie zdziwiło, nie potrafiła także wstępnie określić artefaktu na podstawie słów. Musiała wraz z Sheridanem poszukać głębiej.
- Ten ród... - odezwała się nagle, przekrzywiając głowę. - Pracujemy dla kogoś ze średniej warstwy szlachty - postanowiła wszystkim oznajmić fakt, wzruszyła ramionami i wyciągnęła pergamin w stronę Łowcy. - Łap z drugiej strony i bierz się do roboty, szkoda czasu - rozkazała trochę mniej przyjemnie, zaciskając usta.
Na co komuś tak dobrze usytuowanemu grupa najemników do wykonania zadania? Naprawdę brakowało głupich tak bardzo, by się do tego zniżyli, by postanowili współpracować z ludźmi, do których normalnie w ogóle by się nie zwrócili? Gdyby nie puściła w niepamięć całą swoją przeszłość, może by się zorientowała, co to za ród.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian popatrzył krótko na Ariene, marszcząc czoło. Nie, był przewrażliwiony. Przecież wiedza ogólna o szlachcie i podziałach jest dostępna dla wszystkich, to na pewno nie oznaczało nic konkretnego. Po prostu się dowiedziała, bo miała taką potrzebę. A mimo to, kiedy ją obserwował, dopasowywał obraz jej osoby do wiedzy, jaką posiadała, równanie wychodziło z jedną niewiadomą - bardzo prostą do odgadnięcia, nie trzeba było nawet tego obliczać. Przymrużył oczy, uśmiechając się pod nosem.
Droga Ariene, co jest tak bardzo nie tak, że ukrywasz prawdę przed wszystkimi? I jednocześnie nie potrafisz się z nią rozstać.
Prawdopodobnie powinien uważniej skupić się na samym przekazie bezpośrednim jej wypowiedzi, nie subtelnych sugestiach ukrytych w tych słowach. Może gdyby nad tym pomyślał, doszedłby do bardziej przydatnych wniosków, może przypomniałby sobie, skąd ten herb zna. Dlaczego pieczęć jest znajoma? Wydawało mu się, że oryginał, który powinien pamiętać, wyglądał inaczej, ale... Nieważne.
- Mówisz z własnego doświadczenia, zgaduję - rzucił w powietrze, nie patrząc na nią.
Nie chciał zaczynać potyczki słownej. Chciał zauważyć, że się domyśla, bo jeśli nie chciała, by poznali prawdę, musi być bardziej ostrożna. Spojrzał na nią przelotnie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Cador
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek- obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cador »

Nie odpowiedział na piorunujące spojrzenie Ariene; uśmiechnął się tylko wyjątkowo zuchwale, dziwnie dumny z samego siebie. Zainteresowała go jednak uwaga swojego pracodawcy- ot, drobne napomknięcie, jednak jeżeli się nad tym zastanowić... No, coś w tym było. Mógł mieć rację. Wprawdzie Ariene nie zachowywała się jak arystokratka (umówmy się, arystokratki nie skopują tyłków nieznajomym facetom i wyrażają się nieco subtelniej niż nasza kochana brunetka), ale widać było pozostałości po takim wychowaniu. No i wygląd; jak tylko ją zobaczył, jej delikatne rysy twarzy natychmiast skojarzyły mu się ze szlacheckim pochodzeniem. Kiwnął nieznacznie głową, w myślach przyznając Errianowi rację. I proszę, naprawdę ciekawy ten pan Souen.
Sam również kojarzył herb. Nie był w stanie jednak przywołać wspomnienia, zorientować się, z jakim rodem mają do czynienia. Prawdopodobnie kiedyś natknął się na symbol przypadkiem, nie przywiązał do niego szczególnej wagi i dlatego wyleciało mu z głowy. Zmarszczył brwi, nieusatysfakcjonowany z tego powodu- niemniej jednak postanowił, że jeszcze spróbuje odświeżyć sobie pamięć. Jak znajdzie wolną chwilę, o ile to w ogóle będzie możliwe.
Nie chciał przeszkadzać. Wsadził ręce do kieszeni, pochylił nieznacznie ramiona i czekał na rozwój sytuacji. Z ciekawością obserwował poczynania Ariene i Sheridana; w końcu zawsze można się czegoś nauczyć, więc kiedy była okazja, to starał się jak wchłonąć jak najwięcej wiedzy.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan nie przejął się dylematami towarzyszy, wzruszył niedbale ramionami i spojrzał niezadowolony na Ariene. Też coś, rozkazywać mu będzie. Chwilę wyraźnie ociągał się z chwyceniem listu, mierzył dziewczynę znudzonym wzrokiem, przymrużając lekko oczy, aż wreszcie westchnął ciężko, jakby mu ich towarzystwo cierpienie sprawiało. Złapał pergamin, popatrzył na wiedźmę kontrolnie, sprawdzając, czy jest gotowa do rzucenia zaklęcia, po czym skupił się na własnym zadaniu.
Zamruczał odpowiednią formułkę, dodając do niej własne innowacje, i posłał magię w papier, mając nadzieję, że pomysł Ariene wypali. Jak nie, można dać łopatę rudemu rozczochranemu i niech szuka, a co. Przynajmniej zużyje trochę swojej nadenergii, no. Jednak im dłużej czar przelewał w list, tym wyraźniejsza stawała się w jego umyśle świadomość artefaktu. Kiedy dojdzie do tego rozwiązanie Ariene, najpewniej dostaną pełen obraz, który Errian będzie w stanie odbić w okolicy.
Znajdą artefakt i opuszczą to cholerne Opuszczone Królestwo. Znaczy się, wyjadą z niego. Lepiej późno niż wcale, to już się robiło nudne, a on nie lubił się nudzić.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Spojrzała na Erriana przelotnie, ale nie miała czasu, by podejmować tematu. Skupiła się na rzucanym zaklęciu, starając się jak najlepiej ukształtować energię magiczną. Tchnęła ją w list, szukając wskazówek, odbić emocjonalnych na wzorcu artefaktu, a gdy te szczegóły odnalazła, zebrała je w całość i popchnęła do formy stworzonej przez Sheridana.
Oba czary potrzebowały jakiejś chwili, by się wzajemnie przepleść, ale kiedy to się stało, można je było traktować jako jedność. Ariene zanurzyła w nich rękę, by zostawić na dłoni ślad potrzebny informacji, po czym nieco na oślep sięgnęła do Erriana, by mu to wszystko przekazać.
- Przepraszam - mruknęła, kiedy go trochę za mocno szturchnęła.
Spojrzała krótko na Sheridana, odczekała, aż Łowca puści list i wtedy złożyła pergamin. Przeniosła wzrok na młodego maga, dając mu czas na splecenie odpowiedniego zaklęcia i wysłanie czaru na poszukiwania artefaktu, jednak kiedy uznała, że chłopak poradzi sobie z rozdwojeniem uwagi, odezwała się:
- Interpretuj to jak tylko chcesz - uznała, nawiązując do jego wcześniejszej wypowiedzi. - Teraz to i tak nie ma znaczenia, do jakichkolwiek wniosków byś nie doszedł.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Sprawa ostatecznie była prosta. W jego umyśle zarysował się kontur - właściwie cień, jego odczucie - a on oplótł tę wizję smugami magii dwóch żywiołów. Kiedy miał pewność, że forma trzyma się mocno i można ją puścić samopas, by odszukała swój oryginał, niepewnie odsunął od siebie zaklęcie, które pojawiło się w powietrzu w postaci półprzezroczystej, migotliwej kuli. Zmarszczył czoło, ruchem dłoni popchnął czar w powietrze i dopiero wtedy kulka poszybowała, zostawiając za sobą cienką, srebrzącą się nić, po której będą w stanie trafić do miejsca, gdzie zaklęcie zniknęło.
- Samowolne decydowanie o tym, co ma znaczenie, a co nie ma, bardzo często prowadzi do porażki - mruknął, opuszczając rękę. Potem spojrzał na Ariene i uśmiechnął się do niej. - Albo prowadzi do zemsty tego, za co decydowałaś. Bądź za kogo. W każdym razie... Anabde i Aithne poszły gdzieś z Ashar'carrem, a Arathain gdzie? - westchnął ciężko, wznosząc mimowolnie oczy do nieba.
Czemu jakoś go nie zdziwiło, że pradawny wziął dupsko w troki i zniknął? No cóż, nie wykazywał do tej pory zbytniego zaangażowania w poszukiwania artefaktu, jednak mimo wszystko nie byłoby fajnie, gdyby zniknął, bo zginął. Nie dość, że to im by źle wróżyło na przyszłość, to jeszcze szkoda go, mógł okazać się dobrą osobą.
Errian wbił wzrok w nić czaru, uznawszy, że jednak są inne priorytety. Jak na przykład zrobić co trzeba i spier... szybko stąd wybiec. Wyjechać. Wylecieć. Cokolwiek.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Cador
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek- obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cador »

Uniósł kącik ust w krzywym uśmieszku, ale powstrzymał się od komentarza (brawa dla tego pana!). Wypowiedź Erriana była bardzo głęboka. Oczywiście miał rację, i może rzeczywiście prawienie kazań Ariene nie było aż tak bezcelowe, ale i tak Reamonn poczuł się rozbawiony. Wpadła mu do głowy myśl, by Errian i jemu rzucił jakąś złotą myśl- to by dopiero było ciekawe.
Sprawę Arathaina skomentował niedbałym wzruszeniem ramion. Nawet nie miał okazji poznać gościa- a to dziwne, zupełnie jakby czarodziej rozpłynął się w powietrzu. Dobra, pewnie tak zrobił. Ale skoro mógł, to nie powinni się nim martwić, raczej ciężko byłoby go uszkodzić. Pewnie wróci. Zresztą, nie była to sprawa Cadora. Wprawdzie wypadałoby podziękować facetowi za uratowanie duszyczki Aithne, ale no.
Cała grupa ruszyła śladem kuli magii, która popłynęła w sobie znanym kierunku. Dotrzymanie jej kroku wymagało szybkiego marszu, podczas którego milczeli- każde wpatrzone było w migotliwy punkt krążący pomiędzy opuszczonymi budynkami Nemerii, nie chcąc stracić zaklęcia z oczu. Doszli do granicy miasta, stając przed wysoką, kamienną ścianą. Wyglądała, jakby ktoś oderwał ją od innego kawałka- cała porysowana, z licznymi wystającymi częściami, wnękami, zagłębieniami. Kula magii zawahała się na chwilę, po czym wypłynęła w jakąś dziurę. Gdy rozświetliła otoczenie w jakim się znalazła okazało się, że trafiła do korytarza prowadzącego wgłąb jaskini.
- Uroczo.- mruknął pod nosem Cador, na przekór ponuremu tonowi wypowiedzi uśmiechając się z rozbawieniem. Zerknął kątem oka na resztę towarzyszy, po czym rozejrzał się dookoła.
- A te rude nas znajdą?- zainteresował się. Wprawdzie nie przeszli daleko, ale jeśli podążą śladem zaklęcia Erriana i wejdą do jaskini, trudno będzie ich odnaleźć.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

- Myślałem, że planujecie na nie czekać - stwierdził Sheridan, uniósłszy lekko brew na słowa Cadora. Tak mu szybko do tej dziury w ziemi? No proszę, a niby obrońca. - Ale jak chcecie się tam od razu pakować, to szerokiej drogi - podsumował, wsadzając ręce do kieszeni.
Nie planował mówić więcej, chociaż mógłby zauważyć, że światło z zaklęcia najpewniej nie zniknie, póki Errian czaru nie zdeaktywuje. Poza tym spacerek do jaskini, gdzie roi się pewnie od różnych nieprzyjemnych potworów, uprzednio zostawiwszy za sobą nekromantkę i najsilniejszą, niestety, jednostkę z grupy, byłby głupotą. Takich głupot Sheridan robić nie lubił. Wolał pracować w pojedynkę, ale skoro mógł już kogoś wykorzystać, to zamierzał wykorzystywać.
- A Arathain mógł równie dobrze zdechnąć. Ewentualnie spieprzyć, też może być. Jakoś specjalnie nie czuję się tym poruszony, jeden tyłek mniej do chronienia lub zamartwiania się - dodał jeszcze, bo nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił.
Nie komentując żadnej wcześniejszej rozmowy towarzyszy, podszedł do skały i przyjrzał się jej, potem zdrapał paznokciem jakieś zielsko porastające kamień. Wyglądało na to, że dałoby się cholerstwo przesunąć przy pomocy magii. W tym wypadku albo jakiejś magii energetycznej, albo magii ziemi.
Obrócił się i popatrzył wyczekująco na Ariene oraz Erriana.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Ariene chwilę obserwowała ścianę, przed którą się znaleźli, potem oszacowała, czy zmieściłaby się w dziurze, którą wleciała kula, po czym stwierdziła, że może by się udało. Gdyby schudła tak gdzieś o połowę. Westchnęła, poprawiła kitkę i rozejrzała się dokoła, mając cichą nadzieję, że Anabde i Aithne zaraz do nich dołączą.
- Spokojnie, bez nich nie wchodzimy. To byłoby zbyt ryzykowne w obie strony - stwierdziła, ruszając do Sheridana.
Przyjrzała się jego poczynaniom ze średnim zainteresowaniem, jednocześnie rozmyślając nad tym, co powiedział. Ostatecznie uznała, że taki jego, dość kontrowersyjny, urok, wywróciła oczami i odsunęła go od kamienia, uśmiechając się pod nosem.
- Dobrze wiedzieć, jak się o nas troszczysz. A teraz daj mi pracować - zdecydowała, przysuwając twarz do zimnej powierzchni.
Jej palce sprawnie prześlizgiwały się po zaporze, szukając wszelkich nienaturalnych wgłębień, małych dźwigni, kamiennych przełączników, które mogły tu być zamontowane. Im dłużej jednak badała głaz, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że to jednak nie jest sprytnie zamaskowane wejście, tylko barykada uniemożliwiająca to wejście. Trzeba będzie albo rozwalić, albo przesunąć.
Cofnęła się dwa kroki, przekrzywiając głowę i szacując.
- Errian, przesuwasz ty czy ja mam to zrobić? - spytała, westchnąwszy.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

- Amatorzy - podsumowała dziarskim głosem niekwestionowana ulubienica wszystkich zebranych.
Wyprzedziła Anabde o kilka kroków, maszerując w stronę towarzyszy energicznym, pewnym krokiem, jakby już całkowicie doszła do siebie. Wyglądała na bardzo z siebie zadowoloną, najwyraźniej to, co musiała zrobić, by Ashar'carre jej zaufał, poskutkowało. Poskutkowało na tyle, że problemu żadnego już nie będzie. Dmuchnęła z irytacją w kilka kosmyków, które opadły na jej twarz, przymrużyła oczy i zmierzyła wzrokiem głaz, smugę srebrnego światła, na końcu miny kompanów.
- Taki kamyczek, a już nie możecie wejść, no patrzcie - odezwała się, chwytając za rękojeść miecza.
Dobyła go sprawnym ruchem, nie odrywając spojrzenia od kamiennej ściany, jednak zamiast w przeszkodę, ostrze wymierzyła idealnie w gardło Cadora, zanim ktokolwiek w ogóle się zorientował, co planowała. Kiedy czub klingi dotknął skóry młodzieńca, Aithne spojrzała na niego bardzo poważnie, marszcząc nos.
- Spróbuj nadążyć, pierdoło - postanowiła, uśmiechnęła się paskudnie, a potem ruszyła w stronę głazu.
W ten, jakże subtelny, sposób chyba dała Cadorowi szansę, by się wykazał i udowodnił, że zasługuje na bycie jej obrońcą, skoro już nim musi być. Lub też potraktowała go jako swoją konkurencję i wypowiedziała mu otwartą wojnę, z nią nigdy nic nie wiadomo.
Ashar'carre pokrył się czarną mgłą, ciemnoszare runy na płazie zalśniły błękitnym światłem, a Upadła wycelowała w głaz. Zastygła na chwilę, szacując, z jaką siłą powinna w przeszkodę uderzyć, po czym zadała cios. Smugi wczepiły się w kamień, zachrobotały na ścianie, Ashar'carre zadrżał. Aithne ze zdumieniem zrozumiałą, że to cholerstwo się jej opiera, dlatego zacisnęła zęby i mocniej pchnęła miecz w kamulec, mając nadzieję, że to coś pomoże.
Chwilę później gruchnęła ciężko na ziemię, ściskając w dłoni Ashar'carrego. Pozbierała się, przeklinając, jednak jej wysiłku nie spełzły na niczym - wzdłuż głazu pojawiło się pionowe pęknięcie.
- A żeby się kurwik jeden rozpierdupcył na miejscu, cholera jasna - zaklęła, krzywiąc się. - Dobra, Sher, wal tym zakutym łbem, to powinno pomóc - zdecydowała.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian mimowolnie się uśmiechnął, kiedy usłyszał Aithne, ale w porę przywołał odpowiedni wyraz twarzy, przenosząc wzrok na dziewczynę. Ucieszył go widok dziarskiej i pewnej siebie upadłej, w końcu chwilę temu wyglądała jak cień samej siebie. Teraz jednak zdawało się, że odzyskała wszystkie - a przynajmniej dużą ich część - siły. To dobrze, już nawet nie dlatego, że jej potrzebowali, ale... bo to dobrze, po prostu.
Drgnął nieco nerwowo, kiedy Aithne powitała Cadora. W sumie mógł się tego spodziewać, on sam prawie zęby stracił przy pierwszym spotkaniu. Tyle dobrze, że nie groziła mu bronią, to by się pewnie gorzej skończyło. Odprowadził dziewczynę wzrokiem, z zaskoczeniem unosząc brwi, kiedy na Ashar'carrem pojawiły się runy. Zerknął przelotnie na Anabde, jakby miał nadzieję, że nekromantka to wyjaśni, ale wtedy Aithne gruchnęła na ziemię jak długa.
Popatrzył krótko na głaz, przyjrzał się pęknięciu, po czym pomógł jej wstać, nie bacząc na warknięcia i inne dziwne dźwięki. Spojrzał na Ashar'carrego, zastanawiając się w duchu, jak się miecz po tym tajemniczym czymś, które zrobiła Aithne, zmienił, jednak przestał myśleć logicznie, kiedy dziewczyna się odezwała.
Parsknął śmiechem i pokręcił głową, odsuwając się od niej, zanim zdążyła się mu odwinąć.
- Następnym razem po prostu poczekaj, aż zregenerujesz wszystkie siły - zaproponował. - I sądzę, że więcej wskórałaby tu magia. Nie wiem tylko, czy dam radę to cholerstwo ruszyć - dodał, podchodząc kilka kroków do przeszkody.
Zamyślił się, kucnąwszy na ziemi, i na chwilę stracił kontakt ze światem.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości