Ruiny Nemerii[Ulice Nemerii] Serdecznie witamy

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Zaczepki mężczyzny nie skomentowała, bo i nie widziała takiej potrzeby. Nawet się zbytnio nad nią nie głowiła- zrozumiała, że w domyśle miało być "w przeciwieństwie do niektórych, tj Ariene", więc brunetka pewnie coś nabroiła. Nie przejęła się tym, szybko przeszła nad wiadomością do porządku dziennego i skupiła się na rzeczach, które mogły jej się przydać. Cały czas nieufnie przypatrywała się Cadorowi, oceniając go pod każdym względem. Zastanawiała się ile mógł mieć lat, skąd prawdopodobnie pochodził, jak był zbudowany (bo, przyznajmy, jak na obrońcę to on dość chuderlawy). Dopiero ostatnia wypowiedź mężczyzny zyskała sobie jej zainteresowanie- uniosła brew ku górze, wykrzywiając usta w kpiący uśmieszek.
- Obrońca Aithne?- powtórzyła niedowierzająco. Wtrącenie Ariene jeszcze bardziej rozbawiło naszą bohaterkę; zerknęła krótko na brunetkę, po czym wyszczerzyła ząbki. Errian? A to ciekawe.
Udało jej się na powrót uspokoić. Nabrała głębokiego wdechu, przymknęła na kilka dłuższych sekund oczy i wypuściła powietrze, gdy znów uniosła powieki. Serce znów zaczęło pracować w normalnym rytmie, a mięśnie rozluźniły się. Skoro Ariene uważała, że mężczyźnie można zaufać, to niech tak będzie.
- Życzę powodzenia, generalnie.- mruknęła do Cadora, nawiązując do komentarza Ariene "sama oceń...". To dopiero będzie zabawne! Aithne szlag jasny trafi gdy tylko się dowie, a co dopiero, gdy mężczyzna faktycznie zacznie ją ochraniać...
Aithne. Anabde zagryzła w zdenerwowaniu wargi, posyłając ukradkowe spojrzenie zamkniętym drzwiom. Modliła się do wszystkich znanych sobie bogów (w których nie wierzyła) o to, by przyjaciółka do nich wróciła cała i zdrowa. Aithne nie może się poddać.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan popatrzył na Cadora nawet z zainteresowaniem. To ci dopiero agent! I on na to poszedł? W sumie nie znał rudego rozczochranego... ale skoro spotkał Ariene, a ta mu przekazała, jak sprawa wygląda, nie powinno go tu już być. Chyba że postanowił potajemnie Aithne dobić, Sheridan nie pogardziłby takim rozwiązaniem sytuacji.
- No to mamy cyrk na kółkach - westchnął łowca, doszedłszy do wniosku, że wszyscy zginąć z ręki rudego rozczochranego, jeśli to się dowie, że ma mieć jakiegoś obrońcę.
Sheridan uważał, że bardziej przydałby się jej mózg po renowacji, ale kto by go tam słuchał, prawda? Inna sprawa, że Aithne może się jeszcze w Opuszczonym przydać, to niech im będzie, ten obrońca...
Zaraz, jak to Errian?
- Errian ściągnął tego chłystka, żeby ten bronił Aithne? - spróbował się upewnić, jakby dopiero teraz dotarł do niego sens wypowiedzianych przez jego towarzyszy słów. W sumie tak było. - O ja pierdolę - podsumował i roześmiał się chrypliwie, ostatecznie i bardzo dobitnie zaznaczając, jaka to chora sytuacja im się tu objawiła.
Śmiejący się Sheridan, Aithne z obrońcą, co jeszcze?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Poczuła nagły uścisk w sercu. Przeczucie? Zamarła, z nieobecnym spojrzeniem zawieszonym gdzieś na drzwiach; przymrużyła oczy i wyłączyła świadomość, skupiając się na jednym zmyśle- słuchu. Niemniej jednak paplanina towarzystwa trochę jej przeszkadzała.
- Cicho.- syknęła. Zignorowała zdziwione lub pełne wyrzutu spojrzenia rzucone w jej stronę i znów ograniczyła swoje zainteresowanie do dźwięków dookoła. Coś... coś niewyraźnego. Ale nie tylko czynności- jakieś szepty. Och, do diaska, dlaczego nie miała bardziej czułego słuchu?!
A może miała. Nasłuchiwała jeszcze trochę i... przybladła. Uniosła głowę i spojrzała na drzwi tak, jakby chciała przeniknąć je wzrokiem; zmarszczyła brwi, zaniepokojona. Kompletnie przestała zwracać uwagę na innych, przestali dla niej istnieć. Coś podpowiadało jej, że musi natychmiast znaleźć się w środku. Jakby... to był jej szept. Na pewno. Nie słyszała wyraźnie, ale czuła to, to ona.
- Aithne...- wyrwało jej się, na szczęście szeptem; mało prawdopodobne, by towarzysze usłyszeli. Może tylko ci stojący najbliżej niej, zresztą, nieważne. Położyła dłoń na klamce i zawahała się. A co, jeżeli tylko jej się zdawało? Jeżeli zmęczenie, przewrażliwienie, skołowanie- to wszystko nałożyło się i zmyliło ją? Co, jeśli przez własną bezmyślność przeszkodzi w czymś ważnym, jeśli to źle skończy się dla Upadłej?
Nie. To niemożliwe. Czuła, że musi wejść do środka. Dlatego nie zastanawiała się dłużej, nacisnęła na klamkę i pchnęła drzwi. Całe towarzystwo grzecznie potruchtało za nią, na razie powstrzymując się od pytań.

Ciąg dalszy: Anabde, Cador, Ariene, Sheridan
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość