Ruiny Nemerii[Coś, co chyba kiedyś było karczmą] Pierwszy wieczór

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Aithne udało się pokonać schody. To dobrze. To znaczy, że powinna sobie poradzić z trafieniem do pierwszego lepszego łóżka i położeniem się spać. Myślał o tym, bo jeszcze chwilę temu chciał wstać i osobiście zaprowadzić ją na górę; skoro jednak jest na tyle przytomna, by dać sobie radę samodzielnie, to on się nie będzie ruszał. Oderwał spojrzenie od jej drobnej postaci, kiedy zniknęła w mroku korytarza na piętrze; przeniósł wtedy wzrok na szklaneczkę whisky, które popijał już od dłuższego czasu.
Ariene obdarzył pełnym podziwu spojrzeniem. Mało która kobieta- jeszcze taka dama, jaką z pewnością była, przynajmniej kiedys, dziewczyna- pijała czyste whisky. Zwłaszcza tak mocne i stare jak to, którego butelkę mieli przed sobą. Uśmiechnął się pod nosem, ni to do siebie ni to do niej, po czym zaopiekował się własną szklanką.
- Myślę, że współpraca będzie w przypadku tej grupy większym wyzwaniem niż odnalezienie artefaktu.- zauważył, przyglądając się towarzyszom znad naczynia wypełnionego bursztynowym płynem. W tym samym momencie zamknęły się drzwi za Revelinem, który pomimo ogólnej skłonności do przeciwstawiania się rozkazom ruszył na poszukiwania Arathaina z jakże trudną misją sprowadzenia go tu z powrotem.
Larkin uśmiechnął się do swoich myśli, odstawiając opróżniony własnie kieliszek na blat. Podniósł się ze swojego niestabilnego siedzenia, sięgając po butelkę.
- Trzeba przyznać, że największym problemem będą ci, którzy są nieobecni.- kontynuował swoją wypowiedź, wpatrzony w strumyk bursztynowego napoju wlatujący do szklanki.- No, i może jeszcze pewien egocentryczny Łowca.- dodał, stawiając butelkę prosto, gdy whisky wypełniło szklankę po brzegi. Jednocześnie posłał bardzo znaczące spojrzenie Sheridanowi, dość wyzywające, ale nie pozbawione sympatii. Nim siadł z powrotem, zauważył, ze kieliszek Anabde jest pusty. Wykazał się znajomością minimum zasad dobrego zachowania, gdy chwycił butelkę wina i dolał napoju nekromantce.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Nie tylko Larkin odprowadził Aithne spojrzeniem, także Errian kątem oka, niespecjalnie ukradkowo, dopilnował, żeby dziewczyna trafiła w odpowiednie rejony, nie, na przykład, w ścianę. Troszkę sam się zdziwił, że poczuł nagłą potrzebę brania odpowiedzialności za dziewczynę, dlatego odwrócił wzrok od schodów i zainteresował się butelką wina. Wziął ją do ręki, otarł z kurzu, utwierdził się w przekonaniu, że etykietka wyblakła, po czym nalał sobie trochę i zabrał się za konsumpcję, przyglądając się zebranym.
Nie czuł potrzeby odzywania się, po prostu ich obserwował, raz spojrzał na drzwi, za którymi zniknęli dwaj panowie, dwukrotnie jeszcze popatrzył na schody, jakby się bał, że Aithne z powrotem sturla się na dół, po czym powrócił do wodzenia wzrokiem po twarzach tych, co zostali.
Poprawił się na swoich skrzynkach, westchnął głęboko i dolał sobie wina, uznawszy, że jest naprawdę dobre. Albo on już był bardzo zmęczony, też może być. Uśmiechnął się blado sam do siebie, gdy nagle przypomniał sobie pytanie Ariene.
- Umysł, powietrze i ziemia - wyliczył ni stąd, ni zowąd, nie dbając o to, czy go biedna dziewczyna zrozumie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Revelin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revelin »

Zabił wzrokiem Anabde, jednak, jak zostało już wspomniane, powstrzymał chęć wszczęcia kłótni. Miała rację. Nawet nie w tym, że był odpowiedzialny za Arathaina, skoro to on sprowokował go do wyjścia. Miał dziwnie łechtające ego przeczucie, że tylko on byłby w stanie sprowadzić mężczyznę z powrotem. Właśnie dlatego wstał, warknął pod nosem nieładnie brzmiące przekleństwo i chwycił szklankę z whisky. Dopił jej zawartość, po czym odstawił naczynie z hukiem na blat. Pokręcił głową, nim zdecydował się na ruszenie w stronę drzwi. Nim jednak to zrobił, skupił się na chwilę na swoich myślach
Co ten mag sobie wyobrażał?! Najpierw mu groził, potem odstawiał sceny, a na koniec go przepraszał. No jasna cholera. Blondyn spojrzał w drewniany blat stołu, zawieszając wzrok na odcinającym się od ponurej scenerii opuszczonej karczmy lizaczku w kolorze różu i wanilii. Chwycił podarunek i wsadził lizaczka do ust, mamrocząc pod nosem piękną wiązankę. Dopiero wtedy omiótł towarzyszy zezłoszczonym spojrzeniem i ruszył szybko w stronę drzwi, znikając za nimi po niedługiej chwili.

Ciąg dalszy: Arathain, Revelin
Ostatnio edytowane przez Revelin 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- O raju - westchnęła Ariene i dość leniwym gestem rozwiązała tasiemkę, która trzymała jej włosy spięte w wysoki kucyk, przez co czarne kosmyki spłynęły swobodnie na jej plecy. Z cichym pomrukiem przeczesała je palcami, w miarę układając, po czym wychyliła się po butelkę whisky, by sobie dolać trunku. - An, pijasz tylko wino? - zainteresowała się czysto rekreacyjnie, posyłając dziewczynie znad swojej szklanki dość łobuzerskie spojrzenie.
Dama damą, ale w damę bawić się przestała, kiedy trafiła do gildii. Może i maniery gdzieś tam zostały, ale jej charakter został umodelowany w nieco inną stronę. A już na pewno zmieniono zachowania panny Tenshi, dlatego też mogła się pochwalić całkiem przyzwoitym doświadczeniem chociażby w piciu. W gildii co chwila urządzano turnieje pod tytułem "kto rzygnie dalej". Nigdy nie wygrała, co poradzić. Może dlatego, że ograniczała się do tej części turnieju, w której rzyganie jeszcze nie występowało.
- Whisky jest wyśmienita, powinnaś wypić chociaż jedną szklankę - uznała tonem znawczyni, by zaraz odszukać wzrokiem oczy Erriana, kiedy wtrącił coś na temat swojej magii. Uśmiechnęła się szeroko, rozbawiona jego zorientowaniem w sytuacji. Doprawdy, jakby nie widziała, że wodził całkiem maślanymi oczami za Aithne! - Przyzwoicie. Możesz mi się przydać - podsumowała beztrosko, przymrużając łobuzersko oczy.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

- Przyganiał kocioł garnkowi - odparł na zaczepkę Larkina, uśmiechając się do niego jak zawsze chłodno i z pewnym przekąsem. - Będę współpracował - postanowił jednak uspokoić gawiedź, dolewając sobie whisky do szklanki. Szklanki nadkruszonej i nie pierwszej młodości, gdyby mocniej ścisnął, to by się rozkruszyła, ale nie ma co narzekać. - Ale tylko z tymi, z którymi się da i opłaca się współpracować - zastrzegł bez mrugnięcia okiem, siadając wygodniej na swoim miejscu.
Nie, nikogo nie sugerował, skądże. Dla niego nikt nie nadawał się do współpracy na dłuższą metę, bo zawsze ktoś gdzieś musiał dać dupy. Albo ogółem spieprzyć, żeby nie było, że to szowinistyczne stwierdzenie. Jak się pracowało w pojedynkę, to przynajmniej wymagało się tylko i wyłącznie od siebie i do siebie można mieć pretensje przy niepowodzeniu.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Strumyczek ciemnoczerwonej cieszy wypełniający niebrzydki, kryształowy kieliszek obserwowała błyszczącym od zainteresowania spojrzeniem. Położyła brodę na splecionych dłoniach, opierając jednocześnie łokcie o blat- w tej pozycji przypatrywała się stojącemu przed nią naczynku z wyraźnym oczekiwaniem. W trakcie wypowiedzi Larkina uniosła na niego wzrok, uśmiechając się z rozbawieniem- zwłaszcza, gdy zarzucił problematyczność naszemu kochanemu Łowcy; komentarzowi nie można było odmówić trafności.
- Dziękuję- mruknęła faktycznie wdzięczna, gdy Larkin odłożył butelkę wina na blat. Uniosła kieliszek ku górze i odchyliła się na krześle, by w wygodny sposób obrócić się w stronę Ariene.
- Nie. Nie lubię tylko piwa, tak poza tym pijam wszystko.- odpowiedziała dziewczynie. Przerwała swą wypowiedź, by upić łyk wina. Oblizała wargi z kropelek napoju bogów (bo przecież nic nie może się zmarnować), potem znów skupiła się na swojej rozmówczyni.
- Ale wino stawiam zdecydowanie na pierwszym miejscu. Tak więc podziękuję, przynajmniej dopóki nie wykończę tej butelki.- wyjaśniła. Znów przystawiła brzeg kieliszka do warg, w jej nozdrza uderzył przyjemny zapach trunku- i jeszcze następnej.- dodała po chwili zastanowienia, uśmiechając się łobuzersko.
I kolejnej, i kolejnej. Chociaż, może nie. Wino, oprócz tego że niezmiernie nekromantce smakowało, miało na nią mocny wpływ. Dość szybko uderzało jej do głowy, prowokując do nieprzemyślanych (często głupich i później żałowanych) zachowań. Ale starała się nie myśleć o swojej przypadłości, ponieważ aktualnie pity trunek należał do tych z najwyższej półki- najwyżej się upije, trudno.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Uśmiechnął się lekko do Anabde po czym usiadł na swoim miejscu, wracając do opiekowania się własną whisky. Westchnął z udawanym zrezygnowaniem, którego nie wyrażało jego dość sympatyczne spojrzenie. Obdarzał nim Sheridana, który jak zwykle dobijał go swoim praktycznym podejściem do życia. Zważywszy na fakt, że mało było rzeczy interesujących go lub sprawiających mu przyjemność... Tak, Łowca Dusz był bardzo uciążliwym, chociaż dość ciekawym towarzyszem.
- Masz za duże wymagania wobec tej grupy, Sheridan.- zauważył bardzo optymistycznie, uśmiechając się złośliwie. Stale popijał whisky ze szklaneczki; trzeba było przyznać rację Ariene, alkohol był wyśmienity.
Zastukał spodem szklaneczki w stół, wzburzając tym samym jej zawartość. Z nudów przywołał płomyk na knocie zgaszonej przez Arathaina świecy. Nie, zeby potrzebowali światła bądź ciepła, raczej on potrzebował rozrywki. Płomyk tańczył radośnie, podskakując, gasnąc na chwilę i rozpalając się ponownie. Podobny ognik pojawił się w burgundowych oczach Upadłego, wpatrzonego w swoje dzieło.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

- W takim razie jestem do twojej dyspozycji - zapewnił Ariene Errian i uśmiechnął się do niej pogodnie, rozbawiony tym nagłym ożywieniem dziewczyny. Zupełnie jakby, dość niespodziewanie, znalazła się w swoim żywiole. Czyżby do tej pory wieczory z butelkami starego alkoholu były dla niej normą?
Sam także zabrał się do raczenia trunkiem, bo już wybiła godzina odpowiednio późna, żeby się oddać tej przyjemności. Miał swoje zasady, ale w takim miejscu, daleko od wszelkiej cywilizacji, z takim towarzystwem, jakoś nie miał ochoty sztywno trzymać się wyznaczonych przez porzucone życie reguł. Zresztą od razu łatwiej będzie się rozmawiać, czyż nie?
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- Dziękuję za pełną gotowość i poświęcenie - zamruczała rozbawiona Ariene i uniosła w podziękowaniu swoją szklankę. Potem dopiła jej zawartość, odetchnęła z wyraźnym zadowoleniem i dolała sobie jeszcze, przenosząc wzrok na Sheridana.
Łowca denerwował, ale go lubiła. Osoby z tak praktycznym i materialnym podejściem do życia zawsze potrafiły skorygować pogląd na aktualną sytuację. Nie żeby teraz ktokolwiek miał jakkolwiek trzeźwy pogląd na sytuację, butelki już były do połowy opróżnione, zaraz mogło się zrobić zabawnie. Ta myśl sprawiła, że Ariene uśmiechnęła się szerzej do wspomnień.
- W takim razie powodzenia, An - pożyczyła dziewczynie, pod niejakim wrażeniem jej ambicji w opróżnianiu butelek. - Ja chyba zadowolę się na razie tylko whisky. Mieszanie zabija - dodała i zachichotała serdecznie, opierając się łokciami o blat.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

- Nie mam za dużych wymagań - sprzeciwił się spokojnie Sheridan, uśmiechając się z przekąsem pod nosem. - Opuściłem je do niezbędnego minimum, możecie już być wdzięczni - zakomunikował, nonszalanckim ruchem dolał sobie do szklanki i zajął się swoim trunkiem, przyglądając się wnętrzu gospody z zainteresowaniem.
Potem usłyszał deklarację Anabde, przeniósł na nią wzrok i uniósł brew, przyglądając się dziewczynie z tą samą, uprzejmą ciekawością, co zawsze. Prawdopodobnie inaczej nie umiał okazać swych szczątkowych emocji.
- To może być ciekawe - mruknął po prostu, mając niejaką nadzieję, że jak dziewczyna już po tej którejś z kolei butelce będzie rzygać, to będzie rzygać tam, gdzie nikogo nie ma, na przykład.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Czas płynął... szybko. Może było to zasługą błyskawicznie opróżnianych butelek, których zawartość mieszała teraz w głowach przebywających tu osób, powodując utratę trzeźwości myślenia i spore rozluźnienie. Albo to z powodu rzeczywiście doborowego towarzystwa; w końcu im lepiej się bawisz, tym prędzej ucieka czas. A co, jeżeli chodziło o specyficzny klimat Opuszczonego Królestwa? Niezależnie od przyczyny, minuty leciały jedna za drugą, a alkoholu ubywało.
Larkin z niemałą satysfakcją przyznał w duchu, że ma do czynienia z ciekawymi osobami. Tematy do rozmów się nie kończyły, nie brakowało również ciekawych uwag czy zabawnych komentarzy. Śmiech mocno kontrastował z ponurością tego miejsca; aż nieprzyzwoita była radość, jaką wprowadzili do rozpadającej się, opuszczonej karczmy.
Być może alkohol zbyt mocno uderzył im do głów. Nawet nie "może", zdecydowanie tak było. I chociaż rudy miał mocną głowę, on również zaczął tracić trzeźwość myślenia (co nie zdarza się często, dlatego bądźcie ostrożni). Siedział właśnie wygodnie oparty na krześle, przyglądając się z odpowiedniej perspektywy swoim towarzyszom. Na chwilę wyłączył się z rozmowy, zagłębiając we własnych myślach. Obserwacje nasunęły mu pewien wniosek, który natychmiast wywołał usatysfakcjonowany uśmieszek na twarzy mężczyzny. Szarooka zdecydowanie uśmiechała się zbyt znacząco, a że, co musiał przyznać, była piękna i urokliwa w swój własny, indywidualny sposób, przyjaciel Larkina z dawnych lat wykazywał nią pewne zainteresowanie. Jak na niego naprawdę spore. Przemyślawszy dokładnie całą sytuację Lavrance poprosił wszystkich bogów tego świata (w żadnego nie wierzył, ale kij z tym), aby siedząca naprzeciwko niego para nie zrobiła czegoś głupiego, co później odbiłoby się na współpracy w grupie. Postanowił się mimo wszystko nie wtrącać, a by utrzymać swoje postanowienie, przekierował wzrok na trzecią osobę w gronie. Errian wyglądał już na dość zmęczonego, chociaż dzielnie dotrzymywał im towarzystwa. Sympatyczny, błyskotliwy, nawet pomimo irytujących manier i dobijającego spokoju Larkin uznał go za osobę "godną lubienia". Zawiesił spojrzenie burgundowych, świecących wesoło oczu na ostatniej osobie z siedzących przy stole. Ariene.
Interesowała go. Interesowala go w trudny do określenia sposób, którego sam nie rozumiał. Zrobiła na nim spore wrażenie: sposobem bycia, intelektem, charakterem, wyglądem. Miło się na nią patrzyło, ciekawie słuchało, dobrze rozmawiało. Kiedy wszyscy wybuchnęli śmiechem, Larkin ograniczył się do uniesienia kącików ust- nie dlatego, że został do tego przez nich sprowokowany, nie dlatego, że słuchał ich rozmowy, ale dlatego, że Ariene naprawdę pięknie się śmiała.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

To, że powiedziała "sięgnę po whisky gdy poradzę sobie z winem" nie oznaczało, iż faktycznie naleje sobie bursztynowego napoju. Nie była aż tak ambitna, by mieszać dwa mocne trunki- rzyganie pod ścianą jakoś jej się nie uśmiechało. Jednak nawet zrezygnowanie z whisky nie pomogło jej w ograniczeniu ilości wypitego alkoholu do przyzwoitego poziomu. Wino wystarczyło- było tak dobre, że nie pozwoliło na powiedzenie mu "stop" w odpowiednim momencie, oraz dość mocne, by Anabde zaczęła widzieć świat w jaśniejszych barwach. Nawet ta rozpadająca karczma zrobiła się jakaś przyjazna; magia alkoholu.
Stanowczym gestem odstawiła kieliszek na blat, później odsunęła go jeszcze o parę centymetrów, zeby nie kusił. Jednocześnie ocierała łzy śmiechu, wywołane przez wyjątkowo trafny komentarz Erriana. Proszę, proszę, niby taki spokojny i cichy, a jak juz coś powie, to trafi w samo sedno.
Miała coś powiedzieć. Nawet otworzyła w tym celu usta! Ale skończyło się na ziewnięciu, zgrabnie ukrytym dłonią. Odchyliła się na krześle i wyciągnęła ręce w górę, przeciągając się z kocim pomrukiem. Zaczesała ogniście czerwone włosy do tyłu, po czym uśmiechnęła się lekko do ogółu towarzystwa.
- Nie sądzicie, że pójście spać byłoby dobrym pomysłem?- podsunęła. W sumie nie była bardzo zmęczona- alkohol robi swoje- ale widziała, że niektórzy z towarzystwa byli na skraju wyczerpania. Zwłaszcza białowłosy, któremu oczy się już przymykały.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian uniósł pojednawczo ręce i uśmiechnął się trochę nieprzytomnie, dzielnie starając się pozostać w kontakcie ze światem. Nie przywykł do tak wyczerpujących podróży, a i ten wieczór okazał się ciekawszy niż się zapowiadał. Dlatego też uznał, że towarzyszom zabawy psuć nie będzie, a sam cichcem uda się na spoczynek.
- Nie przejmujcie się mną - zaproponował, podnosząc się ze swoich skrzynek. Aż mu coś łupnęło w krzyżu od tego przeklętego drewna, jednak nie przejął się. - Ja idę spać, wy balujcie dalej. Odwykłem od takiego trybu życia. Dobrej nocy! - pożyczył zebranej gawiedzi, uniósł pożegnalnie rękę, a potem dzielnie ruszył na schody.
Tak, łóżko to dobry pomysł. Nawet zakurzone, co tam, gorzej bywało.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- Dobranoc, Errian - pożyczyła mu Ariene, odprowadzając młodzieńca spojrzeniem znad brzegu szklanki, po czym zachichotała do siebie, przypominając sobie coś śmiesznego z sprzed dość konkretnej chwili. Upiła kolejny łyk whisky i odetchnęła zadowolona, z niejakim zdumieniem zauważając, że już dawno nie była taka spokojna i rozluźniona.
Owszem, czasami robiła sobie przerwy od pracy, zawsze w karczmach wystarczająco dobrych, by móc bez obaw o zdrowie żołądka raczyć się i piciem, i jedzeniem, czasami spędzała czas z przypadkowo poznanymi ludźmi, wypytywała ich o rzeczy błahe, często dotyczące ich rodzinnych stron, starała się prowadzić dość inteligentne rozmowy lub po prostu siedziała w ciszy, pozwalając nerwom odpocząć. Jednak już dawno nie czuła aż takiej swobody, zupełnie jakby na powrót znalazła się w gildii, gdzie każdy dzień był świętowany, każdy kolejny przeżyty dzień - bo nigdy nie było wiadomo, kiedy się już nigdy nie wróci.
- Właściwie przyzwoicie byłoby teraz iść. Spać - zauważyła, odchyliwszy głowę, przez co jej niesforne włosy, jeszcze tylko częściowo upięte tasiemką, opadły na jej plecy. - Jutro trzeba wstać i robić. Może powinniśmy chociaż udawać, że śpimy? - podsunęła, popatrzyła po towarzyszach, a kiedy wyobraziła sobie ich czwórkę chowającą głowy pod poduszki, jak tylko na korytarzu pojawi się trochę światła, parsknęła śmiechem.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Anabde kiwnęła lekko głową, zgadzając się z własną propozycją, powtórzoną przed chwilą przez Ariene. Jednak nie wykonała jakiegokolwiek ruchu w kierunku pójścia spać; wręcz przeciwnie, ponownie pochyliła sie do przodu i przysunęła sobie kieliszek, łamiąc swoje postanowienie i nalewając kolejnej porcji wina. Mimo wszystko wzięła pod uwagę swój aktualny stan i wypełniła naczynie tylko w połowie. Odstawiła butelkę na stół i otarła brzeg szyjki opuszkiem palca, z którego następnie zlizała te kilka kropel wina, jakie na nim osiadły.
- Zdecydowanie jest to dobry pomysł.- powiedziała wreszcie, uśmiechając się pod nosem do unoszonego właśnie kieliszka. Przymknęła z rozkoszą oczy, delektując się ostatnimi tego dnia łykami porządnego starego wina. Kiedy już opróżniła naczynie odstawiła je na stół, po czym ostrożnie podniosła się z krzesła. Caly czas podpierała się rękoma o blat, by utrzymać mocno zachwianą równowagę.
- Zmobilizuję was i ruszę się pierwsza.- powiedziała, obdarzając całe towarzystwo dość pogodnym spojrzeniem. Ciężko byłoby ich nie polubić po dzisiejszym wieczorze; każde z nich, chociaż tak bardzo się od siebie ruszyli, miało w sobie coś godnego zainteresowania. Larkin, który miał ułatwiony start w związku z przyjaźnią z Aithne, Ariene, która była kobietą "w typie" Anabde, o podobnym spojrzeniu na świat, i Sheridan. Który fascynował ją od ich pierwszego spotkania, a uczucie to aktualnie wzmógł alkohol płynący w żyłach. Spojrzenie rzucone Łowcy było w pewien sposób intensywniejsze, szarość kocich oczu zrobiła się głębsza, a całości towarzyszył delikatny uśmiech.
- Dobranoc.- mruknęła, teraz uśmiechając się do wszystkich. Nabrała głębokiego wdechu, po czym odsunęła się od stołu i ruszyła w stronę schodów. Utrzymywała linię prostą, jej krok był dość pewny; w sumie nie wyglądała na specjalnie pijaną. Ale jej samokontrola uległa zniszczeniu, muszę to przyznać.
Zniknęła w cieniu korytarza na pierwszym piętrze. W pewnej chwili nadal siedzących na parterze dobiegł huk, a następnie nieładne przekleństwo dziewczyny. Głupi wieszak na płaszcze, dlaczego musiał stanąć akurat tutaj?! I dlaczego musiał się przewrócić, kiedy Anabde tylko lekko o niego zahaczyła ramieniem?! Dziewczyna fuknęła rozeźlona na metalowy przedmiot i przekroczyła go z postanowieniem, że nie podniesie, bo nie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Natychmiast na jego ustach pojawił się wyjątkowo kpiący, tak typowy dla naszego kochanego rudzielca, uśmieszek. Zerknął dość ostentacyjnie na szczyt schodów, gdzie niedawno w ciemności zniknęła sylwetka szarookiej nekromantki. Westchnął, wychylił do dna kieliszek whisky i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
W pewnej chwili wpadł mu do głowy pomysł. Pomysł wyjątkowo nikczemny, ale za to ile miałby z jego realizacji! Chwilę rozważał za i przeciw (czemu towarzyszyło obracanie wzroku z Ariene na Sheridana i z powrotem), aż westchnął niby znużony i zatrzymał spojrzenie na Łowcy. Tak, to nie jest taki głupi pomysł, a zdecydowanie wart jest realizacji.
- Chyba się nie uszkodziła, jak myślicie?- mruknął, obracając szklankę w dłoni. Rzucił okiem na jej przezroczyste brzegi, chwilę przypatrywał się refleksom świetlnym widocznym na szkle.
- Może jednak ktoś powinien się ruszyć sprawdzić co z nią.- mruknął, tak od niechcenia. Nie kontynuując tematu wstał, nadal trzymając szklankę w prawej ręce, i chwycił lewą dłonią opróżnione przez towarzystwo butelki. Skierował się w stronę szynku; puste butelki ustawił na ladzie przy ścianie, szklankę zaś wstawił do czegoś, co kiedyś prawdopodobnie służyło za zmywak.
- Ariene, pomogłabyś mi posprzątać?- zaproponował, gdy wrócił do stołu i zaczął zbierać opróżnione naczynia z blatu. Uniósł spojrzenie burgundowych oczu na dziewczynę, unosząc kącik ust ku górze. Nie czekając na jej odpowiedź odwrócił się w stronę Sheridana.
- Myślę, że poradzimy sobie ze sprzątaniem; ty mógłbyś sprawdzić czy Anabde żyje, bo coś nie słychać więcej przekleństw.
Zablokowany

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość