Ruiny Nemerii[Wśród ruin] No i gdzieżeś polazł?

Miasto które niegdyś tętniło życiem, zniszczone po Wielkiej Wojnie dziś jest miastem nieumarłych... tutaj za każdym rogiem czai się cień. Długie ulice, tajemnicze zakamarki opuszczonych ogrodów i domów. Wampirze zamki, komnaty luster, rozległe katakumby i tajemne mgły zalegające nad miastem. Jeśli nie jesteś jednym z tych którzy postanowili żyć wiecznie strzeż się, bo możesz już nigdy nie wrócić do swojego świata!
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

[Wśród ruin] No i gdzieżeś polazł?

Post autor: Avellana »

Od pobytu w Irrasil minęło dobre kilka dni, a Avellana wędrowała na południe, lekko zbaczając na wschód, ku Srebrnemu Jezioru. W porównaniu do ostatnich wydarzeń droga była nużąca. Kilka razy jechała na wozach handlarzy, którzy zgodzili się ją ze sobą zabrać. Wszyscy tak samo gadatliwi i niebywałą zdolnością usypiania upadłej. No bo ileż można słuchać, o tym, jak bardzo opłacalna jest sprzedaż tego szala czy używanego hełmu, choć mężczyzna przysięgał na swoje życie, że te rysy już od początku były. Nawet ją namawiał do zakupu jakichś bibelotów, Avellana była już bliska wydania swoich ostatnich oszczędności, byle dał jej spokój. Na szczęście w oddali zobaczyła blask słońca odbijający się od tafli wody, zaciekawiona zeskoczyła z wozu i ruszyła w odmiennym kierunku.
Była tutaj wydeptana ścieżka wśród wysokich traw, więc bez problemu dotarła na plażę. Było naprawdę pięknie, Av przycupnęła na piasku i podziwiała widok, pozwalając sobie na chwilę lenistwa. Jednakże południowe słońce i wysoka temperatura skusiły ją również na wejście do wody. Dziewczyna zrzuciła z siebie rzeczy, wokół i tak nikogo nie było, po czym powoli się zanurzyła.
Było to bardzo orzeźwiające, tego potrzebowała po długiej podróży. Kątem oka obserwowała pozostawione na plaży rzeczy, ale nadal było pusto, dlatego wkrótce praktycznie zapomniała o pilnowaniu swojego dobytku. W końcu na środku jeziora była wyspa, na której widniało majestatyczne Alathel.
Upadła przez dłuższą chwilą podziwiała widoki, a gdy się odwróciła w stronę plaży, dostrzegła jakąś postać w łachmanach. Chłopak albo dość niski dorosły, rażące słońce utrudniało ocenę, bezczelnie szperał w jej rzeczach.

- Ej! – krzyknęła, usiłując wybiec z wody, która skutecznie jej to utrudniała.

Złodziej spanikowany zerknął tylko na nią i przyśpieszył ruchy. Z satysfakcją podniósł ku górze swoje znalezisko, a sądząc po odbitym, świetle musiała to być bransoletka, którą Av wygrała w Irrasil.

- Ani mi się waż! – już była na linii brzegu, ale on zaczął uciekać.

Zdenerwowana piekielna, w samej bieliźnie ruszyła w pościg, po drodze łapiąc resztę swoich rzeczy.

- STÓJ! – krzyczała, choć nie liczyła, że cokolwiek to pomoże.

Była chwila, że była naprawdę blisko. To był jakiś chłopaczek, zwykły dzieciak. Szkoda tylko, że taki szybki. Na dodatek zdołał podczas ucieczki jeszcze pokazać jej język z głupawym uśmieszkiem. Dodało to tylko motywacji Avellanie, ale on wyciągnął coś z kieszeni i nagle rozbłysło oślepiająco jasne światło. Upadła nie zdążyła się zatrzymać i wbiegła prosto w nie. Gdy już mogła otworzyć oczy, poczuła przejmujący chłód bijący od starych murów. Znowu stała na piasku, ale ten był zimny i szary, na dodatek znajdowała się w jakimś korytarzu z masą rozwidleń, częściowo zburzonymi ścianami i dziurami, będącymi kiedyś najprawdopodobniej oknami. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że to nie zimne i ciemne podziemia, słońce rozświetlało nieco tę ponurą ruinę przez rząd łuków drzwiowych znajdujących się kawałek dalej. Złodziej natomiast zniknął. Jednak pozostawił po sobie ślady. Piekielna westchnęła, czuła, że musi odzyskać tę bransoletę, za dużo dla niej znaczyła. Była zła na siebie, że w ogóle ją wtedy ściągnęła.
Znów poczuła przenikający chłód niczym w piwnicy. Przypomniało jej to o założeniu ubrań. Nie zdążyła się nawet wysuszyć i wciąż ociekała wodą, ale przecież nie będzie latać po jakichś ruinach w samej bieliźnie.
Awatar użytkownika
Katniss
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Zabójca , Mag
Kontakt:

Post autor: Katniss »

Determinacja z czasem maleje, ale ból nie znika. Za to pojawia się zmęczenie i frustracja. Kat czuła się bezradna. Podróżowała z miasta do miasta, niby dowiadywała się czegoś, ale później okazywało się, że informacje były nic nie warte. I tak od wielu miesięcy. Chciało jej się płakać, ale nie potrafiła. Płakała raz i starczy. Ruiny Nemerii były przypadkową dziurą i miejscem odpoczynku. Chciała zebrać myśli, będąc z dala od ludzi. Zmierzała w stronę Rapsodii, ale nie była już pewna, czy ma to jakikolwiek sens. Trudno było jej uwierzyć, że w mieście czarodziejek mogło kryć się aż takie podziemie. Ale co miała do stracenia? Przecież odebrano jej już wszystko. A zemsta za śmierć ukochanej była jedynym celem jej obecnego życia. Czasem miała ochotę wyć, wrzeszczeć i zabijać niczym dzikie zwierzę, ale nie robiła tego. Kim by się stała zmieniając się w bestię? Takim samym potworem jak mordercy Megan. To, że była piekielną nie oznaczało, że będzie bezwolną kukiełką, której zależy tylko na krwi. Nie. Nigdy taka nie była. I nie zamierzała taka się stać.

Siedziała na ruinach starego dachu paląc fajkę i patrząc w niebo. Jedną nogę miała podciągniętą, druga zwisała swobodnie. To był właśnie ten moment, w którym jej twarzy wyglądała na spokojną, zaś w środku niej wrzało i furczało z frustracji. Całkiem niedawno zmieniła nieco wygląd swojej postaci. Została przy brązowych włosach i dwukolorowych oczach, ale dodała sobie swoje naturalne skrzydła, żeby szybciej przebyć drogę przez Opuszczone Królestwo. Potem zamierzała je ukryć.

Kiedy usłyszała hałas za plecami odwróciła się gwałtownie. Jeśli to znowu jacyś niebianie, to zwyczajnie zamierzała uciec, no bo ileż można. Przecież nie będzie z nimi walczyć. Ale szybko przekonała się, że to nie świetliści, a ktoś znacznie bardziej podobny do niej. Poznała to po aurze. Mistrzynią w ich czytaniu nie była, ale bez przesady, wiedziała, kiedy ma do czynienia z piekielnym. Nie zamierzała jednak po prostu sfruwać i się witać. Nie przepadała ani za łowcami dusz, ani za diabłami. Dogadywała się za to ze swoimi siostrami, a czasem z upadłymi. Zaczekała więc, aż nieznajomy wyjdzie z ruin i wtedy okazało się, że "nieznajomy", to nieznajoma. Katniss przesiadła się tak, by móc przyjrzeć się czarnoskrzydłej. Nie odezwała się, tylko pykała powoli swoją fajkę, czekając, aż upadła ją zauważy.
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Avellana »

Sukienka Avellany była częściowo przemoczona, a ona sama zostawiała po sobie mokre plamy z każdą chwilą coraz mniejsze. Po przygodach w Irrasil jej włosy powoli traciły różową barwę, powracając do naturalnego brązu. Natomiast fioletowe plamy na skórze już całkowicie zniknęły. Ślady złodzieja na szczęście były bardzo wyraźne, nie było tu najcieplej, ale obecnie nie wiało i nie padało, co dawało upadłej nadzieję. Gorzej było, gdy stanęła na kamieniu powoli porastanym przez mech i chwasty, wtedy trop się urwał. Piekielna rozejrzała się po okolicy. Część murów była zawalona. Młody mógł jednakowo uciec gdzieś przed siebie lub wspiąć się na górę.

- W sumie już mam trochę wspinaczek za sobą – pomyślała, przypominając sobie zrujnowaną kamienice.

Tym razem jednak nie było obok silnego mężczyzny do pomocy ani nikogo. Była zdana tylko na siebie i życzliwość losu. Zaczęła ostrożnie wspinać się po gruzie na mury. Większość kamieni chybotała się niebezpiecznie, ale Av była zdeterminowana, by odnaleźć swoją własność, a z góry być może wypatrzy tego chłopaczka. W pewnym momencie jej wzrok przykuła kobieta siedząca na dachu. Widok pokusy i w ogóle kogokolwiek w takim miejscu był na tyle zaskakujący, że Avellana straciła równowagę i będąc już w połowie drogi, zsunęła się nieco niżej, boleśnie zdzierając kolana i nabawiając się kilku innych otarć w okolicach łokci i dłoni. Sukienka również nie pozostała bez szkód.

- Uhh… - westchnęła pod nosem i lekko zagryzła wargi. Rany nieprzyjemnie zapiekły, ale nie zamierzała się mazać, szczególnie że jednak ktoś tu był. Dopiero teraz do piekielnej dotarło, kto dokładnie. Te skrzydła bez wątpienia wskazywały na pokusę.

Siedziała sobie na dachu jak gdyby nigdy nic, najzwyczajniej w świecie ją obserwując, paląc przy tym fajkę. Chciała coś od niej? A może po prostu wpadły na siebie przypadkiem? Diablica, czy nie brunetka nie zamierzała jej ignorować.

- Cześć – odezwała się do niej, próbując rozgryźć, jakie zamiary ma nieznajoma.

Kobieta na pewno miała całkiem dobry widok z tego dachu, może widziała, gdzie pobiegł ten złodziej. Normalnie miała zamiar o to zapytać, ale nie chciała się wydzierać, płosząc przy tym tamtego chłopaka. Mimo porwanej już nieco sukienki i obdartych kolan podjęła kolejną próbę wejścia na dach po tej stercie gruzów z walącego się muru. Tym razem starała się bardziej uważać, choć jednocześnie śpieszyła się, aby kobieta jej nagle nie odleciała.
Dach był w miarę stabilny, szczególnie w miejscach, gdzie ściany były podporą. Upadła anielica ostrożnie podeszła do pokusy. Gdzieś z tyłu głowy miała jakąś myśl, że może nie powinna, bo to piekielna, ale nie zwykła przekreślać nikogo z góry.
Będąc już wystarczająco blisko, machnęła ręką na znak powitania. Rozejrzała się po okolicy czy aby sama nie wypatrzy stąd nikogo innego, niestety nie przyniosło to oczekiwanego skutku.

- Słuchaj, długo tu już siedzisz? Widziałaś może jakiegoś chłopaka w tej okolicy? Młody taki, niewysoki – spytała, nie owijając w bawełnę.
Awatar użytkownika
Katniss
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Zabójca , Mag
Kontakt:

Post autor: Katniss »

- Co za niezdara... - mruknęła pod nosem pokusa. Niespecjalnie widziało jej się przerywanie palenia by pomóc tejże istotce. Wolała obserwować jej kombinowanie. Dobrze, że chociaż miała do czynienia z piekielną. Choć nie przynosiła on wielkiej chluby Piekłu, jeśli już to wstyd jak z Nemerii do Kerendiru. Kat westchnęła głośno i pokręciła głową z żałością. A liczyła, że skoro ma przed sobą piekielną chociaż będzie miała z kim porozmawiać... Cóż...

- No cześć - odparła.
- Coś ty taka... Nieuważna? - celowo użyła łagodnego słownictwa, nie chciała obrazić niezdary.
- Chłopaka? Tutaj? Nie. Oprócz mnie, i teraz ciebie, nikogo tu nie ma. Rozejrzyj się. Po co jakiś chłopaczek miałby się tłuc po tych ruinach? Sto lat temu Nemeria była już rozkradziona na wszystkie strony. Można by najwyżej jeszcze ukraść kilka dachówek i kamieni pod budowę chlewa. Nic poza tym.
- No dobra, a tak bardziej konkretnie to kim jesteś? Śmierdzisz siarką na kilka staj, więc nie czarujmy się, że nie stoimy po jednej stronie barykady. No, pokaż skrzydełka, ja ci swoje pokazałam - zamachała skórzastymi skrzydłami, była bowiem przekonana, że ta, która przed nią stoi, także jest pokusą.
- No, nie wstydź się - zaczepiała, unosząc brwi i uśmiechając się figlarnie, jakby flirt wszedł jej w krew tak głęboko, że nawet w normalnej rozmowę nie potrafiła inaczej. Ale jej nowa towarzyszka była jakby niechętna do współpracy.
- To inaczej. Jestem Katniss. Kat. Dla przyjaciół... Nie mam przyjaciół, więc po prostu, mówi mi Kat.
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Avellana »

Avellna westchnęła ciężko i zaczęła z opanowaniem tłumaczyć.

- Pewnie trochę z nerwów. Muszę go znaleźć, nim znowu gdzieś powstanie portal i już go nigdy nie znajdę. Poza tym każdemu może się zdarzyć potknięcie – na jej twarzy widać był słaby uśmiech, choć nie miała zbytnio ochoty ale chciała być miła.

Znów spojrzała na okolice badawczym spojrzeniem, gdyby pobiegł gdzieś dalej, pewnie zdołałaby go dojrzeć z tej wysokości, co mogło oznaczać, że jest gdzieś wśród ruin. Z jednej strony musiał być blisko, ale z drugiej, gdy ona wejdzie go szukać, on będzie mieć drogę wolną do ucieczki. Chyba że ta pokusa by jej pomogła, ale Av jakoś niespecjalnie na to liczyła.

- No tutaj może już nic nie ma, ale jeszcze przed chwilą i on i ja byliśmy gdzie indziej no i ten mały szczyl zabrał mi coś ważnego, dlatego muszę go dorwać – wyjaśniła szczerze z wyraźnym niezadowoleniem widniejącym jej na twarzy – Ale skoro go nie widziałaś, to mówi się trudno, w każdym razie dzięki – powiedziała i zaczęła iść w kierunku kamieni, po których tu weszła.

Zatrzymały ją jednak słowa piekielnej. Odwróciła się do niej i zmarszczyła brwi.
- Jestem Avellana, ale chyba musisz czuć swój własny zapach, bo ja jestem człowiekiem i nie mam żadnych skrzydeł – odpowiedziała spokojnie.
- To już kolejny raz, gdy ktoś oskarża mnie o posiadanie skrzydeł, co jest nie tak z tymi ludźmi? Może moje sztylety wydzielają jakąś dziwną aurę, która wpływa na moją i utrudnia jej odczytanie? – gdybała brunetka.
- Naprawdę, gdybym je miała, bardzo chętnie bym się nimi pochwaliła, ale niestety, jestem tylko całkowicie zwyczajną Alarianką – odpowiedziała z uśmiechem mimowolnie wywołanym przez ten flirciarski głos pokusy. Mimo to nie zatrzymała się na dłużej i zaczęła schodzić z dachu – Miło cię poznać Kat, jakbyś chciała pogadać albo… mi pomóc to będę na dole – rzuciła na koniec, nie chcąc prosić o to wprost.

Będąc na dole, intensywnie myślała, gdzie mógłby zwiać chłopak, spróbowała choć przez chwilę pomyśleć jak on.
- No więc po przejściu byłam tam, a weszłam do portalu chwilę po nim. To znaczy, że mógłby… Być dosłownie gdziekolwiek, ugh. Może w jakiejś piwnicy czy czymś takim – rozważała.
Ostatecznie wróciła do miejsca, gdzie urywały się ślady, stanęła na nich, dopasowując swoje stopy do ich kierunku i postanowiła iść w linii prostej tam, gdzie wskazywały. Kątem oka zerknęła na dach, zastanawiając się, czy pokusa dalej tam będzie siedzieć, czy może odleci.
- Co ona tu właściwie robi? – brunetka choć zaaferowana swoim śledztwem jednocześnie coraz bardziej była zaciekawiona piekielną.
Awatar użytkownika
Katniss
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Zabójca , Mag
Kontakt:

Post autor: Katniss »

Życie bywało takie... nudne. Szare, bez wyrazu. Aż się rzygać chciało. Kat czasem miała wrażenie, że lepiej zdechnąć niż pić i palić. Im dłużej szukała zemsty tym bardziej czuła się w środku martwa. Bywały dni, że delektowała się wolnością, śmiercią, narkotykami, czy innymi uciechami. Ale czasem wszystko wydawało się takie nijakie. Wypuściła głośno powietrze z ust. A co jej szkodziło pomóc tej małej niedojdzie. Może będzie zabawnie, może coś się zadzieje. Cokolwiek. Może mogłaby znaleźć małego gnojka i trochę nastraszyć? Jeśli w ogóle tu był. Przeciągnęła się leniwie, po czym rozpostarła skrzydła i uniosła się w powietrze, tak zgrabnie, jak tancerka. Kilka machnięć później była na tyle wysoko by obadać wzrokiem większość zrujnowanego miasta. Jednak nikogo nie dostrzegła. Uznała, że obleci ruiny i poszuka, bo co jej szkodzi.

Nie trzeba było wielkiego detektywa by znaleźć uciekiniera. Siedział schowany w dziurze pod jedną z zawalonych już dawno bram. Katniss uśmiechnęła się pod nosem.
- Czas na zabawę - powiedziała sama do siebie i zachichotała. Zapikowała w dół i spadła na ruiny bramy niczym bestia. Chłopak skrywający się pod nimi wyskoczył przerażony i zaczął uciekać. Ale nim się spostrzegł został przewrócony na ziemię przez pokusę.
- No, no, no, kogo my tu mamy - zaśmiała się. Chłopaczek natomiast darł się, piszczał i wyrywał prosząc o pomoc. Katniss natomiast chwyciła go za kołnierz i zaczęła ciągnąć go w stronę, w której spotkała drugą piekielną.
- Hej! - krzyknęła - Ava! Mam twojego gnojka!
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Avellana »

Avellana była mocno skupiona na szukaniu złodzieja, ale nie na tyle, by nie zauważyć w powietrzu lecącej pokusy. Zatrzymała na niej wzrok, zastanawiając się, dokąd leci, przypuszczała, że zostanie sama. Westchnęła więc i zajęła się tym, co wcześniej.
Po chwili jednak usłyszała krzyki chłopaka, jakby go kto chciał zaszlachtować. Natychmiast pobiegła w stronę tych odgłosów, zwłaszcza że piekielna zaczęła ją wołać. Po momencie zaskoczenia sytuacją Avellana uśmiechnęła się triumfalnie do rzezimieszka.

- No to co, gdzie to schowałeś? – spytała, sprawdzając jego ręce i kieszenie – Swoją drogą, dzięki za pomoc przy schwytaniu tego łobuza – zwróciła się do Kat.
- Ja… n…nie wiem! – krzyknął przerażony.
- Jak to do licha nie wiesz? Sam mi ją ukradłeś! – upadłej kończyła się cierpliwość.
- Zgubiłem! – krzyknął młody i na dodatek się rozbeczał jak małe dziecko.
- ŻE CO?! Prasmoku trzymaj mnie… - westchnęła ciężko, łapiąc się za głowę i spoglądając w niebiosa.

Nie mogła w to uwierzyć, cały czas za nim biegała, a on tak po prostu zgubił jej bransoletkę.

- Wypadła mi gdzieś tu jak uciekałem chyba, przepraszam, chciałem tylko zarobić trochę, błagam, niech ona mnie nie zjada – jęczał, cały zapłakany i zasmarkany z niepokojem wpatrując się w skrzydlatą – Mam już dwanaście lat, nie jestem już małym dzieckiem, jestem niesmaczny… - biadolił.

Tymczasem Av skupiła się głównie na informacji, że mógł zgubić ją gdzieś tutaj, ignorując przy tym jego szlochy. Zaczęła nogami odgarniać piasek, tam, gdzie widziała jego ślady. Coś jej mignęło w kępce zeschniętej trawy i tam podeszła.

- Mój wujek po stronie dziadka od strony mamy jest paladynem, więc czasem się nawet pomodlę do Najwyższego, więc moja dusza też nie jest smaczna – kontynuował, wcierając smarki w rękaw, z którego wypadł złoty naszyjnik z przepięknym rubinem, najwyraźniej fanty ukrywał, gdzie tylko mógł.
- Mam! – krzyknęła uradowana Av, zakładając bransoletę ponownie. Odetchnęła z ulgą, przez chwile myślała, że straciła ją na zawsze.

Wróciła po tym do pokusy i chłopaka. Wyglądał tak żałośnie, że upadła, aż się skrzywiła. W sumie to nie była pewna, czy powinna coś z nim zrobić, puścić go? Może piekielna miała co do niego jakieś plany? Spojrzała więc na nią pytająco, bo nie do końca wiedziała, o co dokładnie chce spytać.
Awatar użytkownika
Katniss
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Zabójca , Mag
Kontakt:

Post autor: Katniss »

- Hahahaha - piekielna zaśmiała się w głos na prośbę chłopca by go nie zjadać.
- Mniam, mniam - powiedziała, by nie wychodzić z roli. Przecież nie zamierzała go jeść, była pokusą, nie jadła ludzi. Ale trochę postraszyć go mogła. Niestety miała miękkie serce. Chłopaczek płakał, wił się i był prawdziwie przerażony. Kat nie mogła na to dłużej patrzeć, zwłaszcza, że dzieciak o mało nie posikał się w spodnie ze strachu.
- Dobra, będzie tego - burknęła.
- Ja cię puszczam, a ty nie ruszasz się ani o krok - oświadczyła i faktycznie puściła dzieciaka. Mały wytarł nos rękawem, z którego wypadł skradziony naszyjnik.
- Uuu, ładniutki - schyliła się i podniosła błyskotkę, po czym założyła ją na szyję.
- Pasuję mi - stwierdziła triumfalnie. Wtedy usłyszała głos Avy, która krzyknęła, że znalazła swoją zgubę. Na razie jednak postanowiła pogadać z dzieciakiem. Przykucnęła przy nimi i spojrzała w zapłakane oczęta.
- Wróćmy do tego twojego wujka palladyna - zaczęła - tak na poważnie, masz w ogóle jakąś rodzinę?
Chłopak spuścił wzrok i pokręcił głową.
- Hm... Tak myślałam. A dom jakiś masz?
Znów odpowiedź była przecząca.
- Imię chociaż?
- Fritz - odparł.
- No cóż Fritz, może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale znalazłeś się pośrodku niczego. Dosłownie. Jesteśmy w Opuszczonym Królestwie do najbliższego miasta jest bardzo daleko. Masz dwie możliwości. Możesz tutaj zostać, sam na pustkowiu i prawdopodobnie zostać zeżarty przez dzikie zwierzęta, albo pójść ze mną. Odprowadzę cię do najbliższego miasta.
- Ale ja...
- Nie bój się mnie. Nie zamierzam cię zjeść, a w dodatku mam miękkie serce. Jestem piekielną, owszem, ale nie morduje dla przyjemności. Za kogo ty mnie masz?
- Co zrobię w innym mieście?
- Coś wymyślimy dzieciaku. Jeszcze nie wiem co, ale nie będziesz musiał więcej kraść. Znajdziemy ci jakieś miejsce - westchnęła. Znowu za dużo gadała, za mało myślała. Na cholerę jej było ciągnięcie za sobą dzieciaka. Miała inne plany. Czyżby? Altruistka się znalazła. Ale jakoś nie mogła zostawić tego smarka pośród bestii, na tym zadupiu. Dzieciak nadal był przerażony, ale przestał płakać. To jeden plus.

- Hej! Av! Skoro znalazłaś już swoją zgubę, to może pofatygujesz się tu do nas?
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Avellana »

Pokusa się śmiała, ale przerażonemu do szpiku kości chłopakowi wcale wesoło nie było. Naprawdę niewiele dzieliło go od omdlenia. Nawet gdy go w końcu puściła, wciąż cały drżał. Zgodnie z poleceniem nigdzie nie odszedł i czekał na rozwój wydarzeń. Nie mógł uwierzyć, że wyjdzie z tego spotkania cało.
Energicznie pokiwał głową, przytakując, że ukradziony przez niego naszyjnik jej pasuje, choć w duchu czuł również okropne rozczarowanie. Potrzebował tych błyskotek, wolał jednak nie drażnić piekielnej.

- Do… rogów ładnie pasuje – dodał, znajdując w sobie resztki odwagi.

Następnie między nim a Katniss wywiązała się dłuższa rozmowa. Avellana tymczasem uradowana z odnalezionej zguby mogła odetchnąć. Przywołała miłe wspomnienia z Irrasil, ale jednym uchem przysłuchiwała się również Fritzowi i pokusie. Uniosła brwi, zaskoczona tym, co mówiła skrzydlata.
Upadłe anioły była w stanie zrozumieć, ale dobra pokusa brzmiała dla niej niezwykle abstrakcyjnie. Zwłaszcza że jeszcze niedawno prawie wybrała się na polowanie przeciw jej pobratymcom. Chłopak tymczasem mimo przerażenia najwyraźniej zyskał pomoc, ze strony, której najmniej o to podejrzewał. Fascynujące.
W pewnym momencie została zawołana. Av dopiero teraz zdała sobie sprawę, że dłuższy czas tylko rozmyślała i być może dość niegrzecznie się w nich wgapiała. No trudno, nie zrobiła tego intencjonalnie.

- Wybacz, zamyśliłam się trochę. A ty młody, nie masz mi nic do powiedzenia? – rzuciła mu gniewne spojrzenie i nawet oparła ręce na biodrach w celu podkreślenia swojego zdenerwowania.
- P-przepraszam, że ukradłem bransoletkę… Przepraszam – jęczał skruszony, ryjąc stopą w szarym piasku.
- No już dobrze. Jeśli potrzebowałeś pomocy, mogłeś zapytać, nie wszyscy są tacy źli – mimowolnie zerknęła na pokusę, lekko się uśmiechając.

Chłopak spuścił wzrok i przytaknął pod nosem. Wtedy piekielna zauważyła coś na jego szyi. Był tam wytatuowany jakiś dziwny symbol przypominający pięciokąt, w którego środku widniał krzyżyk. Sam tatuaż jednak był najmniej niepokojący. Bardziej zmartwiła ją podłużna, pozioma blizna na karku. Wciąż była lekko czerwona, jakby dopiero niedawno porządnie się zagoiła.

- Fritz, tak?
- Mhm.
- Co ci się stało? – odgarnęła lekko jego kosmyki, a ten odskoczył jak poparzony ku zaskoczeniu kobiety.
- Chyyyba coś mnie ugryzło. To w sumie, do jakiego miasta pójdziemy? I co miałbym tam robić? Nie mam ani trochę pieniędzy tylko te błyskotki mam… A raczej miałem – westchnął, spoglądając na nowy naszyjnik pokusy ze smutkiem, zaraz jednak się poprawił – Ale bardzo ci w tym ładnie, hehe – dodał z szerokim, wymuszonym uśmiechem.
- To mi nie wygląda na ugryzienie, ktoś ci to zrobił? – dopytywała Avell zmartwiona losem dzieciaka, już nawet nie była zła o tą kradzież.
- To niiiic. — powiedział lekko poirytowany i powtórzył wcześniejsze pytanie — Do jakiego miasta pójdziemy?

Upadła spojrzała na pokusę, licząc, że może ona zdoła jakoś wyciągnąć informacje od Fritza. Miała wrażenie, że Katniss ma jednak lepsze podejście do młodzików.
Awatar użytkownika
Katniss
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Zabójca , Mag
Kontakt:

Post autor: Katniss »

Katniss dopiero teraz zauważyła co dzieciak ma na szyi. Westchnęła w duchu. Kiedy Ava nieco się odsunęła Kat podeszła bliżej.
- Nie ruszaj się - rozkazała. Smark wystraszył się i zastygł w bez ruchu. Pokusa zajrzała za jego kołnierz i zamyśliła się.
- Gang cię bije prawda?
Chłopiec przełknął ślinę.
- Przecież widzę. Nie oszukuj.
- Laska, obita skórą - stwierdziła odwracając się do Avellany - tym go tłuką.
- A tatuaż to pewnie znak jego gangu.
- Zabierzemy cie nad morze. Do Trytonii, albo Arturonu.
Fritz jakby odetchnął z ulgą.
- Nikt cię już nie będzie bił. Wstawaj z tym tyłkiem i chodź, poszukamy jakiegoś schronienia. Spędzimy tu noc, a o świcie ruszymy w podróż - zarządziła. Chłopak wydawał się uspokojony. Wstał i grzecznie poszedł za pokusą.
- Znam jedno miejsce - dodała i ruszyła uliczkami zrujnowanego miasta. Avellana szła za nimi spokojnym krokiem. Weszli do ruin jakiegoś domostwa, przez dziurę wybitą w ścianie. Ledwo trzymającymi się w kupie schodami udali się na górę, a potem drabiną na poddasze. W dachu były niewielkie dziury przez które wpadało słońce.
- No i już. Tu jest bezpiecznie. Na tyle, na ile może być w ruinach. Zostańcie tu - poprosiła łagodnie - ja coś upoluję i zjemy świeże mięso. Potem zniknęła, wylatując przez dziurę w dachu.

***
Jakiś czas później...

Kat zagwizdała i krzyknęła w stronę domostwa, w którym kryć się mieli Fritz i Ava.
- Żarcie gotowe, możecie zejść!
Na prowizorycznym ruszcie piekł się duży królik, a w ognisku dochodziły jakieś jadalne bulwy. Obok na dużym liściu leżały poziomki i porzeczki. Kat się postarała. Bo wbrew pozorom miała mięciutkie serce i opiekuńczy charakter.
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Avellana »

Avellana patrzyła na pokusę, która z kolei przyglądała się szyi chłopaka. Wysnuty przez nią wniosek kompletnie ją zaskoczył. Może słyszała o jakimś gangu grasującym w okolicy? Przecież dosłownie ktokolwiek mógł skrzywdzić tego dzieciaka. Na dodatek wiedziała, po czym były blizny. Upadła była pod wrażeniem, z takim zapałem może nawet mogłyby pomóc ofiarom tych przestępców.
- Ale to jest pokusa – ta myśl stale rozbrzmiewała jej w głowie, aż w końcu doprowadziła do pewnej teorii – Wie, kto mu to zrobił, wie czym. Może sama należała do tej bandy? – rozważała brunetka. Wciąż nie była pewna co do intencji pokusy, choć była względnie miła, jednak utarte stereotypy nie pozwalały dać tak szybko o sobie zapomnieć.

- To prawda? – spytała chłopaka, gdy Kat wspomniała o tatuażu.

Fritz jedynie spuścił głowę i coś tam wymruczał pod nosem. Można jednak było stwierdzić, że miało to być swego rodzaju potwierdzeniem.

- Nad morze? Chwila! – krzyknęła Avellana – Jesteśmy na środku pustkowia. Najbliższe wybrzeże jest pewnie wiele dni drogi stąd i to konno. A niestety nie mamy nawet jednego wierzchowca. Ty umiesz latać, ale nasza dwójka to zwykli ludzie – przypomniała kobieta – Może lepiej gdzieś… bliżej? – zaproponowała.

Wprawdzie nie spodziewała się podjęcia decyzji bez konsultacji z nią, ale w końcu sama nie miała ustalonego celu, więc nic nie powiedziała. Jednakże zabieranie obcego dzieciaka pół świata od domu nie wydawało się najlepszym pomysłem. Co, jeśli nie mówi całej prawdy? Co, jeśli ma tu kogoś, kto się o niego martwi? Może tylko o tym nie wie?

Po znalezieniu przez pokusę schronienia Av została sama z chłopakiem. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się jak zacząć z nim rozmowę. Młody również nie był pomocny, nie chciał nic mówić.

- Dlaczego ci to zrobili? – spytała w końcu.
- … Byłem bezużyteczny – mruknął młody tak, że ledwo dało się go usłyszeć.
Avellana zmarszczyła brwi i odgarnęła włosy za uszy, aby lepiej go zrozumieć.
- Nie umiałem ich łapać ani nawet kraść… Zresztą sama widzisz, zabrałem ci bransoletkę i oto jak skończyłem – zaszlochał.
- Chwileczkę, kogo łapać?
- Wróżki, chochliki… inne, drobne stworki. Oni potrafili schwytać nawet centaura, a ja głupiego anuraia nawet nie mogłem.
- Anu… czego?
- Takie żaboludki.
- Dlaczego chciałeś je złapać?
- No bo…

W tym momencie wróciła do nich piekielna, o czym donośnie obwieściła. Na dodatek szybko dotarł do nich kuszący zapach pieczonego mięska. Młodemu Fritzowi aż zaburczało w brzuchu. Upadła uśmiechnęła się lekko, gdy to usłyszała.

- Tego nie było – mruknął zawstydzony Fritz.
- No już, chodź coś zjeść. I przy okazji myślę, że Kat też zechce posłuchać twojej historii.

Młody westchnął ciężko. Powoli zaczął akceptować fakt, że kobiety prędzej czy później zdołają wyciągnąć z niego wszelkie informacje.
Awatar użytkownika
Katniss
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Zabójca , Mag
Kontakt:

Post autor: Katniss »

- No dobra, jest żarełko - powiedziała odcinając nogę królika. Jedną dla Avellany, jedną dla dzieciaka, potem przegarnęła po bulwie na prowizoryczne talerze i podała towarzyszce i chłopcu.
- Tylko bez popiołu - zaznaczyła - środek jest jadalny. Nie ma soli, ale znalazłam tymianek. Są jeszcze owoce - wskazała ruchem głowy na miejsce gdzie leżały. Odkroiła sobie kawał mięsa i bez skrępowania zaczęła jeść. Po chwili odezwała się do upadłej.
- Mruczałaś coś wcześniej, że wybrzeże daleko, że nie mamy koni, że jak tam dotrzemy, bla bla bla. Przecież obie mamy skrzydła, nie musisz udawać przede mną człowieka. Przecież obie jesteśmy z piekła rodem. Z resztą od początku wiedziałam, że jesteś Upadłą, twoja aura śmierdzi siarką na staje. Skoro już przy tym jesteśmy, to skrzydeł też już nie musisz ukrywać. Czarne piórka są piękne - uśmiechnęła się. Nie miała pojęcia, że Ava nie zna swojego pochodzenie, że nie wie kim jest i nie może od tak przyzwać swoich skrzydeł.
- Sprawa jest prosta. Raz ja niosę chłopaka, raz ty. Łato nie będzie. Wiem. Ale... Nie zostawię smarka na pustkowiu, a do siebie nie może wrócić. Trzeba mu znaleźć jakieś miejsce. Szewca, który szuka pucybuta, albo stolarza, który chce kogoś na przyuczenie. Miasta są duże, znajdziemy mu dom. Nie wiem jak ty, ale ja i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Nie zrezygnowała z poszukiwań morderców swojej ukochanej, ale musiała złapać oddech. Siedzenie w miejscu nie miałoby sensu. Dobiłoby ją. Znalezienie domu dla sieroty wydawało jej się... jakieś. Trudno było o to, by przez jej umysł przeszło słowo "dobre".
Awatar użytkownika
Avellana
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Zielarz , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Avellana »

Upadła była zaskoczona przygotowanym przez pokusę posiłkiem, nie śmiała jednak narzekać. Nawet nie zauważyła, jak bardzo jest głodna, aż do momentu, gdy wyczuła smakowitą woń pieczonego mięsa. Wcześniej za bardzo zaabsorbowało ją poszukiwanie złodziejaszka i bransolety oraz sam chłopak.

- Mmm, pyszne. To naprawdę milo z twojej strony, w końcu przecież nie musiałaś… – powiedziała do pokusy, a gdy odpowiednio się posiliła, grzecznie podziękowała. Ta pokusa była doprawdy jedyna w swoim rodzaju.
- Mhm, mhm, mniam! – potwierdził chłopak, zapychając się jedzeniem, jakby od tygodnia nic nie miał w ustach, przy okazji nie grzeszył również kulturą, o czym świadczyło jego donośne beknięcie.

Jednakże dobry humor Avellany prysł, gdy Kat po raz kolejny poruszyła temat skrzydeł. Brunetka naprawdę nie rozumiała, czemu wszyscy jej to wmawiają, a jednocześnie była zbyt uparta, by zaakceptować fakt, że może coś jest na rzeczy.

- Kat…- zaczęła z ciężkim westchnięciem – Ja naprawdę jestem człowiek i nie wiem, o czym ty mówisz. Naprawdę cudownie byłoby mieć skrzydła, ale no spójrz – Av wstała, podskoczyła i zamachała rękami, imitując lot. Wyglądało to niesamowicie głupio, ale dziewczynie powoli kończyły się pomysły jak wytłumaczyć, że naprawdę nie potrafi latać – Widzisz? Nic się nie dzieje, nie wyrastają mi żadne skrzydła. Poza tym może ten zapach siarki to… tylko twoja aura? Chyba że o czymś nie wiemy młody – zachichotała i lekko szturchnęła go łokciem.
- Uh? – Fritz był zdezorientowany, ponieważ całą swoją uwagę poświęcił dojadaniu resztek.
- Tak więc… Naprawdę bym chciała zrobić tak, jak mówisz, ale nie potrafię. Dlatego, może skupimy się na jakimś bliższym miejscu? Ewentualnie możesz podlecieć kawałek i sprawdzić, czy nie ma w pobliżu jakiejś gospody, czegokolwiek gdzie można by się zatrzymać albo czy jakiś handlarz nie zmierza tędy i nie mógłby nas podrzucić – rozważała piekielna – Bo nawet jeśli bym miała skrzydła, to chyba taki długi lot również byłby męczący, nie? W sensie nie znam się, może to jest mniej męczące niż chodzenie no ale jakby się miało kogoś nieść to… No wiesz – dodała.
- A możemy wyruszyć jakoś… później? – odezwał się chłopak. Mocno trzymał się za brzuch i ledwo mówił – Chyba zjadłem troszkę… za dużo? – powiedział zawstydzony.
- Widać… - Avellana spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami – Tylko wiesz, że lepiej podróżować, póki jest jasno? Nocą może być tu niebezpiecznie, chyba słyszałeś legendy?
- Jakie legendy?
- No wiesz, o tych wszystkich stworach żerujących nocą… - podpuszczała go. Nie chciała tu zostać, kto wie, czy ci ludzi z gangu nie zaczęliby go szukać. Poza tym to miejsce wyglądało niemalże jak wymarzona kryjówka dla typów spod ciemnej gwiazdy. To, że akurat pokusa okazała się całkiem miła, nie oznaczała, że reszta napotkanych osób też taka będzie.
- Emm… Wiesz co? Chyba już mi lepiej, jestem zwarty i gotowy! – wstał na równe nogi i uśmiechnął się krzywo, udając, że wcale nie boli go brzuch z tego obżarstwa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ruiny Nemerii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości