ElisiaBohater w stali

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Nie chciała go obudzić nawet o tym nie myślała, że już śpi. A widok jego nagiego torsu onieśmielił ją nieco. Usiadła na brzegu łóżka, tak jak jej wskazał.
- Przepraszam, nie chciałam cię budzić, ja tylko... - zamilkła na chwilę i pomyślała jak chce ubrać w słowa swoją prośbę. Nigdy nie siedziała na czyimś łóżku, nie była w czyimś pokoju... Interesy załatwiała zawsze w progu drzwi, albo na rynku. Ludzie podchodzili do niej, oglądali, kupowali lub zamawiali na następny dzień...
Będą z Viktoriusem sam, na sam czuła... właściwie nie wiedziała jak to opisać. Zazwyczaj pewnie czułaby strach i zakłopotanie. Teraz jednak przeszywał ja dziwny dreszcz, jakby czekała na rozwój sytuacji.
- Zastanawiałam się czy mógłbyś mi opowiedzieć o Planach Niebieskich? Jak wyglądają? Jak tam jest? - miała jeszcze mnóstwo pytań i może by powiedziała wszystkie na jednym wydechu, gdyby Viktorius siedzący obok nie złapał ją za ręce leżące na kolanach. Uspokoiło to ją trochę. Spojrzała w jego pewne, dumne oczy i przez chwilę wydawało jej się, że już wie, jak jest w niebie.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Faktycznie, jej rany otworzyły się na nowo. Ta po skrzydle cóż, ona towarzyszyła ją odkąd pamięta... najwidoczniej źle ją zabandażowała.
Była posłuszna, odwróciła się i pozwoliła Viktoriusowi opatrzyć rany. Na jej twarzy znów pojawiły się wypieki, a z każdym jego dotknięciem przeszywał ją dziwny dreszcz. Dawno tego nie czuła, chyba w ogóle nigdy tego nie czuła. Było to tak dziwnie przyjemne... Nie wiedziała czy powinna się tak czuć... czy to właściwe?
Gdy zawiał podmuch na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Świeca zgasła, a oni pozostali w ciemnościach rozświetlanych tylko wpadającymi promieniami księżyca. Założyła lekko ramiączko na ramię i odwróciła się by podziękować Viktoriusowi. Jej twarz... była tak blisko. W jego oczach widziała blask księżyca. Jego usta, były tuż przy jej ustach. Jego nagi tors, unosił się i opadał wraz ze spokojnym oddechem.
Odruchowo spuściła wzrok.
- Dziękuję - powiedziała nieśmiało.
- Dziękuję za wszystko - dodała patrząc już w jego oczy.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Nie mogła pojąć co się do końca dzieje. Jego usta były tak gorące, delikatne...jego uścisk tak pewny i bezpieczny. Czuła się jakby rozdarta, jedna z jej stron pragnęła więcej i więcej,druga podpowiadała jej, że nie powinna, że to co robią jest niewłaściwe. Co prawda Viktorius uratował ją, uleczył, ale nie znała go nawet dobę. I w ogóle czy Anioł powinien robić takie rzeczy?
Przez chwilę przywarła do niego jeszcze bardziej, by choć na chwilę poczuć ciepło bijące od niego... ale po chwili przestała go całować, spojrzała w dół, założyła ramiączko. I odwróciła się do anioła, jeszcze trzymał ją za rękę.
-Przepraszam - powiedziała, po czym wybiegła lekkich truchtem z pokoju.
Jak ona mogła? Jak mogła pozwolić na coś takiego? A co jeśli stwórca ukaże i jego? Co jeśli zrobiła coś tak strasznego, że inne anioły nie powinny się z nią zadawać? Co jeśli Viktorius nie wie o tym kim jest Luxuria?
W głowie miała mnóstwo myśli, zbyt wiele. Obijały się o siebie tworząc eksplozje nie do wytrzymania.
Zamknęła za sobą drzwi swojego pokoju i zaczęła cicho płakać pod drzwiami. Dlaczego? Sama tego nie wiedziała. Nie wiedziała nic. I to ją bolało najmocniej, sprzeczne uczucia, niejasności...
Może opowieści Viktoriusa by jej pomogły... a może to ona sprowadzi na niego katastrofę... a na to nie mogła pozwolić. Chyba, chyba nie może...
Bo kiedy znów przypomniało jej cię ciepło bijące od niego i męskie, delikatne usta... w brzuchu zaczęła czuć ciepło, a usta same układały się w uśmiech. Tylko, że... no właśnie ..,. tylko co?
Luxuria nie wie w końcu ile nad tym wszystkim rozmyślała, w końcu zasnęła skulona pod drzwiami.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Wilkomir nie miał zamiaru spać tej nocy. W końcu miał misję do wykonania, poza tym chciał trochę pomyśleć o tym, co stało się tego dnia. Więc zmierzając do gospody, przypadkiem natrafił na walkę anioła, dziewczyny o nadprzyrodzonych mocach i grupki zwykłych rzezimieszków. Po Turmalii miał nadzieję na chwilę odpoczynku. Widać pisana jest mu nieprzerwana walka. Odkąd tylko pamięta walczył. Zawsze jednak w dobrej sprawie. Jego ręce nie splamiły się nigdy krwią niewinnych istot. Tak było i tym razem. Przecież pomagał komuś. Prawdopodobnie anioł poradziłby sobie sam, ale nie mógł wtedy po prostu odejść.

Szedł jedną z głównych ulic. Była dobrze oświetlona, a gdzieniegdzie pojawiała się straż nocna. W końcu jeden z nich zaczepił łucznika.
- Co robisz o tej porze na zewnątrz? - spytał twardo, jednak jego głos brzmiał bardziej przyjaźnie niż groźnie. Rzadko trafiał na takich ludzi.
- Zbieram myśli. Nocą lepiej mi to idzie - odpowiedział łucznik.
- Nie wyglądasz na filozofa. Bardziej na żołnierza. Pod czyim herbem służysz? - spytał strażnik, patrząc na miecz.
- Nie jestem niczyim rycerzem ani żołnierzem. To do samoobrony. Przepraszam, ale czy coś się stało, czy po prostu jest zakaz przebywania na ulicy o tej porze?
- Ależ skąd, po prostu zauważyłem uzbrojonego mężczyznę w kapturze na środku ulicy, grubo po północy. Jestem strażnikiem, moim zadaniem jest ochraniać to miasto. Wydajesz się być porządnym człowiekiem, możesz iść dalej - strażnik machnął ręką i poszedł w swoją stronę. To zdarzenie było dość dziwne. Oczywiście, parę razy bywał zatrzymywany nocą przez straż, ale zawsze po tym musiał tłumaczyć się w komnatach dowódcy. Nigdy go jeszcze nie puszczono od razu. Nic to. Idąc tak przed siebie, Wilkomir miał wrażenie, że ktoś go śledzi, ale za każdym razem jak się odwracał, widział tylko rzędy domów i pustą ulicę. Na chwilę przystanął i zaczął nasłuchiwać. Co prawda miał już swoje lata, ale słuch miał doskonały. I tak, przez dosłownie sekundę, słyszał jakiś szmer wysoko nad głową. To pewnie tylko kot, ale lepiej być ostrożnym..., Skręcił w jakąś boczną uliczkę i zniknął w cieniu. Szedł ciągle do przodu, trzymając dłoń na rękojeści miecza. Znowu ten szmer...Poderwał głowę do góry, gdy nagle coś powaliło go na ziemię. Zachowując zimną krew, kopnął to "coś". Podniósł się szybko na nogi. Przed nim, wśród skrzynek leżała jakaś czarna postać. Ledwo się do niej zbliżył, ta wyciągnęła błyskawicznie rękę, a Wilkomir poczuł kłujący ból w udzie. Z nogi wystawał mu mały nożyk do rzucania, a sądząc po tym przeszywającym całe ciało bólu, był zatruty. Tylko tego mu brakowało. Trucizna skutecznie spowolniła jego ruchy. Cały świat wirował mu przed oczami, w uszach szumiało jak nigdy. Zaczął zataczać się, nie mogąc złapać równowagi, machał ręką, próbując się o coś oprzeć. Wtem czarna postać kopnęła go z całej siły w żołądek. Cios był tak potężny, że Wilkomir na chwilę stracił oddech i wylądował na plecach.
- To tylko ostrzeżenie. Zaltan jest nasz - coś syknęło mu do ucha, jakby wąż, a po chwili już tego nie było. Łucznik ledwo stanął na nogach i opierając się o ścianę, zaczął iść w stronę karczmy. Na szczęście nie odszedł daleko, bo widział zarys jej dachu. Trucizna rozprzestrzeniała się po całym układzie krwionośnym, sprawiając taki ból, jakiego jeszcze nigdy nie czuł. Chciał krzyczeć, ale nie mógł wydobyć z siebie choćby najmniejszego piśnięcia. Szedł więc zgięty wpół. Czuł jakby wszystko w nim zastygało. Na przemian było mu zimno i gorąco. Co to do cholery jest!!Myślenie też sprawiało mu ból, tak jak oddychanie, mruganie, życie. Był już blisko. Tylko minąć drzwi. Ale co wtedy? Nie jest w stanie nic powiedzieć, więc jak kogoś zawoła. Wtoczył się do pomieszczenia.
- Po-po-pomocy... - zebrał w sobie całą siłę woli, ale mimo to jego słowa były tylko głuchym ruchem warg. Nikt go nie usłyszy. Znajdą go martwego na środku podrzędnej gospody. Piękna śmierć. Może gdyby dostał się do któregoś pokoju. Dziewczyna. Tak, obudzi ją. Jeśli tylko wdrapie się po schodach. Były teraz jak najwyższe szczyty Gór Dasso. Pierwszy stopień. Znowu to kłucie w udzie. Już zapomniał, że ma ciągle wbity nóż, kolejny krok i kolejny stopień. Bolało jak cholera. Wszystko. Miał wrażenie, że nawet włosy go bolą. Trzeci stopień. Pragnął śmierci. Tak bardzo chciał umrzeć, pozbyć się tego bólu, ale wtedy przypomniał sobie wszystkich, na których mu zależało: Grainne, Leuthel, Amelia...Nie, musi żyć dla nich. Wydał z siebie bezgłośny krzyk i stawił kolejny krok, i kolejny, i jeszcze jeden. Był już na półpiętrze. Świat znowu zaczął wirować, a wrażenie to z sekundy na sekundę się nasilało. Uszy przeszył potworny pisk, po którym wszystko było takie ciche. Nagle wszystkie siły witalne uszły z niego, jakby nagle jego dusza wyparowała i zostawiła bezwładne ciało, które z łoskotem runęło w dół. Leżał na podłodze, obolały od trucizny i upadku, oczy powoli mu się zamykały, a ostatnie co usłyszał, to drzwi, otwierane przez zbudzonych gości, nocujących w gospodzie.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Obudziły ją ciepłe promienie słońca. Przetarła powoli oczy, spała pod satynową pościelą, zza okien było słychać świergot ptaków. Naprzeciw niej w pokoju była mahoniowa kosmetyczka, obok jej głowy stał mały stolik z lampą i książką. Usiadła, przeciągnęła się. Na sobie miała letnią, jedwabną koszulę nocną. I miała skrzydła, oba, nie chowała ich kiedy była u siebie, Spojrzała na miejsce obok, jeszcze w sennych marzeniach spoczywał Viktorius. Jego tors był nagi, a z łopatek wyrastały potężne skrzydła którymi przykrył się niemal całkowicie. Jego obecność u jej boku nie zaskakiwała, właściwie to Luxuria była już do tego przyzwyczajona i bardzo ją to cieszyło.

Ze snu wyrwał ją gwar na korytarzu. Co? Spałam pod drzwiami? Przysłuchała się ludziom po drugiej stronie.
- Pewnie jakiś pijaczyna.
- A może jest chory?
- Pewnie przyniósł jakieś choróbsko i chce teraz innych pozarażać, włóczęga rąbany!
Po chwili tłum ucichł.
Luxuria wyjrzała przez małą szparę między drzwiami a futryną, przy schodach stały może z trzy osoby. Była ubrana więc wyszła.
Wtedy też zobaczyła leżącego na schodach Wilkomira. Podbiegła szybko, przyjrzała mu się. Nie był pijany.
-Przenieście go na moje łóżko - powiedziała do mężczyzn przyglądającym się całej scenerii. Akurat jej się posłuchali. Było to dla niej dość dziwne, zazwyczaj ludzie ignorowali ją. Zazwyczaj mówiła cicho i bez przekonania, nie wiedziała co w nią teraz wstąpiło, może taka sytuacja?
W jego udzie sterczał malutki nożyk, Luxuria delikatnie, aczkolwiek stanowczo wyciągnęła go za pierwszych ruchem. Wilkomir półprzytomny zerwał się lekko z bólu. Na nożyku wraz z krwią pomieszana była jakaś substancja, coś co sprawiało, że krew stawała się lekko zielona. Ona na to nie mogła nic poradzić , może Viktorius uleczy go tak jak uleczył ją. Zawołała jedną z przyglądających się sytuacji dziewczyn i kazała jej pójść po anioła. Nie wiedziała ile czasu ta trucizna krążyła już w ciele łucznika, być może anioł przyjdzie wysłuchać tylko jego ostatniej spowiedzi...
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Powoli odzyskiwał przytomność. Słyszał wokół siebie kilka głosów, wśród których rozpoznał Viktoriusa. Udało się. Usłyszeli go. Próbował otworzyć oczy, ale powieki ciązyły mu niemiłosiernie, a każdy promień światła uderzający jego oczy był jak najjaśniejszy błysk niebiański. Zrezygnował więc z tego. Chwilowo musi polegać na słuchu. Noga wciąż go bolała, choć już nie tak bardzo jak wcześniej. Najwyraźniej anioł pozbył się części trucizny, jednak nie całej, gdyż łucznik wciąż czuł się bardzo nieswojo. W głowie nadal mu szumiało, a gdy tylko próbował poruszyć którąś kończyną, czuł przeszywające kłucie. Anioł wciąż siedział obok niego. To bardzo specyficzny osobnik.... Nie wytrzyma tak dłużej. Musi się podnieść, usiąść. I otworzyć te cholerne oczy. Znowu podjął próbę podniesienia powiek. Tym razem udało się. Wpatrywał się chwilę w deski na suficie. Zebrał w sobie całą siłę jaką w tej chwili posiadał i zmienił pozycję. Czuł ten ból, ale zaciskając zęby, udało mu się usiąść. Anioł wpatrywał się w niego. Wilkomir chwilowo nie zwracał na niego uwagi. Spojrzał tylko na obandażowaną nogę. O ile trucizny łatwo się nie pozbędzie, tak samo rozcięcie na nodze zrośnie się najpóźniej do jutra. Lata zażywania mikstur leczniczych w domowym obozie. Ból powoli przechodził, jednak wciąż był wyczuwalny. Odwrócił głowę w stronę Viktoriusa.
- Dziękuję ci za pomoc...- wyszeptał cicho. Gardło jak i język miał suche, jakby przez tydzień nic nie pił. Już chciał sięgnąć po butelkę stojącą obok, ale domyślił się, że zawartość służyła do dezynfekcji rany i nie jest raczej zdatny do picia, zwłaszcza w takim stanie. Więc Zagun jest na prawdę ważny. Nigdy wcześniej nie spotkał tak wykwalifikowanego zabójcy. Tylko ostrzeżenie. Jeśli myślicie, że się poddam, to najwyraźniej mnie nie znacie.... Po jego twarzy przebiegł uśmiech, który już po chwili zmienił się w grymas bólu. Trucizna wciąż działała. Kontynuuje misję, ale najpierw musi trochę odpocząć. Problem w tym, że nie wiedział ile mu zostało czasu. Krasnolud mógł być nawet martwy. Mimo to, Wilkomir nie spocznie, póki nie odnajdzie jego, albo jego ciała. Wolałby pierwszą opcję. Teraz musiał się czegoś napić. Byle czego, szybko. Był jednak zbyt dumny, by prosić o to anioła, więc spróbował wstać. Próba zakończyła się rozrywającym bólem i upadkiem na podłogę. Viktorius podniósł się tylko, ale łucznik machnął mu ręką i tym razem wstał, opierając się ściany, ruszył w stronę drzwi.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Luxuria zastanawiała się nad swoim snem, był dziwnie przyjemny, ale i... dziwny. Przecież postanowiła, nie będzie narażać Viktoriusa na gniew Pana. Uśmiechnęła się, dobrze, że był obok, mógł uleczyć Wilkomira, ona... cóż kiedyś słyszała o wyciąganiu trucizny za pomocą magii wody, jednak nigdy tego nie próbowała. Kiedy odezwał się do niej Viktorius uśmiech zniknął z jej twarzy. Myślała, że może będzie chciał porozmawiać o tej całej sytuacji, że wtedy będzie mu mogła wytłumaczyć swoje zachowanie... on jednak milczał, jak gdyby nic się nie stało. A może dla niego nic się nie stało, może to nie, aż tak prawy anioł jak myślała i podróżując z miejsca do miejsca spotyka się z różnymi kobietami. Magnum... on taki był przez pewien czas... musiała odpędzać od niego kobiety, lub przyglądać się jak z nimi romansuje by później zostawić z nadzieją w sercu... tylko... Kim był Magnum? I czemu sobie teraz to przypomniała?
Kiedy miała już wyjść Wilkomir otworzył oczy. Całe szczęście! Nie chciała na początku do niego podchodzić, mógł być w szoku... i był. Od razu chciał wyjść z pokoju. Tylko po co?
Luxuria spojrzała pytająco na anioła. Czy on powinien w tym stanie chodzić? To nie ona była tu lekarzem.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Luxuria poszła za Viktoriusem jakby trochę niechętnie, nie wiedziała do końca co ma zrobić, czy zostać z Wilkomirem i przekonać go by odpoczął, czy pójść i posłuchać o Niebie. Z jednej strony wiedziała, że Wilkomira raczej nie przekona, z drugiej obawiała się co może zajść w pokoju. Czy znowu ją pocałuje?
W końcu jej ciekawość zwyciężyła, tym razem usiadła nieco dalej. Na początku była trochę zakłopotana. O co ma zapytać?
-Jak wygląda niebo? - zapytała się po chwili, cicho i jakby spod nosa.- Dosyć ogólne pytanie - odpowiedział odgarniając włosy w tył. - Wyobraź sobie lewitujące pośród chmur miasto, które mimo swej masywności, mknie na niebie jak piórko. Głównymi kolorami budowy to niebieski, złoty i biały. Do tego dochodzą szklane podłogi, przez które możesz zobaczyć świat pod sobą, lecz ci na dole nic nie widzą.
Szklane podłogi? Biel złoto i niebieski? Jak to wszystko unosi się na szkle? Jak wysoko zawieszone jest to Niebo? Czy to miasto się porusza? Czy jest ogromne jak cała Środkowa Alarania?
- Po chwili jednak się ożywiła - Czy w niebie chodzisz zawsze w zbroi i ze skrzydłami? Czy wszyscy mają białe skrzydła czy są tez inne odcienie? Czy każdy anioł jest wojownikiem?
- Prawie wszyscy, chodzą w swych pancerzach, lub szatach. Ni zmieniamy swojego wyglądu na ludzki. Na taki jaki teraz widzisz. Skrzydła mamy odkryte, to nam dodaje atrakcyjności, a przynajmniej tak się uważa. I nie, nie każdy jest wojownikiem - Viktorius chciał się napić, ale jego bukłak był już pusty, więc oczekiwał kolejnego pytania.
- Są duże? A ciężkie? - Luxurii zaświeciły się oczy.
- To zależy od osoby, wiadomo że te skrzydła muszą unieść swojego właściciela. Wielkość jest prawie proporcjonalna, co do wzrostu. Powinnaś brać przykład ze swojego ukrytego - Lekko się uśmiechnął, dodając ostatnie zdanie.
- Na twarzy Luxurii pojawiło się zakłopotanie. - A kto decyduje o tym czy zostanie się wojownikiem? - wyraźnie nie chciała poruszać tematu sowich skrzydeł. Jej skrzydła? Skrzydło... nikt kto nie odświadczył takiej straty nie wie jakie to uczucie... jak stracić dziecko...
Dziecko? Małe, chore, niczemu nie winne... przed oczyma miała jakiś obraz, ktoś leżał na łóżku i się modlił... tylko kto to był? Czuła zakłopotanie, tyle obrazów, rozmazanych wspomnień... tak dużo myśli... wszystkiego.
- Predyspozycje, siła, zręczność, inteligencja to wszystko musi zostać gdzieś użyte. Nie pozwalamy sobie by marnować potencjał na rzecz innych mniej ważnych celów. - odpowiedział Viktorius
Luxuria czuła jakby tysiące myśli obijało się o jej umysł. Im bardziej próbowała sobie coś przypomnieć tym bardziej bolało. Złocista wieża unosząca się nieopodal miasta... kolejna fala bólu . Ona i anioł imieniem Magnum i kolejne uderzenie. Jej kruche ciałko nie mogło tego znieść i najwidoczniej Stwórca nie chciał by dowiedziała się o swojej przeszłości.
Spojrzała na Viktoriusa... był taki podobny... później tylko obrazy kolejno się rozmazywały, a ona zaczęła widzieć ciemność.
Opadła bez sił na łóżko.
Viktorius
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viktorius »

...
Ostatnio edytowane przez Viktorius 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Gdy mijał się z Luxurią usłyszał komentarz Anioła. Puścił go mimo uszu. On wiedział swoje, musiał się czegoś napić, a to co inni o nim sądzą mało go obchodzi. Dosłownie stoczył się ze schodów i zatrzymał dopiero przy barze.
- Nalejcie mi miodu. Szybko, bo zaraz język mi się sproszkuje - powiedział do karczmarza i już po chwili chciwie żłopał napój. W życiu nie pił tak wyśmienitego miodu, ale to pewnie efekt trucizny.
- Jak się pan czuje, panie Wilkomirze? - zapytał zatroskany karczmarz.
- Znacznie lepiej niż kiedy tu przyszedłem. Widać ten Zagun jest bardzo ważnym krasnoludem, bo to przez niego tak mnie urządzili.
- Powinien pan odpocząć i później go poszukać. Dam panu najlepszy pokój...
- Nie trzeba, na prawdę. Odpocząć nie mogę. Muszę go jak najszybciej znaleźć. Zwłaszcza po tym incydencie.
- No tak. To musi być ważna misja dla Bractwa, prawda?
- Od samego Założyciela. Muszę go sprowadzić do Kwatery. Teraz to będzie jeszcze trudniejsze.
- A kim są, jeśli można spytać, pańscy towarzysze? Też członkowie Bractwa?
- Nie, spotkałem ich przed gospodą. Napadła ich jakaś grupa bandytów. Dziewczyna była ranna i trzeba było pomóc - Wilkomir właśnie kończył miód. Siedział tak jeszcze dłuższą chwilę i przysłuchiwał się rozmowom ludzi. Z reguły dotyczyły one rzeczy przyziemnych, jak rodzina, praca, to jak się wiedzie komuś, albo czy w końcu zdobył córkę młynarza. Wtedy do uszu łucznika dotarła wyjątkowo ciekawa rozmowa.
- I co z tym krasnoludem? Wiadomo gdzie jest? - słowa te wypowiedział niski, ale barczysty mężczyzna, ubrany jak typowy rzezimieszek. Towarzyszem rozmowy był znacznie wyższy, ale i chudszy osobnik. Po uszach poznał, że jest to elf. Wyglądał na prawdę ludzko.
- Nie tak głośno, bęcwale...Siedzi gdzieś schowany wśród reszty śmierdzących krasnali. Pewnie w ich dzielnicy. Poza tym, mamy większy problem - mówiąc to nieznacznie wskazał głową na łucznika, czego Wilkomir oczywiście nie mógł zobaczyć.
- To on? Przecież wczoraj...
- Stul pysk. Wczoraj nic się nie wydarzyło - mięśniak został cicho skarcony przez elfa. - Silny jest, to widać, ale znajdę na niego sposób. Wkrótce...
Łucznik przerwał podsłuchiwanie, gdyż w tym momencie podszedł do niego karczmarz z nietęgą miną.
- Coś się stało? - spytał.
- Ten kapłan, z którym pan tu przyszedł. Niezły z niego gagatek. Widziałem właśnie jak niósł na rękach tą dziewczynę, co ranna była.
- I?
- Była nieprzytomna i naga. Mnie to wygląda na ewidentne dobieranie się do młodych panienek. Gdyby był chłop to bym jeszcze zrozumiał, ale toć to kapłan. No jak tak można? Straż muszę wezwać. Sam Stwórca wie ile jeszcze takich niewinnych dziewczyn może wykorzystać.
- Myślę, że dramatyzujesz, karczmarzu. Rzeczywiście kapłanowi nie przystoi grzeszyć z dziewczętami, ale chyba każdemu należy się odrobina przyjemności w życiu - Wilkomir starał się wyglądać na spokojnego, jednak w myślach zaczął kłótnię ze sobą. Przecież jest Aniołem. Anioły chyba nie robią takich rzeczy? To niemożliwe aby ją skrzywdził. Z drugiej strony, niejeden pewnie by się skusił. Co prawda osobiście zatłukłbym każdego, który do bezbronnej, nieprzytomnej dziewczyny się dobierał, ale przecież karczmarz nie widział wszystkiego.
- Gdzie zaniósł dziewczynę?
- Do jej pokoju.
- Więc po prostu pójdę tam i się spytam. Wstrzymajcie się proszę z wzywaniem straży - wstał powoli i poszedł do pokoju Luxurii. Zapukał do drzwi, ale nikt nie odpowiadał. mimo to postanowił wejść. Ostrożnie uchylił drzwi. Dziewczyna wciąż była nieprzytomna, albo spała. Nie wyglądała jakby przed chwilą była napastowana. Nie miała na ciele żadnych śladów walki. To znaczy Wilkomir nie widział takowych, bo pod sukienkę jej nie zaglądał. Widok zapewne byłby przyjemny dla oka, ale honor swój i zasady ma. Chwilę jeszcze popatrzył na Luxurię, po czym odwrócił się do drzwi i chciał wyjść. Wtedy właśnie dziewczyna się ocknęła.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

-Wlkomir - powiedziała cicho i ze zdziwieniem. Oczekiwała tu Viktoriusa, a jednak... jednak go tu nie ma... I właściwie gdzie ona jest?
- Co się stało? Jesteś już zdrowy? - zapytała cieniutkim głosem. Chciała podejść do niego, złapać za ramię, zatrzymać choć na chwilę. Tak też zrobiła, choć nogi lekko się jeszcze pod nią uginały.
- Opowiedz mi o Twoim celu. Dlaczego jest taki ważny, że narażasz dla niego swoje życie?
Podeszła do okna, było otwarte, ale nikogo nie widziała. Choć gdzieś w oddali czuła jego obecność. Viktoriusa i Pana.
Czy Pan ją kocha? Czy jej sen stanie się jawą? Czy ona tego pragnęła. W jej głowie był taki zamęt. Kiedy tylko pomyślała o Viktoriusie... jakby nagle stawała się cieplejsza, jakby wszystko nagle nabierało kolorów i stawało się jaśniejsze, prostsze, magiczne. Nie wiedziała jednak co on czuł do niej i obawiała się najgorszego. A może i najlepszego? Może ten sen nie jest dla niej przeznaczony, tak samo jak skrzydła.
Odwróciła się, Wilkomir nadal stał w drzwiach, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Proszę usiądź. Wskazała na miejsce na łóżku po czym sama usiadła niedaleko. Zadziwiające, jeszcze niedawno, siedziała podobnie z Viktorisem. Jeszcze niedawno, a teraz... już go nie było. Czy odszedł na zawsze? Czy może wróci? I co się właściwie wydarzyło?
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości