Jaka była Saeko wie niewielu... mówimy oczywiście o jej służbie u Stwórcy. Podobno była jedną z najbardziej oddanych i ukochanych córek Bożych – o ile
możemy sugerować stronniczość Boskiej istocie. Była znana przez wszystkich, żyła szczęśliwie... ale... no właśnie ale? Co mogłoby pchnąć ukochaną
córkę Bożą do zdrady na Bogu? Nikt tego nie wie... pewnego dnia z niebiańskich terenów po prostu znikła znana wszystkim dziewczyna.. Nikt prawie już
o niej nie pamiętał, nikt nie pytał, nikt się nie interesował... zupełnie jakby przestała istnieć...
Był to deszczowy dzień. Kto mógł nie wyszczerbiał nosa spod dachu. Pewna jednak dziewczyna nie zważając na ulewę przemierzała drogi, by wejść w
gęsty las. Twarz jej przykryta była ciemną grzywką przyklejoną przez wilgoć do jej drobnej twarzyczki, ciało odziane w dawniej zwiewną, piękną, białą
sukienkę, marzło od przemokniętego, cienkiego materiału. Twarz niewiasty zbladła mocniej. Wielkie, białe skrzydła utrudniały jej drogę, a umysł
spowiła ciemna mgła. Nie pamiętała nic..
Nagle bębnienie deszczu zagłuszone zostało gwizdem przecinanego powietrza. Grot przebił skórę i utknął w prawym skrzydle. Z ust upadłej wyrwał się
donośny krzyk. Obróciła się i napotkała spojrzenie dwójki wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn. Ruszyła ku ucieczce... nadaremnie… kolejna strzała
przecięła nocne niebo, tym razem raniąc drugie skrzydło
-Dobrze, teraz nam już nie ucieknie! - zawołał jeden z nich.. zapewne gdyby ciemnowłosa nie skupiła się na słuchaniu, a patrzeniu pod nogi nie potknęłaby
się o wystający konar drzewa…
Cisza…
Żyję?
Uniosła spojrzenie na miejsce gdzie jeszcze wcześniej stali mężczyźni i zamarła ze zdziwienia. Biała istota stała nad dwoma ciałami. Na pierwszy rzut oka
wyglądała ta istotka jak wielki na 34 pręta (jakieś 3,34 metra), biały wilk. Z jego kufy kapała krew. Ciemne ślepia istoty spokojnie spoczęły na Saeko
-Wszystko dobrze? - usłyszała kobiecy głos. Ciemnowłosa upadła zaczęła rozglądać się po wszystkich stronach, nie mogąc dojść skąd dochodziły słowa
-To Ja mówiłam do Ciebie - oczy dziewczyny spoczęły na zbliżającej się do niej wilczycy…
Wielka, biała wilczyca trzymała w pysku tył sukienki Upadłej .. której skrzydła w jakiś tajemniczy sposób znikły. Miała zmartwiony wyraz pyska, a z jej
długiej sierści spływały krople deszczu, który niemiłosiernie lał się z nieba.
Wilczyca zaniosła Saeko do jednej z pobliskich wiosek, gdzie dziewczyna uczyła się od mieszkańców wielu rzeczy i poznawała wszystkie zasady życia o
jakich - ze względów oczywistych nie pamiętała.
W wiosce Saeko spędziła czterdzieści lat, lecz zapragnęła poznać odpowiedź na kilka pytań związanych z jej obecnym, a przede wszystkim tym sprzed jej
zaniku pamięci (przede wszystkim – dlaczego ma skrzydła i dlaczego, do holendra, nie zmieniła się wcale przez te trzydzieści lat?)
Hisae spojrzała na przyjaciółkę, którą widocznie coś trapiło. Włożyła jej w dłonie kołczan.
-To dla Ciebie - rzekła pogodnie uśmiechając się, przez co mocniej widać było jej zmarszczki.
-Kołczan? - zapytała zdziwiona, na co Hisae spojrzała na nią urażona
-Nie zwykły kołczan… przyda Ci się w podróży – jest to magiczny kołczan, w którym strzały nigdy się nie kończą - wyznała dumna z siebie, że udało jej się
zdobyć jakże przydatny dla każdego łucznika artefakt.
-Nie mogę tego przyjąć.. -
-Oczywiście, że możesz i tak zrobisz - rzekła twardo ku przyjaciółce -.. będę spokojniejsza jak będziesz go miała, a poza tym, to dar również od czcigodnej
Saeko - to dodając zakończyła rozmowę
Czas upływa niemiłosiernie, więc Saeko zdecydowała się na jak najszybsze opuszczenie osady.. oczywiście ów decyzja sprawiała jej swego rodzaju
smutek i przyszłą tęsknotę za przyjaciółmi, ale musiała to zrobić.
Tego dnia z nieba lała się ściana deszczu, zupełnie jak wtedy, gdy Sanae została przyniesiona przez Sasae do wioski…
Ciemnowłosa delikatnie pogładziła mokre futro wilczycy
-Jak nie chcesz nie musisz ze mną iść - powiedziała przytulając do niej głowę przez kaptur.
-Jak będziesz tak jęczeć to nie pojadę… - zaśmiała się Sasae i schyliła się lekko, by brunetka nie miała problemu ze wskoczeniem na jej grzbiet. Gdy
dziewczyna miała już ruszyć ku bramie, usłyszała jakieś wołanie.
-Nie możesz zabrać nam Sasae! - krzyknęła kobieta wybiegająca z karczmy. Dziewczyna rozpoznała w niej jedną z wyżej postawionych kapłanek. Saeko
naciągnęła maskę na nos i zacisnęła mocno uścisk na sierści na karku wilczycy. Wzięła głęboki wdech by uspokoić oddech
-To jej wybór.. - powiedziała i nie dając nikomu czasu na reakcję opuściła wioskę…
I tak jesteśmy teraz na etapie życia Saeko na jakim już została. Od opuszczenia wioski upłynęło dwadzieścia lat, a dziewczyna nic, a nic się nie zmieniła.
Korzystając ze swojego wyszkolenia, została osobą na najęcia jako morderca lub ochroniarz… wszystko tylko po to, by móc podróżować i szukać
informacji o sobie...
Dziewczyna mieszka przede wszystkim w lesie, choć chętnie korzysta z możliwości przespania się w stodole czy innym miejscu wraz ze swoimi
towarzyszami. Nie jest też kapryśna, grzecznie zjada mięso jakie upolują wspólnie z przyjaciółkami… jednakże woli je podgrzać nad ogniem, niż jeść
surowe co spotyka się dezaprobatą ze strony wilczycy. Przez te lata dziewczyna szlifowała swoje zdolności do poziomu jaki ma teraz…
Co dodać jeszcze? O! Znana jest ze swojej skrupulatności w wykonywaniu prac… oraz bezwzględności w pozbawianiu swoich celów życia, w sposób
szybki i najczęściej bezbolesny.
Jednakże ludzie nie chcący jej nająć z reguły unikają jej obawiając się w niej potencjalnego mordercy.
Skrzydeł jak nie rozkładała, tak nie rozkłada… choć… raz, tylko to zrobiła, a osoba, która widziała je, zabrała tę wiedzę do grobu…
O właśnie.. a skąd dziewczyna ma sokolicę?
Odpowiedź jest dość prosta i nie wymaga żadnych specjalnych wyjaśnień. Przechadzając się przez miasto, Saeko zauważyła kupca trzymającego sokoła
w nadto ciasnej klatce i najnormalniej w świecie odkupiła go od złego mężczyzny. Okazało się, że ów sokół był sokolicą i by okazać wdzięczność
wybawicielce, postanowiła z nią zostać.