Oglądasz profil – Ayame

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Ayame Eloise Masumi
Rasa:
Eravallian
Płeć:
Kobieta
Wiek:
17 lat
Wygląda na:
17 lat
Profesje:
Arystokrata
Majątek:
Majętny
Sława:
Rozpoznawalny

Aura

Lekko opadająca, niby z jedwabiu emanacja nie charakteryzuje się wybitną siłą czy też kolorami. Owszem, można dojrzeć mieniącą się obsydianem poświatę czy też delikatną, koronkową miedź wszytą w cynkowy materiał, ale barwy te nie lśnią blaskiem najstarszych aur. Czuć zapach białych kwiatów, szczególnie konwalii, która często gości w ogrodach bogaczy. Aura jest miękka niczym wypchana piórami pościel, gładka i giętka jak świeżo wyjęte spod ognia szkło, lecz te momentami rani ostrymi, niewyjaśnionymi niedociągnięciami szklarza. Zdecydowanie wymaga dopracowania, ale zachwyca swoim atutami przysłaniając wszelakie wady. Stukając paznokciem o jej powłokę nie wydobędzie z siebie żadnego znanego dźwięku, ale wypłynie z niej napój o mało sprecyzowanym smaku. Raczej kojarzącym się z gorzko-kwaśną mieszaniną.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Ayame
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Ayame

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
2
Rejestracja:
2 lat temu
Ostatnio aktywny:
2 lat temu
Liczba postów:
8
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Danae
(Posty: 6 / 75.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Posiadłość Shiro Masumi] Zawsze tam, gdzie ty
(Posty: 6 / 75.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:niezbyt wytrwały, wrażliwy
Zwinność:zręczny, precyzyjny
Percepcja:przeciętna
Umysł:bystry, ineligentny, silna wola
Prezencja:piękny, szarmancki, przekonywujący

Umiejętności

ŚpiewEkspert
EtykietaEkspert
Gra na fortepianieBiegły
JeździectwoBiegły
PoliglotyzmZaawansowany
Mówi i pisze biegle w mowie wspólnej oraz dialekcie Eravallian. Bardzo dobrze zna elficki, chociaż jego zapisywanie zajmuje jej trochę więcej czasu.
TaniecZaawansowany
Pisanie i czytanieZaawansowany
GeografiaOpanowany
RysunekOpanowany
KrawiectwoPodstawowy
Wiedza podstawowaPodstawowy
Nauki odpowiednie dla każdej panienki z dobrego domu w jej wieku. Podstawy historii, matematyki, itp.
Zarządzanie majątkiemPodstawowy
PływaniePodstawowy

Cechy Specjalne

Urok osobistyZaleta
Ayame, mimo swojego młodego wieku, a może dzięki niemu, jest po prostu czarująca. Bez problemu przyciąga do siebie ludzi i wzbudza momentalną sympatię. Może to kwestia dobrego charakteru, ale trudno się na nią złościć, czy jej zazdrościć, gdy wszelkie swoje potknięcia czy nietaktowne uwagi od razu chce naprawiać, albo chociaż zrozumieć swój błąd.
KsiężniczkaUłomność
Jest rozpieszczona i wychowana w luksusie, przez co kiepsko znosi niewygody. Jeśli dodać do tego wychowanie pod arystokratycznym kloszem nadopiekuńczego rodziciela, w efekcie dziewczyna ginie w nowych sytuacjach, a jej spojrzenie na świat okazuje się wyjątkowo naiwne i dziecinne. Wszystko to, czego nie widać w jej rodzinnych stronach i bezpiecznych granicach posiadłości, wychodzi na jaw, gdy Ayame zostaje rzucona w „prawdziwe życie”

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Sekretem czaru, który roztacza wokół siebie dziewczyna jest jej niezachwiana pewność siebie, zrodzona przez lata zapewniania jej o tym, jaka jest piękna, dobra, kochana i mądra. Nie miała nigdy powodu, by w to wątpić, a i w większości komplementy są po prostu nieco przesadzone, lecz nigdy nieprawdziwe. Wystarczy, że każdy podkreśla jej zalety, rzadko kiedy wytykając jakiekolwiek wady, zazwyczaj po prostu po cichu korygując niepożądane zachowania lub ignorując je, w zależności od stopnia zażyłości. 
Od zawsze zapewniana o swojej urodzie, sama ją też dostrzegając, uznaje za oczywiste, że podoba się większości mężczyzn. Dużo czyta, jest rozmowna i ciekawa świata, więc stanowi zaskakująco dobrego słuchacza, a tym samym chętnie znajduje partnerów do rozmów i wspólnego spędzania czasu. Niewiele się od niej wymaga na polu technicznym, więc braki w umiejętnościach nie są jej wytykane. Dobrze jeździ konno, doskonale tańczy i jest rozrywana na spotkaniach towarzyskich, z każdym potrafiąc zamienić słowo. Śpiewa na przyjęciach, samej przygrywając sobie na fortepianie, gdy jej ojca nie ma. Jest uśmiechnięta i urocza. To przyciąga do niej ludzi, a zamknięta pod arystokrackim kloszem dziewczyna nie dostrzega powierzchowności swoich relacji. W końcu, jak wszyscy wokół, ona też uważa, że ma wszystko. Tak naprawdę brakuje jej prawdziwych przyjaciół, ale nie zdaje sobie z tego sprawy, nie umiejąc zinterpretować tej pustki, którą czuje. Próbuje więc zapełnić ją strojami, biżuterią i kolejną dozą atencji na kolejnych przyjęciach, ale powoli przestaje ją to satysfakcjonować.
Mimo codziennych zajęć z guwernantką i regularnych przyjęć, dziewczyna nie ma żadnych obowiązków, a przez to sporo wolnego czasu, który spędza głównie na czytaniu, stopniowo poszerzając swoje oczekiwania co do świata i życia. Od niedawna zaczyna wyobrażać sobie, że brakuje jej po prostu romantycznej miłości, o jakiej często czyta w swoich ukochanych książkach, w większości właśnie romansidłach. W nawyk weszło jej kokietowanie i cieszenie się atencją młodzieńców w jej kręgach, co w którymś momencie stało się sednem jej egzystencji na wszelkiego rodzaju przyjęciach i piknikach. Fakt, że nikomu nawet nie przyjdzie na myśl nazwać tego znudzeniem rozpieszczonej szlachcianki, a zamiast tego całe otoczenie Ayame łaknie jej towarzystwa, nie pomaga dziewczynie w stabilniejszym stąpaniu po ziemi.
Ayame jest typową córeczką tatusia, jego księżniczką i oczkiem w głowie. Uzyska od rodziciela, co tylko zechce, a granice rozsądku dawno rozjechały się poza ramy ludzkiego pojęcia. Jest nieprawdopodobnie rozpieszczona, zarówno mentalnie, jak i materialnie. Ma wszystko, czego sobie zażyczy i jeszcze trochę. Prezenty są często na przeprosiny za liczne nieobecności ojca, ale tak jak on nie widzi świata poza córką, tak i ona nie wykorzystuje jego rozrzutności z wyrachowania, a przeświadczenia, że w ten sposób okazuje się miłość. Sama dla niego zrobiłaby wszystko, nie raz wyręczając pokojówkę w dostarczaniu ojcu posiłku do gabinetu, byle tylko go zobaczyć i spędzić z nim chwilę. Jeśli pędzi z suknią w ręku przez ogród, nie zważając na kałuże, to pewnie dlatego, że jej ojciec wraca z dłuższej podróży, a ona nie wytrzymała wyczekiwania go w posiadłości. Jej matka zmarła podczas porodu, więc oboje mają tylko siebie nawzajem.
Mimo wszystko Masumi jest naprawdę dobrą dziewczyną. Zdarza jej się stroić fochy i pozorować sceny gniewu, ale służy to zazwyczaj uzyskaniu odpowiedniej reakcji otoczenia. Nie ma w niej zła i zawiści, a okazjonalny gniew czy zazdrość są uczuciami bardzo płytkimi i łatwo uzyskać dziewczyny przebaczenie. A przynajmniej młoda szlachcianka do tej pory nie spotkała się z zachowaniem mogącym wzbudzić w niej głęboką urazę. Zwyczajnie brakuje jej doświadczenia życiowego, gdy wszystko wokół niej jest pudrowe i piękne, a jej największymi zmartwieniami mogą być tylko opóźnienia w dostawie sukni od krawca czy zbyt upalny dzień. Jest podziwiana i kochana. Nie spotyka się z okrucieństwem ani bólem, stanowczo odgradzana od tego oblicza świata. Ciężko więc powiedzieć, jak kształtowałby się jej charakter, gdyby miała na swojej drodze nieco więcej przeszkód i problemów do rozwiązania.

Wygląd

Mimo mieszanych rodziców, Ayame wygląda jak klasyczna przedstawicielka Eravallian, odbiegając od kanonu tylko nieco niższym wzrostem i większymi oczami, a ktoś złośliwy uczepiłby się, że jej włosy nie są wystarczająco proste. Są to jednak detale, niedostrzegane niemal przez nikogo w środkowej Alaranii. Dziewczynie zaś nigdy nie wadziły, gdyż każda z tych cech pochodzi od jej zmarłej matki i Ayame jest z nich dumna, uważając je za swoje zalety. 
Mimo ogólnie delikatnych i łagodnych rysów, twarz ma raczej trójkątną, przez wyraźnie zaznaczoną brodę. Lekko skośne oczy zamieszkują szare tęczówki, rzadko zdradzając swój prawdziwy kolor i sugerując raczej czarne spojrzenie. Zazwyczaj odbijają też ciemny makijaż oka, które niestety nie może pochwalić się gęstym lasem czarnych rzęs i zazwyczaj wspomagane jest czernidłem na powiece i liniach wodnych. Spoglądają spod prostych czarnych brwi i zazwyczaj nie sięgają dalej niż do czubka zadartego noska. Osadzone blisko nosa pełne, bladoróżowe usta dodają dziewczynie dziecięcego uroku, co Ayame niestrudzenie zwalcza ciemniejszymi szminkami.
Długie, ciemnoczekoladowe włosy sięgają dziewczynie aż za pośladki, ale mimo to zazwyczaj nosi je rozpuszczone lub tylko częściowo spięte. Nie są idealnie proste, ale wie, że to dlatego, że matka miała mocno kręcone włosy, więc Ayame czasem nawet spróbuje zakręcić je na wzór swojej rodzicielki. Wytrzymują zazwyczaj tylko do południa, ale dziewczynie to nie przeszkadza. Pewna swojej urody potrafi znaleźć plusy każdej swojej fryzury.
Do trzech łokci wzrostu brakuje jej zaledwie dwóch palców, z czego jeden nadrabia obcasami, a ogólne wrażenie dopełnia idealnie prostą sylwetką i dumnie uniesioną głową. Smukła sylwetka sprawia wrażenie delikatnej, a to przez jasną karnację i niemal nieskazitelną skórę - jedynym znamieniem na jej ciele jest pieprzyk w kąciku prawego oka. Mimo, że dziewczyna nie ma ciele nawet grana nadmiernego tłuszczu, ze względu na młody wiek jej ciało wydaje się miękkie i delikatne, niemal dziecięce. To jedyny powód, dla którego dziewczyna czasem marszczy nosek nad swoim wyglądem, chcąc wyglądać na starszą.
Największymi jej atutami są chyba niebotycznie długie, szczupłe nogi i całkiem konkretny, jak na tak drobną siedemnastolatkę, biust. Żadnej z tych cech nie może jawnie eksponować, ale wzbogacają one całokształt sylwetki, satysfakcjonując oko, a długa, łabędzia szyja, szczupłe ramiona i małe dłonie dopełniają ideału.
Ayame podkreśla swoją kobiecość strojami, makijażem i biżuterią, nie bojąc się niemalże niczego i z niezwykłym na swój wiek gustem sprawiając, że nie wygląda śmiesznie nawet w ciężkich kolczykach czy kolii odpowiedniej bardziej dla dojrzałej kobiety. Mimo przekonania o własnym pięknie, dziewczyna raczej nie świeci ciałem. Czasem pokusi się o jakiś kontrowersyjny element swojego stroju, ale zazwyczaj poza okiem nadopiekuńczego ojca. Poza tymi sytuacjami, jej codzienne, jak i wyjściowe stroje są gustowne, taktowne i idealnie dobrane. Proste suknie nie wyglądają skromnie tylko ze względu na doskonałej jakości materiał, a miękkie tkaniny pozwalają dziewczynie rezygnować ze sztabu służek każdego ranka i dziewczyna doskonale radzi sobie sama.
Jedynym odstępstwem od kobiecych strojów jest strój do jazdy, a i tak został odpowiednio wzbogacony w baskinkę przy żakiecie, by dziewczyna w żadnym razie nie wyglądała jak „chłopczyca”. W bryczesach widać też pełnię zgrabnej sylwetki, więc Ayame nigdy nie upierała się na damskie siodła, by móc zostać w sukni.
Porusza się wolno i dostojnie, dumnie prostując plecy i unosząc brodę… chyba że dzieje się coś na tyle ważnego, by uzasadniać zakasanie spódnicy i bieg przez ogrody. Zdarza się to rzadko, przyprawiając jej ojca i guwernantkę o załamanie rąk, ale widać wtedy że szlachcianka ubrudzić się nie boi, a to że po fakcie należy pomóc jej doprowadzić się do porządku jest raczej oczywiste. Głos ma łagodny i miły dla ucha, i chyba tylko to ratuje jej słuchaczy przed gadulstwem dziewczyny. Śpiewa pięknie i chętnie, towarzysząc grającemu na fortepianie ojcu. Gestykuluje w sposób oszczędny i przemyślany, szybko nauczona przez guwernantkę niemachania rękami „jak nawiedzona”. Jedyne, co zawsze dziewczynę zdradza, to mimika. Ayame pozornie łatwo utrzymuje uprzejmy uśmiech na twarzy, zwłaszcza w towarzystwie obcych, ale jej niezadowolenie szybko odbije się w oczach, a gniew na policzkach i zaciśniętych ustach. Marne są szanse, że dziewczyna ukryje swoje rozczarowanie, nudę czy zachwyt, a i nie powstrzyma się nawet od tupnięcia nogą, gdy coś idzie nie po jej myśli, ale też kompletnie się tym nie przejmuje.

Historia

Moi rodzice, Shiro Masumi i Edith Guise, poznali się w Viviendal, rodzinnym mieście mojego taty, gdzie moja matka przyjechała będąc studentką. Jej rodzinny dom był w Kryształowym Królestwie, ale studiowała malarstwo w Danae, a kiedy nadarzyła się okazja do wyjazdu na zachód razem z grupą artystów, wzięła urlop dziekański i po prostu pojechała. Tato mówi, że zawsze miała szalone pomysły i wszędzie było jej pełno. Przez to podobno bał się, że ich związek nie przetrwa, bo mamie się po prostu znudzi i znowu gdzieś pojedzie. W każdym razie poznali się na jakimś przyjęciu w mieście no i zakochali od pierwszego wejrzenia. Tato mówi, że nie było jednak to takie proste bo jego rodzice, a moi dziadkowie, mieli całkiem konkretny plan na to z kim się tata ożeni i „na pewno nie będzie to jakaś cudzoziemka” i to artystka na dodatek. Tato zawsze był bogaty i miał już nawet własny majątek, a mama nie bardzo i martwili się, że chodzi jej o taty pieniądze. Podobno dowiedziała się o tym przypadkiem i się śmiertelnie obraziła, dosłownie następnego dnia wyjeżdżając z miasta, z powrotem na studia. Tata tak spanikował, że pojechał za nią, doganiając po drodze i oświadczając się jeszcze nie trakcie. Nie miał nawet pierścionka gotowego, tylko zawiązał jej na palcu kawałek trzciny, obiecując wymienić go na biżuterię, gdy tylko dotrą do najbliższego miasta.
Piękny pierścionek zaręczynowy – z białego złota i z czarnym diamentem – należący niegdyś do mojej mamy spoczywa bezpiecznie w mojej szkatułce z pamiątkami po niej… razem z zasuszoną trzcinową obrączką. Mama nigdy jej nie wyrzuciła. I jak ja miałam nie zostać romantyczką? Tata mówi, że to wina tych książek, które ciągle czytam, ale po pierwsze sam mi je kupuje, a poza tym to jego wina! Trzeba było nie mieć takiej romantycznej historii…
Oczywiście mamy nie pamiętam, chociaż jej portret oglądałam tyle razy, że czuję się, jakbym ją znała. Tato mówi, że widać we mnie podobieństwo do niej, ale muszę uwierzyć mu na słowo. Portret przedstawia ją bowiem, jako dziewczynę o okrągłej, nieco pyzatej wręcz buzi, z burzą kręconych włosów i wielkimi oczami. Ale i tak lubię go oglądać, tata też. Wiem, że za nią tęskni i jestem mu wdzięczna, że nie śmieje się, gdy mówię, że ja też.
Trochę żałuję, że jej nie poznałam, ale wiem że to się zdarza. Mama Jolene Smither też zmarła przy porodzie, ale jej młodszego braciszka. Jolene mówi, że i tak jej nie pamięta, bo miała wtedy tylko dwa lata. W każdym razie to fascynujące, że mama była malarką. W domu jest nawet kilka jej obrazów. Też próbowałam malować, ale kompletnie mi to nie wychodzi. Farby mi się mieszają i wychodzą brzydkie kolory, wcale nie takie, jakie chciałam. Tato nie naciskał, chociaż widziałam, że cieszył się, gdy próbowałam malowania i strasznie mnie denerwowało, że nie byłam w ogóle w tym dobra. Tato powiedział, że to dlatego, że mam inne talenty i to na nich powinnam się skupić, na przykład na rysunku. Kupił mi nawet taką nasadkę do rysika, by nie brudziły mi się dłonie i stroje; przez to o wiele częściej siadam do szkicownika. Ale co to ja miałam…
Ach, no właśnie, tata pojechał za mamą i później zamieszkał z nią w Danae, bo dziadkowie się na niego obrazili. Nigdy ich nie poznałam i phi, wcale nie chcę, jak są tacy. Oni tez się nie chcą ze mną spotkać i nawet nie przysyłają mi prezentów na urodziny. Nie to co mamy rodzina. Oni strasznie tatę i mnie lubią, i my ich też. Ale mieszkają trochę dalej, więc nie widujemy się tak często, bo tato ma dużo pracy. Mamy co prawda zarządcę, pana Ericsona, ale tato mówi, że pańskie oko konia tuczy i ludzie lepiej pracują, jak go widzą w okolicy. Więc mieszkamy sami w Danae. Mama wcześniej wynajmowała poddasze w jakiejś kamienicy (klimatycznie, jak prawdziwy artysta!), ale tato miał już własny majątek i jak przyjechał tu z mamą to kupili sobie najpierw kamienicę, jako mieszkanie, i ziemię, jako inwestycję, a później, jak tacie się lepiej powodziło, zaczęli budować dom i kupować więcej ziemi. Mama trochę mieszkała sama, bo chociaż tata był w wojsku jak był młody, a później skupiał się na polityce i inwestycjach, to i tak dużo podróżował. Mówi zawsze, że trzeba mieć oko na rynek i zapotrzebowanie, by wiedzieć na czym będzie można zarobić w kolejnym roku.
Dlatego pilnuje, bym się dużo uczyła. Panna Dawson przerabiała zawsze ze mną te rzeczy, które miały w szkołach dzieci w moim wieku, a pan Ericson od jakiegoś czasu udziela mi lekcji z zarządzania majątkiem. Okropnie to nudne. Siedzimy cały czas nad jego księgami i tłumaczy mi te swoje rubryczki. Ja wiem, że to jest ważne i rozumiem wszystko, co mówi, ale wciąż nie wiem skąd on bierze te wszystkie dane, na których opiera wnioski. Zawsze może być jednak gorzej. Panna Dawson nalega na lekcje szycia, więc czasem wolę już się wymknąć do pana Ericsona, on mnie przed nią zawsze uratuje. Mówi jej, z czym się absolutnie zgadzam, że jak opanuję jego lekcje, to nic nie będę musiała sobie sama szyć, tylko będę sobie kupowała, co tylko chcę! Oczywiście już teraz to robię, więc oboje trochę dramatyzują, no ale tacie zależy, więc niech im będzie.
Raz tylko cieszyłam się ze swoich postępów w szyciu, bo na pikniku u Towersów Harremu Collinsowi przedarła się podszewka marynarki podczas jazdy i zabłysnęłam, porywając z saloniku zestaw do szycia i szybko przyszywając naderwany materiał. Oczywiście marynarka i tak jest do wyrzucenia, ale przynajmniej nie łopotał naderwaną tkaniną do końca przyjęcia. Wyglądałby co najmniej śmiesznie. Ach, ależ mi dziewczęta zazdrościły. Collins zazwyczaj na nikogo nie zwraca uwagi, a wtedy siedział ze mną w saloniku, głośno wyrażając swój zachwyt nad moją zaradnością. Aż się zrobiły zielone z zazdrości, te złośnice! Później zaprosił mnie na przejażdżkę i znów zebrałam komplementy, jak dobrze siedzę w siodle. Już mu nie chciałam mówić, że na takim damskim i podczas takiego spacerku to guzik widział, bo na moim Onyksie to bym go od razu prześcignęła. No ale tata mówił, że ego chłopców jest delikatne i żebym się za często nie chwaliła i pozwalała im to robić. To pozwalam.
Mimo to wolę jednak bardziej przydatne w przyszłości przedmioty, na przykład geografię. Tu akurat tata nauczył mnie więcej niż panna Dawson, bo ciągle gdzieś wyjeżdża, a mi zostaje tylko nazwa miasta, w którą mogę się wpatrywać na mapie, gdy go nie ma. Zawsze też mi coś przywozi z wyjazdów, więc wiem które miasto z czego słynie, a nawet nie miałam tego jeszcze w książkach.
Ostatnio moim punktem na mapie znowu stało się Kryształowe Królestwo, bo tata obiecał odwiedziny u cioci Guise w przyszłym miesiącu. Ciocia to mamy siostra, ale nigdy nie wyszła za mąż i została przy panieńskim nazwisku. Ale jakie robi przyjęcia! Cóż, byłam tylko na jednym, ale było na nim chyba pięćset osób! Tym razem tato na pewno pozwoli mi zostać dłużej niż do północy, w końcu mam już prawie osiemnaście lat. Mówi, że musimy jechać do Argentii, bo ma tam sprawy do załatwienia. Nigdy nie byłam tak daleko i zaznaczyłam już miasto na mapie. Nie pytałam go, czemu tym razem zabiera mnie ze sobą, bo boję się, że zmieni zdanie i każe mi zostać. A ja tak bardzo chcę jechać! Już nie mogę się doczekać!
  • Najnowsze posty napisane przez: Ayame
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • [Posiadłość Shiro Masumi] Zawsze tam gdzie ty
            Gdy Ayame zapoznała się już z mapami, więcej uwagi poświęcała swojemu rozmówcy, chociaż wciąż tylko w tych krótkich chwilach, gdy odpowiadał na jej pytania. Gdy pierwsza ciekawość została zaspokojona, m…
    11 Odpowiedzi
    2836 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • [Posiadłość Shiro Masumi] Zawsze tam gdzie ty
            Ayame z zadowoleniem przyjęła zaproszenie do pokoju, a zwłaszcza pokazanie jej map. Tato uważał, że lekcje kartografii są jej zbędne, więc wiedziała tylko tyle, ile się sama nauczyła, dlatego chętnie ko…
    11 Odpowiedzi
    2836 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post