Oglądasz profil – Aloe

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Aloe Ferro
Rasa:
Alarianin
Płeć:
Kobieta
Wiek:
48 lat
Wygląda na:
17 lat
Profesje:
Kupiec, Badacz, Mag
Majątek:
Zasobny
Sława:
Znany

Aura

Zmysły zdają się zawodzić tych, co próbują odczytywać tę aurę, oto bowiem przebłyski kompletnie innych ludzkich aur zdają się pojawiać i znikać, niczym wypaczona i o wiele bardziej przerażająca wersja echa. Pierwotne instynkty podpowiadają, iż nie jest to nic dobrego, a myślenie o tym zjawisku wywołuje dreszcze bardzo podobne do tych, które odczuć można w obecności zjaw i innych duchowych bytów. Mało tego, co jakiś czas cechy szczególne prawdziwej aury stają się odrobinę mniej wyraźne na kilka chwil, co bardziej wprawieni w odczytywanie aur rozpoznają jako dowód na bliską obecność przedmiotu o cechach magicznych. Ci, którzy zdołali przedrzeć się przez te mniej lub bardziej mrożące krew w żyłach utrudnienia, zostaną przywitani przez aurę, która emanuje pierwotną siłą, niczym ryk zwierzęcia walczącego z całych sił o przetrwanie. Potęga ta, choć nieszczególnie przerażająca w porównaniu do prawdziwie nieludzkich istot, zdaje się równie niebezpieczna co nieustępliwa, więc nawet istoty o znacznie silniejszych aurach mądrze zrobią i nie będą lekceważyć właścicielki tej emanacji. Zimno dawno opuszczonego domostwa panuje dookoła - chłód który zdaje się przenikać nie tylko ciało, ale i duszę. Raz na jakiś czas pojawia się niespodziewany powiew ciepłoty, równie rozkoszny co ulotny. Blask samej aury jest intensywny i wyrazisty, a jasność tejże niemalże krzyczy ‘MŁODOŚĆ!’ do każdego, kto odważy jej się przyjrzeć. Pod względem barw, ujrzeć można srebrzystą powierzchnię zdobioną przez wijące się pasma cynku, które to aż nadzwyczaj często układają się w przeróżne sugestywne kształty. Złote zdobienia pojawiają się w miejscu, gdzie srebro łączy się z cynkiem, choć łatwo zauważyć, iż złoty kolor zdaje się nie być w pełni klarowny, niczym miejsca, gdzie malarz jeszcze nie poprawił wcześniejszych pociągnięć swego pędzla. Niezbyt wyraźna, niemal eteryczna poświata towarzyszy tej aurze, a w tejże można dojrzeć przebłyski topazu tonące w bursztynowym oceanie. Śmiech dzieci rozbrzmiewa w powietrzu, piskliwy chichot oraz radosne krzyki niemal możliwe do rozpoznania w tle. Jednocześnie intensywny odór krwi roznosi się w powietrzu, zarówno tej starej jak i świeżo rozlanej, i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek mało tejże zabraknąć. W wyniku tego niemal można nie zauważyć nikłej woni alkoholu, narkotyków i cielesności, które skrywają się za krwistą kurtyną. W dotyku emanacja ta jest raczej twarda i niezbyt giętka, o krawędziach ostrych jak magiczne ostrze i powierzchni niczym drogocenny materiał. Pod względem smaku aura lepi na języku, niczym ślina w zaschniętych ustach. Łagodna kombinacja gorzkiego smaku i słonego posmaku nie przytłacza, ale jest na tyle wyrazista, by pozostać na języku długo po skosztowaniu.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Aloe
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Aloe

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
3
Rejestracja:
3 lat temu
Ostatnio aktywny:
2 lat temu
Liczba postów:
14
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Równina Drivii
(Posty: 10 / 71.43% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Wielkie Łowy
(Posty: 10 / 71.43% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:wytrwały
Zwinność:przeciętna
Percepcja:wyostrzone czucie, wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, silna wola
Prezencja:piękny, nieokrzesany, charyzmatyczny

Umiejętności

KreaomagowanieBiegły
Pismo RuniczneBiegły
HandelZaawansowany
Wiedza tajemnaOpanowany
ZielarstwoOpanowany
Pisanie i czytanieOpanowany
PrzetrwanieOpanowany
PoliglotyzmPodstawowy
Unieszkodliwanie mechanizmówPodstawowy
GimnastykaPodstawowy
RytualizmPodstawowy
FizykaPodstawowy
RysunekPodstawowy

Cechy Specjalne

TchnieniePiętno
Ludzie są istotami słabymi, zdolnymi jednak osiągać rzeczy większe niż ich jednostkowe życie. Aloe jest jednym z nich. Wraz z życiodajną mocą Szarego Monolitu, odebrała też żywot wszystkich mieszkańców Nowej Grisei, zamykając żywotność wielu ludzi we własnym ciele oraz zdobywając magię domeny życia. Głód na wieczną młodość rośnie w miarę jedzenia, dlatego jedną z podstawowych technik magicznych Aloe jest wysysanie życiodajnej energii z ludzi, czy to pijąc ich krew, wysysając magią czy ostatecznie składać w ich ofierze ku własnej uciesze.

Magia: Intuicyjna

ŻyciaAdept
Bohaterka potrafi kontrolować wzrost roślin, a także regenerować do pewnego stopnia włąsne ciało, co za tym idzie wprowadzać także drobne kosmetyczne zmiany, związane z upływem czasu.

Przedmioty Magiczne

Ametyst duszBaśniowy
Kawałek, który Aloe miała wbity w pierś, gdy opętał ją Yperasp Da-sou, teraz stanowi główny element naszyjnika. Jest pamiątką po podróży i pozwala się przez sen komunikować, a właściwie bardziej czuć, co się u starego-nowego przyjaciela i wspólnika w przygodzie dzieje.

Charakter

Chaotyczny Zły z lekką tendencją ku neutralności
Aloe patrzy na świat przez pryzmat moralności i użyteczności, a nie przez brudny jej zdaniem monokl miłości i nienawiści czy dobra i zła. Dla niej istnieje tylko ona sama, nieliczni użyteczni dla niej oraz reszta świata, której losy są jej całkowicie obojętne. Wszystko jest profanum, wszystko cokolwiek wymyślisz, sprowadza się do seksu, pieniędzy i władzy.

Aloe nie przepada za samą sobą, głównie z tego powodu, że wybiera wygodę nad moralne dobro. Nie spełnia swoich własnych wygórowanych oczekiwań co do wszystkiego, co robi. Nie przeczy to jednak temu, by w oczach innych była jednostką ze szczytu ludzkiego łańcucha pokarmowego, najlepszą z najlepszych, wysoko w hierarchii. Jeżeli jest gdzieś niżej, to nie na długo. Posiada potrzebną sprawczość do osiągania własnych celów.

W biznesie uroda, moc, i brak sentymentów. Do towarzystwa uśmiech i nieskrępowana niczym swoboda. Od pleców, niezaspokojona pustka i ciężar własnych grzechów.

Oczywiście, że nie przyznaje się do błędów przy ludziach, których uważa za gorszych od siebie. Przy równych lub wyższych, okazjonalnie.

Największymi koszmarami postaci jest starość, przemijająca uroda, bieda, śmierć, samotność. Z większością sobie radzi. Jako survivalistka, jest w stanie zrobić wszystko, by się przed tym uchronić. Moc zapewnia jej wieczne życie w młodości, umiejętności zarabiania sprawiają, że żadna bieda nie jest ciągła. Samotność jest jednak piekłem, które przeżywa. Raz, że zdradziła swoją rodzinę w przeszłości, dwa - ma zamiar żyć wieczne, trzy - mało jest osób, które byłyby w stanie jej zaimponować lub dorównywać.

Żyje obsesjami i używkami. Pasjami i przyjemnościami. Mniejsze i wielkie projekty, w których zatraca się bez reszty nie mniej jak w kochankach i narkotykach. Kręci ją szeroko rozumiana sztuka i nauka, duchowość i cielesność. Inne wymiary oraz sny. Mistycyzm i nauka.
Odpoczywa też, zwyczajnie drzemiąc w ciągu dnia. Dla przyjaciół jest absurdalnie hojna podczas wspólnego relaksowania się od całego zła tego świata. Rozgaduję się o wszystkim, bo dla całego świata pozostaje zamknięta. Od czasu do czasu, musi się gdzieś wylać.

Wygląd

Pierwszą rzeczą, na którą zwraca się uwagę jest wygląd, lecz to, co czyni Aloe wartą zapamiętania, to ta żywa energia w sprężystym chodzie i w niczym nieskrępowanej ekspresji wszystkich emocji. Gdy ma czas wolny, gdy jest na mieście, gdy odpoczywa od samej siebie, tak uśmiechniętą i szczerą ją spotkasz. To jej najlepsza wersja samej siebie.
Z cech fizycznych, to zdrowa i lekko pyzata twarz. Nieco grubsze, mocno zaznaczające się brwi, współgrają z głęboką czernią oczu podczas tańca ekspresji. W towarzystwie uroczego pieprzyka, są ponętne usta z większą dolną wargą wprost stworzone do całowania. Lubi przyłożyć dłoń do policzka, oprzeć się na łokciu i zerkać na mężczyzn, trochę kręcąc białymi jak świeży śnieg włosami. Po to, by zaprezentować swoje lico z pieprzykiem.
Jest niska, kształtna i pełna krzywizn ciała, jak to robi natura zamykając kobiecość w żywej istocie. Pośladki, biodra, dołeczki bogini płodności i wątłe tylko z pozoru ramiona. Na piersi, gdzie serce, ma fioletowym atramentem wytatuowany kwiat paproci, który "przebija się i rozrasta" na plecach - arcymistrzowskie wykonanie nieznanego artysty.
Głos melodyjny, przyjemny, a dykcja niemalże idealna. Przebijają się jednak, i to mocno, charakterystyczne dźwięki osoby, jakiej wymowa wymagała sporej pracy, by być rozumianą. Tym twardszy jest język i trudniejsze ma zbitki, tym bardziej wrzuca się to w ucho.

Historia

Nim zaczęło się moje życie, jak wyglądała moja młodość i moja własna ścieżka. Jesteś jedyną osobą, która usłyszy o tym w całości i zostanie przy życiu. Czuj się więc kimś wyjątkowym tej nocy.


I - Stara Grisea

Równina Drivii, Wieki Neutraloności Mauratyjskiej, zbitek wielorasowej organizacji handlowej odkrywa złoża siarki, miedzi i rtęci. Serenaa i Fargoth widzą w tym zysk, więc sprowadzają pracowników, tworzą tunele w niewielkim pasie gór. Powstaje miasto Grisea, zwane też Szarym Miastem.

Zakładano, że złoża wystarczą na żywot trzech ludzkich pokoleń. Po dziesięciu latach trzeba było więcej pracy, by wydobyć coraz mniejsze rudy. Dawne zapiski też mówią, że ktoś zatruwał magią niewydobyty jeszcze surowiec, by nic z niej nie mogło powstać.
Stworzono więc rękami kranoludzkich twórców run Szary Monolit, a na nim wypisano pieśni elfich przodków, co miało pozwolić kole fortuny obracać się dalej.

Nie pomogło. Tam, gdzie pieniądze, tam są interesy, a jak interesy nie idą, to z partnerów zrobili się wrogowie. Szczególnie gdy zła siła, Wiklinowy Duch, podmienił kilka znaków na Monolicie, by sprawił, by wszyscy wskoczyli sobie do gardeł. Po masakrze przy kopalniach bez rudy odpuszczono wszelakie inwestycje na kilka kolejnych wieków. O magicznym kamieniu nikt wtedy nie myślał.


II - Nowa Grisea

Do momentu, gdy trzysta lat później pojawili się moi pradziadkowie, pisarze run, którzy nakreślili na nowo symbole na Szarym Monolicie, by przyniósł dobrobyt po drugiej stronie gór, gdzie powstała Nowa Grisea. Nie było w kopalniach nic wartego uwagi, to też wielcy wizjonerzy tego świata nie widzieli tu zysku.

Tu następuje mój pierwszy smak powietrza wypełniającego moje płuca. Narodziny. I nim skomentujesz następne zdanie, zastanów się, czy chcesz mnie mieć za wroga. Ponieważ, urodziłam się jako chłopiec.

To ważne. W Grisei uduchowiona poezja o rycerstwie i damach wyznaczała kodek relacji między kobietami a mężczyznami oraz kto co może, nim stanie się publiczną odrazą. Idealna wizja głowy patriarchatu, którym kręci SZARA szyja, nieoficjalny i nie nazwany nawet przez same siebie zgromadzenie kobiet.

Rodzice mnie oddali do sierocińca. Byli tuż za murem, a ja myślałam, że jestem sama na świecie. Zgaduję, że jakimś cudem wiedzieli, co się ze mną będzie dziać. Omdlenia, problemy ze wzrokiem, dreszcze, niekontrolowane triki czy nocny bezdech, wyszły u mnie szybko, kiedy nie miałam nawet piątych urodzin. Na chorowite dziecko opiekunowie dmuchali i chuchali, by krzywda się mi większa nie stała. Rosłam... Rosłem... Nie wiem jak o sobie z przeszłości mówić. Nie licząc dziś, nigdy tego nie robię. Nie ważne... mimo wszystko, "rosłom" pod kloszem opiekuńczych wychowawców i w pogardzie zazdrosnych rówieśników lubujących znęcać się nad idealną ofiarą.

Moje dzieciństwo było wyjątkowo słabe. Bo nic ciekawego ani przyjemnego się w nim nie przytrafiło, a chorowitym dzieckiem nikt pod względem adopcji się nie interesował.
Pewnie, gdyby nie zainteresowanie pisarzy run, którzy się jednak do mnie nie przyznali, to moja historia skończyłaby się śmiercią we własnych szczynach gdzieś pod karczmą. Na szczęście, moje zainteresowanie alkoholem nie zdążyło się rozwinąć do tego stopnia. Nauczyli mnie podstaw o świecie, pozwolili liznąć wiedzy magicznej i pisma run. Mimo to w Grisei rysowała mi się przyszłość kamieniarza lub leśniczego. Nie podobało mi się to.

III - Męska Wyprawa do Fargoth

Wraz z przyjacielem Oligiertem Zuko wybraliśmy się na poszukiwanie własnego miejsca w świecie. Dotarliśmy do Fargoth, gdzie surowy i militarny klimat aż prosił się o parę artystów. Okazało się jednak, że Oligiert zrobił karierę jako śpiewak, a mnie została ciężka praca przy budowach. Z moim zdrowiem było to ryzykowne i gdy się okazało, że mogę umrzeć z wysiłku fizycznego - zwolnili mnie. Dla słabych i chorowitych mężczyzn nie było miejsca w tym Żelaznym Mieście.
Uczucie bycia bezużytecznym niechcianym przez nikogo śmieciem bardzo mi doskwierało. Śmierć wydawała się jedynym rozwiązaniem. Pamiętam, że chodziło mi po głowie uzbieranie pieniędzy na goblinią bombę, którą jakby zapalić przy twarzy, oderwie głowę od ciała. Prawie natychmiast i prawie bezboleśnie.
Widząc mój dołek, Zuko zabrał mnie na noc z dziwkami i używkami.

To było odkrywcze. To był mój przełom w relacjach damsko-męskich i w odnajdywaniu siebie. Spodobał mi się seks i pieniądze, ale co ważniejsze urosło we mnie pragnienie, by spróbować, jaki jest seks od drugiej strony i jak to jest mieć własne pieniądze.

Od tego momentu mój cel stał się jasny. Niestety w Fargoth nie udałoby mi się zdobyć bogactwa i poznać odpowiedniej magii. Po pożegnaniu się z Oligiertem wracam do Grisei.


IV - Ma Matka a Ojciec

Wypruwam z siebie flaki, sprzedaję własny honor, do sierocińca nie wrócę, zbyt biedny na własny dom, to buduję sobie szałas z wiedzy, jaką udało mi się zdobyć w Fargoth. Błagam, by nauczyli mnie czegoś więcej niż podstaw run, ale się nie zgadzają. Moja matka, która nadal się do mnie nie przyznawała, postanowiła mnie ich nauczyć. Moim sposobem na życie stała się rola i zielarstwo.

Po trzech latach wyszło, że nie powinna mnie nauczać. Po trzech latach dowiedziałem się rodzinie, która się do mnie nie przyznała. Po trzech latach wiedziałem, jak zdobyć pierwszy element mojego szczęścia. Nie chciano mnie nawet w mieście.


V - Moralny Upadek

Sytuacja. Nie mam nic do stracenia prócz własnego życia i lichego majątku. Reputacja w Grisea przekreślona. Rodziny nienawidzę do dziś. Chociaż od tego, co się wtedy wydarzyło, do dziś nawiedzają mnie w koszmarach.

Mój plan polegał na tym, by odebrać moc Szarego Monolitu. By uzdrowić siebie i zyskać to ciało, które teraz do Ciebie mówi. To miała być kradzież i tylko kradzież.

Wracam więc do Oligierta. Przyjaciela jak się okazało na śmierć i życie. Z tym że po wyjawieniu mu drogi do osiągnięcia mojego celu nie chciał mi pomóc. Odrobinka magii zmieniła jego nastawienie. Przy użyciu prostych narzędzi wydzierał mi głębokie rany, we wzorach niezbędnych do przyjęcia ogromnej ilości mocy. Niestety mi się śpieszyło, a za brak cierpliwości cierpiałam trzy razy, zamiast raz a porządne, a cały proces z przepowiadanego tygodnia rozwlekł się do całego roku. Niestety Oligiert był tak długo pod wpływem zaklęcia, że z dawnego przyjaciela została łupinka, a dusza odeszła do zaświatów lub błąka się gdzieś po świecie na granicy życia i śmierci. Chyba powinnam go odnaleźć, ale pewnie z niego teraz jest mściwy koszmar. Po co mi to, jeżeli nic tym nie zyskam?

Okaleczenie swojego ciała i twarzy, że kaptur i maska to wymóg, by sprzedawca warzyw nie narobił w gacie, mdlejąc. To wyczyn, jaki więcej nie powtórzę. Wtedy to jednak była mieszanka obsesji, ambicji i poczucia, że nie mam nic do stracenia.

Ciemną i bezgwiezdną noc ledwo wkroczyłam do Grisei. Odurzona zabójcami bólu i kocim zielem, który pozwalał widzieć w ciemnościach. Wybijałam nowe runy, zmieniałam stare. Wiedziałam, że to jest ostatnia chwila mojego życia, bez względu na to, czy mi się powiedzie, czy nie, w tym miejscu kończy się duży rozdział.

Koniec rozdziału przyszedł nieco później. Złapali mnie bez problemu, zamknęli, torturowali. Poczynając od odcięcia wszystkich palców, by uniemożliwić mi stworzenie kreomagii do ucieczki i ogłoszono, że nadzieją mnie na pal. Bardzo się starali, by moje słabe i poranione ciało mogło doczekać egzekucji.


VI - Ktoś taki, jak ja

Nie jestem pewna, że dokładnie tak było. W umierającym ciele był umierający umysł, więc wszystko to pamiętam przez mgłę, jak sen na jawie.

Świat ciemny, wyssany z barw. Tylko niespokojna, jaskrawa i nienaturalna zieleń pokrywa wszystko, tak jak patrzy się przez barwiony odłamek szkła. Cela otwarta. Wspierając się o ściany, omijam leżących jak w nagłym śnie strażników. Na zewnątrz, snuje mi się pod nogami mgła. Wszędzie widzę śniących ludzi. - "Muszę, muszę, muszę" - Rodzi się żądza, by spojrzeć ostatni raz na Szary Monolit. Jest czarny. Pęknięty do połowy, solidny kawał się odłamał, a ze szczeliny wylewa się czerwone światło. Padam na ziemię. Czołgam się. Dotykam zimnej skały. Nie mam siły, by wstać, a co dopiero dalej kreślić runy. -"Było blisko, a jednak tak daleko" - Umieram.

Budzi mnie silny ból w piersi, szeroko otwieram oczy i widzę plątaninę korzeni czy obrzydliwie grubej wikliny, która wwierca mi się pierś i chowa w sercu. Nie byłam w stanie krzyczeć i w jakiś sposób nie zemdlałam. Nagle mam palce. Większy szok i dezorientację sprawiła dziura w zbyt dużej koszuli, pod którą były piersi. Moje kobiece piersi, z twardym ametystem wbitym w splot słoneczny. Okazało się, że spodnie i bielizna są na mnie za luźne. Dotykam twarzy - gładka. Zrywam się, gubiąc budy. Biegnę do studni. Widzę siebie- piękną młodą niewiastę. Nagle siła mnie paraliżuje, przejmuje moje ciało i głębokim głosem zmęczonego starca - "Ja jestem Yperasp Da-sou, obrońca natury. Nim przyszli ludzie kopać dziury w ziemi, stoczyła się tu walka sił natury i chaosu. Byłem wojownikiem, byłem Maie, ale gdy po bitwie miał nastać mój koniec, poznałem coś. Coś, czego poznać nie mogłem. Strach, strach przed tym, że więcej już mnie nie będzie. Posiliłem się mroczną energią, by przetrwać. Za to, że wybrałem życie, bracia i siostry mnie wyklęli, zamknęli w kamieniu i schowali głęboko w ziemi. W ten przyszli śmiertelni kopać w ziemi i uwolnili z więzienia. Żywiłem się kruszcem, ale zbyt słaby, by wrócić do świata. Teraz, dzięki tobie mam taką możliwość. Jednak jestem jeszcze dość słaby, ale myślę, że możemy sobie pomóc."
- "J-jak?" - Pytam bojaźliwie, zdziwiona własnym melodyjnym głosem. Nie chcąc tracić życia ani seksownego ciałka.
- "Twoje nieudolne próby zagarnięcia mocy rzuciły klątwę snu na wszystkich wokoło, zamroziłaś ich ostatni dech w ich piersiach, uwięziłaś we śnie. Będąc w tobie, znam twoje pragnienia, twoje grzechy, strachy i nadzieje. Wiem, że chcesz mocy i piękna, ja potrzebuję samego kamienia z monolitu i mięsa. Jest nam po drodze."
- "Nie rozumiem." - Jestem w szoku.
- "Po drodze do Fargoth, gdzie żył Orion Danez, mistrz płatnerstwa, który jest kluczem do naszych celów. Historia o Yperasp Da-sou, jaki wręczył zaklęty młot, powinna być żywa w rodzinie. Zdobądź młot i rozbij monolit, a ja z jego odłamków zbuduję naszą przyszłość."


VII - Mężczyźni i inne rozpraszacze

Miałam przeczucia, że będąc opętana przez ducha, nie pozostanę długo sobą. Miałam też jasny przykład Oligierta, którego jaźń znikła pod naporem długiego oddziaływania zaklęcia. Dlatego moja droga po młot była wręcz błyskawiczna, patrząc na to, jak burza i ulewa zrobiła z traktów szerokie strumyki błota. Do posiadłości Danez wbiłam w biały dzień, z kamieniem w ręku i kilkoma magicznymi proszkami do rozpylenia w razie problemów. I mimo to, znów trafiłam do więzienia.

Maksymilian Danez był tym, kogo okradłam, tym, kto mnie złapał i tym, który mnie z więzienia wyciągnął i zaprosił do siebie. Więc nie spędziłam nawet nocy w celi. I tu, w żelaznym i nieprzystępnym Fargoth zaczyna się czas moich pierwszych romansów. Mnie kobiety i męskiej śmietanki. Muszę jednak przyznać, że właściwie to przygody mnie niedojrzałej dziewczynki, która chciała wszystkiego co najlepsze i to podsuwane pod sam noc. Bogaty kupiec, dowódca straży, baron, sekta i niejednoznaczne spotkania w świętych miejscach, używki. Popełniłam chyba wszystkie możliwe błędy, jakie może popełnić dziewczyna, do tego stopnia, że fundujący wszystkie przyjemności mężczyźni mieli mnie dość. Znaleźli sobie inną z tego jednego powodu, że intensywnie ich wykorzystywałam, wymagając, ale samej nic nie ofiarując. Choć muszę przyznać, że na samym seksie to dość długo jechałam. Chciałam jeszcze spróbować prostytucji, ale po pierwszej próbie wiedziałam, że to nie dla mnie.


IIX - Grisea po raz trzeci

Z młotem wracam do Grisei. Nic się nie zmieniło. Ludzie jak leżeli, tak nadal trwali żywi we śnie, choć obrósł ich ciała mech. Rozbijam monolit. Czerwień spływa na mnie z kamienia oraz wyrywa się z ciał uśpionych. Wypełnia mnie i czuję rosnącą we mnie moc. Od tego momentu mogę sprawiać, by rośliny szybciej rosły, rany się leczyły w mgnieniu oka, czyścić wodę z brudu czy sprowadzać na innych choroby. Mroczny maie wychodzi ze mnie i przejmuje ciało Oligierta. Razem składamy monolit na nowo, choć bez dobrej mocy, zostało w nim sporo wypaczenia. Wypaczenie te teraz zasila ożywione ciała, które stały się bezrozumnymi mrówkami, które drążą w ziemi za surowcem. Yperasp Da-sou znany bardziej jako Oligiert Zuko, Pieśniarz z Fargoth i Nekromanta z Grisei. Grisea, która o od tego momentu słynie z sadów wiśni i jabłoni.


IX - Być i też mieć

Jak widzisz, lubię smak pomarańczy z Serenyy i ich tutejszą architekturę. Nie przepadam za ślimakami i morskim powietrzem wysuszającym skórę. Nic nie może się równać z lokalnym likierem pod względem jakości i ceny. Dlatego zainteresowałam się produkcją i dystrybucją, tańszych niż tutejsze smakołyki, soków i napoi alkoholowych o smaku wiśni i jabłek. Szczególnie dobrze sprzedaje się tam, gdzie Rodrik Debauchery nie chce, by turyści zaglądali. To pozwala mi na tyle, by wieść, może nie wystawne, ale zdecydowanie wygodne życie.


X - Teraźniejszość

Niestety już świta, a nas wspólny czas dobiega końca. Patrz, jak ogromna gwiazda, matka poranków wyłania się zza ziemi na linii zwanej horyzontem. Jako dziecko mnie ciekawiło, co znajduje się po drugiej stronie. Kiedyś może się dowiem, ale ty już nie. To ostatni wschód, jaki widzisz, bo ja muszę żyć wiecznie.
  • Najnowsze posty napisane przez: Aloe
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Wielkie Łowy
    Grimuald uniósł ramiona w geście bezradności: - Nasz informator nie przyszedł, zwiadowca nie wrócił. Zleceniodawczyni dziś nie w sosie, a pozostali płacą więcej niż ona. Pomysł był, by podniebny galeon porwać, …
    22 Odpowiedzi
    4726 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Wielkie Łowy
    - Nie dziś - odpowiedział żwawo. - Akurat im spacer dobrze zrobi. - Dwóch mężczyzn z włócznią, jeden za przynętę lub poganiacza i tyle byłoby z bajki o strasznym misiu. Ale tu przychodzą całe oddziały, balist…
    22 Odpowiedzi
    4726 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post