Oglądasz profil – Terence

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Terence Vaumoria
Rasa:
Przemieniony
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
45 lat
Wygląda na:
29 lat
Profesje:
Wojownik, Włóczęga, Szlachcic
Majątek:
Dostatni
Sława:
Nieznany

Aura

Ta chłodna aura nie zwróci na siebie uwagi siłą, którą trudno aby się wyróżniała. Jest przeszkolona, twarda, a w swej słonej goryczy niebywale zawzięta, lecz nie posiada mocy, przed którą padać można na kolana. Nie, ona podchodzi pewnie i cicho, błyszcząc nową młodością, blaskiem drugiej szansy, niosąc z sobą nieznany zapach, który tak swojsko kojarzy się z miastem i metalem… to jednak jedynie złudzenie. Suchawa, ale nie szorstka, uwalnia swoje żelazne wstęgi, które choć nie potną wszystkiego, nadal są groźne. Gną się ostrzegawczo i wiją pokrywając cynowymi runami - i jest już za późno. Platynowa powłoka rozpada się pod ich naporem, uwalniając bursztynową poświatę i przebłyski obsydianowej woli - w buczącym poczuciu spełnienia widać jak sypią się obce nutki barachitu, a potem... zapada ciemność.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Terence
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Terence

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
3
Rejestracja:
3 lat temu
Ostatnio aktywny:
-
Liczba postów:
12
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Rzeka Motyli
(Posty: 10 / 83.33% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Polana nad brzegiem rzeki] Uwięzienie na życzenie
(Posty: 10 / 83.33% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, raczej wytrwały, wytrzymały
Zwinność:zręczny, bardzo szybki, dokładny
Percepcja:dobry wzrok, kiepski węch, przytępione czucie
Umysł:pojętny, silna wola
Prezencja:godny

Umiejętności

Walka mieczem dwuręcznymEkspert
Od małego Terence szkolony był przez nauczycieli w posługiwaniu się mieczami dwuręcznymi, a to ze względu na to, że wśród swoich rówieśników wyróżniał się siłą fizyczną i ogólnymi predyspozycjami do tego, żeby w walce używać potężnych, dwuręcznych ostrzy, zamiast mniejszego miecza w zestawie z tarczą. Ze wszystkich broni, które zaliczają się do tej grupy, on upodobał sobie flamberg i to właśnie głównie na tym konkretnym ostrzu starał się skupiać swój trening, aby później używać tej broni w walce.
Walka wręczEkspert
Poza treningiem z bronią, skupił się też na walce bez niej. Brał pod uwagę sytuacje, w których nie tylko broń może mu zostać odebrana, lecz również te, w których użycie ostrze i rozlew krwi może okazać się czymś, co nie byłoby konieczne. Dlatego też uznał, że walka wręcz może być tak samo przydatna, jak posługiwanie się orężem.
UnikiBiegły
Unikanie i parowanie ciosów jest tak samo ważne, jak ich zadawanie. W dodatku, obie te rzeczy dotyczą przeżycia w trakcie walki. Właśnie dlatego to, żeby nie zostać trafionym także było dość ważną częścią wielu treningów, w których brał udział.
AnatomiaBiegły
Znajomość ciała człowieka i innych istot, których ciało budową przypomina ludzkie przydaje się nie tylko wtedy, gdy trzeba opatrzeć czyjeś rany. W walce znajomość anatomii jest równie pomocna, w końcu, dzięki niej ma się też wiedzę na temat tego, w jaką część ciała przeciwnika celować, jeśli chce mu się wyrządzić konkretne szkody.
BestiologiaBiegły
Z racji tego, że Alaranię zamieszkują również różne dzikie bestie i potwory, wiedza na temat ich ciała również może być potrzebna komuś, kto wiele podróżuje. Osobie, która w czasie tych wędrówek w każdej chwili może nagle znaleźć się w sytuacji, w której będzie zmuszona walczyć z dzikim stworzeniem, czy to magicznym, czy niekoniecznie.
JeździectwoBiegły
Terence nie tylko dobrze utrzymuje się na grzbiecie wierzchowca – uczył się jeździć konno – lecz także umie walczyć z siodła. Co prawda, takie sytuacje nie zdarzają się często, jednak jeśli będzie musiał, będzie wiedział, jak wychylić się we siodle i odpowiednio zamachnąć się mieczem, żeby po zadaniu cięcie nie spaść z grzbietu wierzchowca.
TaktykaBiegły
Jako rycerz, możliwe, że kiedyś stałby się dowódcą małego oddziału. Oczywiście, nie stałoby się to na początku, lecz dopiero po jakimś czasie, gdy nabyłby doświadczenia i rozpoznawalności, ale wiedzę na temat dowodzenia takimi oddziałami mógł nabyć już teraz – i właśnie to zrobił.
PoliglotyzmZaawansowany
Znajomość następujących języków w piśmie i mowie: wspólny, elficki i nordyjski.
Pisanie i czytanieZaawansowany
Oprócz wspólnego, w którym zresztą pisze i czyta najlepiej, może też pisać w języku elfów i nordyjskim, a także odczytywać teksty zapisane nimi.
EtykietaZaawansowany
Dobre wychowanie, maniery i inne takie. Jest to coś, co powinna znać osoba taka, jak on. Rycerze nierzadko mają do czynienia z wysoko urodzonymi, zwłaszcza wtedy, gdy sami mogą zaliczyć się do takiej grupy.
PrawoZaawansowany
Jeżeli jest się kimś w rodzaju stróża prawa – nawet, jeśli (po jakimś czasie) samozwańczym – wypadałoby znać samo prawo i wiedzieć, jakie jest ono w poszczególnych miastach i rejonach świata.
MedycynaZaawansowany
Każdy rycerz powinien wiedzieć, jak zająć się ranami zarówno własnymi, jak i tymi, których doznał jego towarzysz. Co prawda, jest to wiedza o wiele mniejsza niż posiadają osoby, które są medykami, jednak wystarczająca do tego, żeby w jakimś sposób zmniejszyć szanse rannej osoby na to, że ta umrze.
TaniecZaawansowany
Jest raczej dobrym tancerzem, chociaż z umiejętności tej zdarza mu się korzystać trochę rzadziej niż by chciał. Jedynie na balach, przyjęciach i innych tego typu uroczystościach, na których im był starszy, tym mniej bywał.
Skradanie sięOpanowany
Jeżeli zajdzie taka potrzeba, może poruszać się cicho. A przynajmniej spróbować to zrobić, bo jeżeli nie będzie uważny, zawsze może źle postawić stopę i przez to sprawić, że jego obecność jednak będzie zauważona.
Odnajdywanie źródeł magiiOpanowany
Tylko, że jako „źródła magii” należy rozumieć tu jedynie magiczne przedmioty. Z racji tego, że prędzej czy później i tak wyruszyłby w swoją drogę, kierowany swoimi celami, Alice chciał, żeby przy okazji – czasami oczywiście – odnajdował dla niego jakieś mniej lub bardziej magiczne przedmioty.
Czytanie aurOpanowany
Nauczył się… a raczej Alice nauczył go odczytywania aur, gdy przez jakiś czas Terence przebywał w jego towarzystwie, gdy był jego strażnikiem, a czasem nawet pomocnikiem.
WspinaczkaOpanowany
Mniejsze góry czy pagórki nie są dla niego problemem, mógłby nawet zaryzykować wspinaczkę na nie bez liny lub innych przedmiotów wspomagających. Tego nie zrobiłby, jeśli w grę wchodziłyby wysokie i strome wzniesienia, również zwane górami.
PrzetrwanieOpanowany
Osoba podróżująca powinna wiedzieć, jak zadbać o siebie na szlaku, często znajdując się daleko od wygód oferujących miasta czy nawet wioski.
PływanieOpanowany
Umie pływać, zarówno w lekkich rzeczach czy zbroi i z mieczem na plecach, jak i w cięższym uzbrojeniu. Chociaż to drugie jest trudniejsze, wiadomo.
TropienieOpanowany
Czytanie śladów i podążanie za nimi. Terence może niespecjalnie szkolił się na myśliwego, a bardziej na osobę, która tropi kryminalistów, lecz przy okazji i tak nabył wiedzę na temat śladów zwierzęcych. Tylko, że od prawdziwego myśliwego i tak dzieli go przepaść.
HandelPodstawowy
Na samym początku, ojciec chciał, żeby poszedł w jego ślady i został kupcem, jednak sam Terence miał inne plany co do swojego życia. Tylko, że zanim powiedział o tym ojcu, ten zdążył już troszkę podzielić się z nim swoją wiedzą.
Targowanie sięPodstawowy
Tutaj było podobnie jak z wiedzą handlową. Podstaw targowania się także nauczył go ojciec, nim mały Terence powiedział mu, że chce zostać rycerzem.
ZbrojmistrzostwoPodstawowy
Dotyczy wyłącznie wiedzy teoretycznej, związanej po prostu z tym, że właśnie tego typu towarem handluje jego rodzina.
MatematykaPodstawowy
Handlarz powinien umieć liczyć, dlatego też zdążył nauczyć się trochę matematyki, co stało się zanim jeszcze skupił się na szkoleniu na rycerza.
ZielarstwoPodstawowy
Dzięki podstawowej wiedzy na ten temat – którą też obdarzył go Alice – może znaleźć znane rośliny lecznicze, które są najczęściej wykorzystywane do tworzenia z nich różnych specyfików. Na pewno nie uda mu się odnaleźć lub nawet rozpoznać coś, co jest rzadsze.
TresuraPodstawowy
Tego też nauczył go Alice. Dlaczego? Terence do tej pory nie jest tego pewien, zwłaszcza, że w czasie bycia jego strażnikiem nie miał okazji użyć tej umiejętności więcej niż dwa lub trzy razy.

Cechy Specjalne

Magiczne Ręce i TatuażeDar
Skomplikowany rytuał wykorzystujący magię życia sprawił, że ta para rąk pokrytych runicznymi tatuażami (które tak naprawdę są treścią zaklęć związanych z tymi niezwykłymi kończynami) połączyła się z jego ciałem i umysłem, a także zastąpiła mu te, z którymi się urodził. Są lepsze od zwyczajnych kończyn, głównie dzięki zaklęciom, które mają wypisane na pokrywającej je skórze. Pierwsze zaklęcie dotyczy połączenia między nimi i umysłem przemienionego, drugie zapewnia magiczną tarczę, od której odbija się zwyczajny oręż, co chroni je przed ucięciem, ale wyłącznie w przypadku niemagicznej broni. Trzecie i ostatnie jest najciekawsze i jednocześnie najsilniejsze. Pozwala ono „użytkownikowi” na przywołanie dowolnej broni, która stworzona będzie z energii magicznej. Ręce robią się wtedy całe czarne, co wygląda jakby tatuaże zlewały się ze sobą. Terence ograniczył to tylko do miecza dwuręcznego – konkretnie flamberga – którym uczył się walczyć, a także do haczykowatych szponów, których używa, gdy walczy wręcz. Poza tym samej broni nie da się przywołać w dowolnym momencie, bo można to zrobić jedynie wtedy, gdy istnieje zagrożenie dla życia mężczyzny. Dzięki temu, że obie ręce są wtedy aktywne, może sprawić, że jego broń w mgnieniu oka przeniesie się z jednej dłoni w drugą.
PrzemienionyRasowa
Zestaw cech typowych dla osoby, która należy do rasy przemienionych. Jest to słabo dostrzegalna aura, potencjalna nieśmiertelność, a także postać pół eteryczna. Ta ostatnia bywa irytująca przez to, że właściwie nie da się przewidzieć, kiedy nagle jego ciało „zmieni” stan.
ApotemnofiliaSkaza
Terence nierzadko – zwłaszcza, gdy ma złe samopoczucie – czuje przekonanie, że jego ręce tak naprawdę nie należą do niego, mimo że rzeczywistość przedstawia to zupełnie inaczej. Często przejawia się to tym, że odczuwa wyraźną niechęć do swoich kończyn. Rzadziej nasila się to do tego stopnia, że próbuje się ich pozbyć, jednak takie sytuacje już się zdarzały i za każdym razem pomocna okazywała się tarcza ochronna zawarta w runach, które pokrywają jego ręce. Próbował nawet zrobić to magicznie zaklętym mieczem, jednak w porę opamiętał się i nie skończyło się tylko na niegroźnych ranach, które i tak pozostawiły po sobie blizny.

Magia: Intuicyjna

IstnieniaUczeń
Jest to magia, która tak jakby przebudziła się w nim po tym, jak zyskał możliwość przywoływania magicznej broni. Ogranicza się ona jedynie do współpracy z magicznymi zdolnościami jego rąk, czyli właśnie tworzenia broni do walki, jednak sam mężczyzna nie ma nad tym kontroli – bardziej kontrolują to jego emocje – dlatego może używać jej tylko wtedy, gdy odczuwa te związane z grożącym mu niebezpieczeństwem.

Przedmioty Magiczne

Magiczny notesZaczarowany
Gruby notes oprawiony w skórę, który zamykany jest za pomocą rzemyków. Jest magiczny, a jego funkcja polega na tym, że dzięki niemu można skontaktować się z osobą, która posiada podobny przedmiot. Muszą też być połączone czymś w rodzaju więzi magicznej, która pozwala na taki kontakt. Słowa zapisane w notesie jednej osoby, pojawią się na kartkach drugiego egzemplarza. Dzięki temu druga osoba może odpowiedzieć na to, co zapisała pierwsza, a odpowiedź – jak wcześniej – pojawi się w notesie tej pierwszej osoby. Aktualnie pierwszy posiada Alice, a drugi Terence.

Charakter

Kiedyś lubił być rycerzem podróżującym po Alaranii i każącym tych, którzy nie przestrzegają prawa, ale nie przez zabicie ich, a przez złapanie i doprowadzenie do kogoś, kto osądzi ich zgodnie z prawem panującym w danym miejscu. Miał rycerski honor i swój własny zbiór zasad, których starał się przestrzegać właściwie za wszelką cenę. Wtedy też często uśmiechał się i nawet śmiał, a także zdarzało mu się narzekać, że za rzadko bywa na przyjęciach. 

Teraz jest inaczej, zupełnie inaczej. W charakterze Terence’a zaszło o wiele więcej zmian, niż w jego wyglądzie i przez to można stwierdzić, że stał się przeciwieństwem samego siebie. Teraz, zamiast rycerza, o wiele lepiej pasuje do niego określenie go samozwańczym stróżem prawa i posiada on w sobie teraz cechy właśnie kogoś takiego. Owszem, nadal zna prawa panujące w rejonach i miastach Alaranii, a nawet stara się ich przestrzegać – choć nie zawsze mu się to udaje – lecz zajmuje się kryminalistami w zupełnie inny sposób. O wiele bardziej zwyczajnie stara się ich pozbywać, najczęściej z tego świata, a nie łapać ich i doprowadzać do strażników miejskich, którzy mogliby zamknąć przestępcę w areszcie, gdzie czekałby na swój proces. Przez to, z jednej strony osobom stojącym na straży prawa może nie podobać się jego podejście, jednak z drugiej i tak poniekąd działa w ich interesie i po ich stronie, więc często zdarza się, że zwyczajnie przymykają oko na jego działania, gdy akurat zdarza mu się pracować na terenie jakiegoś miasta. Nadal ma też swoje zasady, które są inne niż były wcześniej i… bardziej elastyczne – na przykład, stara się nie pozbawiać życia strażników miejskich i innych osób, które związane są ze sprawiedliwością i prawem, chyba, że sytuacja rzeczywiście będzie tego wymagała i będzie to jedyne wyjście, jakie będzie miał, jeżeli będzie chciał ujść z życiem z sytuacji, w której się znalazł. Dlatego też, gdy zdarzy się, że straż go ściga – do czego dochodzi częściej, niż chciałby on sam – woli im uciec i schować się gdzieś, zamiast wchodzić z nimi w otwarty konflikt.

Jest też o wiele bardziej powściągliwy, niż był wcześniej. O wiele rzadziej uśmiecha się – a nawet wtedy jego uśmiech najczęściej wydaje się wymuszony, rzadko kiedy docierając do oczu – i prawdopodobnie jeszcze rzadziej się śmieje. Przepadło też coś, co wcześniej nazywał rycerskim honorem, nie narzeka też już na to, że nie uczestniczy w przyjęciach. Dość samotniczy tryb życia, który teraz przyjął i, do którego niemalże już się przyzwyczaił, sprawił, że przestał tęsknić do rozrywek związanych z tym, że spędza się czas w towarzystwie innych. Szlakiem podróżuje wyłącznie we własnym towarzystwie, w karczmie zajmuje stolik w rogu i to w tym bardziej zacienionym, i tak dalej.
Nie ocenia też innych przez pryzmat tego, jakie stereotypy lub złe opinie mogą krążyć o rasie danej osoby, jakiejś części jej wyglądu, o profesji i innych rzeczach. Woli za to przekonać się jaka jest to osoba na podstawie jej czynów i, może, też dialogu. Wcześniej miał wielu znajomych i kilku przyjaciół, teraz właściwie nawet nie wiem, komu może zaufać – dlatego stara się trzymać niemalże każdego na odpowiedni dystans. Co nie oznacza, że nie może się przed kimś otworzyć, bo mimo że wydaje się zamknięty w sobie, ponury i jakby zły na otaczający go świat, to z odpowiednią osobą mógłby rozmawiać dłużej, a może i nawet opowiedzieć swoją historię i powiedzieć, dlaczego jest tym, kim jest. Wie, jakim uczuciem jest miłość, chociaż doświadczył jej tylko raz i nie tylko nie był to długi stan, lecz także zakończył się zdradą. Później kilka razy czuł coś podobnego, jednak nie do końca to, co wtedy. Teraz, cóż, uważa się za kogoś, kogo nie dałoby się pokochać.

I jest też stan jego psychiki. Ciągle jest nieco niestabilny pod tym względem, chociaż zdarzają się też dni, gdy ta niestabilność staje się jeszcze większa. Wtedy coś, jakby nagle zmienia się w nim, i ręce, które rzeczywiście uważa za coś ważnego, przydatnego i właściwie za drugą szansę na normalne życie, wydają mu się czymś złym. Czymś, co nie należy do niego i czymś, czego powinien się pozbyć. Zdarzyło się to już kilkukrotnie i nigdy nie udało mu się zrobić sobie czegoś więcej niż rany, po której zostawała blizna – zawsze atak albo przechodził, albo udawało mu się jakoś opamiętać. Dwa lub trzy razy było naprawdę blisko tego, że straciłby jedną z rąk, ale akurat zdarzało się tak, że nagle w pobliżu pojawiał się ktoś, kto w jakiś sposób „ratował” zarówno jego, jak i jego kończyny. Tylko… czy jest wart takiego ratowania? Sam nie jest tego pewien i to za każdym razem, gdy w jego głowie pojawia się właśnie to pytanie.
Czasem myśli, że nie jest sobą, a bardziej cieniem tego, kim był kiedyś. Taką pozostałością, którą nadal napędza chęć egzekwowania prawa i karania złoczyńców, a także próba odnalezienia osoby, która odpowiada za stan, w którym znajduje się od momentu zyskania nowych rąk.

Wygląd

Dobrze umięśniony i dość wysoki – mierzy sobie niewiele ponad sześć stóp (183 cm) – mężczyzna z ładnie opaloną skórą i krótkimi, niemalże czarnymi włosami. Najczęściej noszący na sobie skórzany pancerz z wieloma metalowymi wstawkami w zestawie z hełmem, który na jego głowie znajdował się wtedy, gdy wymagała ona ochrony. Może i mógłby nie ścinać włosów, jednak mogłoby to źle wyglądać z ochroną głowy. Rycerz walczący potężnym, dwuręcznym mieczem, który spoczywał na jego plecach w specjalnej pochwie, która ułatwiała dobycie oręża…
Właśnie taki był kiedyś, zanim jeszcze przeszedł przemianę, która zmieniła jego wygląd i wpłynęła dość znacząco na charakter… właściwie zmianom uległo wtedy tak naprawdę całe jego życie.

Z „poprzedniego życia” został mu wzrost, sylwetka i preferowana w walce broń. A, no i oczy – w zimnym odcieniu niebieskiego, które bacznie obserwują otoczenie i wszelakie zmiany w nim. Teraz, zamiast lekkiej opalenizny, jakby tylko połaskotanej promieniami słońca, jego skóra jest po prostu blada, jednak nie chorobliwie, a bardziej tak, jak ma to miejsce u wampirów. „Szlachetnie blada” chciałoby się powiedzieć. Ostre rysy twarzy jeszcze bardziej pogłębiają to wrażenie – że Terence mógłby być wampirem – także, ale tylko czasem, mogą też robić to jego włosy, są one białe, raczej proste i długością sięgają niemalże do łopatek. Jego twarzy nie ozdabiają żadne blizny, co akurat mu nie przeszkadza. Zamiast tego najczęściej gości na niej wyraz przypominający połączenie tego, który można zobaczyć u osoby myślącej nad czymś i lekkiego zniecierpliwienia. Nieznacznie, choć cały czas, przymrużone oczy zawsze kieruje w jakiś konkretny punkt i rzadko zdarza mu się „patrzenie w przestrzeń”.

Teraz prawdopodobnie najciekawszą rzeczą w jego ciele są jego ręce. Kiedyś były zwyczajne i takie, z którymi się urodził, jednak w czasie rytuału – który sprawił też, że zmienił się w przemienionego – stracił je i zyskał nowe. Nowe i lepsze. Co prawda, niespełna palec długości od łokcia lewej i prawej dłoni znajdują się blizny pozostałe po odcięciu poprzedniej pary rąk i przyczepieniu nowej. Może i nie byłoby ich tam, gdyby sam Terence nie chciał, żeby zostały one uleczone. Poza tym, nowa para kończyn na całej powierzchni skóry pokryta jest pismem runicznym. Jest to treść zaklęć, w które zostały wyposażone, a także pieczęć, która blokuje w nich energię magiczną i wyzwala ją wtedy, gdy jeden z czarów zostanie aktywowany. Poza tym znajduje się też na nich kilka mniejszych i większych blizn, które Terence zrobił sobie sam w czasie napadów apotemnofilii. Na pierwszy rzut oka i tak nie widać zarówno pisma na skórze rąk – przynajmniej zdecydowanej jego większości - jak i blizn na nich, bo mężczyzna owija bandażem przedramiona i części dłoni tak, że spod niego wystają jedynie palce (one również mają na sobie nieco czarnych run).
Nosi ubrania o ciemnej kolorystyce, jedynie zwyczajna, lniana koszula pozostaje biała lub w odcieniu zbliżonym do bieli. Na niej nosi czarną kamizelkę materiałową i zapinaną na guziki, a na to narzuca czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, który nosi różnie – raz zapięty bardziej lub mniej, a innym razem całkiem rozpięty. Dolną część jego ciała ochraniają skórzane spodnie i buty z tego samego materiału, sięgające jakoś do połowy łydki. Zamiast plecaka czy zestawu sakiewek, nosi ze sobą dwie, małe torby podróżne. W nich znajdują się najpotrzebniejsze rzeczy, które zabrał ze sobą w podróż, czyli może to być trochę zapasów jedzenia, bandaże i maści lecznicze, sakiewka z ruenami i tak dalej.

Porusza się zdecydowanym i pewnym krokiem, wygląda jakby doskonale wiedział, gdzie stawia swe stopy i nie wahał się przed kolejnym przesunięciem swojego ciała. Ciągle, kilkugodzinne marsze nie są dla niego problemem i przez cały ten czas da radę utrzymać stałe tempo przemieszczania się, aby pod koniec znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg lub odpoczynek. W walce wygląda to podobnie, tam również jego ruchy są takie, jak w czasie zwykłego marszu. Wcześniej, gdy nosił zbroję, nie przykładał dużej uwagi do swej szybkości i zwinności, jednak teraz jej nie nosi i bardziej polega na unikach.

Sposób, w jaki wypowiada słowa, może różnić się nieco od tego, jak wygląda jego chód. Ma męski głos, to prawda, jednak mówi trochę cicho, a przez to można czasem odnieść wrażenie, że nie jest pewien, czy na pewno chce powiedzieć, to co właśnie dotarło do uszu osoby, z którą rozmawia. Nie przepada też za krzyczeniem czy ogólnym podnoszeniem głosu, chociaż, jeśli będzie wymagać tego sytuacja, będzie w stanie to zrobić.

Historia

Kiedyś był rycerzem stojącym po stronie prawa, dobra i porządku. Teraz jest samozwańczym stróżem prawa, który ma własną wizję co do egzekwowania go i karania tych, którzy go nie przestrzegają. Czasem także pomaga osobie, która podarowała mu nowe życie, wobec której ma wielki dług wdzięczności… Ale! Należałoby zacząć od samego początku, żeby wyjaśnić to, dlaczego stał się tym, kim jest teraz i co sprawiło, że się zmienił. 

Dlatego zaczniemy od narodzin. Był drugim dzieckiem w rodzinie Vaumoria, przed nim na świat przyszedł jego starszy brat. Ich ojciec – Joahim Vaumoria – dość znany handlarz bronią, a także matka – Adelia – która również pracowała w handlu, jednak zajmowała się stroną rachunkową biznesu, który prowadził ojciec Terence’a. Wszyscy razem mieszkali w dużym domu, znajdującym się za murami miejskimi Rododendronii. Ojciec tak naprawdę od samego początku miał plany związane z życiem swoich synów i tym, czym powinni się zająć. Starszy – Leonard – miał szkolić się w walce, żeby później zostać strażnikiem młodszego – czyli Terence’a właśnie – który miał przejąć po ojcu handlowanie orężem. Tylko, że to zmieniło się dość szybko, bo mały Terence chciał iść w ślady swojego brata. On też chciał zostać rycerzem i czyimś strażnikiem. Na początku ojciec nie dał się przekonać i próbował nauczać młodszego syna na temat handlu i znajomości broni, która również była tu przydatna, ale nawet sama nauka nie szła dobrze. Najmłodszego z rodziny Vaumoria nie przekonało też to, że handlarz również może walczyć bronią. Dla niego było to za mało. On chciał zostać rycerzem.

Joahim w końcu zgodził się na to, żeby jego drugi syn został kimś innym, chociaż przed tym zdążył go nauczyć kilku rzeczy związanych z handlowaniem bronią. Najpierw musiał wybrać to, czym chciałby walczyć i wybór ten był trudniejszy, niż mogłoby wydawać się na początku. Podobała mu się walka dwoma broniami, jednak szybko zmienił decyzję i ostatecznie zdecydował się na miecze dwuręczne. Pomógł mu też trochę jego ojciec, który powiedział mu, że wyrośnie on na silnego mężczyznę, a ktoś taki powinien walczyć czymś, co świadczy o jego sile. Krótko po tym zjawił się mistrz miecza, który zaczął uczyć sztuki walki młodego Terence’a – ale posługiwanie się bronią nie było jedynym, czego go uczył, bo walka wręcz również nie była mu obca, także anatomia i bestiologia. Inni nauczyciele zadbali też o to, żeby znał się – mniej lub bardziej – na innych rzeczach, które mogą przydać się komuś, kim chciał zostać. A z racji tego, że może się zdarzyć, iż pojawi się też wśród wysoko urodzonych, uczył się również tego, jak się w ich obecności zachowywać i, jak się przed nimi nie zbłaźnić, w czym między innymi miała pomóc nauka tańca.
Co prawda, dużo czasu spędzał na nauce, jednak – oprócz starszego brata – miał w mieście kilku dobrych znajomych, niemalże przyjaciół. Wszyscy byli w podobnym wieku i stanowili grupę złożoną zarówno z chłopców, jak i z dziewczyn, chociaż często zdarzało się też, że chłopcy spędzali czas tylko ze sobą, a dziewczynki wyłącznie w swoim towarzystwie. Znajomość z niektórymi trwała o wiele dłużej niż z pozostałymi, dlatego ostatecznie grupa zmalała do zaledwie sześciu osób. Stanowił ją Terence, Leonard i czwórka ich przyjaciół. Właśnie wtedy, gdy właściwie był już młodym, siedemnastoletnim mężczyzną, zrozumiał swoje uczucia, które już od jakiegoś czasu żywił do jednej z osób z grupy. W ten sposób zrozumiał, że zakochał się w Elaine Keswick.

Wyznał jej to i najlepsze było to, że dziewczyna odwzajemniła jego uczucia. Zostali parą i przez długi czas wszystko było jak najbardziej w porządku, dobrze czuli się w swoim towarzystwie, ale nie zaniedbywali też pozostałych przyjaciół i nadal regularnie spotykali się z nimi. Wszystko to trwało prawie dwa lata i powoli wychodziło też na to, że para pobierze się niebawem… jednak to właśnie wtedy rzeczy zaczęły się psuć. Najpierw Elaine nie pojawiała się na niektórych spotkaniach, a gdy już się widzieli, zawsze miała w zanadrzu jakieś wytłumaczenie swej nieobecności. Na początku Terence był skłonny jej uwierzyć, jednak im dłużej to trwało, tym bardziej zaczął podejrzewać, że jego narzeczona może coś ukrywać. Doszło nawet do tego, że zdecydował się na to, żeby ją śledzić – wiedział, że może to być przesada, ale przekonał sam siebie, że może powinien to zrobić, może dowie się czegoś, a jeśli nie… przynajmniej będzie wiedział, że Elaine rzeczywiście ma od jakiegoś czasu więcej na głowie i przez to spotykają się trochę rzadziej. Dobrze, że to zrobił. Dobrze, że za nią poszedł, bo dzięki temu mógł być świadkiem tego, jak spotyka się z inną osobą z ich grupy przyjaciół. Otto był dla niego niemalże jak brat, ale to właśnie z nim spotkała się narzeczona Terence’a. A to, w jaki sposób się przywitali – pocałunek, który trwał przez chwilę – nie pozostawiał mu żadnych domysłów, a jedynie pewność co do tego, co się naprawdę dzieje.
– To koniec! - krzyknął, gdy wpadł do domu Otta, w którym tamta dwójka właśnie siedziała. Tym nagłym wtargnięciem sprawił, że przerwali kolejny pocałunek. Nawet nie mieli już na sobie niektórych elementów odzieży.
– Naszego związku – to powiedział, gdy palcem wskazującym celował w stronę swojej, już byłej, narzeczonej.
– I naszej przyjaźni – te słowa wypowiedział z palcem wycelowanym prosto w teraz byłego przyjaciela. A później odwrócił się i wyszedł.
Po tej sytuacji rzeczywiście zerwał znajomość z Elaine i Ottem, a przez to właściwie skupił się bardziej na treningach, które coraz częściej przeprowadzał wspólnie z bratem, mimo że obaj walczyli w inny sposób. Leonard używał miecza i tarczy, ale i tak mogli przeprowadzać ze sobą walki treningowe.

Jego brat stał się rycerzem jakiś rok wcześniej niż on, więc ten ostatni rok Terry spędził na samotnych treningach, bo Leo miał już inne zajęcia, którym musiał się poświęcać. Przez jakiś czas zdarzało im się nawet podróżować w jednej grupie i wspólnie wykonywać jedną misję, wtedy Terence nie wiedział jeszcze o drugim, bardziej mrocznym, życiu brata. Dowiedział się o nim w czasie jednej z tych wspólnych misji. W nocy, gdy odpoczywali na szlaku, zbudził go odgłos osoby ubierającej się i to w zbroję. Zerknął tylko, że był to jego brat i spróbował zasnąć ponownie, jednak przeczucie – to samo, które kilka lat temu powiedziało mu, żeby śledził Elaine – nie pozwalało mu na to i też podpowiadało podążanie czyimś śladem, ale tym razem chodziło o jego brata. Poddał się temu i szybko ubrał się, jedynie w ubranie, a później ruszył za Leonardem.
– Już czas. Jeśli chcesz, żebyśmy to zrobili, teraz jest najlepszy moment – usłyszał męski głos, a gdy dotarł do jego źródła zobaczył, że jakiś wysoki mężczyzna kładzie dłoń na ramieniu jego brata. Nie widział jego twarzy, ta była ukryta przez cień kaptura.
– Zróbmy to. Muszę zerwać te więzy – odparł Leo, a później wstał. Jego twarzy nic nie zasłaniało, więc mógł go zobaczyć. Na twarzy własnego brata Terence widział determinację i pewność siebie, ale także coś… groźnego. Coś, co zapowiadało, że miał zamiar zrobić coś złego. Spod pobliskich drzew wyszło jeszcze czterech innych, także zamaskowanych, ale też uzbrojonych. Młodszy z braci Vaumoria ruszył za tymi osobnikami, trzymał się w bezpiecznej odległości i to dlatego z lekkim opóźnieniem dostrzegł, że wrócili do obozu. Zobaczył, że… tamci nachylają się nad śpiącymi rycerzami i zwyczajnie zabijają ich. Nad jego miejscem zatrzymał się jego własny brat i dostrzegł, że jest ono puste.
– Nie ma mojego brata. Znajdę go i powiem, że zabiły ich dzikie zwierzęta. Uwierzy mi – powiedział do reszty i rzeczywiście poszedł go poszukać. Terence oddalił się nieco, a gdy Leonard go znalazł, powiedział mu, że poszedł na stronę. Później Leo powiedział mu to, co chciał – czyli, że ich obozowisko zaatakowały rozwścieczone zwierzęta i, że pozabijały śpiących rycerzy, a on przetrwał dlatego, że poszedł go poszukać. Terence wiedział, że nie jest to prawdą, ale udawał zaskoczonego, a później smutnego i zrozpaczonego. To była tylko gra, bo znał prawdę.
Gdy wrócili do Rododendronii, podzielił się z ojcem tym, co widział, jednak ten od razu powiedział mu, że nie może być to prawdą. Leonard przecież nie zrobiłby czegoś takiego. Od innych słyszał to samo, a w tym czasie jego brat jakby… zniknął. Powiedział, że udaje się na kolejną misję i już nie wrócił. Terry został wysłany na odszukanie jego, ale on miał nieco inny cel – co prawda, chciał odnaleźć brata, ale chciał też namówić go do tego, żeby wrócił na ścieżkę dobra.

Szukał go długo, ale w końcu udało mu się tego dokonać. Spotkanie to… nie było przyjemne. Zakończyło się walką, którą Terence przegrał i to nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Całkowicie zmienił to, jak patrzył na brata i zaczęło wydawać mu się, że ten stał się złą osobą, której nie da się zmienić. Zwłaszcza, że dał mu też nauczkę – pociął mu ręce tak, że jego palce nie mogły już niczego złapać. Terry nie mógł już trzymać miecza i nim walczyć. Został też zostawiony na śmierć w pobliżu miejsca, w którym się starli. Na linii trawy, tuż przy mało uczęszczanym szlaku na terenie Lasów Eriantur.
Tylko, że szczęście uśmiechnęło się do niego i znalazł go dziwny czarodziej. Vaumoria pamięta to wszystko jak przez mgłę, ale wydawało mu się, że ktoś go niósł, aż dotarli do jakiegoś budynku, w którym został położony na jakimś zimnym i twardym łóżku albo na kamieniu lub czymś podobnym. Nie był pewien, co się dzieje… Właściwie w pewnym momencie został nawet uśpiony. Wydawało mu się, że czuł przepływ energii magicznej przez swoje ciało. Gdy się obudził, poczuł silny ból głowy, rąk i prawie całego ciała. Odruchowo usiadł i złapał się za głowie, dopiero po chwili dotarło do niego, co zrobił i to, że czuje opuszki palców na swoim czole. Bolało go całe ciało, ale zmusił się do tego, żeby spojrzeć na swoje ręce. Były inne, ale jednocześnie coś podpowiadało mu, że są one jego. Zobaczył też blizny, zobaczył tatuaże na całej powierzchni ich skóry, a później połączył wszystko to, co widział i domyślił się, co mogło się stać. Opadł na łóżko i zasnął. A może stracił przytomność? Nie był pewien, ale po jakimś czasie zbudziło go otwieranie drzwi i zobaczył w Alice’a.
– Co się stało? Co mi zrobiłeś? - zapytał go. Mag uśmiechnął się tylko i najpierw stwierdził, że jego eksperyment się udało. Dopiero po chwili zdecydował się odpowiedzieć na te pytania i zrobił to niezwykłe szczegółowo, chociaż brzmiało to też, jakby prowadził jakiś wykład. Powiedział mu o magicznym rytuale, któremu go poddał, o tym, że uciął mu ręce i wstawił nowe, które połączył magią z jego ciałem. Opowiedział też o tym, że ręce te są lepsze od poprzednich, a później powiedział dlaczego – wyjawił mu, jaka magia ukryta jest w piśmie runicznym, którym są pokryte.
– To… jak drugie szansa na normalne życie – odpowiedział Terence. Może chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak medyk kontynuował, chociaż teraz przeszedł do negatywnych skutków rytuału. Powiedział, że w jego wyniku jego ciało zmieniło się fizycznie, choć nie wykluczał też zmian psychicznych. Wprost zapewnił go, że nie jest już człowiekiem, a należy teraz do rasy, której członków zwie się przemienionymi. Wytłumaczył mu też, jakie nowe rzeczy wiążą się z tym, że zmieniła się jego rasa.
– Czyli tak to teraz wygląda… To i tak nie zmienia tego, że jestem twoim dłużnikiem. I to chyba do końca tego życia – powiedział mu szczerze, a Alice uśmiechnął się tylko dziwnie i pokiwał tylko głową. Na koniec powiedział mu, żeby jego „eksperyment” odpoczywał i regenerował siły. 

Odpoczynek ten wyjął z jego życia dobre pół roku, chociaż w tym czasie starał się regularnie ćwiczyć, żeby zachować formę fizyczną – przy umysłowej formie pomagał mu Alice, bo mag powiedział mu, że jak już będzie czuł się dobrze, przez jakiś czas zostanie jego osobistym strażnikiem, a akurat ma on wymagania co do tego, co powinien wiedzieć ktoś taki. Dlatego też Terence posiadł trochę nowej wiedzy. Ten czas okazał się być długo, bo było to dobre kilka lat. W tym czasie lepiej poznał lasy otaczające posiadłość osoby, która go uratowała, a także oswoił się z nowymi kończynami. W jego głowie zaczęły występować też zmiany związane z umysłem – otóż, głos, który kiedyś pomógł mu dwukrotnie, teraz podpowiadał mu, że ręce pokryte tatuażami nie są jego i powinien się ich pozbyć. Terry trzymał to w tajemnicy, chociaż po czasie i tak jego problem wydał się i stało się to wtedy, gdy sam Alice znalazł go w kwaterze, gdy próbował uciąć sobie jedną z rąk. Dopiero wtedy opowiedział o wszystkim swojemu pracodawcy, a on powiedział tylko, że przecież ostrzegał go przed zmianami w psychice. Po chwili dodał tylko, że powinien powiedzieć mu o tym wcześniej – później wyszedł bez słowa, jakby obrażony.
Terence niedługo po tym przypomniał sobie o bracie i o tym, co ten mu zrobił. Zapałał wtedy chęcią odnalezienia go, ale na początku Alice nie chciał go puścić. W końcu, po długim czasie i wielu namowach i prośbach, medyk zgodził się na jego odejście, jednak zastrzegł go, że nadal ma swój dług do spłacenia i, że ma pomysł, jak może to zrobić, gdy będzie podróżował. Gdy nadszedł dzień, w którym Terry miał odejść, Alice wręczył mu notes, o którym powiedział mu, że jest magiczny i dzięki niemu będą mogli pozostać w kontakcie. Po chwili pożegnali się, a Vaumoria ruszył na szlak.

Gdy już był w trasie, zajmował się trzema rzeczami – tropieniem grupy, której przewodzi jego brat, pomaganiem Alice’owi i pozbywaniem się przestępców. Pierwszym zajmował się z czysto osobistych powodów. Drugim przez to, że miał dług do spłacenia – i poległo to na tym, że najczęściej zdobywał dla Alice’a jakieś informacje, które później przekazywał mu przez magiczny notatnik. To ostatnie robił po prostu dlatego, że uznał to za dobry sposób na zarobek, a rueny były mu potrzebne.
  • Najnowsze posty napisane przez: Terence
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data