Oglądasz profil – Arrika

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Arrika Naymeria "Dokturka" at Ittherill
Rasa:
Driada
Płeć:
Kobieta
Wiek:
158 lat
Wygląda na:
27 lat
Profesje:
Uzdrowiciel, Zielarz, Nauczyciel
Majątek:
Bogaty
Sława:
Prominentny

Aura

Kto spróbuje zapoznać się z tą aurą, ten odczuć mógł będzie jej niezwykłość już od pierwszego momentu, próba odczytania jej sprawia bowiem, iż czuć niezaprzeczalną obecność zwierząt, której to nie sposób wytłumaczyć słowami. Kiedy w końcu umysł przyzwyczai się do nietypowego odczucia, nadzwyczajna siła aury, zamiast przytłoczyć swą obecnością, zacznie przyciągać do siebie, niczym światło latarni morskiej, lub zatroskana matka przyciągająca dziecię w swe objęcia. Jasny blask i delikatny połysk, który już zbyt słaby jest by błyszczeć, skrywają gamę kolorów godną egzotycznego zwierzęcia. Barachit i kobalt są główną kompozycją tej aury i przeplatają się ze sobą na jej powierzchni w dzikim tańcu, podczas którego żaden z kolorów nie góruje nad drugim. Cynkowe pasma osadowiły się w miejscach, gdzie barachit spotyka kobalt zaś na krawędziach aury widać platynowe ślady, wystające spod pozostałych kolorów niczym resztki zimowego podszerstka na początku wiosny. Potężna szafirowa poświata obecna dookoła aury niemal przyćmiewa naturalny blask i kolory tejże. Z tego samego powodu głęboki ametystowy poblask także jest ledwo widoczny, choć równie wszechobecny jak główny blask aury. Wszędzie dookoła rozbrzmiewa szum wody, odgłos skromnego wodospadu wpadającego do życiodajnego jeziorza, a w tle słychać liczne głosy i śmiechy, od poważnych tonów rozgadanych dorosłych po wesołe krzyki bawiących się dzieci. W powietrzu wyczuć można zarówno woń dzikich kwiatów jak i rozkoszny zapach miodu, lecz intensywność tychże zdaje się przytłumione przez towarzyszący im zapach lasu, który sam w sobie jest ledwo wyczuwalny. Nim choćby pomyśli się o dotknięciu tej aury, wyczuć można będzie jej niemożliwą wręcz ostrość, porównywalną do tego co przyrównuje się bronią z legend i baśni. Poza tym okazuje się ona lekko twarda, niczym ubita sierść Delaine, giętka i elastyczna niczym kocie uszka a na dodatek w miarę gładka, przypominająca w dotyku łuski Melkhii. Smak aury niezwykle różnorodny, jest ona bowiem łagodna niczym baranek, tyle że w smaku. Po dokładniejszym spróbowaniu można odczuć, iż jest bardzo gorzka, niczym niskiej jakości borówki, i nieco słona, choć przez krótkie chwile wykazuje delikatną kwaśność. Na języku jest lepka jak pszczeli miód, dzięki czemu można się dłużej rozkoszować jej smakiem. Wszystkie te przeróżne doznania i aspekty aury dopełnia fakt, iż przez cały czas zapoznawania się z nią czuć ciepło letniego poranka, które otula skórę i rozgrzewa nie tylko ciało, ale i serce.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Arrika
Wiek:
34
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Arrika

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
3
Rejestracja:
3 lat temu
Ostatnio aktywny:
1 rok temu
Liczba postów:
5
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Szpital "Ranna Kózka"
(Posty: 5 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Zaklinaczka węży
(Posty: 5 / 100.00% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:wytrwały
Zwinność:bardzo zręczny, precyzyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, dobry słuch, wyostrzone czucie, wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:bystry, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:Ładny, przekonywujący

Umiejętności

MedycynaMistrz
WeterynariaMistrz
AnatomiaMistrz
BestiologiaMistrz
BiologiaEkspert
BotanikaEkspert
Pisanie i czytanieEkspert
Język elfówEkspert
Sporządzanie lekówEkspert
ZielarstwoEkspert
HaftBiegły
MatematykaBiegły
Języki naturianBiegły
ChemiaBiegły
KulturoznawstwoZaawansowany
KrawiectwoZaawansowany
TaniecZaawansowany
EtykietaZaawansowany
Gra na lutniZaawansowany
Pismo runiczneZaawansowany
Czytanie aurZaawansowany
NaturianizmZaawansowany
RysunekZaawansowany
PływanieOpanowany
TropienieOpanowany
GotowanieOpanowany
HistoriaOpanowany
AlchemiaOpanowany
ŚpiewOpanowany
PrzetrwanieOpanowany
JeździectwoPodstawowy
PrawoPodstawowy

Cechy Specjalne

Nadzwyczajna pamięćAtut
Ari jest słaba fizycznie, ale nadrabia inteligencją i wiedzą. A wiedzę ma ogromną, właśnie dzięki nietypowej dla swojej rasy pamięci. Bardzo szybko zapamiętuje wszelkie pojęcia, receptury, a nawet zwykłe opowieści. Zapamiętywanie przychodzi jej z łatwością, ale oprócz tego, że potrafi zapamiętać formuły, umie też wyjaśniać pojęcia własnym słowami. Nie jest osobą, która uczy się na pamięć wierszy, tylko po to by w środku nocy potrafić je wyrecytować. Raczej należy do grona tych uczonych, którzy zapamiętują i myślą o tym jakie znaczenie mają słowa. Dzięki temu, nawet jeśli nie potrafi wyrecytować słowo, w słowo definicji słownikowej, to i tak wie, jak coś wytłumaczyć, czy zrobić. To, czego nie zdoła zapamiętać, skrupulatnie zapisuje. Ale im więcej razy to robi, tym szybciej dana rzecz utrwala się w jej pamięci.
Zwierzęcy magnetyzmAtut
Ari porozumiewa się ze zwierzętami na wiele różnych sposobów. Współodczuwa, wie kiedy zwierzę coś boli, wie gdzie boli. Odczuwa emocje zwierzęcia, strach, radość, smutek, panikę, ale też szczęście. Z niektórymi istotami jest w stanie porozumiewać się telepatycznie. Jeśli oczywiście zwierzę jej na to pozwoli. Czasem słyszy w głowie konkretne słowa, czasem myśli pacjenta nie składają się ze zdań, a mimo to Ri wie co zwierzę chce jej przekazać. Może mówić do podopiecznych głośno, tak by rozumieli jej słowa. Może przekazywać myśli, emocje, uczucia. Jej dotyk często sprawia, że zwierzęta się uspokajają, czy nawet zasypiają. Wielu myśli, że te istoty nie mają snów, lecz jest to kłamstwo. Zwierzęta śnią równie często co ludzie, a Arrika potrafi koić koszmary. Poza tym wyczuwa ich obecność, a one wyczuwają ją. Nie powinien więc dziwić fakt, że gdzie Ari, tam i jakieś zwierzątka. Zwłaszcza chore, czy ranne. Dzięki tym i innym zdolnością jest w stanie tak sprawnie opiekować się swoimi pacjentami. Używa do tego wszystkich swoich zmysłów. Uważa, że ten dar rekompensuje jej wszelkie inne braki. Choć bywa dla niej obciążeniem, to jest przekonana, że tak właśnie miała być, że nie jest ważne szybie bieganie po lesie, czy kształtowanie drzew, jeśli ma się moc pomocy wszelkiemu stworzeniu.
Skup się i opanujZaleta
Arrika potrafi mieć podzielną uwagę i zajmować się kilkoma rzeczami naraz. Może przygotowywać zioła, rozmawiać i jednocześnie mieszać coś w naczyniu stojącym obok. Nie raz działa jednocześnie na kilu płaszczyznach, kontroluje i rozumie co dzieje się na każdej z nich. Jednak, kiedy coś wymaga ogromnego skupienia, jest w stanie odciąć się od otoczenia i wykonywać tą jedną, precyzyjną czynność, nie zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła. Obie te umiejętności są niezwykle przydatne, zwłaszcza podczas zabiegów i operacji. Ari jest w stanie się porozumiewać, ze swoją asystentką, jednocześnie skupiając się na wykonywanych czynnościach. W tym wszystkim pomaga także opanowanie. Oczywiście, jak każdy, Ari odczuwa stres i nerwy, czasem ogromne, jednak nie pozwala im dojść do głosu w momentach, kiedy musi być skupiona. Można by powiedzieć, że choćby się waliło i paliło wokół niej, kiedy ratuje życie swojego pacjenta, to wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Nawet jeżeli, ktoś drze się na nią gdzieś z boku, Ri potrafi powiedzieć takiej osobie, zupełnie spokojnie, żeby wyszła i dała jej wykonywać swoją pracę.
AbstynencjaRasowa
Nie wynika to z niechęci do alkoholu, ale z tego, że driady nie trawią wszelakich trunków. Nie oznacza to, że nie mogą się odurzać, istnieje na to wiele sposobów, lecz alkohol jest zakazany, ponieważ powoduje u driad silne zatrucia.
Driada-NiedriadaUłomność
Arrika jest driadą, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jednak nie odziedziczyła charakterystycznych cech swojej rasy. Nie potrafi kształtować roślin według własnej woli, nie rozmawia z roślinami, a ze zwierzętami porozumiewa się inaczej niż jej matka. Nie porusza się też bezszelestnie. Stąpa po cichu, jak kot, ale nie tak jak driada. Nie jest ani szczupła, ani zwinna. W jej żyłach płynie krew driady i elfa, starego, potężnego elfa i być może to dzięki jego genom Arrika jest inna, inteligentniejsza. Zamiast zwinności dostała dar szybkiego uczenia się, reagowania w trudnych sytuacjach i głód wiedzy. Najbardziej widoczną cechą jej naturianizmu są rude włosy, ogniste, czasem wręcz czerwone. Je odziedziczyła po matce. Po kim odziedziczyła swoje krągłości... nie wiadomo.
Wada wzrokuWada
Mając jakieś 13, może 14ście lat Arrika oberwała w oczy piaskiem, w którym pokruszone było alchemiczne szkło. Jak do tego doszło? Nie była zbyt lubiana przez dzieci w jej wieku, a pewien chłopiec znęcał się nad nią wyjątkowo okrutnie. To on sypnął jej w oczy piaskiem. Nie spodziewał się, że będzie to miało aż takie konsekwencję. Oczywiście oczy przemyto i potraktowano je magią. Niestety, drobinki szkła wdarły się w tęczówki i źrenice tak, że nie dało się ich usunąć. Szybko okazało się, że nawet używając silnych zaklęć, mogą one przynieść opłakane skutki. Szczęście w nieszczęściu, że jej ojciec był bogaty i mógł zafundować jej okulary, z którymi dziś się nie rozstaje. Choć nie można powiedzieć, żeby szczególnie je lubiła. No... może czasem.

Magia:

WodyAdept
ŻyciaCzeladnik

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Jedno jest pewne – Arrika kocha zwierzęta i to często bardziej niż ludzi. Nie ma w tym niczego dziwnego zważywszy na to, jaki zawód wykonuje. Nie jest wegetarianką, ale raczej unika jedzenia mięsa. Lubi mówić i jeśli może, mówi dużo. Często się uśmiecha, głównie do zwierząt, ale do ludzi również. Kiedy zostaje sama, wtedy dopada ją melancholia i smutek, ale stara się go rozwiewać, na różne sposoby. Jest waleczna i nie chodzi tu o machnie mieczem, ale o wewnętrzną siłę, dzięki której walczy z całych sił, z wszystkimi przeciwnościami. I zawsze walczy do końca. Nie poddaje się, bo nie chce się poddawać. Choć spotkało ją w życiu wiele złego, nadal wierzy w przyjaźń, miłość, pokój. Niektórym wydaje się naiwna, ale ona po prostu ma w sobie więcej wiary niż inni i więcej determinacji. Jest niezwykle charyzmatyczna i posiada rozległą wiedzę na wiele tematów. Ale jeśli jest w czymś specjalistką, to nie ma na nią mocnych. Jej profesjonalizm powalił już nie jednego. 

Mordęgą są dla niej relacje romantyczne. Uważa bowiem, że jest na tyle nieatrakcyjna, iż nikt, nigdy jej nie zechce. Nie odnajduje się w sytuacjach, w których ktoś mógłby chcieć ją „poderwać”. Zwyczajnie nie wierzy, że to możliwe. Dlatego każdego traktuje jak przyjaciela/przyjaciółkę, znajomego, kumpla. Nawet jeśli wydaje jej się, że być może, ktoś jest nią zainteresowany, przekonuje sama siebie, że to tylko jej naiwność, w ten sposób sprowadza się na ziemię. Klika razy była zakochana i przekonała się, że dla niej romantyczna miłość, to jedynie ból, cierpienie i upokorzenie. Dlatego nie szuka dla siebie związku. Wierzy, że pisany jej żywot samotny, bez romantycznej miłości. Zdecydowanie lepiej czuję się w relacjach przyjacielskich. Ponieważ kilka razy w swoim życiu, doświadczyła agresji bezpośrednio od mężczyzn, nadal nieco się ich obawia. Ale jest to jej wewnętrzny lęk, o którym nie mówi. Po prostu pewniej czuje się w kobiecym gronie. Ogółem, twarda z niej babka i stara się radzić sobie w każdej sytuacji, ale przecież każdy miewa gorsze chwile. Prawda?

Wygląd

Chyba w każdej rasie zdarzają się dzieci, które do niej nie pasują. Arrika często zastanawiała się, dlaczego akurat ją to spotkało i jakim cudem ze związku elfa i driady powstała ona. Niby driada, ale nie pasująca do innych. Arri ma jakieś 164 cm wzrostu, jak na driadę, nie jest ani wysoka, ani niska.  Ma rude włosy. Konkretnie to burzę, gęstych, ognistych loków, jak to driada, prawda? Jednak jej skóra nie jest zielonkawa, jest jasna, niektórym wydaje się wręcz chorobliwie blada. Do tego mnóstwo piegów na nosie i policzkach. A także na ramionach i dekolcie. Nie zbyt ciemnych – to prawda, ale jednak piegów. A im dalej w las tym więcej drzew. Arrika nie jest szczupłą, drobniutką mieszkanką lasu. Ma szerokie biodra, wystający brzuszek i ładne, choć raczej średnie piersi. Jej nogi też do najsmuklejszych nie należą. Owszem, jest posiadaczką widocznego wcięcia w talii, ale do pięknych, powabnych kobiet jej daleko. Buźkę ma lekko zaokrągloną, na szczęście szpiczasty podbródek i długa szyja, sprawiają wrażenie, że jest szczuplejsza niż w rzeczywistości. Jedyną smukłą częścią jej ciała są palce. Zwinne, gładkie, wyczulone paluszki, które bardzo przydają się jej w pracy. Paznokcie ma zawsze obcięta ma na krótko, ale mimo to, jej dłonie wyglądają ładnie. 

Arri nie przepada za swoim ciałem, ale szczególnie nie znosi rumieńców, które pojawiają się na jej twarzy zdecydowanie zbyt często. Kiedy jest zawstydzona, kiedy jest szczęśliwa, kiedy jest zmęczona, kiedy jej ciepło, ale też kiedy jej zimno, kiedy owieje ją wiatr i kiedy powietrze stoi w miejscu – innymi słowy rumieniec, o różnym natężeniu towarzyszy jej zdecydowanie zbyt często. Wolałaby być blada przez cały czas, ale nie, los chciał, że jest inaczej. Jedynym pozytywem całej tej zabawy z rumieńcami jest to, że kiedy jest zmęczona, przegrzana, niedogrzana i tym podobne, a jej policzki pozostaję blade, oznacza, że coś jest mocno nie tak. Innymi słowy, wtedy Arrika wie, że jest chora. Jakby tego było mało Ari cierpi na heterochromię. Jedna jej tęczówka jest zielona, a druga... No cóż – różowa. Tak, różowa. Jej ojciec mówił, że jej oczy są jak drogocenne klejnoty. Porównywał je do szmaragdu i różowego topazu. Dla niektórych są piękne, dla innych przerażające. Dla niej samej, w zależności od nastroju. Jej heterochromia jest z pewnością powiązana z wadą wzroku, z którą dziewczyna, boryka się od najmłodszych lat. Ma ciemne, gęste, ale niezbyt długie rzęsy. Jej brwi natomiast są rudobrązowe. Może poszczycić się prostymi, białymi ząbkami i ładnym uśmiechem. Ogółem, uważa, że jej największym atrybutem są włosy i twarz, no może jeszcze ładne piersi – choć trochę przymałe, w jej mniemaniu – a cała reszta, heh. Jest, jaka jest.

Jak się nosi? Tak, jak jej wygonie, w końcu i tak zazwyczaj na wszystko zarzuca fartuch. Co nie znaczy, że nie umie się ładnie ubrać. W swojej szafie ma i ładne sukienki i ładne spodnie, ale też mnóstwo ubrań „na co dzień”. Choć mieszka w ciepłym klimacie nie przepada za sandałami, w które wciąż włazi jej piasek. Woli pantofelki z tkaniny, na skórzanej podeszwie, najczęściej wiązane na rzemyki, lub wstążki, ale pełne. Nie ma nic gorszego niż piasek pod stopami i między palcami, kiedy się operuje. Lubi duże kolczyki, ale nie nosi ich zbyt często, jedynie od święta. Dzięki szczupłej szyi może sobie pozwolić na noszenie ozdób na rzemieniu, blisko ciała. Gdyby kiedyś miała pójść na randkę, na plażę, od lat chowa w swojej szkatułce pierścionki na palce u stóp i bransoletki na kostki. Cóż... Jednak jeszcze nigdy jej się nie przydały.

Nosi okrągłe okulary w złotej oprawce. Z daleka widzi dobrze. Z bliska - niekoniecznie. Dlatego do czytania, pisania, sporządzania lekarstw i ziół, a przede wszystkim do operacji musi je zakładać. Są dni, że w ogóle nie myśli o swoich okularach, zakłada je rano i nosi przez cały dzień. Dzięki ich magicznym właściwością, szkła dopasowują się do potrzeby chwili. To znaczy, że Ari może przez nie patrzeć także na obiekty, które są daleko, mimo iż jej wada wzroku pozwala jej widzieć je wyraźnie i bez okularów. Bywają jednak dni, kiedy okulary ją drażnią i zakłada je tylko kiedy musi. Często czuje się atrakcyjniejsza bez nich. Mimo, iż wszyscy miejscowi przyzwyczaili się do jej widoku w szkłach poprawiających widzenie.

Historia

Większość driad to leśne stworzenia, żyją w zgodzie z naturą i rzadko opuszczają swoją grupę. Z matką Arriki było inaczej. Nerrika była nieśmiała i przez wiele lat nie udało jej się przełamać, by znaleźć jakiegokolwiek partnera. Wtedy na jej drodze stanął piękny, choć już niemłody elf. Zakochała się w nim, a on w niej. On był jednym z książąt Kryształowego Królestwa, ona tylko driadą, ale to nie zmieniało uczuć. Rika przeniosła się do dworu Lirvaliosa, gdzie szybko wzięli ślub. Trzy lata później na świat przyszła ich córka (jako driada Rika nie mogła wydać na świat męskiego potomka) Akirra. Po kolejnych pięciu latach do rodziny dołączyła Raikka. Obie dziewczynki rosły i były niezwykle piękne. Szczupłe, zwinne, delikatne i silne jednocześnie. Rodzice byli z nich dumni. Pozwalano im na wiele, a jednocześnie uczono jak powinny się zachowywać jako damy. Były idealne w każdym calu. Piętnaście lat później Nerrika powiła jeszcze jedno dziecko. Maleńką, słabą dziewczynkę, która ledwo co przeżyła poród. Gdyby nie to, że jej ojciec znał się na magii dziecko pewnie by nie przeżyło. Wspomagana, Ari zaczęła rosnąć i dobrze się chować. Rodzice mieli jednak przeczucie, że nie będzie to taka sama córka, jak dwie poprzednie. 

I cóż, właśnie tak się stało, lecz zamiast być czarną owcą, dla rodziców była oczkiem w głowie. Zwłaszcza dla ojca. Kochał ją wyjątkowo mocno. Jakby była dla niego największym skarbem. Oczywiście kochał też swoją żonę i pozostałe córki, ale Ari... Potrafił siedzieć nad jej kołyską długimi godzinami. Kiedy spała, czytał książki, a kiedy miała otwarte oczy nieustannie się w nie wpatrywał. Jej tęczówki od początku miały niezwykle intensywne kolory. Różowa pojawiała się w rodzinie jej ojca, zielona była charakterystyczna dla driad. Nerrika, Akirra i Raika miały zielone oczy. Neri kochała wszystkie dziewczynki tak samo, lecz o Arri najbardziej się martwiła. Obie jej siostry były już prawie dorosłe, a Ari dopiero co przyszła na ten świat i była taka maleńka.

I tak właśnie zaczęła się historia księżniczki, która została medykiem z dala od swojego rodzinnego domu. Rodzina obdarzyła ją wyjątkową miłością i opieką. Dla wszystkich była cennym skarbem, także dla swoich sióstr. Niestety nie każdy był wyrozumiały, bo Arri zaczęła rosnąc i znacznie odbiegać wyglądem od reszty rodziny. Była krępa, lekko niezdarna, nie miała kondycji fizycznej. Nie była też tak piękna jak jej matka i siostry. Na głowie miała burzę, często nieokiełznanych loków. Zamiast uczyć się etykiety wolała czytać, albo siedzieć w stajni z końmi. I jak to dziecko lubiła się bawić. Nie mając szlacheckich dzieci wokół, bawiła się z dziećmi służących. Wszystko się układało do momentu, w którym zaczęła dorastać. Nagle zauważyła jak mocno odbiega wyglądem od swoich sióstr. Dzieci wokół zaczęły jej dokuczać, wyśmiewać. Dyskryminowano ją ze względu na jej wygląd. Niektórzy mówili, że ma coś z demona, bo nikt normalny nie miała takich oczu. Im starsza była tym trudniej było jej to zrozumieć. Odsunęła się od rówieśników, zakopała się w książkach i to co raz bardziej zaawansowanych. Na początku pobierała wszelkie nauki szlacheckie. W tym etykietę, taniec, czy śpiew. Jednak ojciec widział w niej potencjał, jakiego nie dostrzegał w starszych córkach. Dlatego, kiedy widział zainteresowanie ze strony Arriki podejmował się co raz to trudniejszych nauk i uczył ją w dużej mierze sam. Nie miała tak dużego potencjału magicznego, jak myślał, ale ciągnęło ją do wiedzy bardziej niż jego samego. Dlatego zajmował się nią osobiście, dzięki czemu zbudowali ze sobą niezwykłą więź. Ojciec stał jej się znacznie bliższy niż reszta rodziny.

Między czasie jej życie prywatne albo nie istniało, albo relację kończyły się z wielkim hukiem. Jak każda nastoletnia dziewczyna chciała się zakochać. Nie śpieszno jej było do ożenku, raczej pragnęła romantycznych uniesień, a że doskonale znała też teorię tych fizycznych – ich też nie mogła się doczekać. No cóż... Biblioteka była dla niej otwarta całą dobę, a „zakazane” książki, choć stały na najwyższych półkach i tak potrafiła zdobyć, żeby czytać po nocach. Pragnęła miłość, miłości innej niż ta, którą otaczała ją rodzina. Jednak nic z tego nie wychodziło. Zrzucała winę na wiele rzeczy. Na wygląd, na pochodzenie, na złe wysławianie się, na brak inteligencji. Szukała błędów w swoim zachowaniu. A każdy kolejny miłosny zawód bolał bardziej. Stała się więc ostrożna. A całą swoją pasję i zapał włożyła w naukę.

Kiedy pierwszy raz naprawdę się zakochała, była najszczęśliwsza, bo z wzajemnością. Przynajmniej tak myślała. Chłopak był szlachcicem. Rodzice cieszyli się, że zainteresował się ich córką. Nikt nie spodziewał się, że wszystko legnie w gruzach. Loriel był synem przyjaciół rodziny. Mieszańcem – półelfem. Przystojny, inteligentny, oczytany, mądry. On i jego rodzice często odwiedzali dwór rodziców Arriki. Nikt, nawet w najśmielszych snach, nie przypuszczał, że chłopak tak bardzo skrzywdzi obie rodziny.

Ale stało się. Skrzywdził Arrikę. Za to co zrobił były dwie kary – stryczek, albo okaleczenie. Ari nie miała wpływu na to co się stanie. On i cała jego rodzina zniknęli z Kryształowego Królestwa. Ojciec nigdy nie powiedział jej co stało się z Lorielem. A ona nie dopytywała, bo dla niej nie było odpowiedniej kary. Śmierć przez złamanie karku wydawała jej się okrutna, ale to ona musiała żyć dalej z tym co się stało, a on odszedłby z tego świata. Okaleczenie, choć z pewnością można było zaliczyć do tortur sprawiało, że czuła lęk. Bała się, że jeszcze kiedyś go spotka. A bardzo tego nie chciała. O tym co się wydarzyło opowiedziała tylko raz, swojemu ojcu. Potem już nigdy, nikomu tego nie mówiła. Postanowiła zapomnieć.

I tak jej światem znów zawładnęła nauka. Tym razem znacznie bardziej zaawansowana. Ari znalazła kierunek w którym chciała podążać. Wiedziała już co chce robić w życiu. Skończyła Uniwersytet Medyczny Kryształowego Królestwa. Następnie wyjechała do Rapsodii, by tam studiować Medycynę Humanoidów i Królestwa Zwierząt. Dodatkowo zabrała się też za Anatomię Bestii i Stworzeń Magicznych. Po latach przeniosła się do Rododendronii, by zająć się naukami o Ziołolecznictwie i Medycynie Tradycyjnej. Odwiedziła Akademię w Valladonie, Uniwersytet w Danae, Studium Bestiologii w Adrionie. Koniec końców została Najwyższym Profesorem Medycyny Zwierząt w Zamku Czarodziejek, choć nie była maginią. Po kilkunastu latach przeniosła się na Uniwersytet w Nandan-Therze, gdzie była dziekanem na wydziale Medycyny Bestiologicznej, by ostatecznie zostać Rektorem Uniwersytetu Medycznego w Kryształowym Królestwie.

Jej życie zatoczyło krąg. Po wielu, wielu latach wróciła do domu. Jej rodzice byli z tego powodu bardzo szczęśliwi. Nigdy nie wspomnieli nawet słowem o małżeństwie. Uznali, że ich dziecko jest szczęśliwe z tym co ma. I tak właśnie było. Ari przez trzydzieści następnych lat była rektorem uniwersytetu. Piękne stroje, prestiż, pieniądze. Udowodniła sobie i innym, że jest warta znacznie więcej niż przypuszczali. I była z siebie dumna. Jednak przez te wszystkie lata tęskniła za weterynarią w praktyce, za tym by ratować żywe stworzenia. Leczyć i ludzi i zwierzęta, przede wszystkim zwierzęta, bo to je kochała całym sercem. Przekazała swoje stanowisko zaufanej osobie, a sama zrezygnowała z pracy i choć nie czuła się staro, przeszła na „emeryturę”. Kilka lat spędziła z rodzicami. Odpoczywała. Po prostu. Aż w końcu postanowiła całkowicie odmienić swoje życie.

Nie musiała martwić się o pieniądze, miała ich w nadmiarze. Pomnożyła swój majątek, miała też część majątku ojca. W zasadzie mogłaby siedzieć na czterech literach we dworze i pomagać rodzicom, ale nie chciała. Chciała żyć w inny sposób. Przynajmniej na razie.

Wybrała Turmalię, bo nie miała wyższej szkoły medycznej. Chciała pozostać nieznana. Kupiła duży dom, na obrzeżach miasta, niedaleko oceanu. Wyremontowała go i założyła szpital dla zwierząt. Nad wejściem kazała zrobić napis głoszący "Ranna Kózka", a pod spodem „Doktor Ari. Medyk zwierząt. I ludzi”. Z boku domu, wisiała natomiast tabliczka na której z jednej strony namalowano kozę, z drugiej człowieka. Arrika najczęściej przedstawiała się jako Ari Therill, używając skrótu od imienia i nazwiska. Czasem przedstawia się pełnym imieniem, ale nigdy nie nazwiskiem, a już tym bardziej przedrostkiem. Nie chce zostać rozpoznana. Chcę być „Dokturką”, jak mówią na nią miejscowi i pomagać, komu się da, jeśli tylko się da. Nie potrzebuje tytułów szlacheckich, ani tytułów naukowych zawieszonych na drzwiach. Oczywiście parę razy jakiś przyjezdny ją rozpoznał, ale zawsze udawało jej się przekonać jegomościa, by nie rozpowiadał o tym skąd i dlaczego ją zna. W Turmalii mają ją za medyka i od zwierząt i od ludzi. I Ari to pasuje. Ma swoją pasję i nie chciałaby z niej rezygnować.

Krótko po osiedleniu się nad oceanem i rozpoczęciu pracy znalazła dla siebie asystentkę. Nie była w stanie pracować przy operacjach sama. Mishka - ruda, dwudziestoparoletnia dziewczyna, o pięknych, niebieskich oczach i niespotykanym charakterze. Kiedy trzeba skupiona, ale kiedy nie trzeba... Gada jak najęta, wie wszystko o wszystkich i umie załatwić każdą sprawę. Energiczna, mająca zapał za troje. Wszyscy mówią na nią Mysza, a nie Mishka. Ari też się tak do niej zwraca. Mysza jest zabawna i wesoła. Nie brzydzi się bebechów, krwi, śmierdzących mikstur, i wszystkiego z czym związany jest zawód medyka. Arrika uważa, że kiedyś będzie z niej dobry lekarz.

Ari ma też drugiego pomagiera. Piętnastoletnią Shay. Jest nieco nieśmiała, ale powszechnie lubiana. Shay zajmuje się wszelkimi rzeczami "dookoła". Sprzątaniem, myciem, odnoszeniem prania do pralni, a jak wiadomo w przybytku, gdzie leczy się zwierzęta i ludzi jest tego sporo. Czasem podlewa rośliny, ściera kurze. A czasem, jeżeli jest taka potrzeba asystuje razem z Myszą przy zabiegach. Jej ojciec jest myśliwym, a Shay widok krwi nie rusza, dlatego Ari wzięła ją na przyuczenie, tak jak Myszę. Shay ma bujne, brązowo-rude włosy, sięgające przed ramiona, ze śmieszną, puszystą grzywką. Jej miła twarzyczka jest pokryta piegami.

Podsumowując Ari, Mysza i Shy wyglądają trochę jak siostry, tylko w różnym wieku. Niektórzy mieszkańcy miasta w ramach skrótu myślowego mówiąc na Ari i jej zespół po prostu "Rude".

Towarzysz

Imię:Psotnik Rose i Ruba
Gatunek:Kot Undiry
Płeć:Samica
Wiek:1 lat

Psotnik

Psotnik to około półtoraroczny kocurek. Jest... psotny. Wesoły lubi rozrabiać, ale jest też przyjazny i bardzo wierny. Ma płową sierść, a jedynie na pyszczku i uszach przybarwia się ona na ciemny brąz. Przyplątał się kiedyś do Ari i tak już został. Potrzebuje dużo czułości i nie często nie odstępuje Arriki na krok. Jest inny niż zwyczajne koty dachowe, które chadzają swoimi drogami i wolą żyć na własną łapę. Psotnik, czy też Psotek, jak nazywa go driada, jest jej przyjacielem, podopiecznym i dzieckiem jednocześnie. Bardzo go kocha i lubi kiedy jest przy niej. Niepokoi się, kiedy nie ma go przez cały dzień, a już tym bardziej gdy zbliża się wieczór. Kotek zawsze krótko po przed zmrokiem wraca do domu, do swojej pani.

Rose i Ruba

Dwie, bardzo wesołe undiry. Ich imiona są nieprzypadkowe. Niby takie niewinne, ale kto umie czytać między wierszami szybko pojmie o co chodzi. Rose i Ruba, czyli rozróba. Tak, bo we dwie potrafią zrobić niezłą rozróbę. Są młode. Tak jak Psotnik przypałętały się do medyczki, były głodne, zmęczone, osowiałe. Ewidentnie dwie siostry. Okazało się, że obie są ranne i chore. Potrzebowały przez dłuższy czas przyjmować leki i mieć spokój. A potem Arrika zrozumiała, że nie może ich już wypuścić, bo nie przeżyją na wolności. Jeśli chodzi o wygląd i rozmiar to przeciętne przedstawicielki swojego gatunku. Nic dodać, nic ująć. Zaś charakter... Są zwariowane, szalone i absolutnie kochane. Uwielbiają czułości i są przyjazne, chyba, że wyczują złe intencje. W obronie Arri byłby pewnie w stanie poświęcić własne życie. Dziewczyna wychowała je na dobre stworzonka, takie co to nie kradną jedzenia, nie ubijają zwierząt sąsiadów. Nauczone są przychodzić na jedzenie do domu. Początkowo okoliczni mieszkańcy nie byli zadowoleni i chcieli by Rika pozbyła się samiczek, ale ona udowodniła wszystkim, że Rose i Ruba są porządnymi zwierzakami. Poza tym uznały, że ich terytorium to cała okolica, więc zaczęły tępić wszelakie szkodniki. Za co sąsiedzi są dziś bardzo wdzięczni. Rose nosi skórzaną czerwoną obrożę, a Ruba żółtą. Ari nauczyła je w nich chodzić, żeby ludzie z miasta je rozpoznawali. Chciała uniknąć w ten sposób ataków na przeważnie źle traktowane undiry.

Posiadłość

Lokalizacja: Turmalia - Lecznica Ranna Kózka
"Ranna Kózka" to duży, piętrowy dom, na obrzeżach Turmalii. Arrika kupiła go niedługo po przyjeździe. Parter przeznaczony jest głównie na lecznicę. Pomieszczenie gdzie przyjmuje pacjentów, izbę, w której przeprowadza zabiegi. Kilka małych pokoików bez okien, w których trzyma różne mikstury i składniki. Duże zaplecze i kuchnia, która jest do dyspozycji zarówno Ari, jak i jej pomagierek. Ma też dwa pokoje kąpielowe. Jeden dla pacjentów, jeden dla siebie. I sporą spiżarnię. Tak... dom naprawdę jest duży, zwłaszcza parter. Znajdują się tutaj też schody do głębokiej i zimnej piwnicy. Ta zaś podzielona jest na trzy pomieszczenia. Największe jest schowkiem na lekarstwa, zioła, maści, wszystko to co musi znaleźć się w chłodzie i ciemności. Drugie jest jeszcze całkowicie puste, a trzecie to spiżarnia. Na piętrze Ari ma swoją sypialnie, która jest stosunkowo duża. Podobne pomieszczenie mieści coś na kształt biblioteki i gabinetu w jednym. Regały z książkami, dokumentami, papierkami, pergaminami i różnego rodzaju pamiątkami sięgają od podłogi aż po sufit. Ari ma też duży stół, wygodne krzesła i piękny widok z okna, wprost na ocean. Znajduje się też tam duża kanapa i dwa fotele i komody z rzeczami. Reszta piętra jest jeszcze pusta - póki co. Strych budynku to zielarnia. Nie ma tutaj podziału na pokoje, ale wielkie okna które udało się wprawić właściwie na całą powierzchnie dwóch dostępnych ścian zapewniają ogrom światła. Arrika uprawia tam rośliny, które potrzebują spokoju, nie lubią wiatru, ani słonej bryzy. Podzieliła pomieszczenie na strefy, pod oknami stoją te, które potrzebują najwięcej ciepła i słońca. Pod skośnym sufitem, te, które lubią cień. Na samym środku stoi stół i cztery krzesła. Pod belkami nad stołem i wokół niego wiszą suszone zioła wszelkiego rodzaju. 

Kiedy Ari kupowała ów domu, był on w kiepskim stanie w środku. Na zewnątrz natomiast prezentował się bardzo dobrze. Parter i pierwsze piętro zbudowane z cegły pomalowanej na biało, z licznymi niebieskimi zdobieniami. Dach pokryty jasną dachówką. Wszędzie duże okna, a w dwóch górnych pokojach balkony wychodzące na ocean. To musiał być dom zamożnej, dużej rodziny. Od dołu, przy murach znajduje się mnóstwo kwitnących, egzotycznych roślin. W niektórych miejscach są to pnącza, które wiją się po jasnych cegłach. Ganek wysypany jest drobnymi kamyczkami, dzięki czemu pod domem nie ma błota. Za domem znajdują się budynki gospodarcze ułożone tak, by w środku, pomiędzy nimi mógł być usytuowany ogród.
  • Najnowsze posty napisane przez: Arrika
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Zaklinaczka węży
    Arri cieszył fakt, że Glukel tak dobrze znosiła zabiegi. Medyczka miała jeszcze ogrom rzeczy na głowie, by wyprowadzić eugonę z wszelkich dyskomfortów. Jednak w głowie miała już ułożony plan. Biedna dziewczyna.…
    10 Odpowiedzi
    2974 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Zaklinaczka węży
    Arrika była bardzo spostrzegawcza. Zauważyła, że wężyca się łuszczy, gubi swoją wylinkę. To nie mogło być zbyt przyjemne. Od razu pomyślała, że i z tym da radę pomóc eugonie. Znała teorię odnośnie wężoludzi, we…
    10 Odpowiedzi
    2974 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Zaklinaczka węży
    Arrice trudno było biegać, ale chciała ratować życie eugony. Już na podwórzu miały względny spokój, jednak wężyca wydawała się zaniepokojona. Arri nie musiała dopytywać, o co chodzi, bo dziewczyna szybko jej t…
    10 Odpowiedzi
    2974 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post