Oglądasz profil – Harmoniusz

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Harmoniusz
Rasa:
Smok
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
20 lat
Wygląda na:
23 lat
Profesje:
Włóczęga, Artysta, Wędrowiec
Majątek:
Bez grosza
Sława:
Nieznany

Aura

Słabiutka aura migocze zaczepnie zdumiewającym blaskiem młodości, w chaotycznym tańcu wbijając się do twoich myśli całą mocą swojego uroku. Interesuje cię może złoto? Twarde monety brzęczą zachęcająco i kuszą intensywnie złotą barwą w odcieniach topazu. Ale nie nie, nie dostaniesz ich. Zwinne miedziane ręce chowają cały skarb, pokazując giętkość paluszków i tylko tyle tobie zostawiając - wrażenie. Wrażenie, że choć od początku było tutaj ciepło, teraz robi się coraz goręcej. Ciężki, męczący zapach miesza się z tą parnością, sprawiając, że choć stąpasz po wyschniętych, blednących polach barachitu zaczynasz czuć lepkość. Na chwilę. Zaraz rozprasza cię bowiem dziennik leżący na ścieżce. Porzucony? Zapodziany? Podnosisz i przyglądasz się gładkim stronicom. Zachęcają do zapoznania się z treścią, ale nie umiesz odczytać koślawego, ostrego pisma. Zamiast tego bystrze zacinasz się kartką i brocząc krwią z opuszka, podążasz kształtującą się cynową drogą, by może odnaleźć właściciela zguby. Pikantny posmak rodzi się w twoich ustach, lecz słabnie im dalej podążasz, a w końcu słodko-słone przeczucie mówi ci, że chyba zgubiłeś ślad.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Harmoniusz
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Harmoniusz

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
4
Rejestracja:
4 lat temu
Ostatnio aktywny:
2 lat temu
Liczba postów:
9
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Trytonia
(Posty: 7 / 77.78% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
O dwóch takich, co nic nie zrobili
(Posty: 7 / 77.78% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, raczej wytrwały
Zwinność:zręczny, szybki
Percepcja:dobry wzrok, czuły słuch, kiepski węch, przytępiony smak, przytępione czucie, słaby zmysł magiczny
Umysł:pojętny, ineligentny, silna wola
Prezencja:Ładny, nieokrzesany, przekonywujący

Umiejętności

KradzieżEkspert
GawędziarstwoBiegły
GimnastykaBiegły
Otwieranie zamkówBiegły
AkrobatykaBiegły
UnikiBiegły
WspinaczkaZaawansowany
PisarstwoZaawansowany
AktorstwoZaawansowany
Skradanie sięZaawansowany
Pisanie i czytanieZaawansowany
HazardOpanowany
HodowlaOpanowany
PoezjaPodstawowy
KuglarstwoPodstawowy
Targowanie sięPodstawowy
PrzetrwaniePodstawowy

Cechy Specjalne

Doskonała pamięćRasowa
Bardzo dobrze radzi sobie z obserwacją i zapamiętywaniem szczegółów, czy to w czyimś zachowaniu, czy w krajobrazie.
Ogromna siłaRasowa
Podnieść kowadło jedną ręką? Żaden problem. Nie jest świadomy swojej siły, więc często wpada przez to w kłopoty – przybije komuś piątkę za mocno i delikwent ma złamaną rękę.
Magnes na kłopotyWada
Nawet gdy śpi, wszystko zdaje się być przeciw niemu.
Gorące ręceWada
Poddany silnym emocjom nie panuje nad stanem swoich dłoni, które rozgrzewają się wtedy do czerwoności.
Być człowiekiem...Klątwa
Harmoniusz nie jest w stanie przemienić się w smoka, on nawet nie wie, że jest smokiem, nikt mu tego jeszcze nie zdołał uzmysłowić.

Magia: Intuicyjna

OgniaNowicjusz
Nic nie umie, nie panuje nad niczym i niczego nie wie. A później płoną okoliczne budynki.

Przedmioty Magiczne

WytrychWyjątkowy
Ukochane narzędzie Harmoniusza, z którym nie rozstaje się na krok. Bo nigdy nie wiadomo, jaki obiekt znajdzie się w zasięgu wzroku.

Charakter

	Cwaniaczek jakich mało, żądny przygód, uparty, pewny siebie, zawadiacki, sarkastyczny, zaczepny, acz tchórzliwy, wygadany co niemiara — potrafi wyjść z prawie każdej opresji samym krasomówstwem. Jest ciekawy świata, chce zwiedzić całą Alaranię i przeżyć masę przygód, więc czepia się każdego, kto mu wygląda na bohatera i opisuje wydarzenia, jakie przeżywa. Jego największym marzeniem jest, by zostać najpoczytniejszym pisarzem na świecie, więc wychodzi z założenia, że między księgami niczego nie osiągnie, dlatego pragnie podróżować. Często jest lekkomyślny i swobodny, nie obawia się porażki, a czasem okazuje się być głupio odważny — najpierw rzuca się na pomoc, by zaraz dać nogę i samemu o tę pomoc błagać. Szwankuje mu busola moralna – raz pomoże bezinteresownie, a za kolejnym najpierw sprawdzi, czy ofiara aby nie ma czegoś cennego przy sobie. Szybki i zwinny, lubi się droczyć i denerwować innych, często jest jak ten wrzód na tyłku i trudno jest się od niego uwolnić, gdy już się przyklei. Podrywa piękne damy i nierzadko za to obrywa po głowie, lecz nie rezygnuje z podbojów sercowych tak łatwo. 
Każdemu przedstawia się inaczej, nigdy nie wyjawił nikomu swojego prawdziwego imienia, które zna jedynie jego ojciec. Raz podaje się za karczmarza, a za kolejnym za księcia (nieważne, że bez butów). Posiada tysiąc i jedną osobowości, uwielbia wcielać się w różne role, jest fanem teorii spiskowych i nie szczędzi na wzbudzaniu paniki w tłumie. Wielbi robić sceny, jest niepoczytalny w tej kwestii, bo raz zachowuje się całkiem zwyczajnie, a za chwilę wydziera się na pół ulicy, że dama jego serca brutalnie mu je z piersi wyrwała i zadeptała, by nic z niego nie zostało. Naczytał się za dużo książek i ma wybujałą wyobraźnię.
Marzy, by znaleźć się w kompanii poszukującej skarbu w lochach i to wszystko opisać w swoich książkach. Jakby jeszcze mieli uwolnić z wieży jakąś księżniczkę poprzez pokonanie groźnego smoka, to by dopiero było! Chce czerpać z życia, jak najwięcej się da. Nie posiada wielkiej wiedzy o otaczającym go świecie – nie zna Naturian, Niebian, czarodziejów czy elfów, dla niego wszystko jest nowe (mieszkał w chatce na odludziu, jedyne miasto, jakie było w pobliżu, nie miało wiele do zaoferowania). Jest istną duszą towarzystwa, czasem można, a nawet trzeba, nazwać go bucem bez wyczucia i bez kręgosłupa moralnego. Nigdy nie wie, kiedy się zamknąć i nie potrafi się zachować — nie wie, czym jest widelec, zaś mówienie z pełną gębą nie stanowi dla niego jakiegoś większego problemu. Ten chłopak nie ma wstydu, żaden temat nie jest dla niego tabu, a publiczne podrapanie się po tyłku uznaje za coś w zupełności stosownego.

Wygląd

	Cwaniaczek-przystojniaczek o zniewalającym uśmiechu, dzięki któremu z niejednych tarapatów udało mu się wydostać bez większego uszczerbku na zdrowiu. Nikt poza ojcem chłopaka nie wie, jak Harmoniusz wygląda w smoczej postaci, nawet on sam. Za to wiele dam przekonało się, że jego człowiecza postać jest naprawdę niczego sobie.
Aparycja Harmoniusza doskonale odzwierciedla jego charakterek. Wysoki młodzieniec o włosach koloru dojrzałej pszenicy, które wiecznie tkwią w artystycznym nieładzie, by nie rzec — chaosie. Bo to, co na głowie, dzieje się także i w głowie. Będąc smokiem, ma o wiele za dużo energii, którą spożywa na bieganiu, wspinaczce, gimnastyce i innych miastowych ćwiczeniach, więc jego ciało jest bardzo dobrze zbudowane, silne i atrakcyjne. Ten gołowąs uważa się za najlepszą partię w mieście, więc nietrudno się domyślić, że to pięknie wyrzeźbione ciało przyozdabiają krwiaki i siniaki, których nigdy nie brakuje i zdaje się, że nigdy nie znikają. Ludzie porównują go łasicy lub czasem do lisa ze względu na jego zwinność i cwany wyraz twarzy. Naprawdę, nie ma takiej chwili, w której ten chłopak nie wygląda, jakby coś kombinował. Chociaż gdy błyśnie swoimi jasnozielonymi ślepiami, nikt nie zwraca uwagi na to, czy akurat nie brakuje mu przy pasie sakiewki. Jego nos wydaje się być połamany mniej więcej w dwóch miejscach, ale nie — jest po prostu nieco garbaty, choć nikogo nie zdziwiłoby, jeżeli okazałoby się, że pierwsza wersja jest prawdziwa. Chłopak ostro zachodzi innym za skórę.
Wszystkie jego ubrania są kradzione. Bez wyjątku. Wszelkie spodnie, buty, kamizelki, koszule, kurtki i chusty — za żadną z tych rzeczy nigdy nie zapłacił, bo nawet nie miałby czym. Dlatego często spotkać go można w łachmanach, o wiele na niego za dużych, które wiszą na nim jak na wieszaku i często raczej przeszkadzają w ewentualnej ucieczce przed strażnikami. Często się potyka o za długie nogawki spodni, a jego dłonie wiecznie są schowane w rękawach, przez co wygląda iście groteskowo.

Historia

	Harmosz nie miał smoczego dzieciństwa, ba, nawet nie poznał smoczych rodziców. Jak to się stało?

Zaczęło się pewnego wiosennego poranka.
Radimor zmuszony był wybrać się w Góry Druidów, aby uzupełnić swoją pustelniczą wiedzę i odnowić zapasy ziół, które na Wybrzeżu Cienia nie występowały. Już zanim wyruszył, wiedział, że nie będzie dane mu prędko wrócić. Taka wyprawa zajmowała mu co najmniej miesiąc, mimo że posiadał jakąś tam wiedzę magiczną i mógł sobie ułatwić taką przeprawę. Ale zwyczajnie mu się nie chciało. Oddał więc pod opiekę znajomego swoją trzódkę, zamknął pustelnię na cztery spusty, po czym wyruszył w świat, ku lepszemu jutru. Dotarłszy na miejsce, niemal od razu zabrał się do pracy. Pomógł przy okazji druidom, by zarobić na swoje utrzymanie w ich osadzie. Odebrał kilka porodów zwierząt gospodarskich, pomógł naprawić zniszczone przez wichurę szałasy, zbierał drewno, polował i wykonywał wiele innych, pożytecznych zadań. Około dzień przed powrotem do swojej pustelni, Radimor wdrapał się na jeden z niższych szczytów, by stamtąd jeszcze uszczknąć nieco smoczego kwiatu, który na Wybrzeżu Cienia nie rósł.
I wszystko wzięło w łeb właśnie tego wiosennego poranka.
Najpierw usłyszał potężny ryk, którego echo poniosło się w dół rozpadliny, a następnie Radimor zobaczył smoka. Wielkie bydlę zdołało przysłonić sobą wysoko wiszącą na niebie tarczę słońca! Smok zniknął za jednym ze szczytów, a Radimor zgłupiał. Nic nie wiedział o smokach, nic a nic, więc to normalne, że się ich bał. Ciekawość jednak wzięła górę nad rozsądkiem i Radimor postanowił podążyć za bestią, by dowiedzieć się czegokolwiek o jej leżu.
A w leżu zastał... smoczątko. Brzydkie jak noc, skrzeczące co nie miara. Pustelnik podszedł bliżej, nie wierząc własnym oczom. Oniemiały wpatrywał się w smocze dziecię, doszedłszy do wniosku, że smok, którego widział, to była samica. Niedobrze. Siedział w jej leżu, z jej dzieckiem... To nie mogło się dobrze skończyć.
Radimor spanikował. W tej panice wypowiedział słowa pradawnej modlitwy, która tak naprawdę okazała się być dawno zapomnianym zaklęciem. Dawno temu, jeszcze na uniwersytecie, usłyszał te słowa od jakiegoś maga. Nie wiedział wtedy, co one znaczyły. Domyślił się jednak, że były to bardzo znaczące słowa, gdyż w smoczym gnieździe zamiast smoczątka pojawiło się... ludzkie dziecko. Będąc w jeszcze większej panice, pustelnik usłyszał ryk powracającej smoczycy, więc bez namysłu chwycił dziecko i w te pędy pognał do swojej samotni, bojąc się o życie swoje i malucha. Bo co by pomyślała smoczyca, widząc zamiast smoczego ludzkie dziecko? Albo by je zjadła, albo by je spaliła i wtedy zjadła... Radimor nie chciał śmierci smoczątka. Nie chciał, by była to jego wina.
Postanowił wychować dziecko jak swoje. Nie wiedział, na co się pisze.

„Ludzie nie potrafią opowiadać. Przeinaczają, wyolbrzymiają, umniejszają, kłamią, kręcą i komplikują. A ja?
Ja mówię, jak było naprawdę.
Naprostujmy zatem kilka drobiazgów.”

„Miesiąc Pawia, druga Firia.
Johann właśnie przekazał mojemu ojcu o roztrzaskanym w drzazgi kramie. Co, sądzisz, że ja to zrobiłem, nie? Ha! Niedoczekanie! Każdy szanujący się złodziej nie zostawi po sobie śladu, zwłaszcza takich rozmiarów. Wyjaśnijmy sobie coś: nikt nie będzie mnie oskarżał o tak marną robotę. Amatorszczyzna. To jest brukanie dobrego imienia złodziei! Przyznam, że nie raz zwiewałem przed strażą. No, i siedziałem w lochu kilka razy, ale to nie znaczy, że całe miasto musiało wiedzieć o tym, że coś przeskrobałem. Byłem nieuważny, to tyle. Ale ja nie niszczę mienia innych, znajmy granicę. Dlaczego kradnę? Bo mi się nudzi. Całymi dniami pilnuję owiec, gdy ojciec chodzi po lesie i ziółka jakieś zbiera. Dopiero gdy wraca, staję się sobie panem i mogę podskoczyć do najbliższego miasta, tyle że Trytonia nie ma wiele do zaoferowania. Jest tam równie nudno jak w puszczy. Tylko ludzi nieco więcej. I tawern. Do tawern już nie chodzę, znają mnie tam za dobrze, szczególnie, że kilka razy ograłem jakichś typków w karty i wolę nie wracać, już wystarczająco oberwałem od ojca kosturem po łbie za szlajanie się po nocy samemu. Ale co innego robić, kiedy mieszka się pośrodku niczego i owce wypasa?”

„Miesiąc Motyla, pierwsza Leria.
Dwa dni temu straż zaciągnęła mnie do koszar, by wypytać o jakiegoś człowieka, którego za cholerę nie znałem, choć oni uważali, że owszem. Człowiek nawet w spokoju jabłka nad bramą miasta zjeść nie może, bo zaraz wytykają go palcami i krzyczą „złaź stamtąd, tak nie można!”. Dlaczego mnie przepytywali? Bo jakaś baba z innym dziadem wymyślili, że jestem z tym człowiekiem jakoś związany. Jak? Ja sam nie wiem. Ale przecież ten, co nic nie ma, nie ma także niczego do stracenia, więc co mu tam, nie? A guzik! Ja nic nie wiem i do niczego się nie przyznałem. Strażnicy oczywiście nie uwierzyli, ale dzięki mojemu ojcu wypuścili mnie na drugi dzień, w końcu dziwnemu pustelnikowi nie idzie odmówić. Byli wyraźnie rozczarowani. A ja wiem dlaczego. Przecież skaczący po budynkach smarkacz, przyłapany kilkakrotnie na kradzieży musi mieć więcej za kołnierzem, ot co! Skandal w biały dzień, tak oczerniać uczciwego złodzieja. I tak jestem już czarną owcą, i tak, więc co za różnica, czy siedzę na dachu banku, czy ten bank okradam?"

„Miesiąc Łabędzia, trzecia Firia. Święto Słońca.
Nareszcie można się było zabawić! A co najlepsze — nie zamknęli mnie. O, nie! Nie tym razem! A dlaczego? To oczywiste — jestem sprytniejszy.
Jak zwykle ojciec obudził mnie, bym wyprowadził owce na łąki. Tak zrobiłem. A potem przyszedł wilk i zrujnował cały plan. A właściwie wataha wilków. Cholery jedne, upolowały nowo narodzoną owieczkę. Nie oberwało mi się za to, ale było blisko. Musieliśmy zamknąć stadko w stodole i ruszyć do miasta po jakiś skuteczny sposób na te wilki. W trakcie trwania Święta Słońca, mojego ulubionego święta zresztą, razem z ojcem co roku sprzedawaliśmy wełnę i trochę ubrań, ale tym razem nie dość, że zarobiliśmy nieco więcej niż rok temu, to trafiła się idealna okazja do rozwiązania problemu z wilkami. Pies. Nie byle jaki pies. Najprawdziwszy pies pasterski, prosto od hodowcy! Urodzony po to, by pilnować stada.
Moja pierwsza miłość.”

„Miesiąc Orła, trzecia Sundria.
Faro ma już prawie dwa miesiące. Gryzie wszystko, co mu pod pysk wpadnie. Zeżarł mi kapcie. I chciał się chyba nauczyć czytać, bo ojcu zjadł połowę dziennika o ziołach. Zrobiłem mu plecionkę, taką grubą, by nie rozpruła się przy pierwszym szarpnięciu. Ojciec ma doświadczenie z psami, więc przyucza go do pilnowania owiec, za którymi teraz jedynie gania z wywalonym jęzorem. Ja stoję z boku i bacznie obserwuję, ale to u mnie Faro śpi, przy mnie je i do mnie przychodzi z plecionką w środku nocy, bym się z nim bawił. Spacery po puszczy dają teraz więcej przyjemności. Szkoda tylko, że Faro przynosi zupełnie coś innego zamiast kija, którego mu rzucam... Raz przyniósł jakąś kość, wygrzebał ją pewnie spod jakiegoś krzaka. Tak trudno przynieść rzuconego kija?
Jako że obaj mamy wilczy apetyt, częściej bywamy w mieście na zakupach. Faro przecież nie może jeść byle czego! Mnie to bez różnicy, ja mogę jeść wszystko, ale mój podopieczny ma mieć tylko to, co najlepsze. Rzeźnik z Trytonii aż za dobrze zna już tego psa. Wystarczy, że Faro pojawi się w zasięgu jego wzroku, a już ma wszystko przygotowane, by mieć więcej czasu na czułości od niego. Jestem zazdrosny.”

„Miesiąc Motyla, druga Deria. Rok później.
Nudzi mi się. Mam dość. Tej pustelni, tego miasta, tego życia. Wczoraj poznałem rycerza. Najprawdziwszego rycerza! Nie sądziłem, że tacy naprawdę istnieją, dotychczas czytałem o tym tylko w książkach. Opowiedział mi o sobie, o swoim życiu. Zwiedził dobre pół świata, ocalił setki ludzi, żył u elfów. Rozumiecie? U elfów! Tyle przygód! Ja już nie mam co pisać do tego pamiętnika. Dobra, coraz częściej swędzą mnie dłonie, czasem stają się gorące, nie wiem, o co w tym chodzi, ale nie dowiem się na ten temat niczego, siedząc pośrodku niczego! Mógłbym cały czas zachwalać Faro i jego pracę, to się nie nudzi. Ale co dalej? Ja chcę więcej! Chcę pisać! Chcę mieć o czym pisać, a nie jakieś tam powielone przemyślenia. Każdy by tak mógł. A ja nie jestem „każdy”! Muszę się stąd wydostać, muszę w końcu powiedzieć o tym ojcu. Nigdy nie płynąłem statkiem, a widziałem je milion razy! Nigdy nie jeździłem na koniu, a lubię je głaskać. Jeden mnie raz osmarkał. Chcę więcej. Zwiedzę świat. Zdobędę materiały do moich powieści i stanę się najlepszym pisarzem w historii!”

Towarzysz

Imię:Faro
Gatunek:Pies
Płeć:Samiec
Wiek:1 lat

Kudłaty pies pasterski, trójkolorowy w ciemne kropki. Przystojny posiadacz pięknych błękitnych oczu. Wychowywany po to, by pilnować owiec przybranego ojca Harmoniusza. Faro jest niezwykle inteligentnym psem, a do tego doskonałym towarzyszem podróży — obroni, przyniesie, ogrzeje własnym ciałem. Cudowny pies o łagodnym i przyjaznym charakterze, a także wierny przyjaciel Harmoniusza odkąd był małym szczeniaczkiem. Nie odstępuje chłopaka choćby na krok — razem z nim śpi, je (a czasem i kradnie jedzenie wprost sprzed jego nosa), odwiedza miasteczko i robi zakupy. Wszyscy w okolicy znają i kochają Faro, a Harmoniusz chodzi cały dumny i napuszony, że może pochwalić się tak wspaniałym przyjacielem.
  • Najnowsze posty napisane przez: Harmoniusz
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • O dwóch takich, co nic nie zrobili
            Niezwykła w swej zwykłości karczma poczęła nabierać barw wraz z mijającymi powolutku chwilami, podczas których trójka niepospolitych istot miło sobie plotkowała w wypełnionej po brzegi izbie. Ponury elf…
    13 Odpowiedzi
    5378 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • O dwóch takich, co nic nie zrobili
            Faro dumnie i z uporem nadal taszczył ze sobą ten wielki kij, więc nie musieli się martwić, że na kogoś wpadną. Kiedy zatrzymali się, by posłuchać niziołka Różypąka, kij wylądował na stopach przypadkowy…
    13 Odpowiedzi
    5378 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • O dwóch takich, co nic nie zrobili
            Podążał za dziarsko kroczącą elfką, truchtając co kilka kroków, by nadążyć, i wyglądając przy tym jak jej osobisty zakłopotany parobek. Gdzieś kiedyś od kogoś słyszał, że jej rasa słynęła ze stoickiego …
    13 Odpowiedzi
    5378 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post