Oglądasz profil – Rheyaen

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Rheyaen
Rasa:
Syrena
Płeć:
Kobieta
Wiek:
110 lat
Wygląda na:
18 lat
Profesje:
Wędrowiec, Łowca
Majątek:
Ubogi
Sława:
Rozpoznawalny

Aura

Aura nie posiada zbyt wielkiej siły, aczkolwiek da się wyczuć drzemiący w niej potencjał. Całość otula świecąca rubinowym światłem, niepokojąca mgiełka. Po powłoce podróżują kobaltowe rybki, skacząc nad srebrzystymi falami w stronę miedzianego słońca. Można niemalże poczuć wszechobecną wilgoć i usłyszeć szum morza. Przez moment w oddali ujrzeć można nadpływający statek i wydobywające się z niego krzyki agonii, mrożące krew w żyłach. Jednakże zmysłowy szept i słodka woń perfum mąci w głowie i odwraca od tego uwagę. Niesie ze sobą woń typowo morską, która jednocześnie zawiera coś słodkiego, niczym zapach kwiatów. W dotyku miękka niczym wodorosty, choć miejscami nieco stwardniała. Gnie się subtelnie z gracją, prezentuje ostre krawędzie pokryte aksamitnym puchem, układającym się w kształt łusek. Pozostawia po sobie nieznośną lepkość, sklejając wargi nawet na dłuższy czas.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Rheyaen
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Rheyaen

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
5
Rejestracja:
5 lat temu
Ostatnio aktywny:
1 rok temu
Liczba postów:
18
(0.02% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Dalekie Krainy
(Posty: 8 / 44.44% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Głębiny Morza] Pieśń stęsknionej krwi
(Posty: 8 / 44.44% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:niezbyt silny, raczej wytrwały, delikatny
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:dobry wzrok, kiepski węch, przytępiony smak, wyostrzone czucie, wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:bystry, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:olśniewający, godny, charyzmatyczny

Umiejętności

ŚpiewMistrz
PływanieMistrz
SzulerstwoBiegły
NekromancjaBiegły
AktorstwoBiegły
Czytanie i pisanieOpanowany
TresuraOpanowany
TaktykaOpanowany
PoezjaOpanowany
PrzetrwaniePodstawowy
Czytanie aurPodstawowy
KartografiaPodstawowy
UnikiPodstawowy
RecytacjaPodstawowy
TropieniePodstawowy

Cechy Specjalne

Syreni śpiewFenomen
Głos Rheyaen zniewala i kusi, nawołując żeglarzy, mężczyzn i kobiety na pewną śmierć. Słodki i delikatny śpiew syreny działa na istoty o podobnej sile woli lub słabszej.
PrzemianaDar
Jak wszystkie syreny, Rheyaen może przybrać ludzką postać na 12 godzin.
Pocałunek PokusyKlątwa
klątwa, którą rzucił na nią pewien diabeł. Słowa klątwy syrenka lubi śpiewać. Jeśli jakiś biedny śmiałek pocałuje naturiankę, zakocha się w niej bez pamięci… I będzie gotów poświęcić się dla jej najmniejszej zachcianki. Urok może zdjąć ponowny pocałunek kobiety. Jednakże jest pewne ale - aby urok zadziałał, to ów śmiałek musi pocałować Rheyaen, nie ona jego. Jeżeli ona kogoś pocałuje, osobnik natychmiast poczuje zapach śmierci i to powinno go wystarczająco ostrzec przed syreną.

Magia: Inkantacje

EmocjiAdept
ŚmierciUczeń
WodyNowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Rheyaen nie należy do istot kochanych i milutkich. To sławna z legend syrena, która kusi żeglarzy na pewną śmierć, śpiewając im ostatnią kołysankę. Naturianka wychowała się w miejscu, do którego trafiały z przymusu wyrzutki społeczeństwa. W Głębi nikt nie nauczył jej, jak odróżnić dobro od zła - ona zna tylko pojęcie mniejszego i większego zła. Za to pod wodą, w najbardziej okrutnym miejscu, syrena nauczyła się wielu przydatnych rzeczy, takich jak przetrwanie czy dbanie o samą siebie i swoje potrzeby; Rheyaen bowiem zawsze stawia siebie na pierwszym miejscu. Jej dobro dla niej jest najważniejsze. Naszej syrenki nie obchodzi los innych istot, albowiem w Głębi każdy zajmował się tylko swoimi sprawami i nikt nikomu nie pomagał. Tak właśnie postępuje w życiu Rhey. 
Naturianka jest także sprytna, przebiegła, chytra... I wredna. Wszystko oczywiście robi dla własnej korzyści. Uwielbia śpiewać, ponieważ dobrze wie, że inni także kochają jej głos. Rheyaen nie wie jednak, czym jest miłość - jej klątwa będzie się trzymać tak długo, aż syrena nie pokocha kogoś ze wzajemnością, co może stanowić dla niej samej trudne wyzwanie. Kobieta skrycie pragnie dowiedzieć się jak najwięcej o świecie, jacy są ludzie (chociaż już ma o nich negatywne zdanie), czym są takie czy inne uczucia...
Rheyaen bardzo przywiązała się do swojego domu, Głębi. Dlatego też w większości kuszenie żeglarzy jest swojego rodzaju ochroną tego miejsca; od zawsze wiadomo, że ludzie uwielbiają łowić, a syrena to naprawdę fantastyczna zdobycz. Rhey postanowiła więc chronić Głębię, ponieważ jest dla niej czymś cennym i bałaby się to stracić.

Wygląd

Rheyaen cechuje niesamowita uroda. Kobieta mierzy niecałe 168 cm wzrostu, jest kształtna, wręcz idealna, chciałoby się rzec. 
Syrena ma bardzo gładką skórę, która w okolicach kręgosłupa, łokci oraz brzucha jest porośnięta łuskami, które znikają podczas przemiany w człowieka. Z pleców oraz przedramion Rhey wyrastają błony, które ułatwiają jej pływanie.
Twarz kobiety ma ostre rysy. Cudowne czekoladowe oczy przeszywają każdego śmiałka, który ośmieli się w nie spojrzeć. Rheyaen ma również wąskie usta i bardzo mały nosek, co tylko utwierdza ludzi w przekonaniu, że jest drobniutka i delikatna. Długie, jasnobrązowe włosy spływają delikatnymi falami na plecy naturianki, sięgając aż do bioder.
Ogon syreny jest błękitny, na końcu delikatnie przechodzi w fiolet. Natomiast płetwy mają złocisty kolor, a cała mieszanka barw dodaje Rheyaen uroku.
Kobieta porusza się zwinnie i szybko pod wodą - szczerze woli spędzać czas w morzu niż na lądzie, bowiem chodzenie dla niej to katorga. Rheyaen jest prawdziwą niezdarą, kiedy znajduje się w ludzkiej postaci. Często zdarza się jej poplątać nogi, o tańcu nawet nie wspominając.
Naturianka na lądzie ubiera się w zwiewne suknie, najczęściej te koloru niebieskiego. A jej głos... to miód dla uszu. Czysty i piękny, olśniewający niejednego słuchacza.

Historia

Głębiny mórz od zawsze pozostają zagadką dla żeglarzy. Piraci myślą, że są panami na wodach, jednakże kto dał im do tego prawo? Kto tak naprawdę powołał ich do tego? Odpowiedź jest prosta - oni sami. Jednakże to tylko ludzka pycha i pragnienie posiadania wiedzy. <br>My chronimy oceany, morza, wszystko! My, dzieci wody, właśnie po to się urodziliśmy.  
A ja jestem od tego, aby karać ludzi za ich pychę.

Siedząc na skałach przy brzegu, bacznie obserwowałam taflę wody. Bawiłam się nią długo, aż w końcu dostrzegłam to, na co czekałam. Statek z piracką banderą. Wyprostowałam się i otworzyłam usta. Dla tych ludzi to była moja kołysanka śmierci.
Ale jak to się zaczęło? Dlaczego ja to robię, dlaczego chcę ich zabić?
Zacznijmy więc od początku.

***

Ryby to zwierzęta z niskim poziomem opieki nad potomstwem; to wszystko dlatego, że dzieci jest za dużo. Oczywiście po urodzeniu nie poznałam mojej matki ani ojca. Ale znalazłam się w bardzo dziwnym miejscu. Wpadłam w Głębię. Nie wiedziałam jak, ale wpadłam tam, gdzie żadna syrenka się nie zapuszcza z własnej woli. Głębia to nieprzyjemne miejsce. Wiedzą o niej tylko niektóre syreny. Nikt nie chroni tego miejsca; domu wyrzutków.
Przypuszczam, że znalazłam się w tym miejscu zaraz po przyjściu na świat. Uznałam je za mój dom, a większość mieszkających tam syren (które pięknem grzeszyły, chamstwem świeciły) zaakceptowało mnie. Złapałam kontakt z kobietą o imieniu Ophelia, która szybko stała się moją bliską przyjaciółką. Co takiego charakteryzowało Głębię? Cóż, zarówno fakt, że była to najgłębsza część Morza Cieni, ale zarazem znajdowała się niedaleko Cieśniny Vareal oraz wulkanów Sori-Andu. Nie wiem, co pchało ludzi w te tereny; podejrzewam, że badali nieznane lądy czy coś. Głupcy nie wiedzieli, że przy Cieśninie czeka ich pułapka. Moje starsze siostry (w Głębi wszyscy jesteśmy rodziną) uwielbiały siadać na skałach i śpiewać cudowne piosenki, na dodatek takim czystym głosem…
Nasz śpiew działa na ludzi hipnotyzująco. Czy to mężczyźni, czy to kobiety, każdy, kto posłucha naszego śpiewu, wpada w trans. A potem najczęściej umiera, utopiony. Morze dzieli się na dwie kasty syren; są te kochane, te niewinne i słodkie stworzonka, które pomagają ludziom, chodzą zagubione na lądzie… i na Głębię. Początkowo ta część Morza Cieni służyła jako więzienie dla syrenich wyrzutków, aż w końcu i tutaj rozwinęło się malutkie społeczeństwo. My, syreny z Głębi, jesteśmy bezczelne, odważne i brutalne. Lubujemy się w dobrej zabawie, która często kończy się czyjąś krzywdą. Tego właśnie nauczyłam się od moich sióstr i braci z głębi.

***

80 lat temu
Gabriel ciągle dłubał włócznią w dnie, czemu przyglądałam się razem z blondwłosą Salie i Ophelią. Blondynka przycinała swoje piękne włosy ludzkim narzędziem - tak zwanym nożem.
- Mówię ci, że to nie służy do tego - powtarzał Gabriel. Tryton od zawsze spoglądał na nas jak na dzieciaki (tak, był starszy zaledwie o miesiąc) i wywyższał się. Sądził, że wie wszystko, ponieważ jako jedyny z naszej paczki był na lądzie.
- To niby do czego, tłumoku? - zapytała wściekła Salie. Syrena poderwała się z kamienia i podpłynęła do Gabriela, podstawiając mu nóż do klatki piersiowej. - Może do tego? To jest w końcu ostre.
- Dajcie spokój, jeszcze się pokaleczycie i rekiny przypłyną - rzekłam w końcu, dalej przeszukując kolejne skrzynki z zatopionego statku. Nie interesowały mnie żadne papierki, których było pełno (przemoknięte i tak na nic się nie przydadzą), szukałam raczej tych śmiesznych ludzkich gadżetów. Lubiłam szukać fantów, jak wiele syren z Głębi. Jeszcze że ten statek zatonął dobre dziesięć minut temu, znaleźliśmy się pierwi na miejscu tej cudownej zbrodni. Wszystko nasze! Niespodziewanie dostrzegłam mężczyznę - a raczej to, co z niego zostało. Trup najwidoczniej zaplątał się w żagle i nie mógł wypłynąć bezwładnie na powierzchnię wody.
- Ooo, jaki biedaczek… - zaśmiałam się i podpłynęłam do niego, oglądając jego oblicze. - Ej, Ophelia, co nie, że nawet uroczy? Może mi go nawet szkoda będzie… - powiedziałam, chwytając szczękę mężczyzny i składając na jego policzku wymuszony pocałunek. Salie zaśmiała się głośno. Ophelia uczyła się ode mnie jakże ciężkiej sztuki wabienia mężczyzn.
- Rheya, nie wiedziałam, że gustujesz w trupach. - Salie zaśmiała się i podpłynęła do nas.
- Oj, no weź, przyznajcie chociaż, że ma śliczne oczka… - Objęłam mężczyznę od tyłu i, wypowiadając to zdanie, podniosłam jego powieki do góry. Ophelia nie powiedziała nic. Salie zatrzymała się w dość sporej odległości i skamieniała. Przez chwilę myślałam, że to przez jej uraz do ludzi, ale szybko zdałam sobie sprawę, jak bardzo się pomyliłam. Mężczyzna poruszył się i odepchnął mnie, pozostawiając na mojej delikatnej skórze draśnięcie. Jego turkusowe oczy spojrzały na mnie z gniewem, a skóra poczerwieniała. Nie, to nie ze złości; on stał się czerwony jak krew.
- Diabeł… - usłyszałam, choć wtedy nie myślałam, które z moich przyjaciół to powiedziało. Wystarczyła mi świadomość, że mam do czynienia z istotą piekielną. Mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo, po czym bezceremonialnie podpłynął do mnie. Nie wiem, czy rzucił na mnie jakieś zaklęcie, czy ze strachu nie mogłam się ruszyć. Jednakże to, co się stało potem, na zawsze utknęło w mojej pamięci. Na ustach poczułam szorstkie i niemal martwe wargi diabła. Miałam przerażające wrażenie, że ten pocałunek mnie zabije. Czas zwolnił, woda wokół mnie zaczęła wrzeć. “Gorąco, przestań”, chciałam powiedzieć, lecz moje usta były zbyt zajęte. I wtedy usłyszałam głos w mojej głowie.

“Jego zgubić namiętnością
Gdy wykona gest z miłością
Twój odepchnąć zaraz zdoła
Taka będzie twoja dola
Raz w trans zapaść, konsekwencja.
Dotyk jeden to napędza
Intymności tej nie zazna
Której miłość jest niejasna"

Tak właśnie zostałam przeklęta. Za to, że zatopiłam tyle statków. Za to, że zwabiłam paru...dziesięciu mężczyzn na pewną śmierć... Nie wiem, dlaczego ten diabeł, czarodziej, czy kimkolwiek był ten mężczyzna, zdołał przeżyć. Musiał użyć jakiejś magii... Ta sprawa zainteresowała mnie na tyle, że zaczęłam zbierać ze skrzyń stare księgi.

- Ugh... - markotałam pod nosem. Nie wiedziałam, od czego zacząć, kiedy usiadłam na wybrzeżu miasta Solar. Przeszukałam wszystkie możliwe statki, jakie znalazłam w okolicy, jak się okazało; na marne. Przecież jestem durną rybą i nie potrafię nawet czytać! Na próżno próbowałam zrozumieć, co zawierają te śmieszne znaczki. Po pewnym czasie chciałam po prostu zrezygnować, ale nie mogłam. Moja uparta strona charakteru tak bardzo chciała poznać sekret, który skrywał tamten diabeł. Coś musiało stać za jego cudownym ożywieniem w głębinach.
- Argh! Mam dość! Chędoż się, pieprzona książko! - Wściekła rzuciłam grube tomiszcze… jak się okazało, pod nogi jakiegoś młodego człowieka.
- Damy tak nie klną, panienko - powiedział, podnosząc księgę z ziemi. - “Sekrety magii nekromancji”, interesuje panienkę życie po śmierci?
On umie czytać. Momentalnie w mojej głowie zaświtało.
- Tak, interesuje - odparłam cichutko i pokornie. - A Ty to… Kim jesteś?
Mężczyzna nagle się zaśmiał, jakbym opowiedziała jakiś żart. Próbowałam zachować się spokojnie, ale korciło, żeby coś dodać.
- Rozumiem, że już przeszliśmy na “ty". W takim razie miło mi. Jestem Endariel. - Mężczyzna skłonił się i odsunął denerwujacy go kosmyk długich brązowych włosów za ucho. Wtedy zobaczyłam jego szpiczaste uszy.
- Rheyaen - przedstawiłam się krótko. - Przeczytasz mi tę książkę? - zapytałam szybko, nie owijając w bawełnę. Elf spojrzał na mnie zdziwiony, wyprostował się. Jego uśmiech już mi się nie podobał.
- Nie - rzekł, na co już otworzyłam usta, żeby zwyzywać tego człowieka najlepiej jak tylko umiałam. - Ty ją przeczytasz. Pokażę ci, jak. - I w tej chwili moja buzia zamknęła się szybciej niż paszcza rekina, łapiąc jedzenie.

50 lat temu

Endariel nauczył mnie czytać. Mimo że z początku szło mi naprawdę opornie, nie poddawałam się. Mój cel przysłonił mi oczy całkowicie. Chciałam się nauczyć tego, co potrafił tamten diabeł.
Udało się. Uczyłam się bardzo długo, a po 10 latach opanowałam sztukę magii nekromancji oraz magię uczuć, wody, ale… No właśnie. Nic mi to nie dało. Żadnej odpowiedzi na działanie tamtego piekielnego. Endariel, który przebywał ze mną cały ten czas, wyznał mi pewnego dnia miłość.

- Rhey… - zaczął. To już sprawiło, że poczułam rosnącą w gardle gulę. - Ten czas, który razem spędziliśmy… Nie zapomnę go nigdy. Był czymś… wyjątkowym. Chcę, żebyś wiedziała, że…
- Proszę, nie kończ - przerwałam mu. Nie mogłam tego słuchać. Nie teraz. - Nie kochasz mnie, nie znasz prawdziwej mnie.
- Znam Cię już dziesięć lat, więc...
- Nie znasz prawdziwej mnie, Endarielu. - Tupnęłam, a tym samym przypomniałam sobie, że mój czas na lądzie się kończy. - Jeśli teraz dalej będziesz mnie kochać, przyjdź na skały. Gdzie zawsze. - Nie zwlekałam dłużej. Podeszłam do morza i przemieniłam się w moją prawdziwą postać, pozostawiając zdziwionego Endariela samego.
I to był błąd. Ludzie są źli, okrutni i fałszywi. Endariel wspomniał o mnie grupce łowców, więc szybko rozpoczęły się łowy na wszystkie syreny z okolic skał. Większość statków oczywiście poszła na dno. Moi bracia i siostry nie zamierzały dać się tak łatwo schwytać. Dobrze się bawiłam, wabiąc mężczyzn. Miny ich ukochanych były po prostu bezcenne, kiedy ich mężowie wpadali za mną do wody na pewną śmierć. One same później i tak do nich dołączały. Każdy mężczyzna dążył do kradzieży mojego pocałunku.
A jeszcze nie wiedzieli, że moje pocałunki są zgubne. Ja sama do niedawna tak sądziłam.

- Jak to, Ophelia zniknęła? - zapytała, czując ukłucie w sercu. Coś mnie zabolało. Czy ona dała się złapać człowiekowi, czy uciekła? Jeszcze nie tak dawno opowiadałam jej o Endarielu. Kobieta stała się mi naprawdę bliska.
- Na skałach. Ktoś musiał ją schwytać... - powiedział Gabriel z nutką lekkiego współczucia. Nienawidzę tej emocji, nienawidzę, kiedy ludzie się tak na mnie patrzą. Kiedy tylko usłyszałam, że moja przyjaciółka została prawdopodobnie porwana, zaczęłam jej szukać. Na lądzie, w wodzie... Lecz na próżno. Byłam już gotowa wyruszyć za nią na południe Alaranii, aczkolwiek nie mogłam też zostawić innych. Musiałam się pogodzić, że pewnie straciłam ją na zawsze.

Postanowiłam też w tym czasie zająć się hodowlą delfinów. W naszych szeregach znajdowała się cała masa morskich zwierząt, ale zanim podeszłam do jednego z oswojonych rekinów, minęło parę miesięcy. Pokochałam jednego z delfinów - Florka. Po roku udało mi się nauczyć go paru sztuczek.

30 lat temu

Znalazłam się w barze przy lądzie. To tutaj znajdowałam dla siebie rozrywkę w postaci naiwnych mężczyzn. Wystarczyło grać głupszą od nich i od razu wpadają w moją sieć. Jednakże… tutaj coś poszło nie tak.
Upatrzyłam sobie wysokiego mężczyznę, najpewniej smoka. Mogłam rozpoznać ich zapach. Podeszłam do niego bez wahania, uśmiechając się głupio, jednakże on nie był zainteresowany.
- Nie podobam ci się, mój drogi? - naciskałam, lecz on nadal mnie odpychał. Wkurzało mnie to niemiłosiernie. Więc odważyłam się na ostateczność; pocałowałam go. Jednakże wtedy jeszcze nie rozumiałam słów klątwy. W mojej głowie pojawił się cichy szept.
“Twój odepchnąć zaraz zdoła
Taka będzie twoja dola…
Intymności tej nie zazna
Której miłość jest niejasna"

Mężczyzna odepchnął mnie i uciekł z krzykiem, mówiąc, że nie chce umierać. Zrozumiałam, że jestem przeklęta. Przez skichanego diabła!

10 lat temu.

Przybyła do mnie syrena, która twierdziła, że jest z tej samej ikry. Kobieta o imieniu Anael mówiła, że pochodzi z królestwa syren, położonego niedaleko stąd.
- Królestwo wysłało mnie tutaj, ponieważ dopuściłam się grzechu… - mówiła, żaląc się na swoją niedolę. Prasmoku, ależ ona była denerwująca.
- Tutaj możesz je popełniać do woli. Wszyscy mają to w rzyci - powiedział Gabriel od niechcenia, co spotkało się z wyćwiczoną już reakcją omdlenia nowej syrenki. A właśnie wtedy narodził się też pomysł…

- Dlaczego my od urodzenia gnijemy w tej dziurze, skoro nie zrobiliśmy nic? - zapytałam głośno, spoglądając na moich braci i moje siostry. Wszyscy zostali zebrani pod Wielką Ścianą (wyżej znajdował się spadek do Głębi), aby poznać nowego przybysza.
- Rhey ma rację - poparła mnie Salie. - Mimo że są tutaj przestępcy, którzy może i zasłużyli na swój los, tak większość z nas się tutaj urodziła i wychowała. Nigdy nawet nie mieliśmy prawa na życie w królestwie!

I w ten sposób powstał dla nas, syren i trytonów z Głębi, nowy cel. Sprawiedliwość. Wpierw jedno z nas popłynęło do królestwa, aczkolwiek… Zostało brutalnie pobite i przepędzone. Syreny, które tam sobie szczęśliwie żyją w dostatku, które nie muszą liczyć na wraki statków, aby zdobyć parę rzeczy do przetrwania. Tak zaczął się plan.

Rewolucja.
  • Najnowsze posty napisane przez: Rheyaen
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • [Alaja] Skarb to pojęcie względne
            Natura była ponad człowiekiem. Natura była czymś, czego człowiek nigdy nie zrozumie. To właśnie naturianie byli jej najbliżsi, albowiem sama ich nazwa gatunkowa przypisywała im miano strażników przyrody…
    10 Odpowiedzi
    1580 Odsłony
    Ostatni post 6 miesiące temu Wyświetl najnowszy post
  • [Alaja] Skarb to pojęcie względne
            Syrena puściła mimo uszu uwagę o pasożytniczych gatunkach. Każdy dla niej był bowiem pasożytem; czy to człowiek, czy pół-ryba, czy smok, czy nawet sam Pan z niebios. Wszyscy potrzebujemy czegoś do życia…
    10 Odpowiedzi
    1580 Odsłony
    Ostatni post 10 miesiące temu Wyświetl najnowszy post
  • [Alaja] Skarb to pojęcie względne
            Uroki Rhey są potężne. Słabną co prawda z każdą godziną, którą syrena spędzi na lądzie, aczkolwiek w wodzie - w wodzie nikt jej nie dorówna. Dlatego też biedny młodzieniaszek nie miał żadnych szans, aby…
    10 Odpowiedzi
    1580 Odsłony
    Ostatni post 1 rok temu Wyświetl najnowszy post