Oglądasz profil – Rufus

W tej karcie postaci zostały wprowadzone zmiany i wymagają one ponownej akceptacji















- Brak Avatara -

Ogólne

Godność:
Rufus Sichsel
Rasa:
Drakon
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
145 lat
Wygląda na:
40 lat
Profesje:
Wojownik, Chłop
Majątek:
Ubogi
Sława:
Sławny

Aura

Emanacja o średniej sile, potęgą nie wyróżnia się z tłumu. Zamiast tego w pamięci pozostanie fakt, że nieczęsto zdarza się czytać aurę tak smutną i przygnębioną. Mimo wciąż młodego wieku i dość lśniącej powierzchni zdaje się być zużytą i smętną. W swej obojętności pozbawiona jest poświaty, jakby jej właściciel dawno zaniechał podejmowania jakichkolwiek kształtujących go decyzji.
Żelazo jest tu głównym kolorem, który przykrył wszystkie inne, tak jak piach na arenie zaciera ślady wojowników, oglądającemu zostawiając jedynie w domyśle niegdysiejsze istnienie innych barw.
Wokół panuje całkowity bezdźwięk, taki sam jaki unosi się na placu boju, gdy już nikt żyw niepozostanie. Zapach jest trudny do zidentyfikowania. Można być pewnym iż nie jest demoniczny, na myśl swoją wielobarwnością odrobinę przywodzi smoki, jednak typowo smoczą, ciężką wonią również nie jest. W odczuciach aura jest prosta i zdecydowana. Choć gnie się pod dotykiem, nie ucieka przed nim jawiąc się wyraźnie twardą. Jej krawędzie są przytępione przez los, tak jak wytarta i zmęczona powierzchnia, która teraz jest chropowata.
W smaku uciążliwie wręcz słona i nieprzyjemnie lepka, długo pozostawia męczące doznania na ustach.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Rufus
Ranga:
Błądzący na granicy światów
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Rufus

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
6
Rejestracja:
6 lat temu
Ostatnio aktywny:
3 lat temu
Liczba postów:
13
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Równina Maurat
(Posty: 7 / 53.85% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Nad Błyszczącym Jeziorem]Demon, Anioł no i Diabeł.
(Posty: 4 / 30.77% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

"Ave, Cæsar! Morituri te salutant!"

"Wszystko się ułoży... trzy metry pod ziemią."

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, wytrwały, odporny
Zwinność:zręczny, szybki, dokładny
Percepcja:wyostrzony wzrok, wyostrzony węch, pozbawiony zmysł magiczny
Umysł:otępiały, niezbyt błyskotliwy, słaba wola
Prezencja:poddańczy

Umiejętności

Władanie broniąMistrz
Dwuręczna broń drzewcowa - kosa bojowa.;Uniki

Cechy Specjalne

Smocze okoRasowa
Cecha rasowa. Używając go, jest w stanie przechowywać wspomnienia, wyostrzać swój wzrok, analizować okolicę oraz przewidywać skutki w przeciągu ułamków sekund. Podnosi percepcję drakona. Przydatna gladiatorowi cecha. W trakcie walki pomaga przewidzieć ruch przeciwnika i odpowiednio wcześniej wykonać uniki.;Smocza krew

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Zbroja drakonówZaklęty
Przedmiot rasowy. Specjalna zbroja, wytwarzana i noszona tylko przez drakonów. Otrzymał ją w darze od koczowników, którzy uratowali go od śmierci i z którymi opuścił swoje rodzinne strony. Niekompletna. Składają się na nią tylko rękawy (od naramienników do karwaszy). Nie wygląda zachwycająco – ot standardowy blaszany pancerz ciężkiego piechura. Nosi liczne ślady użytkowania, jej elementy są porysowane i nieco powyginane. Niezwykle wytrzymała. Pancerz w czasie walki wspomaga moc Smoczego Oka.

Charakter

Spokojny, zawiedziony życiem melancholik. Zobojętniały na wszystko. Uzależniony od alkoholu. Sam z siebie mało rozmowny, ale umiejętnie pociągnięty za język odpowiada całkiem wylewnie, zwłaszcza jak jest wypity. Pesymista. Mimo natłoku czarnych myśli i braku jakiegokolwiek pozytywnego celu życiowego daleki jest od samobójstwa. Sam z siebie raczej nie podejmuje żadnych działań. Bierny, ale posłuszny rozkazom. Skrupulatny w wypełnianiu poleceń, ale niemal niezdolny do samodzielnego działania – wymaga krótkich, jasnych komend sterujących. Pokorny. Na większość spraw nie ma swojego poglądu i zdaje się na swoich zwierzchników. Ma pewne opory wewnętrzne przed krzywdzeniem niewinnych ludzi, ale odpowiednio charyzmatyczny przywódca da radę je przełamać. Nie odczuwa więzi ze swoją nową rasą. Prostoduszny. Jego ambicje ograniczają się do zaspokojenia potrzeb fizjologicznych. Pogodzony ze swoim losem. Zapamiętały, bezlitosny, nieustępliwy i twardy wojownik. W boju czy na arenie nie szuka chwały ani bogactwa, tylko godnej śmierci. Wyprzedza go sława niepokonanego gladiatora Colosseum w Meot.

Wygląd

Mężczyzna w średnim wieku. Murzyn. Niewysoki - pięć i pół stopy wzrostu. Na czubku głowy dwa długie osełedce skołtunione w dredy i odpowiednio natłuszczone gęsim smalcem. Poza tym łysy. Czoło przecięte jedną poziomą bruzdą. Brwi nisko nasunięte na piwne, osadzone głęboko oczy. Spojrzenie smutne i puste, ale niegłupie. Mina raczej harda, zniechęcająca do zaczepiania mężczyzny, choć zwykle nie wyrażająca żadnych konkretnych emocji. Twarz poharatana sznytami, z tatuażem wokół prawego oka. Zarost tylko pod żuchwą, śmieszna bródka zapleciona w dwa krótkie warkoczyki. Ciężkie stalowe kolczyki w uszach. Szeroki, rozpłaszczony nos. Usta duże, wydatne. Pucułowaty. Bardzo dobrze zbudowany. Szerokie barki, masywne ramiona, wyrzeźbiony brzuch, nogi grube, stabilne jak katedralne filary. Postura kulturystyczna, ale nie do pomylenia z krasnoludzką. Na lewym ramieniu wypalona żeleźcem nazwa szkoły gladiatorów „MORTIS”. Nie korzysta z hełmu, gdyż przy jego niskim wzroście mocno ograniczałby mu widzialność przy starciach z wyższymi przeciwnikami. Tors nagi. Na ramionach i rękach nosi zbroję drakonów, która jednak wygląda całkiem pospolicie, zupełnie nie przyciąga wzroku i trudno niewtajemniczonym rozpoznać jej pochodzenie i niezwykłe właściwości. Skórzany pas podtrzymuje ciemnozielone pludry. Na nogach proste, wysoko sznurowane sandały. Skóra całego ciała pozbawiona owłosienia i dokładnie natłuszczona, gdyż wojownik Colloseum musi się również świetnie prezentować. Na co dzień nie tryska energią. Porusza się ospale i powoli. Podczas walki jednak wszystko się zmienia. Spina wszystkie mięśnie, które wyraźnie uwydatniają się pod ciemną, błyszczącą od potu i oliwy skórą. Wygląda wtedy jak ściśnięta sprężyna, gotowa w każdej chwili wystrzelić. Jest szybki i ruchliwy, z bezpiecznego dystansu kąsa przeciwników bronią drzewcową. Długie stylisko i postawione na sztorc ostrze kosy bojowej w sumie mierzą ponad osiem i pół stopy. Zawsze przy pasie ma szeroki nóż rzeźnicki - używany, gdy walka przenosi się do półdystansu lub zwarcia.

Historia

		Urodził się w chłopskiej rodzinie jako pierwszy syn z sześciorga rodzeństwa. Gospodarstwo rolne jego ojca znajdowało się na równinie Maurat. Tradycyjnie było zasiedlone nie przez jedną rodzinę, ale przez cały ród Sichselów, którego patriarchą był Bernard Sichsel - ojciec Rufusa. Rodzinna farma była ogromna i bardzo wszechstronna. Mieli sady owocowe i warzywniaki, rozległe łany zbóż, pola kukurydzy i zagony kartofli. Hodowali bydło, konie, trzodę chlewną i drób. W obrębie ranczo znajdowały się też masarnia i wędzarnia, w każdej chacie stał piec chlebowy, a liczne kopce i ziemianki rozsiane po całym terenie zapewniały możliwość przechowywania ogromnych ilości jedzenia niezależnie od warunków pogodowych. Folwark Sichselów był samowystarczalnym i dobrze prosperującym przedsiębiorstwem produkcji żywności.

Miał szczęśliwe dzieciństwo. Jako pierworodny w naturalny sposób był najoczywistszym spadkobiercą ojcowskiego patriarchatu i rodzinnego majątku. Uczył się pilnie wszystkich niezbędnych czynności w każdej z prowadzonych w gospodarstwie działalności i nabywał umiejętności niezbędnych przyszłemu ziemianinowi. Przez praktykę szkolił się w hodowli zwierząt i dbaniu o plantacje. Nieobce mu były również wszelkie prace gospodarskie w obejściu. Razem z mężczyznami brał udział w uboju, patroszeniu i skórowaniu bydła, przerobie mięsa na wędliny i kiełbasy, procesach jego wędzenia i suszenia. Ale jako dziedzic i z natury ciekawski dzieciak nie ograniczał się tylko do męskich zajęć. Przyglądał się też kobietom, gdy przygotowały przetwory warzywne i owocowe, wytapiały smalec, kisiły kapustę i ogórki, czy warzyły prostą, chłopską strawę dla całej licznej rodziny. Gdy Rufus podrósł stetryczały już senior rodu – dziadek Kurt wtajemniczył go również w skomplikowaną procedurę produkcji samogonu o potężnej mocy. Chłopak rósł, nabierał sił fizycznych i duchowych, zdobywał potrzebną wiedzę i stanowił dumę swojej rodziny.

W wieku dwudziestu pięciu lat ożenił się z dziewczyną z sąsiedniej farmy. Jego wybranka - Ann była prostą, wiejską dziewuchą. Korpulentna, niewysoka, z kulistym afro ciemnych włosów na głowie, o hebanowej skórze i zadbanych perłowych ząbkach ukazywanych bez przerwy w promiennym uśmiechu. Nie mogła uchodzić za kanon piękna, ale była rezolutna, żwawa i rozrywkowa, a przy tym wychowana w surowych regułach konserwatywnego południa równiny Maurat. Nie bała się żadnej pracy w gospodarstwie. Oczarowała Rufusa i stworzyli zgodne, kochające się małżeństwo.

Niedługo potem na ranczo przybyły wici o pilnym poborze do wojska. Z każdego ludzkiego siedliska miał się stawić jeden mężczyzna do służby królowi. Rufus jako silny i zdrowy młodzieniec zdecydował się wyręczyć podstarzałego ojca w obowiązku obrony ojczyzny. Niestety wyruszając na wojnę nie zdążył jeszcze dorobić się potomstwa, ale uspokajał Ann mówiąc, że wszystko nadrobią po jego powrocie. Ucałował młodą żonę, pożegnał się z rodzicami, swoje obowiązki scedował na jednego z młodszych braci i wyjechał. Jako prosty chłop został skierowany do batalionów kosynierów. Szybko opanował swój podstawowy rynsztunek – wielką postawioną na sztorc kosę. Narzędzie znane mu z pracy w polu, tu w armii przystosowane zostało do walki i okazało się morderczo skutecznym orężem. Wzrost Rufusa mógł obniżać jego sprawność bojową, ale jego ogromna siła w połączeniu z zasięgiem jaki dawała broń drzewcowa rekompensowały to z nawiązką. Te zalety człowieka i oręża zestawione razem spotęgowały się i razem sprawiły, że farmer wyróżniał się na placu boju liczbą położonych przeciwników.

Szczęście bitewne odwróciło się od niego pod koniec obowiązkowego trzyletniego okresu służby. Bataliony chłopskie zostały dosłownie stratowane przez ciężką jazdę dzikich centaurów, a on sam poszlachtowany długimi szablami poległ jako jeden z ostatnich, do końca broniąc sztandaru jednostki. Po rejteradzie sprzymierzeńców pozostawiony samemu sobie na pobojowisku leżał twarzą do ziemi i parę długich dni walczył o każdy oddech. Wola przeżycia była w nim silna. Obiecał Ann swój powrót i dzieciaki. Nie mógł jej zawieść. Wyzionąłby ducha, gdyby nie przechodzący tamtędy tabor wędrownych drakonów. Koczownicy wyszukali go pomiędzy truchłami i zaopiekowali się nim. Nie rokował dobrze, ale i tak opatrzyli rany, nakarmili go i podzielili się z nim bezcennym darem. Dla Rufusa jednak miał się on stać przekleństwem. Napojony krwią drakonów mężczyzna przeżył i szybko wracał do sił i zdrowia. Po rytuale przestał jednak już być człowiekiem. Smocza krew wypełniająca jego żyły przemieniła go w przedstawiciela rasy jego wybawców.

Rufus nie dawał wiary słowom koczowników, że lepiej by pozostał z nimi, że nie ma czego szukać pośród ludzi, że dawne jego życie przepadło bezpowrotnie. Wrócił do swej żony i rodzinnego gospodarstwa. Zabrał się dziarsko za swoje obowiązki jako następca patriarchy rodu i sprawdzał się w tym względzie, ale w życiu rodzinnym niestety nie wiodło mu się najlepiej. Jako drakon stał się bezpłodny. Mimo usilnych starań żadne dziecko nie urodziło się z ich małżeństwa. Po ośmiu latach od jego powrotu z wojny zmarła Ann i Rufus załamał się zupełnie. Stracił całkiem zainteresowanie farmą i pogrążył się w czarnej rozpaczy upijając się na umór pędzonym bimbrem. Po dwu latach gehenny i zupełnym zapuszczeniu rancza jego młodsi bracia postanowili przejąć zarządzanie folwarkiem od uzależnionego dziedzica. Pozostawili mu możliwość wyboru swojej dalszej drogi, delikatnie sugerując jednak, by wyjechał i nie zadłużał dalej ojcowizny i nie szargał dobrego imienia familii.

Wyjechał. Każdy dzień w rodzinnym gnieździe przypominał mu zmarłą małżonkę i wpędzał w głębszą depresję. Przygarnęła go ta sama banda koczowników, która uratowała mu życie i która swoją interwencją przekreśliła możliwość zaznania szczęścia w rodzinie. Przygarnęli go, bo był jednym z nich. Był drakonem. I to za ich sprawą. Wypalony, uzależniony od alkoholu mężczyzna stanowił jednak poważne obciążenie dla grupy, która każdego dnia musiała walczyć o przetrwanie. Po jakimś czasie zapadła zatem jednogłośna decyzja, by sytuację jakoś rozwiązać. Wybrali drastyczne wyjście, ale uznali je za dobre dla obu stron. Sprzedali zobojętniałego na świat Rufusa do jednej ze szkół gladiatorów w Meot. Nie oponował. Nie przejmował się swoim losem. Wszystko mu było jedno. Koczownicy na pożegnanie i jakby dla uciszenia sumienia podarowali byłemu rolnikowi elementy zbroi drakonów – potężnego artefaktu wspomagającego moce Smoczego Oka. Wydatnie poprawili tym gestem szanse przetrwania porzuconego brata w walkach na arenie.

Szkoła gladiatorów to było dobre rozwiązanie. Rufus wybrał znany sobie oręż – kosę bojową. Podczas morderczych treningów nie miał czasu rozmyślać, a pod batem nauczyciela jego alkoholizm niejako przygasł. Nie pozwalano mu wpaść w wir nałogu. Zawsze było co robić na placu ćwiczeń. Umiejętności nabyte w czasie służby wojskowej odżyły. Szybko wrócił do sprawności z czasów młodości, a następnie piął się w górę wykorzystując w boju dodatkowo zalety swojej nowej rasy, które dawała mu smocza krew. Długie lata nauki władania bronią i uników zrobiły z niego prawdziwą maszynkę do zabijania.<br><br>Gdy wkroczył wreszcie na piaszczystą arenę dał się poznać jako twardy i nieustępliwy wojownik. Dzięki wydłużającej się serii zwycięskich walk tłum coraz bardziej go uwielbiał, bukmacherzy pokochali, a właściciel szkoły „Mortis” dorobił niemałego majątku. Laur mistrza Colloseum w Meot spoczął na skroniach Rufusa akurat, gdy osiągnął stuletni wiek. Od tamtego czasu palmę pierwszeństwa dzierży nieprzerwanie, nadal pozostając jedynym niepokonanym gladiatorem na równinie Maurat. Ściągano też dla niego do Meot mistrzów z innych aren i jak dotychczas każda taka batalia potwierdzała prymat kosyniera pośród gladiatorów całej Alaranii.

Cwany komendant szkoły znalazł także dodatkowe możliwości zarobkowania na umiejętnościach bojowych czarnoskórego gladiatora. Wynajmuje go magnatom jako ochroniarza podczas dalszych podróży, albo wysyła do ochrony karawan. Oczywiście nie samego, ale razem z jakimś zaufanym człowiekiem, który kieruje poczynaniami otępiałego wojownika i nie pozwala mu popaść w demencję czy zgubny nałóg. Rufus bez entuzjazmu, ale też bez gadania wykonuje wszystkie polecenia. Sam nie ma planów, nie ma celu, nie ma przyszłości. Wyczekuje śmierci jako wybawienia od depresji i udręki stąpania ziemskim padole. Szuka jej jako przejścia na tamten świat, by ponownie spotkać swoją ukochaną.
  • Najnowsze posty napisane przez: Rufus
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Wszystkie drogi prowadzą do Meot
            Stał spokojnie i niemo patrzył jak leżąca przy ścianie namiotu dziewczyna cierpi katusze. Nawet bez jej rozpaczliwych jęków i błagań o wodę łatwo było domyślić się jej męczarni. Wiła się z bólu nawet po…
    6 Odpowiedzi
    3505 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Wszystkie drogi prowadzą do Meot
            Stary Vess Morietti dumnie wkroczył do namiotu. Był to mężczyzna pokraczny, przygarbiony i siwiuteńki, ale zachowywał się w sposób, jakby z urodzenia przysługiwał mu nienaganny majestat. Jego skóra była…
    6 Odpowiedzi
    3505 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Wszystkie drogi prowadzą do Meot
            Dwóch mężczyzn siedziało w dość przestronnym namiocie i grzało się przy ogniu. Mimo chłodnej nocy nie uznali za słuszne odziać się w grubsze ubrania wierzchnie. Ten blady miał na sobie chociaż płócienną…
    6 Odpowiedzi
    3505 Odsłony
    Ostatni post 3 lat temu Wyświetl najnowszy post