Oglądasz profil – Salazar

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Salazar "Mistrz Złodziei" Lashai
Rasa:
Mroczny Elf
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
492 lat
Wygląda na:
35 lat
Profesje:
Złodziej, Wędrowiec, Skrytobójca
Majątek:
Zasobny
Sława:
Sławny

Aura

Zgłębiając tę dość silną aurę, przed oczyma zjawi Ci się doskonale złoty płaszcz, który cieniem swoich bogatych fal skrywa właściciela. Materiał delikatnie pływa, podczas ruchu, jakby umykając przed Tobą. Doskonale domyślasz się, że mimo prób, nie uda Ci się go doścignąć. W oddali mignie ci jeszcze brzeg lśniącej tkaniny, uświetniony połyskliwą, cynową lamówką, by ostatecznie zniknąć, pozostawiając po sobie wyraźny turmalinowy blask. On jednak również rozpłynie się jakby nigdy nie istniał, zostawiając Cię pośród echa stopniowo cichnących kroków.
Poczujesz, jakbyś właśnie zapędził się w głęboką podziemną jaskinię.
Pozostały Ci same zapachy, gdyż nie znasz wyjścia. Czujesz wilgotny i chłodny eter, woń upewniającą Cię co do miejsca pobytu. Zaś wraz z subtelnym ruchem powietrza rozpoznasz też zapach długowiecznego lasu.
Chcąc wyjść, spróbujesz zapewne nacisnąć na otaczające Cię ściany, doznasz wtedy czegoś dziwnego. Zdadzą Ci się one elastyczne i giętkie, jakby stworzone z jakiegoś sukna. Gdy jednak naprzesz zbyt mocno, staną się twarde i nieustępliwe, hamując Twoje zapędy. W dotyku, choć nie potrafisz odkryć istoty Twojego więzienia, poczujesz jak gładkie ono jest, zdając się wręcz przyjemnym, by za chwilę, na pierwszym pojawiającym się załamaniu, skończyć z delikatnością, witając Cię ostrymi brzegami.
Smak, który tu odczuwasz jest przede wszystkim gorzki, płynnie przechodząc w intensywną lepkość, która uparcie przylega do Twych ust. Po chwili poczujesz też sporą dozę łagodności, tak miłą po goryczy, ale bynajmniej nie słabszą.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Salazar
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Salazar

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
7
Rejestracja:
7 lat temu
Ostatnio aktywny:
-
Liczba postów:
120
(0.13% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.05)
Najaktywniejszy na forum:
Serenaa
(Posty: 50 / 41.67% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Blaski i cienie.
(Posty: 50 / 41.67% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, wytrwały, odporny
Zwinność:niezwykle zręczny, błyskawiczny, perfekcyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, dobry słuch, pozbawiony smaku
Umysł:pojętny, błyskotliwy, Żelazna wola
Prezencja:Ładny, godny, przekonywujący

Umiejętności

Władanie bronią - noże do rzucaniaMistrz
Ta umiejętność nie tyczy się wyłącznie rzucania nimi, bo Salazar używa ich także do walki w zwarciu, gdy zajdzie taka potrzeba, i radzi sobie doskonale. Ten rodzaj oręża przypadł mu najbardziej, najpewniej dlatego, że pojedynczy nóż tego typu nie jest duży i można go schować w wielu miejscach, poza tym umożliwia walkę bliską i na dystans. Salazar posługuje się nimi naprawdę długo i z pewnością może uchodzić za mistrza.
Walka wręczMistrz
Trzeba umieć sobie poradzić, jeżeli przytrafi się, że przeciwnik zabierze ci broń czy coś... Co prawda, Salazar ma przy sobie szesnaście sztuk broni, jednak czasem zdarzy się, że nie może jej użyć, wtedy nadchodzi czas, na używanie w walce rąk i nóg. Zna ciosy, ich kombinacje i tak dalej, a bez broni radzi sobie tak samo dobrze jak z nią.
UnikiMistrz
Opanowanie tej umiejętności może nie wydawać się trudne, bo nie jest. Opanowanie jej na poziomie mistrzowskim wymaga naprawdę wiele praktyki i to takiej, która, w wypadku niepowodzenia, może zaszkodzić życiu. Wieloletnie doświadczenie w unikaniu wielu rzeczy, od ostrzy i strzał po osoby, które dostrzegając cię, mogłyby od razu zakończyć twoje zadanie niepowodzeniem, sprawiły, że mroczny elf jest w tym mistrzem.
Skradanie sięMistrz
Wymagająca umiejętność, która, na mistrzowskim poziomie, pozwala mu na, między innymi, bezszelestne poruszanie się i to nie tylko, gdy się skrada. W profesji Salazara wręcz wymagane jest to, żeby skradać się jak najlepiej.
Otwieranie zamkówMistrz
Umiejętne poruszanie wytrychem w zamku, aby otworzyć zamknięte drzwi, tak najłatwiej można to określić. W zawodzie złodzieja jest to tak samo przydatne, jak skradanie. Salazar, na szczęście, wyuczył się tego tak samo dobrze, jak bezdźwięcznego chodu i potrafi otworzyć każdy zamek.
SzpiegostwoBiegły
Jest to umiejętność dodatkowa, której mroczny elf nauczył się przy okazji nauki skradania. Dzięki temu może też pracować jako szpieg, a nie wyłącznie złodziej, chociaż on sam często łączy te zawody w jeden.
SkrytobójstwoBiegły
Salazar ma zadatki na skrytobójcę i umiejętności potrzebne do skutecznego wykonywania tego zawodu. Owszem, ma wiedzę na temat skrytobójstwa, jednak wolał oddać się zawodowi złodzieja. Woli zabić potencjalnego świadka, a nie zostawiać go przy życiu, czego nie lubi robić. Elf potrafi ocenić, czy osoba może go zobaczyć, czy nie i na podstawie tego zdecydować, czy pozbawiać ją życia, czy tego nie robić.
AnatomiaBiegły
Mistrz Złodziei nie ma w sobie nic z kogoś, kto mógłby być lekarzem lub chirurgiem, jednak posiada dość dobrze rozwiniętą znajomość anatomii. Wiedza ta przydaje mu się głównie do tego, żeby wiedzieć, gdzie ciąć i uderzać. Czasem zdarza się, że musi jej użyć, gdy zostaje ranny, chociaż takie sytuacje zdarzają się coraz rzadziej.
GimnastykaBiegły
Umiejętność łącząca się ze wspinaczką, a także z unikami. W połączeniu z tym pierwszym pozwala na bardziej śmiałe wyczyny, a z tym drugim na skomplikowane i, często, niewiarygodne uniki, których nie powtórzy ktoś bez tej umiejętności.
WspinaczkaZaawansowany
Czasem trzeba dostać się gdzieś wyżej, przykładowo do okna na piętrze jakiegoś domu, aby nie zostać zauważonym. Sal niby posiada magię, która pozwala mu na teleportację, jednak nie używa jej zbyt często.
Targowanie sięZaawansowany
Jest to przydatne nie tylko wtedy, gdy szulerstwo zawodzi. W skład tej umiejętności wchodzi też znajomość cen różnorakich przedmiotów, co także jest przydatne.
SzulerstwoZaawansowany
Co prawda, Salazar nie przepada za hazardem, jednak znalazł inne zastosowanie dla tej umiejętności. Dzięki szulerstwu udaje mu się sprzedawać ukradzione towary po korzystniejszych cenach, a także zdobywać większe nagrody za zlecenia.
PoliglotyzmZaawansowany
Salazar opanował trzy języki. Mowę wspólną, bo jest ona uniwersalna i dzięki niej można dogadać się ze zdecydowaną większością osób. Mowę elfów, w końcu należy do jednej z elfich ras, więc znajomość języka długouchych jest czymś w rodzaju wiedzy wymaganej. Trzecia jest czarna mowa, której nauczył go pewien diabeł.
Unieszkodliwianie mechanizmówZaawansowany
Wszyscy złodzieje spotykają się z sytuacjami, że przedmiot kradzieży zabezpieczony jest pułapką lub pułapkami. Taka umiejętność jest naprawdę przydatna, mimo że nie zawsze się jej używa. Po prostu lepiej jest ją posiadać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może okazać się przydatna.
EtykietaOpanowany
Żaden z niego arystokrata, ale czasami zdarza się, że musi obcować z takimi ludźmi, żeby wypatrzeć dogodną okazję i wymknąć się z przyjęcia, aby ukraść coś z budynku, w którym jest ono organizowane. Wysoko urodzeniu muszą uznać, że jest on jednym z nich, a do tego wymagana jest znajomość etykiety.
MedycynaOpanowany
Aktualnie medycyna jest dla niego coraz bardziej nieprzydatna, gdyż posiadane przez niego umiejętności pozwalają mu skutecznie uniknąć potencjalnych obrażeń ciała. Sal mógł zapomnieć jakiejś części wiedzy na ten temat, jednak w dalszym ciągu coś tam jeszcze pamięta.
KulturoznawstwoOpanowany
Kolejna umiejętność mająca podobną rolę do znajomości etykiety. Praktycznie każdy arystokrata ma wiedzę znaną pod tą nazwą, więc Salazar też posiadł ją w pewnym stopniu, żeby móc łatwiej wtopić się w grupy tych ludzi.
Zastawianie pułapekOpanowany
Rzadko używa tej umiejętności. Głównym powodem jest to, że nieczęsto ma ku temu możliwość. Chociaż zdarzały się przypadki, że najpierw rozbroił pułapkę, a później założył ją raz jeszcze, żeby zwabić w nią kogoś innego.
PrzetrwanieOpanowany
Zdarza się, że elf zmuszony jest do nocowania z dala od karczm i łóżek. W takich sytuacjach przydaje się umiejętność przetrwania, bo dzięki niej łatwiej jest rozpalić ognisko, znaleźć dobre miejsce na nocleg i tak dalej.
JubilerstwoOpanowany
Jubilerem to on na pewno nie jest i nie będzie. Wykorzystuje to wyłącznie do umiejętnej oceny biżuterii i kamieni szlachetnych, które mogą wejść w jego posiadanie... i to często bez zgody ich właściciela lub właścicielki.
KartografiaOpanowany
Czasem odczytywanie map może być naprawdę przydatne. Zdarza się, że Salazar dostaje mapę posiadłości lub innego budynku, z którego musi coś ukraść, wtedy, dzięki kartografii, łatwiej jest mu określić najlepszą drogę do celu.
PrawoOpanowany
Nieznajomość prawa szkodzi, a Sal doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego też postanowił posiąść nawet niedużą wiedzę na ten temat.
Czytanie i pisanieOpanowany
Tej, przydatnej dla każdego, umiejętności, chyba, nie trzeba nikomu przedstawiać. W przypadku mrocznego elfa dotyczy ona każdego języka, którego udało mu się nauczyć.
ZielarstwoOpanowany
Z roślin można zrobić naprawdę wiele rzeczy, które w połączeniu z medycyną mogą posłużyć za lekarstwo na różnorodne schorzenia. Mistrz Złodziei to wie i umie to wykorzystać, chociaż nie w takim stopniu, jak kiedyś.
PływaniePodstawowy
Mogłoby wydawać się, że pływanie dla złodzieja przydatne jest jedynie wtedy, gdy zmuszony jest wyskoczyć przez okno i wylądować przez to w fosie. Pozory mylą, bo pływanie przydaje się w wielu sytuacjach.
PolitykaPodstawowy
Nie przepada za polityką i nie przydaje mu się ona poza momentami, w których musi rozmawiać z jakimś wysoko urodzonym osobnikiem na przyjęciu. Szybko zauważył, że mniej lub bardziej interesują się oni polityką i postanowił, iż sam też dowie się o niej co nieco.
JeździectwoPodstawowy
Przeważnie podróże, które mogą być dłuższe, odbywa dzięki magii przestrzeni, jednak nie robi tego za każdym razem. Są sytuacje, w których po prostu woli wypożyczyć wierzchowca i przejechać trasę na jego grzbiecie. Właśnie wtedy przydaje mu się umiejętność jeździectwa.
MatematykaPodstawowy
Ważna nauka dla kogoś, kogo częścią życia jest liczenie. Przydatna dla wielu osób, w tym także dla kogoś pokroju Salazara. Dlaczego? Bo posługuje się on bronią, której domyślnym zastosowaniem jest rzucanie jej w przeciwników. Do takich rzutów właśnie potrzebne są pewne obliczenia, które trzeba przeprowadzić w głowie naprawdę szybko. Szczerze, teraz nie jest mu to tak bardzo potrzebne, jak kiedyś, bo noże wypuszczał z dłoni już tyle razy, że intuicyjnie wie, jak i kiedy rzucać, żeby trafiać.

Cechy Specjalne

Bariera PsychicznaDar
To, że od małego słyszał, iż dobre cechy charakteru są oznaką słabości, a on nie powinien okazywać słabości, poskutkowało tym, że, po jakimś czasie, w jego umyśle pojawiło się coś na wzór bariery. Na początku była ona słaba i wyłącznie oddzielała jego dobre cechy od tych złych, pozwalając tym drugim na przejęcie kontroli. Z czasem, rosła ona na sile i powiększała się, stanowiąc coraz większą przepaść między jednymi a drugimi cechami. Pośrednio wpłynęła też na siłę woli mrocznego elfa, znacznie zwiększając ją, a także na to, że czytanie w jego myślach, próby zauroczenia go, zastraszania, manipulowania nim i tak dalej, kończą się niepowodzeniem. Nawet magowie mistrzowsko posługujący się magią umysłu lub emocji mają z tym problem, jednak ostatecznie, może im się to udać. Salazar zdaje sobie sprawę z tego, że taka bariera znajduje się w jego umyśle i nie przeszkadza mu to, gdyż uważa ją za naprawdę przydatną.
Wrodzona ostrożnośćZaleta
Salazar, odkąd pamięta, zawsze uważnie obserwuje otoczenie i zwraca uwagę nawet na najmniejsze niepoprawności w nim. Jego zmysły zawsze są w pełni gotowości, dlatego niemożliwe jest zaskoczenie go, jeżeli ktoś nie potrafi poruszać się bezszelestnie, a on akurat nie patrzy w stronę tej osoby. Poza tym, zawsze dba o to, żeby nie zostawić za sobą śladów, że przebywał w tym miejscu i czegoś, co pomoże go wytropić. Nieliczni jego znajomi uważają, że postępowanie to podchodzi pod paranoję, jednak on ma całkowicie odmienne zdanie na ten temat.
Widzenie w ciemnościRasowa
Jest to cecha specjalna, którą posiada każdy mroczny elf. Dzięki temu Salazar nie potrzebuje źródeł światła, gdy porusza się przez ciemność, ponieważ jego wzrok pozwala mu na widzenie w mroku. Niestety, przekłada się to na to, iż oczy Lashaia są wrażliwe na zbyt jasne światło. Chociaż, całkiem możliwe, iż przez to, że jego oczy mają kolor bladej czerwieni, jasne światło działa na niego nieco słabiej niż ma się to w przypadku innych przedstawicieli jego rasy. To i tak nie zmienia faktu, iż stałym wyposażeniem Salazara jest peleryna z kapturem. Kaptur ten, nałożony na głowę, ukrywa większość jego twarzy w cieniu, w tym także oczy. Cień ten redukuje nieco szkodliwy wpływ promieni słonecznych na jego oczy, dzięki czemu dzienne podróże są dla niego jeszcze mniej męczące.

Magia: Inkantacje

PrzestrzeniAdept
Uznał, że magia przestrzeni może przydać się komuś takiemu jak on i wykorzystał okazję, żeby nauczyć się kilku... czy tam kilkunastu zaklęć.

Przedmioty Magiczne

RzutkiZaklęty
Pod taką nazwą kryje się zestaw czternastu noży do rzucania, które Salazar nosi przy sobie. Pojedynczy nóż ma długość jednej stopy (29,7 centymetra), z czego samo ostrze stanowi ponad połowę tego (niespełna 2,2 dłoni, czyli 16,2 centymetra). Tak naprawdę całość stworzona jest z jednego kawałka czarnej stali, więc jest to naprawdę trwała konstrukcja. Rękojeść oznaczona jest cienką liną, która sprawia, że noże są lżejsze niż, gdyby rękojeść była skórzana. Ostrza mają kolor czarny i są obosieczne, w dodatku każdy z noży ma w sobie magię. Zaklęcie ich nie tylko sprawiło, że stały się ostrzejsze i wytrzymalsze, bo pozwoliło też na to, żeby Rzutki wracały do Salazara chwilę po tym, jak nie trafiły w cel, w który je posłał. Co prawda, zdarza się to naprawdę rzadko, jednak i tak jest to przydatne, bo nie pozwala także na przejęcie broni przez przeciwnika, jeżeli ostrze nie spoczywają w czymś na wzór pochew. Magiczna zdolność Rzutek określona jako iWracanie/i powoduje, że, jeżeli nie trafią one w cel, znikają po chwili i pojawiają się w miejscu, z którego zostały wydobyte. Są one magiczne, co prawda jest w nich za mało magii, żeby był artefaktami, jednak między nimi a Złodziejem wytworzyło się coś na wzór więzi, która nie pozwala im na zabicie go, gdyby używał ich ktoś inny.
Mistrzowski Wytrych ErtuBaśniowy
Cóż... jest to wytrych koloru piasku, który został stworzony przez złodzieja i maga nazywającego się Eidel Ertu. Salazar wszedł w jego posiadanie w bardzo prosty sposób, po prostu ukradł go z domu starego złodzieja, bo uznał, że może mu się przydać takie narzędzie. Wytrych ten różni się od zwykłych tym, że nie da się go złamać i jest to jego jedyna magiczna cecha.
Piaskowy eliksirBaśniowy
Niewielka buteleczka żółtego eliksiru, którego kropla zamienia przedmioty martwe w piasek. Natomiast na istoty żywe działa tak, iż ich skóra staje się żółta na kilka dni [loteria].

Charakter

Charakter... coś, do czego poznania trzeba odpowiedniej ilości czasu spędzonego z daną osobą. Istnieje też coś takiego, jak pierwsze wrażenie, którego Salazar, swoją zbyt pewną siebie postawą, ściągniętymi brwiami i sposobem, w jaki zwraca się do rozmówcy, nie robi zbyt najlepszego. Nie jest niewychowany, co to, to nie, po prostu dość specyficzny sposób mówienia mrocznego elfa sprawia, że osoba, która rozmawia z nim pierwszy raz, czuje, jakby długouchy traktował ją z góry. Wrażenie to znika dopiero po kilku przeprowadzonych z nim rozmowach. Jest dość bezpośredni i nie lubi owijania w bawełnę. Nie potrafi przywiązać się do osób lub miejsc, dlatego też ciągle podróżuje, chociaż udało mu się nawiązać kilka znajomości z ludźmi, których mógłby nazwać przyjaciółmi. Reputacja Mistrza Złodziei sprawia, że przeważnie nie musi szukać sobie zleceń, bo to one znajdują jego. Pracuje samotnie, bo właśnie tak lubi, jednak nie zawsze ma taką możliwość. Nie lubi, gdy ktoś plącze mu się pod nogami i zadaje niepotrzebne pytania lub zbyt dużą ich liczbę. Nie lubi pomagać ludziom, chyba że widzi w tym zysk dla siebie, niekoniecznie materialny. Cały czas pamięta nauki ojca i to, co wpajał mu od najmłodszych lat, dlatego też pozytywne uczucia i dobre cechy charakteru uważa za słabość, więc nie okazuje ich. Wpłynęło to także na to, iż prawie w ogóle się nie uśmiecha, a jeżeli nawet to jest to bardziej grymas ironiczny lub z widoczną pogardą. Ma trudności z zaufaniem innymi, jednak on sam także jest osobnikiem, któremu ciężko zaufać. W trakcie pracy staje się profesjonalistą, zyskując cechy, które taka osoba powinna posiadać i może wydawać się jeszcze chłodniejszy niż normalnie.
To wszystko jest maską, która tak bardzo zrosła się z jego umysłem, że stworzyła barierę. Jeszcze nikomu nie udało się jej przejrzeć i, chyba, nikomu się nie uda. Ten ukryty charakter Salazara możliwe, iż jest tym prawdziwym. Co prawda, nie różni się on za bardzo od maski, ale posiada więcej cech pozytywnych. Ogólnie mówiąc, jest to miejsce, gdzie przetrzymywane są uczucia uważane przez jego ojca za słabości. Elf zdaje sobie sprawę ze stanu swojego umysłu i to, jak wpłynęły na jego charakter nauki z młodości, ale nie próbuje tego zmienić. Dlatego przez całe życie nie zdecydował się na próbę zdjęcia maski i najpewniej nigdy jej nie podejmie. Żyje mu się z tym dobrze, a będąc złodziejem, powinien dusić w sobie pewne uczucia... Na szczęście robi to już od tak dawna, że ma je wytłumione cały czas.

Wygląd

Patrząc na niego pierwszy raz, widzisz wysokiego osobnika, bo przecież ktoś mierzący sześć stóp i jedną dłoń (około 189 centymetrów) nie może być nazwany niskim. Przybysz ten ubrany jest w skórzany ubiór, przylegający do ciała, przez to widzisz, że jest on zbudowany atletycznie, z dość dobrze widocznymi zarysami mięśni, nawet gdy nie wykonuje pracy, w którą musiałby je zaangażować. Jedynie jego rękawice wyróżnia metal, z którego są stworzone. Ich wygląd sprawia wrażenie przystosowanych do tego, żeby ciosy nimi zadane bolały jeszcze bardziej. Skórzana kurta wydaje się grubsza od zwykłej kurtki, jednak nie odnosisz tego wrażenia, gdy spoglądasz na ciemnobrązowe, a także niewątpliwie skórzane spodnie i długie buty sięgające mężczyźnie niemalże do kolan. Widzisz też granatową pelerynę postrzępioną na końcach i sięgającą nieco ponad kolana i zakończoną kapturem, który nieznajomy ma teraz na głowie. Jego cień skutecznie ukrywa twarz mężczyzny. Wzrokiem szukasz u niego uzbrojenia i dostrzegasz je — pięć noży przy prawym boku i pięć przy lewym. Zastanawiasz się nad tym, po co mu tyle żelastwa, jednak jeżeli jesteś osobą, która chociaż trochę zna się na broni białej, od razu dostrzegasz, iż są to noże do rzucania. Nie wiesz o Rzutkach ukrytych w butach (jedna w prawym, jedna w lewym) i o parze ostrzy znajdującej się za jego plecami. Idzie w twoją stronę, jego krok emanuje pewnością siebie, chociaż przeczucie mówi ci, że jest w nim także wyuczona ostrożność. Dłonie trzyma za skórzanym pasem i blisko pierwszych dwóch noży, jakby czekał na chwilę, w której będzie mógł ich użyć albo... co wydaje ci się mniej prawdopodobne, obawia się o swoje życie i bezpieczniej czuje się, mając palce niemalże na rękojeściach noży.

Nagle postać zdejmuje kaptur.

Twoje oczy najpierw rejestrują białe włosy sięgające mężczyźnie, mniej więcej, do barków. Kontrastują one ze skórą w kolorze popiołu. Już wiesz, że przybysz jest elfem, konkretniej mrocznym elfem. Dostrzegasz jego szpiczaste uszy, których wcale nie stara się ukrywać, gdy kaptur spoczywa na jego plecach. W jego prawym uchu widzisz trzy srebrne kolczyki, każdy ma kształt obręczy. Wydawało ci się, że długouchy nie nosi żadnej fryzury, ale teraz widzisz jeden cienki warkocz za prawym uchem. Identyczny znajduje się po drugiej stronie głowy nieznajomego. Jego oczy cały czas wydają się skupione i mają kolor bladej czerwieni, a przez ściągnięte w dół brwi stwierdzasz, iż jest on cały czas zdenerwowany. Mroczny ma trójkątny nos o średniej wielkości, a jego usta są tylko o dwa odcienie jaśniejsze od skóry twarzy. Wyraźnie zarysowany kąt żuchwy i ostry podbródek czynią ten obraz miły dla oka. Część osób widzących tę twarz, zwłaszcza należących do płci pięknej, stwierdziłoby, że jest on przystojny.

Nagle z jego ust pada pytanie. Zapytał cię o drogę do pobliskiego dworku pana tutejszych ziem. Głos ma spokojny, wyraźny i męski. Z łatwością dociera do ciebie każde słowo, które wypowiedział. Patrzy ci prosto w oczy, czekając na to, aż się odezwiesz. Nawet tak krótka wymiana zdań może spowodować uczucie dyskomfortu, ale także wywoła uczucie jakiegoś szacunku do jego osoby. Odpowiadasz na jego pytanie i życzysz powodzenia, ale przybysz nie odpowiada ci. Zamiast tego, narzuca kaptur na głowę i rusza przed siebie. Pozostawia cię z wieloma pytaniami na swój temat, zaczynając od „Kim jesteś?” i „Czym się zajmujesz?”, a kończąc na: „Po co ci tyle noży?”

Historia

Poniższy wpis pochodzi od kapitana straży miejskiej Artema Tekina z Trytonii. Z tego, co jest powszechnie wiadome, człowiek ten ma w zwyczaju prowadzić dziennik, w którym opisuje rozmowy przeprowadzone ze złapanymi przestępcami, którzy wydają mu się ciekawi:

Złapaliśmy Mistrza Złodziei. Było to łatwiejsze, niż przypuszczałem. Elf nie stawiał oporu i powiedział wprost, że specjalnie dał się złapać. Im dłużej go słucham, tym bardziej zaczynam mu wierzyć, ale... zacznijmy od początku:
Wpis pierwszy:
Zabraliśmy go do więzienia i skonfiskowaliśmy jego rzeczy. Zastanawiam się nad jedną rzeczą: Po co mu tyle tych noży? Znaleźliśmy ich wszystkich czternaście, oprócz tego niedużą torbę podróżną z kilkoma rzeczami w środku, w tym z dziwnym wytrychem i ciężką sakiewką. Elf nie protestował i nie stawiał oporu. Wpakowaliśmy go do celi, a ten powiedział mi, że chce mi opowiedzieć o sobie. Ha! Nawet nie musieliśmy go do tego zmuszać. Ma na imię Salazar. Nie chciał zdradzić swojego nazwiska, bo bez wątpienia jakieś miał. Nic nie szkodzi, może później mi je poda.

Wpis drugi:
Będę na bieżąco zapisywał to, co mi powie, bo osobnik ten wzbudził moje zainteresowanie od samego początku. Urodził się w systemie jaskiń i tuneli uważanych za królestwo jego rasy. Powiedział, że od małego szkolony był przez ojca i jego przyjaciela. Uczyli go różnych umiejętności i nie przypuszczali, że stanie się złodziejem. Wspomniał bardzo ważną rzecz na temat ojca. Mianowicie, już od najmłodszych lat wpajał mu on pewne zasady postępowania i nauki moralne, które bardzo wpłynęły na jego charakter. Mam wrażenie, że długouchy nie jest normalną osobą i przydałoby mu się leczenie. Ciekawe, czy dalsza rozmowa z nim potwierdzi moje przypuszczenia, czy może im zaprzeczy... O matce nie chciał mówić, wspomniał tylko, że była przeciwieństwem ojca i nie miał pojęcia, jak stało się to, że skończyli jako para. Na sam koniec powiedział, że ma prawie pięćset lat i całkowicie mnie tym zaskoczył. Nie spodziewał się u niego takiego wieku. Zapytał też, po co mu tyle noży, a on odparł, że są to noże do rzucania.

Wpis trzeci:
Przyznał mi się, że nigdy nie podobało mu się życie pod ziemią i chciał dostać się na powierzchnie, jak najszybciej będzie mógł. Czekał cierpliwie, aż zostanie nauczony wszystkiego, co umieli jego mentorzy, a także na to, aż ojciec skończy wpajać mu swoje zasady moralne. Wtedy odszedł. Myślałem, że uciekł bez wiedzy rodziców, jednak on powiedział im wszystko, a ci zgodzili się, chociaż zrobili to niechętnie. Po chwili wahania wspomniał, iż czasem zdarza mu się odwiedzać rodzinę. Wiedział już, co chciał robić na powierzchni, więc zaczął wdrążać swój plan w życie. Opowiedział mi o swoich początkach w złodziejskim fachu. Wspomniał, że teraz pracuje samotnie, ale najpierw dołączył do pewnej organizacji o nazwie Bractwo Złamanego Wytrycha. Słyszałem o nich, chociaż działali w innym mieście. Pracował dla nich do momentu, w którym zrozumiał, że sam poradzi sobie o wiele lepiej. Nie chciał powiedzieć, jak długo trwała ta współpraca. Moje pytanie na ten temat zbył tym, że przepracował samotnie większość złodziejskiego życia. Widzę po jego minie, że nie ma już ochoty na mówienie.

Wpis czwarty:
Dwa dni nie mogłem go odwiedzić, zatrzymały mnie ważne sprawy organizacyjne. Jestem kapitanem, mam swoje obowiązki i nie mogę cały czas siedzieć z jednym więźniem, zapisując jego opowieść. Nawet, jeżeli jest ona naprawdę ciekawa i nie muszę zmuszać go do mówienia. Wracając... Pierwszym zdaniem, które do mnie powiedział, było to, że nie będzie opowiadał mi o wszystkich swoich rabunkach, bo nie wystarczy mi stron w moim notesiku, jak określił dziennik prowadzony przeze mnie. Skupił się na kilku z nich, tych najbardziej spektakularnych. Zaczął od wydarzenia datowanego na jakieś czterdzieści lat wstecz i ponownie zaskoczył mnie, gdy powiedział, że to jego sprawka. Chodziło o kradzież klejnotów koronnych ze skarbca samej Królowej Calear Da'hoe. Zrobił to na zlecenie i wiedział, że kilka dniu później złapali jego zleceniodawcę, bo idiota, jak nazwał go elf, próbował sprzedać zrabowany towar u zwykłego jubilera, a nie gdzieś na czarnym rynku. Długouchy wspomniał też, że całe zdarzenie nie wypłynęło do opinii publicznej i zatuszowano je wszelakimi możliwymi środkami. Jestem dość starym człowiekiem, o całej sprawie wiedziałem, bo działo się to zaledwie kilka dni po tym, jak zostałem awansowany na kapitana. Uśmiechnął się tym swoim dziwnym sposobem, gdy zobaczył grymas złości na mojej twarzy. Mimo wszystko poprosiłem, żeby opowiedział mi coś jeszcze.
Byłem szczerze zdziwiony, gdy zaczął mówić o balu w posiadłości jednego z wampirów-arystokratów, którego okradł z pierścieni rodowych trzymanych w skarbcu. Wyjaśnił mi, że udało mu się namówić pewną wampirzycę, żeby wzięła go tam ze sobą. Cóż... cel uświęca środki. Nie chciał zdradzić, co też jej obiecał, mimo kilkukrotnego zapytania o to. Co mnie w tym zdziwiło? To, że udało mu się wyjść z tego przyjęcia krwiopijców w całości i okraść organizatora. Powoli zaczynam rozumieć, dlaczego nazywają go Mistrzem Złodziei.

Wpis piąty:
Kolejne dwa dni musiałem zająć się swoimi sprawami i nie miałem czasu, żeby wysłuchać historii Salazara. Gdy go w końcu odwiedziłem, nie wydawał się zafrasowany tym, że nie przychodziłem przez te dwa dni. Już wcześniej zauważyłem, że okazuje on mało uczuć, jakby nie chciał tego robić. Najpewniej ma to związek z tym, co słyszał od ojca, gdy był młodszy.
Przypomniałem sobie o dziwnym wytrychu, który znalazłem w jego rzeczach i zaproponowałem, żeby mi o nim opowiedział. Zgodził się i zaczął mówić. Okazało się, że to też była część jednego z wielu zleceń, które wykonywał. Okradał maga i złodzieja, osobę nazywającą się Eidel Ertu. Ten wytrych należał do tego osobnika. Zapytał, co w nim takiego niezwykłego, a on powiedział mi, że jest on jedyny w swoim rodzaju, bo nie łamie się, jak zwykłe odpowiedniki. Dodał, że z domu tego starego maga miał ukraść różdżkę, które ten posługiwał się w młodości. Zrobił to. Oczywiście, że to zrobił, w końcu jest Mistrzem Złodziei. Obiecał mi dwie historie na jedną wizytę. Teraz powiedział o jeszcze jeden, opowie mi ją za chwilę. Poza tym, wspomniał o dwóch kolejnych. Na pewno jest ich więcej. Gdy mu to powiedziałem, kiwnął głową i powiedział, że nie będzie zdradzał mi ich wszystkich. Szybko zmienił temat na kolejną historię. Ta dotyczyła odnalezienia grobowca jakiegoś nieistniejącego już rodu, którego nazwiska nawet nie pamiętał, i ukrytego tam skarbu. Jego jedynym przeciwnikiem były pułapki. Większość rozbroił, a reszty udało mu się uniknąć. Skarb znalazł i oddał go zleceniodawcy. Ten ponoć był jakimś krewnym tego wymarłego rodu i jedynym spadkobiercą tych bogactw. W mojej głowie pojawiło się ważne pytanie i szybko je wypowiedziałem. Dotyczyło tego, po co dał się złapać i dlaczego mi to opowiada. Spodziewałem się dłuższej odpowiedzi, a on po prostu stwierdził, że chciał opowiedzieć komuś swoją historię.

Wpis szósty:
Przyszedł czas na kolejne i zarazem ostatnie historie, którymi Salazar chce się ze mną podzielić. Poszedłem do niego od razu po tym, jak się zbudziłem i ubrałem. Powiedział mi, iż jego sztylety są zaczarowane i jedno z opowiadań będzie dotyczyć właśnie ich. Znalazł je w jaskini. W zwykłej jaskini. Moim uszom nie umknął fakt, że najpierw musiał po niej błądzić, bo okazała się istnym labiryntem korytarzy, jednak spodziewałem się czegoś lepszego. Oczywiście, komplet ostrzy znalazł przy szkielecie, z którego niewiele pozostało, a w drodze powrotnej został zaatakowany najpierw przez grupę troglodytów, a później przez bandytów, którzy, chyba, śledzili go od jakiegoś czasu i weszli za nim do jaskini. Przeszliśmy do ostatniej. Znowu wspomniał o władcach miast. Rubidia, Turmalia i Leonia. Nazwy tych miast padły z jego ust. Szybko domyśliłem się, co będzie dalej. Ten... elf ponad sto lat temu ich okradł. Przechwalał się, mówiąc, że udało mu się to zrobić w ciągu tylko jednej nocy. Z jednej strony uważałem, że kłamie i poświęcił na to więcej czasu, ale z drugiej strony... wierzyłem mu. Tym razem tej sprawy nie udało się zamknąć, zanim plotki rozpowszechniły się wśród mieszkańców. Przyznał, że zabrał tylko część zawartości ich skarbców, jednak zmiana ta musiała być odczuwalna bardziej, niż przypuszczał. Miał swoich informatorów i od nich dowiedział się, iż jest podejrzewany o te trzy napady i tym samym stał się osobą poszukiwaną. Przyznał, że był to dobry powód na odwiedzenie stron rodzinnych, tam raczej by go nie szukali. Tak zrobił i tak było, inaczej pewnie dalej gniłby w więzieniu albo zostałby zabity za to, co zrobił.

Wpis siódmy:
Jest wieczór następnego dnia, gdy to piszę. On... uciekł. Gdy rano do niego przyszedłem, po prostu stał przed celą, oparty plecami o ścianę i czekał na mnie. Dziennik wypadł mi z ręki. Pierwszym co zrobiłem, nie było wezwanie strażników, a zapytanie, dlaczego czekał tak długo, skoro mógł uciec w każdej chwili. Powiedział, że chciał komuś opowiedzieć swoją historię, a przynajmniej pewną jej część. Powiedział też, że mnie nie zabije, bo zdecydowałem się go wysłuchać. Zapytałem, jak się wydostał. Nie odpowiedział, jedynie wzruszył ramionami i znikł, po prostu rozpłynął się w powietrzu. Kierowałem się przeczuciem i ruszyłem prosto do miejsca, w którym trzymamy rzeczy więźniów. Widziałem, jak stamtąd wychodzi. Miał noże przy pasie i inne rzeczy, które były jego własnością. Zobaczył mnie i znowu straciłem go z oczu.
Ja... może zrobiłem głupią rzecz, ale wystawiłem za nim list gończy z ośmioma złotymi gryfami jako nagrodą. Chcę, żeby opowiedział mi więcej o sobie. Musi to zrobić. Jeżeli nie z własnej woli, to... zmuszę go do tego.

********************

Bez przeszkód uciekłem z aresztu, w końcu, dzięki magii, mogłem się teleportować. Wykorzystałem to. Najpierw zaskoczyłem kapitana, który wcześniej zapisywał słowa moich opowieści, później przeniosłem się do pomieszczenia, gdzie znalazłem swój ekwipunek. Ze zdziwieniem odkryłem, że pieniądze ukryte w sakiewce są nietknięte. Jakaś dziwna ciekawość próbowała przekonać mnie, żebym został jeszcze na chwilę w Trytonii i zobaczył, jak rozwinie się sytuacja. Tylko na chwilę... Nawet nie na cały dzień. Powinienem dać radę przedostać się przez bramę, jeżeli się pospieszę...

Moim tropem zaczęła podążać łowczyni nagród, którą zachęciła nagroda za sprowadzenie mnie do człowieka, od którego uciekłem. Szybko opuściłem miasto, jednak ona cały czas za mną podążała. W końcu złapała mnie, pomagając sobie zmianą formy, bo dziewczyna była tygrysołaczką. Napadli ją inni łowcy, którzy okazali się mieć nieco inne zamiary niż początkowo przypuszczałem, jednak i tak chcieli mnie zabrać. Cóż... pomogłem Sherani, bo właśnie tak miała na imię, w walce, ale i tak zostaliśmy pokonani.
Obudziłem się w ciemnej celi, otworzyłem zamek wytrychem, gdy zrozumiałem sytuację. Okazało się też, że tygrysołaczka siedziała w celi obok. W tamtym momencie rozpoczęła się nasza przymusowa współpraca. Połączył nas cel, a było to wydostanie się z podziemi, które okazały się kilkupiętrowym labiryntem z pułapkami i magicznymi stworzeniami. W końcu udało nam się wydostać i na korytarze twierdzy, w której mieszkał mag odpowiedzialny za to wszystko. Pokonaliśmy jego strażników, odnaleźliśmy swoją broń i, w końcu, zabiliśmy samego czarodzieja. Później przeszukaliśmy jego komnaty i wydostaliśmy się z budynku. Pomogła nam w tym mikstura, którą znalazłem. Na dole mieliśmy się pożegnać i rozejść, jednak przerwali nam strzelcy, którymi szybko się zajęliśmy. Po tej potyczce nadszedł czas na pożegnanie, w trakcie którego Sherani zaskoczyła mnie pocałunkiem... Później ruszyłem w swoją stronę. Oboje, raczej, nie chcielibyśmy spotkać się ponownie, jednak niezbadane są wyroki losu.

W Serenai doszło do kradzieży i morderstwa. Czynów tych dopuściła się osoba tak bardzo do mnie podobna, że władze uznały, iż to właśnie ja za tym stoję, dlatego też strażnicy zaczęli mnie szukać. Dowiedziałem się o tym, zanim jeszcze dostałem się do miasta. Powiedział mi o tym inny mroczny elf – Sai – który był moimi oczami i uszami w mieście, gdy sam przebywałem gdzieś indziej. Oczywiście nie mógłem tego zrobić, gdyż wtedy znajdowałem się w zupełnie innym miejscu, jednak o tym wiedziałem tylko ja, więc to niewiele zmieniało. Poza tym, przez to wydarzenie spadło też zaufanie i wiara we mnie wśród kryminalistów stanowiących przestępczy półświatek miasta, bo większość z nich nie wiedziała, że nawet ktoś taki jak ja, ma zasady działania, których przestrzega i po prostu zaczęli uważać, że najpewniej to ja jestem sprawcą. Postanowiłem, że sam znajdę sprawcę i najpierw udałem się na miejsce zbrodni, aby zbadać je i, może, znaleźć jakieś poszlaki. Tam spotkałem Escrim – gwardzistkę przysłaną z innego miasta, która miała zająć się sprawą – i jej pomocników. Na początku rozmawiałem z nimi z ukrycia, jednak później ujawniłem się, a sama rozmowa dobiegła końca. Mimo, że żadna ze stron sobie nie ufała, to zgodziliśmy się współpracować ze sobą i spotkać w innym miejscu – w latarni morskiej – aby wymienić się informacjami. Wykorzystałem ten czas, aby dowiedzieć się czegoś więcej o osobach, z którymi niedługo się spotkam. Dopiero później udałem się do latarni, specjalnie pojawiając się tam wcześniej i czekając na „współpracowników”. Pod koniec spotkania okazało się, że władze złapały „mnie”, o czym powiedział nam jeden z pomocników Escrim. Wiedzieliśmy, że tamta osoba nie jest mną, dlatego padła propozycja, że Escrim zaprowadzi mnie do więzienia, żebym dowiedział się czegoś od tego fałszywego Salazara. Walczyliśmy przez chwilę, żeby nadać wszystkiemu autentyczności i, żeby wyglądało to tak, jakbym stawiał opór przy aresztowaniu. W czasie, gdy ja rozmawiałem z więźniem, ona rozmawiała z Kapitanem Carso, który go złapał. Więzień naprawdę był złodziejem, a w zamian za to, że „pomógł” Carso, miał zostać oczyszczony ze wszystkich kradzieży i dostać pieniądze, aby zacząć nowe życie z rodziną – odmowa wiązała się z groźbami życia jego rodziny. Później strażnicy chcieli przenieść mnie do innego więzienia, jednak zaatakowałem ich i uciekłem. W trakcie spotkałem Escrim, której szybko przekazałem nowe informacje i kontynuowałem ucieczkę, aby zakończyć ją w miejscu, w którym miałem się z nią spotkać – karczmie prowadzonej przez osobę, której ufałem.
Później udaliśmy się do archiwum, aby dowiedzieć się tam czegoś o podejrzanym budynku, który mieliśmy odwiedzić. Niestety, wyprzedził nas tajemniczy złodziej, który wykradł je i rozpłynął się w powietrzu. Odwiedziliśmy ten budynek tak czy inaczej, przy okazji eliminując najemnych strażników, którzy znajdowali się w środku. Znaleźliśmy tam wejście do piwnicy, która okazała się wyłącznie częścią sieci tuneli należących do jakiegoś kultu. Znaleźliśmy tam pomieszczenie z ołtarzem do składania ofiar, na jakiś czas uwięził nas w nim kultysta, jednak wydostaliśmy się, aby zająć się eksploracją tuneli. Trafiliśmy do sali sypialnej kultystów, w której znaleźliśmy kilka rzeczy osobistych należących do ich ofiar, a także płaszcz sekciarzy – zabraliśmy to wszystko ze sobą i wyszliśmy na powierzchnię. Później udaliśmy się do sędziny Mirul, która była znajomą Escrim i mogłaby pomóc w śledztwie, ale najpierw musiałem przebrać się tak, żebym wyglądał na członka straży. Przed wizytą u niej odwiedziliśmy bibliotekę, aby znaleźć mapę miasta, na której także mogłyby być zaznaczone te tunele. W tym pomógł nam młody skryba, który postanowił przyłączyć się do nas, mówiąc nam też, że chciałby zostać strażnikiem miejskim.
W środku budynku, w którym mieszkała Mirul natknęliśmy się na Cassie. Dziewczyna była strażniczką i pomocnicą sędziny, a także miała problemy ze spojrzeniem mi w oczy. Zapowiedziała naszą wizytę, jednak – żeby współpraca była bardziej owocna – musiałem pomóc sędzinie ze skurczem. Okazało się, że zdobyte przez nas przedmioty związane są ze sprawami zaginięć, a członkowie sekty mieli wytatuowane ośmiornice. Teraz musieliśmy dowieść, że nie należymy do sekty, co wiązało się z oglądaniem naszych ciał. Niektórych nowych informacji dowiedzieliśmy się od Cassie, chociaż musieliśmy na nią trochę naciskać. Dziewczyna znała moją prawdziwą tożsamość przez swoją specjalną zdolność magiczną, która była podobna do czytania myśli innych.
Nasz nowy plan dotyczył pojmania Carso – który należał do sekty – a także zebrania ludzi, aby ponownie wejść do tuneli, podzielić się na kilka grup i przeczesać je w poszukiwaniu wartościowych dla śledztwa przedmiotów. Rozdzieliśmy się – ja miałem porwać Carso i spróbować znaleźć kilku ludzi, którzy byliby w stanie pomóc mi w udowodnieniu tego, że to sekta stoi za tym, co przypisywanie jest mi. Tym drugim zajął się Sai, a ja zabrałem się za to pierwsze. Spotkaliśmy się w umówionym miejscu, gdzie dołączyłem do reszty już z nieprzytomnym kapitanem straży. Umieściliśmy go w osobnym pomieszczeniu i zaczęliśmy przesłuchiwać, dostając od niego garść nowych informacji. Przesłuchanie w końcu dobiegło końca, a my udaliśmy się do tuneli, dopiero w środku dzieląc się na mniejsze grupy. Każda z grup miała mapę od Skryby, jednak to ja i Escrim dotarliśmy do pomieszczenia, w którym spotkaliśmy samego przywódcę sekty. Ogłuszyłem go i zaczęliśmy przeszukiwać jego pokój, w którym znaleźliśmy ukrytą księgę z zapisanymi nazwiskami członków sekty i ich ofiar. Zabraliśmy ze sobą księgę i przywódcę, a później udaliśmy się z tym wszystkim do przywódcy strażników miejskich. W księdze opisany był osobnik, który był moim sobowtórem, więc to i zeznania przywódcy kultu wystarczyło, aby nie łączyć mnie ze zbrodniami, od których zaczęło się śledztwo. Sam zrobiłem to, co zamierzałem po rozwiązaniu tej sprawy – opuściłem miasto i przez jakiś czas mam zamiar je omijać. Escrim natomiast została w nim, aby doprowadzić śledztwo do końca.

Ruszyłem w drogę, zostawiając miasto za sobą. Niekoniecznie miałem jakiś konkretny cel podróży, dlatego po prostu ruszyłem szlakiem przed siebie i w ten sposób dotarłem do Jeziora Sitriny, przez które przeprawiłem się na barce. Na drugim brzegu wysiadłem na kawałku lądu, na którym znajdowała się przystań, kilka domów mieszkalnych, karczma i sklepy. Tam, przesiadując już w karczmie, usłyszałem o morskim potworze i o tym, że zagraża on innej barce. Zgodziłem się pomóc, za opłatą oczywiście. Udałem się z tym człowiekiem nad brzeg, w miejsce, gdzie miał łódkę i wypłynęliśmy na jezioro. Szybko zająłem się wodnym potworem i wyłowiłem też ciało kobiety… którą okazała się być Eldrizze, moja znajoma z dawnych lat. Uratowałem jej życie, sprawiając, że woda opuściła jej płuca, a ona mogła normalnie oddychać. Zaczęliśmy rozmawiać, co skończyło się tym, że zdenerwowałem ją i potyczka słowna zmieniła się w coś, co można by było nazwać fizyczną. W trakcie walki uspokoiłem ją, dzięki czemu mogliśmy udać się do pobliskiej karczmy i tam dokończyć rozmowę. Dotyczyła ona różnych rzeczy, jednak zawsze była związana, jeśli nie bezpośrednio z jednym z nas lub naszych rodzin, to ogólnie z naszą rasą. Tylko, że nie dane było nam jej dokończyć - przeszkodzili nam w tym mężczyźni, którym nie podobało się to, że przebywamy w tej karczmie. Chcieli wygonić nas z niej siłą, więc zaczęliśmy walczyć. Okazało się, że jeden z nich był magiem i rzucił na mnie zaklęcie, które przeniosło mnie... gdzieś. Gdzie? Tego dowiem się, gdy odzyskam przytomność.
  • Najnowsze posty napisane przez: Salazar
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Bu! Bagienny duch!
    Mimo, że poruszał się ostrożnie, to drewniane schody i tak skrzypiały cicho za każdym razem, gdy stawiał na nich kolejny krok. Najpierw dotarł na półpiętro, na którym zmienił kierunek, w którym się poruszał. Na…
    32 Odpowiedzi
    6238 Odsłony
    Ostatni post 7 miesiące temu Wyświetl najnowszy post
  • Bu! Bagienny duch!
             – Jeśli tak, to może ono wiązać ducha z tym miejscem. Może będzie trzeba go użyć, gdy już skompletujemy jego szkielet, aby zerwać to połączenie – odparł po chwili zastanowienia. Było to logiczne, przyn…
    32 Odpowiedzi
    6238 Odsłony
    Ostatni post 10 miesiące temu Wyświetl najnowszy post
  • Bu! Bagienny duch!
    Zajął się przeszukiwaniem beczek, gdy Luna w tym czasie poszła odnieść czaszkę, którą właściwie mu zabrała. Znalezienie w jednej z nich kości, które przeczucie mówiło mu, że należą do ciała Abracadabriego. To p…
    32 Odpowiedzi
    6238 Odsłony
    Ostatni post 1 rok temu Wyświetl najnowszy post