Oglądasz profil – Mathias

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Mathias Northman
Rasa:
Alarianin
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
35 lat
Wygląda na:
35 lat
Profesje:
Najemnik, Zabójca, Wędrowiec
Majątek:
Dostatni
Sława:
Nieznany

Aura

Cynowe ścieżki, żelazne rzeki i złoty piach, który unosi się ku górze. Im dalej sięga on przestrzeni tym bardziej nasyca się topazową barwą. Widać ją dosyć wyraźnie, mimo że emanacja charakteryzuje się bujną młodzieńczością. Tańczy kapryśne swoimi wygięciami. Dla zabawy, bądź też całkiem dla powagi, tnie wszystko co napotka na swej drodze. Trudno ją przełamać z powodu jej wytrzymałości, ale kto by się przejmował? Szczególnie, że chwilę później czytelnika sięgają gładkie pasma aury, jakby dla złagodzenia sytuacji. Nie chcę się wytłumaczyć przed nikim żadnym dźwiękiem, chociaż zdradza swoją tożsamość wonią ludzkiego potu. Smakuje gorzko i sucho, jednakże czasem zaskoczy nikłą lepkością. Cała ta mieszanka doznań kończy się uwodzącą, a zarazem pobudzającą pikanterią.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Mathias
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Mathias

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
7
Rejestracja:
7 lat temu
Ostatnio aktywny:
2 lat temu
Liczba postów:
43
(0.05% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.02)
Najaktywniejszy na forum:
Smocza Przełęcz
(Posty: 29 / 67.44% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Dalekie skarby.
(Posty: 29 / 67.44% wszystkich postów użytkownika)

Podpis

Pełnowymiarowy
O Mathiasie w postach: "Northman był po prostu wyciągniętym lujem z ulicy więc przekleństwa nie były mu obce" - Niviandi

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, raczej wytrwały, wytrzymały
Zwinność:zręczny, szybki
Percepcja:kiepski węch, wyostrzone czucie, pozbawiony zmysł magiczny
Umysł:bystry, ineligentny, b. silna wola
Prezencja:przekonywujący

Umiejętności

Władanie mieczem jednoręcznymMistrz
Niezmordowany w nauce, oprócz doświadczenia z walk, wynosi umiejętności techniczne przekazane przez mistrzów w swojej dziedzinie.
Walka wręczBiegły
Jeśli chodzi o walkę na pięści, niemal zawsze wygrywa. Z większą lub mniejszą kolekcją siniaków po swojej stronie, potrafi jednak jednym odpowiednio zadanym ciosem powalić o wiele od siebie większych.
Gra na harmonijceBiegły
Gra tylko dla własnej przyjemności, ale jest w tym wyjątkowo biegły i nawet najbardziej niewrażliwi na sztukę zatrzymują się, by go posłuchać.
Walka sztyletemBiegły
Sięga po niego zazwyczaj, gdy sprawa staje się poważna i przydałby się jakiś brudny chwyt. Tak też często zdarza mu się zabijać, żeby nie robić zbyt wielkiego hałasu i bałaganu, a nie wszędzie można swobodnie machać mieczem. Mała kosa w żebra w tłumie i zdąży odejść nim ofiara padnie na ziemię.
UnikiBiegły
Mimo swojej dość pokaźnej postury, naprawdę ciężko go trafić. W zwarciu porusza się zwinie i lekko, odpowiednio balansując ciałem i myląc przeciwnika. Nauczył się też kilku sztuczek od innych wojowników i wie jak markować ruchy czy ciosy.
PrzetrwanieOpanowany
Od dziecka radził sobie sam, więc niewiele jest w życiu rzeczy, które mogą go zaskoczyć, przynajmniej jeśli chodzi o jego przetrwanie.
Skradanie sięOpanowany
Jest na tyle bezszelestny na ile może, jako zwykły człowiek. Pomaga sobie jedynie doświadczeniem, dobrymi butami i korzystaniem z pomocy otoczenia.
SkrytobójstwoOpanowany
Jego metody może nie są idealne, ale są skuteczne. Okazjonalnie, gdy ma dobry humor, przyjmuje nawet zlecenie na sposób, w jaki ma być popełnione zabójstwo. Ale ma swoje ograniczenia, jako że fachu uczył się sam, metodą prób i błędów.
SzulerstwoOpanowany
Łże jak z nut i gadaniem zawsze się wybroni. Czasem sama zwinność nie jest wystarczająca, trzeba sobie pomóc gadką, a to ma opanowane.
ZłodziejstwoOpanowany
Kradnie od najmłodszych lat i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Każdy wie, że okazja czyni złodzieja i taka jest prawda. W sprzyjających okolicznościach tak samo łatwo ukraść jabłko z targu jak i konia z królewskiej stajni.
WspinaczkaOpanowany
Kradnie od najmłodszych lat i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Każdy wie, że okazja czyni złodzieja i taka jest prawda. W sprzyjających okolicznościach tak samo łatwo ukraść jabłko z targu jak i konia z królewskiej stajni.
PolowaniePodstawowy
Siłą rzeczy zabijanie zwierząt jest o wiele łatwiejsze niż ludzi. Oczywiście chodzi tutaj jedynie o poziom trudności, bo za samym procesem Mathias nie przepada. Woli wpaść do jakiejś karczmy i wciągnąć gotowy gulasz.
TropieniePodstawowy
Trochę się na tym zna, lecz specem nie jest. Częściej zdarza mu się tropić ludzi niż zwierzynę, więc radzi sobie nie tylko ze zwykłymi fizycznymi śladami czyjejś bytności, ale potrafi też odpowiednio zinterpretować krążące pogłoski, czy dostrzec próbę zatarcia po sobie śladów.
Walka różnymi rodzajami broniPodstawowy
Sam posiada jedynie sztylet, miecz i własne pięści, lecz potrafi walczyć też innymi rodzajami broni: kijem, siekierą, mieczem dwuręcznym, itp. Nie przepada za łukiem, chociaż nie jest to kwestia oka, a raczej wygody. Nie lubi ze sobą taszczyć łuku i pełnego kołczanu. O wiele lepiej posługuje się kuszą.

Cechy Specjalne

NiezłomnośćZaleta
Temu człowiekowi naprawdę nigdy nie jest dość. Jak na kogoś, kto nie ma w życiu konkretnego celu, charakteryzuje się naprawdę niezłomną wolą i gdy już sobie coś postanowi, ciężko go od tego odwieźć. Podnosi się po każdym upadku i chociaż inni nazywają to często głupotą, a wielu zastanawia się ciągle, po co to robi, pozostała część ludzi mu tego zazdrości. Gdy zdecyduje się nauczyć jakiejś umiejętności, będzie ćwiczył tak długo, aż jej nie opanuje. Nie jest w niczym najlepszy i nie próbuje być. Lubi jednak uczyć się nowych rzeczy i być w nich po prostu dobry.
Biegłość w broni białejZaleta
Swoją preferowaną bronią walczy doskonale. Poza tym jednak niewiele jest broni, którymi nie wiedziałby jak się posłużyć. Niemal każdy jej rodzaj miał już w dłoni i wykonał nią parę ciosów. O wiele łatwiej przychodzi mu nauka walki bronią białą niż np. dalekiego zasięgu.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

Bardziej pasowałoby rzec charakterek. Mathias jest niezmordowanym uczestnikiem wszelkich bójek i zwad, jakie znajdzie. Jeśli sam się nie prosi o guza, to kłopoty znajdą go nawet wbrew jego woli. Kiedyś usłyszał motto: wino, kobiety i śpiew. No cóż.. u niego to raczej: piwo, kobiety i krew. Jest inteligentny, ale się z tym nie obnosi. Braki w formalnej edukacji nadrabia bystrym umysłem i łatwością w nauce. Jego charakter ukształtował się na bazie dwóch istotnych aspektów. Po pierwsze, facet miał naprawdę przesrane dzieciństwo. A po drugie, nie ma w życiu zupełnie żadnego celu, ani też nic do stracenia. To sprawia, że jest zupełnie nieobliczalny, korzysta z życia, chociaż czasem zdaje się szukać śmierci. Pije na umór, pali coś więcej, niż zwykłe ziele, a jego pociąg do kobiet jest przyczyną większości tarapatów, w jakie wpada. Walczy niczym natchniony i porusza się, jak żaden niewyszkolony przez mistrza walki człowiek nie jest w stanie się poruszać. Ma celne oko, pewną rękę i dość przekupne sumienie. Chociaż oczy mu się błyszczą na widok i dźwięk monet, jest skłonny do wyższych uczuć i aspiracji, niż daje po sobie poznać. Nie znosi arystokracji i bogaczy, nawet tych biuściastych, chociaż wtedy jest skłonny negocjować. Mimo że sam z chęcią przyjmuje złoto, gardzi tzw. klasą wyższą, ich bogactwem, zepsuciem i znieczulicą. Irytuje się czasem, dostrzegając, jak niewielką część ludności Alaranii stanowią zwykli ludzie, ale nie ma nic przeciwko innym rasom. Po prostu od istot szybszych i zręczniejszych często dostaje wciry. A to go wkurza. 

Jest świetnym kłamcą, oszustem, mataczem. Wciśnie każdy kit nawet najpodejrzliwszej z osób, chociaż handlarze za nim nie przepadają. Jest w nim coś, co sprawia, że uważniej patrzą mu na ręce i nie dają się omamić. Ktoś mu kiedyś powiedział nawet, że ma sobie darować przemowę, bo czuć go złodziejstwem na kilometr. Ale zdarzyło się to tylko raz, zazwyczaj, jeśli nie wykpi się gadką, pozostają mu szybkie dłonie. Jest bardzo dobrym najemnikiem, chociaż nieco wybrednym. Kradnie i zabija bez większych wyrzutów sumienia, ale nie na każdego przyjmie zlecenie. Nie lubi porywać, bo za dużo z tym roboty, trzeba tego porwanego pilnować, karmić i w ogóle. Poza tym to niemal zawsze są kobiety, a on kobiet nie krzywdzi i już. Ta zasada, jedna z niewielu w jego kodeksie, do tej pory sprawdza się bez wyjątków.

Ma też swoją drugą twarz. Tę, której nikt nie zna, bo gdyby komuś ją pokazał, na pewno by na tym ucierpiał. Tę, która sprawia, że chociaż odcina ludziom głowy bez mrugnięcia okiem, trzymając kufel piwa w drugiej ręce, to natrafiwszy na swojej drodze na osierocone kocię, będzie szukał po wsi mleka, by je nakarmić. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że pije na umór, tarza się we krwi i zasypia między kobiecymi wdziękami, by zagłuszyć swoją wrażliwą stronę. Jednak taki ktoś prawdopodobnie bardzo szybko zarobiłby pięścią w twarz.

Wygląd

Mathias jest dosyć wysoki, mierzy sobie niemal 190 cm wzrostu. Jego wagę ciężko określić na oko, gdyż, mimo iż jest postawnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, porusza się lekko, miękko, krokiem niemal tanecznym. Jego ciało jest raczej wyrzeźbione ruchem i walką niż przesadnie umięśnione. Jest szczupły w pasie i biodrach, szeroki w barkach. Chodzi wyprostowany, a jego postawę można określić jako niedbale nonszalancką. Ręce ma silne, dłonie naznaczone ciężką pracą, a palce długie. Jest przystojny, chociaż ma ostre rysy twarzy. Kwadratowa szczęka pokryta jest prawie zawsze kilkudniowym zarostem, który często drapie w zamyśleniu. Czarne jak heban włosy są raczej krótkie, ale na tyle długie, by zawsze były w nieładzie, zmierzwione przez wiatr lub kaptur płaszcza. Sprawia to, że mężczyzna zdaje się wiecznie potargany, nieważne co będzie próbował zrobić z włosami. Skórę ma opaloną, a mimo ciemnej oprawy jego oczy są jasnoszare, przenikliwe. Zazwyczaj błyskają w nich wesołe ogniki, dopóki mężczyzna się nie zdenerwuje, wówczas płonie w nich zimny ogień. Na wąskich ustach błąka się zawadiacki uśmieszek, który ciężko zetrzeć, chociaż wielu nieprzychylnych, zirytowanych jego postawą często próbuje. Pozostaje on na jego ustach nawet wtedy, gdy Mathias, plując krwią, ledwo zbiera się po kolejnej bójce. Stąd na jego ciele jest wiele blizn, niektóre starsze, niektóre młodsze. Jedne na widoku, jak blizna na zawsze już przecinająca jego łuk brwiowy, inne nie, jak ta zadana mieczem, przecinająca biodro.

Jego twarz skryta jest zazwyczaj w cieniu kaptura płaszcza, który lata świetności ma już za sobą. Mathias jest jednak do niego przywiązany. Ubiera się lekko i wygodnie. Znoszone, wysokie, czarne buty są wygodne i ciche, stąd nie najszybciej zostaną zastąpione przez nowszy model. Ciemne spodnie, z nogawkami wciśniętymi w buty, przytrzymuje na biodrach jeden skórzany pas. Drugi służy wyłącznie do noszenia sakiewek, fajki i broni. Przy nim również buja się pochwa od miecza, która może być też założona na plecy. Rozchełstana koszula wciśnięta jest niedbale za pas, odsłaniając klatkę piersiową mężczyzny. Na dłoniach ma wytarte, skórzane rękawiczki bez palców.

Mathias sprawia ogólne wrażenie chodzących kłopotów, wręcz roztacza wokół siebie aurę nadciągającego zagrożenia i zamieszania. Karczmarze nie przepadają za nim już od momentu, w którym przekroczy próg ich karczmy, mężczyźni łapią się odruchowo za sakiewki i broń, a kobiety.. no cóż, one z uśmiechem poprawiają dekolty i włosy. Zazwyczaj porusza się powoli, niczym rozleniwiony kocur, są to jednak tylko pozory, ruchy ma bowiem szybkie i precyzyjne, gdy konkretna sytuacja lub kosztowność tego wymaga.

Historia

Mathias urodził się w mieście daleko na północy, poza granicami Alaranii. Stąd jego nazwisko, które sam sobie nadał – Northman. Swoich rodziców nie znał, zostało mu po nich jedynie imię napisane koślawymi literami na pergaminie i zostawione razem z chłopcem. Był klasycznym niechcianym dzieckiem, podrzuconym do sierocińca. Jak to jednak bywa z takimi instytucjami, jego dzieciństwo nie było różowe. Nadużycia ze strony opiekunów były na porządku dziennym, stąd Mathias już w wieku kilku lat przekonał się, że na ulicy ma większe szanse na przetrwanie. W sierocińcu obrywał pięściami, pasem lub ciężkim butem, a na ulicy tylko okazjonalnie butem. Wnioski nasuwały się same, a chłopak nawet się nie obejrzał, opuszczając nocą ten wątpliwej renomy przybytek. Całe dzieciństwo spędził na ulicy, kradnąc, oszukując i okazjonalnie korzystając z dobroci innych. Nie był zbyt dumny, by skorzystać z czyjejś pomocy. Jakżeby mógł? Był wychudzonym, brudnym i głodnym dzieciakiem, a chociaż rzadkie spojrzenia pełne litości peszyły go niezmiernie, wolał to od klasycznej ludzkiej obojętności.

Mając raptem kilkanaście lat, potrafił już doskonale kraść, łgać, a przede wszystkim być niewidzialnym. Nikt nie zwracał uwagi na niepozornego chłopaka, który potrafił dostać się niemal wszędzie i to wcale nie wyłamując zamków. Za dnia biegał po mieście, lawirując między wozami i ludźmi, w locie łapiąc sakiewki lub owoce z targowiska. Na początku zdarzało mu się zostać złapanym, ale na szczęście na niczym poważniejszym, zawsze potrafił się wyłgać. Jeśli mu się nie udało, to w najgorszym wypadku spędził kilka dni w miejski areszcie. Co nie było wcale takie złe, jako że miał tam dach nad głową i miskę wodnistej owsianki z rana. Ale i tak wolał wolność, nawet tą mniej wygodną, zimną i okraszoną burczeniem brzucha. Nocami wspinał się na dachy budynków i włamywał się przez okna do domostw, szukając wszelkiego rodzaju kosztowności. Na dachach czuł się też bezpieczniej, mało kto się tutaj zapuszczał. Zazwyczaj były to takie same dzieci jak on, wychowywane przez miasto, nauczone radzenia sobie w życiu samemu. Siedzieli wówczas grupą na dachu, patrząc na wschodzące słońce i ciesząc się własnym towarzystwem, kogoś, kto ich widział, był taki jak oni. Później rozchodzili się bez słowa, każdy w swój rejon i próbowali przetrwać kolejny dzień.
Mimo życia na ulicy radził sobie nieźle. Jego umiejętności zapewniały mu ubrania, żywność oraz okazjonalne noclegi w karczmach. Tam właśnie uczył się walczyć. Na początku po prostu wdawał się bezsensownie w bójki, które wybuchały regularnie po zmierzchu i wystarczającej ilości piwa. Tłukł pięściami, kopał i rzucał naczyniami, a cały następny ranek lizał rany gdzieś na ulicy. Po pewnym czasie sprawił sobie sztylet, a stali bywalcy karczmy zaczęli zwracać uwagę na tego wychudzonego dzieciaka, wiecznie szukającego guza. Dla rozrywki pokazywali mu różne rodzaje walki, brudne chwyty i czułe punkty na ciele człowieka. Ewentualne rany sprawione przez Mathiasa przyjmowali z uśmiechem i cierpliwością. Chłopak nabrał pewności siebie i zaczął szukać szczęścia poza granicami miasta.

10 lat później miał już własną broń, własną kolekcję blizn i niechlubne dla większości miano najemnika. Ile osób zabił, nie pamięta. Ile ukradł, również nie ma co liczyć. Nigdzie nie zagrzał miejsca dłużej niż na parę miesięcy. Wędrował przez poszczególne krainy, szukając zarobku i poznając świat. Czując dotkliwie braki w edukacji, sam nauczył się czytać i pisać. Zawsze chętnie korzystał z zasobów wiedzy zgromadzonych zarówno w książkach, jak i w umysłach starców, którzy za jeden kufel piwa i ciepły posiłek zawsze chętnych do podzielenia się wiedzą o świecie. Umiejętności walki podszkolił znacznie, ucząc się od wielu podróżnych, niekiedy mistrzów w swym rzemiośle. Opanował walkę mieczem jedno i dwuręcznym, strzelanie z łuku i kuszy, walkę na sztylety, rzucanie nożami... Wiedział nawet jak pokonać uzbrojonego w miecz wojownika za pomocą zwykłego, długiego kija, który zdawał się wręcz tańczyć w jego rękach. Stosował zarówno brudne chwyty, jak i zaskakiwał techniką. Był mieszaniną wszystkich ludzi i innych istot, które poznał, a od których udało mu się uczyć. A uczył się ciągle, często na własnych błędach, często dostając nieźle po dupie, co jednak nigdy go nie zniechęcało. Z każdego upadku podnosił się twardszy i z szerokim uśmiechem prosił się o więcej.

W wieku 30 lat Mathias nadal podróżował po świecie, nie zagrzewając nigdzie miejsca na dłużej. Jego dni mijały na zmianę na leczeniu kaca gdzieś w cieniu drzewa i na porannych walkach z nowo poznanymi, kiedy okolica pobrzmiewała szczękiem metalu i męskim śmiechem. Zlecenia przyjmował z nudów i gdy kończyły mu się pieniądze. Tyle samo czasu spędzał na podróży, jak zabawiając w miastach, które go kusiły swym bogactwem i hałasem, ale jednak zawsze przypominały przeszłość. Granicę Alaranii przekroczył rok temu.

TERAZ

Mathias leżał na trawie na polanie pośrodku lasu. Oddychał ciężko, starając się jednak nie wykonywać gwałtownych ruchów, by ostrze miecza, które miał przy gardle, nie nacięło skóry. Jego własny miecz leżał kilka metrów dalej. Koszula już dawno wysunęła się ze spodni, a na obnażonym torsie mężczyzny widniało świeże, ale bardzo płytkie cięcie. Jego przeciwnik miał jednak pęknięty łuk brwiowy i nawet teraz krew zalewała mu oczy. Matthiasowi szumiało jeszcze w głowie po wczorajszym wieczorze, ale starał się skupić wzrok i mrużąc oczy przed słońcem, spojrzał na mężczyznę, który stał nad nim, dzierżąc broń. Był mniej więcej jego wzrostu, ale miał blond włosy i tegoż koloru bujną brodę. Ubrany był zwyczajnie, nie licząc lekkiego pancerza.
- Już nie żyjesz Northman – mruknął blondyn i poruszył mieczem, zmuszając Matthiasa do jeszcze dalszego cofnięcia głowy i szyi, mimo że ten już niemal wbijał głowę w trawę. Najemnik zaśmiał się lekko, po czym syknął, gdy poruszona śmiechem szyja dotknęła czubka miecza.
- Widzisz Jarl, to jest Twój problem – zaczął, nadal się uśmiechając, a stojący nad nim mężczyzna przechylił głowę, zaciekawiony.
- Zawsze wyprzedzasz fakty… – Mathias dłonią w rękawiczce odepchnął ostrze miecza w bok, po czym przeturlał się szybko w przeciwną stroną i podciął nogami napastnika. Ten nie przewrócił się, lecz usiłując złapać równowagę, pochylił się, opuszczając miecz. Najemnik pomógł mu się wyprostować poprzez podłożenie mu od tyłu sztyletu do szyi, stojąc już za nim i uśmiechając się wesoło.
- I co? Wygrałem – ucieszył się i cofnął, zabierając sztylet i chowając go w pochwę przy pasie. Jarl odwrócił się do niego, pocierając dłonią podrażnioną skórę na szyi.
- Chyba żartujesz – prychnął. – Mogłeś poderżnąć sobie gardło – mruknął, chowając miecz do pochwy i opierając dłonie na biodra. Spoglądał na najemnika z wyraźnym niezadowoleniem.
- Ale nie poderżnąłeś – Mathias wzruszył ramionami, podszedł do swojego miecza i również go schował, po czym wrócił do przyjaciela. – Ty z kolei za bardzo liczysz na czystą walkę. Wystarczyłoby, żebym porządnie cię w kostkę kopnął, a odskakiwałbyś jak kulawy ptak – zaśmiał się znowu, upychając koszulę z powrotem w spodnie.
- Bo kopanie w kostkę nie przestoi w walce na miecze!
- Taa.. umieranie też nie przystoi.
- Nie możesz ciągle walczyć, jakbyś brał udział w karczemnej bitce!
- Czemu nie?
- Agrh!!
- Nie wkurzaj się, jakbyś się też nie trzymał tak tego swojego kodeksu, to mógłbyś mi przywalić głową w twarz, gdy stałem za Tobą.
Mathias poklepał poirytowanego mężczyznę po ramieniu i pociągnął w stronę należącego do tamtego konia. Najemnik stał ze splecionymi na piersi ramionami i przypatrywał się, jak jego przyjaciel zbiera swój ekwipunek. Jarl zarzucił juki na konia, po czym podniósł z ziemi śnieżnobiały płaszcz, przypiął go sobie na ramionach i wsiadł na konia. Mężczyźni pomierzyli się jeszcze spojrzeniami, po czym blondyn westchnął zniechęcony.
- Na pewno nie chcesz pojechać ze mną? Na dworze zawsze przyda się dobry wojownik – spróbował ponownie, ale znał odpowiedź, jeszcze zanim najemnik pokręcił głową z uśmiechem.
- Wybacz, nie lubię zamkniętych pomieszczeń – zakpił, a na karcące spojrzenie blondyna zmierzwił dłonią potargane i tak włosy. – No co? Daj spokój Jarl. Wiesz, że ja się do tego nie nadaję. Zresztą zaraz bym pobrudził sobie ten biały płaszczyk - wyszczerzył zęby w uśmiechu i odskoczył szybko, gdy wkurzony blondyn chciał na niego najechać konno. Stał jeszcze chwilę, patrząc, jak przyjaciel odjeżdża traktem, po czym odwrócił się i ruszył w przeciwnym kierunku.
  • Najnowsze posty napisane przez: Mathias
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Ironia losu
            Obserwowanie Niviandi naprawdę potrafiło być przednią rozrywką. Oczywiście to samo, co w tej chwili bawiło nieco stęsknionego za blondynką najemnika, już niedługo może go przyprawiać o ból głowy i kreat…
    11 Odpowiedzi
    3255 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Ironia losu
            No dobra, ubawił się dzisiaj trochę i zdecydowanie poprawiło mu to humor. Obserwowanie Niv, gdy się piekliła, stanowiło w tej chwili czystą rozrywkę, bo niczemu nie zagrażało, chociaż pewnie zmieni się …
    11 Odpowiedzi
    3255 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Ironia losu
            Niezadowolenie wpływające na twarz blondynki było jak łyk świeżej wody. Każdy normalny człowiek powinien cieszyć się z jej atencji i uśmiechu, ale Mathias rozluźnił się dopiero na widok znajomego grymas…
    11 Odpowiedzi
    3255 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post