Oglądasz profil – Vailen

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Vailen
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
17 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Emanacja ta jest jeszcze trudna do określenia czego przyczyną jest głównie młody wiek, ale także dopiero co kreujące się ukierunkowanie postaci. Dyskretne barwy tworzą skomplikowaną sieć, którą niełatwo w jakikolwiek sposób opisać, chociaż niektórzy ośmielą się stwierdzić smugi żelaza bądź mieszanki barachitu z cyną. Na pierwszy rzut oka rzuca się jednakże wyraźna poświata w odcieniu czystego szafiru, przy czym pachnie intensywnie ludzkim potem. Stosunkowo twarda i dziwnie giętka, jakby oporna na kilka ruchów, wyróżnia się ostrością czy też gładko-szorstkimi wybrzuszeniami. Bezdźwięcznie wkrada się na wargi gorzkim smakiem, który pozostawia pęknięcia z powodu znacznej suchości.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Vailen
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Vailen

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
6 lat temu
Liczba postów:
37
(0.04% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.01)
Najaktywniejszy na forum:
Warownia Nandan-Ther
(Posty: 18 / 48.65% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
(Posty: 18 / 48.65% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:raczej silny, raczej wytrwały
Zwinność:szybki, niedokładny
Percepcja:dobry wzrok, kiepski węch, słaby zmysł magiczny
Umysł:pojętny, silna wola
Prezencja:Ładny, nieokrzesany

Umiejętności

JeździectwoPodstawowy
We wsi w której się urodził hodowano konie i większość jej mieszkańców umiała na nich jeździć.
PływaniePodstawowy
PolowanieOpanowany
Wielokrotne obozowanie daleko od osiedli zmusiło Vailena do nauki polowania.
PrzetrwanieOpanowany
TropienieBiegły
Nie raz zadaniem Vailena było właśnie wytropienie kogoś lub czegoś.
KartografiaOpanowany
Podróżowanie wymogło nauczenie się korzystania z mapy.
BestiologiaOpanowany
W czasie podróży często natykał się na rozmaite stworzenia.
Wiedza o duchachOpanowany
Często spotyka się duchami, głównie w postaci dusz, które wchłania.
Władanie mieczemBiegły
W swej podróży stoczył niejedną walkę, czy to z bandytami, czy innymi wojownikami.
UnikiBiegły
Nie zawsze mógł liczyć na tarczę, więc nauczony doświadczeniem często unika ciosów.
Czytanie i PisanieOpanowany
Rycerz będący nauczycielem Vailena nauczył go również czytać i pisać.

Cechy Specjalne

Klątwa DuszKlątwa
Wywołuje głód, który zaspokoić można tylko wchłaniając duszę zabitej rozumnej istoty.
Siła DuszDar
Wchłonięte dusze stają się energią, którą można wykorzystać do czasowego zwiększenia swych sił.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Odwrócony hełmZaklęty
[loteria] Pozwala widzieć to, co znajduję się za plecami użytkownika. Niestety nie pozwala widzieć naraz tego, co przed i tego, co za.

Charakter

Dramatyczne wydarzenia z dzieciństwa mocno wpłynęły na system wartości Vailena. Stracił on naturalne poszanowanie ludzkiego życia, ze względu, iż sam musi często je odbierać, wie jednak jak bardzo jest ono wartościowe, dlatego stara się zabijać tylko tyle ile musi. Choć istnieje wyjątek. Nie przepada za władającymi magią z oczywistych względów. Nie ufa żadnemu rodzajowi magów. Mimo wpajania przez nauczyciela, że powinien zachować spokój w obliczu zagrożenia, jest to młodzieniec dość porywczy. Myśli zanim zrobi, ale nie za wiele. Stara się czynić dobrze, gdyż nie chce stać się kimś pokroju maga, który obarczył go klątwą, którą wraz z nim wykorzystał do swojego rytuału. Do dziś jest dumny, że przerwał to, cokolwiek ów mag próbował osiągnąć. Sam o sobie ma niezbyt dobre mniemanie. Chce uczynić świat w jakiś sposób lepszym, ale uważa samego siebie za skazę, która nie powinna mieć racji bytu. Gdy miewa lepszy nastrój i trochę więcej grosza, lubi się zabawić. Najczęściej wybiera niezbyt szykowne oberże, gdzie za niedużą sumę można dobrze popić. W momentach gdy niema ochoty na zabawę, albo nie szuka zleceń, stroni od ludzi. Głównie z powodu, że wciąż boi się o ich bezpieczeństwo. Z powodu rzadkich kontaktów czysto towarzyskich Vailen zwykł traktować ludzi z lekką pogardą. Bywa arogancki, zwłaszcza wtedy, gdy rozmawia z kimś kogo uznaje za osobę podrzędną wobec siebie. Dla przykładu, kiedy negocjuje zapłatę z pracodawcą, lubi podkreślać że to on ma miecz.

Wygląd

Vailen jest wysokim młodzieńcem, choć nie na tyle by jego głowa znacznie wystawała ponad tłum. Nie jest niezwykle umięśniony, ale nadal lepiej zbudowany od swych przeciętnych pobratymców. Wyróżnia go natomiast twarz. Posiada bowiem twarz smukłą, urzekającą z jednej strony, ale wskazującą również jak młody jest. Oczy posiada jasnozielone, pełne głębi. Nieraz jedno spojrzenie wystarczało by urzec jakąś dziewczynę. Efektu dopełniają rudawe włosy pozostające w lekkim nieładzie. Ów zbiór pozytywów zdecydowanie psuje jego wychowanie. Jako człowiek niskiego stanu nie zna się na dworskich manierach, dlatego wyraża się w sposób prosty, bez używania metafor ani innych złożonych wypowiedzi. To samo tyczy się postawy. Nie porusza się z gracją, ani nie emanuje godnością gdy stoi. Nosi on wysokie do kolan skórzane buty,  ciemne, wełniane spodnie, oraz tunikę z kolczugi, pod którą wkłada skórzany kaftan. Nieodłącznym elementem jest miecz w pochwie przymocowanej do pasa, oraz tarczy, często niesionej na plecach.

Historia

Był ładny, słoneczny poranek. Większość mieszkańców wioski już zajętych była pracą na polu, bądź w zagrodach dla zwierząt. Hodowano tu dobre konie, więc możni od czasu do czasu kupowali kilka z nich, co dawało chłopom znaczne środki na utrzymanie. Jak na wieś  było to bogate miejsce, posiadano tu własnego kowala, stolarza, a nawet gospodę. Jednak tego właśnie poranka spokój tej wsi został zakłócony. Bowiem drogą biegnącą przez jej środek przywędrował mężczyzna w ciemnej szacie. Zatrzymał się w karczmie, lecz wynajmując pokój nie wyjawił swego imienia. Rozeszła się plotka, że sypnął taką ilością złota, że mógłby kupić całą gospodę, wraz ze sporym kawałkiem wsi. Przez resztę dnia nie opuszczał swego pokoju, a najpopularniejszym tematem rozmów tego dnia stały się rozważania kim jest wędrowiec.
W południe dnia następnego przybysz opuścił gospodę i stanął na środku drogi. Wtedy nad całą wsią i okolicznymi polami uniósł się potężny, nienaturalnie wzmocniony głos:
- Drodzy mieszkańcy tej jakże wspaniałej wsi! Nazywam się Maerius i jestem magiem. Przybyłem tutaj w poszukiwaniu czeladnika, który nadawałby się do tej roli.
Z początku słowa te wywarły na chłopach ogromne wrażenie, zwłaszcza, że część z nich słyszała je będąc wciąż na polach. Jednak nikt nie dał odpowiedzi i owe słowa stały się w efekcie jedynie kolejnym tematem plotek i dyskusji.
Tak wyglądała sytuacja dla większości wioski. Był jeden chłopiec imieniem Vailen. Miał wówczas dziesięć lat i był niezwykle żądny przygód. Dla niego wizyta maga była istnym błogosławieństwem ze strony niebios. Wymknął się nocą z domu i udał do karczmy. Była otwarta, choć nikt już nie czuwał, a cały cenny dobytek został ukryty na zapleczu, które już zamknięte było. Jednak celem chłopca były pokoje gościnne na piętrze. Wspiął się po schodach najciszej jak umiał i wciąż po cichu począł szukać pokoju, w którym ktoś był. W tamtym czasie w gospodzie nocował tylko jeden gość, a był nim właśnie mag. Znalezienie odpowiednich drzwi nie było trudne, gdyż czarownik pozostawił je otwarte. Gdy Vailen zbliżył się, usłyszał:
-Chodź chłopcze. Czekałem na ciebie.
Jak rzekł czarodziej tak uczynił chłopiec. Wszedł do wnętrza pomieszczenia i ujrzał olbrzymią kolekcję najrozmaitszych przedmiotów, które wyglądały jak sprowadzone prosto z innego świata. Mag rozpoczął z nim rozmowę, aby utwierdzić się w przekonaniu, że może go przyjąć na czeladnika. „Kompletne beztalencie. Właśnie kogoś takiego szukałem.” Jeszcze tej samej nocy opuścili wioskę.
Siedziba czarodzieja wyglądała okazale. Ogromna wieża, ze sporych rozmiarów salą na parterze. Podłoga usiana była niezliczoną ilością dziwnych symboli, kręgów i linii. Chłopiec uznał to za normalny wystrój domu maga. Został zaprowadzony do pokoju znajdującego się niewiadomym mu piętrze, ponieważ znaleźli się na nim przy pomocy magii. Mag mruknął pod nosem coś w rodzaju „Nie wychodź bo nie dostaniesz obiadu” i poszedł sobie zostawiając Vailena samemu.
Niedługo później przyszedł po niego i w ciągu krótkiej chwili znaleźli się w centrum dolnej sali. Stali w samym środku kręgu, ale niedługo, gdyż czarodziej jakby bojąc się szybkim krokiem wyszedł z niego ciągnąc chłopca za rękę. Poszli w kierunku jednej ze ścian, lecz zatrzymali się przy mniejszym kręgu, choć opatrzonym innymi, znacznie bardziej złowieszczo wyglądającymi symbolami. Kazał chłopakowi stanąć w samym środku.
Vailen pamiętał wrzaski. Ktoś krzyczał. Wydawało mu się, że była to duża liczba osób. Nie mógł sobie przypomnieć jednak kim byli. Leżał na łóżku, a władający magią mężczyzna siedział obok bacznie mu się przyglądając.
-Widzę, żeś odzyskał przytomność. To dobrze. Zjedz coś – rzekł, podając mu talerz ze smacznie wyglądającym jedzeniem. - Wkrótce będziesz mi potrzebny.
Po tych niepokojących słowach wyszedł, pozostawiając chłopcu jedynie domysły.
Nie kłamał. Przez kilka dni co jakiś czas przychodził, robił coś, po czym dziesięciolatek budził się pamiętając jedynie krzyki i dostawał jedzenie. Nie był jednak usatysfakcjonowany, a kiedy zapytał czy zostanie wprowadzony w arkana magii, nie otrzymał odpowiedzi.
Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. Doszło do wydarzenia, którego Vailen nie miał już zapomnieć do końca życia. Został zaprowadzony do dolnej sali i postawiony w kręgu podobnym jak ostatnio, ale nie tak odpychającym. Sam mag stał na skraju głównego i począł wyjmować różne przedmioty, wysypywał dziwne proszki i dorysowywał symbole. Wszystko wyglądało jak jeden spójny taniec, jakby odprawiał jakiś rytuał. Na koniec stanął z powrotem na skraju kręgu, jednak w taki sposób, aby być twarzą w stronę Vailena. Wypowiedział kilka kompletnie niezrozumiałych zdań. Z pozoru nic się nie wydarzyło, ale chłopiec czuł jakby coś próbowało uciec z jego wnętrza. Znów słyszał krzyki. Mag mówił dalej, a wrażenie potęgowało się, aż do momentu w którym to coś się wyrwało. Niematerialna siła powaliła chłopca na kolana. Czuł jakby ogromne zasoby energii właśnie go opuściły. Czarownika otoczyła blada poświata, przypominająca rozświetloną mgłę. Nadal wypowiadał dziwne słowa, a poświata poczęła rozdzielać się na dwa ramiona pełznące po kręgu. Gdy złączyły się po jego drugiej stronie krawędzie kręgu zaczęły wznosić się ku górze niczym ściany. Wznosząca się poświata wirowała i gęstniała, całkowicie zasłaniając widok. Wtedy chłopiec zauważył, że lekka mgiełka łączy go z kręgiem. Jakby to z niego uchodziła energia zasilająca zaklęcie. Oniemiał i klęczał dalej wpatrując się w wirującą ścianę z poświaty wyglądającej już bardziej jak świetlista chmura niż mgła. Usłyszał dochodzący z wnętrza potworny dźwięk, jakby ktoś próbował rozedrzeć granice rzeczywistości. Przerażony cofnął się o kilka kroków i opuścił mały krąg, w którego wnętrzu stał. Wtedy zasłona poczęła opadać i ogrom mocy znajdującej się wewnątrz momentalnie eksplodował. Doprowadziło to do zniszczenia pobliskich kolumn, co z kolei spowodowało walenie się stropu. W miejscu, gdzie znajdował się środek głównego kręgu widniała wypalona dziura, a w niej nieduże stworzenie. Wyglądało na czerwoną jaszczurkę sporych rozmiarów. „To ma skrzydła!” Czarodziej stał nie zważając na walący się trop i wykrzyknął:
-Bądź przeklęty pieroński pomiocie! Nikt prócz mnie nie nasyci twego odmienionego ciała! Idź i umrzyj w męczarniach!
Nie dał czasu na odpowiedź. Nawet nie miał zamiaru dać wiarygodności swym słowom. Od razu posłał w stronę chłopaka strumień ognia zdolny stopić sporych rozmiarów skałę. Gdyby w tamtym momencie między nich nie spadł kawałek sufitu, chłopiec niechybnie by zginął. Fragment ów nie uległ roztopieniu tylko dzięki magii, którą czarodziej nasycił budynek, choć teraz był zbyt słaby by utrzymać go w całości.
Uciekł od razu jak tylko spadł ów głaz. Wybiegł z budynku przez główne drzwi, które najprawdopodbniej zostały wyważone przez eksplozję. Nie wiedział dzięki czemu udało mu się przeżyć, ale nie chciał wiedzieć. Chciał wrócić do domu. Dziwna jaszczurka jak się okazało też zdążyła uciec, gdyż siedziała na ziemi kilka metrów przed nim. Zatrzymał się i obejrzał za siebie. Potężna wieża maga chwiała się w posadach i niechybnie miała wkrótce upaść. Wolał odejść jak najdalej, więc mimo zmęczenia ruszył dalej szybkim krokiem. Stworzenie podążyło za nim i mimo odganiania nie postanowiło zaprzestać. Wtedy zauważył, że wyglądem pasuje do opisów smoków, jakie słyszał z legend. Oczywiście poza rozmiarem, gdyż wraz z ogonem mierzył półtora metra. A ogon miał dosyć długi.
Powrócił do wioski i został powitany serdecznie. Nikt nie zamierzał go karcić, ponieważ cieszono się z jego powrotu. Towarzyszące mu zwierzę momentalnie wzbudziło zainteresowanie wszystkich. Tłum, który je otoczył wzbił w powietrze chmurę pyłu, przez co mały pseudo-smok kichnął wydając zabawny odgłos. Wtedy Vailen nadał mu imię: Akstr.
Kilka dni później znów był w podróży. Wygnano go z wioski. Zabił swojego rówieśnika. Bawili się, kiedy w Vailenie zaczęło narastać olbrzymie pragnienie. Nie miał pojęcia czym było, ale czuł, że jeśli zabije kolegę, to je zaspokoi. Dźgnął go ostrym patykiem. Był na skraju szaleństwa i dopiero gdy drugi chłopiec skonał, wróciły mu zmysły. Wtedy zrozumiał swój czyn, ale było zbyt późno. Ktoś to zauważył i szczęśliwie dla chłopca był to starszy mężczyzna. Nie zabił go w napadzie wściekłości, lecz dokonał samosądu. Możliwe że domyślił się, że Vailen nie wrócił od maga w nienaruszonym stanie. Niezależnie od tego kazał chłopcu natychmiast opuścić wioskę i nigdy nie wracać.
Chłopak błąkał się długo, póki nie znalazł wędrownego rycerza, który zgodził się go przyjąć pod swoje skrzydła. Rycerz ów wychowywał go przez pięć następnych lat, czuwał, aby wyrósł on na prawego i godnego człowieka oraz uczył go rzemiosła wojownika. Vailen trzymał swą klątwę w tajemnicy i uczył się ją kontrolować. Nauczył się z kilkudniowym wyprzedzeniem wyczuwać narastający głód i zabijać zanim popadł w szaleństwo. Dzięki temu mógł przynajmniej odbierać życia niegodziwcom miast przypadkowych ludzi. W wieku piętnastu lat, gdy opuścił skrzydła rycerza, postanowił wykorzystać nauki i zostać kimś w rodzaju najemnika, lecz przyjmującego jedynie zlecenia nie kłócące się z zasadami wpojonymi przez nauczyciela. Marny miał z tego zarobek, ale wystarczało mu to na posiłki i noclegi w karczmach, oraz po długim zbieraniu, na jakiś lepszy rynsztunek, od tego co dostał, to jest starego miecza i obtłuczonej tarczy ze zbitych desek. Od dwóch lat trudni się tym rzemiosłem i w towarzystwie swego małego prawie smoczego przyjaciela stara się choć w niewielkim stopniu poprawić świat, jak uczył go rycerz.
  • Najnowsze posty napisane przez: Vailen
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
    Dowiedziawszy się w jaki sposób ma spłacić dług, westchnął z ulgą. Tylko pójść i zebrać jakąś roślinę, nic trudnego. No i przynajmniej jest to jakaś praca, koniec z włóczeniem się. Na jakiś czas. -To doskonale …
    57 Odpowiedzi
    30230 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Re: [Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru
    Nie otrzymawszy odpowiedzi na swoje pytanie wzruszył , jednak widząc, iż jego dotychczasowa towarzyszka opuściła karczmę nie krył zaskoczenia. Pomyślał, że najpewniej wkrótce wróci, więc nie zainteresował się t…
    57 Odpowiedzi
    30230 Odsłony
    Ostatni post 8 lat temu Wyświetl najnowszy post