Oglądasz profil – Yastre

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Yastre
Rasa:
Panterołak
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
60 lat
Wygląda na:
30 lat
Profesje:
Rozbójnik, Włóczęga
Majątek:
Bez grosza
Sława:
Znany

Aura

Złota powierzchnia aury cudownie mieni się w słońcu. Można w niej dostrzec także ślady żelaznych nacięć na cynowych plamach, o dość sporych rozmiarach. Spostrzegawcza osoba może ujrzeć również resztki miedzianego koloru, który powoli niknie, wypierany przez inne barwy. Bije od niej szmaragdowy blask. Wraz z sobą niesie zapach sierści, który jednak mocno różni się od typowego. Jest jakiś inny, niespotykany. W dotyku niesamowicie twarda oraz niebywale elastyczna. Ostrość nie jest zbyt wielka, co nie znaczy, że można to ignorować. Powłoka posiada gładkie miejsca, lecz w większej części jest bardziej chropowata. Lepi się do języka, a swym pikantnym posmakiem wywołuje pragnienie, które ciężko jest ugasić.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Yastre
Grupy:
Płeć gracza:
Kobieta

Skontaktuj się z Yastre

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
1 rok temu
Liczba postów:
212
(0.23% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.07)
Najaktywniejszy na forum:
Szczyty Fellarionu
(Posty: 73 / 34.43% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Między Bogiem a miastem.
(Posty: 73 / 34.43% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:silny, niezłomny, odporny
Zwinność:niezwykle zręczny, błyskawiczny, precyzyjny
Percepcja:wyostrzony wzrok, czuły słuch, czuły węch, wyostrzony zmysł magiczny
Umysł:pojętny
Prezencja:Ładny, barbarzyński

Umiejętności

Walka wręczMistrz
Główną bronią Yastre jest on sam. Świetnie walczy wręcz, jest bardzo szybki i nie brakuje mu koordynacji. Zadaje ciosy rękami, nogami, z główki też potrafi uderzyć i zębów użyć gdy jest to konieczne. Nie korzysta z konkretnego stylu, działa instynktownie, chociaż niektóre chwyty zawdzięcza naukom bandy, z którą się przez moment trzymał.
UnikiMistrz
Szybkość, zwinność i czułe zmysły, oto sposób Yastre na unikanie ciosów. Porusza się z wielką swobodą i czasami sprawia wrażenie, jakby unikanie ciosów przychodziło mu bez wysiłku.
PrzetrwanieMistrz
Większość życia panterołak spędził w dziczy, polegając tylko na sobie, nauczył się więc, jak przygotować sobie legowisko na noc, jak rozpalić ogień, co nadaje się do zjedzenia i jeszcze wiele, wiele innych przydatnych rzeczy. Las nie ma przed nim tajemnic.
PolowanieBiegły
W formie ludzkiej Yastre podejdzie prawie każdą zwierzynę i zabije ją gołymi rękami. Jako pantera radzi sobie oczywiście lepiej, ale rzadko korzysta z tej przewagi - nie ma takiej potrzeby.
WspinaczkaBiegły
Yastre wspina się prawie jak kozica. Zawsze znajdzie miejsce do postawienia stopy i do złapania się ręką, niezależnie czy włazi na drzewo czy na ścianę skalną. Nie korzysta przy tym z żadnej asekuracji, jeśli nie liczyć bardzo pomocnego ogona. Jako pantera wspina się znacznie lepiej, przede wszystkim szybciej.
GimnastykaBiegły
Yastre lubi się wyginać dla własnej przyjemności, a założenie nogi za głowę leży w granicach jego możliwości.
ZielarstwoBiegły
Wiedza zielarska panterołaka jest bardzo... egzotyczna. Z reguły nie zna on nazw ziół ani jakiś fachowych szczegółów, ale doskonale wie co należy zjeść na zatrucia, bóle, co przyłożyć na ranę. No i zna smak każdego ziółka, gdyż każdego z nich musiał spróbować.
Skradanie sięOpanowany
W formie ludzkiej Yastre porusza się miękko i zgrabnie, nie ma problemu, by podejść nieostrożnego człowieka, gorzej gdy ktoś się go spodziewa. Ale od czego jest przemiana… Czarna pantera to duch nocy, dostrzeże ją tylko ten, przez kogo będzie chciała być ona dostrzeżona.
Walka bronią białą [miecz]Opanowany
Miecz przy boku panterołaka to straszak, bo walka nim idzie mu dość słabo. Używa go do zastraszania swoich ofiar, a jeśli ma dojść do poważnej walki szybko rzuca żelastwo i polega na swoim ciele. Nie umiałby nawet tej odrobiny, którą dysponuje teraz, gdyby jego banda nie próbowała go za wszelką cenę tego nauczyć.
AkrobatykaOpanowany
Kiedyś Yastre umiał więcej, teraz już nie ćwiczy, więc sporo zapomniał. Ale nadal potrafi zrobić kilka ciekawych figur, salt, podskoków, podstawy na trapezie też nie stanowią dla niego specjalnego problemu. Ogon zapewnia mu sporą stabilność podczas akrobacji.
TropienieOpanowany
Panterołak rzadko szuka konkretnej zwierzyny czy podąża za jej śladem, ma jednak silnie rozwinięte zmysły, więc jest w stanie znaleźć i podjąć trop.
WędkowanieOpanowany
Oczywiście, Yastre boi się wody, ale jednocześnie uwielbia ryby, najlepiej takie świeżo złowione, surowe. Jak ma wędkę, wcale nie musi wchodzić do wody, by coś sobie złapać.
MedycynaPodstawowy
W dziczy często zdarzają się wypadki. Yastre nie jest medykiem, ale trochę potrafi o siebie zadbać, wie kiedy noga jest złamana i jak ją opatrzyć, potrafi radzić sobie z zatruciami i udarami. Rany też opatrzy, chociaż nie każdemu może podobać się jego podejście, które mówi, że najlepszym lekiem jest dokładne wylizanie rannego miejsca, no bo przecież ślina działa dezynfekująco.
GotowaniePodstawowy
Powiedzmy, że wody nie przypali i nie nawrzuca byle czego do garnka, ale nie jest to kuchnia najwyższych lotów. Panterołak i tak najbardziej lubi wszystko surowe, a te podstawy gotowania, którymi dysponuje, zawdzięcza bandytom, którzy od czasu do czasu zmuszali go do gotowania. W końcu każdy musiał równo dbać o obóz i towarzyszy.
SkrytobójstwoPodstawowy
To jakoś tak wyszło… Czasami łatwiej jest po prostu zabić kogoś z zaskoczenia niż w otwartej walce, a Yastre kilkakrotnie musiał zabić dla własnego bezpieczeństwa.
ŁucznictwoPodstawowy
Panterołak nie jest jakimś wielkim zwolennikiem strzelania z łuku, ale potrafi się nim całkiem nieźle posługiwać. Nie trafi biegnącego zająca w oko, ale coś większego już tak, mógłby w ten sposób polować i nie umarłby z głodu.

Cechy Specjalne

Lecznicza krewRasowa
Krew Yastre ma działanie lecznicze dla wszystkich przedstawicieli innych ras. Panterołak jest tego w pełni świadomy i nie ma problemów, by dzielić się nią z poszkodowanymi.
Przemiana w panteręRasowa
Yastre przebywa z reguły w postaci humanoidalnej, w kota przemienia się podczas polowań albo dla przyjemności, bo czy jest coś przyjemniejszego, niż wspiąć się wysoko na drzewo i zasnąć na gałęzi albo biegać tak szybko, jak żaden człowiek nie potrafi?
Widzenie w ciemnościRasowa
Dzięki kocim oczom widzi równie dobrze w dzień jak i w nocy, szybko też dostosowuje się do zmiany oświetlenia, np. przy wchodzeniu do pomieszczeń.
HydrofobiaWada
Yastre strasznie boi się wody, a konkretniej boi się do niej wchodzić. Do zbiornika nie wejdzie za żadne skarby, a gdy wpadnie przypadkiem, narobi strasznej paniki i albo pójdzie na dno, albo będzie miał na tyle szczęścia, że złapie grunt pod nogami i ucieknie. Wlezie na łeb każdemu, kto spróbuje go zmusić do zamoczenia się wyżej niż do kostek. Biada temu, kto spróbuje go wykąpać w balii, Yastre zrobi wszystko by uciec, wliczając w to rękoczyny. Zresztą, przecież się wylizuje, to powinno wystarczyć.
AnalfabetaWada
Panterołak nie umie czytać ani pisać, nigdy się tego nie nauczył.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Koraliki we włosachBaśniowy
Ozdoba będąca pozostałością po magicznym naszyjniku. Jest to kilka koralików na sznurku, wplecionych we włosy z tyłu głowy panterołaka. Zapewniają mu one osłonę umysłową, przez co nie można odczytać jego myśli i utrudnione jest wpływanie na jego emocje za pomocą czarów, ale to nie jest wcale najważniejsze. Koraliki pozwalają Yastre pamiętać, kim on tak naprawdę jest i nawet gdy długo przebywa w postaci pantery, jego dzika natura nie przejmie nad nim kontroli. Po przemianie koraliki pozostają niewidoczne.

Charakter

Yastre to naprawdę uroczy typ, gdy tylko ktoś przebije się przez jego skorupę. Nie, by było to specjalnie trudne… Oczywiście, panterołak kreuje się przed obcymi na bandytę, jest twardy i bezwzględny, potrafi zagrozić i spełni swoją groźbę, potrafi walczyć i nie boi się zabijać. Ale niech tylko jego ofiara się przed nim rozpłacze, wtedy Yastre przegrywa - nie lubi, gdy inni się go boją, a płacz i jego doprowadza do czarnej rozpaczy. W takich momentach rzuca broń i przygarnia do piersi płaczącą ofiarę, zapewniając, że nie zrobi jej krzywdy i nie chciał jej przestraszyć. Naprawdę ma to na myśli, bo chociaż rabuje, robi to tylko przez to, że nie zna innego sposobu na życie. Jest panterołakiem, ludzie go nie lubią i wyganiają go ze swoich siedzib, jak więc ma normalnie pracować? Oczywiście, jest poszukiwaczem przygód, łowcą skarbów, ale skarby czasami trudno znaleźć i co wtedy pozostaje, jak nie wyjście na trakt i łupienie podróżnych? On chce tylko zarobić, to naprawdę nic osobistego. Nie wybiera zresztą przypadkowych ofiar, zawsze zasadzi się na kogoś, z kogo z czystym sumieniem zedrze trochę grosza, nie na jakiegoś biedaka albo rodzinę z dziećmi. No i nie na kobiety. Powód jest prosty - nie potrafi im się oprzeć. Gdy taka poprosi go, by przestał i spojrzy na niego błagalnym wzrokiem, nie jest w stanie odmówić, a często robi i gorsze głupoty. Wynika to z tego, że największym marzeniem Yastre jest znalezienie sobie samiczki, z którą prowadziłby sobie sielankowe życie, jedząc, śpiąc, parząc się i bawiąc z kociętami. Bardzo by chciał, by jakaś dziewczyna go pokochała, dlatego jest w stanie zrobić dla nich wszystko, czasami nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak nieodpowiednie jest jego zachowanie. 
Yastre nikt nie wychowywał, panterołak działa więc zgodnie ze swoimi instynktami i tym, co uważa za słuszne. Często przejawia zwierzęce zachowania, głównie kocie, ale czasami też podobne do psich. Prycha, mruczy, marszczy nos, pokazuje zęby, bije ogonem na boki, śpi zwinięty w kłębek. Nie ma problemu z chodzeniem nago i nie rozumie, czemu inni się oburzają, gdy widzi ich w negliżu, przecież nie mają nic, czego by już nie widział, ale jednak, dla własnego świętego spokoju, chodzi ubrany i stara się odwracać wzrok, jeśli akurat o tym pamięta. Nie umie czytać, pisać ani posługiwać się sztućcami, je więc rękami. Zresztą, nie jest wybredny w kwestii jedzenia - zje wszystko, co ma cztery nogi, a nie jest stołem. A jak ma sześć czy osiem nóg, to też zje, czemu nie? Jest młodym samcem, dlatego apetyt dopisuje mu zawsze. Wypije też wszystko, co się do tego nadaje, chociaż przy alkoholu powinien uważać - upija się w mgnieniu oka, a upity robi straszne głupoty. Całe szczęście nie ma go kto częstować. Yastre jest bardzo ciekawski i często ma problem się powstrzymać przed wtykaniem nosa tam, gdzie nie trzeba, chociaż nauczony doświadczeniem stara się unikać pewnych konkretnych sytuacji. Sam z siebie nie szuka nowych znajomych i rzadko wchodzi do miast - zbyt często witano go z widłami. Zdarza się jednak, że przypadkowo napotkany w lesie wędrowiec zechce się z nim zapoznać, wtedy biedakowi można jedynie współczuć. Panterołak to przylepa i pieszczoch pierwszej wody. Bez względu na płeć, rasę i wiek nowego towarzysza uwielbia się przytulać i nadstawiać do głaskania, wciskać się do śpiwora w chłodne noce i wylizywać futro na znak przyjaźni. W myśl zasady “co w sercu, to i na języku”, mówi zawsze co myśli, nie zastawiając się nad tym ani chwili. Całe szczęście pojmuje, gdy ktoś mu odmawia albo wyłuszczy mu, dlaczego nie życzy sobie takiego traktowania. Jego zachowanie może kojarzyć się z młodym kociakiem, z czym dobrze współgra jego nadpobudliwość ruchowa. Yastre rzadko potrafi siedzieć i rozmawiać, musi przy tym coś robić - chodzi w kółko, wspina się na drzewa, bawi się przypadkowymi przedmiotami. Nie ima się go typowa dla tej rasy euforia występująca w czasie nowiu, gdyż on zachowuje się tak przez okrągły rok. Jeśli komuś nie przeszkadza taka żywiołowość, panterołak to naprawdę dobry towarzysz. Jest lojalny i opiekuńczy, bez proszenia dzieli się tym co ma i potrafi stanąć w czyjejś obronie bez względu na siłę przeciwnika. Dla tych, którzy zachowują się w stosunku do niego agresywnie bądź wrogo, nie ma specjalnych skrupułów - nie ma oporów przed zabijaniem i ranieniem, budzi się w nim wtedy natura bestii i już ani trochę nie przypomina słodkiego kociaka.

Wygląd

Yastre w humanoidalnej formie to przystojny młodzieniec - wysoki, bo ma sporo ponad sążeń wzrostu (ok. 187 cm), o ładnym, gibkim ciele. Jego muskulatura jest wyraźna, lecz ze względu na naturalne predyspozycje nie wygląda topornie, osoba na niego patrząca podświadomie kojarzy grę mięśni pod jego skórą z kocim drapieżcą. Panterołak ma dość wąskie ramiona i jeszcze węższe biodra, nogi i ręce są proporcjonalnej długości, a o dłoniach można z pewnością powiedzieć, że należą do mężczyzny, który nie boi się nikomu przyłożyć, są duże i zauważalnie twarde, o długich, ostrych paznokciach przypominających pazury. Yastre ma długą szyję o wyraźnie zaznaczonych ścięgnach i grdyce. Jego skóra zawsze wygląda na opaloną i jest to jej naturalny odcień, a nie wynik prawie nieustannego przebywania na świeżym powietrzu. Panterołak nie ma tatuaży, a pojedyncze blizny na jego ciele nie są niczym szczególnym, większości nie widać zresztą pod warstwą włosów. Yastre to futrzak, ma typowe męskie owłosienie na klatce piersiowej, brzuchu, podbrzuszu i łydkach, a jego włosy są czarne, twarde i mniej lub bardziej, ale jednak gęste (najrzadsze na nogach i torsie). W związku z czym nikogo nie powinno dziwić to, iż panterołak nosi brodę. Jego zarost stanowią szerokie bokobrody, zarośnięta linia żuchwy oraz podbródek, z którego włosy sięgają kącików jego ust i środka dolnej wargi, z niewielkimi prześwitami gołej skóry między tym. Yastre nie ma wąsów, a brodę przycina tylko na długość, nie goli policzków tylko po prostu w tych miejscach nie zarasta. Jego brwi również są gęste i jednolici czarne, szerokie i o wyraźnych konturach, nadające jego twarzy stanowczości. I bardzo dobrze, gdyż oczy panterołaka to już zupełnie inna bajka. Duże, w otoczce krótkich, ale gęstych rzęs, o złotych tęczówkach i pionowych źrenicach, z niewielkimi prześwitami białek kojarzą się jednoznacznie z proszalnym wzrokiem kociaka. Nos Yastre jest dość duży i widać, że kiedyś został złamany i nieprawidłowo się zrósł, nawet ma na nim niewielką bliznę. Ze względu na zarost trudno powiedzieć coś o rysach jego twarzy, można jednak przypuszczać, że ma wyraźną, ale przy tym dość wąską szczękę. Nikt nie określiłby jego ust jako pełnych, mają one dość skromny wykrój, a wargi mają kolor zbliżony do otaczającej je skóry. Gdy panterołak się uśmiecha, widać, że ma on ostre zęby i wyraźne kły drapieżnika. 
Yastre często nosi coś na głowie, czy to kaptur, czy chustę, przez co trudno określić jego fryzurę. Gdy jednak chodzi z gołą czaszką, widać, że ma stosunkowo krótkie włosy, równie czarne i gęste co wszędzie, sterczące, a każdy z nich układa się w inną stronę - jakby piorun uderzył w stóg siana. Między nimi ledwo widoczne są małe, czarne uszka o typowym dla panter zaokrąglonym kształcie. Uszy te są bardzo ruchliwe i służą zarówno nasłuchiwaniu, jak i wyrażaniu emocji, czasami zdradzają właściciela mimo jego prób zachowania niewzruszonego wyrazu twarzy. Drugim charakterystycznym dla panterołaków elementem ich wyglądu jest ogon. Yastre swojego nie ukrywa, pozwala mu żyć swoim życiem. Zresztą, dzięki niemu lepiej się porusza, wspina, skacze… Bez niego byłby kaleki. No i sam uważa, że ma czym się chwalić, gdyż ma silny, długi ogon pokryty lśniącym futrem, jak na zdrowego samca przystało.
Ubrania panterołaka są dość monotonne. Z reguły zielone, czasami brązowe bądź czarne, mają być przede wszystkim wygodne, później wytrzymałe, a na sam koniec ładne. Nosi kamizelki albo koszule z obciętymi rękawami, zawsze odsłania ramiona. W pasie owija się szeroką szarfą, za którą zatyka noże, sakiewki i różne inne szpargały, których akurat potrzebuje. Spodnie to kwestia przypadku, czasami są luźne a czasami dopasowane, zawsze jednak mają wycięcie na ogon i są mocno obwiązane wokół kostek, by nie przeszkadzały w ruchu. Yastre nosi najczęściej buty bez palców, na wypadek, gdyby zdarzyło mu się wysunąć pazury w chwili gniewu, często zdarza mu się również chodzić boso. Dla świętego spokoju nosi kaptur albo chustkę na głowie, a gdy porusza się po gościńcu, zasłania twarz chustą naciągniętą pod same oczy. Nosi rękawiczki bez palców albo obandażowuje dłonie. W niepogodę chowa się pod grubą peleryną do połowy uda. We włosach z tyłu głowy ma wpleciony sznurek koralików, który kiedyś był naszyjnikiem.
Panterołak pozostaje w nieustannym ruchu, w jego chodzie jest jednocześnie coś kociego i beztroskiego, kroki stawia miękko, a rękami często zamaszyście macha. Gdy ma dobry humor, zdarza mu się podskakiwać albo spontanicznie zrobić gwiazdę. Lubi się uśmiechać, ale broń boże z pokazywaniem zębów. Nie śmieje się za często, aby okazać swoje zadowolenie raczej klaszcze albo bije się po udach. Ma dość charakterystyczny piżmowy zapach.

Jako pantera Yastre jest większy od większości osobników, ale oprócz tego niczym się od nich nie różni. Ma czarną, gładką sierść, złote oczy, ostre pazury. Gdzieś znika jego łagodna część aparycji i pozostaje tylko dzikie piękno drapieżnika nocy. Gdyby pantery tworzyły stada, Yastre byłby pretendentem do stanowiska alfy.

Historia

Yastre nie miał tego szczęścia, by być owocem związku dwóch panterołaków. Urodził się jak większość jego gatunku, w przypadkowej rodzinie, w nocy, gdy na niebie zaświeciła tajemnicza gwiazda uważana przez miejscowych za zły omen. Akurat tej nocy na świat miało przyjść kolejne dziecko pewnej pary - on był drwalem, ona pracowała w gospodarstwie, chociaż nie byli specjalnie majętni, mieli już dwójkę dzieci i bardzo cieszyli się z narodzin kolejnego. Aż do momentu, gdy w środku nocy nadeszło rozwiązanie, a przyjmująca poród babka nie pokazała rodzicom dziecka z ogonem i kocimi uszami. Para nie wiedziała, co z tym począć, mężczyzna w pierwszym odruchu chciał chłopca zabrać do lasu i tam go porzucić, ale okazało się, że ma na to zbyt miękkie serce. W końcu dziecko zostało w domu, nie otrzymało jednak miłości, jaką otoczono by każdego normalnego bobasa, nie nadano mu nawet imienia. Chłopiec rozwijał się szybko i całe szczęście dość samodzielnie, gdyż matka zajmowała się nim niechętnie. Ileż musiała się przez niego nasłuchać od sąsiadów! Strasznie ją obgadywano, mówiono, że to dziecko diabła, że wyrośnie na potwora, a jego matka jest wiedźmą i rzuca na ludzi uroki. Jednak czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - gdy dziecko pozostawało zamknięte w domu, nikt o nie nie pytał i dało się jakoś żyć. Tak więc zachowywała się “rodzina” małego panterołaka - dostawał on jedzenie, kąt do spania, ale nie mógł wychodzić i bawić się jak normalne dziecko. Prawie cały czas był sam. Z trudem nauczył się mówić, gdyż nie miał ani kogo słuchać, ani do kogo otworzyć ust. Całe szczęście jego starsze rodzeństwo czasami chciało się z nim bawić, wtedy miał krótką okazję, by nadrobić braki. Nie był niestety traktowany jak młodszy brat, a raczej jak zwierzak, mówiąca zabawka. I to znosił, byle tylko zaznać trochę ciepła, którego nie otrzymywał od rodziców. 
Nie wiadomo, co by wyrosło z panterołaka, gdyby nie pewien zbieg okoliczności, który nadal trudno uznać za szczęśliwy. W okolicznym miasteczku pojawił się cyrk. Oczywiście rodzice zmiennokształtnego nie pomyśleli nawet o tym, jak fortunne to dla nich zrządzenie losu, plotki jednak szybko się rozeszły. Historia o chłopcu, który przypomina kota, dotarła do uszu cyrkowców w tempie błyskawicy, nic im nie szkodziło, by ją sprawdzić. Wszystko, co usłyszeli, okazało się być prawdą. Dziecko było co prawda jeszcze małe, miał jakieś sześć lat, ale to najlepszy wiek, by zacząć uczyć się sztuki cyrkowej. Zaproponowano za niego godną cenę, a opór jego rodziców bardzo szybko stopniał, początkowe zażenowanie i oburzenie szybko zagłuszyły liczne wymówki. Wmawiali sobie, że czeka go lepsze życie, że będzie pasował do cyrku, że na pewno sobie poradzi, a u nich przecież taka bieda… Czuli ulgę, że nie będą już musieli mieszkać pod jednym dachem ze stworzeniem, którego nawet nie uważali za syna, koniec z obawami, wstydem, trudnościami. Wszystko miało się ułożyć. Zresztą, chłopiec bardzo chętnie poszedł z nieznajomymi. I tyle go widziano, nie minął rok, gdy mieszkańcy wioski zapomnieli, że między nimi żył chłopiec z kocimi uszami.

W cyrku nie było tak najgorzej. Panterołak nadal był bardziej zwierzątkiem nic dzieckiem, ale traktowano go z większą czułością i nawet nadano mu imię - Yastre. Jako osoba mocno nieletnia chłopiec nie mógł jeszcze brać udziału w prawdziwych występach, ale ubrany w słodkie kostiumy świetnie sprawdzał się w roli maskotki. I to jednak szybko się zmieniło, kilka lat treningów i w końcu pojawił się na scenie, ubrany w kuse spodenki i z przesadnie wyeksponowanymi kocimi cechami jego wyglądu skakał po trapezach i występował w pokazach z innymi dzikimi bestiami. Przez moment był szczęśliwy, ludzie go oklaskiwali, dziewczyny pokazywały go sobie palcami i chichotały, gdy strzygł uszami. Z czasem jednak dostrzegł, że na tym uwielbienie się kończyło. Zaczęło mu przeszkadzać, że nie jest uważany za człowieka, że ludzie z nim nie rozmawiają, a gdy domaga się uwagi, traktują go jak psa. Takie incydenty się kumulowały, aż w końcu panterołak uciekł. Po prostu wstał i poszedł, nie musiał się do tego przygotowywać, bo nie był specjalnie pilnowany, nie miał z kim się żegnać, a posiadał tylko to, co miał na sobie. Tyle go było widać. Znowu zniknął i po chwili nikt nie pamiętał, że ktoś taki istniał.

Noga bardzo go bolała. Już tyle lat żył w lesie i myślał, że zna jego ścieżki na pamięć, że potrafi dostrzec każde zagrożenie. Ale te wnyki go zaskoczyły, nie zauważył ich i dał się złapać. Nie umiał się uwolnić, ani z pomocą rąk ani zębów, bał się przemienić, bo mógłby wtedy stracić łapę. Bardzo się bał, a gdy tylko dostrzegł człowieka, który się do niego zbliżał, bronił się jak osaczony kot. Podrapał kłusownika, ale to niewiele dało, wystarczył jeden celny cios mężczyzny, by pozbawić młodego panterołaka przytomności.
Można powiedzieć, że los się w końcu do Yastre uśmiechnął, choć był to trochę krzywy uśmiech. Kłusownik był członkiem grupy bandytów, którzy napadali na podróżnych w okolicy. Z racji tego, że panterołaka nie dało się zjeść, zabić na futro ani sprzedać go jako niewolnika (nikt nie miał takich kontaktów), uznano, że w sumie może zostać, o ile nie będzie przeszkadzał. A wdzięczny Yastre był w stanie zrobić wszystko, o co go poproszono czy co mu rozkazano. Starzy rozbójnicy szybko zorientowali się, że młokos jest silny i stosunkowo bystry, łatwo się uczy, a jego instynkty również nie raz i nie dwa razy się przydadzą. Każdy nauczył go, co sam umiał najlepiej, jedni walki, inni podciągnęli go w tropieniu, kto inny pokazał mu, jak sprawić, by życie w dziczy było miłe i komfortowe. To byli pierwsi ludzie, którzy nie traktowali go jak maskotkę, a jak człowieka, w końcu Yastre mógł się wygadać, mógł poczuć się częścią jakiejś grupy. Ci ludzie traktowali go inaczej, wołali go po imieniu, a nawet gdy dostawał burę, mówili do niego jak do mężczyzny, a nie do psa. Żartowali sobie z jego kocich cech, jasna sprawa, ale były to innego rodzaju żarty niż do tej pory.
Nic jednak nie trwa wiecznie. Żywot bandyty jest krótki, ale intensywny, część z nich umiera, część zostaje złapana, na ich miejsce przychodzą inni. Panterołak przestał czuć się dobrze wśród nowych członków grupy, toczył z nimi nieustanne boje o dominację, aż w końcu sobie odpuścił. Opuścił bandę tak samo, jak wszystkie inne miejsca, w ciszy i bez uprzedzenia. Znowu miał tylko tyle, co na sobie i jedyna różnica była tak, że pamiętano go jeszcze chwilę po tym, jak zniknął.

Następne lata były dla Yastre pasmem sukcesów i porażek. Chociaż wiele zawdzięczał bandyckiemu trybowi życia, nie chciał mu się zupełnie podporządkować. Początkowo desperacko próbował sobie znaleźć nowe miejsce, sparzył się jednak kilkakrotnie i w końcu odpuścił sobie przebywanie w cywilizowanych miejscach. Pozostał w lesie, gdzie miał ciszę i spokój, czasami tylko wychodził gdzieś na gościńce, zaglądał do karczm, gdzie w tłoku nikt nie mógł się nim zainteresować. Podsłuchiwał rozmowy podróżnych i wiedziony ciekawością sprawdzał miejsca, o których słyszał. Poznawał dzięki temu coraz to nowe osoby i zdobywał ciekawe przedmioty. Na przykład raz, podczas zwiedzania starego cmentarza, znalazł bardzo ładny naszyjnik z kolorowych koralików. Zatrzymał go sobie i nosił z prawdziwą dumą, aż ten się nie zerwał. Nie chciał go wyrzucić, wplótł więc jego resztki w swoje włosy. Dopiero poznana przypadkiem czarodziejka powiedziała mu, że koraliki są magiczne, powiedziała mu nawet, do czego służą, ale panterołak się tym nie przejął i nawet nie zapamiętał tej informacji, do serca wziął sobie tylko jeden fragment: “Strzeż ich jak oka w głowie, Ian. Dzięki nim pozostaniesz sobą”. Tak, Ian. Yastre rzadko przedstawiał się obcym swoim imieniem i często zmyślał coś na poczekaniu. Nie chciał być kojarzony ani z cyrkiem, ani z bandytami, z którymi się trzymał. Rzadko napadał i częściej zarabiał na sprawdzaniu zasłyszanych plotek - w dziczy było wiele ruin, które mógł plądrować. Zresztą, nie potrzebował wiele pieniędzy - żywił się tym, co upolował, spał tam, gdzie akurat złapała go noc. Doskwiera mu czasami samotność, ale nauczył się z tym jakoś żyć. W końcu nadal jest dość młody, może jeszcze znajdzie sobie kogoś, kto nie pozwoli mu po raz kolejny zniknąć bez śladu.
Raz Yastre znalazł sobie ekipę - ciekawa grupa, bo sami zmiennokształtni. Akurat potrzebowali kogoś z krzepą, więc panterołak im pomógł... A później już tak został. Kto by nie skorzystał, skoro kilka osób (szczególnie kobitki!) bardzo go lubiło, głaskali go i słuchali jego historii, a on w zamian pomagał im w codziennych obowiązkach. Nie zagrzał tam jednak długo miejsca - część członków grupy, szczególnie ich herszt, Dean, nie przepadała za nim i za rozluźnieniem, które ze sobą przyniósł. Yastre aż tak głupi nie był, kłócić się nie zamierzał, więc gdy tylko się zorientował, to po prostu pożegnał się i odszedł w swoim kierunku, choć gdy odchodził, zawołał "do zobaczenia!" a nie "żegnajcie". A może akurat jeszcze się spotkają.

AKTUALNIE
Zdawało się, że Yastre znalazł sobie w końcu przyjaciela, ba, całą grupę przyjaciół. Najpierw był Novus - elf o złotym sercu, który zaproponował panterołakowi wspólną podróż i naukę zielarstwa oraz mowy roślin. Z tego ostatniego nic nie wyszło, gdyż trzeba się na moment uspokoić i skupić, by usłyszeć szepty flory, ale z zielarstwem nie było tak źle, gdyż zmiennokształtny może i nie był najmądrzejszy, ale potrzebnych rzeczy uczył się całkiem szybko. Do tego duetu wkrótce dołączyła Irme - łowczyni, z którą Yastre dzielił zamiłowania do polowań. Tych dwoje doskonale się ze sobą dogadywało! No i była jeszcze Lena - kotołaczka, która zajęła w sercu zmiennokształtnego szczególne miejsce. We czwórkę podróżowali po okolicach Fargoth, a później wśród Gór Druidów, gdzie spotkali Ulyssandrę, elfią wieszczkę, którą zawistny mag zamknął w magicznym więzieniu w głębi lasu. Drużyna zdecydowała się jej pomóc nie wiedząc, jakie będą tego konsekwencje. Novus, jako najmądrzejszy z całej grupy, wpadł na pomysł wydostania elfki, jednak ceną za jej wolność było rozdzielenie się reszty - rozjuszone drzewa będące strażnikami Widzącej porwały panterołaka i łowczynię, doprowadzając do rozpadu drużyny. Irme i Yastre wyszli cało z tej przygody, ale nie zdołali już odnaleźć swych niedawnych towarzyszy. Zmiennokształtny znowu został sam.

Yastre w swej wędrówce bez celu dotarł w końcu w pobliże pasma Szczytów Fellarionu. Tam zaś zupełnie przypadkiem zdarzyło mu się poznać osobę, z którą relacja z początku tego nie zapowiadała, ale przerodziła się w coś bardzo, bardzo poważnego – uczoną z Rapsodii, Kavikę. Dziewczyna została napadnięta na trakcie. Nie przez niego, bo on przecież nie potrafił rabować ładnych kobiet! Kto inny ją napadł, a panterołak był tylko tego świadkiem. Instynkt podpowiedział mu, że nieznajoma blondyneczka była w znacznie większym niebezpieczeństwie niż na to z początku wyglądało, więc ją uprowadził, by nie zrobiono jej krzywdy. Nie wiedział jednak, że oberwie za to lagą w łeb i to od niej! Całe szczęście ona go nie zabiła ani nie uciekła, a on po przebudzeniu o dziwo nie miał do niej specjalnych pretensji, ba, zaproponował nawet, że odprowadzi ją do domu. Nawet zaczęli się w sumie dogadywać, ale wtedy nagle pojawiła się kolejna grupa bandytów, którzy tym razem zdołali porwać Kavikę! Yastre zaraz rzucił się w pościg. Delikwentów znokautował – wszystkich poza jednym, który nie dość, że okazał się być kobietą, to jeszcze kobietą dobrze mu znaną. To była Fresia, elfia akrobatka z tego samego cyrku, z którego pochodził on. Okazało się, że ona miała pewne informacje na temat Kaviki i pewnej poszukującej jej bandy, ale że była osobą wredną z natury, niechętnie się tą wiedzą dzieliła, wyznała jednak, że zbiry szukają zagajnika nimf, do którego drogę znała jedynie uczona. We trójkę zdecydowali się ratować zagrożone naturianki, choć może Fresii nie tak do końca o to chodziło… No Yastre też nie do końca, bo on po prostu robił wszystko dla Kaviki, która oczywiście, że mu się podobała i okazywał jej to już od pierwszych chwil ich znajomości, ocierając się o nią policzkiem i opiekując się z czułością wieloletniego partnera.
Wkrótce ich niewielka grupka powiększyła się o kolejną osobę – tym razem już ani miłą, ani ładną, ani przydatną – prawnika Hebana. Gburowaty grubas natknął się na nich tak nie do końca przypadkiem, bo podczas poszukiwań Kaviki, która musiała szybko wracać do miasta, bo za kilka dni miała wyjść za mąż… Do czego póki co się nie przyznawała, no jakoś tak wyszło. Szybko jednak prawda wyszła na jaw, bo ileż można trzymać tak ważną informację w tajemnicy? Co gorsza wyglądało na to, że jej narzeczony mógł mieć jakiś związek z tą bandą zmiennokształtnych, którzy grasowali po okolicy i czaili się na zagajnik! Trzeba było więc działać i to działać bardzo szybko. Dlatego cała grupa szybko wyruszyła w drogę do zagajnika, by ubiec zmierzającą tam grupę zmiennokształtnych zbirów. Po drodze natknęli się jednak na oddział leśnych strażników, z którymi mieli małą potyczkę, w trakcie której na moment stracili z oka Fresię. Oczywiście, że zaczęli jej szukać, Yastre nawet poszedł za nią do obozu strażników, gdzie narobił niezłego bigosu, ale ostatecznie i tak jej nie znalazł.
Znaleźli za to kogoś innego – małego kotołaka, Sovę. Wiadomo, że dziecka nie można zostawić samego w lesie, więc grupa zabrała go ze sobą, a Yastre poczuł się do pełnienia roli starszego brata i wychowawcy chłopca, co niejednokrotnie kończyło się wygłaszaniem bardzo oryginalnych poglądów na życiowe tematy, jak na przykład kobiece humory… W międzyczasie relacje bandyty i uczonej bardzo się poprawiły, choć mieli już swoje wzloty i upadki. Kavika zdecydowała się jednak powiedzieć w końcu panterołakowi, że wychodzi za mąż za innego, a on to uszanował… Teoretycznie, bo z własnym sercem nie umiał walczyć. Dowiedział się jednak przy okazji, że zmiennokształtnym nie chodziło tylko o nimfy, ale też o magiczny zagajnik, którego one strzegły, a który miał związek z pewną potężną magią, która mogła zniszczyć całą okolicę i wszelkie istniejące tam życie… Ale póki co mieli co innego do roboty, bo w ślad za Sovą przyszedł jego starszy brat - Tavik. On i Yastre z początku nie przypadli sobie do gustu, jak to dwa dorosłe samce o podejrzanej przeszłości. Musieli jednak działać razem, bo gdy do grupy wróciła Fresia z wieściami, że wie, gdzie przetrzymywana jest grupa zlapanych do niewoli zmiennokształtnych, w tym również siostrę Sovy - Sorę. Razem postanowili więc uwolnić nieszczęśników, choć motywy mieli zgoła odmienne - okazało się, że elfia akrobatka chciała zemścić się przy okazji na swoim byłym chłopaku, który był dowódcą zamieszanych w precedens strażników.
Walka jednak nie do końca poszła po ich myśli - zmiennokształtni zostali uwolnieni, lecz nagle ktoś próbował uprowadzić Sovę i Sorę, Tavik i Kavika wpadli do rzeki i zniknęli, a Fresia była ciężko ranna. Yastre został, by ratować dawną znajomą i licząc, że jego ukochana uczona będzie na tyle cenna dla porywaczy, że nie zrobią jej krzywdy jeszcze przez dłuższy czas. Później elfka i panterołak odnaleźli kociaki i gdzieś tam przypałętał się do nich również Heban. Po stoczonym boju cała grupa udała się ratować Kavikę. Czekała ich długa i trudna droga - trudna głównie przez Hebana, który wlókł się z nimi, choć kondycji ani umiejętności nie miał za grosz, za to od groma powodów do narzekania.
I nareszcie się udało - grupa dotarła do miejsca, gdzie przetrzymywano Kavikę. Była to jaskinia, do której wszedł tylko Yastre, a gdy już udało mu się spotkać tam swoją ukochaną tak oboje cieszyli się z ponownego spotkania, że z radości posunęli się zdecydowanie za daleko jak na to, że ona miała wkrótce brać ślub… Ale nie żałowali - kochali się.
Porwanie miało też swoje plusy - dzięki niemu znaleźli się bliżej bardzo wygodnego skrótu prowadzącego do chatki Kaviki, spod której do zagajnika było już naprawdę bliziutko. Grupa skorzystała z okazji, a gdy dotarła na miejsce, domostwo uczonej okazało się być zupełnie zdemolowane - zmiennokształtni ich ubiegli i dotarli do chatki pierwsi. A tam znaleźli drogę prowadzącą do zagajnika. Należało się spieszyć, by przypadkiem nie zniszczyli całej okolicy! Wszyscy czym prędzej popędzili na ratunek przyrodzie, banda zmiennokształtnych znajdowała się już jednak w zagajniku. Tam rozpętała się walka, dość krwawa i niezwykle widowiskowa wziąwszy pod uwagę fakt ilu różnych zmiennokształtnych brało w niej udział. Gdy na placu boju zostali już tylko najwytrwalsi, pojawiła się Canabe - nimfa strzegąca tego magicznego miejsca. Pozwoliła ona Yastre i Kavice oraz ich przyjaciołom odejść, a sama zajęła się resztą. Na miejscu musiał zostać również Tavik, nieprzytomny po walce, w której brał udział po stronie zmiennokształtnej bandy.
Po powrocie do chatki uczonej cała grupa mogła odetchnąć i wylizać rany. Gdy już spokojnie spali, z lasu wyszła znajoma postać lisołaka, Tavika. O dziwo wszyscy powitali go z otwartymi ramionami, bo przecież był bratem pary kotołaczków, a poza tym w trakcie walki udowodnił, że jest jednak po stronie “tych dobrych”. Świadczyło o tym również to, że pomogła mu Canabe. Miał jednak strasznie poranione oko, którym należało się zająć - tego zadania z samego rana podjęła się Kavika, zszywając pięknie rannego i pozwalając mu następnie odpocząć po zabiegu.
I tak nastał moment spokoju. Cały następny dzień para spędziła na rozmowach, zabawach z dziećmi i leniuchowaniu. Sielankę zepsuło jednak pojawienie się pod wieczór grupy jeźdźców, który dowodził narzeczony Kaviki - przyjechał on, by odebrać swoją pannę młodą i stanąć z nią w końcu przed ołtarzem. Yastre łudził się, że jego ukochana odmówi niedoszłemu małżonkowi, ona jednak zdecydowała się z nim jechać, przed panterołakem udając, że to koniec i że nigdy go nie kochała. To nie było dla niej łatwe, lecz troska o dobro ojca i trochę też o własny los i stabilność sprawiły, że rozum wygrał z sercem. Oboje na tym cierpieli, lecz stało się: ona odjechała z narzeczonym, a panterołak został, po raz kolejny ze złamanym sercem… Lecz może to jeszcze nie koniec ich znajomości?

Towarzysz

Imię:Miętus
Gatunek:Chochlik
Płeć:Samiec
Wiek:20 lat

[Loteria] Miętus to spoko gość - Yastre kiedyś podzielił się z nim żarciem i tak zostali kumplami. Miętus ma jednak naturę prawdziwego indywidualisty i częściej go przy panterołaku nie ma niż jest, ale za to gdy już się pojawia, przynosi bandycie kwiaty. Jest przy tym bardzo nieśmiały i z reguły nikomu się nie pokazuje, choć jest całkiem uroczy z wyglądu - ma twarz trochę przypominającą lwią, dorodną grzywę i włosy na torsie oraz plecach i ogonie, a cały jest niebiesko-zielony jak miętówka, stąd jego imię. Świetnie maskuje się zarówno na leśnym tle jak i wodnym.
  • Najnowsze posty napisane przez: Yastre
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Listy pisane piórem i atramentem.
            Yastre wykazał się typową dla siebie niefrasobliwością i zupełnie nie zwracał uwagi na to jak zachłannie Hannie słuchała jego historii o znajomości z Kaviką i jak bardzo zawiodło ją to co usłyszała. Wie…
    74 Odpowiedzi
    21126 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Listy pisane piórem i atramentem.
            Nie irytowały go wcale komentarze tamtych dziewczyn, te pyskate odpowiedzi, które mu posłały. Nieważne, że się z niego nabijały - ważne, że nikt nie będzie gadał na Kavikę. On za dwa dni stąd zniknie i …
    74 Odpowiedzi
    21126 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post
  • Listy pisane piórem i atramentem.
            Yastre czuł pewien opór ze strony Kaviki, ale nie taki, który zmusiłby go do cofnięcia się. Prędzej taki, który tym bardziej utwierdził go w przekonaniu, że ona tej czułości z jego strony potrzebowała -…
    74 Odpowiedzi
    21126 Odsłony
    Ostatni post 2 lat temu Wyświetl najnowszy post