Oglądasz profil – Xelliks

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Xelliks
Rasa:
Lich
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
537 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Alchemik, Mag, Badacz
Majątek:
Zasobny
Sława:
Nieznany

Aura

Aura posiada srebrny kolor, zmieniający się na przemian z ciepłą barwą kobaltu. Tu i ówdzie migoczą wyraźne, rtęciowe plamy, wśród nich można dostrzec cynowe ślady. Całość pozostaje w pewnym stopniu matowa i jednocześnie emituje miły dla oka szafirowy blask. Wokół niej słychać głośne krzyki agonii, czemu towarzyszy nieprzyjemne poczucie straty. Wywołuje to smutek, który niespodziewanie zostaje przerwany przez uderzenia młota, pomieszane ze szczękiem metalu. Emanacja niesie ze sobą woń zakurzonych pergaminów, znajdujących się w jakimś starym, zapomnianym miejscu. Powłoka jest miękka, miejscami nieco twardsza, a także sztywna. Charakteryzuje się niezwykłą ostrością oraz aksamitnością, przy której możliwe jest znalezienie również chropowatych części. Wywołuje pragnienie poprzez nieprzyjemną suchość w ustach oraz intensywny posmak goryczy.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Xelliks
Wiek:
24
Grupy:
Płeć gracza:
Mężczyzna

Skontaktuj się z Xelliks

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
8
Rejestracja:
8 lat temu
Ostatnio aktywny:
-
Liczba postów:
51
(0.05% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.02)
Najaktywniejszy na forum:
Wybrzeże Cienia
(Posty: 20 / 39.22% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
[Wybrzeże] Znalezione nie kradzione
(Posty: 20 / 39.22% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile


Atrybuty

Krzepa:niezbyt silny, wytrwały, delikatny
Zwinność:przeciętna
Percepcja:pozbawiony węchu, pozbawiony smaku, szczątkowe czucie, wyczulony na magię
Umysł:bystry, błyskotliwy, Żelazna wola
Prezencja:odpychający, szarmancki, władczy

Umiejętności

AlchemiaMistrz
Studiował ją od najmłodszych lat, a podróże po świecie wiele go jeszcze nauczyły.
NekromancjaMistrz
Poświęcił większość swojego martwego życia na jej studiowanie.
Wyciąganie drzazgMistrz
[loteria] Kto wie jak i kiedy szkielet opanował mistrzowsko wyciąganie drzazg, ale jeśli jakąś masz to lepiej trafić nie mogłeś.
Czytanie aurMistrz
Wiedza o duchachBiegły
EtykietaOpanowany
KartografiaOpanowany
Pisanie i czytanieOpanowany

Cechy Specjalne

Brak potrzeb fizjologicznychRasowa
Xelliks nie może odcedzić kartofli w żadnym tego słowa znaczeniu gdyż jako lisz nie może on jeść a tym samym załatwiać nagłych potrzeb. Niepotrzebne mu też uzupełnianie płynów oraz sen.
Głód energiiRasowa
"Zjadłbym konia z kopytami" w przypadku liszy nabiera zupełnie nowego znaczenia. Mimo, że lisze nie mają potrzeb fizjologicznych to i tak muszą oprzeć na czymś swoją dietę. Padło zatem na energię magiczną, której nieumarłym pod dostatkiem.

Magia: Inkantacje

ŚmierciMistrz
MocyEkspert
By nie rozsypać się na kawałki po jednym uderzeniu musiał nauczyć się rzucać na siebie tarczę. Dodatkowo magia pomaga mu w używaniu księgi zaklęć zawieszając ją w powietrzu podczas walki. Nauczył się również zaklęcia tworzącego magiczną membranę mocy, która powoduje malutkie pchnięcia/drgania o wybranej częstotliwości co pomaga mu tworzyć wybrane dźwięki. Używa tego zaklęcia głównie do porozumiewania się z innymi.

Przedmioty Magiczne

Księga ZaklęćTajemny
Wraz z Alorem stworzyli księgę, w której zapisane zaklęcia mogą być używane szybciej od zwykłej inkantacji. Czas jaki potrzebny jest na rzucenie zaklęcia zależy od tego jak bardzo jest skomplikowane. Księga wymaga jedynie wybrania odpowiedniej strony i (w przypadku Xelliksa) przeczytania w umyśle magicznie powiązanego klucza inkantacji, książka automatycznie po tym rzuca dane zaklęcie. Minusem używania tego tomiszcza są czary o zmniejszonej mocy. Można to skontrować pobierając dostatecznie dużo energii magicznej z otoczenia.

Charakter

	Xelliks jest zabawnym, przyjacielskim i szarmanckim szkieletem. Wbrew obiegowej opinii (propagandzie żywych) nie wszystkie lisze są złymi tworami ciemności, które porwą ci sąsiada i zrobią z niego swoją nieżywą marionetkę albo posadzą jego kości w swoim ogródku. Tym bardziej na reszcie kości Twoich sąsiadów nie zrobi zupy bo przecież nie może nic jeść! Ale to nie znaczy, że gdyby mógł jeść to by to zrobił. Widzisz jak trudno być miłym nieumarłym? Jednakże 500 lat na karku odbiło się na jego umyśle co sprawia, że Xelliks w swoim zachowaniu może być trochę nieprzewidywalny.
Nie lubi robić sobie wrogów. Wręcz przeciwnie. Gdy tylko ktoś da mu szansę i nie ucieknie na jego widok (a tym bardziej oczywiście nie chce go zabić) to chętnie pogawędzi, a nawet okazuje się świetnym towarzyszem rozmów. Lubi sobie pożartować, nawet jeśli te żarty są nieśmieszne. Jego poczucie humoru jest takie jak reszta jego zmysłów. Przytłumione/nie istniejące. Praktycznie wszystkie jego żarty go bawią i nie obchodzi go co myślą o tym inni.
Chętnie służy pomocą, ale jest to bardziej związane z chęcią dzielenia się swoją bogatą wiedzą niż z powodu chęci niesienia dobra. Po chwili rozmowy z nim można stwierdzić, że jest zarozumiały i lubi stawiać na swoim. Trzeba jednak uważać gdyż w swojej fascynacji i pogoni za wiedzą może się zdarzyć, że będzie chciał przeprowadzić na Tobie kilka badań i eksperymentów. Szczególnie jeśli cierpisz na podobną mu przypadłość. Jednakże jest on też czuły na punkcie praw nieumarłych. W końcu też mają prawo żyć, a on będzie bronił tego prawa w tym barbarzyńskim świecie aż do śmierci.
Xelliks jest spostrzegawczy i inteligentny (w końcu jedyny mięsień jaki pozostał mu do trenowania to ten w głowie). Lubuje się w zagadkach, układankach i łamigłówkach.

Wygląd

	O wyglądzie Xelliksa można by mówić dużo. Na przykład „Dlaczego masz kościste dłonie?!” albo „Czy jemu naprawdę widać wnętrzności? Przepraszam nie mogę na to pat…” i temu podobne. Ogólnie bardzo dużo nieprzychylnych komentarzy jak na coś co wszyscy skrywamy w głębi siebie. 
Natomiast gdyby powiedzieć coś o jego wyglądzie z czasów młodości to jego uczeń skomentowałby to mniej więcej tak: „Xelliks ty przystojniaku z długimi kruczoczarnymi włosami i bródką. Przestań tak patrzeć na mnie tymi swoimi srebrno-fiołkowymi oczami. No dobra, nie mogę się powstrzymać * cmok * *cm…*”. Ekhe ekhe. Dziękujemy za komentarz, poniosła pana trochę wodza fantazji.
Niestety dzisiaj to nic więcej jak należący do dziejów przeszłości wieszak na ubranie. Mierzący prawie jeden sążeń wysokości poszarzały szkielet z płatami wysuszonej skóry i prawie ani skrupuły mięsa. Jest prawdopodobnie najgorzej obdarzonym lichem ze wszystkich jeśli chodzi o urodę w związku z ubytkami w jego ciele. Żeby oszczędzić innym istotom mdłości na jego widok nosi on swoją starą, ozdobną fioletową szatę (niektóre preparaty potrafią zdziałać cuda jeśli chodzi o konserwowanie ubrań).

Historia

Kiedy każdy znalazł już dogodne miejsce na pokładzie tak żeby być w miarę blisko i wszystko słyszeć, Xelliks w ramach ludzkiego rytuału włożył fajkę między zęby, wyjął i przekazał ją dalej. Po tym zaczął opowiadać.
-Słuchajcie uważnie. Opowiem wam bajkę o tym jak lisz palił fajkę.
-Raczej chyba to lisz palący fajkę opowie wam bajkę. - Roześmiał się Alor poprawiając swojego przyjaciela.
-Jak będziesz mi przerywał to lisz coś albo kogoś spali. - Odburknął zirytowany Xelliks.

Nie stąpa po tym świecie już nikt, poza jedną osobą, kto wiedziałby o istnieniu pewnego przeklętego rodu. Nie istnieje również żadna księga ani luźne zapiski, które wspominałyby o tym nazwisku. Rodzina, która dorobiła się na nieszczęściu innych. Od łupieżców zwłok na opuszczonych polach walki po handlarzy zgrabionym sprzętem w czasie wojny. Ród posiadał wielu utalentowanych rzezimieszków i czarno rynkowych handlarzy. Niestety wszystko co piękne musi się kiedyś skończyć. Zostali oni przeklęci za swoje łajdactwo i łupienie kosztowności oraz pamiątek po zmarłych. Nie wiadomo kto rzucił klątwę, ale osób, które tego chciały mogło być wiele. Jedyną pewną rzeczą jest to, że następne dziecko, które urodzi się tym pozbawionym moralności ludziom będzie też ostatnim jakie przyjmie na siebie ich spaczone nazwisko. Tak oto pewnego dnia na świat przyszedł ostatni potomek rodu.

Chcąc zadbać o przyszłość malca, jego rodzice podjęli decyzję, że przynajmniej on jeden powinien wieść uczciwe życie. Na ich szczęście od wczesnych lat, chłopca fascynowała alchemia, która swoją zawiłością, złożonością, a także użytecznością i pięknem po prostu go urzekła. Był w tym naprawdę dobry, a wiedzę chłonął w błyskawicznym tempie. Rodzina rozpieszczając swoje przeklęte dziecko poświęcała wszelkie zasoby na naukę u największych mistrzów królestwa. Zbliżając się wieku średniego stał się on jednym z nich co przyniosło nie mały majątek. Aczkolwiek za późno by rodzina zboczyła z drogi występku.

Długo można by opisywać historię nie istniejącego przeklętego rodu, który został wymordowany przez swoje dalsze występki w kolejnych wojnach, a o którym ostatni potomek nie miał ochoty pamiętać. Jedyne co go od zawsze interesowało to alchemia. I to właśnie najwcześniejsze jego wspomnienia: niekończąca się nauka i praktyki, które w przyszłości jego przeszłości pozwoliły mu się wspiąć na pozycję królewskiego alchemika. Tytuł ten sprawiał mu wiele radości, a raczej to co się z nim wiązało. Prawie nieskończone fundusze na eksperymenty oraz dostęp do wiedzy wszystkich krajowych alchemików, którzy na skinięcie palca pod groźbą ścięcia musieli oddać swoje naukowe dokonania. Pozycja ta dała mu również dostęp do nowych umiejętności gdyż zaczął parać się również magią.

Z wiekiem zaczęła go dręczyć myśl o zbliżającej się z każdym rokiem nieuniknionej śmierci. Pragnąc zachować swoją wiedzę i życiowe dokonania zdecydował się przyjąć ucznia. Król sprowadził wielu chętnych młodych, którzy przejawiali jakikolwiek talent. Jako, że był on bardzo wybredny to przy wyborze wiele osób poddawał próbom i testom, których nikt nie zdawał. Lecz pewnego dnia pojawił się obiecujący osobnik. Młodzieniec który, już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie inteligentnego, a jego ciekawość w zadawanych pytaniach oraz talent w przeprowadzanych próbach sprawiły, że alchemik był już pewien swojej decyzji. Tak oto w kolejnych dniach powitał w swoich komnatach nowego ucznia. Długo im nie zajęło nim wzięli się do pracy i nauki. Wigor młodzieńca napajał optymizmem i nasycał dalszą energią do pracy.

Mijały miesiące, a dnie i noce pełne dyskusji o magii, florze, faunie i wszystkim co podważa wszelkie zasady człowieczeństwa i przekracza kwestie dobrego smaku nie były między nimi niczym dziwnym. Każdego dnia granica pomiędzy mistrzem a uczniem zaczęła zanikać. Wpierw zatarła się dla ich przyjaźni, byli oni dla siebie jak bracia, a nawet więcej, jak jedno ciało o dwóch głowach. Im więcej czasu spędzali razem tym bardziej dało się wyczuć jak ich wzajemna adoracja rośnie. Praca w laboratorium zdawała się zwalniać kiedy padały przelotne spojrzenia, w których wypisane były pragnienia. W powietrzu często dało się wyczuć atmosferę niewypowiedzianych słów, które mogłyby zmienić tak wiele w ich życiu. Młody uczeń z każdym dniem zaczął zajmować co raz więcej miejsca w starym sercu naukowca, oczywiście zaraz obok wiedzy. Nie wiedział czy to kwestia tego, że przypominał mu jego samego z dawnych czasów czy to, że jednak w tym wszystkim był on inny. Lata mijały, a uczucie między nimi się nie zmieniało. Można by powiedzieć, że to co czuli zabijało ich od środka. Ahh tak… śmierć.

Ich czas nieubłaganie zbliżał się do końca, a w oczach mistrza widać już było otwierające się wrota do pośmiertnej krainy. Mieli oni przecież jeszcze tyle rzeczy do poznania, tyle eksperymentów do przeprowadzenia i tych kilka słów do wypowiedzenia. Właśnie wtedy ze śmierci zrodził się pomysł by przeżyć. Nie musieli umierać. Na pewno jeszcze nie teraz. Życie, które zdradzało im coraz więcej swoich tajemnic nie mogło przestać istnieć. Musieli coś z tym zrobić i to szybko. W ich głowach pojawiła się ta sama, choć niepokojąca to napawająca optymizmem myśl. Odrzucenie cielesnej powłoki, a z nią człowieczeństwa dla w teorii wiecznego istnienia. Oczywiście z ich wiedzą zakładali, że uda im się pozostać przy ich zmysłach. Nikt nie musiał nikogo długo przekonywać. Omówili wszystkie za i przeciw wybierając to w jakie maszkary mają zamiar się przemienić. Po tym zabrali się od razu do działań. Przygotowali odpowiednie preparaty, zaklęcia i nakreślili odpowiednie symbole. Na ich prośbę nawet sam Król sprowadził potrzebne do rytuału składniki, w które ciężko było im się obyć samemu. Nie kwestionował do czego będą ich potrzebować. Myślał jedynie o tym, że na pewno te eksperymenty przyczynią się do rozwoju królestwa. Wszystko było już gotowe więc przystąpili do przeprowadzenia obrzędu.
-Jakieś ostatnie słowa zanim spędzimy resztę życia razem? – Zapytał stary alchemik.
-W sumie racja, powinienem coś teraz powiedzieć. Później w wieczności może już nie być na to okazji. - Odpowiedział rozbawiony uczeń.
Przyjaciele spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się po czym zniknęli w jasnym błysku.

Następnego dnia starzec obudził się na zimnej kamiennej podłodze w laboratorium. Popatrzył na swoje dłonie, którym czegoś brakowało. Było one wybrakowane w pewnych miejscach z skóry, mięsa i ścięgien. Gdzieniegdzie były tylko kości. Po chwili przebierania palcami patrząc się z niedowierzaniem, wstał i podszedł do zwierciadła stojącego w kącie pomieszczenia, w którym coraz wyraźniej rysowała się jego postać. Jedno spojrzenie rozwiało wszystkie wątpliwości jeżeli jeszcze jakieś były. Nie był to najprzyjemniejszy widok. Poza dłońmi reszta jego ciała wyglądała podobnie. Tu i ówdzie odchodziły zgniłe kawałki mięsa. Ale wiedzieli o tym, że takie będę tego konsekwencje i w ostateczności nie zostanie już nic prócz kości. Ich przemiana się dokonała. Nagle pomyślał o swoim uczniu i zaczął się za nim rozglądać. Popatrzył w stronę kręgu gdzie ostatni raz widział przyjaciela. Teraz leżała tam tylko szata spod której coś wystawało. Podszedł do ubrania i odgarnął je ukazując stertę kości. Zamarł i wpadł w panikę. Zaraz po tym poczuł ukłucie smutku. Tym samym miał pewność, że wszystko powinno się udać gdyż to znaczyło, że nie został obdarty z człowieczeństwa.

W końcu na tyle się opamiętał żeby zabrać przygotowane wcześniej do podróży rzeczy. Były to głównie notatki, księgi i przybory do pisania oraz składniki alchemiczne. Stwierdził również, że nigdzie nie pogrzebie przyjaciela i zabierze jego szczątki w podróż ze sobą. Na ten moment tylko tak wynagrodzi to przyjacielowi, a potem pomyśli co dalej. Więc wziął on resztę swojego dobytku i unikając ludzkiego wzroku, w przebraniu opuścił zamek. Wyruszył on w podróż, której celem było poznanie prawdy. Odwiedzał on liczne biblioteki gdzie uczył się naprawdę dużo z naprawdę wielkiej ilości pergaminów. Zaczął również co raz bardziej zagłębiać się w tajniki mrocznej magii jaką jest nekromancja. Przemierzał on wszystkie znane mu ziemie. Do tej pory prawdopodobnie snuje się on gdzieś po zakamarkach świata robiąc różne podłe rzeczy i pokutując za to co sprowadził na swojego przyjaciela. Taka była też jego kara za porzucenie swego ludzkiego oblicza…

Po tych ostatnich słowach Xelliks zamilkł na dłuższy moment dopóki nie odezwał się jeden z marynarzy.
-Czy ta historia naprawdę się wydarzyła?
-Tak. I wiele takich historii pisze się właśnie w tym momencie jak rozmawiamy. A więc bądźcie ostrożni młodzi marynarze i cieszcie się życiem póki trwa. Zapamiętajcie moją przestrogę i naukę, która płynie z tej opowieści. Każdy kto porzuci swoje człowieczeństwo musi zapłacić cenę.
Mężczyźni, którzy do tej pory wsłuchiwali się uważnie w opowieść gadającego szkieleta zaczęli powoli wstawać i udali się w swoją stronę wykonywać dalszą pracę. Można było słyszeć ich poruszenie z powodu historii i żarty na temat tego z iloma kobietami by się przespali gdyby byli nieśmiertelni.
-Mam wrażenie, że gdzieś już tę historię słyszałem, a nawet chyba część widziałem na własne oczy. Chociaż wydaje mi się, że było w niej trochę więcej szczegółów. -Powiedział Alor po czym zaczął cicho chichotać.
-W końcu miała to być tylko historyjka z morałem dla tych prostych ludzi żeby nie próbowali niczego głupiego, a nie moja cała autobiografia. - Zaśmiał się Xelliks.

Po bezkresnej i wielotygodniowej żegludze patrząc na horyzont dostrzegli ląd.
-Alarania. -Odparł znużony już podróżą Xelliks
-Mnie też już znudziło to całe kołysanie statkiem. -Dodał stojący obok Alor.



Wyrywki z dziennika Xelliksa #1:
W końcu po tak długim czasie udało nam się opracować idealną księgę zaklęć. Cała sprawa jest dosyć skomplikowana, ale najważniejsze jest to, że kiedy zapisze się w niej inkantację i powie streszczony klucz razem z nią wypisany, księga sama rzuci zaklęcie za swojego właściciela. Bardzo wygodna rzecz w trudnych sytuacjach takich jak bandyci na drodze. Jedynymi minusami tej książki są oczywiście pojemność i to, że zaklęcia rzucone w ten sposób są słabsze dlatego, że ciężej jest przekazać moc magiczną przez papier niż bezpośrednio do zaklęcia.
[Można to skontrować pobierając dostatecznie więcej magicznej mocy z otoczenia]



Wyrywki z dziennika Xelliksa #2:
Podsumowując moją wiedzę na temat odprawionego przez nas rytuału i stanu Alora.

Wywnioskowałem, że dusza Alora przez ten cały czas musiała znajdować się we mnie. Miało to związek z tym, że jedyny ludzki element jaki użyliśmy to para martwych zwłok. Wychodziło więc na to, że w naszej próbie oszukania śmierci przez nie poświęcanie osób żywych, rytuał wybrał jednego z nas jako wykonawcę całości i postanowił uczynić go nieśmiertelnym poświęcając drugiego.
Więc postanowiłem odszukać jego duszę i z pomocą nekromancji udało mi się tchnąć życie w resztki Alora. Kiedy osadziłem duszę z powrotem w jego ciele opadłem na ziemię i miałem wrażenie jakbym miał się rozpaść. To jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że żyję tylko dzięki niemu. Z dalszych badań wynika, że kiedy próbuje przekroczyć limit jednego dnia przy przyzwaniu naprawdę grozi mi już śmierć. Za każdym razem po użyciu zaklęcia czuję się wyczerpany, muszę odpocząć i zaczerpnąć energii znajdującej się wokół mnie i najlepiej posilić się jakimś eliksirem wigoru. Pełnię sił do kolejnego ożywienia zyskuję po całodobowym odpoczynku.

Towarzysz

Imię:Alor
Gatunek:Lisz
Płeć:Samiec
Wiek:519 lat

	Lisz, którego fizyczne istnienie zależy od woli Xelliksa. Potrafi on przyzwać Alora na czas zbliżony do jednego dnia. Krótki odpoczynek oraz wessanie niedużej ilości energii wystarczająco regenerują jego siły by móc bez przeszkód funkcjonować przez resztę doby. Całodobowy odpoczynek zwykle wystarcza na odbudowanie sił na ponowne wskrzeszenie.
Dusza Alora znajduje się w Xelliksie co umożliwia jego przyzwanie i umieszczenie w nim na tyle magicznej energii żeby mógł bez przeszkód funkcjonować w wyznaczonym czasie. Pobyt w ciele Xelliksa powoduje również, że jest on świadom wszystkich rozgrywających się wydarzeń.
  • Najnowsze posty napisane przez: Xelliks
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data