Oglądasz profil – Nordrea

Awatar użytkownika

Ogólne

Godność:
Nordrea Navrant
Rasa:
Człowiek
Płeć:
Nieokreślono
Wiek:
24 lat
Wygląda na:
0 lat
Profesje:
Majątek:
Sława:

Aura

Aura wyróżnia się swoją niezwykłą lepkością - za wyjątkiem jednego suchego pasa gdzieś na wysokości oczu. Jasna, niezbyt intensywna, przybrała kolor cyny, choć uważny obserwator dopatrzy się w jej splocie kilku złotych czy żelaznych nitek. Otoczona poświatą w kolorze topazu. Przypomina kamień na morskim wybrzeżu, który w trakcie przypływu, pokryty wiotkimi wodorostami, będzie przyjemnie gładki i śliski, kiedy zaś wyschnie w upale, nagle zaskoczy swoją szorstkością. Twarda w dotyku, słodka w smaku. Pachnie jak wiatr od morza, słone fale i dzikie róże, porastające wydmy.

Informacje o graczu

Nazwa użytkownika:
Nordrea
Grupy:

Skontaktuj się z Nordrea

Pola kontaktu widoczne tylko dla zalogowanych użytkowników.

Statystyki użytkownika

Years of membership:
10
Rejestracja:
10 lat temu
Ostatnio aktywny:
8 lat temu
Liczba postów:
6
(0.01% wszystkich postów / średnio dziennie: 0.00)
Najaktywniejszy na forum:
Księga Boskich Praw
(Posty: 3 / 50.00% wszystkich postów użytkownika)
Najaktywniejszy w temacie:
Prośby o sprawdzenie KP
(Posty: 2 / 33.33% wszystkich postów użytkownika)

Połączone profile

Brak profili posiadających połączenia.

Atrybuty

Krzepa:raczej silny, wytrwały, wytrzymały
Zwinność:zręczny, szybki
Percepcja:półślepy, czuły słuch, wyostrzony węch
Umysł:ineligentny, silna wola
Prezencja:Ładny, nieokrzesany, przekonywujący

Umiejętności

PrzetrwanieBiegły
Władanie bronią białą - miecz oraz sztyletBiegły
UnikiBiegły
Otwieranie zamkówOpanowany
ŻeglarstwoOpanowany
PływanieOpanowany
TaktykaOpanowany
KartografiaPodstawowy
MeteorologiaPodstawowy
SzulerstwoPodstawowy
Targowanie sięPodstawowy

Cechy Specjalne

Wyczulony zmysł słuchu, węchu oraz dotyku.Zaleta
Efektem półślepoty tejże kobiety stała się naturalna obrona organizmu w postaci wyostrzenia pozostałych zmysłów. Nie są one nieskazitelne, jednak zdecydowanie bardziej czułe niż przed laty. Dzięki nim wciąż potrafi dobrze walczyć oraz unikać ciosów przeciwnika.

Magia:

Nowicjusz

Przedmioty Magiczne

Mroczny

Charakter

W odniesieniu do tej kobiety nie można ani odrobinę zwątpić w słowa, które powszechnie głoszą zmienność płci pięknej. Jej serce jest jak ocean; raz wzburzony i pozbawiony litości, o barwie głębokiego, strojnego w pieniste fale granatu, raz wyciszony i pełen nostalgii, odbijający w swojej tafli promienie zachodzącego na horyzoncie słońca oraz cienie kołujących nad nim ptaków. Niesforna z natury, trudna do okiełznania i zrozumienia, sama siebie również nie zna w pełni. Jak gdyby bipolarna, o dwóch biegunach — jeden z nich nie posiada określonego kształtu, jest nieprzewidywalny i postępujący zgodnie z impulsem oraz aktualnie odczuwaną emocją, drugi zaś zawiera kodeks osobistych zasad i nie można odmówić mu trzeźwego myślenia. Mimo że jest kobietą, nie brak jej odwagi oraz wytrwałości. Chadza własnymi ścieżkami, lecz lubi przebywać w towarzystwie ludzi, zwłaszcza mężczyzn, zważywszy na długie lata przepełnione właśnie ich obecnością. Czasami odnosi wrażenie, że zapomniała, jak należy zachowywać się przy innych przedstawicielkach jej płci, przede wszystkim przy tych dystyngowanych, eleganckich. Nie czuje się od nich w żadnym wypadku gorsza, a jedynie nie postrzega samej siebie jako odpowiedniego dlań kompana.

Nordrea dobrze zna smak niebezpieczeństwa. Wie, jakie emocje mu towarzyszą i do czego zdolny jest człowiek w jego obliczu. Obok swojej niesforności jest jednak lojalna temu, kto zaskarbi sobie jej zaufanie. Nie wybrzydza, ale też nie kolekcjonuje spotykanych na swojej drodze dusz. Potrafi odpłacić pięknym za nadobne i odnaleźć satysfakcję w słodyczy zemsty.
Przyzwyczajonej do harmideru, zdarza się na własne życzenie chaos wywoływać. Spogląda wtedy na własne dzieło jak na przewracające się kolejno elementy, przysłaniając usta dłonią z teatralnym: ''ups''.
Któż jednak na świecie nie posiada swojej drugiej strony? Twarzy, którą ukazuje rzadko lub też stara się nie pokazywać wcale? Gdzieś w głębinach, na dnie serca, spoczywa delikatność, sentymentalizm oraz wrażliwość na to, co piękne. Kiedy w samotności staje na brzegu, pozwalając ziarenkom piasku oraz spokojnym falom pieścić bose stopy, wpatruje się w horyzont, oddycha słoną wolnością, a w jej oczach odbija się barwa nostalgii.

Wygląd

Kobieta średniego wzrostu, o pełnym, choć smukłym konturze sylwetki. Jej ciało zdobi zarys silnych mięśni, jednak samo w sobie nie sprawia ono wrażenia ociężałego, a raczej naznaczonego piętnem fizycznego ruchu, który figurę jej wzmocnił, nie odbierając charakterystycznego dla płci uroku. Jej karnacja jest jasna, ale nie mizerna, zdrowo muśnięta promieniami złotego słońca, o delikatnym brzoskwiniowym odcieniu tworzącym ciekawe zestawienie z kaskadą gęstych włosów barwy ciemnego karminu, które lekkimi falami opływają jej plecy oraz ramiona, a długością sięgają linii łopatek.

Elementy urody Nordrei są wyraziste, wcale subtelne. Podłużna twarz o nieco kanciastym zarysowaniu szczęki i wystających kościach policzkowych ozdobiona jest wąskimi oczami, których zewnętrzne kąciki skierowaniem ku górze nadają im odrobiny skośności. Charakterystyczna blizna przecina jej lewe oko, którego tęczówkę pokrywa bielmo spowodowane odniesionym w przeszłości urazem. Nie wstydzi się swojej półślepoty, ponieważ nie zawsze posiadała taki ubytek w zmyśle wzroku. Niemniej często zakrywa je opaską z ciemnej skóry i wiązaniem z rzemyków splatanych na tyle głowy. Drugie jej oko jest jednak w pełni zdrowe i sokole, o talarku tęczówki barwy wzburzonego sztormem morza. Bystrości nadają spojrzeniu usytuowane dość nisko, ciemne, cienkie brwi, spod których obserwuje uważnie otaczający ją świat. Nos kobiety jest prosty, o szerokim grzbiecie i proporcjonalnych nozdrzach, wyczulonych na docierające doń bodźce, usta zaś wydatne, o pełnych wargach kształtem i barwą przypominających kwiat dzikiej róży.

Nordrea jest kobietą zwinną; każdy jej ruch, choć szybki, charakteryzuje się dokładnością, czasami zamaszystością. Mimo braku godnej postawy, jej gesty nie są niedbałe, raczej odrobinę figlarne, co spowodowane jest bezpośredniością jej osobowości oraz płonącym w niej temperamentem. Często sprawia wrażenie nieokrzesanej, pozbawionej pruderii.
Jako posiadaczka głębokiego głosu średniej wysokości nie stroni od wykorzystywania jego potencjału w obliczu osiągnięcia żadnych korzyści. Mimo pociągu do typowo męskich czynności, czy to żeglugi, czy pojedynku, a być może nawet niewylewania za kołnierz, potrafi odnaleźć w sobie kokietliwość gestów poprzez kołysanie biodrami podczas chodu albo w spojrzeniu posłanym spod kotar gęstych rzęs.

Najlepiej czuje się w dopasowanych do nóg spodniach, koszulach luźno opływających sylwetkę oraz skórzanym obuwiu o płaskiej podeszwie i wysokich za kolano cholewkach. Teraz jednak częściej przyodziewa wszelkiego rodzaju suknie, raczej proste, zwyczajne i bure lub dodatkowo strojne w falbany. Niezależnie jednak od dobranych ubrań zawsze sięga po sznurowany ciasno, ciemnej barwy, sfatygowany już nieco, gorset. Ponadto lubi eksponować kobiecy atut w postaci piersi.

Historia

- Nie pamiętam ich, wuju, a chciałabym. Chciałabym posiadać w pamięci, choć mały element, który by mi ich przypominał. - wyznała przyciszonym tonem głosu, przesypując między palcami pojedyncze ziarna zbóż podkradzione z burego wora mijanego gdzieś pod skrzypiącym charakterystycznie pokładem. Opływające burty fale były tego wieczoru wątłe, jakby nieśmiałe, a spokojna tafla sięgającej w dal wody przybrała postać niemającego wytyczonego końca lustra, odbijającego niezliczoną ilość rozsypanych na niebie niczym diamenty gwiazd. Horyzont zniknął w ciemnościach, tworząc wokół iluzję nieprzeniknionego atramentu; litej kurtyny nocy wsłuchanej w tajemnicze szmery natury. Nawet księżyc zapragnął ukazać pełnię swego uroku, spoglądając z góry na świat srebrnymi, wszechwidzącymi i wyrozumiałymi oczami.
- To być może niewiele, Nordreo, ale... - przerwał na moment westchnięcia mężczyzna, którego niegdyś czarną niczym krucze pióra brodę czas poprzetykał nićmi siwych akcentów. Postąpił cięższy krok kulejącą nogą w kierunku rufy i przez krótką chwilę utwierdził krwistowłosą kobietę w przekonaniu, że końca odpowiedzi nie będzie jej dane usłyszeć. Zatrzymał się jednak jeszcze, opierając w zadumie naznaczoną pracą dłoń na ciemnej barwy drewnie. - ... wystarczy, że spojrzysz na własne odbicie. - zdradził sekret niskim tembrem głosu przystrojonym chrypką i, pokiwawszy nieśpiesznie głową, wznowił wieczorny spacer po odzywających się skrzypieniem deskach.

***
''Nazywam się Nordrea Navrant i żeglowałam po wodach tego świata jako podopieczna osławionego piracką flagą stryja. Człowiek ten wychował mnie wraz z morzem jak własną córkę. Nie dane mi jest pamiętać biologicznych rodziców. Wiem jednak, że wykazali się niespotykaną odwagą, ukrywając mnie przed bandą złoczyńców siedzących im na plecach, niczym krwiożercze zmory. Ojciec mój wraz z wujem nie żyli podobno w zgodzie. Cóż można rzec, jak widać, rodzina moja na wielu płaszczyznach miała skłonności do budowania legend. Idąc tym tropem, ojciec z pewnością nie oddałby mnie pod czarne jak smoła skrzydła niegodnego łaski brata. A jednak słone wiatry pokierowały moim losem właśnie w tym kierunku...''

***
Braciom różniącym się od siebie jak ogień i woda ojciec przekazał niegdyś ponadczasową mądrość: ''rodzina to coś, co zawsze winno pozostać nienaruszone jak grunt pod stopami; rozlewa w sercu ciepło i buduje poczucie, że nie kroczy się w życiu samemu''. To przekonanie zakorzeniło się w światopoglądzie jednego z rodzeństwa na dobre, być może dlatego, że widział więcej lat, być może dlatego, że jego dusza była o wiele mniej egoistyczna, lecz niezrozumiana i niepokorna. Drugi z braci zaś trzymał się z dala od trybu życia starszego. Ze względu na priorytetową świadomość bezpieczeństwa, nie dbał o pokrewieństwo, odwracając się plecami od tego, który najbardziej potrzebował właśnie przynależności do kogoś, braterstwa i choćby pierwiastka domowego ogniska, coby podczas powrotów na stały ląd także móc zakotwiczyć w dobrze znanym kącie.
Stawiane kroki były pewne, bardziej stanowcze niż dotychczas i szybsze, mimo naznaczonej piętnem kontuzji nogi. Bujnie okalająca linię szczęki broda oraz długie, poplątane pasma czarnych jak najgłębsza noc włosów poruszały się nieznacznie pod wpływem ruchu powietrza, kiedy postanowił na przekór przekonaniom brata stanąć u progu drzwi jego domostwa i należycie pożegnać się przed kolejnym rejsem w objęcia nieposkromionych wód. Wiedział, że, być może, nigdy więcej nie ujrzy drogiego sercu oblicza, a nie zamierzał rozstawać się z nim w gniewie. To, co zastał u celu swej wędrówki, na zawsze już zabarwiło goryczą jego charakter. Jedyne dobro, które rosło wraz z nim pod postacią młodszego braciszka, spłonęło wraz z domem i przebywającą wewnątrz ścian rodziną.

Zgliszcza i smród spalenizny unoszący się w przestrzeni. Rozsypane w proch przedmioty, poczerniałe drewno, tlące się gdzieniegdzie wątłe płomyki ognia, wydobywające się spomiędzy ruin pasma siwego dymu osadzające się ciężarem na płucach.
Rozsunął butem kilka kamieni i rozejrzał się po pomieszczeniu, które jeszcze przed godziną stanowiło główną izbę domostwa. Coś pękło w jego wnętrzu. Coś zatrzymało się zgrubieniem nie do przełknięcia w okolicach gardła. Coś rozprzestrzeniło się dojmującym bólem w skroniach. Coś. Pustka. Powieki mężczyzny opadły mimo jego woli, chowając przed wzrokiem świata tęczówki barwy płynnego złota. I trwał tak, otulany przez hulający wśród dziur w zawalonym częściami dachu wiatr. Trwał tak w żałobnej ciszy...
... do momentu, w którym nie dotarł do jego zmysłów niezidentyfikowany w pełni dźwięk. Wówczas uniósł głowę ze świadomością, że wewnętrzny głos nigdy nie zawiódł jego zaufania, i, także tym razem zawierzając swej rozwiniętej intuicji, postąpił kilka kroków, próbując uchwycić kierunek, w którym powinien podążyć. Okrążył więc ruiny w poszukiwaniu źródła coraz to bardziej natężającego się dźwięku i wtedy zrozumiał, że ma do czynienia z płaczem ukrytego w konarze posępnego, dużego drzewa niemowlęcia. Ująwszy zawiniątko kożuszków w silne, opalone dłonie, zbliżył je do klatki piersiowej i odsłonił skrawek materiału, rozpoznając w dziecku bratanicę.
- Północny wiatr zawsze mi sprzyjał... - wyrzekł przyciszonym tonem głosu. - Nordrea. - dodał bez cienia zawahania. Niemowlę przestało łkać.

***
''Lata mijały, a wraz z nimi rosła moja miłość do rozbijających się o burty fal. Uczennicą byłam pojętną, choć niecierpliwą i nie raz, nie dwa dawałam reszcie załogi w kość. Jak to, dziecko na pokładzie okrytego poważną, ciemną sławą statku? I w dodatku kobieta! Istny koszmar i nieunikniony pech. Kapitan mój, poczciwy Czarnobrody, nie dbał jednak o tak prymitywne komentarze, zazwyczaj traktując je charakterystycznym dla siebie milczeniem, a głoszących tego typu słowa obrzucając spojrzeniem pełnym pogardy w lśniących złotem tęczówkach. Tak, jego oczy lśniły złotem. Przywodziły na myśl barwę nieba podczas chowającego się za linią horyzontu słońca. Do dziś, obserwując ten właśnie widok, staram się uchwycić najodpowiedniejszy moment. Ten, którego głębia koloru najbardziej przypominałaby mi niewidziane ogrom czasu oczy. Oczy pełne mądrości i czułości, którą dostrzec w nich byłam w stanie jedynie ja...''

***
Wspomnienie tego dnia rozerwało się w głowie kobiety na milion strzępów. Utworzyły one układankę, której elementy cierpliwie odnajduje i zbiera skrupulatnie i, choć zajęcie to żmudne, czasem wywołujące ból w skroniach, nie traci wcale cierpliwości do kontynuowania go.

Podniesione głosy i zamęt. Stukot stóp na deskach pokładu, mężczyźni przewracający się podczas pośpiesznego nakładania butów, porozrzucane przedmioty, turlające hałaśliwie beczki, szczęk, zgrzyt i wybuch... wybuch... wybuch... Raz za razem, szczęk i zgrzyt, chrzęst i kurz. Krzyki w zwarciu broni, metaliczny chrobot stali. Stal o stal... stal o stal... Chaos dźwięków i zapachów. Piekło ognia. Pękające na wskroś drewno, tumany drzazg, i znów... szczęk i zgrzyt. Świst odcinanych lin, płonący maszt, kałuże krwi.
Uderzenie w głowę.
I ciemność.
''Tonę.
Wuju... tonę.''

- Słyszysz mnie?
- Jest nieprzytomna...
- Musiała napić się słonej wody.
- Co do... krew! Przenieśmy ją!

Przytomność odzyskiwała długo, majacząc i wypowiadając imię jedynego bliskiego człowieka. Trafiła pod dach karczmarza prowadzącego gospodę w Leonii, który zaopiekował się wyrzuconą na brzeg kobietą, opatrzył jej rany i dał schronienie jak prawdziwemu członkowi nigdy nieposiadanej rodziny.

***
''Owszem, jestem nieszczęśliwa. Mimo całej wdzięczności oraz szacunku, jakim darzę mężczyznę, który przygarnął mnie pod własny dach, mimo ciepłego kąta, bliskości wód, przewijającego się przez próg tumanu barwnych i burych ludzi, czuję, że nie należę do tego miejsca. Przeżyłam w końcu niejeden sztorm, rabowałam, walczyłam i upijałam się do nieprzytomności. Wciąż pragnę przygody i jestem przekonana, że wyruszę w jej poszukiwanie, gdy tylko odzyskam pełnię sił. Na razie jednak param się serwowaniem napitku w portowej karczmie. Nie powiem, to także sprawia mi swoistą frajdę. O, ktoś chyba właśnie znalazł guza! Do boju, kamracie!''
  • Najnowsze posty napisane przez: Nordrea
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Data
  • Re: Akceptacja KP po awarii.
    Proszę o ponowną akceptację mojej karty postaci. Opisy nie ucierpiały, a wymagały jedynie zabiegu estetycznego; przesunęłam parę rzeczy, usunęłam niepotrzebne odstępy i przy okazji poprawiłam błędy stylistyczne…
    60 Odpowiedzi
    39562 Odsłony
    Ostatni post 9 lat temu Wyświetl najnowszy post