Las. Jaki jest, każdy widzi. Pełno drzew, krzaków, małych roślinek, owadów, robactwa. Arystokracja i mieszczuchy nie mają tutaj czego szukać.
Głównym tego powodem jest ich brak cierpliwości. Nie umieją oni doceniać wolnego tempa życia puszczy. W zwierzętach widzą tylko kolejne danie, które musi wylądować na talerzu. Z takim nastawieniem samo pojawienie się ich w lesie wywołuje strach w bezbronnych zwierzętach wyczuwając ich zapach zbliżających się myśliwych. Drapieżnicy natomiast często rzucają się w wir bezmyślnej walki w celu udowodnienia im dominacji w swoim terytorium. Czuję się tutaj jak w domu. Drzewa żywią i dają cień, a zwierzęta towarzystwo. Zwierzęta są lepsze niż ludzie. Ludzie zdradzają, kombinują, zabijają dla zabawy. Moja w tym głowa, żeby żadna niepowołana ludzka istota się tutaj nie dostała.
----------------------
- Proszę. Zastanówcie się. Wasze wyprawy po dziczyznę doprowadzi do całkowitego wymarcia zwierząt w tym lesie. - Stary druid klęczał przed konnymi. Wóz, który ochraniali, wypełniony był świeżymi truchłami. Z czoła pochodu dochodziły odgłosy dyskusji między szlachcicami z pobliskiego miasta. Posłaniec od nich przybył do strażników pilnujących klęczącego druida. Ten podniósł wzrok. Ostatnie co zauważył przed utratą przytomności było skinięcie głowy dowódcy.
----------------------
- Czy przysięgacie bronić Natury ? Wszystkich darów Ziemi ? Pilnować porządku i rozsądzać spory powstałe w królestwie zwierząt ? Czy przysięgacie strzec porządku, Jaki panuje od zarania dziejów we wszystkich puszczach jakie ocalały przed okutymi w żelazo istotami ?
Dim rozejrzał się dookoła. Razem z nim przysięgę składało kilkanaście młodych osób. Rozpoznał wcześniej wśród nich kilkoro znajomych. Jednak teraz wszyscy stali niepewnie w szeregu przed starszyzną na ciemnej polanie. Wszyscy tylko słyszeli plotki co się dzieje po takim rytuale. Dyskretnie rozglądali się dookoła czekając aż ktoś pierwszy odważy się odezwać. Nie trwało długo zanim młody chłopak podjął decyzję.
- Przysięgam. - Dim odezwał się donośnym głosem występując krok przed rówieśników. Tego było potrzeba pozostałym. Kolejni występowali z szeregu również deklarując wierność naturze. Jakiś starzec na tyłach kiwnął głową mrucząc do sąsiada. - To będzie dobry rok...
----------------------
Na dziedzińcu zebrał się spory tłum. Wszyscy z niecierpliwością czekali na egzekucję. Wśród zbiegowiska widać było sporo rannych. Dużo osób ubranych było w czarny, żałobny kir. Nie dziwiło to tych, którzy widzieli w jakich ruinach znajdowały się przedmieścia miasta. Nikt nie spodziewał się, że burmistrz Swoimi wyprawami tak rozgniewa strażników niedalekiej puszczy.
Nagle ze wszystkich gardeł wydobył się ryk. Ciężko było odczytać czy nienawiści, czy żalu. Strażnicy wprowadzili na szafot staruszka. Ciężko było uwierzyć, że ktoś taki stanowił takie wielkie zagrożenie. Ten natomiast ledwo powłóczył nogami. Zrezygnowany dał się nieść strażnikom nie stawiając żadnego oporu. Nie dawało mu spokoju ile żyć zniknęło z jego powodu. Racja, ludzie nie powinni wykarczować połowy lasu podczas jego nieobecności, ale nic nie usprawiedliwia gniewu jakim wybuchł, istnień zabitych z tego powodu. Strażnicy ułożyli go na pniaku.
[i]Kat... Jego mieszkanie znajdowało się na skraju miasta. Żona razem z dzieciakami była wtedy w domu... [i]
Ledwo druid położył głowę na pniu poczuł uderzenie topora. Było szybkie, słabe i nieprecyzyjne. mężczyzna nie chciał go zabić. Chciał, żeby cierpiał. pragnął zemsty za swoją rodzinę. Starzec widział to. Zanim życie całkowicie z niego upłynęło wybaczył zabójcy. W końcu wiadomo z czyjej winy tragedia się rozegrała.
--------------------
[i]Przeklęty sen. Do końca świata będzie mnie to prześladować[i] Wstałem z posłania przy kominku i przeciągnąłem się. Ostatnio spędzam całe popołudnia i noce w mieszkaniu Amandy. Kobiecina wymaga pomocy, a mieszka już sama. Przez bandytów straciła całą rodzinę. Czułem, że nadchodzi jej czas, więc starałem się jej pomóc w ostatnich dniach. Kocie ciało nie dawało zbyt dużych możliwości manualnych, jednak przynieść jakieś podstawowe przedmioty dawałem radę. Magią starałem się jej ulżyć przy napadach bólu. Ostatnio niestety coraz cięższych i częstszych. Nieubłaganie zbliżał się moment, kiedy będę zmuszony wyruszyć znowu na tułaczkę.