Księstwo Karnstein[Gdzieś na terenie Księstwa]W poszukiwaniu Medarda

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Gdzieś na terenie Księstwa]W poszukiwaniu Medarda

Post autor: Rayla »

Zgodnie z przeznaczeniem, portal prowadził do tego całego Księstwa Karnstein, a przynajmniej takie było pierwotne założenie. Stali gdzieś na środku jednej z głównych dróg całego tego państewka, taki wniosek mogła wysunąć na podstawie jej stanu. Teren był w miarę otwarty, a same miejsca służące jako potencjalne zasadzki były nieliczne. Naokoło było raptem parę głazów zdatnych do wykorzystania jako prowizoryczne ławki oraz kilka drzew. Niebo było czyste, bezchmurne, doskonałe do obserwacji gwiazd i księżyca, jeśli kogoś brało na zgrywanie romantyka.
- Opatrz tą niedoszłą samobójczynię, bo jeszcze się wykrwawi - rzuciła do swojego magicznie utalentowanego "sługi." Jeszcze jej się przyda, choć tego akurat "umowa" nie obejmowała. Kwestią była odpowiednia motywacja, a w tym aspekcie piekielna potrafiła skutecznie wprowadzić ją w życie, ale to jeszcze nie teraz. Rzuciła jeszcze drobne zaklęcie co by oświetlić za pomocą ognia teren przy głazach, bo tam urządzą sobie króciutki postój.
Mag podprowadził Eugonę w tamte miejsce i zabrał się za jej ręce, by te wróciły do stanu używalności. Nie był wybitnym specjalistą, lecz coś tam czarować pod tym względem umiał, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Parę czarów, trochę bandaży... jakoś to pójdzie.
Tymczasem Rayla czekała przy portalu i odliczała czas, dokładnie pięć sekund. Miała zamiar być konsekwentna i zamknąć go jego upływie. Nie chciała być w skórze tego, kto spóźniłby się na podróż, bo z jej magią całość potrafiła zaboleć. Władała innymi dziedzinami magicznymi niż jej towarzysz, lecz to zjawisko potrafiła unieszkodliwić, więc żaden atak ze strony tamtejszych rycerzyków im nie zagrażał.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Zastanowienie się wiele mu nie zajęło, w następnej chwili oceniał już odległość i problem który stanowiła trójka rycerzy, zagradzających mu drogę.
- Żaden problem. - Stwierdził pod nosem, ściskając mocniej miecz i ruszając w ich stronę z zamiarem dekapitacji przynajmniej jednego z nich. Zatańczył razem ze swoim mieczem pomiędzy rycerzami, przy pierwszej okazji szybkim cięciem pozbywając jednego z nich głowy. Dwóch pozostałych ciął mieczem od razu ruszając w stronę portalu, nawet się nie oglądając do tyłu. O ile pozostała dwójka przeżyła, to byli na tyle ranni, że nie mogli za nim podążać, co mu odpowiadało. Po drodze jeszcze zagrodził mu dostęp do portalu jakiś rycerz, którego zwinnie ominął, a następnie wykonując cięcie w jego plecy Będąc w wystarczającej odległości do portalu, a nie wiedząc ile zostało mu czasu - chociaż był niemalże pewien, że to było bardzo mało czasu, wykonał długi skok i znikając z portalu w portal.

******

Pojawił się chyba w ostatnim ułamku sekundy, spróbował utrzymać równowagę, ale jak na złość, noga wylądowała mu w jakimś zagłębieniu, co skutkowało kompletną utratą równowagi. Ostatecznie wpadł z impetem w opancerzoną kobietę, czego skutkiem były pojedyncze zadrapania, w końcu Carnivean nie miał na sobie zbroi - która by go przed takowymi ochroniła. Ale też nie było źle, zwłaszcza z powodu takiego, że pokusa jak widać, nie spodziewała się tego, co się właśnie wydarzyło - więc upadły razem z nią, upadł na ziemi... Uhm, odrobinę uściślając, anioł znalazł się nad... Em... Na niej.
- Ups - Mruknął... Po chwili dodając - zbroja, po co Ci ta cholerna zbroja. - Puścił jej oczko, ani myśląc o zmienianiu pozycji, dopóki ta go z siebie nie zrzuci.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Od czasu przejścia przez portal, eugona nie wydobyła z siebie ani dźwięku. Powstrzymywała się od krzyczenia z bólu, wiedząc, że zawiodła swoją pani. Na siłę trzymała zamykała swoje usta, gryząc się w dolną wargę, tak samo jak wtedy na aukcji. Zawsze to robiła, gdy cierpiała. “Co zrobiłam nie tak? Chroniłam swoją panią. To przecież mój obowiązek”. Po jej twarzy spływały łzy, pełne gorzkiego bólu. Jednak Lullasy sama nie wiedziała co bolało bardziej - rana, czy poczucie źle spełnionego obowiązku. Ledwo poznała nową właścicielkę, a już została skarcona przez nią. Pierwszy raz w życiu zrobiła coś nie tak.
Mag, który pracował niejako dla pokusy zdołał przy pomocy magii uleczyć zniszczone tkanki do tego stopnia, by same mogły się już zregenerować. Jednak nadal mimo to miejsce gdzie wbił się miecz bolało niemiłosiernie. Gdy czary już były zbędne, zaczęło się bandażowanie, które do najmilszych nie należało. Z każdym drobnym uciskiem wężowa kobieta przeżywała katuszę, do tego stopnia, iż po raz drugi przegryzła się do krwi, która zaczęła ściekać szkarłatnym strumykiem. Węże na jej głowie także nie przyjmowały z radością takiego cierpienia. Co chwila wiły się gwałtownie, sycząc w stronę maga, jakby upominając go, by robił to delikatniej.
Po kilku chwilach, gdy bandażowanie zostało zakończone, Lullasy spojrzała na portal i to co się przy nim działo. Upadły wpadł na pokusę niezdarnie, przygniatając ją do ziemi. Nadal cierpiała zarówno fizycznie, jak i psychicznie, ale ciekawość górowała mimo wszystko. Zwinęła swój ogon pod siebie i usiadła, opierając się o kamień, z oczyma skierowanymi w stronę swojej pani i jej nowego towarzysza. Głowę miała pełną od pytań, jednak teraz wiedziała, że lepiej milczeć. Ocierając wciąż spływające z jej oczu łzy, a także krew, która pokryła powierzchnie łańcucha który zasłaniał jej usta, obserwowała, wężyki zdobiące jej głowę swoją obecnością także skierowały swe ślepia w tamtą stronę.

Tymczasem Raylę oraz leżącego na niej Carniveana zaczęły dochodzić szmery zza portalu. Po dwóch dosłownie sekundach, owe szmery zamieniły się w potężny, lodowy pocisk, który wyleciał z portalu na wysokości półtora metra nad ziemią. Gdyby nie upadek anioła, jedno z nich byłoby porządnie ranne, jeśli nie martwe. Jednak dzięki temu że byli oboje na ziemi, pocisk bez żadnych szkód minął ich, by poszybować przed siebie, w nieznane. Widać los postanowił odwdzięczyć się pokusie za uratowanie mężczyzny.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Magi ignorował syczenie wężów znajdujących się na głowie Eugony. Nie był wykwalifikowanym medykiem i robił co mógł, a że bolało, to nie jego wina. Nie jego pomysłem było wtargnięcie pod miecz przeciwnika i zablokowanie ciosu przy pomocy rąk. Kobieta powinna się cieszyć, że nadal je ma. Niewiele brakowało, a znalazłaby się w naprawdę niezręcznej sytuacji, i to dosłownie.
- Gotowe - odparł, po czym wziął głębszy oddech. - Postaraj się nie naruszyć opatrunku ani tym bardziej nie przeciążać rąk. Nie chcesz chyba. by rany się otworzyły? - Idąc tokiem rozumowania pokusy, stałaby się praktycznie nieprzydatna, chyba że na pokaz. Ostatecznie i tak posiadanie takiej istoty na własność było oznaką bogactwa i tym podobne. Przynajmniej mocno podbudowywała ego posiadacza.
- I drobna rada na przyszłość, w takich sytuacjach nie zasłaniaj kogoś swoją osobą, jeśli nie masz na sobie żadnej zbroi, tarczy czy czegokolwiek. Użyj ogona i podetnij nim nogi oponenta. W przypadku blaszanej puszki skuteczność gwarantowana - powiedział z uśmiechem mag, po czym poklepał ją po ramieniu. Pytanie tylko, czy warto było posłuchać porady osoby parającej się magię niźli wojaczką?

Tymczasem pokusa miała ogromną ochotę strzelić upadłego w łeb. Nie dość, że musiała go znosić na sobie, to jeszcze wysłuchiwać pretensji odnośnie posiadanej przez siebie zbroi... i jeszcze to mrugnięcie oczkiem.
- Po to, by nie poobijać się za bardzo, geniuszu! - Zaprawdę inteligentne stwierdzenie z ust piekielnego to było. Dopowiedziałaby coś jeszcze, lecz lodowy pocisk, który wyleciał w ostatnim momencie z rozpadającego się już portalu, zmieniał delikatnie postać rzeczy.
- No to jesteśmy kwita - odparła piekielna. - A czy teraz możesz łaskawie ze mnie zejść? - Wyjątkowo "poprosiła." Więcej razy powtarzać nie zamierzała. Najwyżej przejdzie do rękoczynów.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Zaśmiał się, no tak, zbroja, ochrona od poobijania się, to nawet logiczne. Pokręcił głową. - To ma nawet trochę sensu - stwierdził. Usłyszał nad sobą świst powietrza, i popatrzył nad siebie, jedynie kątem oka dopatrzył się przelatującego nad nimi lodowego pocisku.
- O! - Znowu się zaśmiał i wrócił spojrzeniem na kobietę pod nim. - To było zamierzone, jesteśmy kwita - rzucił z udawaną powagą i na propozycję kobiety zareagował ciszą. Jednak mimo wszystko - trochę się ociągając - wstał, i rozejrzał się. Podniósł miecz który wbił się w ziemię koło miejsca w którym przed chwilą był portal i włożył go do pochwy u swojego boku. Uważnym spojrzeniem zlustrował całą okolicę, chyba tu nigdy nie był.
Zerknął na leżącą jeszcze piekielną, wyciągając w jej stronę rękę - coby pomóc jej wstać, jaki to on dobrze wychowany, uśmiechnął się do siebie. Spokojnym spojrzeniem przyglądał się nadal leżącej mimo wszystko nieznajomej. - Co tu robimy? - Rzucił, po czym jego wzrok przykuły uwagę obandażowane ręce Eugony, coś go ominęło? Mhm, widocznie był zanadto zaabsorbowany walką, żeby zauważyć jak doszło do tego, że mag służący kobiecie musiał Eugonę opatrzyć. Po chwili jednak pokręcił głową, co go to niby obchodziło, wrócił wzrokiem do pokusy, czekając na jakąś odpowiedź.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Lullasy wciąż wpatrując się w swoją panią i mężczyznę, który niejako ocalił jej życie, odpowiedziała magowi.
- Dziękuje - Mimo, iż słowa takie zazwyczaj wymawia się chociaż z drobną dawką dobrych emocji, wężowa kobieta wypowiedziała je inaczej. Były puste, suche, nic nie znaczące. Formułka, którą się nauczyła mówić do innych, gdy ci coś zrobią dla niej. Nie było w nich emocji.
Na kolejne słowa dotyczące tego, co ma robić w przypadku konfrontacji wysłuchała, by pokiwać tylko nieznacznie głową. Miała dwa powody, by ignorować tego człowieka. Pierwszy to fakt, że została nauczona słuchać tylko swojego właściciela. W przypadku kogokolwiek innego nie wolno jej było nawiązywać dłuższych rozmów. Jedna z ważniejszych zasad, jaką ją nauczyli jeszcze podczas tresury. Drugi powód był wszędzie wokoło. Nowa pani, całkowicie nieznane miejsce, a także nocne niebo. To wszystko zaprzątało jej w tej chwili głowę na tyle, by nie zwracać uwagi na kogoś, kto przed chwilą wyleczył jej rany do pewnego stopnia.

“To musi być Karnstein…”. Napawała się nigdy nie widzianym dotąd krajobrazem. Nocne niebo, pełne migoczących gwiazd, z księżycem pośród nich. Wiał delikatny wietrzyk, który przyjemnie muskał zarówno skórę jak i łuski. Ta pusta dookoła była uspokajająca. Już od kilku chwil nie płakała. Przetarła ręką ostatnie łzy, zawieruszone na jej policzkach. Miała tyle pytań bez odpowiedzi. Jak się zwie jej pani? Kim ona właściwie jest? Czemu tak bardzo zależało jej właśnie na eugonie? Nie wiedziała. I nie wiadomo było, czy kiedykolwiek się dowie. Jej rolą nie było wiedzieć, a służyć.
Jeśli o służeniu mowa, pokusa leżała na ziemi. Nieznajomy chciał jej pomóc, ale cóż byłaby z eugony za niewolnica, gdyby nie spróbowałaby chociaż pomóc swojej pani. Podpierając się najostrożniej jak można rękoma o skałę, Wyprostowała swoje pół-gadzie ciało, by powoli zacząć pełzać w stronę rozmawiającej dwójki. Idealnie wyprostowana postawa widocznie ukazywała, że często musiała mieć styczność z arystokracją. Mimo, iż poruszała się przy pomocy ogona, to sposób w jaki pełzała kipiał od wdzięku.
Gdy tylko znalazła się przy leżącej wciąż pokusie, obróciła się w jej stronę, pochylając głowę tak nisko jak mogła, co zresztą uczyniły także węże, wyciągając przy tym skromnie rękę w stronę swej właścicielki. Widać było, iż choć nie znała jej ani trochę, szanowała ją i okazywała przy każdej możliwej okazji.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Jak ci wymierzę kopniaka prosto w krocze, to wtedy możesz mówić, że to było zamierzone - skwitowała krótko. Swoją drogą, ten "zamiar" byłby co najmniej nieprzyjemny dla upadłego. W końcu kto o zdrowych zmysłach cieszyłby się z obolałej męskości? Raczej nikt.
Było w tym tyle dobrego, że przynajmniej łaskawie zszedł z niej, przez co nie musieli leżeć w dość dwuznacznej pozycji. Żeby to jeszcze była jakaś śliczna anielica, to wtedy byłaby bardziej skora do podążania tym tokiem rozumowania. Mimo wszystko walczył nie najgorzej, więc może dałaby mu jakiś cień szansy... Kto wie. Zawsze to jakieś odprężenie i urozmaicenie, choć tego drugiego jakoś specjalnie nie wypatrywała. Jakoś nie doskwierał jej brak "męskiego drążka", gdyż odpowiednia zabawa z kobietą dawała tyle samo, albo i więcej przyjemności.
O dziwo miał w sobie co nieco kultury, gdyż nawet wyciągnął rękę, by pomóc jej wstać. Normalnie zaraz się rozpłacze z nadmiaru dobrych manier. Do całej tej szopki dołączył się i samobójcza, wężowa kobieta. Czy piekielna wyglądała na taką, która potrzebuje pomocy przy tak prostej czynności? Miała rączki, miała nóżki, w idealnym wręcz stanie, więc nie widziała problemu w poderwaniu się ku górze, sama.
- Nie ma żadnego my. Jesteś tu tylko dlatego, że byłeś przydatny - powiedziała, wstając bez ingerencji osób trzecich.
- A ty - tu skierowała słowa do Eugony. - Nie przyzwyczajaj się do mnie zanadto. Sług mam dostatek, a tym byś tylko zawadzała. Mam zamiar odprowadzić cię do nowego właściciela i nic poza tym. - Miała w głębokim poważaniu jej uczucia, ot kolejna bezużyteczna w oczach piekielnej istota. Była słaba, nie umiała walczyć i dała się wytresować ludziom, żałosne.
Podeszła jeszcze do maga, by zamienić z nim parę słówek. Trwało to niespełna minutę, a ten teleportował się, by zasięgnąć języka wśród obywateli księstwa, gdzież to podziewać się może ich władca. Gdzie zacznie szukać? Jak ma zamiar dotrzeć do tych informacji? Nie jej zmartwienie. Ma go odnaleźć i już.
- Idziemy - rzuciła w stronę naturianki, przy okazji zdejmując maskę. Ten, kto potrafił czytać aury, wiedziałby, z jaką istotą ma do czynienia. Nie miała jasno określonego celu podróży, przynajmniej na tę chwilę, ale spacer po "drobnej" rzezi nie wydawał się najgorszą z możliwych rzeczy.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Uniósł kącik ust. Tak zapewne kopniak w krocze nie należał do rzeczy najprzyjemniejszych... Do tych troszkę przyjemnych zresztą też nie. Zignorowała pomoc, zarówno jego jak i wężowej kobiety. Nie speszyło go to ani trochę, także kwestia tego, że był tu tylko dlatego, że był przydatny. Ha, jak miło, przydał się. Z jej wypowiedzi skierowanej do Eugony wywnioskował, że nieznajoma robiła to wyłącznie w celach zarobkowych, co go trochę zaintrygowało. Odezwała się w nim chęć zarobku, czego rzecz jasna nie dał po sobie poznać. Już był pewien, że tak po prostu nie odejdzie. A nawet jakby nie miało to odpowiadać piekielnej, to to już go nie obchodziło. Wyczuł okazję do zarobku, a takiej przegapić nie chciał. To już oczywiście zależało od tego, czy okazja do dowiedzenia się więcej na temat naturianki, w tym jak można było na niej zarobić się nadarzy, albo raczej czy uda mu się wyciągnąć takie informacje od opancerzonej kobiety. Oraz od tego, czy po tym jak już się dowie wszystkiego - czy będzie okazja, by przywłaszczyć sobie niewolnicę, tak by to jemu przypadła nagroda za... No właśnie nie wiedział za co. Chodziło o sprzedaż? Nie wiedział, czy była dużo warta, czy była za nią wyznaczona jakaś nagroda, czy cokolwiek w ten deseń. Zawsze w odpowiedniej chwili wystarczyło szybkie użycie miecza, w celu "odbicia" wężowej kobiety, jednak potrzebował do tego dogodnej chwili. No i musiał więcej wiedzieć. Informacje, ich teraz potrzebował.
Nie miał zamiaru teraz odstępować kobiety, więc stanął sobie niedaleko niej.
- Chcesz ją sprzedać? - zapytał obojętnym tonem, próbując już wyciągnąć jakieś informacje, nawet nie przypatrując się kobiecie, tylko zerkając na Eugonę. Kątem oka zauważył jak opancerzona kobieta zdjęła maskę, czy co to było, i od razu uderzyła w niego jej aura. Co prawda, nie znał się na tym bardzo dobrze, ale by parę rzeczy wywnioskować wystarczyło mu wiedzy na ten temat. Piekielna. Najważniejsze czego się o niej dowiedział, to to że była piekielną. Ewidentnie, nie będzie to łatwa do wybrnięcia sytuacja, kiedy zdecyduje się na pozbawienie jej życia, lub chwilowe pozbawienie jej zdolności do walki i podążania za nim. Zerknął w bok, oceniając jej twarz. I mimowolnie, ku swojemu zdziwieniu ujrzał tam twarz... No zdecydowanie należącą do pięknej kobiety. Ale mimo wszystko, doszedł do wniosku, że taka twarz nie pasowała do niej, do bezlitosnej i morderczej piekielnej. Mhm, był naprawdę ciekaw, jak to wszystko się rozwinie.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Nie dało się ukryć, że wymiana zdań między kobietą a mężczyzną brzmiała dosyć wrogo, głównie ze względu na żywiołowość pokusy. Ciężko nie było zauważyć jej charakteru. Nie pasował do szlachty, tego była pewna. Zwykłą mieszczanką też być nie mogła. Kimkolwiek była, przyprawiała Lullasy o chęć obserwowania jej całymi dniami i nocami. Tyle pytań, tyle ciekawych i niewidzianych jej dotąd zachowań. Cała obecna sytuacja tylko potęgowała odczucia naturianki. Jednak, mimo to miała twarz pustą od emocji. Stała, czekając aż jej pani poda jej dłoń, pomagając sobie w ten sposób wstać
Jednak piekielna nawet nie myślała skorzystać z pomocy. Wstała samodzielnie, by następnie przemówić wpierw do upadłego, a następnie do Lullasy. Niby kilka słów, ale dały one wężowej kobiecie odpowiedzi na kilka pytań, lecz nic to nie dało, gdyż ich miejsce zastąpiły nowe. “Nowy właściciel?” Ta myśl była niczym fala lodowatego powietrza. Czyli kobieta, której teraz służy jest tylko ją dostarcza? Komu tego zapewne dowie się dopiero po fakcie. Towarzysz jej pani znikł gdzieś - czyżby poszedł zawiadomić o ich przybyciu? Tego eugona nie wiedziała.
Lullasy skromnie wyprostowała się całkiem, gdy usłyszała rozkaz. Jej pani zdjęła maskę, pod którą kryła się doprawdy piękna istota, co nie do końca współgrało z jej brakiem gracji i manier. Trochę przywodziło to na myśl nieoszlifowany diament. Twarz sugerowała, iż była ona człowiekiem, a jako że wężowa dama nie potrafiła odczuć choćby jej aury, tak też zakładała. Naturianka nawet nie zauważyła, jak bardzo trwała w zamyśleniu. potrząsnęła lekko głowę, by sprawnymi ruchami ogona podpełznąć tuż obok swojej pani. Wiedziała już mniej więcej jaki ma charakter i czego nie lubiła, dzięki temu wiedziała już co ma robić - nic. Pokusa mimo, iż obecnie była jej właścicielką, tylko ją chciała dostarczyć. Nie chciała od niej usług ani pomocy. Wszystko, czego oczekiwała od eugony to udawanie, że nie istnieje, przynajmniej to Lullasy wywnioskowała.
Pełzając tuż obok swojej pani, ręce trzymała tuż przy ciele, a jej postawa była tak jak zawsze nienaganna. Była na tyle cicho, by usłyszenie choćby jej oddechu pośród wszechobecnej pustki byłoby niemożliwe. Swoimi oczyma ogarniała krajobraz, który dzięki nocnej aurze wydawał się tajemniczy, ale też spokojny. Co jakiś czas delikatnie obracała głowę, przyglądając się to swojej tymczasowej właścicielce, to mężczyźnie który szedł tuż za nimi.
O ile więc ona sama zachowywała spokój, to węże gospodarujące powierzchnię jej głowy robiły dokładną tego odwrotność. Każdy robił co innego. To kilka spało, zwiniętych w kłębek lub luźno zwisając, to inne zajmowały czas gryzieniem innych. Niektóre wraz z panią podążały wzrokiem po okolicy. Jednak wszystkie były zgodne w jednej rzeczy - Co kilka sekund każdy z węży wydawał z siebie syk, raz pojedynczo, raz tworząc mały gadzi chór. Za jednym razem był krótki i cichy, za innym głośny i dość rozciągnięty.
W międzyczasie z ust upadłego padło pytanie. Pytanie na tyle interesujące, by wzrok Lullasy natychmiast przeniósł się na tego, kto je wypowiedział. Też chciała to wiedzieć. Też chciała usłyszeć odpowiedź. Cierpliwie czekała na słowa kobiety.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Pokusa spojrzała swymi krwistoczerwonymi oczkami na rozmówcę, z doskonale ukrywaną nutą podejrzeń. Obchodząc się z piekielnym zawsze trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Nigdy nie wiadomo, czy któryś nie zechciałby wbić wam noża prosto w plecy lub też wykorzystać swoją przewagę do zapoznania się "dogłębnie" z przedstawicielką płci pięknej. Miała już kilka tego typu sytuacji i kończyły się za każdym razem identycznie - ktoś kończył martwy, nim zdołał zrealizować swój niecny plan.
- Technicznie rzecz biorąc, bardziej odpowiednim określeniem byłoby: wybawienie wężowej istoty z rąk podłego handlarza, by przekazać ją w odpowiednie ręce. - Zabrzmiało iście anielsko, ale nawet jednostka obdarzona niewielkim intelektem w końcu by zrozumiała, że piekielna jedynie ironizowała. - Mam zamiar ją wymienić na jakiś artefakcik, bo złota nie potrzebuję. - Jeśli chodziło o pieniądze, to miała ich nieco odłożonych, w razie jakiejś zachcianki.
- Bardziej mnie zastanawia, co ty tu jeszcze robisz, upadły. - W zasadzie to nic go tu nie trzymało. Nie był częścią niespisanego nigdzie kontraktu, swoją drogą nieoczekiwanego wręcz. Jako, że ufna nie była, mogła spokojnie zacząć węszyć jakiś "spisek" z udziałem aniołka. - Nie powinieneś zająć się jakimś innym, piekielnym tudzież własnym interesem? - Nie miała absolutnej pewności, czy był zwykłym najemnikiem, czy też zajmował się czymś, co pomagałoby Piekłu w zwalczaniu jego naturalnego wroga... w mniejszym lub większym stopniu.
Przez cały ten czas mogła spokojnie ignorować eugonę. Dopóki pełzała we właściwą stronę i nie robiła żadnej głupiej rzeczy, jak to ostatnio, strzępić sobie języka nie musiała. Jej osoba po prostu Raylę nie interesowała, ot tresowane zwierzątko.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Artefakt... Dobra, zdecydowanie go zaciekawiła, oraz trochę zaniepokoiła. Był zarówno zadowolony, że łatwo poszło wyciągnięcie tej informacji, ale też martwiło, albo raczej dziwiło - że było to aż tak łatwe. Zdecydowanie - za łatwe. Ostatecznie nawet nie drgnął, mimo natłoku myśli w głowie, nie dawał po sobie nic poznać. Oh, ale Carnivean nie był typowym mordercą, czy typowym piekielnym. Co prawda miał w sobie wiele cech wspólnych dla takowych. Ale mimo wszystko, na swój sposób był on inny. Wywnioskował z jej wypowiedzi, że była albo bogata, albo na tyle ważna w jakichś kręgach, że nie potrzebowała złota. Chociaż raczej po noszonej przez nią zbroi i mieczu, wnioskował, że w tym wypadku jest to i jedno i drugie, co mimo wszystko go jeszcze bardziej zaciekawiło.
- Co tu robię... Hmm, po prostu nie mam nic więcej do roboty. - Rzucił jej krótki uśmiech, po czym zlustrował wzrokiem Eugonę. Domyślił się ironii, oraz stwierdził, że piekielna po prostu wykonywała czyjeś zlecenie. Tylko nie wiedział, czy zlecenie było na takiej zasadzie, że zostało zlecone właśnie jej, czy po prostu było przekazane do ogólnego wykonania, na zasadzie - komu się uda, ten zostanie nagrodzony. Ciekaw był komu na tyle należało, by oferować aż taką nagrodę, za mimo wszystko bezużyteczną Eugonę. Nie widział w niej nic specjalnego. Słaba, aktualnie ranna... Posłuszna. Ale przecież nawet posłuszeństwo nie ma aż tak wysokiej ceny.
- Interes? Nie widzę potrzeby prowadzenia jakiegokolwiek interesu. - Zaczął po chwili, bo po co mu takowy? - Jak czegoś mi potrzeba to to biorę. Nie bawię się w jakieś zabawy z piekielnymi, czy ludźmi, mając na celu wzbogacenie się. To mnie nie interesuje. Moje życie jest... Znacznie ciekawsze. - Powiedział, bo było. Robił co chciał, nie widział dla siebie żadnych ograniczeń, i jak zauważył, od jakiegoś czasu się rozkręcał, a także wyzbywał wszelkich skrupułów, co go bardzo nawet cieszyło.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Rozmowa, która działa się tuż obok Lullasy wyjaśniła parę spraw. Wiedziała, że kobieta chce skorzystać z niej jak z żywego środka płatniczego. Ale co w tym dziwnego, taki los niewolnicy. Okazało się także, że upadły z braku zajęcia po prostu postanowił iść za nimi. Czy mówił prawdę - nie wiadomo . Eugona usłyszała co chętnie chciała usłyszeć i to jej wystarczało.
Nie widząc nic interesującego w dalszym słuchaniu konwersacji, naturianka zaczęła przyglądać się gwiazdom pokrywającym niebo. Migotały, co było przyjemnym dla oka zjawiskiem. Dodatkowo, nieraz tworzyły one kształty, które można było łączyć w wyobraźni, otrzymując zaskakujące efekty. Podążała wzrokiem po całym nieboskłonie, ciesząc się tak pięknym widokiem. Tymczasem kilkanaście metrów metrów na wschód od grupy słychać intensywny bzyczenie owadzich skrzydeł, przerywane sykiem. W miejscu, z którego dochodziły dziwne dźwięki, widać było coś , co w pewnym stopniu przypominało sylwetkę człowieka. Mrok nie pozwalał dostrzec nic więcej, nie licząc chmary drobnych, skrzydlatych węży, które latały wokół tajemniczej istoty. Węże owe przypominały gnoły. Choć jakby się zastanowić, co miałyby robić te żywiące się trupami zwierzęta nad ziemią, z dala od swojego pokarmu, już nie mówiąc o interesowaniu się żywym organizmem?
Ledwo widoczna postać obracała głowę w stronę trójki istot, przyglądając się im. Przy tym co chwila chwiała się na boki, gdy trącały ją to kolejne gnoły. Smród gnijącego, martwego mięsa przyciągał je do ożywieńca, który obserwował Raylę oraz jej towarzyszy od kilku minut. Odgłosy latających węży próbujących dostać się do krwi stojącego trupa nasiliły się na tyle, by Lullasy zatrzymała się, wbijając wzrok w tamto miejsce.
- Pani, ktoś nas widzi. - Powiedziała to na tyle głośno, by zwrócić uwagę pokusy. Widzieć takie coś po środku nocy nie było normalne, przynajmniej nie dla niej. Węże naturianki w międzyczasie nadal spokojnie urozmaicały sobie czas czymkolwiek co wpadło im do malutkich główek.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- I z czystej, nieprzymuszonej woli postanowiłeś nam towarzyszyć, co? - Aż się jej wierzyć nie chciało. Trochę lat na karku już miała, przez co zdążyła nauczyć się pewnej bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie tego, że bezinteresowna pomoc nie istniała. Taka osoba, mimo wstępnych deklaracji odnośnie teoretycznego braku wynagrodzenia, zawsze miała w tym ukryty cel. Kwestią było rozpoznanie motywu i zabezpieczenie się na wypadek wbicia noża prosto w plecy, a przynajmniej tak to funkcjonowało w Piekle.
- Cóż to więc za idea zalęgła się w twej główce, hmm? - Nie oczekiwała szczerej odpowiedzi. Byłaby głupia, gdyby na takową nawet liczyła. Miała nawet kilka pomysłów na to, co też mógł mieć w myślach upadły, a nie było to nic dobrego.
- Przynajmniej podejście masz właściwe. - Branie tego co się chce, wielu takich było, a w większości przypadków ich koniec był po prostu marny. W gębie każdy mocny, lecz gdy przyszło co do czego, bieda. Ni to walczyć nie umiało, czarów również nie miotało, a na ucieczkę było za późno. Sądząc po aurze, Anioł trochę lat na karku miał, więc siłą rzeczy jakoś ta sztuka musiała mu się udawać.
- A co takiego robisz, że uważasz swoje życie za ciekawsze? - Czasami przy wykonywaniu jakiegoś piekielnego interesu można było zabawić się naprawdę nieźle, zazwyczaj kosztem innych, ale takie już ten świat był, niesprawiedliwy. Jedyne co można było zrobić, to przystosować się, innej rady nie ma.
Gdy tylko usłyszała głos eugony, leniwie spojrzała w kierunku owego "obserwatora." Zarówno on jak i chmara tych latających "cosiów" nie robiła na pokusie żadnego wrażenia. Spędziła w Piekle ogrom czasu, przez co przywykła do niecodziennych zjawisk. Wyczarowała niewielki płomyczek nieopodal owej istoty, by móc przyjrzeć się, z czym ma do czynienia. W razie czego rozszerzy ogień i na tę istotę, jeśli będzie musiała. "Chyba się dzisiaj wykończę..." Co tu dużo mówić, magii nieco dzisiaj poużywała, więc i zmęczenie zaczynało ją powoli dopadać. Nie miała jednak zamiaru dać po sobie tego poznać. Byłoby to oznaką słabości, a na to pozwolić nie mogła.
Carnivean
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carnivean »

Z czystej nieprzymuszonej woli? Ależ oczywiście, że tak. Ostatecznie nikt mu nie kazał im towarzyszyć, a że on widział ewentualne korzyści, z tego towarzyszenia im... No to grzechem byłoby nie odmówić.
- Z czystej nieprzymuszonej woli. Nie wykluczam, że jeżeli towarzyszyłbym Wam to może, w jakimś niewielkim stopniu, ta osoba której masz dostarczyć Eugonę, mi to wynagrodzi. - To była chyba jedyna wymówka, która w miarę mogła wydawać się logiczna. No i miał nadzieję, że zdoła wykiwać pokusę. Często takie najprostsze kłamstewko, które posiadało jakieś tam prawdopodobieństwo powodzenia, wystarczyło. A zawsze mógł mieć taką nadzieję. Chociaż było to ostatecznie sprzeczne z jego przekonaniami, na temat tego, że jeżeli coś chce to to bierze. W tej samej chwili też pożałował, że to powiedział. Ale czasu już nie cofnie, a piekielna może się nie spostrzeże. Oby...
- Podejście... Może i właściwe, inne dla mnie nie ma sensu, po prostu. - Stwierdził, wzruszając ramionami.
- Co robię? - Zaśmiał się - Co robię. Robię to na co mam ochotę, już chyba mówiłem. Nie widzę ograniczeń, ani też nie pozwalam sobie narzucić czyjegoś zwierzchnictwa. - No, byli tacy co próbowali, w takich przypadkach raczej już tracili oni swoich sługusów, albo raczej, to Ci służący danej osobie tracili swojego zwierzchnika. Takie życie. Co prawda, w piekle była narzucona jakaś tam hierarchia, ale będąc szczerym. Carnivean nie bywał prawie wcale w piekle. Był - no jest piekielnym, byłby chyba kompletnym ewenementem będąc piekielnym który nigdy nie był w piekle. Był, no i krótko mówiąc nie spodobało mu się to. Bardziej pasowało mu niebo, ale tam łagodnie mówiąc, nie byłby mile widziany, a zresztą, nadal zdarzają się wypadki, w których napataczają się osoby próbujące go tam sprowadzić. Ale jak widać, skoro nadal to jest, to raczej te próby nie odnoszą skutku. Po słowach Eugony szybko wzrokiem doszukał się ich "obserwatora". Wzruszył ramionami, nie było to nic groźnego. A zważając na okolicę, dość pustą, nie wydawało mu się niebezpieczeństwem takie "stworzonko". Dopatrzył też niewielki płomyczek obok tej istoty. Jak też się domyślił, wyczarowała go pokusa. Tylko jedna rzecz go zainteresowała. Na pewno nie bała się zdradzenia swojej pozycji, bo mimo wszystko - taki niewielki płomyczek było widać z jakiejś tam odległości, a ona sama jak stwierdził, raczej też wolała robić coś... Z rozmachem, więc już myśl szła dalej. Pokusie brakowało sił, lub oszczędzała je, coś podejrzewając jakiś podstęp z jego strony? Rzecz jasna nie dawał po sobie nic poznać.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

Magiczny płomień, przywołany przy pomocy magii przez kobietę rozjaśnił tamtą okolicę. To co zobaczyli nie było pocieszającym widokiem. Pierwsze, co rzucało się w oczy to fakt, iż ożywieniec nie był sam. Wokół niego tuż przy ziemi leżały inne trupy, po których pełzały hordy gnołów, ucztujące na obumarłych tkankach. w oczy rzucała się charakterystyczna, czerwona skóra trupów oraz inne cechy anatomiczne diabłów widoczne u każdego z nieboszczyków. Dla naturianki był to pierwszy raz, kiedy mogła ujrzeć te rasę, w pewnym sensie, na żywo. Słyszała o niej kiedyś, podsłuchując o czym gada arystokracja. Podobno żywe osobniki są brutalne i żądne zabić wszystko co się rusza. Te były na pewno martwe, przynajmniej w pewnym stopniu, gdyż nie objawiały żadnej z uprzednich cech.
Światło pozwalało na dokładnie przyjrzenie się każdemu z nich. Charakterystyczną, wręcz oczywistą cechą była rozkładająca się tkanka oraz wszelkie inne towarzyszące temu objawy. Po powierzchni ożywionych ciał pełzały niezliczone ilości larw much oraz gnoły żądne pożywienia. Martwe diabły nosiły różne rzeczy, większość miała na sobie ciężkie zbroje, zniszczone od rdzy oraz oręża. Niektóre były przyodziane w brudne, skórzane pancerze, które także nie były w najlepszym stanie. Wszystkie miały przy sobie oręż wszelakiej maści. Miecze, buławy, młoty bojowe i wszelkie inne. Ktoś o dobrym wzroku mógł ujrzeć dość ciekawy szczegół, który łączył wszystkie zwłoki - niektóre części ciała, jak i kończyny były przyszyte do reszty, co wskazywałoby, iż są to sługi jakiegoś nekromanty. Gdy wiatr zaczął wiać pod odpowiednim kierunkiem, eugona wraz z pozostałymi mogli odczuć nieznośny zapach padliny, który drażnił szczególnie wyczulony nos naturianki. Była przyzwyczajona do miłych zapachów, których nie brakowało w szlacheckim domu w którym kiedyś służyła, co tylko wzmacniało jej obrzydzenie tym fetorem. Rękoma bezradnie zakrywała swój nos, by choć częściowo nie czuć tego smrodu.
- Przynajmniej nas nie atakują. - Eugona stwierdziła, najwyraźniej po prostu myśląc na głos. Właśnie wtedy, jakby na zawołanie ktoś kto posiadał choćby słaby zmysł magiczny bez trudu by wyczuł jak fala energii magicznej przepłynęła z bliżej nieznanego kierunku. Nieboszczyki pod wpływem zaklęcia zaczęły powstawać z ziemi, chwytając w swoje zimne od śmierci dłonie broń. Natychmiast po tym około czterdzieści rozkładających się demonów wyruszyło na Raylę, Lullasy oraz Carniveana, wydając przy tym odgłosy przypominające jęki agonii. Uwięzione w martwych ciałach dusze demonów były skazane na wole osoby, która zapewne wydawała rozkazy z bezpiecznej odległości, co raczej nie jest niczym przyjemnym. - Gorzej być nie może, prawda? - Wężowa kobieta sama nie wiedziała czy chciała poznać odpowiedź na to pytanie. Widać tej nocy nie może być spokojnie za długo. Los miał wobec ich zupełnie inne plany.
Zagrożenie, które maszerowało na nich mozolnie wydzielało z siebie absurdalne ilości magii jak na zwykły czar ożywienia. W rzeczywistości każdy z truposzy był dodatkowo otoczony prostą, aczkolwiek skuteczną barierą, która pojawiła się wraz z falą energii. Była ona definitywnie utworzona przy pomocy dziedziny sił, co zaobserwować można było, gdy jeden z głodnych gnołów chcąc dobrać się do pokarmu odbił się od zaklęcia kilka metrów dalej. Zresztą podobnie kończyła reszta wygłodniałych gadów. Zaklęcie to było średniej siły, co oznaczało, że naprawdę potężny cios lub też wystarczająco mocne zaklęcie powinno je przełamać.
Lullasy wiedziała, że nie obejdzie się bez walki, co oznaczało dla niej że ma stać z tyłu. Nie zamierzała powtórzyć błędu sprzed jakiegoś czasu. “Pani da sobie radę. Jest silna.” Popełzła w takie miejsce, by schować się za pokusą i upadłym przed ożywieńcami. Smród wciąż dawał się jej we znaki, a ręce dużo nie pomagały. Obróciła się plecami od źródła zgnilizny, po czym odetchnęła głęboko. Nie było to już tak uciążliwe, co zawsze było jakimś pocieszeniem. Wtedy powietrze przedarło wycie. Eugona od razu rozpoznała ten dźwięk - wilki. Najwyraźniej zarówno światło, jak i intensywna woń ściągnęły jej tutaj. Nadchodziły z całkiem przeciwnej strony niż truposze, co stawiało grupę między młotem a kowadłem. Futrzaków było dziesięć. Niby mało, ale trzeba przyznać iż były to dość spore osobniki. Były pięćdziesiąt kroków dalej, cały czas zbliżając się do nich.

***

Sto metrów dalej od całego tego zamieszania stało pojedyncze drzewo, a pośród jego gałęzi siedział człowiek parający się nekromancją. Z rozkoszą patrzył na szykującą się walkę, wciąż starając się przesyłać moc magiczną do swych sług, by nie padli nagle na ziemię.
- O tak, pokażcie im wrota śmierci! - Człowiek zaśmiał się fanatycznie. Myślał, iż posiadając potężny talent magiczny będzie kimś niepokonanym, a to wszystko za sprawą ego sięgającego aż po sam szczyt nieboskłonu. I choć faktycznie, umiał więcej niż przeciętna osoba parająca się magią, daleko mu było do wielkich i potężnych tego świata. Ale niestety, biedaczek o tym nie wiedział. "Nie mogę się doczekać, aż głupcy dołączą do mej rosnącej armii ożywieńców!"
Nekromanta w pewnej części oszukiwał sam siebie. Kontrolowane przez niego truchła diabłów były niczym innym jak sługami jego mistrza, który "w tajemniczych okolicznościach" zatruł się ziołową herbatą. W końcu od tego jest okazja, by z niej skorzystać, czyż nie?
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Może i wynagrodzi, a może i nie - powiedziała, po czym wzruszyła nieznacznie ramionami. - Kto wie, co siedzi we łbie arystokraty... Zawsze możesz mu złożyć i swoją ofertę, jego głowa za "drobną" opłatą. - Mimo, iż mówiła jedno, to wyczuła pewną nieścisłość związaną z tym, co upadły powiedział wcześniej. Niby brał co chciał, a teraz ma, przynajmniej w teorii, w planach towarzyszenie pokusie w celu ewentualnej nagrody za eugonę... bardzo wiarygodna historia.
Uważnie obserwowała cyrkowe wręcz wydarzenie. Coś, co kiedyś było diabłem, a raczej diabłami, ruszyło w ich stronę. Zastanawiało ją, co też tak pokaźne grono nieumarłych piekielnych mogło robić w miejscu takim jak to. Czyżby Książę nie potrafił zadbać o porządek na swoich ziemiach? Księstwo nie mogło być aż tak wielkie, by nie móc zapanować nad tym, co się w nim działo. "Idioci, wszędzie idioci!" W sumie, to czego innego mogła spodziewać się po "władzy"?
- Kurwa, to chyba jakiś żart. - W ładniejszych słowach nie mogła określić tego, co tu się wyprawiało. Z jednej strony ożywieńcy z piekła rodem, teraz stado wyrośniętych wilków. "Co tu się do jasnej cholery wyprawia?" Czyżby wężowa kobieta była talizmanem przynoszącym nieszczęście?
- Przydałoby się skrócić o głowę tamtego pseudo czarnoksiężnika, a do tego przyda mi się dodatkowa para skrzydeł. - O przebiciu się w jego stronę raczej nie było mowy, a przynajmniej nie w odpowiednio szybkim czasie. - Czy tamten książęcy knypek sypnie złotem i tobie za fatygę nie wiem, ale sama to zrobić mogę. - Ot, drobna oferta ze strony pokusy. Skorzystała z okazji i przemieniła się w swą naturalną, piekielną formę. Nietoperze skrzydła, różki oraz długaśny ogon, Rayla w całej okazałości.
- Damy radę przerzucić ją w jakieś bezpieczniejsze miejsce? - spytała retorycznie, z uśmieszkiem na twarzy. Bez potrzeby dbania o żywot pełzającej istotki łatwiej będzie ukarać "dowcipnisia."
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości