Wschodnie PustkowiaWskażecie mi drogę?

Rozległa równina rozciągająca się we wschodniej części Opuszczonego Królestwa. Nie ma tutaj miast, a wsie, które kiedyś tu istniały stoją opuszczone. Roi się tutaj od potworów wszelkiej maści. Idealne miejsce do polowań na bestie większe i mniejsze. Jednak mało kto zapuszcza się w te rejony, nawet wprawni wojownicy rzadko wychodzą bez szwanku po podróżach w te dzikie ostępy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Leia
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Kupiec , Przemytnik , Szpieg
Kontakt:

Wskażecie mi drogę?

Post autor: Leia »

        Koła wozu toczyły się powoli, jakby robiły to za karę. Leia trzymała lejce minimalnie lżej niż wtedy, gdy jechała w dół, po nierównym terenie. Szczyty Fellarionu zostawiła za sobą. Gdyby się odwróciła, nawet ona nadal mogłaby je zobaczyć, ale miała lepsze rzeczy do roboty. Rozglądała się, licząc na to, że pośród rozmazanych pni i koron drzew ujrzy aury humanoidalnych istot. Miała nadzieję, że usłyszy jakąś rozmowę, wyczuje odróżniający się zapach. Nie uśmiechała jej się wizja, że spotkany parę dni temu wędrowiec sobie z niej żartował. Co zrobi, jeśli kłamał i nie znajdzie tu żadnych przewodniczek? Pierwszą myślą było „Znajdę go i porachuję mu kości”, ale ta opcja z miejsca odpadała, bo pewnie już nigdy się nie spotkają. Zresztą co prawda poczułaby ogromną satysfakcję, ale nijak nie rozwiązałoby to jej problemu.
        Czy była w stanie trafić do Arturonu w pojedynkę? W samym mieście już kiedyś była razem z kilkoma innymi handlarzami, ale wówczas przyjechała do niego od strony Równiny Drivii, przeciwnego kierunku niż zamierzała teraz. Nieznane i nieprzychylne tereny, znajomość geografii Lei zdecydowanie niewykraczająca poza przeciętną i brak jakichkolwiek towarzyszy. Wszystko przemawiało za tym, że jeśli nikogo tu nie znajdzie, będzie miała kłopoty. Oczywiście nieraz musiała wychodzić z większych, a w niektóre pakowała się wręcz celowo, ale wyjątkowo nie uśmiechała jej się samotna podróż nieznanymi drogami.
        Trzy osoby. Szukała trzech osób. Mężczyzna stwierdził, że Leia powinna się z nimi dogadać, bo tak samo jak ona mają w sobie coś ze zwierząt, ale nie uściślił, jak konkretnie wyglądają. Szukała zmiennokształtnych czy naturianek? Irytowało ją to, jak mało miała informacji, musiała jednak przejść nad tym do porządku dziennego. Na pewno je znajdzie.
Awatar użytkownika
Hikari
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje: Przewodnik , Wędrowiec , Badacz
Kontakt:

Post autor: Hikari »

Ostatnie zlecenie, jakie dostały dziewczyny było okropne. Ich klient okazał się marudą, jakiej ten świat nie widział. Na dodatek bezczelny, próbował bez pozwolenia dosiąść Mirandę, ukraść pióro Hikari a Zycie jako, iż uznawał ją za człowieka, wciąż szeptał obleśne żarty. Na szczęście udało im się go w miarę sprawnie odstawić do Fargoth, choć chyba każdej gdzieś w głowie przebiegała myśl, czy by go naumyślnie nie zgubić na jakichś bagnach, czy innym miejscu wątpliwej reputacji. Jednakże cierpliwość się im opłaciła, bo zapłacił chyba potrójnie. Mogły zaszaleć w mieście. Choć zgodnie uznały, że na pewno nie w tym samym co on więc ruszyły na północny zachód od Fargoth. Zważywszy na Zytę, postanowiły być w pobliżu rzeki Nefari. Po drodze zatrzymywały się jeszcze w okolicznych stawach i jeziorkach, ponieważ miały kawałek drogi do przejścia.

- A jakbyśmy ci w wiadrze wodę nosiły, to znaczy Mira by nosiła, w końcu ma dużo miejsca na grzbiecie – zaproponowała Hikari, nie zważając na zdanie centaurzycy.
- Nie wejdę przecież do wiadra! – prychnęła syrenka.
- Ale możemy cię oblewać wodą!
- A czy ja ci na jakieś zielsko wyglądam?! To tak nie działa!
- Dziewczyny! – krzyknęła czterokopytna, powstrzymując zaogniającą się kłótnię – Zyta musi się cała zanurzyć i już nieraz o tym rozmawiałyśmy Hikari.
- Nom… - harpia przewróciła oczami, po czym po kilku machnięciach skrzydłami, wzbiła się w powietrze. Zwykle tak robiła, gdy coś ją denerwowało, wiatr muskający jej twarz i burzący włosy przyjemnie relaksował.

Spędziła większość dnia w powietrzu, lądując tylko wtedy gdy musiała. Bardzo się lubiły z Zytą, ale mimo wszystko czasem działały sobie na nerwy jak to przyjaciółki. Na całe szczęście zawsze była Mirandą, zawsze opanowana i znająca wyjście z każdej sytuacji, przynajmniej tak ją widziała Hiki.
Nim dotarły do rzeki, minęły dwa dni, nie były one zbyt ciekawe. Nawet nie natknęły się na jakieś ciekawe okazy botaniczne. Ale może to i lepiej? Po ostatniej „intrygującej roślince” wszystkie trzy miały swędzącą wysypkę, ponieważ okazała się ona jakąś odmianą trującego bluszczu. Przynajmniej było dość ciepło, lato powoli się kończyło, ale wciąż można było spędzać noce pod gwiazdami bez cieplejszego odzienia.
W każdym razie gdy do ich uszu dotarł szum wody, Zyta natychmiast pobiegła się zanurzyć. Ostatnio nie miała okazji porządnie popływać, a teraz mogła do woli.

- Teraz to możemy się ścigać – rzuciła wyzwanie harpii i centaurzycy.
- Naprawdę myślisz, że uda ci się wygrać z tymi dwoma cudeńkami? – spytała czarnowłosa, z dumą prezentując swoje skrzydła.
- A i owszem – stwierdziła prowokująco, po czym spojrzała na brunetkę błagalnie.
- Ehh… No dobra – stwierdziła z uśmiechem i zawołała – Start! - Ruszyła galopem, zostawiając za sobą tumany kurzu i zaskoczone dziewczyny.
- Ej! – zawołały równo i natychmiast włączyły się do wyścigu.

Dziewczyny szybko dogoniły czterokopytną i przez dobrą chwilę pędziły w miarę równo. Przerwała to harpia, która zaczęła wychodzić na prowadzenie oraz Zyta zostająca nieco w tyle. W końcu zatrzymały się przy jednym z większych drzew.
- Ha! Mówiłam, że jestem najszybsza, nie ma ze mną równych – przechwalała się Hikari.
Syrenka przewróciła oczami i już miała coś powiedzieć, gdy spostrzegła czyjąś sylwetkę w oddali.
- Ej, ktoś tu jest! – wyskoczyła z wody, zamieniając ogon na parę nóg i nie zważając na przemoczoną spódniczkę ani reakcje Miry, pobiegła do ów osoby i krzyknęła w jej stronę pewnie – Cześć! – widziała, że to najpewniej jakaś zbłąkana duszyczka. Gdyby to był mężczyzna, pewnie poczekałaby na centaurzyce i Hiki ale innej kobiety się nie bała, a nawet naiwnie wierzyła, że taka jej na pewno nie skrzywdzi.
Awatar użytkownika
Leia
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Kupiec , Przemytnik , Szpieg
Kontakt:

Post autor: Leia »

        Leia zaczynała już, trochę mimo woli, wymyślać wszystkie możliwe sposoby na odnalezienie żartownisia i uprzykrzenie mu życia tak bardzo, jak tylko się da. Właśnie zastanawiała się, jak bardzo czasochłonne będzie złapanie pół tuzina skunksów i wpuszczenie ich do pomieszczenia, w którym znajdował się domniemany kłamca, ale została wyrwana z tych rozmyślań głośnym przywitaniem.
        Rozejrzała się zdezorientowana. Jak to zwykle w jej przypadku bywało, najpierw dały o sobie znać inne zmysły, a dopiero na końcu oko zauważyło zbliżającą się sylwetkę i dwie znajdujące się w tyle. Leia zmrużyła oczy. Dziewczyna znajdująca się najbliżej nie miała żadnych zwierzęcych atrybutów, o których wspominał wędrowiec, ale to przecież o niczym nie świadczyło, wiele ras mogło zmieniać swoją formę. Zapach nie pozostawiał wątpliwości, że Syllis miała do czynienia z naturianką. Czyżby plan ze skunksami okazał się niepotrzebny?
        - Witaj, słońce. - Na twarz lisołaczki wkradł się uśmiech, a ogon lekko się uniósł. - Już się bałam, że nikogo tu nie znajdę.
        Trzy osoby o pasujących do wytycznych aurach. Leia nie była pewna, ale postacie znajdujące się trochę dalej zdawały się nie mieć w pełni ludzkich kształtów. Jedna... tak, bez wątpienia jedna z nich miała cztery nogi, a druga albo bardzo dziwne rękawy, albo skrzydła, ze swoim wzrokiem lisołaczka nie była pewna. Wszystko się zgadzało, nic też nie wskazywało na to, że miała do czynienia z bandytami. Postanowiła zachować czujność, ale jednocześnie zagrała w otwarte karty:
        - Miałam w tej okolicy spotkać kogoś, kto mógłby mi wskazać drogę. Czy to możliwe, że chodziło o was? Chyba pasujecie do opisu.
Awatar użytkownika
Hikari
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje: Przewodnik , Wędrowiec , Badacz
Kontakt:

Post autor: Hikari »

- Oh, jak ty ładnie do mnie mówisz – zachwyciła się Zyta. Zdecydowanie częściej spotykały jakichś gburów i wredne typy, niż takie miłe istotki. – To już się nie musisz bać, bo nie znalazłaś jednego ktosia, a aż trójkę ktosiów – mówiła żywo i wesoło.

Na wieść o tym, że lisołaczka kogoś szuka, rozpromieniła się jeszcze bardziej. Natychmiast w serdecznym geście położyła dłoń na jej ramieniu i zaczęła prowadzić w stronę Hikari oraz Mirandy.

- Tym się właśnie zajmujemy – odparła syrenka – nazywam się Zyta, możesz na mnie liczyć w kwestii wodnych przepraw, a nawet podwodnych. Choć nie wydaje mi się, że to jest akurat to, o czym myślisz – ukradkiem zerkając na jej lisią kitę. Na pewno nie chciałaby jej zamoczyć, ale nie chciała być niegrzeczna, więc zachowała te przemyślenia dla siebie.

Gdy podeszły bliżej, pełna entuzjazmu blondynka stanęła przy centaurzycy, wskazując ją aż obiema rękami, niczym handlarz na targowisku zachęcający ludzi do zakupienia jakiegoś nowego towaru o niesamowitych właściwościach.

- To Miranda, czyli ta, dzięki której wspólnie działamy już od lat. Trochę botaniczny świr, ale da się przeżyć – szepnęła. – No i czasem pozwoli na sobie jechać – dodała jeszcze ciszej.
- Zyta… - Brunetka nieco się oburzyła, bo doskonale to usłyszała. Na dodatek czuła się nieco zażenowana zachowaniem syrenki, niektórych ta jej wewnętrzna energia działała niczym magnes, choć bywało i tak, że odstraszała.
- A to jest Hikari, najszybszy lotnik tego stulecia! Stulecia? Co tam! Milenium! – zachwalała.

Harpii oczywiście zrobiło się bardzo miło, lubiła słuchać takich pochwał. Nawet jeśli wiedziała, że w tym momencie Zyta robi to głównie by dobrze wypaść przed potencjalną klientką. Tak czy siak, z uśmiechem pomachała do lisołaczki skrzydłem.

- Tak… - zaczęła Mira. – Jesteśmy do twojej dyspozycji. Powiedz, w jakie miejsce chciałabyś się udać? – spytała ze spokojem i opanowaniem tak drastycznie różniącym się od zachowania morskiej naturianki.
- Wybaczcie, że się jeszcze wtrącę, ale muszę to powiedzieć. Masz niesamowite oczy – powiedziała Zyta ku niezadowoleniu Mirandy. Nie lubiła, gdy ktoś jej się wcina w rozmowę.
Awatar użytkownika
Leia
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Kupiec , Przemytnik , Szpieg
Kontakt:

Post autor: Leia »

        Udało się. Wyglądało na to, że znalazła osoby, których szukała.
        – Nietaktem byłoby mówić brzydko do kogoś tak ładnego – rzuciła lekko i z uśmiechem wymalowanym na twarzy, po czym zostawiła wóz i ruszyła tam, gdzie poprowadziła ją blondynka. – To prawda. Myślę raczej o drodze lądowej.
        Stanęła przed pozostałymi naturiankami. Powstrzymała się od komentarzy, zamiast tego skupiając się na zapamiętaniu imion i podanych informacji. Według niej każdy szczegół był na wagę złota, poza tym zapowiadało się na to, że miała z nimi spędzić sporo czasu – im szybciej je pozna, tym lepiej. Przysłuchiwała się, jedynie raz lub dwa parskając krótkim śmiechem. Sama należała do osób ekstrawertycznych i rozmownych, więc cieszyła się, że trafiła na tak gadatliwą i – na to wyglądało – prostolinijną osobę jak Zyta. Miranda zdawała się być tą poważniejszą i trzymającą się zasad. Największą zagwozdkę Leia miała z na razie z cichą Hikari. Ale nic to – jeszcze pozna całą trójkę bliżej. A, prawdę mówiąc, właśnie sobie uświadomiła, jak bardzo jej brakowało dłuższego bycia przy konkretnych, tych samych jednostkach. Uwielbiała ludzi i nieludzi, lecz powierzchowne relacje nie mogły zastąpić lepszego poznania nowych osób. Oczywiście o ile nie pośpieszyła się z werdyktem i faktycznie nie miała do czynienia z odbębniającymi swoją robotę, milczącymi przewodnikami, ale na to się nie zapowiadało.
        – Och, dzięki. – Znowu uniosła kąciki ust do góry. Zastanawiała się, czy Zyta nie zmieni zdania, gdy zauważy, że z lewym okiem jest coś nie tak. Lisołaczka nie zamierzała go chować pod włosami. – Nie są idealne, ale lubię je – przyznała.
        Nieraz złorzeczyła na swój utrudniający życie wzrok, a jeszcze częściej na czarnoksiężnika, który ją tak urządził. Mimo to cieszyła się, że są, jak to określiła Zyta, niesamowite. Wyjątkowe. Były utrapieniem, ale jej kochanym utrapieniem.
        Objęła spojrzeniem całą trójkę. W drodze będzie miała jeszcze mnóstwo czasu na pogawędki, teraz musiała ustalić szczegóły. Tu wkraczały pieniądze, a Leia niczego nie traktowała tak poważnie jak pieniędzy.
        – Do Arturonu, tego miasta nad Morzem Cienia. Widzicie, jestem kupcem. To dobre miejsce dla kogoś takiego – powiedziała, uznając, że powinna dać ogólny obraz sytuacji. Wóz handlarza działał na wyobraźnię mniej lub bardziej przypadkowych osób spotykanych po drodze. Zdarzało się, że przewodnik wolał się nie narażać i odmawiał lisołaczce usługi. Póki co wolała grać w otwarte karty. Do pewnego stopnia. – Lądem. Na tyle bezpiecznie, na ile to możliwe na tych terenach. – Wyjęła z kieszeni mieszek. Jeden z trzech, jakie miała bezpośrednio przy sobie. Przerzuciła go z ręki do ręki. Monety zabrzęczały. – Wchodzicie w to? Jaka jest wasza cena?
Awatar użytkownika
Hikari
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 3 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje: Przewodnik , Wędrowiec , Badacz
Kontakt:

Post autor: Hikari »

Syrence aż cieplej się na serduszku zrobiło, komplementy słyszała często, ale zwykle miały charakter co najmniej obleśny i zazwyczaj były pełne podtekstów. Właśnie dlatego wolała przewodzić kobietom, no może, wykluczając ten jeden wyjątek, na który kiedyś miały nieszczęście wpaść. Tymczasem Miranda zamiast na pogaduchach skupiła się na poważnych sprawach i ich zleceniu.

- Nie będzie problemu – stwierdziła centaurzyca. – Tylko pytanie, czy wolałabyś iść dłuższą, ale łatwiejszą drogą, czy krótszą, ale przez wzgórza? Jeśli chodzi o bezpieczeństwo jest podobnie tylko, że ta druga jest nieco trudniejsza – dopytała. Dobrze pamiętała trasę. W tych rejonach często trafiali się zagubieni wędrowcy pragnący dotrzeć do jakiegokolwiek miasta albo inne podejrzane osobistości szukające swego celu. Kupcy oczywiście również, na nich, chociaż można było liczyć w kwestiach zapłaty – To będzie sto pięćdziesiąt ruenów – powiedziała bez wahania. Nieraz trafiali na takich, co obiecywali, błagali, że jak dotrą do domu to zapłacą, a potem był z tego cały guzik, bo słuch po nich zaginął.

Hikari tymczasem obleciała cały wóz lisiej handlarki próbując dojrzeć co też ciekawego tam wiezie, a następnie wylądowała obok niej.

- Dla wozu i konia chyba lepiej będzie wędrować po równinach – stwierdziła harpia. – Powinnyśmy się wyrobić w niecałe dwa tygodnie, przy dobrych wiatrach może nawet tydzień – powiedziała to takim tonem, jakby wzięła sobie to za wyzwanie.
- Nie zapominaj, że w wędrówce muszą być przerwy – wtrąciła się Zyta.
- No tak… - Hiki przewróciła oczami, sama byłaby zdolna lecieć lub wędrować niemal bez wytchnienia byle przybyć na czas, niekiedy nawet jej się zdarzały podobne sytuacje i zwykle odbijały się na jej zdrowiu. Teraz przynajmniej Mira i Zyta nieco ją hamowały, była im wdzięczna, ale w życiu by tego nie przyznała. – A co do postojów, to zwykle zatrzymujemy się gdzieś przy stawach i jeziorach, uroki bycia syreną – naturianka wskazała skrzydłem na jasnowłosą koleżankę. Jedna z białych lotek akurat się tak ułożyła, że nawet po części przypominała palec wskazujący.
- Dziewczyny… - upomniała je centaurzyca, bo zaczynało się między nimi rodzić napięcie, co było wysoce niestosowne skoro właśnie dostały zlecenie. – Wybacz im, młode są – przeprosiła zmiennokształtną i zdała sobie sprawę z braku oczywistej informacji. – A jeśli można wiedzieć, jak brzmi twoje imię?

Po dogadaniu najważniejszych kwestii Mira wyjęła ze swojej skórzanej torby na ramię zwój z mapą, aby upewnić się co do słów harpii i kierunku. Westchnęła ciężko, widząc niebywale koślawy napis „Arturon”. Przez tę nieczytelność miała problem z jego znalezieniem. Nie zamierzała jednak krytykować ich głównej kartografki, w końcu pisanie ptasimi szponami raczej nie należało do łatwych.

- Będziemy się kierować na wchód, lekko odbijając na północ – poinformowała klientkę.
- A ja mogę powozić – zaoferowała się Zyta. – Chyba że wolisz sama – dodała po chwili namysłu.
- To, co ruszamy? – spytała lekko zniecierpliwiona Hiki, która aż rwała się do kolejnej podróży.

W tym momencie oczy całej trójki spoczęły na lisołaczce, oczekując jej odpowiedzi. Hikari zniecierpliwiona podleciała w górę i rozejrzała się po okolicy. Dostrzegła całą hordę kościejów, kierujących się w ich kierunku. Wprawdzie były jeszcze spory kawałek od nich, ale z każdą chwilą ten dystans się zmniejszał. Naturianka wróciła na ziemię.

- Słuchajcie, mamy mały problem — zaczęła Hiki i przytoczyła koleżankom oraz nowej znajomej obraz sytuacji, w jakiej się znalazły.

Po wstępnych ustaleniach Miranda zarządziła, że odprowadzą Leie w bezpieczne miejsce i tak też zrobiły. Znalazły jaskinię, której korytarz kończył się dość szybko, ale wejście do niej było łatwe do zasłonięcia i przeczekania tego marszu nieumarłych. Oczywiście Zyta pierwsza zaoferowała pomoc w tej kwestii i cała trójka ruszyła po jakieś materiały. Po drodze jednak napotkały pierwsze szkielety, które skutecznie uniemożliwiły im powrót do lisołaczki i bezpiecznego schronienia. Jedyne co im pozostało to brać nogi za pas. Jedyne co pocieszało teraz harpię to fakt, że może w ten sposób odciągną część tych stworów od nieznajomej, tylko to pozwalało w miarę uspokoić sumienia, opuszczenia zagubionej duszyczki w takim momencie.

Ciąg dalszy: Hikari
viewtopic.php?f=70&t=3997
Zablokowany

Wróć do „Wschodnie Pustkowia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość