Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

        - Dobrze powiedziane, Aki. Facet bez zadrapania to nie facet, ale żeby od razu tracić rękę, to już lekka przesada. - Zaśmiał się rozbawiony z własnego kalectwa, bo co innego miałby zrobić? Dalej użalać się nad sobą jak jakiś dzieciak, biadoląc o tym jaki świat jest zły i dlaczego się uwziął akurat na nim. Nie odzyskiwał takim zachowaniem utraconej kończyny, a jedynie martwił, bądź psuł humor innym w swoim otoczeniu, ewentualnie wszczynał niepotrzebne awantury. Nie wiedział czy to należało do tych zmian, o które niejednokrotnie prosiła jego wybranka, ale nie wątpił, że to będzie odpowiednie na początek. - I stary jesteś - wyszczerzył się podstępnie zerkając na berserka kątem oka. - Mężczyźni w twoim wieku za moich czasów już dawno mieli pozakładane rodziny i pomagali w opiece nad gromadką swoich dzieci. - Wyznał z tajemniczym uśmiechem i oblizał sobie lekko pysk, wspominając tamte czasy i scenkę, która właśnie stanęła mu przed oczami, a o której nie zamierzał mówić swoim towarzyszom.
        - O toporek się nie martw, jak wrócimy do karczmy dostaniesz ode mnie dwadzieścia złotych gryfów odszkodowania - odpowiedział mu poważnym, acz łagodnym tonem, zmieniając się w człowieka, gdy już dotarli do jaskini.

        Uśmiechnął się do smoczycy widząc jak ta z zaciekawieniem przypatruje się temu, jak gad przygotowuje dla niej maść. Widział jej nieprzekonany co do tego wyraz pyska, ale nic nie powiedział, a tym bardziej nie przerwał czynności.
        - Wiem, że regenerujemy się szybciej i jesteśmy wytrzymalsi. To nie przyśpieszy gojenia, ani nie złagodzi bólu, jedynie oczyści ranę i ochroni ją przed zabrudzeniem i bakteriami. - Odpowiedział, po czym przystąpił do smarowania jej grzbietu. Serce mu krwawiło słysząc odgłosy bólu wydawane przez ukochaną i żałował, że w ogóle wpadł na pomysł, aby odkazić rany partnerki, ale nie mógł się już z tego wycofać. Źle się przez to czuł, nawet w pewnym momencie zrobiło mu się słabo z rozpaczy, na szczęście szybko skończył.

        Zwierzakiem, chcącym go odgonić od dziewczyny, wcale się nie przejmował, a nawet pogłaskał go na koniec, kiedy już skończyli z Akim i właśnie mieli zamiar na nowo owinąć żaglem jej grzbiet. Gad miał żałosny i pełen wyrzutów wyraz twarzy. Cierpiał razem z nią, kiedy ją smarował, dlatego po prostu poddał się jej, dając się przewrócić na ziemię i przygnieść łapą. Odetchnął ciężko chcąc z siebie wyrzucić wszystkie negatywne emocje i wyciągnął w stronę pyska ukochanej swoją lewą dłoń, aby pogładzić ją delikatnie po czarnych łuskach. Patrzył na nią ze skruchą i miłością. Wiedział, że powalenie go było jedynie droczeniem się z jej strony, a nie jakąś karą. Lekko się uśmiechnął, aby nie martwić wybranki i trwał w ciszy, dając jej wsłuchać się w swój spokojny i równy oddech oraz bicie serca.

        Kiedy odeszła na polanę, on rzucając jedynie przelotne spojrzenie Akiemu, dając do zrozumienia, że chce zostać sam, powędrował wgłąb jaskini z niewielką ilością maści na kawałku kory, jakby w miseczce. Skrył się za jakimś głazem, pod którym usiadł i odwiązał bandaż z koszuli, który o mało nie przesiąkł krwią. Widział dobrze, że rana po odgryzionym kikucie już nie krwawi i powoli się goi. Nie chciał jednak pokazywać światu paskudnie wyglądającego miejsca po kończynie, w którym bez trudu można było dopatrzyć się jaśniejszych punktów sugerujących kości i oczywiście tkanki mięśniowej. Wziął kilka głębszych oddechów po czym powlókł ranę tym samym co Isambre mazidłem. River jednak zacisnął mocno zęby aby nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku mogącego zaalarmować smoczycę, że coś jest nie tak. Nie miał pojęcia, że widziała jak ten odgryza sobie pozostałość po prawej ręce, by wyrównać to miejsce z bokiem swojego torsu. Miał obecnie tylko jeden problem. Nie miał czym się na nowo opatrzyć, ale po chwili to zrobił, odwracając fragment koszuli jedynie na inną stronę.

        - Jeśli nie macie nic przeciwko po wyzdrowieniu Isy wrócimy do miasta. Muszę zabrać z karczmy swoje rzeczy, a po tym możemy ruszyć w głąb kontynentu. Niestety będziemy musieli się z tobą rozstać Aki kiedy dojdziemy do Smoczej Przełęczy, ponieważ mamy zamiar odwiedzić jej rodziców. A wierz mi, nie chciałbyś poznać mojego teścia - Zaśmiał się, kiedy już był z nimi z powrotem i dziobał bez przekonania kawałek foczego mięsa, które właśnie sobie wziął do zjedzenia. Chibi myszkował cały czas w krzakach, na co wskazywało ciągłe szeleszczenie z nich dochodzące i niekiedy pojawienie się końcówki białego ogona.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Gdy było już po wszystkim, Aki rozłożył się na trawie, podkładając sobie ręce pod głowę. Dzień był nad wyraz udany, słońce ani nie piekło, ani nie było go za mało. Przeciskało się leniwie przez zadaszenie z liśćmi nad jego głową, nakrapiając mu twarz i tors. Smoczyca wylegiwała się nieopodal, w pełnym słońcu. Owinięta poszarpanym żaglem i kawałkami masztu wyglądała dość dziwnie, ale berserk wiedział, że bez tego nie wróciłaby szybko do zdrowia. Domyślał się tylko, jak umiejętność lotu musi być ważna dla smoków. Na pewno spędzają w powietrzu jedną trzecią swojego życia, po za zakładaniem skarbców lub napadaniem na wioski. Oczywiście o to ostatnie wyspiarz ich nie podejrzewał, z racji tego, że Turmalia nadal stała na swoim miejscu, ale w baśniach i legendach, które słyszał musi być sporo prawdy o tych ziejących ogniem jaszczurach.

- Mnie się nie śpieszy do zakładania rodziny - mruknął berserk na kąśliwą uwagę Rivera, po czym uśmiechnął się sam do siebie. - Choć muszę przyznać, że moja najstarsza siostra urodziła się, kiedy ojciec miał zaledwie szesnaście lat i nigdy nie uznał tego za błąd. Jak się nad tym zastanowić, ojciec nigdy nie przyznawał się do błędów osobą z poza rodzinnego kręgu. Zawsze zgrywał hardego, niczego się nie bał, a kłopoty rozwiązywał siłowo. Ale nie, niegdy, nawet w rozmowie w cztery oczy nie powiedział mi, że żałuje stworzenia rodziny w tak młodym wieku. Podobno to dzięki temu znalazł swoje wartości w życiu. Niestety ja nie jestem jeszcze taki skłonny do posiadania dzieci. Nie czuję się gotowy, to raz, a dwa nie mam nawet kobiety. W domu oczywiście czeka na mnie kilka córek jarlów z innych kalnów, ale małżeństwo z przymusu i bez przekonania to nie droga, którą chcę podążać.

Następnie Aki popatrzył za małym stworkiem. Chibi ze śmiechem na ustach wskoczył w karzaki malin, zbierając do pyszczka tyle ile był w stanie, po czym zmieniał miejsce i tak w kółko. Jego białe futerko migało między liśćmi, co chwila podskakując, gdy coś znalazł. Berserk zastanawiał się ile on ma energii. Co chwila albo biegał, skakał i turlał się w ramionach smoczycy albo spał i jadł, pomijając oczywiście jego ataki na Rivera. Wyglądało na to, że Chibi prędko mu nie odpuści, a nawet jeśli to już nie będzie między nimi tego samego szacunku, który Aki widział w karczmie.

- Jeżeli Isambre jest miła, to zakładam, że jej ojciec również - zaśmiał się po chwili w stronę smoka, lekko zdziwiony, gdyż nie widział żeby odchodził, a stał w zupłenie nowym miejscu. - Ale mogę się mylić, bez urazy. Jednak podróż wgłąb kontynentu to dobry pomysł. Tam nikt nie będzie znał tego tatuażu i faktów na temat mojej rodziny. Po za tym zawsze byłem ciekawy stałego lądu. Wyspy opływa woda ze wszystkich stron, co, kiedy patrzysz na to codziennie, robi się nudne. A tutaj przygoda na każdym kroku. Ledwo was poznałem, a już uniknąłem dwukrotnego aresztowania, napiłem się miodu, babrałem się po kolana w błocie oraz zaliczyłem bójkę z gadem. Jednakże rozumiem twoje obawy, ojcowie potrafią być sceptyczni. Dlatego, kiedy się ze wszystkim uwiniemy, możecie mnie zostawić w najbliższym mieście od Smoczej Przełęczy.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Przysłuchując się rozmowie Akiego i Rivera, Isambre nadal trwała w bezruchu, ogrzewana promieniami słońca. Odpoczynek należał się jej, jak psu buda, zwłaszcza, że po awaryjnym lądowaniu nie doszła jeszcze do pełnej sprawności. Z czasem jednak zaczęło brakować jej ruchu, smoczyca chodziła niespokojna w kółko, zerkając co jakiś czas to na Chibiego, to na swoich towarzyszy. Maluch najwyraźniej dobrze się bawił wśród zarośli, gdyż najedzony, zaczął ganiać pojedyncze motylki, próbując złapać je w swoje małe łapki. Owady były jednak dużo szybsze i cwańsze niż on i cały czas mu uciekały. Nie zniechęciło to jednak stworka, który śmiał się i skakał wśród latających żyjątek.

Widząc, jak jej ukochany odchodzi gdzieś na bok, Isambre chciała pójść za nim. Poczuła wewnętrzną potrzebę przytulenia się do smoka, nie zważając na bandaże i szyny na skrzydłach. Chciała, by River ją objął i ucałował, a później utulił do snu. Coś jednak sprawiło, że smoczyca nie spełniła swoich chęci, a jedynie gapiła się na powracającego z jaskini gada. Koszula na jego ręce była sztywna od zaschniętej krwi i ciasno owijała się wokół kikutu, który smok dodatkowo sobie przygryzł. Ciarki przeszły jej po plecach, kiedy przypomniała sobie ten widok: smoka odgryzającego sobie resztki kończyny. Była wtedy jeszcze na niego zła i postanowiła nic z tym nie robić. Przynajmniej chwilowo.

- Nie sądzę, żeby tata miał coś przeciwko Akiemu - powiedziała po chwili Isambre, siadając na trawie między nimi. - Wychował się na dalekiej północy, więc najszybciej dogadałby się z krasnoludem, ale ludzi jako tako trawi. Tylko z tobą ma problem - dodała, cmokając ukochanego w policzek. - On nie jest zły, tylko bardzo zdystansowany do świata. Podchodzi z rezerwą do wszystkiego i nikomu nie ufa. I nie musisz się go tak obawiać. Przecież będzie tam moja matka i go okiełzna. Po za tym jeszcze się zdążycie polubić lub przynajmniej nie po zabijać.

- A ja jestem zdrowa - poprawiła na koniec Isambre, wstając i udając się w stronę lasu na spacer. - Pokiereszowana, ale zdrowa i idę właśnie spróbować zakryć to wszystko suknią.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

        Chciał na spokojnie jeszcze chwilę podogryzać berserkowi i pokonwersować z nim po przyjacielsku o sprawach nieważnych, jednakże wbrew oczekiwaniem gada rozmowa zeszła na bardzo niebezpieczny temat o ojcach i zakładaniu rodziny. O pierwszym River chciał zapomnieć i nawet nie podejmować dyskusji obawiając się, że mógłby powiedzieć za dużo, albo pogrążając się we wspomnieniach, wściec się i stracić nad sobą kontrolę, a tego nie chciał. Drugą sprawę wolał przemilczeć dla własnego bezpieczeństwa. Wiedział, że Isambre marzy się stworzenie prawdziwej rodziny z ganiającymi bachorami, a on pragnął jedynie świętego spokoju i spędzenia czasu z ukochaną, co wykluczało się z tym pierwszym. Wciąż wątpił w to, że byłby dobrym ojcem, przez co zamierzał pojawienie się potomków odwlekać w czasie jak najdłużej, nie chciał jednak robić partnerce przykrości swoimi odczuciami, ponieważ czuł, że powinien ją uszczęśliwiać każdego dnia. Poza tym czym jest miłość bez poświęceń?

        - Kobieta jest jak śmiertelna choroba. Kiedy już cię dopadnie i się jej poddasz to już nie ma dla ciebie ratunku bracie, razem z nią umrzesz. - Zaśmiał się komentując tylko tą jedną kwestię. Podejrzewał, że zapewne smoczyca się obruszy i gad oberwie po głowie za swoją filozofię, ale nie mógł się powstrzymać przed powiedzeniem tego, a w język nie zamierzał się gryźć, bo po co sprawiać sobie ból i to jeszcze przez tak genialny dowcip.

        Wracając do nich poczuł na sobie spojrzenie wybranki swojego serca i się do niej czule uśmiechnął, nie zdając sobie sprawy z tego na czym ona dokładnie skupia swój wzrok i co obecnie zaprząta jej myśli. Dosiadł się do nich i podjął temat planów związanych z ich kolejnymi poczynaniami, po wydobrzeniu czarnołuskiej. Nie przerwał odpowiedzi żadnego ze swoich towarzyszy i wyszczerzył w niemiłym, podstępnym i złowrogim uśmiechu swoje zęby.

        - Ja ludzi też potrafię strawić - powiedział z rozbawieniem zerkając w stronę Akiego i ze smakiem oblizując sobie usta, uprzednio poczekał aż ten zwróci na niego uwagę. - No tak bo wielki zły smok odbiera mu córkę i przez to wszyscy są lepszymi przyjaciółmi tylko nie bydlak, który miał czelność uwieść i zawrócić w głowie jego małej, niewinnej i bezbronnej księżniczce. - Przewrócił arogancko okiem, ale wciąż nie zmienił grymasu, który jedynie lekko zbledł. - Jeśli będziesz chciał poznać więcej smoków, nie ma problemu, ale z góry zamawiam sobie tors - odparł z entuzjazmem połyskującym w oku i nachylił się do wyspiarza. - To tak na zaś, jakby kochany ojczulek miał jednak zamiar cię zjeść, wolę od razu zaklepać to co najlepsze, a wierz mi nie ma nic lepszego na świecie, niż soczyście spieczona skórka i chrupiące w zębach kosteczki od żeber. Cała magia polega na tym, że mięso nie wyschnie za szybko przez krew z serca i płuc, a do tego smaku dodają jeszcze bebechy. - Szepnął do niego wyszczerzając się szeroko, brakowało jeszcze tylko tego, żeby mu ślina zaczęła cieknąć z ust na samą myśl o takich delikatesach. Ostatecznie wybuchnął rozbawiony śmiechem, aby młodzian myślał, że żartuje, choć po części River mówił śmiertelnie poważnie, co potwierdziło jedynie burczenie w jego brzuchu.

        Poklepał berserka po ramieniu starając się opanować śmiech i spojrzał na Isambre przybierając poważny wyraz twarzy.
        - Zdrowa jesteś, lecz nie w pełni sił. Powinnaś odpoczywać, ale nie zmuszę cię do zostania w jednym miejscu. - Odezwał się do niej zastanawiając się czy dać jej chwilę samotności, czy może jednak z nią iść. Raz zostawił ją samą sobie i oboje skończyli w więzieniu. Skrzywił się z niesmakiem na to wspomnienie i skupił się na skutkach swojej wcześniejszej decyzji o pozostaniu. Wtedy prawie z sobą kopulowali po raz pierwszy jednak on to zniszczył przez to, że odmówił zachowując się jak dżentelmen. Zamyślił się na dłuższą chwilę, a po tym wyszczerzył się podstępnie w jej stronę. - Może ci pomóc? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku.

        Chibi spojrzał podejrzliwie w stronę jaszczura i cicho zawarczał. Nie wiedział jednak co miałby zrobić, dlatego postanowił jedynie poczekać na obrót zdarzeń, a na razie jego uwaga padła na berserka, w którym obecnie widział nowy obiekt do zabawy.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Po wysłuchaniu smoka, młody wyspiarz zatarł ręce i podłożył je sobie pod głowę, obserwując płynące po niebie chmury.
- Bardzo śmieszne - powiedział w końcu, rzując długie źbło trawy. - Zmień lepiej dietę, bo ludzkie mięso kiedyś ci zaszkodzi. Sam nie wiem, jak można zjeść człowieka. To okrutne. Słyszałem o kanibalach, ale z tego co mi wiadomo są to pojedyńcze przypadki i zazwyczaj objawiają się u pustelników. Mogę założyć się o kufer złota, że następny smok, którego spotkam będzie przeciwnikiem jedzenia ludzi. Razem zamieszkujemy tę krainę, więc po co się nawzajem zjadać?

Następnie Aki zerknął w stronę Isambre, która najwyraźniej przyzwyczajona już była do humoru swojego partnera, gdyż siedziała z dość obojętnym wyrazem twarzy. Opatrunkami zdawała się wogóle już nie przejmować, jakby były dla niej częścią jej ciała.
- Do miasta możesz skoczyć już teraz - powiedział dość sucho, odrzucając na bok kilka szyszek. - Co to dla smoka? I tak nigdzie się stąd nie ruszymy, póki Isambre nie odsyska sił. Tutaj przynajmniej nikt na nas nie wpadnie i nie będzie próbował zabić lub co gorsza aresztować. Może i nie mam jeszcze tyle życiowego doświadczenia, ale potrafiłem zająć się kiedyś psem, zajmę się i smokiem. Ty leć, a ja zerknę na Chibiego i Isambre - dodał ciszej, bezpośrednio do Rivera, który przedstawił pomysł powrotu do miasta.

Rzecz w tym, że Aki nie miał powodów by tam wracać. Wszyscy jasno dawali mu do zrozumienia, że nie chcą berserków z Koviru za miejskimi murami. A wszystko przez reputację, budowaną przez pokolenia. Nie mniej rozumiał obawy smoka o swoje rzeczy. Sam był posiadaczem rodzinnej pamiątki, której jednak, w porównaniu ze skórzaną torbą, nie można od tak ukraść.

- Dałbyś jej od siebie odpocząć - dodał ze śmiechem na zakończenie, widząc jak smoczyca udaje się w stronę drzew. - Twoje towarzystwo każdemu może zbrzydnąć. Zająłbyś się raczej tą szramą na barku, bo chyba ropa ci się zbiera. - Aki wskazał na zawiązaną na kikucie koszulę, której materiał zaczął odbarwiać się na brązowo-żółty kolor. Jego głos nagle stał się poważniejszy, a z czasem jak smoczyca coraz bardziej się oddalała, Aki pozwalał sobie na większą bezpośredniość. - Nie chcę wnikać, ale obmyłeś to wodą, czy od razu przypiekłeś? Zakażenie ci nie groźne, ale do jutra zdrętwieje ci cały bark i szyja.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Na pierwszą uwagę Rivera, dotyczącą kobiet, Isambre uśmiechnęła się zadziornie i podchodząc do smoka, zacisnęła szczęki na jednym z jego licznych rogów, zmuszając jego łeb do minimalnego ukłonu, jaki wykonywało się na królewskich dworach. Nie było w jej zamyśle zrobienie mu krzywdy, jedynie zmuszenie go do pokory i głębokiej refleksji na temat swojego zachowania.
- Jednak w przeciwieństwie do mężczyzn, my jesteśmy w pełni samodzielne - skontrowała smoczyca, puszczając jego róg i cmokając w policzek. - To was trzeba niańczyć i pilnować, byście się nie pozabijali na każdym kroku. Zachowujecie się jak dzieci przez pierwsze dziewiędziesiąt dziewięć procent całego swojego życia i narzekacie na kobiety, które próbują nad wami zapanować, jak wy sami tego nie umiecie.

- I co ja ci mówiłam o jedzeniu ludzi? - spytała ostro, co zepsuła przez uśmiech, ukazując białe kły, a następnie trąciła ogonem bok smoka, zawadzając o ogniste żyły między łuskami. - Nie wolno. A twoja uwaga względem taty jest błędna. Już dawno przestał mnie uważać za bezbronną, teraz jestem po prostu jego córeczką i jeśli chcesz ze mną być, musisz to przetrwać - dodała z rozbawieniem, wiedząc, że River też żartuje na temat jej rodzica. Isambre chciała załagodzić do końca temat z rejsu i dlatego, podobnie jak on, zaczęła przeobrażać wszystko na żart.

Następnie odeszła od towarzyszy, puszczając mimo uszu uwagę ukochanego na temat jej stanu zdrowia.
- Jeśli chcesz - mruknęła zadowolona. - Ale jeśli masz się bezczelnie gapić i robić uwagi to lepiej żebyś został tu z Akim lub skoczył na szybko do miasta po swoją torbę i mój mieszek. Mój onyksowy jelonek tam został i chciałabym go odzyskać.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

        Kiedy dziewczyna chwyciła go za róg nie mógł nic więcej zrobić niż tylko jej się poddać i pochylić przed nią z pokorą głowę tak jak chciała. Nie był jednak na nią za to zły i kiedy puściła polizał ją po pysku z miłością w oku. Po tym z rozbawieniem zerknął na Akiego.
        - No i właśnie o tym mówiłem - zaśmiał się i wtulił lekko do smoczycy, jak jakiś przerośnięty kot.

        - Ja nie rozumiem czemu się dziwisz. - Gad wzruszył ramionami na słowa chłopaka i podrapał się z tyłu głowy. - To zwykłe jedzenie jak kurczak czy krowa, ale można z nim pogadać. Inaczej, jeśli nie dziwi cię, że dzikie zwierzęta potrafią zjeść człowieka, to czemu dziwi cię to ze strony smoka? To że upodabniamy się do ludzi dla własnego bezpieczeństwa nie ma żadnego znaczenia. Za moich czasów ludzie byli największym rarytasem w naszym menu złożonym głównie ze zwierząt rolnych. Słyszałem jednak, że co niektórzy ugadywali się z królami władającymi ziemiami na ich terytorium, że oddadzą albo swoje najmłodsze córki, albo połowę królewskiego skarbca byleby dzieląca z nimi ziemię gadzina nie pożerała więcej poddanych. - Zaczął tłumaczyć spokojnie z profesorską powagą. - Byli też tacy co uważani byli za bogów na swoich terytoriach i co jakiś czas składano im ludzkie ofiary, a smok w zamian zapewniał im ochronę przed wrogami albo coś innego. - Zamyślił się i pokiwał głową na potwierdzenie swoich słów. - Fakt ludzie nie są podstawą naszej diety, ale są przepyszni. Jeśli jakaś bestia raz zasmakuje w ludzkim mięsie, nie może przestać bez niego żyć, zarówno zwierzęta, smoki jak też wampiry, choć one wypijają jedynie krew, ale to działa tak samo.

        Zamruczał cicho z przyjemnością, gdy jej ogon dotknął jego ognistych szczelin między skamieniałymi łuskami. Choć nie chciał okazywać jak mu się miło zrobiło po dotknięci wrażliwej skóry, nie mógł nad sobą zapanować i wbrew swojej woli wydał ze swojego gardła zduszone mruknięcie. Lekko chwycił zębami pyszczek ukochanej, a po chwili go polizał w dziwnego rodzaju pieszczocie.
        - Wiem, wiem. Śmieję się tylko, wiesz przecież, że wolałbym ci oszczędzić tego widoku. W końcu ludzie dla ciebie są kimś innym, niż dla mnie - powiedział ulegle. W obecności Isambre nie zamierzał jadać ludzi, a nawet przez mieszkanie z nimi, nie miał aż takiej ochoty na ich mięso, co znacznie ułatwiało całą sprawę i nie było problemem, żeby w tej kwestii podporządkować się woli ukochanej.

        Westchnął ciężko kiedy został spławiony, nie tylko przez dziewczynę, ale także berserka każącego mu pójść po swoje rzeczy i dać im od siebie odpocząć. Wiedział, że jest w tym wiele prawdy. Sam z miłą chęcią nie raz by od siebie odpoczął, ale trochę z tym ciężko. Jedynie ponownie mógłby zasnąć na setki lat, ale nie mógł zostawić Chibiego i Isambre samych. Źle by się z tym czuł.
        - Jesteście okrutni. - Teatralnie udał rozpacz, po tym znów westchnął i spojrzał na oboje towarzyszów, odprowadzając smoczycę tęsknym spojrzeniem. - Pilnuj jej dopóki nie wrócę, inaczej zapomnę o niespożywaniu ludzi w obecności Isy, jasne? - zwrócił się do Akiego po czym, nie czekając na żadną odpowiedź wzbił się w powietrze i skierował się w stronę miasta.

        Wylądował nieopodal oczywiście i zmienił w człowieka zmierzając do karczmy, w której mieli wynajmowany pokój. Dochodziło południe, więc ulice były zatłoczone. Nie uśmiechało się to gadowi, ale nie mógł nic zrobić, w końcu nie chciał ściągać na kompanów kłopotów. Wszedł spokojnie do karczmy jakby nigdy nic, skinął jedynie na powitanie karczmarzowi i poszedł na górę po schodach, a następnie do ich pokoju. Zabrał z niego swoje i Isambre rzeczy i wyszedł zamierzając po drodze kupić jakieś opatrunki, nową koszulę i bandaże. Jak na razie szedł przez miasto w samym płaszczu, którego nie chciał i nie mógł zapiąć. Był mile zaskoczony, że wszystko idzie tak dobrze. Nawet korzystając z okazji zaszedł do piekarni i kupił cztery słodkie bułki na całej ekipy. Chyba ze dwa razy przechodził obok portu, ale dopiero jak szedł w stronę wyjścia z miasta, został zatrzymany, a za nim rozległ się krzyk, niezwykle znajomy.
        - To on! Mówię wam ludzie to smok! Spalił nam całą łajbę i pożarł naszego kapitana! Na własne oczy żem to widział! - Wołał rozhisteryzowany marynarz, ze statku, którym mieli przyjemność płynąć. River jedynie zaklął pod nosem, zerkając na niego kątem oka, ale widząc jego obłąkanie w oczach, lekko się uśmiechnął, pewny siebie, że nikt nie uwierzy szaleńcowi.
        - Przepraszam szanownych panów, mógłbym iść dalej? - Spytał łagodnie starając się spuścić głowę tak, żeby potargane włosy częściowo mu też zakrywały nieludzkie oko. Starał się zachować spokój nie zwracając uwagi na wrzaski tamtego, którego powoli inni mieszkańcy zaczęli wyśmiewać, za jego szalone słowa. Nikt nie chciał uwierzyć w krwiożerczego smoka, a tym bardziej w to, że mógłby nim być jakiś tam prosty kaleka, co w sumie uwłaczało dumie gada, ale kontrolował swój gniew, żeby się nie zdradzić.
        - Przykro mi, ale obiecano nam za ciebie całkiem niezłą sumkę. Gdzie jest ta dziewczyna co była z tobą? - spytał zagradzający mu drogę mięśniak wraz z dwoma innymi. Dopiero teraz gad zwrócił uwagę na otaczający ich zapach i aurę. Nie było dobrze. Cuchnęli kłopotami na kilometr i mieli pancerze wykonane ze smoczych skór, a jeden z nich doskonale widział kim jest jednooki, choć nie wyglądał na Czytającego Aury.
        - To jakaś pomyłka panowie. Jestem tu sam od wielu lat. - Mimo wszystko nie chciał się od razu im poddać i przyznać, że jest ziejącym ogniem jaszczurem.
        - Dość tych gierek. Już się z tego nie wywiniesz. - Uśmiechnął się złowieszczo ich lider, z naszyjnikiem z dwoma różnymi smoczymi kłami na szyi.

        River nie wiedział co ma począć, wokół było za dużo ludzi i stanowczo za ciasno żeby się zmienić. Nie zastanawiał się jednak długo i dał dyla gdy tylko nadarzyła się okazja, popychając w ich stronę jakiegoś gościa z koszem pełnym ryb. Nie dało to za wiele, bo smok zaraz został złapany za płaszcz i uderzony pięścią w twarz, tak, że zwaliło go z nóg. Szybko się podniósł nie mogąc tracić czasu i skumulował w sobie całą energię, tak żeby całe jego ciało zajęło się ogniem. Spojrzał wrogo na łowców i unikając ich ataków, obalił całą trójkę, aby szybko wybiec z miasta, a następnie się zmienić i ile sił w skrzydłach wrócić do towarzyszy. Dziwnym dla niego był dlaczego w ogóle nie użyli wobec niego broni, skoro mieli go za swój cel. Nie chciał jednak o tym myśleć i po jakimś czasie lądował w miejscu, z którego startował, kilka kroków od ich obecnej kryjówki. Był zaniepokojony i zdenerwowany. Zostawił rzeczy przy wejściu do groty wracając do ludzkiej postaci, a następnie nic nie mówiąc poszedł w stronę klifu.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Dziwię się ponieważ jesteście istotami rozumnymi - zaczął mówić berserk, lecz zaraz machnął na to ręką, stwierdzając, że dalsza rozmowa ze smokiem nie ma sensu. River żył w końcu o wiele dłużej niż on, miał prawo do własnego gustu i powody, by jeść członków jego rasy, na co Aki nie miał żadnego wpływu. Niemniej poczuł się dziwnie, odkąd dowiedział się, że gad tak po prostu mógłby zjeść człowieka i jeszcze uważał ich za smakołyk.

Próbując odsunąć od siebie niepotrzebny niepokój, młody wyspiarz spojrzał na smoczycę, która właśnie udawała się na spacer po lesie. Pamiętając słowa jaszczura o jej pilnowaniu, wyspiarz uśmiechnął się pod nosem. Isambre była dziesięciokrotnie większa i silniejsza niż on, więc nie mógł jej powstrzymać żadnym czynem czy słowem. A co dopiero ochronić przed niebezpieczeństwem, które sama mogłaby spalić lub pożreć. Mimo to wziął sobie do serca słowa przyjaciela i obszedł teren obozowiska kilka razy, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku i czy nikt się do nich nie podkrada.

Podczas zwiadu cały czas towarzyszył mu Chibi, który opuścił zarośla z brzuchem pełnym jagód i malin i radosny zaczął skakać wokół niego, włażąc mu co jakiś czas na bark. Aki bardzo ucieszył się z jego towarzystwa, choć maluch nie należał teraz do najlżejszych istot.
- Chodź no tu rozrabiako - mruknął na niego, biorąc go na ręce, by stworek przestał uderzać kamieniem o kant tarczy z sowim symbolem.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Zostawiając towarzyszy pod grotą, Isambre zniknęła w lesie, slalomem omijając każde z drzew, aby jak najdłużej nacieszyć się otaczającą ją przyrodą. Wiatr szumiał radośnie w konarach, poruszając gałęziami i wypełniając powietrze wokół smoczycy zapachem mokrego mchu. Smoczyca z największą ostrożnością stawiała łapy pod którymi szeleściły liście, a suche patyki łamały się z cichym trzaskiem. Zamknęła oczy i wyciszyła się kompletnie. Już zapomniała jak to jest maszerować wśród drzew i spać pod gwiazdami, ostatnie kilka dni spędziła w miastach i w więzieniu, co raczej kłóciło się z jej upodobaniem do życia na łonie natury.

Po dłuższym czasie Isambre przysiadła na niedużym wzniesieniu i ostrożnie zaczęła odwijać bandaż na plecach, chcąc obejrzeć swoje rany. Proces ich gojenia przebiegał dość dobrze, pierwsze łuski zaczęły przebijać się przez warstwy zakrzepłej krwi, wypełniając tym samym przestrzeń po poprzednich. Większy problem był ze skrzydłami. Prowizoryczne szyny zaczęły ją bowiem uwierać, a bez nich kości nie zrosną się prawidłowo, tego jednego smoczyca była pewna. Zdołała jednak je rozprostować i zatrzepotać, wzbijając w górę tuman pyłu, lecz zaraz znów je zwinęła, sycząc z bólu.

Następnie spróbowała użyć magii. Zgodnie z zamiarem, chciała ukryć swoją postać pod iluzją ludzkiej kobiety by móc bez przeszkód wejść między innych ludzi. Niestety stało się to trudniejsze niż przypuszczała. Jej ciało owinął srebrny dym, w którym ukazały się nogi i drobne ręce, ale sekundę później wszyatko wróciło do normy. Czarna smoczyca spróbowała tego jeszcze kilka razy, za każdym efekt był podobny aż zrezygnowana postanowiła wrócić.

Nie wiedziała jak długo jej nie było, ale sądząc po ułożeniu słońca mogła to być najwyżej godzina. Mijane po drodze wiewiórki zmykały przed nią w popłochu, by zaraz bacznie jej się obserwować ze swoich kryjówek. Wpędziło to Isambre w dobry nastrój, z którym powędrowała aż na klif. Nie spodziewała się jednak ujrzeć tam Rivera. Jego obecność kompletnie ją zaskoczyła i Isambre przeszło przez myśl, że stało się coś ważnego. Nie widząc nogdzie Akiego, smoczyca podeszła do partnera i delikatnie opuściła łeb, by jej broda zatrzymała się na barku ukochanego.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

        W tej chwili gad pragnął być jedynie sam. Nie chodziło o to, że na jego twarzy mógł się pojawić siniak po uderzeniu łowcy, nie chciał, żeby jego towarzysze widzieli, że się czegoś obawia. Niepotrzebnie by ich tylko wystraszył i zapewne wtedy chcieliby uciec jak najdalej, co wciąż byłoby ciężkie do wykonania przez rany smoczycy. O Akiego tak się nie martwił, bo po pierwsze: wiedział jak to potrafi ugodzić w męską dumę, po drugie: gdyby coś było nie tak, zawsze mógłby wziąć berserka na grzbiet i byłoby po problemie. Niestety, gdyby miał to samo zrobić z Isambre mogłoby się to źle skończyć dla zakochanych, czyniąc z nich słaby i łatwy cel. Pokręcił energicznie głową odrzucając od siebie myśli "co by było gdyby...", ale znów pogrążył się w głębokiej zadumie.
        Zastanawiało go, dlaczego tamci od razu nie zabili jednookiego. To, że ktoś im płacił nie było żadnym zaskoczeniem, w końcu łowcy smoków to najemnicy, ale samo zlecenie było niejako intrygujące. Dodatkowo ten jeden mężczyzna miał zawieszone na rzemieniu dwa smocze kły różniące się od siebie, czyli nie mogły być od jednego gada. Chłopakowi coś świtało po głowie, oczywiście mógł się mylić, bo minęło sporo czasu, a poza tym parających się tą profesją na świecie wcale nie jest tak mało, jak się może wydawać.
        - A co jeśli, to są... - Zastanowił się na głos wpatrując się nieobecnym wzrokiem na marszczący się i szumiący ocean, od niechcenia obijający swoje fale o krawędzie klifu wystające z wody.

        Nie dokończył jednak, gdyż zaraz poczuł czyjś dotyk, a po chwili dostrzegł kątem oka zarys pyska ukochanej. Nie odwrócił się do niej, a jego mięśnie mimo woli się napięły, co mogła nie tylko dostrzec, ale również uświadczyć na własnej skórze. Teraz gryzł się z myślami, co powinien zrobić, żeby wybrnąć z tej sytuacji i jej nie martwić. Miał nadzieję, że nie wyczuła żadnych zmian w jego zachowaniu, choć sam miał świadomość, że takowe nastąpiły. Nie mógł jednak zignorować jej bliskości, dlatego podniósł rękę i pogładził ją między nozdrzami. Nie wiedział w obecnej sytuacji, co jej powiedzieć, oczywiście nie to co przytrafiło mu się w mieście, wolał nie wywoływać wilka z lasu.
        - Chyba powinienem poważnie porozmawiać z Akim, miał cię pilnować. - Lekko się uśmiechnął chcąc zachowywać się jak zawsze, by nie dać po sobie nic poznać. Westchnął ciężko wyrzucając z siebie całe napięcie i przytulił policzek do jej chłodnych i delikatnie wilgotnych od bryzy łusek, i choć był w ludzkiej postaci, polizał ją lekko po boku pyska. Domyślał się, że z jej iluzji wciąż nici, dodatkowo przydreptała tu, a nie przyleciała - to jeszcze bardziej komplikowało sprawę ewentualnej ucieczki.

        Nie ważne jak bardzo by się starał, żeby nie myśleć o tych łowcach z miasta, zagrożenie i tak zaprzątało mu głowę. Musiał przyznać - bał się tych ludzi, ale to był strach uzasadniony, oni żyli z tego, że masowo zabijali te prawdopodobnie najpotężniejsze istoty na świecie. Było się czego obawiać.
        - Twoi rodzice pewnie nie mogą się doczekać, aż znowu cię zobaczą - znów na jego twarzy zagościł ponury uśmiech. Czuł się opiekunem całej drużyny i zamierzał dbać o ich bezpieczeństwo jak dobry przywódca, chciał szczęśliwie ze wszystkimi dość do Smoczej Przełęczy, tam Isambre nic by nie groziło, czego River nie mógł zapewnić sobie. - Ale niedługo ruszymy dalej i się z nimi spotkasz. - Zapewnił wymijająco, żeby nie powiedzieć, że muszą jak najszybciej stąd odejść i zrobią to jak tylko smoczyca da radę znów wznieść się w powietrze.

* * *

        W tym samym czasie wszystkie obawy kalekiego jaszczura się ziściły i do ich obecnej kryjówki zbliżali się nieśpiesznie najemnicy. Na czele nie szedł wcale ten, który nosił smoczy naszyjnik i przygrzmocił chłopakowi w mieście, ale zakapturzony mężczyzna widzący ślad aury Rivera, albo czujący jego zapach.. Po prostu tropiciel, który właśnie przyprowadził swoich towarzyszy w okolicę groty. Wtedy też się rozłączyli, by założyć pułapki i zająć dogodne pozycje. Nie widząc nigdzie smoków, a jedynie młodego berserka bawiącego się z białym stworem, obserwowali uważnie teren i wyczekiwali przybycia tych, na których im zależało. To było ich pierwsze zlecenie polegające na pochwyceniu i dostarczeniu żywych jaszczurów, a nie ukatrupionych, ale nie mogli przepuścić obok nosa nagrody jaka ich za to czekała. Wiedzieli, że gady maja w nienaruszonym stanie dotrzeć do Efne, gdzie siłą zostałyby zmuszone do zasilenia tamtejszych wojsk, co uczyniłoby z tego kraju groźnego wroga.

* * *

        River, znów westchnął ciężko, mając mętlik w głowie i po prostu odchylił się do tyłu, by paść plecami na ziemię i wpatrywać się w błękitne, przetykane puchatymi chmurkami, o dziwnych kształtach, niebo oraz odwróconą do góry nogami postać swojej wybranki. Był w stanie oddać jej wszystko byleby była szczęśliwa, nawet jeśli miałaby go za to znienawidzić.
        - Mówiłem ci już kiedyś, jaka jesteś nieziemsko piękna, a światło na twoich łuskach tworzy przepiękne refleksy. - Mruknął z namiętnością w głosie i rozmarzeniem w oku. Chwila samotności, a następnie bliskość ukochanej osoby najwyraźniej bardzo mu służyła, gdyż smok się uspokoił i wyciszył, a w głowie znów miał tylko chęć powalenia smoczycy na grzbiet i udowodnienia jej swojej miłości.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Chodząc wszędzie z rozbawionym maluchem na rękach, Aki coraz bardziej zagłębiał się w las, robiąc coraz szersze okrążenia wokół groty, w której mieli tymczasowy postój. Berserk nawet nie zauważył kiedy zaprzyjaźniony smok wrócił z wycieczki do miasta, słysząc jednak trzepot skrzydeł uznał, że wszystko jest w porządku i nie trzeba się niepotrzebnie martwić. W końcu był tam tylko po rzeczy, swoje i smoczycy. Chibi cieszył się ze spaceru najbardziej, skakał, turlał się w trawie i wracał do chłopaka z jagodami w łapkach, które zbierał po drodze. Widać już zapomniał o wszystkich przykrościach, jakie go spotkały i próbował cieszyć się ze słonecznego dnia, w przeciwieństwie do Akiego, którego myśli z jakiegoś powodu przeskoczyły na przyszłość.

Berserk zastanawiał się, gdzie powinien udać się w następnej kolejności, kiedy już opuści smoki. Jasne przecież było, że nie będą ze sobą podróżować wiecznie, a i wyspiarz nie chciał psuć im planów swoją obecnością. Zastanawiał się zatem nad odłączeniem się od jaszczurów i białego malca i powędrowanie na północ, póki nogi nie zaczną domagać się postoju. Nie mógł jednak zostawić ich teraz, zwłaszcza, że Isambre nie była jeszcze zdolna do długich podróży. W końcu to on pomagał ją opatrywać, więc pośrednio czuł się odpowiedzialny za jej stan.

Nieoczekiwanie jego myśli przerwało nerwowe zachowanie Chibiego. Dochodzili właśnie do groty, kiedy stworek zaczął warczeć na mech i robić kółka wokół płytkich śladów. Niewątpliwie ktoś tędy przechodził i to dość niedawno, gdyż zieloy strzępek nie zdążył się jeszcze podnieść po zdeptaniu.
- Cicho - wyszeptał Aki do Chibiego, doskakując do najbliższego drzewa. Dopiero zza niego berserk dostrzegł skrywających się za krzakiem mężczyzn z długimi, żelaznymi tykami, zakończonymi łańcuchowymi obrożami, podobnymi do takich jakich używali poskramiacze zwierząt, lecz te były przeznaczone na znacznie większą zwierzynę. Nie wiedząc, że też jest obserwowany, berserk powoli obszedł polanę dookoła i wyszedł od strony groty, wchodząc między kamienie, gdzie zdjął tarczę z pleców i stanął przed wystraszonym malcem.
- Znajdź Rivera - polecił mu i powolnym krokiem wyszedł z kryjówki, stając twarzą do przeciwników.

- Nie chowajcie się! - zawołał, chwytając się jedną ręką za bok, gdzie powinien być jego topór, ale zaraz przypomniał sobie, co się z nim stało.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Wyczuwając niepokój i napięcie mięśni swojego partnera, Isambre postanowiła milczeć. Przynajmniej do czasu, aby przekonać się czy smok będzie z nią szczery, czy znów wszystko zatai, doprowadzając do kolejnej katastrofy lub kłótni. Tego ostatniego smoczyca chciałaby za wszelką cenę uniknąć, ponieważ wolała przytulić się do Rivera, a nie na niego krzyczeć albo wytykać mu błędy. Dziewczynie zaczęło brakować jego bliskości, zapachu aury na łuskach i pocałunków, którymi potrafił ją zasypywać. Nie żeby były to potrzeby, które trzeba zaspokoić w pierwszej kolejności, Isambre w końcu daleko było do kobiet, które nie mogą żyć bez zbliżenia, ale też miała do tego prawo i chciała pokorzystać z życia. Zwłaszcza, że mina Rivera zdradzała, że i on chciałby z nią teraz pobyć sam na sam.

- Sama potrafię się upilnować - mruknęła zaczepnie, przymilając się do dłoni kochanka, która głaskała jej pysk. - Po za tym nie wierzę, że po powrocie nie patrzyłbyś podejrzliwie na Akiego wiedząc, że został ze mną sam na sam. Przyznaj, jesteś o mnie zazdrosny.
- To nie jest takie pilne - odpowiedziała, kiedy River wszedł na temat jej rodziców. - Skoro wiem, że są na Smoczej Przełęczy to zapewne się stamtąd nie ruszą przez kilka najbliższych miesięcy, jeśli nie lat. A ojciec na pewno powiedział mamie o spotkaniu w Efne, więc tym bardziej będą na mnie czekać.

- Mówiłeś jak jestem piękna - dodała, kładąc łeb obok smoka. - Ale nie próbuj zmieniać tematu. Widzę, że coś cię gryzie i masz mi powiedzieć co. Znowu chcesz milczeć i czekać na rozwój wydarzeń? Ostatnio jak to się skończyło?
Kiedy to mówiła, nie zauważyła jak z krzaków wybiega Chibi, który zaczął skakać wokół pary jaszczurów, szczekając i wskazując na drogę, którą przybiegł, a która prowadziła do groty.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

        Na jej słowa gad nie krył nawet swojego zaskoczenia. Nie przyznałby się do tego, że mógłby być zazdrosny przez zwykłego człowieka i nigdy o tym nie myślał. Faktem jednak było to, że Isambre strzeliła w dziesiątkę. Gdyby zobaczył, że Aki przesadnie wykonuje jego polecenie, choć rozkaz Rivera był jednoznaczny z tym, że berserk miałby się zachowywać jak cień smoczycy, aby jej chronić; wściekłby się na chłopaka i wcale nie na żarty, właśnie przez zazdrość.
        - On jest tylko człowiekiem, jak miałbym być zazdrosny przez niego? - prychnął uciekając od niej wzrokiem, by nie zorientowała się o prawdziwości własnych słów.

        Chciał z nią nieco pobyć w samotności, tym bardziej, że obrażenia jakie dziewczyna otrzymała były tylko i wyłącznie jego winą. Niby ukochana mu wybaczyła i nie żywiła żadnej urazy, w przeciwieństwie do Chibiego, ale i tak wciąż chciał się jakoś zrehabilitować. Był gotowy przepraszać ją za to jedno zdarzenie nawet i przez tysiące lat aż sam nie uznałby, że w końcu odpowiednio naprawił swój błąd. Teraz chciał pokazać jak bardzo kocha kobietę i zadowolić ją, udowodnić, że zawsze będzie przy niej. Leżąc na ziemi odwrócił w jej stronę swoją twarz, chwila nie minęła jak po policzku polizał ją smoczy język, a obok nie było chłopaka tylko wulkaniczny gad. Patrzył na nią rozmarzonym spojrzeniem pełnym miłości.
        - Nie ma piękniejszej od ciebie - mruknął na jej słowa, a kolejne dotarły do niego z opóźnieniem. Podniósł się siadając i unikał jej wzroku drapiąc się z tyłku kolczastego łba z zakłopotaniem. - Nie wiem o czym mówisz... - Miał zamiar iść w zaparte do samego końca, jednakże wtedy pojawił się spanikowany futrzak.

        River od razu domyślił się o co może chodzić i poważnie się zaniepokoił gwałtownie wstając na równe łapy. Szybko jednak przywdział maskę neutralności przetykanej zaskoczeniem jakby nie wiedział co jest grane i, że on absolutnie nie ma z tym nic wspólnego i nic nie wie. Wrócił do ludzkiej postaci już czując w kościach, że z miłej chwili nici i spojrzał na wybrankę.
        - Zobaczę o co mu chodzi pewnie jak zwykle za bardzo histeryzuje. Zaczekajcie tu na mnie - uśmiechnął się przyjaźnie ze stoickim spokojem, aby ich nie wystraszyć i jakby nigdy nic poszedł w stronę ich groty.

        Nie wiedział, że kiedy Chibi ruszył powiadomić smoki, za nim udał się ten zakapturzony tropiciel. Był pewny swoich umiejętności i nie było w nim grama strachu, choć pochwycić smoka żywcem jest o wiele trudniej, niż go zabić. Nie mogli tego zrobić, bo nie za to mieli płacone, jednakże dla bezpieczeństwa byli uzbrojeni w zabójczą broń, która toksyczna potrafiła być nawet dla tych potężnych jaszczurów, mowa tu oczywiście o powlekanej rtęcią, jak nie z niej wykonanej, broni od sztyletów po bełty do kusz.

* * *

        Z zajętych pozycji łowcy uważnie obserwowali smocze leże i chłopaka z dziwnym stworzeniem, które nagle dało znać, że coś wyczuło. To Był znak dla napastników, iż już zostali wykryci, ale nie przejmowali się tym wiedząc, że zostaną wezwane na pomoc gady, a to one były ich głównym celem. Kiedy młodzieniec się skrył i chwilę po tym śmignął biały kształt biegnący w stronę plaży i klifu, jeden z mężczyzn nie czekając na rozkaz przywódcy od razu ruszył za zwierzakiem, nie wychodząc z ukrycia. Pozostała dwójka wyszła chwilę po tym naprzeciw berserka na jego słowa. Lider tej bandy widząc jak ten instynktownie sięga po nieistniejący oręż, od razu wybuchnął nieprzyjemnie brzmiącym, gardłowym śmiechem.
        - Mógłbym powiedzieć to samo szczeniaku. - Odezwał się do Akiego szczerząc pewny siebie pożółkłe zęby. Stał przed nim dumny nie ukrywając swojej wyższości i siły. - Lepiej stąd odejdź, będziesz jedynie przeszkadzał, a jeśli zamierzasz bronić tych łuskowatych potworów to popełnisz swój ostatni i najgorszy błąd w życiu. - Na te słowa, łowca, który został z przywódcą dobył swojej kuszy i wycelował w chłopaka z załadowanym bełtem.

        Biegnąc ile sił w nogach River w końcu zatrzymał się przy wyspiarzu, na którego spojrzał zaskoczony, a dopiero po tym zwrócił wzrok ku wrogom. Od razu się zaniepokoił, ale także wnerwił.
        - Popatrz tylko! Smok sam do nas przychodzi! - Znów wybuchnął śmiechem "główny" łowca. - Bądź tak miły gadzie i poddaj się bez walki, a zapewniam, że nikomu nic się nie stanie. - Zarechotał podstępnie, a w jego oczach pojawił się jakiś błysk.
        Jednooki z rozpaczą i strachem spojrzał w stronę, z której przybiegł, chcąc wracać do ukochanej, żeby ją chronić. Nie ruszył się jednak z miejsca i z furią w oku spojrzał na mężczyzn, a całe jego ciało ogarnął ogień.
        - Jeśli tylko ją tkniecie, wasz żywot nie będzie długi i szczęśliwy. - Warknął gad zmieniając się w smoka, wprost proporcjonalnie do rosnącego w nim gniewu.

* * *

        W tym samym momencie na Isambre naskoczył tropiciel z brzęczącymi łańcuchami od żelaznych okowów.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Kiedy dwóch łowców wyszło mu naprzeciw, berserk zaczął analizować swoje szanse. Był o wiele młodszy niż oni, niższy i mniej umięśniony, a nade wszystko pozbawiony uzbrojenia. Co prawda posiadał tarczę, ale jej użycie w boju wymagało skrócenia dystansu do minimum i użycie jej jak pałki do bicia, a to, patrząc na srebrne miecze jego przeciwników, będzie bardzo trudne. Jednak Aki nie był tchórzem i chociaż szansę miał niewielkie, to w końcu mógł poszczycić się na wpół zwycięską walką ze smokiem, a to już był duży postęp.
Zaciskając palce na tarczy, młody wyspiarz stanął w rozkroku i zaparł się nogami o ziemię, gotowy w każdej chwili zaszarżować lub odskoczyć, jeśli sytuacja nie zmieni się na jego korzyść.
- Kusząca propozycja! - zawołał w stronę łowcy, przeczesując palcami włosy. - Ale jestem zmuszony odmówić. Jeśli chcecie smoki żywe, to proszę bardzo, lecz uprzedzam, będę przeszkadzał.
Z tymi słowami berserk padł na kolano i zasłonił się tarczą, dostrzegając wystrzelony z kuszy bełt. Pocisk przeszył powietrze ze świstem i uderzył w drewniane wypełnienie tarczy, tuż w sam środek dzioba namalowanej sowy, a następnie odbił się i upadł na trawę. Jasne było, że rodzinna własność nigdy nie zawiedzie w takiej chwili. Tarcza odbijała wszystko, co mogło zabić właściciela.
- Imponujące - pochwalił lider łowców, strzelając drugi raz i z tym samym efektem. - Kiedy oddzielę twoją głowę od ciała, chętnie przywłaszczę ją sobie.
Zaraz jednak jego twarz ściągnęła się w szyderczym uśmiechu, wywołanym pojawieniem się Rivera.W głębi duszy Aki odetchnął głęboko i cofnął się kilka metrów w tył, robiąc smokowi miejsce.
- Cieszę się, że cię widzę - powiedział.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Wszyscy tak macie? - zapytała ironicznie, przytulając się do rozgrzanej piersi Rivera. - Dlaczego mężczyźni nie lubią rozmawiać o uczuciach? Przecież nie jestem ślepa. Czy to w karczmie, na ulicach miast, czy nawet na okręcie patrzyłeś na wszystkich, jakby byli większymi od ciebie gadami, gotowymi w każdej chwili cię usunąć, aby się do mnie dobrać. W każdym widziałeś zagrożenie, jakby moje zapewnienie o bezgranicznej miłości względem ciebie nie było wystarczające. Sam dobrze wiesz jak to działa. Smok spotyka smoczycę i jeśli się nie zabiją to w ich relacji nie pojawi się już nikt, więc przestań tak krzywo na wszystkich patrzeć. Kocham cię, mój ty awanturniku i nic tego nie zmieni.

Po tych słowach Isambre stanęła na tylnych łapach i opadła na ukochanego z zamiarem obalenia go na ziemię. Uśmiechała się niczym dziecko, zasypując go pocałunkami i tuląc się do niego. W normalnych okolicznościach wolała, by to River to zainicjował, ale w jego oczach wciąż można było wyczytać obawy związane z jej ranami i nie tylko.
Tę miłą chwilę przerwało im nagłe pojawienie się Chibiego, który wystraszony, zaczął skakać i wskazywać w stronę groty. To dało smoczycy sporo do myślenia, a zachowanie Rivera tylko ją w tym utrwaliło.
- Dalej chcesz udawać, że nic się nie dzieje? - zapytała stanowczo, obserwując jak jej ukochany zmienia się i zostawia ją samą na klifie. Nie wiedziała tylko, czy smok cokolwiek usłyszał, gdyż zaraz jego plecy zniknęły w zaroślach.

Isambre i Chibi zostali posłusznie na swoich miejscach. Smoczyca nie chciała być przeszkodą w starciu z niebezpieczeństwem, a po za tym wiedziała, że River zrugałby ją, bo od narażania się jest on. Dlatego dziewczyna zwinęła się w czarny kłębek i trzymając w łapach malucha, postanowiła zaczekać.
Minuty ciągnęły jej się niemiłosiernie, a grzejące jej plecy słońce zdawało się w ogóle nie poruszać na bezchmurnym niebie. Chibi zaczynał się już nudzić i łaził niespokojnie w kółko, cały czas będąc w zasięgu łap łuskowatej, która też zaczynała się wiercić.
Nagle oboje usłyszeli szelest w zaroślach i skierowali oczy w tamtą stronę. Myśląc, że to River albo Aki, zwierzak podskoczył i już chciał tam pobiec, gdyby nie ona. Smoczyca szybko złapała malca i cofnęła się na krawędź klifu, intensywnie wyczuwając aurę łowców. Lepka od smoczej krwi, przyprószona bursztynową poświatą i ostrymi krawędziami. Zdradzała osobę inteligentną i mężną jak lew, z tendencją do zabijania na zawołanie.

I rzeczywiście, zza drzew wyszedł właśnie ktoś taki. Wysoki i chudy, w lekkim pancerzu zwiadowczym, obwieszony skórami i z obrożą z żelaza w rękach. Nieogolona twarz i zimne oczy zdradzały trudy, z jakimi musiał borykać się w przeszłości ten mężczyzna. Nie było wątpliwości, że stanął przed nią tropiciel i łowca smoków w jednym.
- Ranna smoczyca - powiedział bardziej do siebie niż do niej, a głos miał nieprzyjemnie suchy. - Słyszałem, że mało jest rzeczy, które potrafią was ruszyć. Skąd więc te okaleczenia?
- Odsuń się! - warknęła w jego stronę, błyskając bielą kłów i kolców.
- Nie mam zamiaru...
Nie dokończył, bo Isambre zionęła ogniem, który przykrył pas ziemi, na którym stał łowca. Ten jednak spodziewał się tego i odskoczył w bok, strzelając z łańcucha jak z bata, by nałożyć jej obrożę. Metal szczęknął w powietrzu, lecz chybił, co czarnołuska wykorzystała i machnęła ogonem. Łowca nie zdążył sparować i odleciał w tył, razem z kolejną falą płomieni, które dziewczyna posłała za nim.
Bała się go i nie chciała dać mu się zbliżyć do niej samej i Chibiego, który znalazł trochę miejsca na drewnianej szynie i kurczowo do niej przyległ, trzęsąc się ze strachu.
- River! - zawołała smoczyca, mając nadzieję, że smok usłyszy i przybiegnie. Isa nie była wojowniczką, ziała ogniem przyparta do muru, ale nie zabijała z taką łatwością jak robił to jej partner. Dmuchała więc płomieniami, naprzemiennie machając ogonem, by odsunąć tropiciela, którego pancerz okazał się odporny na ogień.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

        - Wiem, że tylko mnie kochasz, ale... Trudno mi nad sobą zapanować kiedy ktoś do ciebie, podejdzie czy choćby spojrzy z zainteresowaniem - powiedział spuszczając głowę. - Bo oni nie są kalekami. - Wymamrotał cicho pod nosem i westchnął ciężko przymykając swoje gadzie oko. "Nie chcę znów widzieć jak ktoś się do ciebie dobiera," pomyślał przypominając sobie sytuację w Efne, przez którą trafili do więzienia. Nie wiedział skąd u niego te wątpliwości co do jej uczuć wobec niego, skoro ich rasa niemal charakteryzowała się wiernością dla partnera, a tym bardziej tym, że normalnie smoki się zabijały na wzajem, chyba że były sobie przeznaczone przez los.

        Poddał się jej i dał przewrócić, potrzebował tego i widać było, że jej także brakowało bliskości oraz czułości z jego strony. Uśmiechnął się lekko i objął jej pysk odwzajemniając pocałunki na łuskowatej skórze. Dla niej zrobiłby wszystko, aby była szczęśliwa i nie cierpiała. Chwila nie trwała długo, gdyż nagle pojawił się spanikowany zwierzak. Gad nie zwlekając poderwał się na nogi i pognał w stronę lasu wydając im jedynie proste polecenie pozostania w miejscu. Słyszał jej słowa, ale nie zareagował na nie. Nie mógł tego zrobić chcąc chronić ich przed niebezpieczeństwem. "Co by to zmieniło, gdybym od razu o tym powiedział?" Odpowiedział sobie w myślach na jej pytanie i pognał w stronę ich kryjówki, nie wiedząc, że to właśnie tutaj grozi jej niebezpieczeństwo.

        - Wynoście się stąd! - warknął zasłaniając sobą berserka, a po chwili zmienił się w gada i ryknął wściekle stając na tylnych łapach i rozpościerając szeroko skrzydła, jakby rzucał wyzwanie innemu jaszczurowi demonstrując w ten sposób swoją siłę. Po chwili opadł ciężko na przednią łapę wzbijając obłoki kurzu, a ziemia przy tym nieznacznie zadrżała.
        - Jak już wspomniałem w mieście, jesteśmy tu po ciebie i twoją partnerkę. Mamy was pojmać żywych, więc nie utrudniaj tego. - Uśmiechnął się złowrogo, pewny siebie uważając się za równego gadowi. - Chociaż nie wiem czy za kalekę nam w ogóle zapłacą. - Wyszczerzył swoje obrzydliwe zęby. Oczywistym było, że chciał sprowokować jaszczura, wiedział od swoich zleceniodawców, że wulkaniczny ma problemy z gniewem i nie kontroluje się kiedy wpadnie w furię, działa wtedy impulsywnie co czyni z niego jeszcze łatwiejszy cel.
        - Po moim trupie... - Ze szpar między kamiennymi łuskami na ciele buchnął płomień, ale zasłaniający sobą Akiego smok nie ruszył się z miejsca.

        Znów zaryczał i uderzył mocno w ziemię przednią łapą używając magii tego żywiołu. W stronę napastników zaczęły wyrastać z gleby ostre kamienne kolce, które niestety rozsypały się nim dosięgły celu. Stało się to w tym samym momencie, w którym ptaki poderwały się w panice z drzew, a wiatr poniósł wołanie smoczycy. Rivera to sparaliżowało, głowę rozsadzały mu myśli tego, że przez opuszczenie ukochanej jest teraz ona w niebezpieczeństwie, jak wtedy, gdy leżał pijany w zaułku, a do niej zamierzali się dobrać najemnicy.
        - Isa... - W jego oku pojawił się niepokój, a jego ciało drżało. Spojrzał z rozpaczą na berserka, jakby go błagając, aby pobiegł jej pomóc.

        Może i trwało to zaledwie kilka sekund, ale wrogom to wystarczyło. Łańcuchy zabrzęczały i jeden z nich zaraz owinął się boleśnie wokół pyska jaszczura. Drugi mężczyzna wybiegł zza tego pierwszego, zamierzając spętać od boku jednookiego. Ten szarpnął najpierw pyskiem chcąc się wyswobodzić, ale widząc kolejny atak, zamachnął ogonem uniemożliwiając wykonanie planu. Nie mógł otworzyć paszczy, ale to nie był problem, pochylił łeb poluźniając łańcuch i wykorzystując to uderzył mocno głową w tego co stał przed nim, przebijając mu brzuch na wylot swoim rogiem między nozdrzami. Poderwał się gwałtownie do góry, jakby chciał spojrzeć w niego, jeszcze bardziej orząc ciało mężczyzny. Nie przeszkadzało mu że po obu stronach pyska ciekła mu krew i wnętrzności ranionego łowcy, a jego ciało bezwładnie spoczęło na jego łbie.
        - Jednak smoki nie są... Tak mądre jak myślałem - wysapał konający oponent zaciskając w dłoni sztylet wbity w zdrowe oko jaszczura.
        To jednak nie był najlepszy pomysł. River ryknął przeraźliwie z ogromnym bólem i zaraz zaczął potrząsać głową chcąc się pozbyć ciała. Pułapka, której się nie spodziewał. Cały świat z początku zaszedł krwią, aby po chwili całkowicie utonąć w mroku. To załamało gada i jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Nie widział gdzie jest wróg i atakował z furią na oślep, łamiąc i paląc drzewa dokoła, wyrządzając tym także sobie krzywdę.

        Lider jedynie robił uniki i rzucał kamieniami w różne strony, aby zmylić łuskowatego, świetnie się bawił widząc jak ten szaleje, niezdolny do walki. Nie przejmował się tym, że właśnie zginął jego towarzysz, wiedział, że dzięki temu łatwiej będzie mu złapać pradawnego, wtedy też przypadnie mu większa część nagrody, może nawet wpadnie jakiś bonus, za to, że ślepy smok będzie bardziej uległy wojskowemu, który zostanie jego jeźdźcem. Łowca zarzucił mu łańcuch na szyję i sam wskoczył mu na grzbiet.
        - Pożałujesz tego draniu! - zaczął wierzgać i uderzać siebie ogonem. Padł na ziemię i zaczął się turlać, aby pozbyć się napastnika. W pewnym momencie nawet wzbił się w powietrze. Zamierzał złożyć skrzydła i runąć grzbietem w stronę ziemi, jednakże wystarczyło, że powlecze swoje ciało ogniem.
        - Nie pozbędziesz się... Mnie tak łatwo - syknął przez poparzenia mężczyzna, jednak nie puścił łańcucha, a płonący smok krążył tak wysoko nad ziemią, wykonując przeróżne akrobacje, aby zrzucić pasażera.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości