Rododendronia[Karczma "Pod Łabędziem"] Dwieście staj na wschód

Rododendronia od wieków strzeże północnych krańców Środkowego Królestwa, zapewniając położonym bardziej na południe miastom względny spokój. Na północy krążą hordy potworów, których to dzielni wojownicy - swoją drogą jedni z najlepszych - usiłują trzymać z daleka od spokojnych ziem na południu. Królestwo Rododendroni posiada kopalnie najczystszego żelaza, z którego lokalne kuźnie wytapiają najznakomitszą stal, co zdecydowania ułatwia zadanie obrońcom.
Awatar użytkownika
Stiria
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek/Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Stiria »

Stiria dopiero teraz zauważyła jak ładny jest pokój, w którym się znajdowali. Nie widziała go dokładnie, jedynie zamglone kontury i plamy, ale umiała wyróżnić pojedyncze przedmioty. Bardzo przypominał jej wnętrze jej dworku, ale wyremontowane, za czasów świetności, których sama nie pamiętała. Uśmiechnęła się mimowolnie. Właśnie przyrównała "szlacheckie" wnętrza do karczemnej izby. Cóż, ród Arbor nigdy nie należał do najbogatszych. Coś ukuło ją od środka na myśl o swoim starym nazwisku. Dziewczyna postarała odwrócić swoją uwagę od wspomnień przerywając ciszę, która panowała.

- Czyli masz jakąś drużynę? - spytała, starając spojrzeć się rozmówcy w twarz. Ciekawa kwestia. Wędrujący rycerze z drużyną byli bardzo często bohaterami ballad, a Stiria miała taki okaz przed sobą. Może uda się coś od Eldana wyciągnąć? Na pewno pokonał kiedyś jakąś bestię na jeden z wielu heroicznych sposobów. Jego wizerunek był jak wzięty z ilustrowanych bajek. Mężny i waleczny. A skrzypaczka od dawna myślała nad napisaniem własnej ballady. Oczywiście opowiadałaby ona o całej drużynie, tylko...

- A... Gdzie ona jest?
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

Lea uchyliła solidne dębowe drzwi wchodząc do wnętrza hałaśliwej karczmy. Tuż za nią była zaś Ria wciąż ubrana tylko i wyłącznie w zdecydowanie za krótką piżamę. Wejście dwóch takich dziewczyn nie mogło się obejść bez żadnego szumu. Po zamknięciu drzwi, mogły usłyszeć pojedyncze gwizdy, a w przeciągu dosłownie dziesięciu sekund, wzrok wszystkich mężczyzn spoczął tę nowo przybyłą dwójkę. Wspólnie zaczęły przemierzać centralne przejście zmierzając w kierunku karczmarza na samym końcu pomieszczenia, jednak w połowie drogi, Lea została zatrzymana przez jednego z mężczyzn, którego natychmiastowo poznała. Był to jeden z jej towarzyszy podczas wypraw pod dowództwem Eldana, z której wróciła niedawno. Nie spojrzała na niego, mając nadzieję, że uda jej się odpocząć od tego towarzystwa.
To nie tak, że Lea nie lubiła tych ludzi, wręcz przeciwnie, po kilku wyprawach, wręcz polubiła niektórych z nich... Jednak to samo grono ludzi przez dłuższy okres czasu sprawia, że każdy ma ochotę wyrwać się na chwilę, aby odpocząć. Wciąż spoglądając w kierunku gospodarza, wysłuchała owego mężczyznę.

- Szukasz Eldana? - Ten niespodziewanie zapytał - Jakbyś go szukała, jest w salce z jakąś nowo poznaną jasnowłosą artystką... - A następnie dodał po chwili. - Chyba, że chcesz się przysiąść do nas... Chłopaki właśnie zaczęli grać w...

Wzrok Lei powoli odwrócił się w stronę owego mężczyzny.

- Jest... Z kim? - Zapytała jakby coś źle usłyszała, przerywając jego wypowiedź. Po chwili jednak doskonale zrozumiała, co miał na myśli owy żołnierz. - Dzięki, ale właśnie do niego zmierzam... - Wskazała na długi płaszcz, który wisiał na jego krześle.

- Pożyczam, później oddam. - Następnie wzięła owy płaszcz i zakryła nim szczelnie kotołaczkę, która przed chwilą, cały czas paradowała w skąpej piżamie.

Następnie odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku salki, w której znajdował się Eldan oraz prawdopodobnie owa nieznajoma jej jasnowłosa. Nie dała nawet najmniejszego gestu w stronę Rii, zostawiając ją na środku karczmy, jakby mając nadzieję, że dziewczyna może zrezygnuje z dalszego podążania za nią... Wiedziała jednak, że nie ma na to szans...
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

Gdy weszły do karczmy, niemal natychmiast jej nozdrza zostały zaatakowane paskudnym odorem taniego alkoholu. Skrzywiła się lekko, jednak po chwili to zignorowała, ruszając za Leą. Trzymała się pół kroku za nią, z spuszczonym wzrokiem i dłońmi złożonymi niczym u służki. Sprawiała wrażenie wyraźnie zawstydzonej, wprawdzie jednak była czujna. Uszy cały czas nasłuchiwały w razie gdyby ktoś próbował się zbliżyć. Całe te nasłuchiwanie niestety sprawiło że gdy tylko Lea została zatrzymana przez jednego z towarzyszy, mogła poczuć jak Ria z lekkim impetem wpada na nią. Mruknęła nieco rozkojarzona, zerkając na dziewczynę która niewzruszona, zdawała się nie poczuć tego zderzenia. Taka twarda, Mrah. podobało jej się to, lubiła się droczyć z takimi ludźmi. Sprawdzać limity ich wytrzymałości. A teraz? Najwidoczniej przypadkiem zasłyszała dobry temat do zabawy. Eldan, jakaś artystka i wspólna sala. Brzmiało jak dobry romans i choć nie przepadała za romansami to musiała przyznać, że reakcja Lei była ciekawa. Miały się napić, a teraz nagle Lea postanowiła się z nim spotkać. A może od początku chciała go spotkać? Coraz bardziej nakręcała się różnymi pomysłami gdy nagle poczuła jak szkarłatnooka opatula ją ciepłym, chociaż co prawda, śmierdzącym płaszczem.
Odruchowo przywdziała na twarz delikatny uśmiech
-Dziękuje, Pani - Pokłoniła się lekko a gdy się wyprostowała, Lea już sunęła w stronę wcześniej wspomnianej salki. Skubaniutka, szybka jest. Wyścig?! Dobra!
Żwawym krokiem, niemal biegiem, ruszyła w stronę pokoiku, po drodze wymijając Leę. Gdy znalazła się przy drzwiach, skinęła łepkiem wojowniczce i bez jakiegokolwiek pukania czy ostrzeżenia wpadła do pokoju.
- Eldan! Szukałyśmy Cię! Moja wspaniała Pani, Lea, chciałaby się z tobą widzieć. - Pokłoniła się lekko wypowiadając te słowa. Co prawda poczuła lekki zawód. Chciała ujrzeć scenę łóżkową a dostrzegła jedynie rozmowę, jednak ogon wciąż kołysał się na boki, zdradzając jej podekscytowanie.
Awatar użytkownika
Eldan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eldan »

- Dzisiaj wróciliśmy z wyprawy i wszyscy rozeszli się już do rodzin, do swoich domów lub do gospód, w których mogliby znaleźć wikt i opierunek dla strudzonych podróżników. Wyruszamy wspólnie co jakiś czas, raz częściej, raz rzadziej. Co jakiś czas zdąża się, że liczba plugawych istot na północy wzrasta do niebezpiecznego poziomu, więc wyruszamy, aby nie tylko zredukować ich liczbę, ale także zapewnić bezpieczeństwo ludziom mieszkającym na północy jak i samej Rododendronii i jej okolicom. Zdarza się także, że wyruszamy na rozkaz króla Rododendronii, chociaż to akurat należy do rzadkości w tych czasach... Nie trzymam mojej drużyny na uwięzi, zbieramy się tylko na czas wypraw lub powierzonych nam zadań. - w tym momencie Eldan chwycił za naczynie z trunkiem i wziął kolejne dwa łyki, nawilżając strudzone opowiadaniem gardło.

- Moja drużyna zazwyczaj posiada około dwustu walecznych, a z pomocą medyczną oraz obsługą zaopatrzeniową, z reguły wyruszamy z ćwierć tysiąca ludzi. Bywają jednak dłuższe i bardziej niebezpieczne wyprawy, albo i na odwrót, krótsze i łatwiejsze. Bywa, że wyruszamy w sile mniejszej niż 5 tuzinów, a zdarzają się sytuacje, gdy muszę powołać cały swój możliwy zaciąg i jeszcze dobierać chętnych lub najemników do takiego przedsięwzięcia. Wtedy, to może i tysiąc podkomendnych jest na mojej służbie. To są jednak sporadyczne przypadki... - Po chwili przerwy kontynuował. - Dzisiejszego dnia zarządziłem dłuższy odpoczynek dla wszystkich. Po kilku miesiącach aktywnych wypraw, należy nam się, a i Rododendronia jest teraz bezpieczna z powodu kilku innych drużyn na północy. Można powiedzieć, że... - Przerwał na chwilę, zastanawiając się jak ubrać w słowa ową przerwę. - Mamy dłuższy okres spokoju i wolności od wszelkich wezwań. - Uśmiechnął się po chwili, emanując zadowoleniem z powodu wolnego czasu. - No... Chyba że od króla. Wtedy to przynajmniej ja muszę się wstawić. - Dodał po chwili.

W tym momencie, drzwi od sali szybko się otworzyły, a u progu stanęła dosyć niska blondwłosa kotołaczka, która była lekko przykryta długim płaszczem a z przodu okazywała wyłącznie cienką piżamkę i resztę niemal nagiego ciała. Przez chwilę wzrok Eldana utknął właśnie na niej, aż do momentu gdy do sali weszła także Lea, która po chwili puknęła lekko głowę kotołaczki z góry, będąc zdecydowanie wyższą od niej. Szlachcic przez chwilę wyglądał na mocno zamyślonego, jakby chcąc dokładnie przeanalizować sytuację. Po chwilj odrzekł jednak bez większego przygotowania.

- Sprawilaś sobie służącego? - Zapytał bez większego przemyślenia sytuacji.

Lea powoli odwróciła głowę w jego stronę i skarciła go wzrokiem za durne pytanie.

- Nie denerwuj mnie, dobra? - Odpowiedziała, a po chwili kontynuowała. - Czy wyglądam na kogoś, kto mógłby mieć takiego służącego?

- Ehmmmm... Moze? - Powiedział po chwili, dokładnie wiedząc, że bez względu na odpowiedź czy tak, czy nie i tak będzie źle.

Czarnowłosa piękność rozejrzała się po pomieszczeniu, a następnie dokładnie przyjrzała się dwójce siedzącej przy stole.

- Jeśli chodzi o nią - spojrzała na niewielką dziewczynę - to znalazłam ją w jednej z dzielnic, ratując przed zgrają bandziorów, a teraz włócze się za mną niczym ty podczas wyprawy na północ. - Gdy to powiedziała, wszyscy mogli zauważyć krótki uśmiech Eldana, po którym Lea westchnęła. Potem oparła dłoń na klamce od drzwi, zapytała. - Mogę?

- Tak, oczywiście, siadaj razem z nią. - Następnie poczekał aż dziewczyna zamknie drzwi i wspólnie z kotołaczką, podejdą do stołu. On sam wtedy wstał, tak jak wymaga tego kultura i przedstawił wszystkich.

- A więc... - Wskazał najpierw na Leę. - Proszę, poznaj wspaniałą dziewczynę, niezwykle uzdolnioną w sztuce wojennej oraz od niedawna, czlonkinię mojej drużyny. Lea Adriel oraz nieznajoma nam jeszcze kotołaczka u jej boku. - Następnie wskazał w stronę artystki. - Leo, poznaj Stirię, wędrowną artystkę, która dała niecałą godzinę temu wspaniały popis swoich umiejętności w tej o to karczmie... Stwierdziłem, że rozmowa a nią, może być dobrym i ciekawym odskokiem od wojskowej czy szlacheckiej rutyny... - Zaraz po tym, cała czwórka usiadła przy stole, Eldan miał wtedy kotołaczkę po swojej lewej stronie, czarnowłosą po prawej a artystkę naprzeciw siebie... Wtedy wezwał karczmarza i na stół podano jeszcze dwa procentowe trunki, cztery pożywne soki oraz miskę z owocami i talerz prostych improwizowanych na szybko kanapek...
Awatar użytkownika
Stiria
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek/Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Stiria »

Stirię lekko zatkało, gdy w pomieszczeniu pojawiły się dwie nowe osoby. Nie widziała ich wyraźnie, ale przez jedną, króciutką chwilę miała wrażenie, że poczuła zapach kociej sierści. Musiało jej się zdawać. Po chwili, gdy obie usiadły przy stole i zostały sobie przedstawione, Stiria odwróciła się do czarnowłosej kobiety.

- Witaj, bardzo miło mi cię poznać, Lea - powiedziała z szczerym uśmiechem, wstając ostrożnie. Jeszcze więcej ciekawych ludzi! Nigdy nie spotkała jeszcze kobiety-wojowniczki, ale musiała przyznać, że w jej wyobrażeniach wyglądały zdecydowanie inaczej. Teraz, gdy Lea siedziała blisko, mogła spostrzec, niewyraźnie co prawda, ładne rysy jej twarzy i lśniące czarne włosy. Skrzypaczka odwróciła się w stronę drugiej osoby z miłą formułką na ustach, kiedy zauważyła pewien istotny szczegół, który wcześniej jej umknął.

- A ty, jak... Rany! Masz kocie uszy! - Z niekrytą fascynacją Stiria spróbowała sięgnąć do puszystych uszu, jednak powstrzymała się w ostatnim momencie. Cholera, mogła popełnić jakiś nietakt. Szybko cofnęła rękę i żeby ukryć zażenowanie sięgnęła po jedną z kanapek i usiadła. Zapomniała zupełnie, że Eldan był szlachcicem. Wolała nie kompromitować się w tej sali. Szczególnie, że obok siedziała wojowniczka, podobno wybitna. I to śmieszne, kotopodobne coś. Nigdy nie spotkała takiego stworzenia. Toteż, mimo usilnych prób zachowania milczenia i przypomnienia sobie lekcji wysławiania się, których jakieś wieki temu udzielała jej jedna podstarzała służąca, Stiria jak zwykle nie wytrzymała i spytała:

- Czym ty w ogóle jesteś? - powiedziała i zdała sobie sprawę, że elegancko to raczej nie zabrzmiało. - To znaczy... Jaki gatunek reprezentujesz?

Skrzypaczka plątała się w słowach coraz bardziej, co nawet ją samą zdziwiło. Chyba za długo wędrowała sama. Mimowolnie sięgnęła palcami do futerału. Zabawne, ale to ją trochę uspakajało. Oczywiście, że umie się zachować w towarzystwie. Uśmiechnęła się jeszcze raz i spojrzała na zebranych.
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

Gdy tylko karczmarz zaserwował na stół trunki oraz jedzenie, Lea wzięła dla siebie jeden z pożywnych soków owocowych i jednym susem wypiła pół szklanki tego napoju. Dopiero po zaspokojeniu swoich potrzeb, skupiła się na trwającej wokół niej rozmowie. Sama sprawa owej artystki, nawet jej, wydawała się przynajmniej trochę ciekawa. Na przywitanie Stirii odpowiedziała delikatnym uśmiechem, który po kilku sekundach znikł z jej ust. Przez chwilę spojrzała się na Eldana, jakby chcąc poznać jakiś prawdziwy powód jego spotkania z ową jasnowłosą dziewczyną. Przez krótki moment pomyślała, że stoi za tym wszystkim jakiś ukryty motyw...

Szybko jednak te myśli się rozwiały, a ona sama skupiła się tym razem na osobie kotołaczki...

Gdy tylko Stiria skończyła zalewać pytaniami kota, sama dołączyła do ich zadawania...

- Chętnie posłuchamy trochę o tobie... - zaczęła - Jak się nazywasz? Skąd pochodzisz? Wszyscy tutaj obecni poniekąd zostali już przedstawieni, więc teraz, pora na ciebie...

Cała trójka skierowała całą swoją uwagę na Rię...
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

Pochyliła głowę, czując pacniecie między uszami, jednak mimo wszystko na jej licu widoczny był uśmiech. Chyba jednak warto było wstać. Może i była niewyspana ale za to trafiła na dość ciekawa grupkę, która mogła dostarczyć jej nieco rozrywki. Usiadła wygodnie obok Eldana, uprzednio lekko się kłaniając. Stiria była wędrowną artystką. Nie ufała wędrowcom. Łazili od miasta do miasta często zbierając informacje i je rozpowiadając. Zawsze stwarzali największe ryzyko jeśli chodzi o bycie rozpoznanym, jednak jak na razie dziewczyna była spokojna. Gdyby została rozpoznana to wywołało by to jakaś reakcje, zwłaszcza przy tak gwałtownym wejściu. Mając to na uwadze, przeszła do najważniejszego problemu. Czy te soki były zatrute? Wyglądały smacznie.

Westchnęła lekko zrezygnowana, ostatecznie odmawiając sok dalej, by nie kusił, jednak podczas nachylenia się nad stołem, kątem oka dostrzegła tych podróżniczki. Odruchowo skierowała spojrzenie w jej kierunku, a jej oczom ukazała się wyciągnięta ręka. Parsknęła śmiechem.
- Nie tylko uszy, mam też ogon. - Wraz z tymi słowami wstała podnosząc wyżej płaszcz i piżamę spod których teraz wyraźnie było widać długi, jasny ogon. Machnęła nim lekko, przed jasnowłosą, zupełnie się nie przejmując, że przez krótka chwilę, widoczna jest jej bielizna.
- Nigdy nie widziałaś kotołaka? W sumie ludzie za nami nie przepadają więc się nie dziwię...
- A tak poza tym, jestem Ria - myślała, że to wystarczy jednak po chwili dobiegły ją słowa Lei. Coś o sobie?
- Nie jestem ciekawa. Kiedyś moja rodzina należała do szlachty ale wszyscy zostali zabici więc teraz staram się żyć w mieście. - mruknęła wzruszając lekko barkami. W sumie powiedziała im tak jakby prawdę. Nie całą, ale jednak!

Po skończeniu tej krótkiej historii ponownie nachyliła się nad stołem, sięgając po sok Lei.
- Pani. A co jeśli w tym soku jest trucizna? Umiem ja wykryć. Pozwól że sprawdzę. - zaraz potem uniosła kubek wyżej mrucząc cicho pod nosem, by po chwili napić się z niego i z lekkim uśmiechem odstawić na miejsce.
- Aah dobreee... - mruknęła zostawiając kubek.
- Czyli ten barman tylko wyglądał podejrzanie... - wyrwało jej się z ust gdy wróciła na krzesło.
Awatar użytkownika
Eldan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eldan »

Eldan bacznie zaczął przyglądać się ogoniastej i nawet przez chwilę, gdy była widoczna kusząca bielizna, nie była w stanie odciągnąć jego uwagi. Nim jednak zdążył jakkolwiek zareagować, zaczął obserwować tutejsze krótkie przedstawienie...

Lea nie była w stanie usiedzieć cicho, zauważając jak Ria bez żadnej zapowiedzi zaczęła pić wybrany przez nią sok. Warknęła całkiem głośno w jej stronę...

- Zostaw... mój... soczek! - Następnie w szybkim tempie zerwała się z siedzenia i bez większych problemów wyrwała kubek z dłoni kotołaczki. Niestety było już za późno. Mimo odważnej walki, sok poniósł bezprecedensową klęskę, ostatecznie dając się w całości pochłonąć ogoniastej.

- Durniu! - zawrzała Lea i mimo groźnej postawy i zamachu, lekko zdzieliła Rię między uszy. - Nawet jeśli, jaki jest cel twojego sprawdzania, skoro już dawno to wypiłam?! Pomyśl przez chwilę! I dlaczego w ogóle pijesz z mojego kubka?!

Nawet Eldan był nieco zdziwiony jej zachowaniem, w końcu niezbyt często zdarza się, żeby Lea powiedziała więcej niż dziesięć słów.

- Ehh... Nieważne... - Na tym jednak zakończyły się jej wywody, a ona usiadła z powrotem na miejscu z lekko zmęczoną miną.

- A więc... - Przerwał chwilową ciszę Eldan i zwrócił ponownie wzrok w kierunku kotołaczki, a na jego ustach pojawił się niewielki, ledwo widoczny uśmiech.

"Zaiste interesujący jest ten kot... Dzisiejszy raport..." - przypomniał sobie o białej teczce, która bezpiecznie spoczywała za jego pazuchą.
"... zamieszanie w dzielnicy, podążanie za Leą... W dodatku ten sok... Zamiast wziąć nowy, stworzyła niby przypadkową sytuację, aby móc się napić... W dodatku ta niewielka ilość informacji jaką dostarczyła o sobie. O ile sama długość tego całego opowiadania nie sprawiała niczego dziwnego, to jednak została nam przedstawiona bez najmniejszego zastanowienia... nie wyglądała również tak, jakby myślała o czym powiedzieć, a przecież nikt tutaj obecny w tym gronie, nie powiedziałby wszystkiego o sobie bez najmniejszego zawahania... Wydaje mi się to wręcz... nienaturalne. Tak... Jest to wiarygodne i być może całkiem normalne, ale z pewnością... nienaturalne. Jedno jestem w stanie stwierdzić... Dziewczyna jest pod pewnym względem ciekawa... I bez wątpienia jest aktorem, który potrafi zmieniać swoją twarz i dostosowywać ją do swoich obecnych potrzeb... Jej zachowanie często się zmienia, a ona sama zachowuje się... inaczej. I jeszcze ta bielizna... Ehhh... Rzeczywiście, sprawia wrażenie słodkiej rozbrykanej ze zmiennym charakterem i wielu pewnie nie zauważyłoby w tym nic dziwnego... Jednak mi coś tutaj nie pasuje... Kotołaczka albo coś kombinuje, albo jest idiotką. Drugie wykluczam z miejsca... Za tymi dziwotami czuję, że stoi coś mądrego i z pewnością... Nie jest to głupie... "

- ... Osobiście uważam, że niechęć ludzi do takich jak ty, jest mocno przereklamowana. Moim zdaniem, ludzie nie żywią żadnej urazy lub cierpienia spowodowanego z waszego powodu, więc nie ma opcji, aby ta niechęć była czymś na tyle prawdziwym... Osobiście, lubię takie istoty jak ty i ktoś kto dobrze mnie zna, z pewnością wie, że w gronie mych przyjaciół znajdują się również kotołaki...

- Ria... - Kontynuował bez przerwy, dalej prowadząc ten niedługi monolog, zaś z jego ust zniknął ten niewielki, wcześniej ukazany uśmiech - Nie chciałbym sprawić, abyś poczuła się urażona lub co gorsza zraniona... Ale czy mogę zapytać o twoje nazwisko rodowe? Jeśli kiedyś twoja rodzina należała do szlachty, z pewnością posiadałaś takie, nawet jeśli mieszkałaś na drugim krańcu Alaranii... Być może jestem w stanie dowiedzieć się, czy rzeczywiście jesteś ostatnią ze swojego rodu... Co o tym sądzisz? Z pewnością cudowne byłoby spotkać kogoś ze swojej rodziny... Sam często myślę o tym mając na uwadze swoją rozbitą rodzinę... - Westchnął, gdy tylko pomyślał o swojej rodzinie, ale w tym momencie jeszcze bardziej interesował go owy ród kotołaka, jednak niemożliwym było, aby ktoś mógł odczytać to zainteresowanie, o ile ktoś nie wejdzie mu do głowy magią umysłu. Rodziny szlacheckie, to było coś o czym Eldan mógł rozmawiać całymi dniami i to nie ze względu na jego własne zainteresowanie tym tematem, a w zasadzie wiedzy jakiej posiadał. Długie lata szukania, rozmawiania i życia w jednej z takich rodzin sprawiły, że oprócz poznania tysięcy rodów, nie było sposobu aby go okłamać w tej dziedzinie... O ile owy ród nie pochodził z drugiego krańca Alaranii, albo w ogóle znajdował się na innym kontynencie... Chociaż patrząc z drugiej strony, kotołak pochodzący z rodziny szlacheckiej? To ograniczało już wystarczająco jego poszukiwania...

Oprócz tego, nie mógł zapomnieć również o Stirii, która przyglądała się temu z boku, dlatego gdy tylko skończył tę niewielką wypowiedź skierowaną w kierunku Rii, wypadało teraz, aby zająć się jasnowłosą artystką. Postanowił więc dać Rii trochę czasu na odpowiedź, a sam zwrócił się do dziewczyny naprzeciw.

- Ciekawe towarzystwo nam się zebrało, nieprawdaż? - skinął głową a jego lekki serdeczny uśmiech powrócił na swoje miejsce - Lea może zaprzeczyć, gdyż głównie słyszy jakbym to gadał cały czas, ale tak na prawdę jestem świetnym słuchaczem. Lubię zatapiać się w opowieści innych, bez różnicy jakie one są... Powiedz mi Stirio... - Przerwał na chwilę - Czy przeżyłaś jakąś ciekawą przygodę w drodze do Rododendronii? Szlaki do tej mieściny od zawsze mnie interesowały, ale od pewnego czasu oprócz dróg na północ, nie słyszałem nic więcej. Myślę, że to będzie dobra odskocznia, jakbyś mogła nam coś opowiedzieć... Pomożesz się rozchmurzyć Lei i dasz trochę czasu do zastanowienia się Rii... Chyba, że nie jesteś w stanie nam opowiedzieć ani zaśpiewać, wtedy nie będziemy cię więcej męczyć o to dzisiaj. - Poprosił ją, a następnie ponownie wezwał karczmarza, który sprzątnął niektóre nieużywane lub zjedzone rzeczy ze stołu. Do środka wpadło również dwoje kelnerów, którzy podali kilka potraw na ciepło w półmiskach oraz podali talerze, sztućce, parę kolejnych soków, a także jeden alkoholowy kufel dla Eldana.

"Trzy sprawy za jednym zamachem. Lea uwierzy, że przebywam tu z artystką... Stiria prawdopodobnie zaserwuje coś ciekawego, idealnie do posłuchania i pomyślenia, a nasz nowy gość da nam nieco więcej informacji... Ehhh... Znając życie i tak wszystko wyjdzie na odwrót... Rozmowa ze wszystkimi trzema może być, albo raczej jest... nieco trudna..."
Awatar użytkownika
Stiria
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek/Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Stiria »

Stiria wydała w duchu westchnienie ulgi, gdy kotołaczka parsknęła śmiechem. Uff, nie obraziła się... Nawet nieskrępowane piruety Rii nie wprawiły jej w zakłopotanie.

- Nie, nigdy nie spotkałam kotołaka. Tam, skąd pochodzę, zatęchłej dziury na zachodzie, żyli jedynie ludzie. No, i jeden podstarzały elf, ale w zasadzie nikt go nigdy nie widział i poddaje się w wątpliwość jego rasę.

Gdy Lea i Ria zaczęły kłótnię o sok, ledwo powstrzymała się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Jednak mimo rozbawienia, nie mógł umknąć jej uwadze fakt, że nie chciałaby mieć wroga w Lei. Gdy Eldan zaproponował, by opowiedziała coś o sobie, Stiria rozjaśniła się.

- Co prawda sama podróż minęła bez większych problemów i przygód, ale towarzystwo - kaszlnęła znacząco. - Miałam... Ciekawe... Jakieś okoliczne zbiry z wozem. Prasmokowi niech będą dzięki, że jeden z nich miał córkę w moim wieku. Co prawda zawsze chodziła upita, ale to starczyło żebym poczuła się bezpieczniej. Odrobinę. Nie mam szans na szlakach z moim wzrokiem, niestety... A na pomoc rodziny nie mam co liczyć. To jedne z tych osób, które mimo upadku rodu, chcą powrócić do świetności, jakiej nigdy nie osiągnął. No, może nie tata... - Stiria zamilkła na moment, zamyśliła się, ale zaraz potem otrząsnęła. Wypiła łyk soku ze swojej szklanki, zerkając przy tym na towarzyszki z lekkim rozbawieniem. - Jeżeli chcecie mogę wykonać jakąś krótką balladę...

Mrugnęła, i, nie czekając na zgodę wstała, pieszczotliwie odkładając futerał. Odkaszlnęła, lekko poruszyła palcami lewej ręki, przypominając sobie dźwięki akompaniamentu i tonacji, po czym zaczęła lekko tajemniczą melodię:

Mgła tańczy między pniami
Cień ciągnąc tuż za sobą
Czarnymi Noc stopniami
Kroczy, skryta żałobą

Słońce księżyc zamieni
Noc z Dniem miną się w sieni

Słońce złota nitkami
Haftuje gór kontury
Blask rzuca promieniami
By zaraz zajść za chmury

Słońce księżyc zamieni
Noc z Dniem miną się w sieni

Stiria ukłoniła się z rozmachem, tak, że gdyby miała kapelusz, omiotłaby nim ziemię. Uwielbiała to robić. Po prostu uwielbiała się popisywać.
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

- Zbirów mnogo na drogach... Z chęcią bym wszystkich wysłała do pudła. - Powiedziała w momencie gdy Stiria zakończyła swój wywód o towarzyszach podróży.

Wtedy przyszło jej posłuchać ballady w wykonaniu Stirii, która pozwoliła Lei uwierzyć w słowa Eldana odnośnie tego, że nieznajoma jest naprawdę artystką. Lea szybko zbadała pozostałą dwójkę wzrokiem i wydawało się, że wspólnie z nią, cała trójka była rzeczywiście zadowolona z występu. Po tym jednak nastała dziwna napięta sytuacja, przez chwilę Eldan oddał się rozmowie ze Stirią odnośnie tej całej ballady, Ria natomiast... jak to Ria. Zrobiło się w środku nieco głośniej i to nie tylko za sprawą krótkich rozmów i komplementów, ale także z powodu narastającego hałasu z sali głównej. Więcej ludzi? Być może, jednak nie wykluczało to możliwości, że mogła to być również zwykła karczemna bójka lub coś w tym stylu. Zdziwiło ją jednak pytanie Eldana, o ile troska do nieznajomych osób jest dla niego czymś normalnym z jej obserwacji, to jednak wspominanie o swoim rodzie byle komu, nie jest czymś powszednim. W sumie wszystkie informacje jakie o nim uzyskała, pochodziła od innych członków jego drużyny, albo z plotek na mieście, rzadko kiedy usłyszała coś od niego samego... Lea może mało mówić, ale potrafi słuchać i to całkiem dobrze...

Lea ostatecznie zdecydowała, aby siedzieć w ciszy i przyglądać się towarzystwu oraz w miarę możliwości wyłapywać ciekawsze to informacje.
Awatar użytkownika
Ria
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ria »

Skuliła się lekko czując kolejne, już chyba trzecie, albo czwarte? Pacnięcie między uszami. Jej wargi odruchowo wygięły się w lekkim uśmiechu, gdy niemal od razu przeszła do działania.
- Przyznaj się panienko Leo, masz jakiś fetysz by klepać mnie między uszkami? Dobrze że pan Eldan siedzi między nami. Jeszcze byś się na mnie rzuciła. Ty zboczku - Próbowała udawać zawstydzoną, co przez wciąż zadziorny uśmieszek, było oczywistym blefem, mimo to nie żałowała sobie przytulić się lekko do rycerza, niczym dama w opałach. A to wszystko według misternie ułożonego planu.
- Zadaje pan strasznie dużo pytań. Zginęli to zginęli. Po co o tym gadać? I tak byli żałośni - Słowa te wymówiła tak cicho by tylko on mógł je usłyszeć. Nie znała jego motywów, jak nikogo z tej trójki, czy to jednak przeszkadzało jej w droczeniu się? Oczywiście że nie? Prostą zasadą jest że osoby które zadają dużo pytań są bardzo ciekawskie, a taka odpowiedź pewnie pobudzi jego zainteresowanie i może da jej trochę zabawy? Przerwała dopiero gdy Stiria zaczęła swoją balladę. Odczepiła się od ramienia Eldana.
- Na prawdę ciekawe. Aż dziw że żadna kompania nie próbowała zdobyć kogoś z takim talentem, co jednak masz na myśli mówiąc o swoim wzroku? - Straciła zainteresowanie wojakami, trzeba okazać trochę "miłości" tej utalentowanej osóbce.
Przestawiła krzesło bliżej blondwłosej, usadawiając się wygodnie.
Prawdę mówiąc miała w tym inny cel. Na zewnątrz było gwarno a nie zamierzała ryzykować że to może być obława na nią. Dobrze jest mieć zakładnika. Prawda? W sumie ciekawe czy ma przy sobie coś ostrego?
- Ludzie są dziwaczni. Wszyscy cenią sobie bardziej rody i dobre imię niż to co na prawdę jest warte. Szkoda że nie ma na tym świecie mocy zdolnej znieść wszystkie rody i uczynić każdego równym. Wtedy może ludzie zrozumieliby, co powinno być dla nich ważne. Nie sądzisz Stirio? -
Awatar użytkownika
Eldan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eldan »

Po pięknym wykonaniu Stirii, z ust Eldana rozbrzmiały komplementy i pochłonął się przez chwilę rozmowie z nią. Zostało to jednak przerwane przez kotołaka, który już teraz jakby łasił się o odpowiedź z jej ust... Nim jednak Stiria zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Eldan wtrącił się swoimi przemyśleniami, zwracając na siebie uwagę całego towarzystwa.

- Ooo... - skwitował odpowiedż Rii na temat rodów i tego, że wszystkie powinny zniknąć - Doprawdy, jest to ciekawe stanowisko młoda damo. Taka utopijna niemal wizja, jest z pewnością bardzo zachęcająca i nawet ciekawa... - Uśmiechnął się na chwilę, przygotowując prawdziwie sarkastyczny komentarz. - Byłoby wręcz idealnie, bez rodów, praw i wszelakich norm! - Jego uśmiech zniknął, a on sam spojrzał w stronę Lei - Czarna strona ludzkości dopiero by osiągnęła swój rozkwit... Złodzieje, Mordercy, których nikt nie ściga... - spojrzał się wtedy w stronę Rii, na chwilę przerywając. - Rio, jesteś albo zbyt młoda i niedoświadczona, nie rozumiejąc swoich własnych słów lub... taki rozwój wydarzeń byłby ci na rękę... - złagodził ton, jednak powiedział dokładnie to co chciał. - Nie mnie to oceniać i przepraszam panienkę za swoje oskarżenie... Po części masz rację, że obecny ustrój ma swoje dość duże wady i niektóre rody prawdziwie stają się katami narodu... Ale są to przypadki odosobnione, gdyby było inaczej, już dawno zakończyłaby się egzystencja rasy ludzkiej i pewnie nie tylko naszej. Zapewne chciałabyś zapytać, czemu? Otóż, odpowiem ci. Zniesienie rodów i władzy, spowodowałoby całkowitą anarchię obecnego systemu, który panuje nie tylko tutaj, ale w dużej mierze, w całej Alaranii jak i poza jej granicami. Pamiętaj, że każda osobna istota, myśli w zupełnie inny, odmienny dla siebie sposób. Z tego powodu nigdy nie został by zaznany konsensus. Naprawdę łatwo jest sobie to wyobrazić... Wyobraź sobie armię bez dowódcy. Załóżmy nawet, że armia jest nawet i dziesięciotysięczna. - Zrobił trochę miejsca na stole i pośrodku wolnego miejsca, ustawił w szyku 9 niewielkich owoców. - Owa armia została okrążona, przez sześciotysięczne wojsko... - Następnie ustawił 8 innych owoców, dookoła środka, po dwa na każdą stronę. - Najlepszym wyjściem, byłoby zaatakowanie większością wojsk w jednym strategicznym punkcie, które umożliwiło by wyjście z okrążenia... Załóżmy nawet, że większość okrążonej armii pomyślała podobnie, co już jest całkowicie niewiarygodne... Następnie trzeba ustalić, które miejsce będzie najlepsze. Wiadome jest jednak to, że pierwszy rząd armii, przyjmuje na siebie pierwsze uderzenie. Z tego powodu też, najprawdopodobniej, ci zginą pierwsi, jeśli zostaną poniesione straty. W tym wypadku, żadna ze stron nie chce wziąć na siebie ciężaru śmierci, więc armia pozostaje w okrążeniu, ponieważ nie są w stanie podjąć decyzji. Nawet jeśli, jakimś niesamowitym cudem, co już ma się zdarzyć dwukrotnie, armia zdecydowała wspólny kierunek ataku... Nadal im się to nie udaje. Dlaczego? Mając dziesięć tysięcy żołnierzy i każdy ma swój "głos" oraz decyzję, komunikacja tak dużej jednostki bojowej, niemalże nie istnieje. Zanim z jednego krańca armii, wiadomość dojdzie do drugiego, minie tak dużo czasu, że armia zostanie rozbita, zanim zdąży się ruszyć... Wyobraźmy sobie teraz wariant, w której armia posiada dowódcę. Dowódca podejmuje decyzje natychmiastowo, środkowa armia nie została nawet jeszcze związana walką, cała jednostka bojowa rusza natychmiastowo, od razu po otrzymaniu rozkazów. Armia w ciągu... pięciu, może siedmiu minut, wydostaje się z okrążenia i staje do walki z resztą o wiele mniej liczniejszej armii. Wynik? Zwycięstwo całkowite, jednak nie bez strat, choć zostały one całkowicie zminimalizowane. Dowódca kazał jednej ze stron, uderzyć we wroga, aby wydostać się z okrążenia. Pierwszy rząd armii zaatakował i prawdopodobnie poniósł by spore straty, ale tuż za nimi w ciągu kilkunastu sekund był i drugi i trzeci i każdy następny rząd. Zakładając, że pierwszy rząd armii stanowił czterystu ludzi, śmierć poniosłoby prawdopodobnie około sześćdziesięciu, bez względu na ich wyszkolenie czy wyposażenie. Prawdą jest, dowódca wysłał sześćdziesięciu ludzi na pewną śmierć i to on jest odpowiedzialny za to. Ale uratował pozostałe prawie dziesięć tysięcy innych osób... Proste, prawda? Nie trzeba być strategiem, aby zrozumieć. - Odłożył owoce do misy i ponownie spojrzał w jej stronę. - Jeśli chcemy przetrwać, musimy liczyć na siebie nawzajem i w jedność, jednak do tego, potrzebny jest ktoś, kto wprawi tą jedność w ruch, kto sprawi, że dwóch będzie walczyło za czworo, a czworo będzie walczyć za dwóch. I ucierpi na tym nie tylko strona militarna, ale także ekonomiczna, gospodarcza, teologiczna... każda. Jeśli w ogóle będą istnieć, bo w każdym momencie wróg, który ignoruje tą całą wolność, równość i wszystko co jest dla nas ważne, może zaatakować... A wtedy... Nie będzie już ani wolności, ani równości, ani cokolwiek, co jest dla każdej istoty z osobna ważne.

Eldan zaczął nabierać pierwsze znaczące podejrzenia, na temat tej małej, kociej buntowniczki. Jej otwarte przemyślenia były poniekąd anarchistyczne, a ona sama wyglądała raczej na pewien rodzaj malkontenta w sprawie społeczeństwa... Zupełnie jak osoba, mająca z prawem na pieńku. Co jak co, problemem współczesnego państwa jak i całego świata, nie były pojedyncze rody nadużywające władzy, a istoty które zeszły na ciemną stronę. Bandyci, kieszonkowce, zabójcy... Równie dobrze, można pomyśleć w odwrotny sposób. Co jeśli świat nie posiadałby żadnego z tego rodzaju ludzi i każdy byłby dostosowany do uczciwych względem wszystkich praw? Wizja świata idealnego?
Czas jednak zapuścić haczyk innego rodzaju... Chociaż może to być dla niego ryzykowne, głównie z powodu Lei...

- Przejrzyj sobie. - rzucił na stół dwa pojedyncze dokumenty, zamykając szczelnie białą teczkę, w której było takich dokumentów znacznie więcej, co każdy w tym gronie mógł zaobserwować. Owych dokumentów nie musiał zbyt długo szukać, były to najnowsze doniesienia dla jego osoby. Pierwszy z nich przedstawiał raport wstępny działalności gwardzistów, szpiegów, poszukiwaczy i łowców nagród, którzy łapali wszystkich łamiących powszechne prawo Rododendrońskie. Dokument przedstawiał spore ilości różnorakich przestępstw, zaś w jednej z rubryk, widniał napis "Zabójcy". Według tego raportu, wczorajszego dnia została przeprowadzona akcja, w której z 74 zidentyfikowanych morderców, zostało złapanych i uwięzionych 67, niektórzy z nich, posiadający najwięcej zidentyfikowanych morderstw, prawdopodobnie już wiszą na stryczku. Gdy zaczęto spoglądać na pierwszy dokument, Eldan zaczął mówić. - Wyobraź sobie teraz, że każdy z tych zabójców, zabije 10 innych osób. W takim razie, służby Rododendronii właśnie ocaliły 670 osób, o ile siedmioro pozostałych nie zostało przerażonych... Władza i prawo właśnie ocaliły sporo ludzi, prawda? - Następny zaś dokument, przedstawiał darowizny na drugi główny szpital w Rododendronii, oraz ilość złotych gryfów przekazywanych przez poszczególne osoby. Pierwsza piątka, była osobami pochodzącymi z zamożnych rodów szlacheckich. Dopiero szóstą z nich, był pewien lokalny handlarz prowadzący kilkanaście sklepów w samym mieście. - Mówisz, że całe rodowody są złe? I chcesz aby zniknęły? Gdybyś tak zrobiła, pewnie zabiłabyś setki osób, w dużej mierze dzieci, które potrzebowały pomocy wyspecjalizowanych lekarzy, aby móc przeżyć. Życie nie traktuje wszystkich równo i jest to niezależne od nas samych. Jedno dziecko urodzi się normalnie, drugie nie. Nie mamy na niektóre straszne rzeczy żadnego wpływu, ale musimy starać się zwalczać te, które jesteśmy w stanie...

Mimo poprzedniego monologu, kontynuował tuż po wypiciu łyku trunku i głębokim westchnięciu - Jeśli traktujesz tak swój ród, swą rodzinę, a także i matkę, która Cię spłodziła... I nazywasz ich żałosnymi... - Powiedział to bez oporów w całym gronie, bez względu na to, że Ria powiedziała to tylko i wyłącznie do Eldana - ... To w takim razie nie ma w tobie krzty szacunku do tych, którzy dali ci życie. Choćby i byli to najgorsi z najgorszych, a ich imię zostało skalane podczas dziejów tego świata, to nawet przez to, że ofiarowali ci życie, zasługują chociaż na minimalny szacunek od twojej osoby... Czyn to z pewnością haniebny, a w niektórych miejscach ino karalny, aby wyrażać się tak o szlacheckim rodzie, nawet jeśli jesteś jego członkiem. Cóż, młoda panienko - zmienił ton na bardziej łagodny - wierzę, że to przez twą okrutną przeszłość, - podkreślił to dokładnie, akcentując dokładnie to słowo - nie zdołano cię nauczyć pewnych rzeczy. - Przerwał na chwilę, aby dodać raczej dyplomatycznym tonem. - Nie staraj się natomiast kontrargumentować z moim zdaniem, choćbyś chciała złożyć długie wyjaśnienia lub wytłumaczenia... Nie na to dziś dzień, aby wywierać tak niepokojącą dyskusję lub kłótnię...


Na samym końcu zwrócił się w stronę Stirii oraz po części Lei.

- Przepraszam, że musiałyście być świadkami takiego długiego i niezbyt przyjemnego wywodu... Ale nie mogłem tego pozostawić bez słowa. Być może jest to tylko i wyłącznie moja opinia i jestem błędny w swoich przekonaniach, ale moim zdaniem, każda istota zasługuje przynajmniej na minimalny szacunek i nie może być nazwana żałosną, kiedy nie znamy jej losu. Nawet złodziej, który kradnie po to, aby dać pożywienie swojemu lub innemu dziecku, nie może być nazwany żałosnym. Trzeba się naprawdę postarać, stracić wszelkie ludzkie uczucia, uczynić wiele strasznych czynów, aby stać się monstrum, które nie zasługuje na szacunek. Chociaż czasami, nawet te istoty na niego zasługują...
Awatar użytkownika
Stiria
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek/Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Stiria »

Stiria zarumieniła się z zadowolenia słysząc komplementy z ust towarzyszy. Nawet tej śmiesznej kotce się spodobało. Usiadła przy stole. Zbladła nieco słysząc pytanie o swój wzrok. Z ulgą przyjęła wypowiedź Eldana.

Z każdą chwilą jego wywód intrygował ją coraz bardziej. Z niechęcią przyznała, że ma racje, chociaż miewała też odczucia podobne do Rii. Nie lubiła swojego rodu, ale z drugiej strony nie wynikało to z niechęci do systemu. Nie rozumiała po prostu walki o coś. czego nigdy nie było, bycie kimś, kim się nie jest. Nie znosiła sztywnych ram, którymi otaczała ją matka i siostra, ani chłodnej obojętności swojego brata. Dobrze, że był tata. Gdyby nie tata, pewnie by jej tu nie było. Tęskniła za nim.

Z lekkim przerażeniem obserwowała zawartość białej teczki. Oczywiście wiedziała, że ktoś musi dbać o sprawiedliwość, ale strachem napawało ją coś innego. Ilość morderców. Przełknęła ślinę. Ponad sześćset potencjalnych ofiar. I to mógł być każdy. Ona. Karczmarz. Córka zbójów, którzy ją podwieźli. Każdy. Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę, że ten cudowny, otwarty świat, do którego tak bardzo tęskniła, wcale taki utopijny nie był. Ale w naturze Stirii nie leżało długo się martwić.

- Nie szkodzi Eldanie. Twoje zdanie jest naprawdę interesujące i zmuszające do myślenia. Ach, Rio. - Uśmiechnęła się do kotołaczki. Bądź co bądź, musiała wytłumaczyć swoją niezgrabność w ruchach. Odgarnęła kosmyk jasnych włosów odsłaniając bielmo na jednym oku. - Wypadek sprzed pięciu lat. Syn młynarza dostał nową procę i niestety to ja zostałam nową tarczą - zaśmiała się Stiria. Dawno nauczyła się z tego śmiać. Gdyby tego nie umiała, pewnie nigdy nie wyszłaby z pokoju po tym incydencie. Na szczęście miała kogoś, kto jej braki uzupełniał swoim sokolim wręcz wzrokiem. Właśnie, powinna zatroszczyć się o Iskrę...

- Przepraszam, czy ktoś z was ma uczulenie na ptaki? Bądź niechęć do sokołów?
Awatar użytkownika
Lea
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lea »

- Nie sądzę, Stirio. - skwitowała krótko, odpowiadając raczej za siebie i Eldana, gdyż zdanie Rii było jej raczej obce. - Nie krępuj się, to normalne, aby zaopiekować się swoim towarzyszem.

Spojrzała na białą teczkę, będąc delikatnie zaintrygowana jej zawartością.

- Wiesz całkiem dużo Eldanie... a twój dostęp do informacji jest całkiem spory... - pomyślała chwilę na temat tajemniczego szlachcica z jej przeszłości - ... Jeśli nie sprawi ci to problemu, chciałabym się czegoś dowiedzieć w późniejszym czasie, ale najpierw powiedz, jak otrzymujesz takie... "dokumenty"? - zapytała. - Chyba, że to nie jest coś, o czym możesz rozmawiać, wtedy postaram znaleźć odpowiedzi u kogoś innego...

Spojrzała w stronę szlachcica. Prawdą jest, że niezwykle rzadko do tej pory wdawała się w rozmowę z nim, a ich znajomość polegała raczej na monologu w jej stronę, ale uzyskanie odpowiedzi na swoje pytania było na tyle ważne, aby wdać się w głębszą rozmowę, której od dawna oczekiwał potomek rodu Tar Ancal. To fakt, że w ostatnim czasie była to jedna z nielicznych osób, do których w ogóle się odzywała, a z czasem zaczęła sobie pozwalać na wyduszenie więcej niż jedno zdanie w jego kierunku. Dłuższa rozmowa była więc swego rodzaju haczykiem, który Lea musiała zaoferować, gdyż w innym wypadku zdobycie cennych informacji byłoby prawdopodobnie niemożliwe. Teraz wystarczyło po prostu poczekać, aż Eldan zdecyduje... Cóż, szanse są niewielkie, ale jeśli przypuszczenia Lei wobec jego osoby są przynajmniej częściowo trafne, nadal tli się niewielka nadzieja...
Zablokowany

Wróć do „Rododendronia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość