Mroczne Doliny[Las i okolice lasu] Pieniądz warty przygody.

Tajemnicza kraina, nad którą od wieków zalega mrok. Słońce świeci tu niezwykle rzadko. Nie ma tu tętniących życiem wiosek, jedynie jedno, warowne miasto ostało się w tej czeluści mroku, a i o nim nie można powiedzieć, pełne życia...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Duin
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Las i okolice lasu] Pieniądz warty przygody.

Post autor: Duin »

        Duin po raz kolejny w swoim życiu przemierzała świat, a dokładniej rzec biorąc – szlaki handlowe. Bezpiecznie wędrowała przez wyznaczoną, zieloną ścieżkę, docierając prawie do Ostatniego Bastionu, ale szczerze pragnęła sobie ukrócić drogi na pomarańczowej linii wyrysowanej na mapie. Handlarce bardzo zależało na czasie, bowiem jeden z klientów zażyczył sobie wyjątkowego zielska rosnącego na Mglistych Bagnach. Wcale nie pakowałaby się na oślep, gdyby nie fakt, że kwiaty ów krzewów kwitną właśnie za dwa dni, a odnalezienie ich w chaszczach nie było łatwym zadaniem.
        Mogłaby, co prawda, wynająć kogoś do brudnej roboty, ale za bardzo zależało jej na solidnym wynagrodzeniu. Klient bowiem był nadziany po wszystkie kieszenie złotymi gryfami, od których nie mogła oderwać wzroku. Nieważne, że głównie skupiła swój wzrok na spodniach mężczyzny, który mógł nieco sobie dolać oliwy do własnego narcyzmu, to były całe garście złotych monet! Przypadkiem jeden złoty gryf wyślizgnął mu się z kieszenie, gdy wychodził z domostwa Duin, a ta dla sprawdzenia wiarygodności ugryzła pieniążek, sprawdziła go pod światło, a nawet skłonna była go stopić, by sprawdzić realność sytuacji. Tak się składało, że obecnie zalegała z podatkami i już raz straż chciała się wgramolić do domostwa, żądając zapłaty. Stado kruków jakoś skutecznie odstraszyło przybyłych, a wynalazek, na który poświęciła całą masę pieniędzy, spalił się podczas próby użytkowania i nic z niego nie zostało. Klęska więc zmusiła ją do szybkiego zarobku i tak też podróżowała z niewielkim wozem przez równiny i dochodząc niemalże do lasów Mrocznych Dolin.
Widziała malujące się horyzoncie korony drzew. Stały one w rzędzie, niemalże w prostej linii, chociaż las w dalszej części poszerzał swoją objętość, obejmując szczelnie Mgliste Bagna. Duin dostrzegła również niewysokie czubki gór, w których chciała pozostawić wóz i ruszyć po roślinę, ale pech chciał, że to właśnie w tym punkcie utknęła.
        Ludzka głupota sprawiła, że chciała sobie oszczędzić czas jakimś nędznym skrótem. Z początku wydawał się on całkiem przyjemny. Dziewczyna ominęła Ostatni Bastion, przecinając drogę niebieskim szlakiem, i tak po prostej linii miała dołączyć do „pomarańczowej drogi”, ale nie zdołała, gdyż jej wóz gwałtownie podskoczył i się zapadł. Ludzka kobieta z kwaśną miną zeskoczyła z pojazdu i przyjrzała się połamanemu kołu. Jego drewniane szprychy były rozkawałkowane na drobne części, więc nawet nie miała jak ze sobą zbić gwoździami. Co gorsze, cały jej majątek przepadł na nieszczęsny wynalazek, więc znowu nie było handlarki stać na nowe koła. Wiadomo, jak to jest… Odkłada się złote gryfy na coś bardzo potrzebnego, ale gdy przychodzi okazja do wykupienia marzeń, to zostaje się z pustymi rękoma. Duin właśnie tak zrobiła. Nakręcona swoją nową machinerią od roku nie zainwestowała w potrzebne koła, a zapasowe już wykorzystała.
        Och, jakże siarczyście klęła na siebie i na świat pod nosem! Mogłaby ściąć mniejsze drzewka i porobić z nich jakieś sklejki, by dotoczyć wóz chociażby do gór i skryć go w jaskiniach, jak planowała. Znaleźć zielsko, a następnie dotrzeć jakimś cudem do Maurii i kolejnym cudem wyhandlować koło. Na pewno by coś wymyśliła! Ale pozostawić wóz samemu sobie tutaj… To było jak zaproszenie mężczyzny do burdelu bez opłacania za usługi. Nie dało się uniknąć skorzystania z takowej okazji. A stracić wóz i nie dotrzeć na czas do Nowej Aerii było niczym strzał w kolano.
Dziewczyna chwilę pokrzyczała wymachując rękoma, a wszelkie próby odratowania koła stały się kolejną porażką w przeciągu tego miesiąca. W końcu usiadła obrażona przy wozie, wspierając o niego głowę. Obserwowała zachód słońca, a to oznaczała, że niedługo przyjdzie niebezpieczna noc.
W myślach skarciła siebie za jeszcze większy idiotyzm, więc poczęła grzebać, co kryje pod sobą płachta materiału. Podeszła do powozu od tyłu, szukając gdzieś swojej małej siekierki, gdyby w razie czego musiała się przed czymś lub kimś obronić.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Ostatnie wydarzenia nie należały do najprzyjemniejszych. Nawet dla niego. Draug przebył długą drogę do tego zapomnianego przez bogów skrawka ziemi, w sumie sam nie wiedząc, po co. Na chwilę obecną miał gdzieś swoją listę, także ma prawo odsapnąć, mając nadzieję, że na jego drodze nie zawita gromada dziwnych istot, w tym smoków. Było po nim widać, że jest dość zmęczony, sam dokładnie nie wiedział, ile tygodni jest już w podróży, miało to dla niego pomniejsze znaczenie. Wiedział jednak, że dobrze by było już wreszcie gdzieś dotrzeć, a wiadomo, że jak idzie się bez konkretnego celu podróży, to ten cel jest dość odległy.
Zazwyczaj nie jest sentymentalny, ale w chwilach, gdy przypomina sobie ostatnią sytuację, w której wprost na niego leciała wielka głowa smoka, to po prostu się krzywił.
Nie ma to jak skutecznie się nie wychylać i robić swoje, ot co! Podróżujmy razem, mówiły! Jasne, i jak na tym wyszedł? Tak to jest, jak się zadaje z nie wiadomo kim i nie wiadomo gdzieś.
Wnet usłyszał jakieś krzyki, stan agonalny to nie był, ale w sumie nie widział tutaj żywej duszy już długi czas. Może jakiś transport by mu się napatoczył na tych szlakach? Kto wie, w sumie, dlaczego by nie spróbować.
Poszedł więc w kierunku, z którego dochodziły krzyki, lecz nim dotarł na miejsce, ustały. Może ktoś kogoś zarżnął i po sprawie?
Zawsze jednak warto sprawdzić.
Gdy wyszedł na ścieżkę, jego oczom ukazała się strasznie obrażona, niewielka kobieta. Taka... normalna, chciałoby się rzec, co wręcz zaskoczyło mężczyznę. Instynkt mówił mu, by nie sięgać po broń, wszak kobieta grzebała w swoim wozie i kto wie, co tam przewoziła.
Może za tą niewinną istotą kryje się dość mroczny sekret przewożonego towaru, który tak naprawdę go nie interesował.
- To dość niebezpieczne miejsce dla samotnej kobiety z uszkodzonym wozem - powiedział do niej z, jak mu się wydawało, bezpiecznej odległości. Stał wyprostowany, jak zawsze, jego rysy twarzy wydawały się nosić znaki dość wysokiego rodu. Oczy mężczyzny dokładnie obserwowały każdy ruch, jaki wykonywała.
Pomyślał sobie, że dlaczego by nie spróbować, darmowa podwózka albo za przysługę. Nieważne, ale dość już tułaczki.
Awatar użytkownika
Duin
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duin »

        Czy Duin wspominała coś na temat burdelu? Burdel na kółkach było niemalże idealnym odzwierciedleniem dwuznaczności jej kłopotów, chociaż jedno koło straciła. „To dość niebezpiecznie miejsce dla samotnej kobiety” - te słowa dla handlarki nie potrzebowały więcej wyjaśnień. Nie brzmiały ani trochę, jak zaproszenie, co nie zmieniało faktu, że dziewczyna wystawała tyłkiem zza wozu i gość mógł pomyśleć sobie za wiele.
        Ludzka kobieta ani na moment się nie wstrzymała w szperaniu w rzeczach, jakby w ogóle nic nie słyszała. Grzebała i grzebała, a przynajmniej to dało się słyszeć. Duin grała na zwłokę, próbowała wzbudzić ciekawość jegomościa bądź odrobinę go zdezorientować. W końcu większość kobiet wpadłoby w istną panikę wymachując rękoma i podwijając nieposłuszną kiecę, ale obecnie ona nie miała co podwijać. No, chyba, że nogawki! Albo luźną koszulę, ewentualnie mogłaby go obezwładnić skórzaną kamizelką. Tak czy siak, nie miała zamiaru oddać się w niczyje łapska bez walki. Obecnie szykowała się do ucięcia nieposłusznych rąk nieznajomego.
        Gwałtownym ruchem niemalże wyskoczyła zakrytą częścią ciała i skierowała niewielką siekierkę w stronę mężczyzny. Była na szczęście na tyle lekka by przez jakiś czas mogła ją tak utrzymać w bezruchu. Od razu nagrodziła czarnowłosego swoją pomarszczoną od złości miną i oczami, które delektowały się groźbami obiecującymi szybką śmierć.
        - Jeżeli szukasz przygód to nie znajdziesz ich w tym wozie – zapewniła beznamiętnie. - Ani w jego okolicy...
Był jakiś blady na tle wieczoru. A może taki był z powodu kontrastu kolorów? Czerń, granat i jeszcze raz czerń z nieopaloną skórą mogłaby przywieźć skojarzenie chodzącej śmierci, ale witalność i umięśnienie wskazywało, że jeszcze wiele lat przed nim zostało by wąchać kwiatki od spodu.
        Było w nim coś nietypowego. Zimnego. Chłodnego. Duin od razu poznała się na tym, że nie jest to zwykły człowiek. A wielka szkoda, bo tak to miałaby jeszcze szansę jakoś to wszystko ograć, a teraz? Teraz skazana jest na jakąś grzeszną śmierć. Mimo wszystko, nigdy nie należy pokazać słabości przeciwnikowi. Duin stała twardo i pewnie, jakby doskonale wiedziała co robi. Wkuła swój wzrok w nieznajomego i czekała na jego ruch.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Uniósł lekko jedną brew, przyglądając się heroicznej kobiecie, grożącej mu siekierką, którą co najwyżej mógłby użyć jako wykałaczki.
Pokiwał tylko głową, poprawiając miecz przełożony przez swoje plecy, jednak po niego nie sięgając. Zaczął iść w jej kierunku, jakby przeszywając ją wzrokiem, lecz w momencie, w którym był już dosłownie na wyciągnięcie siekierki, minął ją beznamiętnie i skierował się w stronę uszkodzonego koła.
- Odłóż to, bo sobie krzywdę zrobisz - rzucił w jej kierunku i przykucnął przy kole. - Jakbym chciał, byś nie żyła, to by już tak było i wątpię, abym czekał na taki moment w tym miejscu - dodał, przyglądając się uszkodzeniom. Niestety nie znał się na tego typu naprawach, mógłby kogoś wypatroszyć, zabić, sprawić, by ślad po nim zaginął, ale to? Czarna magia i koniec.
- Gdzie zmierzasz? - zapytał zaciekawiony. Wóz wydawał się załadowany, sądząc po tym, ile czasu szukała siekierki, zapewne jakieś całkowicie bezużyteczne sprzęty i jakiegoś innego typu śmieci. W tym momencie twarz mężczyzny skierowała się ku niebu, mrok nocy spowijał ich swoim całunem już na tyle mocno, że bardziej nad naprawą wozu trzeba by było pomyśleć nad jego ochroną przed bardziej nieproszonymi gośćmi od niego.
Wstał i rozejrzał się. Okazja czyni... towarzysza podróży, nawet jeśli jest to kobieta, której duch walki jest niewiele większy od jej rozgniewanych oczu. Podszedł do drzewa i rozpoczął łamanie gałęzi.
- Trzeba rozpalić ognisko - powiedział do kobiety, trzymając już w dłoniach dość sporą ilość drewna. - Uwierz, jeśli uważasz mnie za zagrożenie, to nie chcesz wiedzieć, co potrafi kryć zasłona nocy - dodał w jej kierunku i, podchodząc niedaleko wozu, rzucił gałęzie na ziemię.
Twarz mężczyzny iście bez emocji wpatrywała się w jej postać. Chłodne spojrzenie jakby przeszywało ją na wylot, a długie czarne włosy miotały się to w jedną, to drugą stronę, targane niespokojnym wiatrem.
- Nie znam się na naprawie, ale jeśli pozwolisz, bym tobie towarzyszył, postaram się, byś przeżyła tą noc - skwitował po prostu.
Awatar użytkownika
Illana
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Illana »

         Słońce coraz bardziej tuliło się do zachodniej części horyzontu, a Illana wędrowała w kierunku znanym tylko przez nią. Miała mapę, ale uznała, że da sobie radę bez nią, a poza tym ten cholerny kawałek papieru dwa dni wcześniej porwał wiatr i pewnie zaniósł do samego diabła. Driada była mocno podirytowana sytuacją, w której się znajdowała, a wszystkiemu winne były druidki a najbardziej ich przywódczyni, to ona na spółkę z Saurią wysłały ją w daleką podróż do jakiegoś Pierwszego Bastionu… a może to był Ostatni Bastion? Cholera wie! Najważniejsze było to, że to miasto leżało tak daleko od ich lasu, a raczej części Gadającego Lasu jak się dowiedziała nasza bohaterka. A nie wróć, to jednak był „Szepcący”, nie „gadający” Las, nie mogła spamiętać tych wszystkich nazw. W czasie podróży nie dowiedziała się zbyt wiele, gdyż omijała trakty i wszystkie cywilizowane istoty jak tylko było to możliwe. Spotykała od czasu do czasu jakieś zielarki czy guślarki, jak te kobiety kazały na siebie mówić (gdyż te najczęściej mieszały na uboczu) i do nich dowiadywała się różnych rzeczy jak nazwy krain geograficznych, pobliskich miast czy imiona jakichś królów i innych szlachciców. Nie wiedziała kto to król czy szlachcic, ale wiedziała, że to pewnie mężczyźni, więc intuicja podpowiadała jej, że to źli ludzie. Niby druidki mówiły, że nie każdy chłop jest zły, ale jak tu w to wierzyć, kiedy w swojej podróży spotkała tylko dwóch mężczyzn i zajmowali się oni zabijaniem drzew. Mieli specjalną broń do tego, jakieś twarde i bardzo ostrza na końcu kija, walili nimi w pnie drzew, a te padały, płacząc, krzycząc i krwawiąc. Ill przyglądała się temu z ukrycia, by po chwili ustrzelić obu skurwysynów z łuku. Śmierć ludzi za śmierć drzew to była uczciwa cena, brązowowłosa żałowała, że tamci dwaj otrzymali taką lekką śmierć, ale bała się, że nie dałaby rady ich obezwładnić, by wymierzyć im potem surowszą karę. Oczywiście nie można mówić, że ta podróż niosła ze sobą tylko wady, gdyż przez te kilka dni nasza bohaterka poznała więcej gatunków roślin oraz zwierząt niż przez jej całe stuletnie życie. Czasami marzyła o tym, by usiąść i zjednoczyć się z naturą, raz czy dwa nawet tak zrobiła, ale bała się oddawać temu zajęciu w miejscach, których nie znała. Co to było za uczucie, kiedy po chwili bólu jej duch wracał na łono natury i to w dosłownym znaczeniu tych słów. Kiedy łączyła się ze swoją babką (jak lubiła nazywać Matkę Naturę) wtedy widziała każde żywe stworzenie w bliskiej okolicy, każdy kwiatek, każde drzewo czy zwierze, ale nie tak jak widzisz je Ty. Ona widziała to wszystko jako coś nienamacalnego, niepochwyconego niczym woda czy płatek śniegu, widziała dusze tego wszystkiego. Mogła jej dotknąć, zajrzeć do niej, mogła z nią podzielić się sobą, mogła spojrzeć na świat tak, jak widzi to, czego dotykała, więc mogła np. widzieć wszystko oczyma zająca albo inne zwierzęcia. Mogła wzbić się w przestworza razem z ptakiem lub kopać głęboko w ziemi razem z kretem. Kochała to robić i gdyby mogła, to robiłaby tylko to całymi dniami, chociaż ten proces potrafił nie raz ją wymęczyć. No i pewnie by to robiła, gdyby nie grupa głupich bab, które wysłały ją do jakieś siostry Pelagii czy innej Petunii, która mieszkała w mieście wspomnianym wcześniej. Siostra, bo była spokrewniona w takim właśnie z Dalyą, czyli kobietą, która przewodziła druidką, które zamieszkały w gaju driad. Jakaś ważna przesyłka miała być dostarczona właśnie do ich ukochanego lasku, tak ważna, że nie można było jej powierzyć w brudne, śmierdzące i co najgorsze: męskie łapy jakiegoś byle posłańca. Dlatego Ill z wielką dumą, przynajmniej tak było przed całą wyprawą, przyjęła tą trudną i odpowiedzialną misje. To było jej pierwsze wyjście z lasu, tak zdaje sobie sprawę, jak to zabrzmiało, ale to prawda. Pierwszy raz widziała coś więcej niż swój matecznik, widziała innych podróżnych z daleka i to nie tylko ludzi, ale i niskich brodatych ludzi i takich pięknych ludzi z długimi włosami oraz szpiczastymi uszami. Pierwszy raz widziała tyle różnych przedmiotów i innych materiałów! Chciała coś zabrać dla siebie, ale inni nie dali, pilnowali wozów i w dzień i w nocy a w końcu odjechali na rozwidleniu się dróg. Chociaż pewnie większość z tych rzeczy przyczyniła się do śmierci zwierząt i drzew to i tak chciała mieć poniektóre z nich. Chociaż już minął ponad dzień, od kiedy doszło do tamtego spotkania, to ciągle o nim myślała i wspominała tamte piękne kobiety ze szpiczastymi uszami i zastanawiała się, czy i ona kiedyś będzie mogła wyglądać tak jak one i czy też w przyszłości dorobi się takich uszu. Wracając jednak do tego, co naprawdę było ważne i miało bezpośredni wpływ w tamtym momencie na zielonooką, to dzień zmierzał ku końcowi. Zastanawiała się, na którym z drzew spędzić najbliższe godzinny, ewentualnie z dobrodziejstwa których drzew skorzystać, by uwić z nich małe gniazdko do spania. Jednak usłyszała z daleka jakieś krzyki… chyba kobiety. Podeszła bliżej, nie wywołując przy tym ani najmniejszego tonu, dźwięku czy innego szmeru, niczym drapieżnik podchodzący do śpiącej ofiary, aby uderzyć jednym, zabójczym ruchem. Kiedy znalazła się blisko polanki, z której dochodziły owe odgłosy, zobaczyła dwie ludzkie istoty oraz jakąś wykonaną z drewna (chyba), którą widziała już wcześniej u kupców. Kobieta trzymała w ręce miniaturową wersje broni, która służyła do ścinania drzew, ale nie sądziła, aby ta konkretna była w stanie wyrządzić jakąkolwiek krzywdą jej ukochanym roślinom. Była drobna, chyba nawet drobniejsza niż Illana, ale widać po minie było widać, że nie jest jedną z tych słabszych dziewoi, przynajmniej jeżeli szło o charakter. Można to było wyczytać z miny, która była co najmniej wojownicza, ułożenia ciała oraz nerwowego zaciskania dłoni wokół drzewca tego przedmiotu, którego Ill nie umiała nazwać. Mężczyzna za to był spokojny, z jego postawy można było wyczytać pewność siebie. Ten nie miał przy sobie chyba żadnej broni, przynajmniej takiej, która rzucała się w oczy, ale za to trzymał… Drewno. No teraz to szlag najjaśniejszy trafił Driadę! Czy te męskie świnie nie miały żadnych świętości!? Jakim prawem śmią ścinać żywe istoty, które w dodatku czują!? Miała ochotę wziąć ten opał i zrobić nieznajomemu z mordy to samo co on zrobił z tamtym biednym drzewem… ale opanowała się po chwili, no może nie do końca, ale trochę się uspokoiła. Szukała dobrej wymówki czemu by nie przestrzelić gardła stojącemu przed nią facetowi, w sumie to nic nie przychodziło jej do głowy. Raz, że sprofanował las a dwa… był mężczyzną, ale przez chwile popatrzyła na tamtą kobietkę i uświadomiła sobie, że nieznajoma może się wystraszyć takiego krwawego aktu zemsty. Poza tym, co oni mogli robić o tej porze w takiej okolicy, nad tym brązowowłosa zastanawiała się chwilę, po czym jej oczy rozeszły się, a usta rozdziawiły się niczym rybie wyrzuconej na brzeg. To zboczeniec jeden! Ja mu kurwa dam amory i napastowanie biednej dziewczyny! – pomyślała przez chwilę dziewica z kniei. Po czym delikatnie uniosła łuk, nałożyła strzałę, obie te czynności wykonała najciszej, jak tylko potrafiła, po czym wręcz wystrzeliła z krzaczorów, w których do tej pory była ukryta, i krzyknęła:
- Ej, ty! Tak, ty, do ciebie mówię! - rzuciła w stronę nieznajomego. - Masz odłożyć to drewno, ale to już! I nie zbliżać się do mnie ani do tamtego biednego stworzonka… Nic ci nie jest, dziewczyno? - spytała się drobnej osóbki. – A i jeszcze jedno… Spróbuj sztuczek, a ci ryj rozwalę! - krzyknęła w stronę obcego faceta.
Awatar użytkownika
Duin
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duin »

Duin groźnie dzierżyła w dłoni siekierkę, ale słowa nieznajomego zabrzmiały dosyć logicznie. Brwi dziewczyny to na zmianę frywolnie marszczyły się i rozluźniały w akcie przeanalizowania sytuacji, ale gdy w końcu zapanował na jej czole spokój, opuściła ręce wzdłuż ciała, ale wciąż nie odkładała broni. Gdyby, nie daj na Prasmoka, usnęła tej nocy, to przytulałaby ją, a może i ssała jak upragnionego przez dzieciaka kciuka.
Duin ogólnie działała bardzo logicznie, dlatego nagłe zrywy nie były w jej guście, chyba, że chodziło o handel. A przy okazji była dość sztywną kobietą. Czarnowłosy mógł tak bynajmniej pomyśleć, bo człowieczyna nie ruszyła się ani o krok z wielką bezczelnością wciąż mu się przyglądając, co również nie miała zamiaru ukrywać. W pewnym momencie te buszujące po jego ciele ślepia mogły wydać się dosyć nieswoje bądź też niewygodne jak fakt, że on bił przeszywającym chłodem i nocą.
- Jak widać mam wóz, więc można by się domyśleć, że albo jadę po towar, albo jadę go zawieźć – zauważyła uszczypliwie, ale w końcu zbliżyła się do niego. Oczywiście, wciąż trzymając mocno siekierkę.
- Rozpalimy… - wyszeptała nieco na odczepne, bo widać gość chyba chciał się do niej przylepić. Nie znała tylko powodu jego ciekawości, bo takich mężczyzn nie spotyka się od tak, po prostu, późnym wieczorem i nie proponują kobiecie od tak schronienia.
Jak już wcześniej było to wspomniane, Duin była bardzo logiczną kobietą, a w jej logiczności miary bezinteresowności nie znalazły swojego miejsca bądź też były gdzieś na szarym końcu. Dziewczyna sama z siebie potrafiła pomóc, nie pytając nikogo o zdanie, ale jeżeli chodziło o wiarę w inne jednostki, to było jej mało.
- Jesteś jakimś diabłem czy coś? – wyparowała z grubej rury brunetka, unosząc brew. – Bo pytanie raczej brzmi; czego będziesz chciał w zamian.
Chciała przyklęknąć do mężczyzny i nawet lekko zdołała pochylić się w jego stronę, gdy nagle usłyszała jakieś wrzaski. Handlarka od razu się wyprostowała szukając źródła dźwięku. W tych ciemnościach zdołała dojrzeć jedynie jakąś kobietę, ale że nie miała wzroku żadnego wymyślnego stworzenia bądź uzdolnionej istoty, więc i nie potrafiła powiedzieć więcej na temat nieznajomej.
Stworzonka?
Duin prześledziła wzrokiem swoje ciało. Czy ona wyglądała na jakąś pieprzoną wróżkę?!
- Ze stworzonkiem wszystko w porządku… - skwitowała nędznym głosem. – To ty siedzisz w krzakach jak dzikus i nieznajome mi stworzenie. Spójrz na mnie, jestem tak malutka, że brakuje mi ciepełka i mam zepsute koło więc… - mówiła coraz agresywniej kobieta – …do cholery jasnej, mogę wreszcie nim przestać przyciągać wszystkich z okolicy?!
Buchnęła ludzka dziewoja, wzdychając z irytacją.
- Chcesz, to sobie zostań, mam to w nosie – zwróciła się do mężczyzny. – A ty, leśny stworze, jak chcesz drewno, to sobie po nie przyjdź, bylebyś trzymała się z dala od mojego wozu, bo inaczej poszatkuję siekierą!
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Wzrok mężczyzny mówił jasno, że nie przywiązuje się do nikogo. Jego życie zreflektowało te sprawi dziesięciolecia temu gdy wyszarpało z jego ramion kogoś na kim mu zależało. Kobiet nie było na jego liście, a on sam miał cel w tym, że pojawił się w tym miejscu.
Wyprostował się i puścił po prostu drewno które trzymał w rękach, robiąc kilka kroków w kierunku z którego dochodził skrzekot jakiejś znerwicowanej niewiasty by stanąć obok Duin nadal dzierżącej siekierkę niczym dzielna wojowniczka. Mężczyzna wiedział jednak, że zapewne przy starciu z jakimś gryzoniem...wygrałby gryzoń, ale za samą postawę kobiety miał niejaki respekt do niej. Spojrzał na nią i jakby nawet się przez chwilę uśmiechnął albo mogło się tak tylko zdawać poprzez ostatnie promienie słońca malujące cienie wokół nich i topiące wszystko w mroku który nadchodził wraz z ich ostatnimi podrygami.
- Jestem Łowcą Dusz - Powiedział beznamiętnie patrząc się w stronę drugiej kobiety i sięgając za miecz przełożony przez jego plecy.
- Nic nie chcę w zamian, podróże w samotności mają dwie strony medalu - Dodał po chwili. Faktycznie, mężczyzna po prostu miał dość beznamiętnego, samotnego trybu życia jakim ostatnimi dziesiątkami lat żył. Czasami byle jaki kontakt z nawet dwójką znerwicowanych kobiet po środku lasu jest balsamem dla spaczonej duszy.
Draug stanął tak iż nieco zasłonił niewielką kobietę jakoby osłaniając ją od drugiej, jeszcze niezidentyfikowanej do końca persony.
Było widać jak dłoń mężczyzny zaciska się na klindze jego miecza, a jego głowa delikatnie przechyla się w lewą stronę jakby spoglądając i analizując co, kto i po jaką cholerę wrzeszczy znikąd i bez powodu na niego pośrodku lasu położonego w centrum czegoś co nazwałby po prostu Nigdzie. Mężczyzna nie rzucał gróźb, nie strzępił języka ani nie krzyczał bezsensu w mroku lasu. Mroku, który był jego sprzymierzeńcem. Wyciągnął tylko rękę w stronę kobiety jakby mierząc do niej z ostrza miecza, który trzymał w dłoni.
- Wypatroszyć ją to się zamknie czy urąbać jej głowę? - Zapytał Duin, całkowicie poważnie lecz bez większego przejęcia. Słowa mężczyzny były jak topór przecinający powietrze i z pełnym impetem odcinający kończyny świadomości. Jego pytanie było całkowicie poważne, a on sam, jak dało się zauważyć miał w takich rzeczach niemałe doświadczenie.
- Zamknij mordę, proszę - Rzucił równie beznamiętnie w stronę obcej kobiety z spokojem tak bardzo bijącym od jego osoby, że ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że jest dość potężnie wypaczony pod względem kontaktów z innymi personami.
Awatar użytkownika
Duin
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duin »

Gdy Łowca Dusz osłonił Duin ciałem, ta od razu opuściła siekierkę w dół. Zirytowana patrzyła się gdzieś w bok, jakby ta sytuacja zupełnie nie powinna jej dotyczyć. Tak rzeczywiście myślała handlarka. Przecież to powinno przejść obok niej, a nie ją tknąć.
Duin nie miała zamiaru wtrącać się w interesy między dwojgiem, szczególnie, że nieznajomy był zdecydowany do tego by ją bronić. Genialnie! Oni się posiekają, a ona zostanie sam na sam ze swoim wozem w wieczorną porę dnia. Gdy Łowca Dusz skierował się do niej z zapytaniem ona uniosła brew. Nadal szczerze uważała by ten spór rozwiązali między sobą.
- Nie wiem, nabij ją na pal czy coś. – Odpowiedziała z pretensją ludzka kobieta, która odsunęła się od mężczyzny zaś zbliżyła tym samym do swojego wozu.
- Tylko zostaw pal, bo jak z drewna to się przyda – dodała ironicznie.
Nim jednak doszło do walki „leśny stwór” zniknął z pola widzenia, jak i słyszenia. Ludzka kobieta rozejrzała się zaniepokojona dookoła, ale po kobiecym głosu nie było ni śladu.
- Chyba sobie poszła? – spytała retorycznie.
Duin nogą, dosyć niechętnie, zgarnęła drewna do kupy. Stanęła przy nich i jeszcze delikatnie nimi pograsowała po piachu, ale głosu wciąż nie było. Obrończyni drewna zniknęła na dobre.
- Chcesz jej poszukać? Czy rozpalić ognisko? W końcu zadeklarowałeś się zostać ze mną na noc – uśmiechnęła się zadziornie Duin chowając dłonie w kieszeniach luźnych spodni.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Cała ta sytuacja wydawała się mu dość dziwna, nic poza tym. Dziwna jednak w takim znaczeniu, które go już nie obchodziło. Wzruszył więc ramionami i obrócił się w stronę wygadanej kobiety, która zdecydowanie posiadała dość mocny charakter co aż biło od jej postaci.
Zabawnie los krzyżuje losy swoich podopiecznych łącząc ich ścieżki w jedną, jeszcze bardziej pokrętną karykaturę normalności.
- Rozpalę, rozpalę - Odpowiedział kobiecie, jakiś czas mu zajęło tak zwane zejście na ziemię po nieoczekiwanym wtargnięciu, a raczej próbie dziwnej istoty.
- Nie często ktoś wyskakuje z krzaków i wrzeszczy coś by zniknąć - Dodał biorąc się za układanie stosu chrustu wystarczająco daleko od wozu by ogień nie strawił jak widać cennej dla kobiety zawartości.
- Często tak podróżujesz? - Zapytał ot tak.
Awatar użytkownika
Duin
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Duin »

- No nieczęsto – mruknęła pod nosem, po czym zbliżyła się do miejsca, w którym niedługo miało powstać ognisko.
Capnęła sobie tuż przy patykach, bez żadnych zahamowań. W siadzie tureckim wstukała palcami o kolana przytrzymując całkiem prosto plecy, a myśli chodziły jej po głowie, co dojrzeć można było po jej mimice.
- Moje życie dzieli się na dwa aspekty – albo podróż albo chałupa. – Odpowiedziała bez krępacji wpatrując się w jeden punkt, co w jej przypadku było dosyć częste.
- Zapewne ty częściej ode mnie patrząc na to jaki miecz dzierżysz tuż przy boku – spojrzała pytająco na swojego rozmówcę.
Duin przechyliła delikatnie głowę bezczelnie przyglądając się towarzyszowi. Zmrużyła delikatnie oczy, złożyła usta w dziubek i tak sobie rozmyślała do kogo ten gość najbardziej jej pasuje. Zmysłu magicznego nie posiadała więc dziewczynie została jedynie analiza wzrokowa. Czarna otchłań w środku nocy. To nie mógł być ktoś dobry, ale też nie taki zły bo handlarka wciąż żyła. Może miał powód dla którego jeszcze nie wacha kwiatków od spodu? Może tylko szykuje się na to by ją w coś wrobić? Hah! Jeżeli tylko spróbuje ona śmiało obróci kota ogonem i jeszcze wyjdzie na swoim!
Duin na samą myśl chciała uderzyć się w pierś, ale nie było co wychodzić przed szereg ani nie ukazywać swojej dziwaczności na każdym kroku. Wciąż miała tuż przy swoim udzie małą siekierkę, która służyć jej miała do nagłej obrony, chociaż niewiele by zdziałała, ale na pewno nie podda się bez walki! Jednak póki co wcale nie musi wprowadzać w ruch swoich chudych rączek.
- Mam na imię Duin – powiedziała aż nazbyt dumnie.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak często można być w drodze. - mruknął łowca, jednak poza, jaką przybrał, oraz jego mina świadczyły o tym, że najpewniej mówiąc to, miał na myśli coś dotyczącego jego przeszłości. Niestety, raczej nie wyglądał tak, jakby miał ochotę o tym opowiadać, a Duin nie miałaby dostatecznie dużo odwagi, żeby zapytać.
- Pewnie masz rację. - przytaknęła handlarka, przyjmując iż skoro absolutnie niczego o nim nie wie, po prostu nie będzie zaprzeczać jego słowom, ot tak, na wszelki wypadek. W końcu, nie nazywano ich łowcami dusz bez powodu. I tak pewnie miała mnóstwo szczęścia, skoro tacy jak on są chyba zwykle bardzo groźni, a jej akurat trafił się taki, który nie próbował jej zabić! Duin zastanawiała się tylko, co z tego wyniknie, gdyż tak naprawdę to nie wiedziała o nim nic. Najlepiej było zachować ostrożność i siekierkę trzymać jak najbliżej, gdyż nie do końca mu ufała. Mimo to starała się utrzymywać nonszalancką maskę, nie okazując po sobie zdenerwowania. Ostatnim, czego jej brakowało, to żeby łowca dowiedział się o jej niepewności względem niego.

- Ja jestem... - zaczął w odpowiedzi łowca, najprawdopodobniej zamierzając się przedstawić, wnioskując po tym, co Duin wcześniej mu powiedziała. Nigdy jednak nie dane jej było poznać jego imienia, gdyż w tym momencie coś im przerwało. A nawet nie coś, tylko ktoś. W tej chwili bowiem powietrze przecięła strzała, z furkotem przelatując o dwa cale od głowy piekielnego. Duin nie miała pojęcia, czy taki atak mógłby go jakoś uszkodzić, lecz nie ulegało wątpliwości, że łowca dusz się zdenerwował. Nietrudno też było zgadnąć, że sprawcą, a raczej sprawczynią całego zajścia, jest owa leśna dzikuska.
- Dobra, mam cię dość. - mruknął piekielny, po czym sięgnął po jeden ze swoich mieczy. Drugiego nie ruszał, nie widział ku temu potrzeby. W końcu, to była tylko leśna dzikuska, prawda?

Draug szybkim krokiem opuścił ścieżkę, zapuszczając się w głąb lasu. Spodziewał się, że znalezienie atakującej nie sprawi mu żadnego problemu i będzie mógł szybko pozbyć się problemu. Niestety jednak nie był w stanie dostrzec żadnych śladów jej obecności, zupełnie tak jakby jej tam nigdy nie było. Rozejrzał się dookoła dokładnie, chcąc zlokalizować ukrytą, nie pomijając również przeszukiwania wzrokiem koron i gałęzi drzew, które mogły być dla niej schronieniem. Niestety jednak nie zdołał znaleźć prowokatorki. Zupełnie tak, jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Draug już miał wracać do obozu, kiedy nagle okazało się, że dzikuska dalej tu jest, a co więcej nadal stara się go upolować. Postrzelenia zdołał uniknąć jedynie refleksowi i krótkiemu brzęknięciu łuku na chwilę przed wystrzałem. Łowca nie marnując ani chwili pobiegł w tamtym kierunku, planując jak najszybciej dorwać tamtą kobietę. Kiedy jednak przebiegł dość długi dystans, zorientował się, że dziewczyny znów nie ma na miejscu. Ale jeśli tak, to gdzie była? Draug znów zaczął się dokładnie rozglądać, w szczególności przypatrując się drzewom i gałęziom, kołyszącym się i trzeszczącym na wietrze, zupełnie tak jakby dotykała ich jakaś niewidzialna ręka. Niczego jednak nie dostrzegł, zadecydował jednak, że gdy tylko się gdzieś pojawi, to zaszlachtuje ją i to porządnie...

Draug zawrócił, rezygnując z polowania. Nie był w stanie jej dopaść, była dlań zbyt szybka i zbyt... ukryta. W otwartym polu poradziłby sobie z nią z łatwością, ale nie tutaj, nie w jej środowisku, gdzie bez większych problemów mu się wymykała. Najlepiej będzie szybko wrócić do obozu i namówić Duin do przeniesienia się w inne miejsce...

Nagle jednak łowca dusz zorientował się, że nie wie, którędy wrócić. Mimo iż całkiem dobrze poruszał się w terenie, zauważył, że jego ślady na ziemi jakby zniknęły, tak jakby zostały przez kogoś zatarte, a same nawet drzewa wyglądały inaczej. Draug nie do końca orientował się również, w którą to stronę. Mógł, rzecz jasna zawołać głośno tak, żeby Duin go usłyszała i odpowiedziała, ale nie chciał zdradzać się jej z tym, że zgubił drogę. Postanowił iść "na czuja", zakładając, że i tak za chwilę trafi na tę, czy inną część drogi.
Draug po parunastu minutach był już jednak zdecydowanie mniej pewny siebie, bo jego zdaniem już dawno powinien być na drodze. Postanowił zawrócić, żeby trafić chociażby do punktu wyjścia, jednak po takim czasie miał jedynie wrażenie, że jest w zupełnie innym miejscu. No nic, musiał to przed sobą przyznać - zgubił się na dobre. Jedynym plusem tej sytuacji było to, że już nikt nie próbował go zabić z ukrycia, a dzikuska gdzieś się zwinęła...
Zablokowany

Wróć do „Mroczne Doliny”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość