Mroczne Doliny[Na północ od Maurii] Powrót do domu

Tajemnicza kraina, nad którą od wieków zalega mrok. Słońce świeci tu niezwykle rzadko. Nie ma tu tętniących życiem wiosek, jedynie jedno, warowne miasto ostało się w tej czeluści mroku, a i o nim nie można powiedzieć, pełne życia...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Wzruszył ramionami, co było odpowiedzią zarówno na to, że Tressa oznajmiła, iż ma zamiar uczyć się zarówno wiedzy teoretycznej, jak i tego, czego można nauczyć się poprzez praktykę i ćwiczenia. Wyglądało na to, że naprawdę zależy jej na poznaniu nowej umiejętności, jaką było czytanie aur.
        - Co ty nie powiesz? — zapytał retorycznie i, dodatkowo, uśmiechnął się nieco złośliwie. Przecież wiadomym było to, że nie da się nauczyć czegoś nowego ot tak przez pstryknięcie palcami, jak to określiła wampirzyca. Owszem, można mieć do czegoś smykałkę i dzięki temu uczyć się czegoś szybciej niż przeciętna osoba albo urodzić się z umiejętnością szybszej nauki, która daje podobny efekt, jednak dotyczy wszystkiego, czego chce nauczyć się dana osoba, a nie jedynie jeden lub kilku umiejętności, ale nie można zrobić czegoś, co pozwoli na to, że posiądzie się nową wiedzę w ciągu jeden, krótkiej chwili.
        - Poprosić możesz, jednak nie wiadomo, czy się zgodzę — odparł i znowu uśmiechnął się nieco złośliwie. Było widać jak na dłoni, że się z nią droczy, a przynajmniej próbuje to robić. Wcześniej powiedział, że może spróbować ją pouczyć, jednak powiedział też, że nie jest najlepszym nauczycielem, chociaż wyglądało na to, że to i tak nie zraziło Tressy.

        - To, że artefakty mogą być niebezpieczne w rękach niebezpiecznych i złych ludzi wie, chyba, każdy, kto zna pojęcie artefaktu i widział moc przynajmniej jednego albo dwóch — powiedział po chwili. Wydawało mu się, że trudno było się z tym nie zgodzić, bo nawet zwykły chłop ze wsi, gdyby miał do czynienia z artefaktem, domyśliłby się, że takie przedmioty są niebezpieczne.
        - Mam cały dział z mitami, baśniami, legendami i tego typu księgami... Takie, w których jest opisane znaczenie symboli też powinny tam być. Chodź za mną — odparł. Przedtem musiał przypomnieć sobie plan biblioteki, żeby mieć pewność, że taki dział rzeczywiście się tu znajduje i, o ile go tu nie brakuje, przypomnieć sobie drogę do niego.
Vergil ruszył przed siebie i zaczął przechadzać się między regałami, nie odwracał się za siebie, jednak był pewien, że Tressa podąża za nim. W końcu skręcił w lewo i weszli między regały.
        - Na tych regałach znajdziesz księgi, o których wcześniej wspomniałaś. Poszperaj tu trochę, a ja poszukam ci czegoś, co pomoże ci zrozumieć aury i ich postrzeganie — powiedział i podszedł do wampirzycy, pocałował ją krótko, a następnie odwrócił się i wyszedł z regałów, między którymi ją zostawił.

        - Księgi o magii i tego typu rzeczach... - powiedział do siebie. Było to miejsce, w którym powinien znaleźć to, czego szukał, jednak najpierw musiał odnaleźć ten dział.
Odnalazł go dość szybko, bo był o wiele bliżej miejsca, w którym zostawił wampirzycę, niż przypuszczał. Długą chwilę zajęło mu znalezienie ksiąg, które obiecał Tressie, jednak udało mu się je znaleźć, więc ruszył w drogę powrotną.
        - Znalazłaś coś ciekawego? Bo ja mam dla ciebie coś, co pomoże ci z aurami — odezwał się nagle. Cóż, specjalnie podszedł ją tak, żeby nie usłyszała jego kroków, jednak nie wiedział, czy uda mu się ją przestraszyć. Podszedł bliżej nieumarłej i podał jej księgi, które znalazł. Jedna miała tytuł "Aury, czyli to, co musi wiedzieć ktoś, kto chce nauczyć się je czytać", a druga "Aury stworzeń żywych i przedmiotów, porady dla początkujących i sposoby skutecznego odczytywania aur".
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

Uśmiechnęła się przelotnie.
        - I tak cię jeszcze przekonam. Wiesz? - powiedziała, unosząc głowę i szczerząc kły w chytrym uśmieszku, który mógł zwiastować wiele rzeczy, kłębiących się w głowie wampirzycy. Mając jeszcze w pamięci działania, jakie (nie) zadziałały na artefakt, uporządkowała sobie w głowie plan, kilka kolejnych prób i testów, które może jakoś pomogą jej pewnego pięknego dnia sprawdzić wytrzymałość oka. A tym samym upewnić się, że jest w stanie pokonać Zakon. Nic nie jest niezniszczalne. Wszystko ma jakiś defekt, tak zwaną rysę w konstrukcji. Wszystko…
W odpowiedzi jedynie odwzajemniła złośliwy uśmieszek, potwierdzając swoje wcześniejsze słowa. Mogła dać sobie rękę uciąć, że da radę. Była całkowicie pewną siebie osobą.
        - Obiecałabym jakąś nagrodę, ale nie - rzekła szybko. - Już za dużo się pozakładaliśmy. - Cmoknęła w powietrze, odwracając się.

        - Nie umiem posługiwać się artefaktami, więc już i u mnie oko Kalamandra staje się niebezpieczne - przyznała, wzruszając ramionami. - Nie lepiej na razie go gdzieś schować na przechowanie i skupić się na odnajdywaniu tych znaków i wskazówek? - Zmarszczyła czoło, kiedy próbowała to ogarnąć. Fakt, nawet nie przemyślała, ze swoim instynktem, że po rozwaleniu oka może nastąpić ogromny wybuch, który zniesie z powierzchni ziemi posiadłość Vergila, czy też po prostu uwolni całą masę potwornych, krwiożerczych i obrzydliwych duchów, mordujących wszystko, co się rusza czy oddycha… Ale to tylko drobne sugestie. Muszą być ostrożni.
        Posłusznie ruszyła za Vergilem, ciekawskim wzrokiem błądząc po bibliotece. Zakodowała sobie większość zakamarków, aby móc potem swobodniej przeglądnąć interesujące ją książki.
Kiwnęła głową i zajęła się szukaniem przydatnych tomiszczy, jakie powinni przeczytać odnośnie Zakonu. Ouroborous, to pierwszy z nich. Srebrna róża, drugi. Tyle, z tego, co pamiętała Tressa. Westchnęła. Spojrzała na ułożone kolejno po sobie księgi. Delikatnie przejechała palcem po ich brzegach, wzrokiem śledząc tytuły. W końcu przymknęła oczy i wybrała jedną na chybił-trafił. Otworzyła na pierwszej stronie, i początkowo nagłówek nie rzucił jej się w oczy, jedynie pojedyncze słówko w tekście. Srebrna róża. Symbol księżyca. Wampirzyca zmarszczyła brwi, czytając dalej. "Człowiek o ogonie węża... ”, pomyślała. Dalsze fragmenty były nie do końca zrozumiałe. Bazyliszek…? Kamienny wzrok. Co oni planują, do cholery?!
        Po dłuższej chwili penetrowania wzrokiem księgi wampirzyca zorientowała się, że stoi nieruchomo jak słup soli. Przełknęła ślinę, oglądając się za siebie. Podskoczyła lekko, widząc wampira, który podawał jej księgi.
        - Nie. Nic ciekawego. - Kłamanie tak weszło jej w krew, że naprawdę trudno rozpoznać, kiedy Tressa mówi prawdę, a kiedy myli rozmówcę i wciska mu nieprawdziwą historyjkę. - Dzięki - powiedziała, spoglądając na Vergila spode łba. Przejrzała książki, jakie dostała, po czym odrzuciła włosy do tyłu, kombinując. Kamień. Oni coś knuli, coś paskudnego i mogącego zaszkodzić całej Alaranii. Tressa musi to załatwić. Sama. Ukradkiem oka przypomniała sobie czas i wyliczyła wszystko. Jeśli w ciągu kilku minut uda jej się wyjść z posiadłości, zdąży skryć się w tej wiosce. Zdąży uciec i ocalić wampira. Nie wkopie go w takie bagno.
        - Może powinniśmy się rozdzielić? - zapytała. - W sensie ja poczytam gdzieś na fotelach o aurach, a ty poszukasz wszystkich ksiąg na temat symboli i węży? Tak będzie najłatwiej.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Biblioteka w jego posiadłości naprawdę zachwycała, nie tylko wielkością, bo niektóre zebrane w niej księgi i zwoje mogły uchodzić za naprawdę wyjątkowe i trudno do zdobycia, przynajmniej w czasach, w których egzystują aktualnie. Vergil doskonale zdawał sobie sprawę, że pomieszczenie to powstało razem z posiadłością i kilka pokoleń wampirów z rodu von Weyarn musiało ją zapełniać, więc jeśli księga lub manuskrypt z czasów jego dziadka był wtedy dość powszechny, tak teraz coś takiego mogłoby być prawdziwą rzadkością. Wampir nawet, przez chwilę, zastanawiał się nad tym, ile zażyczyłby sobie za posiadłość, jeśli ktoś chciałby ją kupić. Myślał o tym, przy okazji szukając ksiąg na temat czytania aur, o których wcześniej wspomniał Tressie. Co do sprzedaży terenu, który do niego należał i samego budynku oczywiście, nie miał zamiaru tego robić w najbliższym czasie, jednak wydawało mu się, że wyceniłby posiadłość na naprawdę dużo. Wysoką cenę głównie dyktowałaby sama biblioteka i jej zbiory, a zwłaszcza te, które można by było uważać za rzadkie. Sama posiadłość była też zadbana i spora, więc to też grałoby swoją rolę. Oczywiście, okolica i teren, na którym jest zbudowana, odpowiadałaby najbardziej nieumarłym albo nekromantom, ewentualnie komuś, komu nie przeszkadzają Mroczne Doliny i mieszkanie w niedużej odległości od Maurii.

Znalazł księgi, których szukał i ruszył w drogę powrotną, do miejsca, w którym rozdzielili się on i Tressa. Znalazł ją tam, czytającą jakieś księgi, pewnie te, których szukała ona sama. Nie zauważyła, jak do niej podszedł, wydawało mu się, że przestraszyła się nieco, gdy tak nagle spojrzała w miejsce, w którym stał. Podał jej księgi i skinął głową, gdy podziękowała mu za to, że je odszukał i przyniósł. Najpierw odpowiedziała na jego pytanie, co prawda nic nie wskazywało na to, żeby kłamała, jednak wydawało mu się, że tak może być.
        - Pewnie, czemu nie — powiedział i wzruszył lekko ramionami.
Chwilę przyglądał się wampirzycy, a później odwrócił się i udał się na poszukiwanie ksiąg na temat symboli, węży i tak dalej. Wiedział, w którym miejscu szukać tego typu ksiąg, jednak poświęci trochę czasu na to, żeby znaleźć konkretne tytuły. Trochę? Patrząc na to, że w jego bibliotece można znaleźć sporo książek o symbolach i tak samo o zwierzętach i znaczeniu zwierząt, to, może stracić naprawdę sporo czasu, bo będzie zmuszony patrzeć na tytuł każdej z ksiąg, które wpadną mu w oko i liczyć na to, że trafi na takie, których poszukuje.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Tressa z lekkim napięciem oczekiwała odpowiedzi Vergila, zastanawiając się, czy wyczuje u niej nutę kłamstwa, którą z taką wprawą skrywała, czy też uwierzy jej na słowo. Nagrodą za jej umiejętne łgarstwo było wzruszenie ramion wampira, wyrażające zgodę na chwilową rozłąkę. No cóż, nie tak chwilową, jak się tego prawdopodobnie spodziewał. Tressa odprowadziła go wzrokiem z uśmiechem, który jednak zniknął z jej twarzy w momencie, w którym Vergil skręcił za róg biblioteki. Poczekała jeszcze chwilę, upewniając się, że jej towarzysz odszedł wystarczająco daleko, po czym pozbierała swoje naręcze ksiąg, składające się zarówno z tych o symbolice, jak i o tematyce odczytywania aur. Tak zapatrzona udała się w kierunku foteli, jednak ostatecznie nie spoczęła tam, tylko bezszelestnie opuściła bibliotekę bocznym wyjściem, kierując się ku wyjściu z posiadłości.

Vergil jeszcze przez chwilę krążył między regałami, szukając odpowiednich dla siebie ksiąg i gromadząc tomy na jednej ręce. W międzyczasie znalazł też kolejną pozycję, która mogłaby zainteresować Tressę, więc po chwili wahania złapał ją i zawrócił, kierując się na drugą stronę biblioteki. Chciała przez chwilę posiedzieć sama i rozumiał to, wiec planował jedynie dać jeszcze jej tą jedną książkę i powrócić do swojego zadania. O dziwo jednak nie zastał wampirzycy w miejscu, w którym twierdziła, że będzie i nie zajęło mu długo, by zorientować się, że opuściła posiadłość sama. Zaklął pod nosem i odstawiwszy z hukiem książki na stoliku przy fotelu, również opuścił bibliotekę, a następnie samą posiadłość.
Zablokowany

Wróć do „Mroczne Doliny”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości