Mroczne Doliny[Na skraju lasu] Nie ma tego złego...

Tajemnicza kraina, nad którą od wieków zalega mrok. Słońce świeci tu niezwykle rzadko. Nie ma tu tętniących życiem wiosek, jedynie jedno, warowne miasto ostało się w tej czeluści mroku, a i o nim nie można powiedzieć, pełne życia...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

[Na skraju lasu] Nie ma tego złego...

Post autor: Jon »

Piekielny opuścił Rapsodię i poszedł przed siebie, po prostu szedł cały czas szlakiem i, jak na razie, nie spojrzał na mapę, żeby sprawdzić, gdzie dotrze. Zawsze mógł uwolnić skrzydła i wznieść się w powietrze, żeby przyspieszyć wędrówkę i zlokalizować coś, co podpowie mu, gdzie się znajduje, jednak nie chciał tego robić. Wolał przejść się po ubitej ziemi na szlaku i nie używać swoich skrzydeł. W końcu, pod koniec dnia zdecydował się na to, że spojrzy na mapę, póki słońce jeszcze nie zaszło.
Chwilę zajęło mu, żeby zorientować się, że podróżuje szlakiem pomarańczowym i zmierza w stronę Mrocznych Dolin. Nie miał zamiaru zawracać, nie należał do osób, które czują niepokój w związku z wkraczaniem na teren, nad którym niebo cały czas jest zachmurzone i ciemno, a słońce widać tam naprawdę rzadko. Przed sobą, w oddali widział las i wyglądało na to, że, najprawdopodobniej, będzie to miejsce, w którym zatrzyma się na noc, rozpali ognisko, odpocznie chwilę i coś zje. Schował mapę i wznowił marsz.

Pogoda na terenie Mrocznych Dolin była taka, jaką prawie zawsze można tu zastać — ciemno, ponuro i pochmurnie, jednak nie wyglądało na to, żeby miał padać deszcz, a także wiatr nie dawał się we znaki, więc nie wiał. Było ponuro, lecz względnie spokojnie. Na szlaku było widać tylko jedną osobę, a był to dość wysoki mężczyzna w długim płaszczu o kolorach czerni i czerwieni. Ciemne włosy sięgały mu, mniej więcej, do okolicy łopatek, a przez całą długość pleców przewieszony miał miecz, który teraz spoczywał w pochwie, jednak jego rękojeść wystawała ponad prawe ramię postaci. Płaszcz był rozpięty, więc widać było, iż mężczyzna nosi pod nim napierśnik, więc zależało mu też na ochronie swojego ciała przed prawdopodobnym niebezpieczeństwem. Jon był łowcą dusz, więc pancerz służył mu do ochrony przed bronią dystansową i tą, która została pobłogosławiona, bo inne rodzaje oręża są nieskutecznie przeciw osobnikom jego pokroju. Oczywiście, jego humanoidalna postać nie przywodzi na myśl tego, że ma się do czynienia z piekielnym, więc ewentualny przeciwnik dopiero w trakcie walki może rozpoznać to, z kim walczy, jednak nie oznacza to tego, że od razu to zrobi, bo zawsze może być tak, że cały czas będzie uważał, iż walczy z człowiekiem.
Jon wiedział, że dotarł do Mrocznych Dolin, gdy w końcu zbliżył się do lasu i to na tyle, że drzewa stanowiące jego początek rosły tuż przy szlaku, którym podróżował. To, że na terenie tej krainy nastaje noc, można poznać jedynie po tym, że robi się ciemniej, poza tym, czasami, widać tu gwiazdy i księżyc, jednak zdarza się to naprawdę rzadko i noc, w której trakcie łowca będzie nocował w mrocznym lesie, nie należy do tej z mniejszą liczbą chmur i większą możliwością na to, że zobaczy się, chociaż kilka gwiazd.

Mało kto chciał podróżować po Mrocznych Dolinach, więc piekielny spodziewał się, że ruch na szlaku będzie znikomy lub żaden, więc nie musiał oddalać się od niego na tyle, żeby blask ogniska nie był widoczny spomiędzy drzew, co pomogłoby mu w tym, że nie musiałby martwić się o ewentualnych gości z różnymi zamiarami, którzy mogliby zauważyć ogień i podjąć próbę podejścia w miejsce, w którym się pali. Miał przy sobie zapasy, więc nie musiał na nic polować i później piec tego na ogniu, a to powodowało, że nie musiał przejmować się gośćmi w postaci dzikich drapieżników, których mógłby przyciągnąć zapach mięsa. Podobno ogień odstraszał wilki i inne zwierzęta prowadzące nocny tryb życia, więc nie powinny one podejść do miejsca, które łowca wybierze sobie na tymczasowy i prowizoryczny obóz.
Jednak, na razie, nie był zmęczony, a jego ciało nie domagało się, chociażby chwili odpoczynku, więc myśli o przekroczeniu linii drzew i wejściu na teren lasu pozostał na później. Właściwie, jeśli nie będzie zmęczony, nic nie stoi na przeszkodzie, aby podróżował przez całą noc.
Piekielny poprawił miecz na plecach i ruszył dalej, szlakiem, który był całkowicie pusty. Mógłby spróbować dotrzeć do Maurii, jednak podejrzewał, że czeka go spory kawałek szlaku do przejścia, zanim dotrze do tego miasta i przypuszczał, że nie obejdzie się bez odpoczynku, przynajmniej jednego.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

        Ostatnie zamachy stanów dały wampirzycy wiele powodów, aby chwilowo odpocząć od piekielnych. Miała dość władzy, gdyż ciągle bała się o jej utratę. Wszystkie intrygi, które rozgrywały się na jej dworze zaczynały być już męczące. Krótki odpoczynek w pochmurnym miejscu, pozbawionym niszczycielskich promieni słonecznych wydawał się nieumarłej zasłużonym urlopem. Pośrodku traktu, błysnęło złowrogie, krwistoczerwone światełko. Blask ukształtował się w elipsę, z której wyłoniła się szczupła sylwetka. Po chwili światło wygasło, a brama między-wymiarowa zaczęła się kurczyć. Do świtu było daleko, więc miała mnóstwo czasu, aby odpocząć od Piekielnych Czeluści. Już dawno nie polowała na śmiertelników i miała wielką ochotę, aby skosztować krwi. Wampirzyca rozejrzała się po okolicy, ale nie dostrzegła nic ciekawego, żadnej zwierzyny. Kątem oka dostrzegła, że z bramy wyłoniły się inne sylwetki. To było dziwne, nie wydała żadnych rozkazów dotyczących eskorty. Z portalu wyłoniło się jej trzech honorowych gwardzistów. Każdy z czartów był uzbrojony i opancerzony.
Piekielni błyskawicznie dobyły broni, a następnie rzucili się do ataku. Alinsa odskoczyła, unikając cudem ciosu, który skróciłby ją o głowę.
Gwardziści stanowili najbardziej zabójczą i skuteczną grupę, której celem była ochrona Tyranki. Nie spodziewała się zdrady ze strony swoich ochroniarzy. Walka z trójką przeciwników była skazana na porażkę. Wampirzyca zerwała się do sprintu i czmychnęła w pobliski las, aby zgubić swoich zamachowców.

***


        Uciekała, byle dalej, byle szybciej, byle w las; byle dalej od tych, którzy grozili jej śmiercią. Obława ciągnęła się przez godzinę. Kręciło jej się w głowie, która pulsowała tępym bólem nie pozwalając jej się skupić na niczym innym, jak na ucieczce. Pasma brunatnych włosów pokryte były szkarłatem krwi w miejscu zderzenia głowy z twardą powierzchnią nieociosanego kamienia. Najwyraźniej skaleczyła się podczas ucieczki. Była wyczerpana, pancerz spowalniał ją, ale nie miała czasu, aby zrzucić go z siebie. W dodatku dźwięk metalowych blach zdradzał jej położenie. Elfka czuła się zmęczona, skołowana i okrutnie osamotniona w swej walce o "życie". Wiedziała, że jeżeli nie uda jej się dotrzeć w granice drzew, jeżeli nie uda jej się przebiec wystarczająco daleko w las - nie ma szans. Ból głowy uniemożliwiał jej przemianę, nie potrafiła również skupić się na magii. Zawroty głowy wzmogły się na sile zmuszając ją do zatrzymania się. Ciężko oparła się o drzewo i spojrzał przed siebie, aby rozeznać się z terenem. Czuła, że piekielni depczą jej po piętach. Przetarła oczy i ostatnimi siłami ruszyła przed siebie, wolniej, bardziej niepewnie. Musiała znaleźć kryjówkę. Nie była w stanie uciekać dalej i wiedziała o tym, a ta wiedza napawała ją strachem, który wciąż próbowała przekłuć na determinację i siłę. Przedarła się przez chaszcze, potknęła na kamień i upadła na trakt. Podniosła się z ziemi ociężale i ruszyła drogą. Chwilowo napawała się triumfem, ale wciąż trzymała dłoń na rękojeści swego miecza.
Chwiejnym, ociężałym krokiem ruszyła wzdłuż traktu, przeklinając swą naiwność. Gwardziści byli zabójczo-skuteczni. Była to elita wojowników, która znała się również na trochę magii. Wampirzyca nie była potężnym czarodziejem i wiedziała, że sama nie da im rady. Nie w obecnym stanie.

Z przeciwka dostrzegła mężczyznę o długich, kruczoczarnych włosach. Uśmiechnęła się widząc świeżą krew. Miała zapas posoki, ale to nie to samo co świeża ofiara. Zatrzymała się gwałtownie. Zorientowała się, iż nieznajomy był uzbrojony i miał na sobie ciężki pancerz. Badawczo spojrzała na mężczyznę. Następnie wyprostowała się dumnie. Przed piekielnym ukazała się postać wysokiej, alabastrowej kobiety, o szczupłej budowie ciała. Odziana była w ozdobną zbroję, która lśniła złotym blaskiem. Na ramieniu zawieszoną miała kuszę, wraz z kołczanem bełtów. Wpatrywała się przez chwilę w nieznajomą postać, ale nie miała pewności z kim lub z czym ma do czynienia.
- Alinsa Druslan - przedstawiła się dźwięcznym głosem, a następnie skłoniła się lekko.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Szedł spokojnym krokiem, jednak jego mięśnie były napięte, aby być w pełnej gotowości, gdy nadejdzie niebezpieczeństwo, a piekielny będzie musiał się bronić. Mroczne Doliny były miejscem, w którym zawsze należało być przygotowanym na to, że coś, co zagraża życiu, może przyjść w każdej chwili. Jego oczy uważnie lustrowały okolicę, lepiej dostrzec coś albo kogoś podejrzanego, zanim zostanie się zauważonym, bo wtedy można lepiej się przygotować na ewentualne spotkanie, a także ułożyć w głowie prawdopodobne scenariusze i zachowania nieznajomego. Z potworami lub zwierzętami było łatwiej, o ile nie są to istoty humanoidalne w postaci zwierzęcia, bo wtedy albo zaatakuje, albo uzna, że jest się zbyt niebezpiecznym i ominie daną osobą lub zmieni trasę tak, żeby nie natknąć się na nią.

Tylko dlatego, że uważnie obserwował drogę przed sobą był w stanie zauważyć postać wyskakującą z linii drzew, z lasu, w którym niedługo miał zamiar zrobić sobie postój i chwilę odpocząć. Z takiej odległości mógł stwierdzić tylko tyle, że jest to kobieta, sądząc po jej sylwetce i, że kieruje się w jego stronę. Najprawdopodobniej nieznajoma już go zauważyła, więc nie mógł nagle zawrócić albo zejść w bok i wejść w las. Nie wiedział, czy po prostu idzie w stronę, z której on przychodzi, czy zmierza bezpośrednio do niego... wszystko wskazywało na to, że niedługo się dowie.
Im bliżej była, tym więcej mógł zobaczyć. Jego przypuszczenia potwierdziły się, przy okazji, i teraz miał pewność, że w jego kierunku zmierza kobieta, sylwetka i długie włosy nie wskazywały na mężczyznę, zwłaszcza sylwetka. Dostrzegł, że nieznajoma ma na sobie pancerz, który bardziej wyglądał na ozdobny i używany w trakcie ceremonii, a nie na taki, któremu można powierzyć życie w czasie walki. Jon zauważył też kuszę, której łuk i klin wystawały nad jej ramieniem, a także kołczan z bełtami. Kobieta, jednak wyglądała na zmęczoną i na osobę, która przed czymś ucieka, w dodatku na jej włosach widoczna była krew, która zlepiła kilka pasm w jedno. Piekielny pokusił się o to, żeby odczytać jej aurę i wydobyć z niej kilka informacji na temat właścicielki.

Gdy wampirzyca była już blisko, mimo swojego stanu, wyprostowała się dumnie, po chwili przedstawiła się i ukłoniła. Zdziwiło go trochę to, że od razu przedstawiła się nieznajomej osobie, jednak nie dał po sobie poznać tego uczucia. Może po prostu była tak wychowana czy coś, w każdym razie, nie miał zamiaru o to pytać, zawsze to jakaś nowa informacja na jej temat. Z drugiej strony, to, że mu się przedstawiła, oznaczało, że zmierzała dokładnie w jego stronę i, możliwe, że ma jakieś zamiary wobec niego. Łowca nie rozluźnił mięśni, cały czas gotowy był do ewentualnej potyczki, czy to z nią, czy z czymś, co ją goni, bo kwestią domysłu było to, że nieumarła ucieka. Nie chciał być nieuprzejmy, więc również postanowił się przedstawić.
        - Jon, po prostu. Nie znam swojego nazwisko, o ile jakieś miałem — odpowiedział i również się ukłonił.
Jeszcze raz spojrzał na wampirzycę, tym razem badawczym wzrokiem, żeby wiedziała, że jej się przygląda i rozmyśla nad czymś związanym z jej staniem.
        - Skoro uprzejmości mamy już za sobą, to może powiesz mi, przed kim albo przed czym uciekasz? - zapytał od razu i spojrzał pytająco na Alinsę.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Wampirzyca zlustrowała nieznajomego, szczególnie zwróciła uwagę na jego opancerzenie. Napierśnik, naręczaki, naramienniki... brakowało mu bigwantów. Mężczyzna nie miał również żadnej broni dystansowej. Nie znała jego intencji, ale podejrzewała, że może dojść do konfliktu. Pośpiesznie wyciągnęła fiolkę krwi z sakiewki, odkorkowała ją i wypiła zawartość. Momentalnie rana na jej głowie przestała krwawić i skrzepiła się błyskawicznie. Alinsa czuła, że odzyskuje utracone siły. Jeszcze chwilę temu była wyczerpana ucieczką, ale teraz była gotowa skrzyżować swoją broń. Nie obchodziło ją, czy Jon pozna jej nieumarłą naturę. Ledwo przetrwała zamach na swoje "życie" i dyskrecja wydawała jej się zbędna.
        - Zostałam zdradzona przez moich podwładnych. Sługi obróciły się przeciwko mnie, dlatego muszę znaleźć bezpieczne schronienie przed świtem. Nie wiem gdzie zmierzasz, ale Mroczne Doliny nie są przyjazne samotnym podróżnikom. W dwójkę mamy większe szansę, że uda nam się przetrwać - wypowiedziała te słowa chłodno. Nie prosiła go o pomoc, jedynie proponowała korzystny układ. Jej dłoń delikatnie zacisnęła się na rękojeści półtoraka. Wciąż patrzyła się na niego.
        - Niedaleko stąd znajduję się wieża nekromanty. To dobre miejsce na postój, powinnyśmy zdążyć przed świtem. - odwróciła się o 180 stopni i zawróciła traktem, aby skierować się ku Maurii. Nie musiała bać się promieni słonecznych, ponieważ obecne zachmurzenie ochroniłoby ją przed świtem. Nie zamierzała jednak ryzykować z pogodą. Nie czekała nawet na decyzję Jona. Powolnym krokiem ruszyła wzdłuż traktu. Szła powoli, aby pancerz nie robił zbędnego hałasu.
        - Przybyłam do Alaranii, aby splądrować Mroczny Dwór. To stara ruina, w której mogą znajdować się wartościowe księgi. Chyba jesteśmy niedaleko miasta? Może jesteś tutejszy?! Powiedz lepiej czy tu na miejscu jest jakaś robota. Coś ciekawego, żadnego tam kurwa rozrzucania gnoju na polu, czy dojenia krów. Znajdzie się tu coś na miejscu? Dobrze płatne? Od tego łażenia to już nogi wchodzą mi w żyć po same uszy - burknęła, po wypiciu krwi od razu robiła się pewna siebie. Wyruszyła do Alaranii, aby odpocząć od męczącej polityki i intryg. Miała ochotę na jakąś przygodę. Oczy kobiety przybrały czerwoną barwę. Na chwilę zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać hałasów, które dochodziły z pobliskich drzew.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Przyglądał się, jak kobieta wyciąga fiolkę z czerwonym płynem i wypija ją. Nie minęło dużo czasu, a ona przestała sprawiać wrażenie zmęczonej, wydawało mu się też, że rana na jej głowie przestała krwawić. Patrząc na to, że z jej aury udało mu się odczytać to, że kobieta jest wampirem, łatwo można było domyślić się, że czerwona substancja w niewielkiej, szklanej buteleczce, to krew, której zapas musi przy sobie nosić. Piekielny podejrzewam, że gdyby był wampirem, to także nosiłby przy sobie zapas krwi, z którego mógłby skorzystać w razie sytuacji, w którym nie miałby dostępu do świeżego, życiodajnego płynu, a musiałby z niego skorzystać.
        - Nie są przyjazne samotnym podróżnikom, dlatego taki podróżnik, jeśli wybiera się tu w pojedynkę, powinien umieć sobie poradzić — odpowiedział po chwili. Tymi słowami, może nie do końca otwarcie, dał jej do zrozumienia, że da sobie radę w pojedynkę i wie, jakie stworzenia można spotkać na tych terenach i zdaje sobie też sprawę z niebezpiecznej natury Mrocznych Dolin. Był spostrzegawczy, więc jego uwadze nie umknęło to, że wampirzyca trzyma dłoń na rękojeść swojej broni. Czyżby liczyła na to, że zaraz wyzwie ją na pojedynek albo zaatakuje? Owszem, przeszło mu przez myśl to, że mógłby z nią walczyć, jednak jego scenariusz dotyczył tego, że to ona pierwsza wyciągnie broń i zaatakuje, a on będzie się bronił. Nawet jeśli była wampirem, to mogła być słabszym wojownikiem od niego, w dodatku, jeśli jej miecz nie jest błogosławiony, a raczej taki nie jest, to jego ostrze nic mu nie zrobi, jednak ona nie mogła o tym wiedzieć. Prawdą było, że łowca nosił na sobie pancerz, jednak służył mu on jako ochrona przed strzałami i bełtami.
        - Skoro uważasz, że nie poradzisz sobie sama... To prowadź do tej wieży, o której wspomniałaś, i tak miałem zamiar zatrzymać się gdzieś w okolicy i chwilę odpocząć — odparł, tym samym zgadzając się na układ, który zaproponowała Alinsa. Ruszył za kobietą, gdy ta zaczęła iść w stronę miejsca, o którym wspomniała.

Usłyszał kilka pytań, które padły z jej ust. Mógł odpowiedzieć na wszystkie, jednak odpowiedzi mogą jej się nie do końca spodobać, o ile cały czas była przekonana, że Jon jest tutejszy i wie, gdzie można dostać jakąś odpowiednią pracę i tak dalej.
        - Nie jestem tutejszy, więc nie podam ci dokładniej odległości, jaka dzieli nas od miasta. Nie powiem ci też, czy znajdziesz tu dobrze płatną pracę, jednak myślę, że najlepiej poszukać jej w mieście, bo tam jest największa szansa na to, że znajdziesz pracę, o którą ci chodzi — odpowiedział po chwili. Co prawda, miał przy sobie mapę i, na oko, można by było określić, w którym miejscu się znajdują, jaka odległość dzieli ich od najbliższego miasta i ile czasu zajmie im dotarcie tam, jednak mógł to też zrobić po tym, jak już dotrą do wieży, o której wspomniała Alinsa.
        - To te osoby, przez które zostałaś zdradzona? - zapytał, gdy do jego uszu dobiegł hałas dochodzący z pobliskich drzew. Zauważył, że wampirzyca zaczęła nasłuchiwać dźwięków, jakby spodziewała się, że ktoś lub coś wyskoczy na nich właśnie z linii pobliskich roślin. Łowca dusz, w razie czego, sięgnął dłonią do rękojeści miecza, jednak jeszcze nie wyciągnął go z pochwy.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Wampirzyca nie miała pojęcia kim jest jej towarzysz. Nie potrafiła czytać aur, więc mogła się jedynie domyślać z kim ma do czynienia. Jedynie jej zmysł magiczny wyczuwał złowrogą energię, która utkwiona była w orężu nieznajomego. Prawdopodobnie broń pochodziła z piekła, ale to jeszcze nic nie świadczyło o Jonie. Podczas swoich przygód wampirzyca widziała wiele zaklętych broni i ich pochodzenia rzadko bywały związane z właścicielem. Oczy nieumarłej zapatrzyły się na złotą rękojeść. Mauria była pełna nieumarłych. Napewno udałoby się znaleźć jakiegoś ekstrawaganckiego, wampirzego kolekcjonera sztuki. Mogłaby na tym trochę zarobić, gdyby udało jej się ukraść tą broń. Przez chwilę miała ochotę, aby rzucić zaklęcie, telekinezą pochwycić broń nieznajomego. Jednak Jon zacisnął pięść na rękojeści.
         - Szlaki nie są przyjazne nawet tym, którzy myślą, że są wstanie podróżować samemu. - odparła, prowadziła ich w kierunku wieży, ale czekała ich jeszcze długa droga. Obydwoje byli opancerzeni, więc robili trochę hałasu. Poza tym podróż w zbroi nie była najwygodniejsza. Nim dziewczyna została wampirzycą, urodziła się w Szepczącym Lesie. Dlatego elfka bez problemów umiała odróżniać odgłosy zwierząt. Kiedyś potrafiła nawet z nimi rozmawiać, ale po przemianie jej obecność płoszyła zwierzęta, za wyjątkiem nietoperzy.
Najwyraźniej natura wyczuwała jej nieumarłą aurę.
         - To tylko głupi odyniec czai się w krzakach - spojrzała na Jona z politowaniem i pokręciła głową ze zrezygnowaniem. Nie potrafiła dostrzec żadnego zagrożenia. Szła dalej, prowadząc wzdłuż traktu. Piekielni, którzy jej towarzyszyli nie dawali po sobie żadnego znaku. Jednak nieumarła nie mogła znieść tego napięcia, iż miała za swoimi plecami nieznajomego mężczyznę, który uzbrojony był w pancerz płytowy, a dłoń trzymał na jakimś piekielnym mieczu. Odwróciła się o 180 stopni i wyciągnęła swoją broń.
        - Widzę, że rycerzem nie jesteś, nie masz służby – rzekła wampirzyca z uśmiechem, mierząc mężczyznę wzrokiem. – Nie wiem więc, czemu błąkasz się po zmroku na traktach, ale skoro się tu w ogóle zapuściłeś, to musisz być zwykłym bandytą. Albo gorzej… – dodała, przyglądając się twarzy Jona - Dezerterem… – Alinsa skrzywiła się z niesmakiem i splunęła. Takie zachowanie, w połączeniu z jej dziewczęcą urodą, wyglądało niecodziennie. Jon był uzbrojony, ale nie miał żadnej obstawy jako szlachetnie urodzony rycerz, Wampirzycy wydawał się bandytą, grasującym po trakcie. Dziewczyna przybrała postawę bojową, chwytając za obiema dłońmi za broń. Treningi z piekielnymi pozwoliły osiągnąć jej mistrzostwo w tej sztuce. Nieumarła odskoczyła w tył, aby zapewnić sobie większe pole do manewrów. Wyczekała, aż mężczyzna również dobędzie miecz. Wtedy mogła się przypatrzeć piekielnemu ostrzu. Nie miała już do tego żadnych wątpliwości.
        - Oczyszczę z ciebie świat, piekielny pomiocie! - krzyknęła, czekając na pierwszy ruch swego oponenta.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Czuł wzrok swojej nowej towarzyszki na sobie, więc wiedział, że mu się przygląda i pewnie ocenia na podstawie tego, w co jest ubrany i tego, jaką broń przy sobie nosi. On też wykorzystał okazję do tego, aby przyjrzeć się jej uzbrojeniu, tym razem nieco dokładniej, bo wcześniej też się przyglądał tylko, że poświęcił na to jedynie chwilę i patrzył bardziej ogólnie, zamiast dokładniej. Wydawało mu się, że wampirzyca poświęciła nieco więcej czasu na przyglądanie się jego twarzy, ramionom albo... rękojeści miecza ze złotymi elementami. Jon nie mógł zaprzeczyć, że jego broń była łakomym kąskiem dla potencjalnych złodziei, bo mogliby ją sprzedać za naprawdę dużo, jednak piekielny nie da jej sobie odebrać bez walki, a jeśli już do nich dochodzi, to zawsze je wygrywa i miecz zostaje w jego rękach.
        - Wiele razy podróżował wyłącznie we własnym towarzystwie, tym razem też dałbym sobie radę — powiedział po chwili. Co prawda, zgodził się już na to, żeby Alinsa, chociaż na jakiś czas, dołączyła do niego i podróżowała z nim, jednak i tak miał pewność, że dałby sobie radę bez niej. Jak już wspomniał, wiele razy podróżował samotnie, a patrząc na to, że jeszcze żyje, łatwo domyślić się, że dał sobie radę z jakimikolwiek niebezpieczeństwami, które spotkał na swojej drodze. Zauważył też, że jego zbroi jest, chyba, bardziej dopasowana do ciała niż zbroja wampirzycy, bo niektóre z jej metalowych części, czasem, hałasowały, a w przypadku pancerza Jona ograniczało się to do minimum, nawet w przypadku naramienników, które ruszały się, gdy ramię też to robiło.

        - Mhm... - mruknął tylko, gdy Alinsa stwierdziła, że sprawcą odgłosów, które usłyszeli, był odyniec. Zwierzę nie było niebezpieczeństwem, którego się spodziewał, więc zdjął dłoń z rękojeści miecza, jednak w dalszym ciągu starał się być czujny i gotowy na ewentualną walkę, bez różnicy z kim będzie musiał się zmierzyć.
Piekielni, o których wcześniej wspomniała i, którzy ruszyli jej śladem, nawet się nie pojawili, więc Jon, powoli, zaczął uważać, że ta historia może być zmyślona i wampirzyca wcale nie jest ścigana. Na razie postanowił nie dzielić się z nią swoimi przemyśleniami, bo mogą być one błędne, a osobnicy, którzy za nią idą, mogą się ukrywać albo zgubili pościg i teraz próbują znaleźć jakiekolwiek ślady, które naprowadziłyby ich na nią.
Łowca dusz uśmiechnął się dziwnie, jakby z politowaniem, gdy Alinsa zaczęła wymieniać osoby, którymi mógłby być, jednak nie jest. Po tym uśmiechu mogłaby się spokojnie domyśleć, że Jon jest osobą, której nie wymieniła.
        - To prawda, nie jestem rycerzem, bo to zbyt szlachetne zajęcia dla kogoś mojego pokroju. A to, że noszę taki pancerz, a nie inny, nie oznacza od razu, że muszę być właśnie rycerzem lub dezerterem, który wcześniej był właśnie rycerzem lub kimś innym. Bandytą też nie jestem, bo oni są na tyle słabi, że prawie zawsze podróżują w grupach. Uważają się za silnych jedynie w grupie, a w pojedynkę nie mają większych szans na przetrwanie w tym świecie — mówił, obserwując, jak nieumarła dobywa broni i odskakuje do tyłu, tworząc większą przestrzeń między nim, a sobą. Nie przerwał, gdy zaczęła swoje "przedstawienie", po prostu mówił dalej, jakby nie zrobiła to na nim wrażenia i, w sumie, tak właśnie było.

Jon nie cofnął się ani nie zaatakował. Sięgnął jednak ponownie do rękojeści broni i dobył jej, leniwie wysuwając ostrze z pochwy. Pustoszyciel był mieczem długim, więc Jon mógł nim władać zarówno jedną ręką, jak i obiema, jeśli sytuacja tego wymagała.
        - O trafiłaś! Chociaż wolałbym po prostu "piekielny", a nie od razu "piekielny pomiot" - powiedział, zataczając prosty młynek swoim mieczem.
        - Jesteś pewna, że chcesz ze mną walczyć? Nie chciałbym cię zabijać, jednak jeśli zaatakujesz, możesz nie dać mi wyboru — uprzedził ją. Szczerze mówiąc, wolałby nie walczyć z wampirzycą. Nie to, że wątpił w swoje umiejętności, jednak bardziej za niechęcią do walki przemawiało to, że był nieco zmęczony podróżą, w końcu zdecydował się poruszać pieszo, a nie używać skrzydeł. Znowu zatoczył młynek, tym razem był on bardziej skomplikowany.
        - Jestem piekielnym, konkretniej łowcą dusz — powiedział na sam koniec. Nie zaatakował, jednak przeszedł w pozycję obronną i czekał na to, aż wampirzyca zaatakuje pierwsza.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Wampirzyca patrzyła złowrogo na uzbrojonego piekielnego. Czekała na jego pierwszy ruch. Odskoczyła szybko i instynktownie, kiedy piekielny miecz zatoczył młynek. Nie znała tej broni i z pewnością nikt rozsądny nie życzyłby sobie kontaktu z tym ostrzem. Nieumarła dość dużo czasu spędziła w piekle i sporo wiedziała o mieszkańcach tej krainy. Uśmiechnęła się szyderczo, kiedy mężczyzna oznajmił, że jest łowcą dusz. Na szczęście, wzięła ze sobą kuszę. Teraz była jednak zbyt blisko, aby strzelać. Gdyby odrzuciła miecz i sięgnęła po broń dystansową, przegrałaby ten pojedynek. Wolała więc się wycofać. Jon walczył defensywnie, więc miała ku temu okazję. Pośpiesznie wykonała trzy kroki wstecz. Była całkowicie skupiona na walce.
        - Nie chcesz mnie zabijać? To bardzo szlachetne, diablę! Niestety, nie żyję od dekady i już nic nie przywróci mi życia! - syknęła na niego ze wściekłością w krwisto-czerwonych oczach. Dziesięć lat temu została przemieniona w krwiopijcę, jednak nie została uprzedzona o rytuale, więc czuła się oszukana, Słowa piekielnego przypomniały jej o tym zdarzeniu.
- Jesteś łowcą dusz? To powiedz lepiej, czy istnieję jakaś metoda, na wykupienie duszy? Mam wielu znajomych, którzy teraz smażą się w pieklę i chciałabym zdjąć z nich jarzmo tortur - burknęła cicho, Alinsa musiała go czymś zająć. Skoro umiał czytać w myślach... chciała, aby skupił się bardziej na rozmowie, niż na próbie zinfiltrowania jej umysłu. Zatem walka była skazana na porażkę. Łowcy dusz byli maszynami do zabijania, a Alinsa nie miała błogosławionej broni. Dystans był za mały, aby dziewczyna mogła polegać na kuszy. Tymczasowo zamknęła oczy i zacisnęła dłoń na rękojeści. Wytężyła wolę, aby porozumieć się ze swoim ostrzem. Artefakt posiadał świadomość i potrafił telepatycznie komunikować się z właścicielem. Wampirzyca zasięgnęła rady i uniosła ostrzę wysoko, nad głowę. Rubiny na rękojeści piekielnego miecza zalśniły mocnym, czerwonym światłem. Alinsa chciała przyciągnąć uwagę swoich zamachowców. Najwyraźniej wciąż deptali jej po piętach, ponieważ nie musiała długo na nich czekać. Piekielni zmienili już swą formę i pokazali swe naturalne oblicze.

Rubinowa Gwardia była elitą wojowników, których zadaniem była ochrona namiestniczki. Każdy z nich został wyłoniony podczas piekielnych igrzysk. Większość z nich stanowili łowcy dusz, ale zdarzały się również diabły, które swoimi osiągnięciami zasłużyły na ten tytuł. Trzy wysokie sylwetki, zakute były w karmazynowy pancerz. Przyłbice hełmów chowały ich pionowe źrenice. Błyskawicznie szybko wzbili się w powietrze. Jeden z nich wylądował za Jonem, a drugi przed Alinsą. Trzeci wciąż szybował nad ich głowami, na swoich nietoperzowych skrzydłach. Uzbrojony w korbacz, czekał na okazję, aby tylko zaatakować oponentów, którzy byli zajęci walką z jego pobratymcami. Łowca, który wylądował przed wampirzycą miał posturę dwumetrowego kolosa. Ostrze Alinsy przeorało mu nogę, ale ta broń była nieskuteczna względem piekielnych. Czart chwycił ją za talię i następnie cisnął jej bezwładnym ciałem w Jona. Nieumarła zderzyła się z piekielnym, wytrącając go z równowagi. Jednak szybko podniosła się na nogi, aby sparować mieczem kolejny cios, który nadszedł od oponenta. Tymczasem drugi z piekielnych rzucił się na Jona, zalewając go gradem ciosów, trzeci wciąż pozostał w powietrzu, czekając na nadarzającą się okazję.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Nie ruszał się z miejsca, w którym stał, czego nie można było powiedzieć o Alinsie, która najpierw odskoczyła w tył, a później zwiększyła odległość między nimi o jakieś trzy kroki. Piekielny cały czas obserwował swoją potencjalną przeciwniczkę, jednak nie miał zamiaru zaatakować pierwszy, po prostu nie chciał z nią walczyć, bo podejrzewam, że skończyłoby się to jej śmiercią, a nie miał powodu, żeby ją zabijać, oczywiście, poza tym, że działał w obronie własnej i gdyby nie unieszkodliwił jej, to ona zrobiłaby to z nim.
        - Jestem łowcą dusz, a nie diabłem... — odparł z udawanym wyrzutem, jakby obrażało go to, że nazwała go diabłem. Przecież łowca dusz i diabeł różnili się od siebie, a Jon zdecydowanie był tym pierwszym, to co, że większość jego pobratymców, którzy wiedzieli, kim jest, nie przepadała za nim i przez to on sam nie lubi przebywać w miejscu, w którym powstał.
        - Właśnie, jestem łowcą dusz, a nie ich handlarzem. A co do twojego pytania, to nie przypominam sobie, żebym znał taką metodę, jednak nie oznacza to tego, że ona nie istnieje — odpowiedział, zgodnie z prawdą zresztą. Naprawdę nie kłamał, bo nigdy nie słyszał o sposobie wykupienia duszy albo wydostania jej z Piekła, a przecież miał już nieco ponad trzy setki na karku, więc nie był młodym osobnikiem pod tym względem. Ich rozmowa z wyciągniętymi ostrzami i ciałami gotowymi do ataku musiałaby wyglądać dość dziwnie dla osoby trzeciej, która nie widziałaby całego zajścia od samego początku i zaczęła je obserwować w momencie, w którym oboje sięgnęli po broń.

Myślał, że Alinsa szykuje się do zadania pierwszego ciosu albo ataku, prawdopodobnie, magicznego z wykorzystaniem miecza, który miała w dłoniach, jednak ona chciała zwrócić uwagę piekielnych, którzy ją ścigali. Łowca zorientował się, że taki był jej cel po tym, jak zobaczył trzech nieznajomych w zbrojach, a z ich aur wyczytał, że są piekielnymi. Jon wodził wzrokiem za każdym z nich i dzięki temu wiedział, gdzie się ustawili. Jeden wylądował za nim, drugi przed Alinsą, a trzeci krążył nad nimi niczym sęp, który zauważył umierające stworzenie i tylko czekał na to, aż będzie mógł się za nie zabrać i urządzić sobie ucztę.
Już miał zabrać się za walkę i nawet przemienić w prawdziwą formę łowców dusz albo nawet w Mrocznego Łowcę, jeśli będzie musiał, jednak plany pokrzyżowała mu wampirzyca, która została rzucona prosto na niego. Jon poderwał się z ziemi krótką chwilę po tym, jak zrobiła to Alinsa i od razu zablokował mieczem grad ciosów, którymi zasypał go jeden z przeciwników. Jon cofnął się o krok lub dwa i to sprawiło, że zetknął się plecami z wampirzycą. Opierał się o nią tylko przez chwilę, naprawdę krótką chwilę, gdyż zaczął kontratakować i zasypał przeciwnika większym i szybszym gradem ciosów, niż przyjął on sam. Wiedział, że trafił przynajmniej dwa lub trzy razy i, że jedno z cięć przebiło zbroję.

Nagle miecz łowcy dusz zapłoną czarnym płomieniem, a Jon przepuścił kolejny atak na przeciwnika, który także składał się z wielu ciosów. Tym razem trafiło więcej, a na zbroi piekielnego, z którym walczył, zostały ślady po cięciach i nie tylko, bo na niektórych widoczny był ogień o kolorze takim samym, który posiada ten pokrywający miecz mężczyzny. Broń, którą walczył przeciwnik Jona niezbyt nadawała się już do walki, bo ostrze jego miecza i magiczny ogień zniszczyły ją. Miał też magię w zanadrzu, więc mógł nią skutecznie unieszkodliwić wrogich łowców dusz, przynajmniej tak mu się wydawało.
W mgnieniu oka z pleców Jona wyrosły duże, nietoperze skrzydła, które zdecydowanie były większe niż te, które posiadał latający nad nimi przeciwnik, a jego skóra przybrała czarny kolor. Źrenice stały się pionowe, a kolor oczy zmienił się na niemalże złoty. Jeszcze nie wzbił się w górę, nie chciał zostawiać Alinsy z dwoma przeciwnikami, bo mogłaby sobie nie poradzić. Jon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, gdzie znajduje się serce łowcy dusz i, w gruncie rzeczy, było to, mniej więcej, miejsce, w którym znajduje się ludzkie serce. Łowca dusz wyciągnął dłoń przed siebie i wymierzył nią prosto w klatkę piersiową przeciwnika, po chwili zgarnął nią coś niewidzialnego i ścisnął w dłoni, a to poskutkowało tym, że wrogi łowca padł na kolana, a później prosto na ziemię... i już się nie podniósł. Jon użył magii zła, aby, po prostu, zmiażdżyć nią serce swojego przeciwnika. Dopiero teraz postanowił wzbić się w górę i, w powietrzu, walczyć z tym piekielnym, który krążył nad ziemią. Jego miecz nadal płonią, więc broń jego przyszłego przeciwnika może niedługo być w podobnym stanie co broń tego, którego przed chwilą zabił. W trakcie lotu jego skrzydła i skóra, w ciągu chwili, pokryły się czerwonymi wzorami, które przypomniały żyły. Oczy Jona zmieniły kolor na krwistą czerwień, jednak Alinsa nie mogła tego widzieć. Piekielny wleciał prosto w swojego przeciwnika, od razu tnąc go od dołu. Jon był szybki, wręcz piekielnie szybki, a jego przeciwnik i tak spróbował uniku. Cóż... gdyby nie to, pewnie przeciąłby go w pół, a tak, jedynie, odciął mu rękę i to w dodatku tą, w której dzierżył dłoń. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że jego przeciwnik sięga sprawną ręką po miecz, który wisiał przy jego pasie i zaczął szarżę w jego stronę. Jon, oczywiście, z łatwością tego uniknął i od razu zaatakował, jednak, jakimś cudem, członek Rubinowej Gwardii odbił jego cięcie i od razu wyprowadził kontrę, którą i tak nic nie wskórał. Jon wykonał kolejne cięcie, na wysokości brzucha przeciwnika, jednak chciał tym jedynie zmylić osobę, z którą walczył, bo prawdziwy cios padł na szyję piekielnego i odciął mu głowę, która spadła chwilę przed tym, jak zrobiło to jego ciało.

Piekielny przymknął na chwilę oczy, cały czas będąc w górze, a czerwone wzory, znajdujące się na jego ciele, znikły w tym samym momencie, w którym jego miecz przestał płonąć. W trakcie walki nie patrzył na Alinsę i na to, jak jej idzie, jednak miał nadzieję, że poradziła sobie z piekielnym, z którym walczyła. Łowca dusz zleciał na dół i wylądował na ziemi, po chwili jego skrzydła znikły, a skóra ponownie przybrała "ludzki" kolor. Tylko chwilę znajdował się w swojej Prawdziwej Formie, więc zmęczenie nie dało mu się we znaki, jednak odczuwał je. Schował miecz do pochwy, jednak cały czas był gotów na ponownie wyciągnięcie go, przypomniał sobie sytuację sprzed walki z piekielnymi.
        - Nadal chcesz ze mną walczyć? — zapytał, spoglądając na wampirzycę. Gdyby okazało się, że jest na tyle głupia i powie mu, że chce walczyć, znajdzie w sobie tyle siły, żeby się obronić i ją unieszkodliwić. Najwyżej odpocznie później.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Walka wampirzycy nie przebiegła tak pomyślnie. Łowcy byli odporni niemal na wszystko, za wyjątkiem błogosławionych broni i strzał, czy bełtów. Alinsa musiała zatem skupić się na defensywie i parowaniu ciosów. Jej ostrze radziło sobie ze stalą, ale nie było w stanie wyrządzić krzywdy oponentowi. To były tylko draśnięcia. Na szczęście, jej zaklęta zbroja była bardzo lekka, ciężar równomiernie rozkładał się po całym ciele. To pozwalało wampirzycy na uniki z akrobatyczną gracją. Kątem oka dostrzegła, że Jon poradził sobie z pierwszym piekielnym, więc rzuciła się do ataku.
Ku pozytywnemu zaskoczeniu wampirzycy, oponent zaatakował równie zaciekle co ona. Dlatego jej uśmiech tylko się poszerzył kiedy ostrza w końcu się spotkały. Co prawda zamierzała przetestować wpierw sprawność mieszkańca piekieł po tym jak parował jej ciosy, ale równie dobrze mogła to ocenić po tym jak te ciosy zadaje. Jednak zarzucanie wroga serią ciosów było męczące. Przeszła więc do defensywy blokując ciosy, starała się również nie wyszczerbić ostrza. Wyprowadzała jednak czasem zwodnicze cięcia, które nie natrafiały na prawie żadną obronę.

Nieumarła wyczekała więc na odpowiedni moment w serii cięć piekielnego. Gdy nadszedł zmieniła nieco styl i mieczem zbiła atakujący ją oręż tak, żeby zmienić tor cięcia i skrzyżować obie bronie. Samemu ruszył gwałtownie i szybko w stronę przeciwnika, aby skrócić dystans i znaleźć się w bliższym zasięgu. Odwróciła szybko ostrze w kierunku celu aby dźgnąć na odlew.
Samemu obniżyła jeszcze pozycję, na wypadek gdy by jedno z zablokowanych ostrzy ześlizgnęło się z jej broni i powędrowało w głowę. Dało jej to dodatkowo bardzo stabilną pozycję do ataku. Co prawda nie mogła z niej z kolei odskoczyć tak szybko jak właśnie do przeciwnika doskoczyła, jednak wszelkie mogące nadejść kopnięcia nie wytrąciłyby jej z równowagi.. o ile nie zostałby zadane z demoniczną siłą. Żadne jednak nie nadeszło i mogła swobodnie uderzyć. Dodatkowym minusem tej zmiany pozycji, był brak możliwości zadania ciosu w bardziej bolesne części ciała jak serce, wątroba czy też płuco po przebiciu żeber bez zbyt mocnego odsłaniania się na kontratak. Zostały więc nogi, które także były nie najgorszym celem, a znajdującym się nieco bliżej.
Dlatego kiedy znalazła w ich zasięgu wyprowadziła w końcu błyskawiczne dźgnięcie na odlew wycelowane w udo. Jej wolna ręka wysunęła się do przodu i ostrzę jej karwasza przebiło się przez odsłonięty fragment nagolenników. Sam atak był błyskawiczny, gdyż nieumarła elfka po ciosie szybko wycofał ostrze, aby przygotować się do obrony, gdyż ostrza skrzyżowane wiecznie nie będą.
Alinsa odskoczyła w bok on ranionego oponenta, korzystając z jego chwilowego braku równowagi. Nadal uważnie go obserwując zaczęła go obchodzić wokół.

Spodziewała się bardziej, iż agresywny atak i zaniedbanie obrony to przynęta, aby zwabić wroga do ataku i tym samym odsłonięcia się na kontrę. Alinsa schowała swoją broń do pochwy. Miecz pomagał jej tylko w obronie ciosów, więc mogła zastąpić go unikami. Reakcja piekielnego była do przewidzenia. Gwardzista rzucił się na nią, z bronią. Wampirzyca dokonała uniku i ostrze rozpędzonego czarta wbiło się w pień sporego drzewa. Piekielny wziął się w garść i szybkim szarpnięciem wydobył broń, utkwioną w konarze. Jednak ta chwila czasu wystarczyła dziewczynie do przygotowania kuszy.
Bełty zostały już postawione na magazynku i Alinsa wycelowała w głowę nieszczęśnika. Korba, która właśnie zaczęła się kręcić kolejno napinała i zwalniała cięciwę. Część bełtów odbiła się od pancerza, ale większość zatopiła się w jego ciele. Nieszczęśnik skonał na miejscu. Szybkostrzelna kusza mogła wystrzelić nawet 20 strzał, w ciągu 15 sekund. Wampirzyca wpakowała w oponenta niemal cały magazynek bełtów. Skupiła całkowicie uwagę na walce i nie zauważyła, że walka przeniosła się w powietrze. Zauważyła, że Jon poradził sobie z resztą wrogów. Piekielny wylądował i dokonał metamorfozy. Wtem dziewczyna założyła na swojej kuszy kolejny magazynek bełtów i klęknęła na jedno kolano, przyjmując pozycję strzelca.
        - Żadnych sztuczek! - wyszeptała, była zmęczona walką, ale teraz miała drobną przewagę. Miała kuszę, którą skierowała w Jona.
Najwyraźniej piekielny był potężną istotą.
        - Czy twój miecz jest błogosławiony? Zabiłeś ich... - zapytała badawczo. O ile zwykły łuk miałby problemy z przebiciem zbroi płytowej... kusza była znacznie nowocześniejsza i bardziej niezawodna.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

rawdą było, iż nie obserwował walki Alinsy i piekielnego, a głównym powodem tego było to, że sam musiał zająć się walką, w której najpierw zabił tego, który go zaatakował, przez zniszczenie mu serca, a później, w powietrzu, zabił tego drugiego, któremu najpierw uciął rękę, a później głowę i tym samym zabił. Walka w powietrzu skończyłaby się szybciej, gdyby przeciwnik Jona nie spróbował uniku, bo wtedy jego ciało zostałoby rozcięte na dwie części i spadło na ziemię. A tak, w zaistniałej sytuacji, najpierw spadła ręka z dłonią zaciśniętą na rękojeści broni, później głowa i chwilę później ciało, które nie miało głowy i jednej ręki.


Jon wylądował na ziemi, w niedużej odległości od Alinsy, po tym, jak już rozprawił się z napastnikami. Oczywiście jeszcze w locie wyszedł z Prawdziwej Formy i wszedł w zwykłą, z której z kolei wyszedł chwilę po tym, jak jego stopy dotknęły podłoża. Nie chciał zbyt długo przebywać w swojej drugiej formie, bo wiedział, jak może się to skończyć, a nie chciał pozostać bez sił, bo wtedy nie mógłby dać rady obronić się przed ewentualnymi atakami wampirzycy, bo nie był pewien, jakie zamiary ma wobec niego. Najpierw spojrzał na ciało przeciwnika nieumarłej, widział, że w jego zbroi tkwią bełty, więc szybko domyślił się tego, w jaki sposób go załatwiła. Dopiero później jego wzrok spoczął na wampirzycy i zadał jej pytanie, na które odpowiedź pomoże mu z domyśleniem się tego, jakie kobieta ma zamiary. Cóż... gdyby Jon chciał jej śmierci, to nie walczyłby z piekielnymi, a ulotnił się i zostawił ich z nią, żeby się nią zajęli, bo wydawało mu się, że mogłaby sobie nie dać rady z całą trójką.
Usta łowcy dusz wykrzywiły się w uśmieszku, jednak szybko został on zastąpiony przez neutralność.
        - Wierz, że najpierw musiałabyś mnie trafić? A ja potrafię być naprawdę szybki... Mógłbym unikać bełtów i poczekać, aż ci się one skończą i dopiero wtedy przystąpić do ataku — poinformował ją. Mówił prawdę, poza tym, znał się na magii i potrafił nią walczyć, więc mógłby jej użyć także w tym starciu, o ile do niego dojdzie. Wydawało mu się, że Alinsa nie dostrzegła, iż pierwszy przeciwnik, który padł z jego ręki, zginął przez magię, a nie przez magiczne ostrze. Oczywiście, nie miał zamiaru wspominać, że jego napierśnik został ostatnio wzmocniony specjalną powłoką, która zapewnia jeszcze większą ochronę przed strzałami i bełtami.
        - Mój miecz? — zapytał retorycznie i położył dłoń na rękojeści broni. Mogłoby się wydawać, że ostrze za chwilę ponownie wysunie się z pochwy, jednak tak się nie stało.
        - Nie jest błogosławiony. Po prostu... w jego ostrzu zawarta jest naprawdę silna magia — odparł. Przecież nie powie jej, że walczy artefaktem. Wyglądało na to, że Alinsa nie widziała czarnych płomieni, które spowiły ostrze miecza piekielnego, bo inaczej domyśliłaby się, że jego miecz nie jest błogosławiony, w końcu czarny ogień powinien kojarzyć się z czymś złym, a nie dobrym i świętym.
        - To... Naprawdę chcesz ze mną walczyć? - zapytał znowu, spoglądając jej w oczy.
        - O wiele lepiej wyszlibyśmy na tym, gdybyśmy jednak ze sobą nie walczyli, a wznowili wędrówkę do miejsca, w którym mieliśmy odpocząć — dodał po chwili. Oczywiście, nadal nie chciał walczyć z wampirzycą, nie chciał też jej zabijać, jednak będzie się bronił, jeśli będzie musiał.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Wampirzyca była wystraszona, wycelowana kusza drżała w jej rękach. Przecież miała do czynienia z czartem, który z łatwością pokonał jej byłych gwardzistów. Starała się za wszelką cenę zachować zimną krew. Panika nie była niczym wskazanym w tej sytuacji. Dziewczyna miała wielką ochotę, aby zmienić się w nietoperza i zwiać gdzie pieprz rośnie. Niestety nie mogła pogodzić się z utratą swego cennego ekwipunku.
        - Może jesteś szybki, ale pancerz spowalnia... - odburknęła, strzelając precyzyjnie w trawę, na odległość około stopy przed piekielnym. Chciała mu dać do zrozumienia, aby nie przekraczał odległości wymierzonej przez bełt, który utkwił w ziemi. Łowca dusz mógł to odczytać z jej myśli. Przez chwilę wahała się, czy strzelać. Jednak ostatecznie opróżniła magazynek i zawiesiła kuszę na ramieniu.
Teraz miała czas, aby dokładnie zanalizować przebieg tej potyczki. Skoncentrowała zmysły i wyczuła ulatniającą się aurę ze zwłok jednego gwardzisty. Przybliżyła się do niego, analizując dokładnie jego rany. Nie przyjrzała się cięciom miecza, jej uwagę przyciągnęła klatka piersiowa martwego łowcy. Była adeptką magii i wyczuła esencje piekielnej domeny. Szybko zdała sobie sprawę z jak potężnym bytem ma do czynienia.
        - On nie zginął od miecza, kto uczył ciebie arkany zła? - spytanie, nieco bardziej uprzejmym tonem. Strach dodał jej nieco rozsądku. Nie chciała mieć problemów z piekielnym przybyszem. Zawsze miała ochotę zdobyć potęgę, ale wiedziała, że nauka wymaga czasu. Była za młoda, aby wyszlifować się w konkretnej dziedzinie. Jednak była dość biegła, aby rozpoznać ślady magicznej mocy. Walka zmęczyła ją, a przypomniała sobie, że musi znaleźć schronienie przed świtem. Nieumarła pośpiesznie przeszukała zwłoki piekielnych, miała nadzieję, że znajdzie jakieś listy, które mogłyby zdradzić innych spiskowców. Niestety nic nie udało jej się znaleźć, więc zrezygnowana zaczęła się powoli zbierać do drogi.
        - Jestem namiestnikiem Tyranii Piekieł. To drobny kawałek ziemi w piekle. Pragnę zjednoczyć piekło i chciałabym zaproponować drobną współpracę w kampanii wojennej. - wampirzyca uśmiechnęła się lekko. Łowca o podobnych zdolnościach był dobrym kandydatem na sojusznika. Nie czekając na odpowiedź, ruszyła traktem. Miała nadzieję, że Jon pójdzie za nią, aby odnaleźć schronienie. Co jakiś czas oglądała się za siebie.
        - Jednego nie rozumiem. Skoro jesteś potężnym czartem, to czemu błąkasz się po świecie nędznych śmiertelników. Jeszcze jakiś niebianin się przypałęta i będziesz miał kłopoty... - wyszeptała cicho. Nie miała nic lepszego do roboty podczas marszu, więc zaczęła zadawać pytania, które mogły wydawać się irytujące.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Wydawało mu się, że z miejsca, w którym stał, widział to, jak kusza Alinsy drży, a to oznaczało też to, że jej dłonie robią to samo. W każdym razie, precyzyjnie wycelowała w ziemię przed nim, co miało oznaczać granicę, której nie miał przekraczać. Akurat to wyczytał z jej myśli, jednak i tak by się tego domyślił, bo ten bełt, który teraz tkwił w ziemi, był czymś w rodzaju ostrzegawczego.
- Moja stworzona jest tak, żeby spowalniała mnie w jak najmniejszym stopniu — powiedział do niej, a przez jego twarz przebiegł uśmiech. Oczywiście, że był zadowolony ze swojego uzbrojenia, chociaż już od jakiegoś czasu rozmyślał nad zmianą wyglądu, znaczy się, zmieniłby swój ubiór i, może, pancerz, bo miecza nie wymieniłby na żaden inny. Jon i jego broń byli ze sobą, tak jakby, połączeni i dzięki temu łowcy dusz jeszcze lepiej walczyło się tym orężem, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Piekielny podszedł do bełta, który wyznaczał granicę, jednak nie przekroczył go. Wbrew pozorom i temu, jaką siłą i przewagą dysponuje, nie chciał ponownie przejść do możliwości walki, która wybuchałby między nim, a Alinsą. Obserwował, jak wampirzyca podchodzi do zwłok jednego z jej byłych gwardzistów, strażników czy jak tam ich ona nazwała i przygląda się im, może coś w nich badała. Chwilę później dowiedział się, że jego przypuszczenia nie były błędne, jednak zdziwiło go nieco to, że wampirzyca wyczuła magię, która zabiła piekielnego w zbroi, jednak nie dał po sobie tego poznać. Jednocześnie dowiedział się też, że ona również potrafi władać magią, jednak przeczucie mówiło mu, że on i tak jest potężniejszy w tej kwestii.
        - Nauczyciel — odpowiedział Jon całkiem poważnie.
        - Mówiłem tak na niego, bo nigdy nie wyjawił mi swojego prawdziwego imienia — dodał po chwili. Wydawało mu się, że gdyby tego nie powiedział, Alinsa mogłaby pomyśleć, że sobie z niej drwi. Teraz, nawet jakby chciał zapytać Nauczyciela o jego imię i, nawet gdyby chciał on mu je zdradzić, to nie byłoby to możliwe, gdyż opiekun Jona już nie żyje.
        - Nie obchodzą mnie sprawy Piekła... Właściwie to z Piekłem chcę mieć jak najmniej wspólnego — odpowiedział na propozycję wampirzycy. Nie odmówił jej otwarcie, jednak pod tymi słowami kryła się właśnie odmowa współpracy i pomocy w zjednoczeniu tamtych ziem. Szybko dołączył do nieumarłej, bo w końcu mieli odnaleźć schronienie, w którym będą mogli odpocząć, co postanowili jeszcze przed tym, jak wyciągnęła w jego stronę broń.

Szedł obok Alinsy, niby rozmawiali w miarę spokojnie, jednak i tak był przygotowany na ewentualną walkę. Zawsze był.
        - Nie lubię Piekła, naprawdę. Gdybym mógł wybrać, gdzie mam się urodzić to na pewno nie byłyby to ziemie piekielne — powiedział po chwili wahania, jakby zastanawiał się nad tym, czy na pewno chce odpowiadać na to pytanie.
        - Jak już wspomniałem wcześniej, nie chcę mieć za wiele wspólnego z Piekłem i tym, co się tam dzieje — dopowiedział szybko. Jeśli wampirzyca będzie chciała go namówić na to, żeby jednak jej pomógł, to czeka ją trudna droga do celu, bo zdanie łowcy dusz ciężko zmienić, gdy on nie chce go zmieniać.
        - Znalazło mnie już kilku niebian i to oni mieli kłopoty, a nie ja. Może kiedyś spotkam takiego, który da radę mnie pokonać — dodał po chwili. Nie życzył śmierci sobie samemu, jednak wydawał się nieco zmęczony tym wszystkim, a przez to dało się stwierdzić, że ma na karku już sporo lat, chociaż jego wygląd przynosił na myśl mężczyznę w wieku zbliżonym do trzydziestu lat.
Alinsa
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir (z leśnego elfa)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alinsa »

Kiedy z ust piekielnego wypadło słowo ,,nauczyciel" wampirzyca uznała, że Jon się z niej naśmiewa. To z początku wywołało w niej złość, ale dalsze zdania łowcy usprawiedliwiły to. Była jednak zadowolona, gdyż czart nie okazywał żadnych wrogich intencji. Przynajmniej na razie. Alinsa miała podczas swoich przygód wiele wspólnego z piekielnymi i trafiła na kilka podstępnych kreatur, które niemal zakończyły jej nieumarłą egzystencję. Zatem pozostała czujna. Jednak logika zdradzała jej, że mogłaby zginąć gdyby tylko łowca tego chciał. Esencja magii, którą wyczuła w ciele jego ofiary była potężna. Sama kończyła piątą dekadę "życia", natomiast nie wiedziała ile piekielny mógł mieć stuleci czasu na studiowanie arkan magii. Przecież piekielni byli długowieczni. Sama nie potrafiła czytać aur, ale wiedziała, że ich poświaty rosną wraz ze zdolnościami istot.
        - Nie lubisz Piekła? Trawa jest zawsze zielona gdzie nas nie ma. Tam przynajmniej światło nie jest zabójcze - uśmiechnęła się lekko. Wspominania o gęstych czarnych i szarawych chmurach sadzy, które niemal nie przepuszczały światła były dla niej o dziwo przyjemne. Wampirzyca nie podzielała tego zdania. Piekło było dla niej nowym domem. Ośrodkiem władzy. Wszelka litość i łaska blakną w nieugaszonych ogniach monstrualnych wulkanów, podsycanych chciwością i kłamstwami niezliczonych czartów i dusz zmarłych kłębiących się na stromych zboczach. To miejsce miało swój urok.
        - Według wierzeń, dusze śmiertelników trafiają tam gdzie prowadzą ich czyny. Twa egzystencja musiała trafić tam, gdzie zawiodły ją twe czyny. Po śmierci duch wędruje przez plany i trafia tam, gdzie zespala się z otoczeniem.
Nie zamierzała jednak rozwodzić się na ten temat. Była to przecież kwestia indywidualnego podejścia do wiary.
        - Nigdy nie spotkałam anioła. Jacy oni są? - zapytała raczej z ciekawości. Na horyzoncie nic się jeszcze nie pojawiło, ale Wampirzyca miała nadzieję, że za niedługo znajdą schronienie. Ze słów Jona wynikało, iż zabił kilku skrzydlatych. Tym bardziej podróż z nim narażała dziewczynę na niebezpieczeństwo. Ostatecznie mogła podróżować z poszukiwaną i niebezpieczną istotą. Jeśli zabił niebian, najpewniej mogła tropić go większa liczba uskrzydlonych istot.
        - Widzisz, Piekło ma szansę stać się lepsze niż jest. Zamierzam zaprowadzić tam porządek i ład. Jeśli uda mi się zjednoczyć diabły, aby nie walczyły pomiędzy sobą i skupiły się na prawdziwych wrogach... Wierzę, że uda nam się wydostać z Piekła i dokonać zemsty. Zbyt długo siedzimy w więzieniu, odizolowani od reszty świata. Nie lubisz Piekła? Więc jeśli mi pomożesz, nikt nie będzie na nie skazany - powiedziała z lekkim wahaniem. Zamierzała zjednoczyć ten bajzel i ruszyć na podbój świata. Takie plany mogły wydawać się szalone, ale nieumarła miała jeszcze wiele lat na ich realizacje.
Awatar użytkownika
Jon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje: Wojownik , Mag , Łowca
Kontakt:

Post autor: Jon »

Wyglądało na to, że Alinsa w końcu zdała sobie sprawę z tego, że, nawet gdyby nie był w pełni sił, to nie miałby problemów z zabiciem jej. Gdyby rozpoczęła walkę, gdy Jon byłby w pełni sił, nie miałaby z nim najmniejszych szans. Piekielny zdjął dłoń z rękojeści miecza, przedtem upewniając się, że całe ostrze schowane jest w pochwie, a nad jego ramieniem cały czas wystaje rękojeść Pustoszyciela. W trakcie podróży, przeważnie nosił swój miecz właśnie na plecach i to tak, żeby jego rękojeść wystawała nad jednym z ramion, aby mógł po niego szybko sięgnąć w razie potrzeby. Co prawda, mógł walczyć bez miecza, używając jedynie magii albo swoich kończyn, jednak długie ostrze w ręku łowcy dusz powodowało, że przeciwnik czasem zastanawiał się dwa razy, zanim zdecydował się nad tym, czy chce zaatakować, czy może lepiej odpuścić i przeżyć to starcie. Jon pamiętał, przynajmniej, dwie lub trzy sytuacje, w którym bandyci, którzy go napadli, wycofali się, gdy sięgnął po Pustoszyciela, a ich oczom ukazała się on w całej okazałości. Nierzadko towarzyszyła temu przemiana łowcy z postaci humanoidalnej w postać łowcy dusz, tą ze skrzydłami i czarną skórą. W takich starciach nie musiał ukazywać się w postaci Mrocznego Łowcy, bo nie były one tak wymagające.
        - Nie lubię istot, które je zamieszkują. Zresztą, nie jest to jednostronne i zaczęło się od tego, że to oni zaczęli darzyć mnie niechęcią i, często, także nienawiścią. A to, że w Piekle spędzam jak najmniej czasu, jest dobre zarówno dla mnie, jak i dla nich — odparł. Oczywiście, głównie, mówił o uczuciach, jakimi darzą go jego pobratymcy, chociaż inne istoty, które zamieszkują tamte rejony także, czasami, tak go traktowały.
        - Światło jest zabójcze jedynie dla wampirów, a ja nim nie jestem — dodał po chwili i ledwo powstrzymał kpiący uśmiech, który chciał pojawić się na jego wargach. Krwiopijcy może i byli szybcy, zwinni, silni i tak dalej, ale zdecydowana większość z nich była bardzo podatna na światło słoneczne. Oczywiście, jeśli wie się, jak walczyć z wampirem, można było go też unieszkodliwić innymi sposobami niż wystawienie takiego osobnika na światło słoneczne i patrzenie na to, jak zajmuje się on ogniem.
        - Wierzenia mogą różnić się od tego, jak jest naprawdę — powiedział po chwili, jednak głosem osoby, która nie uważała tego zdania za coś prawdziwego, a jedynie za hipotezę.

        - Anioły? Zależy... Ci, z którymi przyszło mi walczyć, byli dumnymi osobnikami, którzy uważali, że nic nie jest w stanie ich pokonać i, że muszą oczyścić świat z piekielnych pomiotów. Za każdym razem widziałem zdziwienie na twarzy skrzydlatego chwilę przed tym, jak zadawałem cios, który kończył pojedynek mój i anioła — odparł i uśmiechnął się szelmowsko. Pod tym mogło też kryć się kolejne potwierdzenie tego, że jest dość potężnym osobnikiem. Postanowił nie wspominać o tym, że najpierw próbował namówić każdego ze skrzydlatych do tego, żeby z nim nie walczył i, żeby odeszli w swoje strony, wtedy nikt nie będzie musiał ginąć. Jak widać, drogą dyplomacji nie zawsze można wyjść zwycięsko i trzeba użyć do tego drogi siły.
        - Jeśli wydaje ci się, że jestem na anielskiej liście poszukiwanych pomiotów, to się mylisz. Chyba zdały sobie sprawę z tego, że ze mną nie warto zadzierać. Ostatnie spotkanie ze skrzydlatym miałem jakieś dwadzieścia lat temu, jak nie więcej — dodał szybko. Wampirzyca mogłaby chcieć zaatakować go ponownie, jeśli uwierzyłaby w to, że jest poszukiwany albo, po prostu, uciec, a wtedy nie dowiedziałby się, gdzie znajduje się ta wieża nekromanty, do której teraz zmierzali. Znaczy, mógłby jej poszukać, jednak podejrzewał, że zajęłoby mu to więcej czasu niż podróż z osobą, która zna jej lokację.

Krótki i szczery śmiech Jona był odpowiedzią na następne słowa Alinsy, te o zjednoczeniu Piekła i tak dalej. Oczywiście, miał zamiar coś powiedzieć, jednak nieumarła musiała chwilę poczekać na to, aż się odezwie, gdyż najpierw musiał opanować śmiech.
        - Przepraszam... Po prostu mówisz o tym wszystkim tak, jakbyś urodziła się w Piekle i należała do jednej z ras, która stamtąd pochodzi, a jestem tylko wampirzycą z ambicjami i planem, którego i tak, prawdopodobnie, nie uda ci się zrealizować — odezwał się w końcu. Jego twarz znowu nie wyrażała żadnych emocji, szybko zmieniła się z rozbawionej na neutralną.
        - Już wcześniej wspomniałem, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego i cały czas będę się tego trzymał. Tymi hasłami nie sprawisz, że nagle zmienię swoje zdanie i ci pomogę — dodał. Wampirzyca mogła zorientować się, że Jon nie należy do osób, które łatwo zmieniają zdanie pod wpływem innych, a do tych, które twardo stoją przy tym, co sobie postanowiły.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Alinsa skrzywiła się niezadowolona słysząc śmiech Łowcy, a jej dłonie odruchowo zacisnęły się w pięści, a usta w cienką kreskę. Nie lubiła, gdy z niej kpiono i nie zamierzała sobie na to pozwolić, nawet jeśli miało to oznaczać, że resztę podróży będzie musiała odbyć samotnie. Ścigającymi ją Gwardzistami nie musiała już się martwić, postanowiła więc kontynuować podróż samotnie. Dość chłodno, acz kulturalnie pożegnała się z Jonem i odeszła szybkim krokiem, korzystając z rozwidlenia dróg. Łowca wzruszył jedynie ramionami, popatrzył chwilę za odchodzącą kobietą i sam ruszył powoli, wybierając drugą z dróg i zastanawiając się, gdzie go ona zaprowadzi.

[oboje zt]
Zablokowany

Wróć do „Mroczne Doliny”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości