Dolina Umarłych[gdzieś w Dolinie] Martwe nie musi być złe.

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[gdzieś w Dolinie] Martwe nie musi być złe.

Post autor: Adelbert »

To, co było wcześniej

Adelbert zszedł ostrożnie z pagórka. Sypka ziemia i ledwo zakorzenione, uschnięte roślinki osuwały mu się spod spod stóp, co niczego nie ułatwiało. Słońce prażyło, ziemia była czerwonawa, wszytko - martwe. Od co najmniej dwóch dni nie miał niczego w ustach, prowiant skończył mu się zaraz po nieszczęśliwej przygodzie na bagnach. Dziś rano opróżnił swój bukłaczek z koziej skóry z ostatnich kropel wody. Głowa bolała go od ciągłego przebywania w pełnym słońcu.
Schodził do dolinki, z jednej strony jej zbocze było łagodne - znajdował się teraz gdzieś w połowie jego wysokości- drugie natomiast stanowiło barierę nie do przebycia. Skalna ściana mierzyła co najmniej dziesięć metrów, chyliła się lekko ku wnętrzu ocienionego tworu. Na samym dole leżał duży kamień. Szary, odcinał się od reszty otoczenia.
To właśnie ta wspaniała oaza była ratunkiem szczurołapa. Musiał chwilę odpocząć żeby zebrać myśli, w czym nie pomagał ukrop. Zbliżał się już do celu, słońce świeciło mu prosto w oczy. Poczuł powiew zimnego powietrza... Znalazł się w cieniu. Rzucił worek z całym swoim dobytkiem pod kamień, usiadł oparłszy się o niego, tył głowy dotknął chłodnej i śliskiej powierzchni skały. Wspaniałe.
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

Ebenezer kuśtykał pod górkę, opierając się na lasce. W spowijającej jego zmysły ciemności, słońce i nagrzana ziemia jarzyły się pomarańczową poświatą. "Musi być straszliwie gorąco", pomyślał.
Pod stopami zauważył delikatne pobłyskiwanie malutkich roślin porastających zbocze. W pewnej chwili stanął i wyprostował się. Na skraju pola widzenia żarzył się krwawo ogrzany z wierzchu kamień. Pod nim, tam gdzie blask gorąca przybladł, Ebenzer zobaczył jarzący się na tle tego nijakiego krajobrazu punkcik energii.
-Zapewne jakiś podróżnik przystanął pod kamieniem - wymamrotał.
Ruszył w jego stronę.
-Zobaczymy, czy podoba mu się ten spacerek po pustkowiu - dodał pod nosem.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Rana na jego ramieniu swędziała go nieznośnie. Ledwie draśnięcie - tak to wyglądało, przynajmniej kilka dni temu. Teraz rana poczerniała, skóra wokół była blada, pomarszczona. Jego ciało przeszedł dreszcz. Wdało się zakażenie, co wcale go nie dziwiło. Przedzierał się w końcu przez zawszone bagna. Wina leżała po stronie tego durnego osiłka, który wpadł na niego w młynie. Oby sczezł.
Odpiął od paska bukłak, przechylił nad ustami... dobrze wiedział, że nic z tego nie będzie. Ścisnął z całych sił, skręcił. Pusto. Rzucił nim o skalną ścianę. Coś zapiszczało. Odwrócił głowę w tamtą stronę i spojrzał prosto w oczy swojej ostatniej nadziei. Czerwone ślepia jakiegoś gryzonia wpatrywały się w niego z wnętrza jamki u stóp zbocza. Nie widział co to za stworzenie, ale rozstaw oczu sugerował rozmiar nie większy niż szczura... i tak nie miał jak go dopaść. Był zbyt zmęczony by się ruszyć, a nawet jeśli, nie złapie zwierzęcia gołymi rękami. W torbie zostały jeszcze jakieś pułapki, ale brakowało im jednego - przynęty.
Odchylił głowę do tyłu, spojrzał w bezchmurne niebo. Nie miał cienia szansy, wizja posiłku złożonego głownie z soczystego mięska była niestety nierealna. Podsumowując: nie ma żarcia, nie ma wody, gorąco jak na jakiejś cholernej pustyni. Na szczęście nie śmierdzi i komary nie gryzą, chociaż stęsknił się już za bagnami pełnymi zwierząt, pełnymi życia. Zapomniał o jeszcze jednym. Tej cholernej ranie. Poczuł teraz jak śmierdzi.
Ostatnio edytowane przez Adelbert 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

Ebenezer doczłapał do skały niezauważony. Mógł teraz przyjrzeć się bliżej osobnikowi pod nią. Zauważył, iż pokryty jest cieniutką warstewką żyjątek, wyglądał jakby wytarzał się w jakimś świecącym pyle. W głębi jego ciała widział jak zbierają się ciemniejsze punkciki. Podróżnik był ewidentnie głodny i na skraju odwodnienia. "Nieźle wdepnął", pomyślał Ebenezer. Na ramieniu nieznajomego spostrzegł, jak z rany rozchodzą się cieniutkie niteczki czarnej energii wnikając w ciało. Wdało się zakażenie. "Oho a jednak się przydam". Podszedł bliżej. Wydobył z siebie najgłośniejszy okrzyk na jaki pozwalał jego zaschnięty narząd mowy.
- Hej, podróżniku!
Ostatnio edytowane przez Ebenezer 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

"Nanana, chyba umieram..."
Leżał podparty o skałę.
"Ciekawe ile to zajmie? Nie jadłem najdłużej przez tydzień, nie piłem... może dwa dni? Dałem radę. Ale teraz jest gorąco."
Jakaś spasiona mucha usiadła mu nad prawym okiem. Odgonił ją ręką.
"Czyli będę tu leżał dzień? Dwa?"
Lewa noga zaczęła drętwieć. Poprawił się... i usłyszał. Podskoczył. Znalazł się na nogach i wcisnął się plecami w kamień, zaparł się nogami. Ktokolwiek to był, jego głos brzmiał jakby dochodził zza grobu. "I tak już jestem martwy", uznał.
- Tak? - wyjąkał, głos mu drżał. - Em, kim jesteś?
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

Spojrzał na człowieka wtulonego w skałę. Widział, jak pod kopułą jego czaszki zapanowała prawdziwa burza wielobarwnych iskier. Gorączka nabrała mocy. "Kiepsko z nim", pomyślał. Podszedł bliżej i stanął przed rannym.
- Już w porządku. Jestem lekarzem. Pomogę ci. - Wyciągnął rękę w stronę rany. - Pokaż, zobaczymy co ci jest.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Zmierzył stojącą przed nim postać wzrokiem. Nie wyglądał niebezpiecznie. Był podobnego do szczurołapa wzrostu i budowy, ale miał w sobie coś niepokojącego. Dopiero gdy usłyszał ponownie jego głos, trochę się uspokoił. Nie należał do najprzyjemniejszych, najbardziej melodyjnych, ale to, z jaką pewnością i spokojem jego posiadacz wypowiadał słowa, sprawiało, że dodawał... otuchy?
W pierwszym odruchu odsunął się od wyciągniętej ręki, jednak zaraz zreflektował się. Istniała szansa, że ten ktoś naprawdę chce mu pomóc. Niech więc będzie. Nie będzie się szamotał. Da się uratować. Napoić, nakarmić, może zaleczyć jakoś tą paskudną ranę. Gdyby na dodatek udało mu się poznać drogę wyjścia z tego przeklętego miejsca, które napawało go odrazą i przerażeniem...
- No tak... hm, trochę śmierdzi, co nie? Dziabnął mnie taki jeden, co nie. Masz coś do picia?
Ostatnio edytowane przez Adelbert 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

Przez chwilę grzebał w torbie przy pasie.
- Coś do picia powiadasz. Hmmm, tak.
Wyciągnął z dna niewielki bukłak.
- Może nie jest świeża, ale za to mokra.
Razem z wodą wyciągnął z torby drewniany słoik, odciągnął z trudem korek i nalał trochę płynu do środka, po czym podał bukłak podróżnikowi, a naczynie ustawił na słońcu. Usiadł w cieniu i spojrzał na nowo poznanego człowieka. Ten dalej jarzył się wielobarwnym nalotem milionów bakterii, jego ubrania były w nieładzie, a ciało traciło zdrowy, typowy dla ludzi łososiowy kolor stając się szare.
"Musi być straszliwie brudny i wycieńczony. A i pewnie śmierdzi na kilometr. Czasem lepiej nie mieć nosa. Ciekawe co go tu przygnało..." Wiele myśli skłębiło się w głowie Ebenezera.
- Więc jak cię zwą?
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Złapał zachłannie za bukłak, pociągnął solidny łyk. Zachłysnął się, odkaszlnął wodę wypluwając trochę na ziemię. Co za strata.
- Jestem Cerxer, jestem kupcem z...
"Szybko, szybko! Jakieś miasto nad morzem. Hmm, Turilia? Trumania? Nie, to była Turmalia. Dokładnie tak".
- ...Turmalii. Chociaż teraz niewiele zostało z mojego dobytku.
Nigdy nie lubił poznawać nowych ludzi. Zawsze dziwnie na niego patrzyli, gdy dowiadywali się, że jest szczurołapem. Prawda - wielu ceniło jego umiejętności, ale jakoś nikt nie przepadał za widokiem. Zrób i znikaj. Proste. Czemu by nie zmienić swojego życia? Cholera, co mu szkodzi? Wystarczy zmyślić jakąś historię, odciąć się od przeszłości, zmienić wizerunek.
I umyć się.
- Jechałem razem z czeladnikiem, wieźliśmy ładunek miodu pitnego i oleandrów.
Co to są oleandry? Jakoś mu umknęło. Pociągnął kolejny łyk, teraz mniejszy. Przepłukał usta i połknął wodę.
- Napadli nas, kiedy wyciągaliśmy wóz z błota, chcieliśmy skrócić sobie drogę przez bagna. Nie wyszło nam to na dobre - mówił pochylony do przodu, lewą ręką podpierał się na udzie, w prawej trzymał bukłak z życiodajnym płynem. - Uciekłem, zbłądziłem, a w końcu trafiłem w to przeklęte miejsce.
Spojrzał w oczy Ebenezera.
- A... wielmożny pan kim jest?
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

W czasie gdy człowiek mówił Ebenezer zaczął wyciągać z torby mały pakunek. Ułożył go na ziemi, po czym spojrzał na swego rozmówcę.
- Nazywam się Ebenezer. Jestem wędrownym medykiem.
Rozwiązał paczkę i począł rozkładać na kawałku skóry narzędzia chirurgiczne. Nóż, pila do kości, haki, przyrząd do usuwania strzał...
- Ciekawe. A można wiedzieć dokąd na tym krańcu świata wieźliście te oleandry? Z tego co wiem, w okolicy nie ma żadnych miast oprócz Rododendronii, do której się wybieram.
Układał narzędzia w równym rządku aż znalazł małe drewniane pudełeczko.
- Opatrzę ci ramię, nie szamocz się za bardzo.
Wyciągnął rękę i odwinął rękaw w miejscu gdzie była rana. Ciało zmieniało tu swój kolor. Stawało się bardziej czerwone, a wszędzie od rany biegły w żyłach nieszczęśnika czarne pasma. "Nieźle żeś trafił. Jeszcze kilka dni i był byś pan trup".
- Andlata - wymamrotał pod nosem.
Skierował zaklęcie i czarne smugi zaczęły się przerzedzać. Widział, jak powietrze wkoło nich traci temperaturę. W uszach zadźwięczał mu delikatny krzyk agonii milionów malutkich istnień. Rana stała się jedynie czerwieńszą smużką na tle ciała.
- A twój towarzysz? Przeżył?
Przemył ranę wodą z kalafonią ("Będzie pachniało jak lekarstwo"), po czym założył starannie szwy i przewiązał kawałkiem czystego materiału.
- Proszę, jak nowa.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

"Haha! Czyli w okolicy jest jakieś miasto! Dobrze!"
- Właśnie tam zmierzaliśmy, z południa, wie pan wędrowny, tam dobrze olechandry schodzom. - Podrapał się lewą ręką nad brwią. - No niestety, chłopaczyna nie dał sobie rady.
Żal ścisnął jego serce. To był dobry pomocnik. Silny, szybki, inteligenty, znał się na koniach i zajmował się zwierzakami na postojach, coby ich podróż nie wymęczyła nadto. Ale każdy poczciwy trafia w końcu na jakiegoś zakapiora i bajka się niestety kończy, tak było także tym razem... ale zaraz, przecież nikogo z nim nie było. Nie było nawet wozu. Oprychów też w zasadzie nie było, jeden nie banda. Widać, że stworzył dobrą historię.
Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą.
- Widziałem jak ten najroślejszy przepołowił go mieczem. Mówię wędrownemu, posoka sikała jak stąd do Demary! - Zastanowił się chwilę, po czym dodał. - A szkoda młodego, intelygent z niego był.
Skrzywił się lekko gdy Ebenezer zakładał mu szwy.
- Pan to się chyba zna na tym niezgorzej, już mi lepiej.
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

Słuchał opowiadania Adelberta bez zbytniego zafascynowania. Historia jakich wiele.
Linia szwów widoczna była na ciele człowieka jak pęknięcia na szkle jarząc się delikatnym światłem. Rozejrzał się, pewien, że o czymś zapomniał. Tak, oczywiście, na słońcu stał przecież drewniany słoik. Widział jak jego wnętrze nagrzało się już do dość wysokiej temperatury. Wziął pojemnik do ręki i odkorkował. "Pewnie nieźle pachnie."
- Masz. - Podał swojemu towarzyszowi naczynie.
- Nie jedz za dużo. To pewna roślina z okolicy. Syci i nie posiada za wielu efektów ubocznych, które mogą ci zrobić krzywdę. -
Wewnątrz widać gęstą masę żółtawej drobnej kaszy.
Z oddali wiatr wydaje się przynosić jakieś wycie. "To pewnie złudzenie, chociaż..."
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Zerknął niepewnie. Powąchał.
- Zbyt wielu "efektów ubocznych" powiadasz pan? Czyli skrzydeł nie dodaje. Szkoda trochę. Uleciałbym z tej zawszonej dziury.
Normalnie... raczej nie jadłby kolorowych mazi będących podarkami od nieznajomych. Sęk w tym, że ten człowieczyna przed chwilą poświęcił czas by go opatrzyć, oraz cenną wodę, by napoić. No i ten głód... "Niech będzie". Zagarnął palcami trochę zawartości słoika, po czym oblizał je dokładnie. W zasadzie nie czuł smaku, życie go tak przystosowało.
Powtórzył czynność jeszcze kilka razy. Nie jeść za dużo - łatwo powiedzieć. Powstrzymał się jednak przed zbytnim obżarstwem. Pozbawianie swoich dobroczyńców prowiantu nie jest zbyt dobrym sposobem okazywania wdzięczności.
- No to ten, niech bogowie zapłacą.
Rozejrzał się dookoła. Świat stał się trochę mniej ohydny, gdy mógł spojrzeć na niego z pełnym brzuchem. Dziwne dźwięki puścił mimo uszu.
- Wie może wędrowny, którędyj do cywilizacyji?
Jego oczy wyrażały szczerą nadzieję.
Awatar użytkownika
Ebenezer
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ebenezer »

Zakorkował słoik i wpakował do torby. "Nie wyżarł wszystkiego, no, nie będę musiał dawać mu nic na ból jak napęcznieją w żołądku".
- Tak za wielu nie ma - powiedział nie myśląc o tym co robi. Podniósł się i oparł na lasce. Spojrzał w słońce, krwisty okrąg na czarnym tle nieba pochylał się coraz dalej aż na jego tarczy pojawił się prawie trójkątny czarny obszar. "Słońce zachodzi pewnie za góry."
- Zmywamy się. Tędy! - Pokuśtykał niepewnie w górę zbocza.
Awatar użytkownika
Adelbert
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adelbert »

Wszystko potoczyło się dość niespodziewanie. Miał umrzeć z głodu, pragnienia albo rozszarpany przez jakieś drapieżne zwierzę. Mógł zemdleć z powodu zakażenia, które wdało się w ranę, wtedy nie czułby bólu, świat zniknąłby z jego oczu szybciej niż on z tego świata.
Bogowie mieli jednak inne plany co do jego marnej istoty. Został odnaleziony przez przypadkowego wędrowca, który ponadto znał się na sztuce leczenia i był wyjątkowo dobrodusznym człowiekiem. Został nakarmiony, napojony, załatano jego rany. Awansował z rangi mieszkającego w rynsztoku szczurołapa na kupca.
Papiego wciąż nigdzie nie było widać. Adelbert w głębi umysły szykował się na najgorsze, jednak wciąż była nadzieja. Ten pies mimo swoich malutkich rozmiarów i niepozornych ząbków potrafi o siebie zadbać, a on sam na pewno zostawia za sobą bardzo wyraźną ścieżkę zapachu. Znajdzie się jeszcze.
Gorąc zelżał nieco.
- Tak, tak, czmychajmy stąd czym prędzej.
Podniósł tobołek, przetarł oczy i ruszył za swoim nowym... towarzyszem.

Gdy tylko oddalili się od samotnego kamienia, coś zaczęło popiskiwać w ciemności. Z jamki w skałach wyszedł gryzoń. Kawałki zgniłego mięsa zwisały z resztek szkieletu. Stworzenie podeszło do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą odpoczywał człowieczyna. Zaczęło wąchać piasek. Wyczuło coś jeszcze. Wyczuło nienawiść, zawzięcie, determinację i wielki głód. Wiedziało, że zostało na nim jeszcze kilka nie najgorszych kąsków, szczurzy trup był do nich przywiązany. One do niego poniekąd też. Podniósł swoje czerwone oczka, spojrzał na zbocze opadające do dolinki. Na szczycie coś stało.
Zaczęło warczeć.
Ruszyło w dół... merdając ogonkiem.
Gryzoń rzucił się do ucieczki, zanurkował do norki.
Ogon, przydatny w większości sytuacji, jest wspaniałym dodatkiem do błyszczącej, przylizanej sierści, co bardzo pomaga w kontaktach z samicami.
Bywa też jednak największym wrogiem, znienawidzoną częścią ciała, którą chciałoby się jak najszybciej odrzucić. Żałował, że nie jest jaszczurką.
Mała kulka pozlepianego futra wyciągnęła go z powrotem na światło zachodzącego słońca. Pies przycisnął jego łepek jedną, ogon drugą łapką i zaczął wygryzać co ciekawsze kąski.
Trudne jest życie szczurzego trupa.

Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości