Pustynia NanherNa szlaku 2

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Emitiel podążyła z Mon-adhurem do obozowiska. Czuła się już znacznie lepiej, kilka łyków wody przywróciło ją do życia.
-Zwę się Emitiel .
Gdy dotarła do obozowiska ujrzała jeszcze jednego centaura ten jednak wyglądał inaczej niż Mon-adhurm miał gniadą sierść i był znacznie młodszy. Mogłaby powiedzieć nawet, że jest dzieckiem ...
Koło niego znajdował się blond-włosy. Wyglądał tak jakby się nie wyspał, ale czego można się spodziewać po sytuacji w której wszyscy się znaleźli. Na piaskach pustyni nikt nie sypia spokojnie ...
I jeszcze jedna osóbka .. ludzka kobieta, którą na początku wzięła za młodzieńca z długimi włosami.
Kiedy podano jej jedzenie poczuła się niezręcznie. Nie lubiła przyjmować pomocy od innych, nigdy też nie przebywała w tak licznym gronie od odłączenia się od stada. Wiedziała jednak, że bez ich pomocy nie przeżyje ...
Popatrzyła się po ich twarzach, swój wzrok skupiła na wzroku Mon-adhura. Tylko ten ciągle jej się przypatrywał. Przypominał jej trochę jej ojca. Nie wiedziała czym dokładnie byli do siebie tak podobni. Może tymi siwymi włosami, a może przez te oczy, które skrywały w sobie wielką mądrość ...
- Pewnie chcecie się dowiedzieć skąd się tu wzięłam, nie często widzi się centaurzycę na pustyni ... cóż ... jestem zielarką, na tej pustyni podobno znajduje się bardzo rzadki okaz zioła zwanego Kwiatem Martwych Motyli. Niestety nie udało mi się go do tej pory znaleźć ... podobnie jak wodopoju ...
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Mon-adhur drgnął na głos Emitiel. Uważnie chłonął jej słowa strzygąc uszami. Jego ogromna ręka głaskała cały czas łeb Szangrin. Słuchał i patrzył oczami wilczycy na centaurzycę, w kąciku oka pojawił się diamencik. Centaur szybkim ruchem usunął go niby to trąc oko w zakłopotaniu. Widać jak jego nozdrza drgały chłonąc zapach Emitiel. Kiedy skończyła milczał chwilę wciąż głaszcząc wilczycę. Zastygł przez chwile jakby ważąc każde słowo.
- Byłaś gotowa zaryzykować życie dla Kwiatu Martwych Motyli. Nie wiem do czego ci potrzebne to zioło chociaż domyślam się gdyż ma olbrzymią moc leczenia. - podszedł do niej tak jakby chciał objąć ją i przycisnąć do swej potężnej piersi, lecz jego ręka minęła ciało centaurzycy i sięgnęła do worka który stał za nią pod głazem. Mon-adhur grzebał tam chwilę i wydobył wreszcie drewniane małe puzderko.
- Rozumiem że jak znajdziesz to co trzeba wrócisz do siebie? - jego głos zaciął się i widać że wpędziło go to w niezadowolenie z samego siebie. Zgrzytnął zębami i w myślach znalazł już miejsce na swoim ciele gdzie dziś jeszcze naznaczy siebie rytualną raną. Wciągnął powietrze, a w geście tym dało się zauważyć niemożliwy do skrycia żal. - Potrzebujesz kwiatu aby wrócić. - powtórzył. Podał puzderko Emitiel na otwartej dłoni. - Proszę oto on. - mówiąc to przyglądał się jej twarzy z czułością choć widać było że z tym walczy. - Znalazłem go zupełnie przypadkiem i gdybym go chciał szukać nigdy bym tego nie dokonał. Jest twój. -
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

"Rany. Ten centaur ma dosłownie wszystko w swoim worku." Pomyślał Yorino otwierając mimowolnie usta ze zdziwienia. Przez chwilę stał tak jak złota rybka wyciągnięta z wody, aż w końcu oprzytomniał na tyle, żeby zamknąć jadaczkę. Nie wiedział co robić, ani co powiedzieć, więc stał niczym kamienny posąg, który był zdolny jedynie poruszać gałkami ocznymi. Wodził więc wzrokiem pomiędzy Mon-adhurem i Emitiel patrząc na ich ruchy, reakcje i mowę ciała. Jako iż umysł Yorina pracował na niższych szczeblach rozwojowych, nie doszedł do niczego szczególnego poza tym, że stary centaur stara się ukryć swoje emocje. On sam miał raczej mieszane uczucia na temat przybycia nowej osobniczki. Zmieszany tym, że jeszcze nic nie powiedział, potrząsnął głową.
- Do czego potrzebne jest ci ten Kwiat Martwych czegoś-tam? - spytał. To go rzeczywiście interesowało. Owszem, z tego co tu usłyszał było to cenne ziele, ale... czy na tyle ważne, żeby samemu wybierać się na pustynię pełną niebezpieczeństw, świadomym tego, że można z niej nie wrócić?
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

-Do siebie ? Nie mam domu. Przenoszę się z miejsca na miejsce ... - odpowiedziała szybko
Spojrzała na puzderko z niedowierzaniem ...
- Dziękuję, ale i tak mi już dużo dałeś nie mogę tego przyjąć ...
Usłyszała słowa wypowiadane prze drugiego centaura, zwróciła twarz w jego kierunku.
-Hm ... pewnie uznacie mnie za wariatkę bo tłukłam się po po pustyni z miesiąc żeby odnaleźć ten kwiat, a nie jest mi on potrzebny do wyższych celów. Zielarstwo to moja pasja, przemierzyłam już z pół Alaranii w poszukiwaniu różnych okazów ...
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

- Pasja, aha... - Pokiwał głową. Pasja, no tak. Nigdy jakoś nie mógł tego pojąć. Rozumiał, że można oddać się jakiemuś zajęciu bez reszty, ale żeby od razu rzucać się w śniegi, piaski, burze i tornada za jakimś ziołem? Cóż, jak lubi, to niech to robi. Popatrzył na Elianan, potem na Darena, znów na dziewczynę, zerknął jeszcze na Mon-adhura i Szangrin, a dalej jego wzrok prześlizgnął się z powrotem na Emitiel. Nie mając nic więcej do dodania cofnął się kawałek i stanął obok elfa.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Cień przemknął po twarzy Mon-adhura. W pamięci zamajaczyła mu twarz Ashi' dhan. 'Bogowie Wiatru i Deszczu czemu drwicie ze mnie? Jakaż ona jest podobna." Zdecydowanym ruchem wcisnął pudełko w dłoń Emitiel. - Weź. - rzucił. Westchnął i z wielkim wysiłkiem odwrócił twarz od centaurzycy. Cały czas trymajac worek poszedł w stronę ogniska. Tu z worka wydobył mniejszy i rzucił go w objęcia Yorina. - To kukurydza, ale na tym upale stała się twarda. Wiec jeżeli chcesz ja zjeść trzeba ja ugotować. - postawił na ogniu niewielkie gliniane naczynie i wlał w nie wodę. Potem wsypał jakiś zioła i zamieszał kościanym nożem. - Jak woda zawrze to wrzuć tu tyle ile dasz rade zjeść Yorino i pamiętaj aby mieszać. Podniósł się i odszedł na skraj oazy. Szangrin nawet nie zmieniła miejsca cały czas wodząc wzrokiem po swoim panu i Emitiel.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Worek, mimo iż celnie rzucony, nie trafił w dwie lewe ręce Yorina. Schylił się więc i podniósł go. - Dziękuję - powiedział, ale Mon-adhur stał już poza zasięgiem jego głosu. Zerknął na gotującą się wodę i zaczął czekać. Woda zabulgotała cicho gdy centaur wrzucił do niej parę kolb kukurydzy. Przez chwilę patrzył jak ziarna miękną i stają się coraz bardziej złociste. Przyjemny zapach uniósł się nad obozowiskiem. Zamieszał pośpiesznie i pozwolił sobie na chwilowy powrót do krainy wspomnień. Przed oczyma wyobraźni widział swojego ojca, który pewnie myślał, że Yorino nie żyje, Ronualda - swojego jedynego i jednocześnie najlepszego przyjaciela, nauczyciela... Przez chwilę jego oczy zaszły mgiełką wzruszenia. Nawet nie zauważył, kiedy kukurydza przybrała najodpowiedniejszy wygląd, smak i zapach, pozwalając by bulgotanie przeszło w niebezpieczne dla żywności wrzenie.
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Wzięła do ręki puzderko, lecz zanim zdążyła zaprotestować Mon-adhur odszedł. Zrobiło się trochę zimno, rozejrzała się po okolicy, wzrokiem szukała Esmodeusza. To on zawsze ogrzewał ją w zimne pustynne noce.
Jej przyjaciel znalazł się po chwili, wyszedł zza krzaków i oblizywał pysk ... najwidoczniej coś upolował. Położył się koło Emitiel i domagał pieszczot.
-Jeśli można wiedzieć to co robi tak spora grupka istot na pustyni. Na pewno macie jakieś cele, jeśli mogłabym je przerwać byłabym zaszczycona.
Księżyc wyszedł zza chmur, zaczął powiewać zimny wiatr. Z daleko było słychać wycie wilków, a może to coś żyjącego w Zatopionym mieście ... drzewa i zwierzęta opowiadały jej różne straszne historie na temat tego miejsca ...
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Tak długo milczący Daren w końcu się odezwał:
- Nie... Nasza ekspedycja skleciła się tu przypadkowo... - uśmiechnął się. - Mon-Adhur uratował nas wszystkich od pewnej śmierci na tej pustyni. - Po tych słowach chłopak wstał i wziął do ręki łuk.
- Rozejrzę się trochę po okolicy... - rzekł do Mon-Adhura. - Zostawię wam moją lutnię jako dowód, że jeszcze do was wrócę - po tych słowach zaśmiał się nieznacznie i ruszył przed siebie. Po kilkunastu minutach marszu zniknął pomiędzy falami ognistoczerwonych piasków pustyni...

Ciąg dalszy: Daren
Awatar użytkownika
Yorino
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yorino »

Zanim zorientował się co się dzieje z wrzącym "garnkiem", połowa wody bulgocząc opuściła swoje naczynie, parząc przy tym stojącego nad nią centaura. Ten zaskoczony cofnął się o krok, ale zaraz podszedł i zdjął gliniane miskę z ognia, nie pomyślawszy, że rozsądniej byłoby założenie czegoś na ręce. Gorące naczynie sparzyło mu dłonie, więc szybko upuścił je na piasek. Brzdęknęło niedosłyszalnie. Woda z plaskiem wylała się i wsiąknęła w piasek, zostawiając samą kukurydzę w środku.
Cóż, przynajmniej wodę odcedził od razu. Delikatnie wyjął i przekroił pierwszą kolbę, żeby było łatwiej mu ją jeść i zatopił zęby w swoim posiłku. Odprowadził wzrokiem Darena.
- Hm? Co robię na pustyni? - odparł przełykając. - Och, zgubiłem się tu. Kiedy uciekałem przed harpiami, bo im przypadkiem wdepnąłem w gniazdo, uciekałem przez cmentarz. Tam dosłownie przez nieuwagę zakłóciłem spokój w jakimś grobowcu, to wyszły upiory, z chęcią przelania mojej krwi. Więc przestraszone harpie dały sobie spokój, bo chyba nie chciały mieszać się w sprawy eteryczne. Jak już ich zgubiłem, wpadłem do wioski, do pierwszego lepszego domu. I tam był taki mag. Okazało się, że właśnie odkryłem jego romans z siostrą brata kuzyna, przyrodniego wujka właściciela jego domu. Zdenerwował się i nasłał na moją dusze demoniczne ptaki. To było straszne - żąchnął się centaur podciągając nosem, ale kontynuował dalej. - Więc biegłem przez las, a potem wbiegłem znów do wioski. Chowańce zrobiły tam mały bałagan... - Yorino przypomniał sobie doszczętnie zmasakrowaną i płonącą wioskę - ... duży bałagan. - Poprawił się szybko. - Więc rozzłoszczeni ludzie złapali sierpy, kosy i te inne przyrządy z ostrymi kawałkami i pobiegli na mnie. Chcieli chyba wyładować na kimś swoją złość. I pewnie mieli ochotę na koninę. Więc pobiegłem dalej. I wpadłem na pustynie. I zacząłem umierać z odwodnienia. I potem znalazł mnie Mon-adhur z Darenem - rozpromienił się na koniec i spokojnie kończył jeść kolbę kukurydzy.
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak biegł przez palące pustynne fale, trzymając torbę, w której miał schowaną wróżkę. Ciężko dysząc wpadł do obozu i obrócił się w stronę, z której przybiegł.
- Gonią mnie jeszcze?! - wysapał, po czym, gdy upewnił się, że nikt za nim nie biegł, usiadł w cieniu jednego z drzew. Napił się wody ze swego bukłaka, po czym rzekł, do swych towarzyszów:
- Na południu jest miasto zatopione w piaskach pustyni. Natknąłem się tam na kanotisa i zgraję ghuli goniących ją... - podczas wymawiania ostatniego słowa, z torby wyjął znalezioną wróżkę i położył ją na ziemi przed sobą.
- Uciekając przed ghulami zatoczyła się w powietrzu i upadła na ziemię - chłopak wyjął z pochwy miecz, wytarł z niego krew maszkary, po czym na powrót go schował.
Awatar użytkownika
Elianan
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elianan »

Elianan czuła wołanie. To było dość dziwne, nigdy wcześniej nie poznane uczucie – jakby coś ciągnęło ją do siebie. Nie słyszała ani głosu ani żadnych obcych myśli w swojej głowie. Po prostu odczuwała ogromną potrzebę pójścia… gdzieś. Nie wiedziała dokąd konkretnie, ale wiedziała, że trafiłaby bez problemu.
Westchnęła, postanawiając się tym póki co nie przejmować - i tak ograniczała ją pustynia.
Miała też nadzieję, że nikt nie wyczuje tego od niej – nie chciała po raz kolejny skupiać na sobie uwagi pozostałych. Nie przywykła i nie lubiła tego.

Myśli pochłonęły ją na tyle, że dopiero, gdy usłyszała głos Darena zorientowała się, że elf powrócił.
Otworzyła usta i zaczęła się podnosić, chcąc zaoferować pomoc, kiedy bard wyjął z torby… wróżkę. Była dokładnie taka, jaką Elianan wyobrażała sobie ze słuchanych w dzieciństwie opowieści, które niemal na poczekaniu wymyślała im matka.
Uśmiechnęła się do tego wspomnienia.
Nie wiedząc, jak powinno się obchodzić z wróżkami – a z tego, co zapamiętała, były to bardzo kapryśne stworzenia – Elianan postanowiła zaczekać, jak zachowywać się będą inni.

Nie miała jednak ku temu szansy. Słowa Darena najpierw pobudziły jej bujną wyobraźnię, kiedy wspomniał o mieście zatopionym w piaskach pustyni by po chwili niemal zmrozić jej krew w żyłach.
Słyszała o Ghulach i nigdy nie były to dobre opowieści…
Odruchowo rozejrzała się za swoimi rzeczami, gdzie był także i łuk.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Wrócił przed zmierzchem, jego cialo zdobila nowa rana świeżo zszyta rzemykami. Szangrin wybiegla mu na przeciw i skacząc wokoło doprowadziła do ogniska. Centaur opadł ciężko na ziemię. Uśmiechnął się dostrzegając chochlika.
- Nowa zguba pustyni Nanher. A ciebie co tu sprowadziło maleńka istotko? -
Dorzucił kilka bryłek suszonego lajna do ognia.
- Jutro wyruszam dalej. Musze wejść do Zasypanego Miasta. Rozumiem że jest to niebezpieczna wyprawa i nie zamierzam ryzykować waszym życiem. Dlatego nikogo nie namawima do towarzyszenia mi w tej drodze. Wiem dokladnie ze to bardzo niebezpieczne miejsce. Jezeli ktos chce opuscic pustynie w szybkim czasie to polecam kierunek polnocno-zachodni, to najblizsza granica pustyni. Jednoczesnie zalecam zaopatrzenie sie w wode. Po co powtarzac sytuacje z tego miejsca. Po drodze moze nie byc starego centaura szanujacego rownowage i Bogów Wiatru i Deszczu. -
Pozbierał skóry i zabrał sie za szycie buklaka. Szangrin ułozyla sie kolo niego obserwując igrajace plomienie ogniska.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak słuchał wypowiedzi centaura i tego, że nikogo nie zmusza do towarzyszenia mu.
- O nie, mój drogi... Uratowałeś mi życie. Nie zostawię cię tutaj samego. Masz mój łuk i mą lutnię. Będę ci towarzyszył, jeśli oczywiście pozwolisz... - wstał i podszedł do Mon-Adhura. Położył mu po tym rękę na ramieniu i uśmiechnął się.
- Tylko nie idźmy do tego miasta na południu... Sporo tam potworów... - roześmiał się po chwili. Następnie odszedł od Mon-Adhura i ukląkł przy wróżce, którą znalazł w tamtym zrujnowanym mieście.
- A co z nią? - zapytał półgłosem.
Laurendile
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: ognista wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Laurendile »

Laurendile ocknęła się. Po chwili zobaczyła nad sobą klęczącego elfa. Ujrzała także trzy dziwadła. Ni to konie, ni to ludzie. Obok spała także jeszcze jedna kobieta. Wilk i pies. W końcu emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Pofrunęła ku górze i rozejrzała się nieco. Niedaleko było ognisko. Podleciała tam niezwykle szybko i ustała między płomieniami. Wyszeptała parę sycząco-trzaskających słów, a języki ognia jakby ożyły. Wystrzeliły ku górze i były gotowe poparzyć każdego, kto by zbliżył się do nich na więcej niż pięć kroków. Sama wróżka tkwiła między nimi ciężko dysząc. W końcu ogień nic jej nie czynił...
Awatar użytkownika
Emitiel
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Emitiel »

Widząc ranę Mon-adhura od razu sięgnęła do swojej małej torebki i odszukała poszczególne zioła. Zgniotła je na kamieniu obok i wrzuciła do garnka okruszyny i zalała je wodą . Podeszła do Mon-adhura i podała mu naczynie.
- To Cię wzmocni i przyspieszy gojenie się rany- szepnęła mu do ucha. Myślała też nad towarzyszeniem mu w tej wyprawie. Ale okropnie bała się tego miejsca. I żadna z niej wojowniczka. Nie przyda się im, a wręcz przeciwnie będzie tylko zawadzać ...
- Po co tam chcesz iść? - zapytała, ale nie czekała na odpowiedź- Ja niestety nie mogę Tobie towarzyszyć, choć bardzo chciałabym być przy Tobie ... - zarumieniła się lekko kiedy wypowiedziała te słowa -Zatopione miasto jest niebezpieczne, a ja nie umiem się bronić ... Zaczekam tu z wami do jutra, podaruję Darenowi kilka ziół i nauczę go przyrządzać z nich napary ... Mogą być wam potrzebne ... - ja podążę do lasów Elisji są tam podobno Szafirowe Stokrotki ... Zamierzam zostać tam kilka miesięcy ... w lesie czuję się pewniej ... chciałabym Cię kiedyś jeszcze zobaczyć ... Może kiedy skończysz wyprawę odwiedzisz mnie w lasach Elisji ...? - zapytała niepewnie
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości