Księstwo KarnsteinPolowanie

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Polowanie

Post autor: Slyn »

Zerknął na księżyc. Już za chwilę pełnia. Przymknął oczy i wstrzymał oddech, dając się porwać dźwiękom otoczenia. Miarowe odgłosy miasta nie były jednak dla niego niczym wartościowym, za to sygnał pędzący przez ulicę już owszem. Otworzył oczy, a jego wzrok pomknął poprzez brukowaną ulicę bogatej dzielnicy, dodatkowo napędzany duchową energią. Świetlna poświata, którą zdawał się widzieć tylko on, zatrzymała się i spojrzała w jego stronę. Minęło kilka sekund nim uciekła. Slyn uśmiechnął się pod nosem, po czym zniknął w szybkim błysku.
*
On wie. On widzi. Szukał nas, maleńki. Szukał i znalazł. Ale niech nie myśli, że uda mu się tak łatwo nas złapać. Nikt nie dorównuje nam, jesteśmy od nich lepsi, tak, tak, lepsi. Cuchnie od niego Niebem i Piekłem - kim on jest? Kim jest, maleńki? Powiedz nam, powiedz...
*
Duch próbował skręcić w każdy napotkany zaułek, jednak Slyn miotał w niego nożami, skręcając jego drogę ucieczki. W pewnym momencie anioł zniecierpliwił się, i pojawił tuż przed nim, błyskając ostrzem miecza. Zobaczył strach w pustych oczodołach zjawy, zawracającej z powrotem. W tej samej chwili eksplodowały bomby świetlne, paląc nieszczęśnika. Nie marnując czasu rzucił się na duszę.
*
To niemożliwe! Nikt materialny nie może być tak szybki, maleńki! Nie widzę jego ruchów, czuję tylko jego pazur w swoim ciele. Oh, jak to boli! Niech przestanie, maleńki! Zrób coś, zrób!
*
Poczuł, że aura ducha słabnie. Puścił miecze, pozwalając im uderzyć o twardą nawierzchnię i gdy poczuł, że duchowa energia tworzy szpony na jego dłoni, zacisnął rękę na gardle ducha. Oczy rozbłysł mu jasnym blaskiem, a z gardła wydobył się osobliwy pomruk. Warknął cichy rozkaz i zamknął dłoń. Poświata duszy eksplodowała, zmieniając się w migotliwy pyłek, który po opadnięciu na ziemię zmienił się w zwykł popiół. Jeszcze przez kilka sekund w uszach Kota dźwięczał rozpaczliwy krzyk, który wydobył się z dawno już martwego gardła. Podniósł noże, sprawdził czy się nie wyszczerbiły, po czym ruszył w dół ulicy.
*
Ocknął się oparty o ścianę fontanny. Chlupot wody musiał zmożyć go snem, gdy wrócił z nocnego polowania. Złapał trzynaście duchów, a jednego gonił już od dawna. Za życia nosił imię Evard, które w pewnym kręgach było wciąż wymawiane z trwogą. Teraz jednak odesłał go tam gdzie być powinien. Rogaty powinien być zadowolony.
Przeciągnął się. Lekka mgiełka zdawała się trzymać za murami miasta, gdyż w jego wnętrzu panowału suche powietrze. Nigdy nie potrafił zrozumieć anomalii atmosferycznych tego miasta, chodź łaził po tym świecie już od... pięćdziesięciu lat.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Z racji takowej, że nie zawierzała tubylcom, ani innym stworzeniom ze wszech miar podejrzanych, nie załatwiła sobie noclegu. Właściwie rzecz ujmując, to zmęczenia nie odczuwała, takoż i sensu w spaniu nie było. A kępka trawy i kawałek ziemi w zupełności by jej wystarczyły, bo gdzie to się nie odpoczywało za czasu potyczek! Trzeba było na drzewach sypiać, co by wróg nie dopadł! A i tak dopadał. Na dodatek przyzwyczajenie sprawiło, iże uodporniła się od co nocnego drzemania (sen miała bowiem lekki, krótki i czujny) i tym oto sposobem odsypiała tylko wtedy, gdy nie miała już siły nawet nic nie robić. Bardzo to wygodne, bo i energię zachowywała w dosyć sporych ilościach, i mało czasu na śnienie poświęcała, a więcej na przyswajanie sobie coraz większych dawek wiedzy na temat świata. W dodatku tak zwana noc polarna w Krainie Wiecznych Śniegów była tak długa, że nie odróżniano ranka od wieczora, więc i różnicy nie było, kiedy należało się kłaść. Byle tylko nie być dręczonym przez koszmary, o to się wszyscy modlili.

Najprzyjemniej podróżowało jej się nocą, bo z dala od wścibskich spojrzeń wścibskiego plebsu. A i jeszcze cisza jak makiem zasiał! Dla jej czułego słuchu to niezwykle odprężające. Na jej wielkie szczęście miasto przespało całą noc, takoż i nikt nie był w stanie jej zatrzymać, ni powstrzymać od błąkania się bez celu po praktycznie rzecz biorąc każdym zakamarku kamienistej dżungli. Raz tylko poczuła mrowienie na karku, przypominające najmroźniejszy wiatr północny. Ale zaraz to zniknęło i na powrót zawitało poczucie bycia obserwowaną. Kilkanaście razy dobyła rapiera, co by nieszczęsnego kota dźgnąć, który akurat niefortunnie przebiegał uliczką. Skończyło się szczęśliwie, na jego korzyść. Z tegoż względu Norr też lubiła noc – nie przyćmiewała zmysłów, co więcej!, wyostrzała je i dawała większe pole widzenia i słyszenia.

Mgła i nikła, bardzo nikła łuna światła na horyzoncie wprawiły ją w kontemplację. Chodziła ulicami miasta pod osłoną księżyca, totalnie bez sensu krążąc w kółko zapewne i nic z tym nie zrobiła.

Zastanawiające.

Dostrzegła ruch przy fontannie, do której właśnie zmierzała krokiem wysoce dostojnym jak na człowieka wojskowego. Jako że nazbyt się zbliżyła, spostrzegła niezwykle pomocną w tej sytuacji cechę niejakiej postaci - przedstawiciel płci męskiej. Wysoki i muskularny, co świadczyło o jego krzepie na nie najniższym poziomie, a więc i z tego powodu dalej nie szła. Zwyczajnie nie widziała w tym korzyści dla siebie, bo i inteligencję mogła przez to utracić, a i życie było jej na tyle miłe, że wolała trzymać je jak na razie w bezpieczeństwie. Takoż więc ukryta została w cieniu, nie mając najmniejszego zamiaru ruszać się z niego, bowiem była istotą, która wolała wyczekać, aż przeciwnik sam pójdzie, ze swojej własnej woli, niźli kombinować z wymijaniem. To inni mają dostosowywać się do niej, a nie ona do innych.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

Jego wzrok natychmiast pomknął ku nowo przybyłej. Nie wypatrzył jej przez przypadkowy łopot odzieży, stukot butów czy odbłysk słońca, tak skąpo serwowanego przez mgłę. Dostrzegł ją, gdyż jej aura była niczym ogromny znak '' JESTEM TUTAJ" Gdy zgodził się na ofertę Lucyfera, został obdarzony wieloma talentami, między innymi wyczuwaniem magii. Objawiało się to między innymi mrowieniem w palcach, które łączyły się bezpośrednio z wyczuciem kierunku, z którego nadchodzi źródło potencjalnej anomalii magicznej. Lecz nie był to jedyny sposób, coto to nie. Panował nad przestrzenią, co pozwalało mu na chwilowe wizyty w innych wymiarach, ze szczególnym, dla niego, uwzględnieniem świata astralnego. Był on ściśle powiązany z rzeczywistością, a każdy osobny wymiar miał swój własny. Gdy przenosił do niego swoją jaźń, potrafił dostrzec jak na dłoni każdy magiczny element aktualnego świata. Magiczne przedmioty, źródła a nawet ludzie błyszczeli w nim jasnym blaskiem, odróżniającym ich od zwykłych, niemagicznych elementów. Slyn w pełni docenił ten dar gdy zorientował się, iż dzięki temu potrafi sprawniej tropić dusze. Każda z nich dla normalnego oka nie była widoczna, widzieli je tylko ludzie posiadający dar obcowania z nieumarłymi. W każdym razie stał się dzięki temu jeszcze skuteczniejszy.
Już z przyzywyczajenia używał głównie wizji astralnej. Postać była mała i drobna, a skumulowana w niej energia ledwo uszczypnięta, co wskazuje na dość młody wiek, chodź nie jest dzieckiem. Szepnął pod nosem krótką komendę i wzrok powrócił do naturalnego stanu. Zapiekły go oczy, lecz po kilkukrotnym mrugnięciu nic już nie czuł. Zlustrował ją spojrzeniem, dostrzegając ostrze rapiera wystające spod czerwonego płaszcza, złudnie podobnego do tego który sam posiadał, z jedną różnicą: jego był krótszy.
Oh, czyżby starała się ukryć? pomyślał z rozbawieniem, obserwując dziewczynę twardym spojrzeniem. Powinna chyba wziąźć kilka lekcji u miejscowych złodziei, bo jak narazie ten płaszcz służy jej za transparent. Po chwili zaczął podejrzewać, iż czeka tam na jego odejście. Czyżby chciała skorzystać z fontanny? Coś mi się nie wydaje pomyślał, opierając się wygodniej, mając jednocześnie dobry kąt do obserwowania przybyszki. Ja się stąd nie ruszam.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Przyuważył ją, jednakowoż ona dalej stała jak ten przysłowiowy słup soli, nie mając zamiaru zrobić ani kroku naprzód. Uparte stworzenie. Zacisnęła jeno bardziej dłoń na głowicy, bowiem jakoś nie miała ochoty się z bronią rozstawać, a wręcz przeciwnie... Stała oparta o ścianę budynku, mierząc delikwenta morderczym spojrzeniem spod kaptura. A mundur tak ładnie wpasowywał się w otoczenie! Taki czarny, ze srebrnymi wstawkami! Ślicznie!

Ale twarz miała wciąż kamienną, tylko oczy błyszczały delikatnie, acz złowieszczo, nie tracąc mordu, który w nich iskrzył. Nie każdy wytrzymałby to spojrzenie, ale znaleźli się kiedyś tacy, co to zaryzykowali. I ślad po nich zaginął…

Jej nieufność w tej chwili sięgnęła zenitu. Oczy zmrużyła jeszcze bardziej (o ile było to możliwe) i doszła do wniosku, że ni cholery nie umie rozszyfrować tejże osoby. A dlaczego? A bo energii żadnej nie wyczuwała, co oznaczało ukrywanie aury przez tę istotę. „Piekielny” – rzuciło jej się natychmiast na myśl, niczym grom z nieba przysłowiowy. Kto jak kto, ale oni są mistrzami w ukrywaniu swej tożsamości. Właściwie rzecz biorąc, za pomocą umiejętności, jakie ona sama posiadała, także mogła co nieco ukrywać, ale jej się po prostu nie chciało. Robiła to tylko wtedy, gdy w pobliżu znajdowało się pospólstwo… Oczywiście, gdy tylko zorientowała się, że na placu sama nie jest, natychmiastowo przyblokowała dostęp do swojej aury, co by nikt nie dowiedział się, czego się po niej spodziewać, ale, szczerze powiedziawszy, nawet ona nie jest w stanie przewidzieć swoich zachowań.

Wiedziała, że niedługo zaroi się tu od ciemnej gawiedzi, a na spotkanie z takową ochoty nie miała, ale i ruszyć się stąd nie chciała. Była cierpliwa. Niezwykle cierpliwa.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

Westchnął cicho, zakładając nogę na nogę. Najwyraźniej zorientowała się w sytuacji, gdyż po chwili jej aura została przytłumiona i mniej dla niego zrozumiała. I tak potrafił zobaczyć ją astralnie, gdyż tłumienie samo w sobie było magią.
Wrócił myślami do duchów. Miał na tyle rozskądku, by zaraz po przebudzeniu nie rzucać się na dusze, które w tamtym momencie mogłyby go zmieść z powierzchni w mgnieniu oka. Nie miał pojęcia czego powinien się uczyć, więc zaczął chłonąć wszystko. Przez prawie pięćdziesiąt lat jego umysł przyswoił ogromną dawkę wiedzy i doświadczenia. Dopiero wtedy był gotów do walki.
Nawet teraz uśmiechał się na myśl o swoich pierwszych chwilach. Gdy tylko postanowił wkroczyć do akcji, zrobił to z impetem. W zaledwie miesiąc wykończył pięćset dusz, rozrzuconych po całej Alaranii. Swoją drogą ciekawe, czy Lucek zdołał połapać się w tym przypływie więźniów. Potem zaczął stopniowo zwalniać, czując zadyszkę. Zauważył, że z każdym złapanym nieumarłym jego siła wzrasta, zarówno psychiczna jak i mentalna. Jego poziom magii stał się zawyżony, wręcz tryskał energią, w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Teraz uspokoiło się to, gdyż zaczął dawkować polowania. Najgorszy był moment, gdy wchłonął zbyt dużo energii: Odbiło się to moralnym kacem.
Wrócił na ziemię, ziewając. Tamta ciągle uparcie podpierała ścianę, jakby miała się zaraz zawalić. Jako łowca był bardzo cierpliwy, co jednak nie oznaczało, że go to nie nudzi.
Uniósł wzrok, wlepiając spojrzenie na kobietę, która wychyliwszy się przez okno wieżyczki poczeła je myć. Kubełek z wodą wyglądał niezwykle obiecującowo, więc długo się nie namyślając lekkim sygnałem kazał mu się przewrócić, posyłając strugę wody na głowę przyczajki.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

A bo jej uszom nie uszedł dźwięk przewracającego się drewna! Nie uskoczyła jednak z paniką, a z największą gracją ustąpiła na bok, dosyć duży krok robiąc. Woda rozprysła się na kamienistym podłożu, ochlapując nieco jej oficerki. Zerknęła na nie ze zrezygnowaniem, a następnie łypnęła groźnie w stronę mężczyzny. A takiego wała! Naciągnęła niżej kaptur na twarz, tym samym dając ewidentnie do zrozumienia, że jego osoba zupełnie jej nie interesuje.

Stwierdziła poniewczasie, iż słońce zaczyna niemożebnie ją irytować. Zwiastowało dzień, a co za tym szło - pospólstwo budziło się do życia, tak więc miała niewielkie pole manewru. Musiała stąd jak najszybciej się wydostać. Inaczej ktoś mógłby na tym ucierpieć, a jak na razie spotkania z sądem nie planowała. Miała zamiar jednakowoż odwiedzić pewną osobę... Owa była nieco niedostępna, a nawet w ogóle niedostępna, bowiem wszyscy uważali ją za wymarłą od kilkunastu lat. Dlatego Norr tak bardzo polubiła tę istotę - posługiwała się oszustwem i kłamstwem, podstępem oraz wykazywała ogromną inteligencję, by utrzymać się przy życiu i nie zostać rozpoznaną zarazem.

Ale to później.

Teraz jej umysł zajęty był wymyślaniem sprytnego planu uniknięcia niejakiego Piekielnego i przedostania się na drugą stronę placu. Zrobiła krok naprzód, jednak zaraz wróciła, zauważywszy człowieka. Ów kierował się ku fontannie. Szybkim krokiem. Jakby się gdzieś spieszył. Miał wiaderko.

Ciekawe...

A się cieszyła, że została! Po chwili ten nieszczęsny idiota w przypływie pędu, z jakim korzystał z daru fontanny, oblał wodą Piekielnego! Och, jak się radowała w duchu! Promieniała jakoby słoneczko!
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

Jedyną reakcją na wodę, rozpływającą się po płaszczu, było zwrócenie wzroku na winowajcę. Po jego spojrzeniu Slyn wywnioskował, że mężczyzna musiał się potknąć - ten cholerny plac faktycznie wymagał renowacji. Przez chwilę patrzyli na siebie nieruchomo: on z kamienną twarzą, tamtem z rosnącym zmartwieniem od strachu.
- Nie bój żaby, nic mi nie jest - mruknął cicho, klepiąc tamtego po barku. Facet nie do końca kontaktując skinął mu głową po czym czmychnął jak najdalej. Zabrał wiaderko, zawartość jednak została. Z cichym westchnieniem rozpiął posrebrzaną klamrę, opinającą jego ramiona, po czym zdjął przemoczony łachman. Wiele lat temu kazał wyłożyć opończę od środka substancją, którą gnomy nazywały " Ensifarum". Nie przepuszczała ona wody, jednak wytarła się w kilku miejscach, co zaowocowało mokrymi rękawami. Wykręcił materiał i rozwiesił go w poprzek oparcia na którym do niedawna siedział. Powoli odpiął też guziki, ściągając koszulę przez głowę. Uniósł purpurowe okrycie nad wodę, wykręcając także i je.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Jako że wróg pochłonięty był przez jakże entuzjastyczne suszenie odzienia, ona mogła z ledwie zauważalną nutą pośpiechu przeciąć plac i znaleźć się po jego drugiej stronie. A żeby utrudnić nieco przedstawicielowi płci męskiej podążenie za nią wzrokiem, rozkminiła poniewczasie, co by iluzją go nakarmić. Właściwie to cały czas mamiła jego podświadomość, wmawiając jej, że Norr to zupełnie inna osoba. Oczywiście idąc nie miała nad tym pełnej kontroli, bo musiała przecie na przeszkody uważać, prawda? Ale jako tako zmieniła wyobrażenie mężczyzny o sobie. Manipulacja energią wymagała ogromnej ilości skupienia, jeśli o takie rarytasy chodziło, stąd też zapewne problemy świadczące o niepełnym obrazie w oczach tamtego. A bo pewnie uroiła kolorowe włosy i niebieski strój... Nigdy jej to nie wychodziło, pomimo że niemalże bezustannie wpajała żywym odmienną postać swojej persony. Najwyraźniej nazbyt zwracała uwagę na to, jaki kretynizm otacza ją zewsząd.

Nie narzekała.

Dłoni z rapiera nie spuściła, krocząc przez plac z najwyższą gracją i wyniosłością. Energię zmuszona była podzielić na przypadkowych przechodniów, gdyż jakoś nie miała ochoty zostać rozpoznaną w kręgu ewentualnych przeciwników. Nie tyle ona, co jej umiejętności. Przechodząc obok grupki kobiet, rozczulających się nad jakimś przebrzydłym dzieciakiem i do porzygania uprzejmych, jej górna warga uniosła się, jakby Norr miała zamiar wyszczerzyć kły w geście odstraszenia tych poczwar.

Ku jej miłemu zaskoczeniu, na drugą stronę placu dotarła bez żadnych uszkodzeń, ni zbędnych konwersacji (które, swoją drogą, mogłyby skończyć się źle dla potencjalnych rozmówców). Zaraz jej umysł odpoczął, gdy zmniejszyła dawkę wytwarzanej iluzji. Teraz dla tych ciemnych istot wydawała się jedynie zwykłym de ja vu.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

Założył na ramiona koszulę, ukrywając pod nią tatuaże. Zerknął na przechodzącą ukradkiem wiedźmę. Zmarszczył brwi. Co... Wyprostował się, spoglądając na nią z niepokojem. Widział ją tylko przelotnie, ale dałby sobie rękę uciąć, że nie miała takich włosów. Jej głowa była mieszanką zieleni i żółci, mieniącej się od słońca. Odziana była w chabrową suknię, tak bardzo przyciągającą spojrzenie. To niemożliwe pomyślał z niedowierzaniem. Skupił się. Duchu, pokaż mi to co ukryte, pokaż mi tajemnicę skrytą przed moim wzrokiem.
Wciągnął głęboko powietrze, gdy jego oczy pomknęły przez rzeczywistość, aż dostroiły się do widoku astralnego. Gdy uniósł wzrok, o mało co nie zagwizdał z podziwu. Wokół dziewczyny unosiła się wysoka aura, kilkukrotnie od niej wyższa. W jego wyobrażeniu przybrała wygląd hydry o energetycznych głowach. Jedna z nich zaryczała, po czym pomknęła w jego stronę, otwierając paszczę. Zamknął oczy i wrócił do rzeczywistości. Poczuł na twarzy pęd powietrza, lecz gdy otworzył oczy nic nie widział przy sobie. Powoli wypuścił powietrze z płuc. Zerknął z nowym zaciekawieniem na przedstawicielkę płci przeciwnej. Całkiem duża moc jak na tak młodą kobietę pomyślał, krzyżując ręce na piersi. Warto będzie się jej przyjrzeć z bliska. Zabrał płaszcz, po czym w większej części przeniósł swoje ciało do świata astralnego, zostawiając na Ziemi zaledwie słaby obraz siebie, po czym pozbawiony ograniczeń żywych istot zniknął w krótkich błysku, teleportując się na pobliskie dachy. Chciał się oprzeć o wieżyczkę, lecz jego ręka przeniknęła przez ścianę. Westchnął nad własnym zapominalstwem.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Ilość elementów podrzędnych stale rosła, a Norr coraz trudniej znosiła ten nasilający się tłok. Mimo to wciąż utrzymywała w powietrzu iluzję, bo szczerze i serdecznie nie miała ochoty na bezsensowne konflikty, wynikające z kretynizmu społeczeństwa.

Jako że ogłupiała przez jakiś czas umysł Piekielnego, podświadomie zapamiętała cząstkę jego energii, która teraz pulsowała jej w głowie, doprowadzając do szału. Wiedziała, że jest blisko, ale źródła i tak nie mogła namierzyć. Mężczyzna wciąż ukrywał swoją tożsamość, co ją niewymownie wnerwiało, bo nie miała pojęcia, czego się po takim spodziewać. Różne istoty po tym świecie chodzą...

Czując na sobie tyle spojrzeń, nasilające się z każdą chwilą, nie zdzierżyła, wpadając w pierwszy lepszy zaułek, do którego światło nie docierało (albo w małych ilościcach). Tam dopiero, usiadłszy na sporym kamieniu, Norr doznała wyzwolenia spod ciemnoty ogółu. Cieszyła się jakże wielce z opuszczenia głównej drogi! Tak mało do szczęścia potrzeba! Mimo to obserwowana była dalej, a przynajmniej intuicja jej tak podpowiadała, a z tą Norr nigdy się nie spierała, zważywszy na nieomylność w dosłownie każdej sytuacji.

Na powrót zacisnęła dłoń na głowicy rapiera, łypiąc podejrzliwie na boki i będąc przygotowana do odparcia ewentualnego ataku.
Pierwsza zasada brzmi: "Nigdy nie atakuj pierwszy". I właśnie nią teraz się kierowała, bowiem nigdy nie była skora do rozpoczynania konfliktów. Takoż i teraz czekała wytrwale na przeciwnika, chociaż bardziej oczekiwała wieczoru, co by w dalszą drogę ruszyć. Ale do tego daleko było.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

Podążał za nią, teleportując się z miejsca na miejsce. Miała żwawy krok, musiał jej to przyznać. Pozwolił mocy odpocząć, i patrzył teraz na jej iluzjonistyczne odbicie w niebieskiej sukni. Przystanął dopiero w chwili, gdy i ona to zrobiła, przysiadając na kamieniu. Był to chyba fragment muru, odłupany przez nieziemską siłę i zaciągnięty tu przez ludzi, by nie tarasował przejścia na ulicy.
Jest spięta, uświadomił sobie, patrząc na dziewczynę. Ręką ściskała swoją broń, jakby chciała ją zgnieść. Tacy zwykle są najniebezpieczniejsi, bo rzadko przewidzisz, co zrobią. Slyn jednak nie przejmował się tym za bardzo, gdyż fizyczna broń była na niego mniej skuteczna niż dla przeciętnego człowieka. Spadł z dachu, lewitacją zmniejszając pęd dopiero przy ziemi. Stanął wyprostowany kilka kroków od czarodziejki. Jego postać zamigotała, gdy wracał całkowicie do fizycznej postaci. Przekręcił lekko głowę w prawo.
- Ciekawa moc - powiedział, nie ruszając się z miejsca.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Natychmiastowo wzmocniła iluzję. A i bez dobycia broni nie mogło się obyć! Rapier wycelowała w pierś przeciwnika, prostując się natychmiastowo z uniesioną głową. Sprawiała wrażenie, jakoby już samym spojrzeniem chciała wywiercić wielką dziurę w duszy mężczyzny, ale tak okrutnie, by piszczał z udręki. Szczerze powiedziawszy taką miała chęć. Wielką chęć. Ale umiejętności jej na to nie pozwalały. Żałowała.

Strój ewidentnie pasujący do Piekielnego, skromnie podkreślający jego potęgę i opisujący charakter jakże opanowany. W starciu wręcz nie miałaby z nim szans, była zbyt wątła, a on zbyt umięśniony. Za to ona była szybka, a on... Akurat tego nie wiedziała, choć domyślała się, że porusza się niezwykle cicho, bo za cholerę go nie słyszała. Zastanawiające...

Mierzyła go wzrokiem wnerwionej modliszki. Nie odezwała się ani słowem, mając absolutną świadomość, że to co powie, na pewno zostanie wykorzystane przeciw niej samej, a swoim wrogiem być nie chciała. Stała więc cicho, nie spuszczając delikwenta z oczu.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

Skrzyżował ręce na piersi. Och daj spokój pomyślał, po czym skupił się na jednym punkcie i przebił przez iluzję dziewczyny.
On sam nie nazwałby jej ładną, była raczej... przeciętna. Zastanawiało go co zrobiła ze śniegowymi włosami, gdyż wyglądała jak po walce z psem, uczepionym jej kudłów. Była z tego typu osób, które przy odrobinie zaparcia potrafiłyby przecisnąć się przez oczko igły, ze względu na swoją smukłą figurę. Ta blada skóra kazała mu sprawdzić, czy na pewno nie jest zjawą, jednak już po krótkich oględzinach nie wyczuł wokół niej dudnienia umarłych. Gdy wstała, jej moc została poderwana do góry niczym piach przez pędzący wiatr. W koniuszkach palców poczuł, jak stężenie magii rośnie w powietrzu. Nie był zbytnio skory do spoglądania w świat magi - nie wiedział na pewno, czy da sobie radę z hydrą. Uniósł wzrok i poczuł dreszcze na plecach. Oczy. Olśniło go. Jej potęga jest w oczach. To one są Źródłem. Pochylił się lekko do przodu.
- Kim jesteś? - zapytał, obserwując jednym okiem ewentualne ruchy wizualizacje jej magii.
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Uniosła brew, zażenowana. Stanęła bokiem do Piekielnego, nie spuszczając broni ni na cal. Nie tracąc z niego oczu, założyła kaptur, łypiąc nań groźnie kątem oka.

- Nie ja za tobą szłam, ty gzyzie - burknęła niewyraźnie z ewidentnym zrezygnowaniem w głosie. Cały czas mierzyła w niego rapierem, będąc wyprostowana jakby przysłowiowy kij połknęła. A bo nigdy nie wiadomo, co takiemu do łba strzeli! Trza być na wszystko przygotowanym!

Obserwowała go z przerażającą wręcz uwagą, lustrując dokładnie i zastanawiając się, co to, u diabła, za istota jest. Ani to to diabeł, ani imp, tym bardziej nie pokusa...

Chociaż nigdy nic nie wiadomo.

Przechyliła delikatnie głowę na bok, po czym raz jeszcze obleciała go szybkim spojrzeniem z góry na dół i z dołu do góry, głową przy tym absolutnie nie ruszając (co ewidentnie było oznaką zażyłej nieufności). Mężczyzna wydawał się emanować spokojem, choć ona nie potrafiła określić w jakim stopniu. Jeszcze bardziej zmrużyła oczy; brakowało jedynie pionowych źrenic, a mogłaby pluć jadem na dobre kilkanaście stóp. Co wcale nie byłoby takie złe.
Slyn
Rasa:
Profesje:

Post autor: Slyn »

- Ale ty tego pytania nie zadałeś, musiałem cię wyręczyć - odparł uśmiechając się i opuszczając przy tym lekko powieki. Zastanawiał się czy nie wyrwać jej tej broni, lecz w ten sposób ciągle nic by się o niej nie dowiedział. Kim ona mogła być? Wygląd mówił jedno, natura drugie. Czego tu szuka?
Przysiadł na drugim kamieniu, ustawionym pod ścianą budynku, zakładając nogę na nogę.
- Co robi mieszkanka północy tak daleko od domu?
Awatar użytkownika
Norr
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Norr »

Zerknęła na niego z wyraźnym politowaniem. Ciekawość zabiła kota. Mężczyzna ów nieuchronnie zbliżał się ku spełnieniu tego przysłowia, bo Norr zaczynała powoli tracić już cierpliwość.

A to natręt...

Rapier pozostawał w tym samym miejscu, co był i jak na razie nigdzie się nie wybierał, ale ona zrobiła krok w tył, co by oddalić się od przeciwnika. Nie zamierzała znajdować się bliżej jak trzy, cztery, w porywach osiem stóp w odległości od niego. Zaczerpnęła oddech najspokojniej jak potrafiła, po czym rzekła z lekka zdegustowana:

- Zwiedza, jeśli jaśnie pan tak bardzo chce wiedzieć. - Postarała się, by słowa te brzmiały jak najbardziej naturalnie, a i też takie wyszły. Z nutą ironii, w stylu arystokratki, co to z pospólstwem rozmawiać nie chce. A taką właśnie w rzeczy samej była. - Co do zadawania pytań, to nie leży raczej w pańskim obowiązku odzywanie się za kogoś innego, jak mniemam. Takoż i proszę tego więcej nie robić, bo po łapach. - Tu już nieco zaostrzyła ton, co by wykazać swoje niezadowolenie.

Po chwili milczenia i analizowania sytuacji, ona zapytała:

- Pan, jak się domyślam, Piekielny?
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość