Opuszczone Królestwo[Dihar] Kolejne kłopoty

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Dihar] Kolejne kłopoty

Post autor: Eileen »

Był cichy, spokojny wieczór. Na niebie roziskrzyły się już gwiazdy. Wioska, w której się zatrzymały była stosunkowo mała. W okolicy znajdowało się jedynie siedem domków. Każdy był mały, zbudowany z desek, pokryty strzechą. Z kominów ulatywał powoli dym. Czasami wiatr formował go w różne kształty. Eileen nasłuchiwała odgłosów natury. Na pierwszy plan wysuwało się świszczenie wiatru, dalej było słychać szum płynącej wartko rzeki. Od czasu do czasu coś poruszyło się w trawie, zaszczekał pies, koń zarżał.
Czarodziejka była sama, zostawiła towarzyszki w małym pokoiku, który przydzielili im państwo Braumer. I choć nie mieli zbyt wiele, zaproponowali swoją pomoc. Eileen, Weira, Eriana i Nefertari spały w pokoiku w którym na klepisku była posłana owcza skóra. To właśnie na niej zasnęły kiedy tylko zostały przyjęte.

***
Wędrowniczki dotarły do wioski wraz z początkiem dnia. Były przemoczone i zmęczone. Ich ubrania częściowo podarte, ubłocone ... można by pomyśleć, że są to żebraczki. Tylko, że Eileen dodatkowo miała na sobie jeszcze strój z przedstawienia...Mężczyźni patrzyli się na nią jakby chcieli ją pożreć wzrokiem. Kilka razy musiała się uchylać tak by czyjaś ręka nie trafiła przypadkiem na jej pośladki. Żony tych mężczyzn za to w oczach miały zawiść. Ale Eileen nie wiedziała czy patrzyły tak bo zazdrościły spojrzeń swoich mężczyzn i uważały ją za zwykłą kurwę. Czy też dlatego, że same były tłuste, zaniedbane, w sukienkach jakby z worków po ziemniakach i chciałyby choć raz wyglądać tak seksownie.
Nad dziewczynami zlitowali się bezdzietni państwo Braumerowie. Na początku Pani Braumer - Bunia (wszyscy na wsi tak na nią mówili) przywitała je ciepłą zupą kartoflaną. Zupa była marna, ale nikt nie narzekał. Dziewczyny były strasznie głodne, zresztą nawet nie były i tak Bunia wykazała się wielkim gestem.
Chatka państwa Braumer była najmniejsza we wsi. Składała się z salonu szerokiego na może 3 duże kroki. Obok znajdował się właśnie pokój w którym tymczasowo zamieszkiwały dziewczyny.Kiedy już się wyspały, Eileen ubrała się w swoje zwykłe ciuchy i wyszła z domku. Było południe. Słońce świeciło ze wszystkich stron. Możnaby pomyśleć że wioska stała się jedną wielka patelnią. Nie chciała być dłużna gospodarzom. Podeszła do nich i zaczęła pomagać przy wyrobie masła.

***
Teraz był już wieczór i większość mieszkańców siedziała już wygodnie w domach. Eileen skorzystała z tego faktu i usiadła na gałęzi jednego z okolicznych dębów. Była sama. I w końcu mogła zobaczyć jakie tajemnice kryje stara księga cyrkowców. Nad nią zapłonęła malutka kula ognia, która oświetlała jej słowa. Eileen zaczęła ochoczo czytać o zaklęciach i możliwości ich wykorzystania. Po krótkim czasie z dębu przeniosła się w odleglejsze miejsce gdzie w spokoju mogła ćwiczyć.
Nie wszytskie czary jej wychodziły, a większość była za słaba. Lekko zrezygnowana usiadła na kamieniu i zaczęła się wpatrywać w słowa, kiedy zawiał wiatr i przewrócił jej kilka kartek...
Najpierw usłyszała lekkie brzdęknięcie. Przez chwilę też widziała lekką poświatę, jakby coś odbiło promienie księżyca. Na koniec poczuła jak od jej buta odbija się coś.
Odłożyła książkę i podniosła ową rzecz która najwidoczniej wyleciała z księgi. Był to naszyjnik, z dość dużym wisiorkiem przedstawiającym połączenie pełni księżyca i jego ćwiartki. Eileen wyczuwała tez jakiś grawerunek, by się mu przyjrzeć podniosła znalezisko do góry. Jednak pod żadnym kątem nie mogla ich odczytać, aż tak się złożyło, że obręcz wisiora zetknęła się jakby z tarczą księżyca. Wielki kolos na niebie zrobił się czerwony na ułamek sekundy, źrenice czarodziejki zapłonęły, a na wisiorze zalśnił napis w języku elfów - tutaj spoczywa serce ducha ognia.
Czarodziejka poczuła drzemiącą w niej siłę i więź z owym naszyjnikiem. Zbliżała się północ, wszystkie światła już dawno zgasły. Eileen spokojnie wróciła do śpiących już na owczej skórze towarzyszek.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Sekiel przegapiłby niewielkie sioło, gdyby nie dym. Skierował się w jego stronę z nadzieją na nocleg cokolwiek porządniejszy, niż twarda ziemia z dodatkiem siodła pod głowę - bądź co bądź i tak było mu po drodze, a spanie pod chmurką znudziło mu się po kilku dniach i dwóch deszczach, które przemoczyły go do suchej nitki, przez co nabrał nawyku zaczynania dnia od wyrzutów, które czynił sam sobie. Przeklęty Oset.
        Jasne, zabójca mógł obrać inną metodę, taką, która zapewniała większy komfort. Zaczekać na Osta w mieście, śledzić od bram. Opłacić kogoś, kto będzie robił to za niego, nieco bardziej kosztowne, ale bezpieczniejsze. Napaść gdzieś na szlaku, z dala od wszelkich osad ludzkich, akurat Opuszczone Królestwo świetnie się do tego nadawało. O tak, możliwości były.
        Czy może byłyby, gdyby celem nie był Oset właśnie.
        Rzekomo od dziecka wykazywał szczególne talenty i upodobania. Uzdolniony w magii, nigdy nie podjął nauki u jakiegokolwiek mistrza, swoje zdolności szlifował sam. Udało mu się nieźle, łapał więc wiele zleceń w całej Alaranii, a nawet poza nią. Był dobry, bardzo dobry, szybko zyskiwał rozgłos, co Sekielowi niespecjalnie się podobało. Rzecz w tym, że z Ostem było coś nie tak. On po prostu lubił zabijać, czym psuł opinię o zawodzie. Jeśli wszystko ładnie się ułoży, niedługo nie będzie mógł tego robić.


***



        Bród na Nefari, karczma ,,Diamentowy Piasek", dwanaście dni wcześniej.
        - Siadajcie! - korpulentny jegomość zaprosił Sekiela szerokim ruchem dłoni. Wyglądał na miłego, nieszkodliwego, podstarzałego bogacza. Zabójca nie dał się zwieść pozorom. - Zamówicie coś? Serwują tu świetną zupę z mulinek, śmiało, nie żałuj sobie, ja stawiam, panie...?
        - Dziękuję - odparł skrytobójca chłodno. - Nie skorzystam, spieszę się nieco. Miana też nie są potrzebne, przejdźmy więc do rzeczy.
        - Strasznie pan nietowarzyski! - bogacz nie wyglądał na zbitego z tropu. - Ale, co tam. Pewnie taka specyfika zawodu, moi mocodawcy zaś nie żądają kultury, a efektów. Stawka wynosi - brzuchacz zniżył głos - czterdzieści tysięcy ruenów. Zapewniamy też wszytko, co będzie potrzebne do... zadania, oczywiście w granicach rozsądku.
        Sekiel nie wydawał się być poruszony niebotyczną sumą.
        - Standardowo będę potrzebował informacji, narzędzia pracy mam własne. Tyle tylko, że obawiam się haczyka.
        - Haczyka? - jegomość doskonale udał zdziwienie. - A to czemu?
        - A temu, że czterdzieści tysięcy ruenów to cholernie dużo pieniędzy. Zwykle przy takich propozycjach okazuje się, że ktoś próbuje mnie zrobić w wała i że skóra niewarta jest wyprawki. O kogo więc chodzi?
        - Jest też pan niezwykle... bezpośredni. To dobrze, cenię to. Bez dalszego przeciągania... Słyszał pan o niejakim Oście?
        - Aha. Czyli to taka sprawa. Słyszałem co nieco. Na przykład to, że jest najlepszym zabójcą w Alaranii, jeśli nie na świecie.
        - Naprawdę jest?
        - Starczy spytać dziadów na rynku jakiegoś miasta - Sekiel parsknął. - Gówno tam, najlepszy. O najlepszych nie układają piosenek.
        - Niemniej jednak, wydaje się być dość sławny?
        - Może, mam to gdzieś. Szczegóły.
        - Oczywiście, oczywiście. Wedle naszych źródeł, osobnik ów kieruje się na północ, przez Opuszczone Królestwo brzegiem Diharu, prawdopodobnie w kierunku Rododendroni. To znaczy - na razie. Wiemy, że zamierza on spotkać się z pewną grupą cyrkowców...
        Sekiel zaangażował całą swoją siłę woli do prób niewtrącania się.
        - ...od których ma odebrać pewien przedmiot, artefakt. Jest to medalion elfickiej roboty, wyobrażający połączenie pełni księżyca z...
        - Zdaje mi się, że pomylił pan mój zawód z profesją poszukiwacza skarbów - siła woli okazała się być za słaba. - Obejdzie się bez wyjaśniania różnic?
        - Z całą pewnością chętnie posłuchałbym niechybnie pouczającego i ciekawego wykładu, jednak proszę słuchać do końca. Medalion opisuję w ramach krótkiej dygresji, moim mocodawcom chodzi o Osta. Ma zniknąć.
        - Jakieś specjalne życzenia?
        - Specjalne życzenia?
        - W rodzaju ,,Przed zniknięciem ma pomachać do najwyższego kapłana Pana" czy ,,To ma być taka głośna, spektakularna śmierć, pan rozumi".
        - Ach. Nie, nic z tych rzeczy. Ma go zwyczajnie nie być.
        - Jak podróżuje?
        - Konno, ale nieśpiesznie. Jest sam.
        - Dobrze. Pięćdziesiąt tysięcy.
        - Ile?
        - To w końcu legendarny morderca, o którym śpiewa się ballady. W Opuszczonym Królestwie czyha wiele niebezpieczeństw, a ryzyko, którego się podejmuję...
        - Tak, tak, rozumiem. Czterdzieści pięć.
        - Pięćdziesiąt. To bądź co bądź mój kolega po fachu i...
        - Czterdzieści osiem, na piekielne czeluście!
        - Zgoda. Ów Oset, ma przy sobie coś, o czym wiecie, że ma, że tego nie odda i że nie da się podrobić?
        - Można spytać, w jakim celu chce uzyskać pan tę informację?
        - Można.
        - A. Więc...?
        - Zapłatę dostarczycie przez bank Monteschich. W momencie zatrudnienia mnie pańscy mocodawcy wydadzą polecenie wypłaty nagrody dla odbiorcy w Rododendroni, który okaże szczegółowo opisany przedmiot. Zlecenie będzie do wglądu pana, dajmy na to, Favra, przed podjęciem się zlecenia ów pan Faver zapyta o rozpoczęcie takowej operacji. Tym samym ja będę zabezpieczony a pańscy mocodawcy otrzymają dowód wykonania zadania.
        - Jest coś takiego. To spory heliodor... czy wie pan, co to jest heliodor?
        - Wiem.
        - Aha. Tak - brzuchacz wyraźnie nie spodziewał się, że Sekiel wiedział będzie. - Heliodor, osadzony w złotej oprawce, służący Ostowi za wisiorek. Ponoć jakaś pamiątka.
        - Niech będzie. To wszystko zatem, pójdę już. Efektów proszę spodziewać się... no, ciężko określić. Do Święta Życia powinno być po wszystkim, ale nie gwarantuję.
        - Jeszcze jedna kwestia. Za elficki medalion moi mocodawcy zapłacą...
        - Nie interesuje mnie to. Niech Prasmok śni o panu dobrze.


***



        Sekiel zastukał do drzwi pierwszego lepszego domostwa. Nie liczył na nocleg w nim, ale z tyłu była stodoła, a na sianie spało się znacznie przyjemniej, niż na gołej ziemi. Gdy mu otworzono, zaoferował pięć kruków za możliwość spędzenia nocy w gumnie, by rano ruszyć w dalszą drogę, wcześniej rozpytując okoliczną ludność o rozmaite plotki. Te przynajmniej zawsze były bezpłatne.
Awatar użytkownika
Weira
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Weira »

Koszmary senne znów zawładnęły jej umysłem do takiego stopnia, że bała się ponownie zasnąć. Otworzyła zmęczone oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Dopiero po krótkiej chwili przypomniała sobie gdzie jest. Mała izba, nie różniąca się zbytnio od tych, w których do tej pory udawało jej się spędzać noce. Owcza skóra, na której spały była ciepła i miękka. Państwo Braumerowie okazali się niezwykle gościnni i ufni. Weira miała wątpliwości, czy ktoś inny na ich miejscu przyjąłby pod swój dach trzy obce kobiety nieznanego pochodzenia i wróżkę.
Elfka wstała i cicho, żeby nie pobudzić drzemiących towarzyszek podeszła do drzwi. Otworzyła je z cichym brzdęknięciem. Kiedy znalazła się już na zewnątrz, otoczył ją lekki powiew nocnej bryzy. Jej zmysły wyostrzyły się. Odkąd pamiętała, to właśnie nocą była najaktywniejsza. Była z nią bardziej zżyta, czuła się dzieckiem nocy.
Postanowiła wybrać się na niespieszny spacer. Szła powoli, prowadzona instynktem. Nie znała konkretnego kierunku, wiedziała jedynie, że musi iść na wschód, w głąb mrocznego lasu. Właśnie tam się udała.
Po kilkunastu minutach trudnej ścieżki między gęstymi drzewami, znalazła się nad małym stawem. Światło księżyca odbijało się od gładkiej tafli wody. Usiadła przy brzegu wsłuchana w kojący szum drzew poruszanych wiatrem. Zamknęła oczy. Była sama ze swoimi myślami. Tak przynajmniej jej się wydawało...
Usłyszała jakiś szelest. Wiedziała, że nie mógł to być wiatr. Odwróciła się w tamtym kierunku i wytężyła wzrok. Po chwili z krzaków wyłonił się potężny ciemny kształt. Elfka chwyciła swoją broń i czekała aż to "coś" wyjdzie z cienia.
- Co ty tu robisz maleńka?
Weira schowała ostrze do pochwy i podbiegła do ogromnej kulki sierści ze szpiczastymi uszkami.
Aina znów ją odnalazła.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

Obudziły ją... krzyki... Dziwne, wydawało jej się, że powinien zrobić to kogut.
Powoli przeciągnęła się i wstała. Jej nogi były niepewne. Cóż może z wczorajszych potrzeb nie zwracała na to uwagi. Ale chyba wolałaby mieć jednak ogon... Tylko, że fakt iż syrenka znalazła się w wiosce, nie wróżyłby dla niej zbyt dobrze. Słyszała kiedyś będąc jeszcze na Wyspie Syren, że niektórzy ludzie uważają syreny za zły omen. Że niby swoim śpiewem wabią do siebie mężczyzn po czym zabijają ich. Co gdyby zamieniła się przy nich w syrenkę? Już pierwszego dnia na nie dziwnie patrzono. Obok niej leżały Eileen i malutka Nefertari. Weiry nie było. Eriana nie wiedziała, czy może już postanowiła je opuścić? A może wstała wcześniej i wyszła na świeże powietrze?
Syrenka głośno ziewnęła i zaczęła przysłuchiwać się krzykom.

- Buniu nie słuchasz mnie! Buniu mówię Ci wywal je na zbity psyk. Nic Ci po nich. - Mówił nieznany
- Ale one są takie miłe. Pomogły nam wczoraj przy plonach! - mówiła głośno płacząc ich wybawicielka.
- Buniu przejrzyj na oczy! Mój gość dał mi pięć kruków za noc w sianie. A Twoje... pożal się Sylvan panienki... nie dały Ci NIC! A ty jeszcze ugościłaś je na owczej skórze. Buniu czy Twój rozum jest zdrowy.
- Miriam nie krzycz na mnie. To bardzo miłe dziewczynki. Były takie przemoczone kiedy tu zaszły, nie miałam serca ich nie przyjąć.
- Zobaczysz Buniu... jeszcze wyniosą ci wszystko z chałupy. Ty i ta twoja moralność.. pf... Kiedyś jeszcze wspomnisz moje słowa.

Przy ostatnich słowach Eriana odwróciła się i zobaczyła, że jej towarzyszki już nie śpią. Cóż słyszały chyba tyle co i ona. Podniosły się, uczesały, posprzątały po sobie i wyszły by zmierzyć się znów z wrogimi spojrzeniami.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Sekiel przeciągnął się na sianie, ziewnął i zirytował się na przedwczesną pobudkę. Nie to, by miał zamiar wylegiwać się tego dnia, niemniej jednak należało mu się jeszcze pół godziny snu. Cóż, trudno. Przynajmniej nie obudził się w błotnistej kałuży.
        Niemniej jednak, ów dodatkowy czas należało wykorzystać. Zabójca oporządził więc konia i wyszedł ze stodoły, ciągnąc go za uzdę, po drodze wyskubując słomę z odzienia. Wyszedł na podwórzec i tłum. Gorzej. Wściekły tłum. Wieśniaków. Skromny co prawda, ale, co poradzić, i osada ogromem nie porażała. Ciekawe swoją drogą, odwiedził ją poborca podatkowy, czy może wiedźma była do zlinczowania?
        - Szczynść Panie! - Sekiel szybko przestawił się na lokalną gwarę i postanowił być uprzejmy choć przez chwilkę. - A ped mi, pamponiu, na kogo krzykacie tak gromko, ji przed pierwszym kurem jeszcze?
        - Co? - odparł elokwentnie zapytany.
        - No - skrytobójca zmieszał się nieco. - Na kogo się tak drzecie, że spać nie można?
        - Na Bunię - wieśniak ewidentnie sądził, że to wszystko wyjaśniało. - Znaczy, o te, co w chacie jej siedzą, o, przyjęła do dom trzy takie ladaco, nie wiadomo skąd i czy kraść nie myślą. I za co? Za darmochę pod dach wzięła, a Bunia niezamożna kobiecina...
        - Jak niezamożna - zastanowił się Sekiel - to co kraść będą?
        - A bo to wiadomo, co jednej z drugą do łba strzeli? Co uwidzi się wziąść? O, przychodzi taka, odziana jak... jak... No. Z cyrku czy...
        - Cyrku?
        - Ano. Cyrk, panie, to takie dziwa, co...
        - Wiem, czym jest cyrk. A, ciekawość, która to tak odziana?
        - No, taka, by tak rzec... Czarniawa. Długie włosy i... O, to tamta! Ta, widzicie? - rozmówca Sekiela wskazał paluchem na jedną z kobiet, które właśnie wyszły z domostwa. Była wśród nich... wróżka, jeśli zabójcy wzrok nie mylił, a czynił to rzadko.
        - Widzę. Dzięki tedy za rozmowę, czas mi w... tak... bywajcie, ostańcie w zdrowiu, czy co tam...
Nie bawiąc się w dalsze konwenanse, zabójca począł przepychać się przez tłum w stronę wskazanej pani. Szczęściem nie musiał przepychać się specjalnie długo, tłum szybko się skończył.
        - Zdrowia! - zaczął rozmowę, nie mogąc się zdecydować na lepsze pozdrowienie. - Jeden z owych... przemiłych panów tam, na podwórcu, zasugerował mi, że mogłaby pani - a, nie ma co krążyć wkoło tematu, tu i tak nikt go nie zna - wiedzieć cokolwiek na temat grupy cyrkowców, przebywającej gdzieś w okolicy. Prawda li to? Tak się składa, że bardzo zależy mi na odnalezieniu tych ludzi, sprawa najwyższej wagi, naprawdę.
        Niby nie kłamał. Złoto ważyło wszak sporo.
Awatar użytkownika
Weira
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Weira »

Wracając ze swoją wierną towarzyszką do domostwa, widziała tłum skandujących mieszkańców. Dochodziły do niej pojedyncze słowa typu: "wynocha z nimi", "wiedźmy" itd.
Aina nastroszyła się i warknęła w ich kierunku. Weira spróbowała jednocześnie uspokoić ją i przytrzymać, by nie pobiegła do nich i nie zaatakowała. Wtedy dopiero mogliby mieć powody do nienawiści.
Podeszła do swoich towarzyszek z Ainą groźnie warczącą u boku. Weira widziała w ich oczach ciekawość i zdumienie. Nigdy wcześniej nie opowiadała im o swoim psie obronnym. Suka dopiero do niej wróciła, więc też nigdy jej nie widziały.
- Co się tutaj dzieje?- zapytała widząc zdenerwowane koleżanki, które pokręciły jedynie głowami.
- Buniu? - podeszła do swojej gospodyni - Powiedz mi, o co tu chodzi?
Chociaż Weira wiedziała, że ten tłum zebrał się z ich powodu, chciała wiedzieć, o co konkretnie im chodzi.
- To dobrzy ludzie, martwią się o mnie i o siebie. - wyjaśniała cicho Bunia - Nie ufają ludziom tak, jak my z mężem. Boją się, czy nie zrobicie nam krzywdy lub nie okradniecie... Ot, takie przyziemne obawy, ale wy takie nie jesteście. Nie znam was, ale wiem, że nie zrobicie nikomu krzywdy.
Kobiecina uśmiechnęła się szczerze, z jej oczu biła niesamowita pewność. Weira odwróciła wzrok. Nie mogła dłużej patrzyć w oczy kobiecie, która jej tak ufała. Niecałą dobę wcześniej zasztyletowała człowieka. Gdyby tylko Bunia wiedziała, jakie okropności robiła w życiu i co zamierza zrobić, nie byłaby taka pewna jej dobrych intencji.
Elfka nie myśląc dłużej podeszła do zdenerwowanych ludzi, wciąż trzymając swoją groźną towarzyszkę za obrożę. Zatrzymała się w bezpiecznej odległości od nich, tak by w razie czego zdążyła wyjąć swoje sztylety.
Od razu w oczy rzucił jej się mężczyzna, który za nic nie wyglądał na miejscowego. Ciemne włosy, cera smagana wiatrem i słońcem świadcząca o długich wędrówkach mówiły Weirze, że człowiek ów jest obieżyświatem. Jego wzrok wciąż skupiony był na Eileen...
- W czym możemy wam pomóc szanowni mieszkańcy tej zacnej wioski? - Zaczęła pokojowo Weira.
Chciała rozwiązać spór pokojowo, bez agresji. Wieśniacy patrzyli na nią z mieszaniną lęku i niechęci. Najwyraźniej bali się ich.
- Wynoście się stąd! - Krzyknął mężczyzna stojący najdalej od elfki.
- To spokojna okolica. Nie potrzebujemy tutaj takich, jak wy! - Zawtórowała kobieta w szarej, dziurawej sukience przypominającej worek na ziemniaki.
- Zaręczam wam, że nie szukamy kłopotów. Jesteśmy przejezdnymi i za kilka dni ruszymy w dalszą drogę. Chciałyśmy jedynie odpocząć przed kolejną wyczerpującą podróżą.
Aina zaskomlała cicho wyrażając swą aprobatę.
Weira odwróciła wzrok na swoje towarzyszki, które delikatnie skinęły głowami.
- Wybaczcie naszą niegościnność, ale w tej chwili musimy pomóc Buni na jej gospodarstwie.- Elfka taktownie chciała zakończyć tę banalną rozmowę - Daję swoje słowo, że za 4 dni wyjedziemy i nie będziecie mieć powodów do niepokoju. A teraz odejdźcie bo mój pies jest niespokojny widząc tylu zdenerwowanych ludzi. Jeszcze mogłaby mi się przypadkowo wyrwać, a wtedy nie byłoby tak miło, jak do tej pory.
Grzecznie, ale z nutą groźby. Tak właśnie Weira ucięła temat pozostania ich w wiosce. Była jeszcze inna możliwość pozbycia się tej grupy wieśniaków bojącej się wszystkiego, co jest inne od nich, jednak na chwilę obecną, nie była konieczna.
- Wejdźmy do domu. - zaproponowała elfka - Porozmawiamy.
Zanim zniknęła za drzwiami, kątem oka zdołała zauważyć wędrowca, który wciąż nie spuszczał wzroku z jej towarzyszki...
-Zakochał się, czy co? pomyślała Weira uśmiechając się do siebie. Zamknęła drzwi do małej, skromnie urządzonej chatki. Teraz musiały przedyskutować, co robić dalej, gdzie się udać i w jakim celu. Czeka je długi i ciężki dzień.
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Eileen już miała się wynosić z wioski kiedy sytuację załagodziła Weira. Obawiała się jeszcze cyrkowców, choć skoro do tej pory ich nie dogonili to chyba zrezygnowali z pościgu.
Kiedy usłyszała pytanie przybysza serce jej stanęło.
- Ach tak.. mój strój ... Musi pan wiedzieć, że jestem niezależną artystką, występuję z ogniem. Słyszałam jednak, że jacyś cyrkowcy występowali ostatnio w Ostatnim Bastionie. Może jeszcze został tam jakiś ślad po nich.- Eileen miała nadzieję, że nie widać tego jak bardzo się boi i jak bardzo kłamie.-A teraz przepraszam, muszę już iść.
Eileen niezgrabnie odwróciła się i podbiegła do towarzyszek. Miała złe przeczucie. Czas się stamtąd wynosić.
Dziewczęta wróciły do chatki i na podłodze w swoim pokoju rozłożyły mapę Alarani.
- Cóż jesteśmy tutaj. - Eileen pokazała na okolicę rzeki Dihar. - Poszłyśmy w górę rzeki, miałyśmy dość dobre tempo i na pewno minęłyśmy ten zakręt - znów wskazała na mapę.- Możemy więc podejrzewać że znajdujemy się w tym obszarze.
- Wciąż znajdujemy się blisko miasta. - wtrąciła Eriana- jeśli się wrócimy możemy trafić na cyrkowców, jeśli przejdziemy rzekę i będziemy kierować się na zachód Dojdziemy do Mglistych Bagien, a jeśli pójdziemy na wschód... czekają nas równiny Opuszczonego Królestwa. Proponuję więc iść dalej w górę rzeki. Tam znajdziemy Rododendronię. Jest to najbliżej położone przyjazne miasto.

Więcej spraw nie zdążyły omówić. Przyszła Bunia i poprosiła je o pomoc w obiedzie. Na co ochoczo się zgodziły.
Awatar użytkownika
Nefertari
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nefertari »

Ktoś tu za nami przybył? Mężczyzna? To nie wróży dobrze.I jeszcze pyta o cyrkowców
Kiedy towarzyszki udały się do Buni wróżka postanowiła się... pobawić w szpiega.
Delikatnie trzepocząc skrzydełkami podleciała na dach.
Przyjrzyjmy się co ten brzydal kombinuje.
Jej nóżki lekko stąpały po gałązkach na dachu. Jednak żadna nie pękła. Na chwilę Nefertari straciła też równowagę, ale szybko pomogła sobie skrzydłami. Zaczaiła się za kominem i słuchała co jegomość mówi. Niektórym mogłoby się wydawać, że jej małe uszka nic nie usłyszą z dachu, jednak nie zapominajmy że Nefertari sprzyja wiatr, który wieje w jej stronę i niesie jej głos wędrowca.
Awatar użytkownika
Weira
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Weira »

Kiedy skończyły pomagać swoim gospodarzom w pracach domowych, zmęczone powlokły się na piętro do pokoju, który tymczasowo zajmowały. Eriana od razu padła wykończona na łóżko, niemal natychmiast zasnęła. Eileen usiadła obok swojej przyjaciółki, wyjęła spod łóżka starą, podniszczoną księgę i zaczęła studiować ją w skupieniu. Weira natomiast przycupnęła na dość szerokim parapecie, oparta o framugę okna wpatrywała się w widok za oknem, przegryzając wargę w zadumie.
Słońce skrywało się właśnie za horyzontem, ostatnie promienie przebijały się jeszcze przez koronę starego dębu rosnącego zaraz za oknem.
- Co tam czytasz?- zapytała ni stąd, ni z owąd elfka.
Eileen podniosła wzrok znad czytanej lektury, była w lekkim szoku. Dziewczyny zamieniły do tej pory kilka zdań, ale żadne nie dotyczyło ich prywatnych spraw. Weira chciała poznać swoje towarzyszki. Po tylu latach spędzonych w samotności, brakowało jej najzwyczajniej w świecie rozmowy o niczym, dlatego rozpoczęła temat.
- W sumie,to nic ciekawego - odparła wymijająco czarodziejka, zamykając księgę i chowając ją z powrotem pod łóżko.
Weira odniosła wrażenie, że coś przed nią ukrywa. I jakoś nie miała jej tego za złe. Sama ukrywała wiele rzeczy i nie byłaby zadowolona, gdyby ktokolwiek o nie wypytywał.
Wzruszyła ramionami i wróciła do wpatrywania się na widok za oknem.
Niespodziewanie w zasięgu jej wzroku znalazł się mężczyzna, który wcześniej stał pod domostwem Buni wśród skandującego tłumu.
Stał z drugim facetem odwrócony plecami do elfki, nie wiedziała kim jest, ale dyskutowali tak zawzięcie, że nie miała wątpliwości, iż mężczyźni się kłócili.
Nieco ją to zainteresowało, lecz w tym samym momencie, w którym zamierzała wyjść trochę podsłuchać, ziewnęła głośno i wyczerpana zasnęła tam, gdzie siedziała. Zanim mroczne sny przejęły kontrolę nad jej umysłem, zdołała jeszcze zanotować sobie w pamięci, że musi dokładnie sprawdzić podróżnika, który niebezpiecznie kręci się wokół nich.
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Tymczasem brzydal okazywał się być strasznym kombinatorem. Usłyszawszy odpowiedź pradawnej, pokiwał głową i odszedł sprzed chatynki Buni wraz z resztą gawiedzi. Miał jeszcze co nieco do zrobienia przed wyjazdem. Nie wiedział tylko jeszcze, gdzie - czy w górę rzeki, czy w dół, z powrotem do Bastionu. Pierwotne jego plany zakładały bowiem znalezienie grupy cyrkowców, zaszycie się w ich okolicy i czekanie na Osta tak, by nie przeoczyć go na rozległym obszarze Opuszczonego Królestwa, niemniej jednak owa niezależna artystka wydawała się być mocno niepewnym źródłem informacji. Jeśli kłamała, wyprawa do miasta kosztowałaby go dzień drogi, a w zależności od jej motywów, być może i nastręczałaby dalszych konsekwencji. Przed tymi w każdym razie należało się zabezpieczyć.
        Okazja nadarzyła się w trakcie uzupełniania zapasów u jednego z mieszkańców niewielkiego sioła - Sekiel chciał zaopatrzyć się przede wszystkim w świeżą żywność, niekoniecznie mogącą długo leżeć w sakwach, ale z pewnością smaczniejszą, niźli twarda, solona wieprzowina, którą zwykle jadał na szlaku. Przy okazji, nawiązując do niedawnych wydarzeń, zapytał, o co właściwie tyle hałasu, co to za jedne, te, co u Buni mieszkają. Wieśniak wiele nie wiedział, ale wspomniał, że przybyły do osady pieszo, koni nie mając. Dziwne w tej części Alaranii, choć może dzień drogi od miasta jeszcze do przyjęcia. Dalej, kiedy osad ludzkich praktycznie nie uświadczało się, w przeciwieństwie do wszelakich bestyj, tłumnie krążących po tej niespokojnej krainie, wierzchowca wypadałoby mieć. Zabójca wnioskował zatem, że panie postarają się je zdobyć jak najszybciej, choć wiedział, że w wiosce takowych nie zdobędą. To dawało mu trochę czasu w wypadku różnych ewentualności. Zapytany o cyrk w Ostatnim Bastionie, wieśniak wiele powiedzieć nie potrafił, jako źródło informacji wskazał jednakże swojego bliskiego przyjaciela czy może kuzyna, mieszkającego obok, miasto odwiedzającego zaś co najmniej raz w tygodniu, celem zakupienia artykułów potrzebnych siołu, przywiezienia wieści i poinformowania załogi twierdzy, że i owszem, osada jeszcze istnieje. U niego Sekiel informacje o cyrku potwierdził - rzeczywiście, w mieście występował jakiś. Grzecznie podziękowawszy, skrytobójca wskoczył na siodło i odjechał w stronę miasta.
        Ostatni Bastion stanowił jak zwykle ponury widok - mówiono, że odżywa nieco na Święto Życia, czego zabójca nie miał okazji oglądać, nie wypowiadał się tedy. Twierdzę zamieszkiwał lud twardy, nieprzychylny wszelkim przybyszom, że jednak Sekiel miał pieniądze, udało mu się zdobyć informacje. Cyrk był, owszem. Parę dni temu, wyjechał niedawno. Gdzie? Nie wiem. Gdzieś na północ. Którędy? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Pewnie wzdłuż rzeki. Gdzie mogli się zatrzymać? Nie wiem. Wszędy zdybać może kuroliszek. Cóż więc było czynić dalej? Gdyby sprawę zostawił tak po prostu, oznaczałoby to zmarnowanie dnia. A zabójca nie lubił marnować dnia.
        Pół godziny poszukiwań - wiedział, za jakimi znakami się rozglądać, choć samego miasta nie znał - wreszcie trafił do wielce szemranego lokalu, którego nazwy nie znał nawet - szyld był zbyt obity i zabrudzony. Tam zdobył nieco więcej informacji, płacąc za nie solidnie. W nie uzbrojony, wyruszył po własnych śladach w drogę powrotną, a w myślach kształtował plan. Wiedział już, że cyrkowcy - jacyś cyrkowcy, niekoniecznie ci, na których mu zależało, ale ile ich grup mogło się kręcić po Opuszczonym Królestwie? - byli w mieście, wyruszyli z niego wcześniej niż przed dwoma dniami i nie pojawili się o dzień drogi dalej na żadnym szlaku. Musieli, jeśli chcieli przetrwać, przynajmniej odmeldować się w którymś punkcie po drodze. Sekiel mógł się o tym dowiedzieć w jednym z nich. Chciał więc znowu ruszyć wzdłuż rzeki na północ i postępować zgodnie ze zdobywanymi informacjami - jeśli dostrzegłby tych, których szukał, działałby zgodnie z planem, jeśli nie - musiał szukać po pustkowiu, co nie uśmiechało mu się wcale. Na razie jednak miał wrócić do wioski, tam dowiedzieć się, czy niezależna artystka już ją opuściła, a jeśli nie, dowiedzieć się, co też takiego musiała ukrywać, skoro ewidentnie go okłamała.
        Do sioła przybył tuż przed północą i natychmiast poszukał wieści, stukając do drzwi Buni.
Awatar użytkownika
Nefertari
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nefertari »

Nefertari przysłuchiwała się rozmowom tajemniczego wędrowca. Cóż wychodziło na to, że mężczyzna bardzo interesował się cyrkiem. Tylko dlaczego ? Czy niosło to jakieś zagrożenie dla niej i jej towarzyszek ? Chyba jednak tak. Rozmawiając z wieśniakiem mężczyzna kilka razy odkrył swoją kapotę tak, że wróżka dostrzegła tam mały sztylet. Później puknęła się w głowę, no bo przecież w tych niepewnych czasach to nawet wieśniak wybierając się do miasta nosi taki sztylecik. Ale pod płaszczem mała istotka dostrzegła też kilka kukri. A to nie należało już do atrybutów zwykłego podróżnika.
Nefertari już miała podlecieć bliżej kiedy jegomość wsiadł na konia i pogalopował w stronę miasta jak to mówiła mu Eileen.
Wróżka szybko wróciła do domu i zaalarmowała śpiące już towarzyszki. Opowiedziała im wszystko i z trudem podjęły decyzję, że czas znów wyruszyć w drogę. Z trudem ponieważ u Buni było im bardzo dobrze, a noc była dziś wyjątkowo chłodna. Dziewczęta spakowały się szybko, obudziły na chwilkę gospodynię i pożegnały się z nią i z jej mężem.
Dość spiesznym krokiem ruszyły w drogę.
Awatar użytkownika
Weira
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Weira »

Weira ze swoją Ainą szły ostatnie. Pilnowały tyłów w razie jakiegoś ataku. Rozglądały się we wszystkie strony w poszukiwaniu niebezpieczeństw. Noc była chłodna, ale spokojna. Szły w milczeniu. Słychać było jedynie ich oddechy i szelest żwiru, po którym stąpały.
Młoda elfka w pewnym momencie poczuła, że musi iść w zupełnie innym kierunku. Wiedziała, że dziewczyny zmierzają do Rododendronii, ale jej było nie po drodze. Miała do załatwienia swoje sprawy, musiała zmierzyć się z duchami przeszłości i rozprawić z mordercami jej rodziny. Dlatego bez zbędnego pożegnania złapała Ainę za obrożę i cichutko, by nikt jej nie usłyszał schowała się za najbliższym krzakiem, odczekała chwilę, aż jej dotychczasowe towarzyszki znajdą się po za zasięgiem jej wzroku. Po krótkiej chwili wstała i ruszyła w przeciwnym kierunku, w stronę Kryształowego Królestwa z nadzieją, że znajdzie tych, na których jej zależy!!!
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Bunia, o dziwo, otworzyła, co oszczędziło Sekielowi dobijania się do kolejnych drzwi w wiosce. O dziwo, bo znając obyczaje wieśniaków zabójca zakładał, że ci kładą się spać mniej więcej o zachodzie słońca, szczególnie tutaj, w Opuszczonym Królestwie. Szybko jednak uświadomił sobie, jak bardzo ważny musi być zwyczaj gościny w tych stronach - zostawienie podróżnego nocą na zewnątrz zatrważająco łatwo mogłoby skończyć się jego śmiercią. Bunia zaś bynajmniej nie chciała mieć go na sumieniu.
        Starsi ludzie często lubili sobie pogadać. Zwyczaj ten, choć czasami irytujący, teraz akurat zabójcy nie przeszkadzał. Nie musiał specjalnie naciskać, uprzejma pani mimo późnej pory opowiadała mu co nieco o swoich poprzednich gościach - niewiele z tego wywnioskował, dorzucając na koniec informację, że kobiety odeszły, w noc, i że Bunia bardzo się o nie martwi, Panie, miej je w opiece.
        Rzeczywiście, do zmartwień miała wszelkie powody. Sekiel zresztą też. I chociaż zwykle unikał zabaw w błędnego rycerza, teraz nie bardzo miał wyjście.
        Księżyc świecił jasno, inaczej mimo wszystko nie zaryzykowałby jazdy przez noc. Choć szlak trudno było zgubić - nieustannie biegł wzdłuż rzeki, mniej więcej prosto na północ - różne rzeczy czyhały na podróżnych w ciemności. Zabójca wiedział o tym, posłuchał nieco plotek, poprzeglądał raporty z Ostatniego Bastionu. Nie to, żeby blade światło przepędziło jakiekolwiek potwory, skąd. Po prostu mógł je wypatrzyć na czas i uciec, niemniej jednak wolał nie ryzykować. Jechał szybko.
        Wypatrzył je kęs czasu później - nie zboczyły ze szlaku. Chwila zastanowienia się, dopasowanie do nowej roli, przygotowanie odpowiedzi na pytania, które zwykle padały i podjechał bliżej, tak, żeby zostać zauważonym.
        - Światło Pana z wami! - zawołał. - Niech oświetli noc i spali nieprzyjaciół jasności! Niebezpieczna to okolica, niebezpieczna szczególnie dla samotnego podróżnego. Znajdzie się dla mnie miejsce w tej zacnej kompanii?
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Zauważyła, że Weira odeszła, cóż, nie mogła jej zatrzymać, każdy ma swoją drogę...wszystkie dobrze wiedziały, że droga Weiry prowadzi na południe... nie ten kierunek... I rozumiała też dlaczego się nie pożegnała-pożegnania zawsze są trudne.
Noc stawała się cieplejsza, zwierzęta budziły się powoli do życia. Szły traktem, był pusty więc nie miały się czego obawiać.
- Co będziemy robić w Rododendronii? - zapytała się Nefertari w pewnej chwili.
-W Rododendronii... zarobimy pieniądze... poznamy nowych ludzi... mieszka tam wiele elfów wiesz.. i wróżki też są...-odpowiedziała Eriana
-Spodoba Ci się tam- tym razem powiedziała to Eileen.
Zrobiły sobie mały postój. W końcu trzeba kiedyś odpocząć...
Eileen rozpaliła niewielki ogień, nie dawał on dużo światła, ale za to roztaczał aurę ciepła.
Usłyszała stukot kopyt kiedy już było za późno. Były zbyt... rozłożone... By uciec musiałyby zostawić wszystko... w tym księgę.
Usłyszała głos. To ten wędrowiec z wioski Jakie ma zamiary? Jego głos był dość przyjazny... ale to zawsze mogło być zwodnicze. Eileen była gotowa. Wisior pod suknią zalśnił na kilka sekund, w tym samym czasie jej oczy stały się nieco jaśniejsze, jakby zaświeciły się płomyczki.
Już miała odpowiedzieć, kiedy... zza jej pleców wydobyło się rżenie koni. Odwróciła się powoli. Trzech rosłych mężczyzn siedzących na koniu przyglądało się im. Czyżby byli w zmowie? Jesteśmy osaczone
Awatar użytkownika
Sekiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Sekiel »

        Sekiel zaniepokoił się od razu, ale że nie zwykł takich rzeczy po sobie pokazywać, uśmiechnął się. Uśmiech, jak wypraktykował sobie wiele lat temu, jest dobrą odpowiedzią na każdą właściwie sytuację, za wyjątkiem pogrzebów może. Uśmiech może być ciepły, miły, przyjemny i w ogóle świadczący o dobrych zamiarach uśmiechającego się. Może być ironiczny, złośliwy, kpiarski, wreszcie paskudny i groźny, taki, jaki zwykle używany jest w ciemnych zaułkach po nocnym dzwonie.
        Był też inny, szczególny rodzaj uśmiechu. Jego opanowanie zajęło skrytobójcy chwilę i wymagało wysłuchania kilku płomiennych kazań na miejskich rynkach, celem obserwacji i wyciągnięcia wniosków. Był to uśmiech fanatyczny, pojawiający się w szczególnych momentach duchowego uniesienia. Inną jego zaletą było to, że jednoznacznie zdradzał osobę trochę niedomagającą umysłowo.
        Sekiel uśmiechnął się fanatycznie i uniósł rękę na powitanie.
        - Wędrowcy przez ciemną noc! - zawołał. - Dobrze się stało, Pan skrzyżował nasze drogi, byśmy mogli spędzić tę noc bezpiecznie! Witajcie, witajcie w imię Najwyższego, niech jego światło opromieni was! Witajcie i spocznijcie! To znaczy... o ile szanowne panie pozwolą, ich to bowiem ognisko, ich dar dla podróżujących na tych niebezpiecznych szlakach... Cne niewiasty! Ja, Rotger z Valladonu, pytam i proszę raz jeszcze. Czy wolno będzie mi spędzić tę noc przy błogosławionym świetle waszego ognia? A i braci naszych, prawem traktu, przyjąć w kopaniję i ugościć dobrym czynem byłoby w oczach Pana naszego.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

Noc przebiegała spokojnie. Eriana niepokoiła się trochę niespodziewanymi gośćmi. Ten mężczyzna był bardzo podejrzany.
Zdawało jej się w dodatku, że Eileen coś przed nimi ukrywa, a ów jegomość wie co. tylko co to mogło być ? Czy owa księga? Nie chyba nie. O niej Nefertari i Eriana wiedziały. Było coś jeszcze. Coś tak cennego, że ów mężczyzna je śledził.
W Eriane jednak po odpartym ataku zbudziła się długo drzemiąca pewność siebie. Była niedaleko wody, a Eileen miała ogień. Poradziłyby sobie gdyby doszło do walki. Do otwartej walki. Na pewno nie mogły zasnąć.
-Zapraszamy- odezwała się zamiast Eileen- Czy jednak przedtem moglibyście się nam przedstawić ?

Mężczyźni usiedli obok ognia i wyjęli suszone mięso. Nie wyglądali na groźnych. Chyba jednak nie znali samotnika i faktycznie byli tu tylko przejazdem. A może jednak się myliła. Jednak po tym jak przez przypadek ujrzała zawartość juków miała już pewność. Byli kupcami. Nie znała tylko profesji człowieka który był w wiosce i pytał o cyrkowców.
Szczerze mówiąc twarz miał niezachęcającą. Wyglądał trochę na zbira. A może Eriana była uprzedzona. A może jemu po prostu nie można było ufać? I to właśnie mówiła jego twarz.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości