Leonia ⇒ [Miasto] Ukryte oblicza.

[Ignea]

Ignea zmrużyła oczy groźnie, pokazując, że z nią nie można zadzierać. A prawda czasem bywała z grubsza inna. Mężczyzna wydawał się całkiem sympatyczny, ale elfka nie mogła dać się zwieść pozorom.
- Do mojego mieszkania prowadzą drzwi. - odezwała się w końcu, całkiem miłym głosem, widząc, że czarnowłosy coraz gorzej utrzymuje się przy oknie. Skrzyżowała więc ręce i wpatrywała się w niego, każąc mu tym samym nieco trochę powisieć. Cały czas starała się dostrzec coś, co nakierowałoby ją na odpowiedni tor.
W końcu uznała, że mężczyzna wycierpiał już sporo i złapała go za ubranie, pomagając wczołgać się do pokoju.
Kiedy znalazł się już na podłodze tuż przy łóżku, Ignea cofnęła się na bezpieczną odległości i podniosła swoje bursztynowe spojrzenie, by przyjrzeć się podejrzanemu raz jeszcze.

- Kim jesteś? - zapytała po chwili. - Czemu skradasz się tutaj w ten sposób? Śledziłeś mnie, czy po prostu masz w nawyku wspinanie się po ścianach i zaglądanie ludziom w okna?

[Gedeon]

Przygryzł wargę, zastanawiając się właściwie jak by mógł to wytłumaczyć.
-Nie wchodzi się bez pukania. - odparł i spróbował nie zlecieć na dół. - Co mam... powiedzieć?
Na całe szczęście elfka wciągnęła go do środka, choć w sumie dałby sobie sam radę, jednak musiałby wtedy pozwolić spaść torbie. Stuknął kolanami o podłogę a potem wstał, otrzepując się, bardziej dla samego gestu niż dla jakiegokolwiek sensu, bo ściany budynków były znacznie czystsze niż można było to założyć.
- Niech będzie, Gedeon. - skłonił się lekko, co przy jego wykonaniu było bardziej durne niż sensowne, ale trzymało się pewnych wytycznych. - Postawmy sprawę nieco jaśniej... - jego dłoń lekko, niesugestywnie odstawiła tobołek, chwytając za wystający element. - Jest to zupełny, ale to zupełny przypadek. Przywiodła mnie tutaj czysta ciekawość. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. - wciąż czuł dziwny, metaliczny zapach. Nie potrafił go identyfikować, wciąż. Miał małe podejrzenie, że Elfka jest magiem, ale to tylko takie małe przypuszczenie, nie chciał nagle wylecieć z kulą ognia za okno. Swoją drogą nagle zastanowił się nad swoim postępowaniem. - To może ja wyjdę oknem i wrócę drzwiami?

[Ignea]

Smoczyca patrzyła surowo na mężczyznę, ale nie wykonywała żadnych podejrzanych gestów, ani tez nie miała zamiaru zrobić mu krzywdy, przynajmniej póki on sam będzie zachowywał się porządnie. Zrobiła nieco zaskoczoną minę, kiedy powiedział, że przywiodła go tutaj ciekawość.. Prawie zaśmiała się, bo sama z czystej ciekawości śledziła go od samego portu.
Gedeon- bo tak się przedstawił - skłonił się przed Igneą, co trochę ją rozbawiło, bo zupełnie nie pasowało mu takie zachowanie i na pewno nie robił tego tak, jak zwykło robić się na dworach, w których bywała.

- Skoro wszedłeś tutaj w ten sposób, niech ta zostanie. Ale mam nadzieje, że właścicielka nie będzie musiała wysłuchiwać plotek o jakimś kochanku, którego wpuszczam przez okno. - prychnęła cicho i spojrzała mu w oczy na moment.
- Co takiego cię zaciekawiło? - zapytała uprzejmie, ale nadal zachowywała dystans.
- Nie rozmawiajmy w mojej sypialni, chodź za mną, ale wiedz, że jeśli będziesz chciał zrobić mi krzywdę, ja zacznę się bronic. - powiedziała, a jej oczy lekko zalśniły, tylko nie wiadomo było czy dla obserwatora były to wesołe iskierki, czy coś co mogło zadziałać wręcz odwrotnie.

Ignea wprowadziła Gedeona do pokoju, gdzie mogła przyjmować gości. NA stoliku nadal stała butelka wina, którą dostała w ramach rekompensaty za plamę na sukience.
- Usiądź i wyjaśnij mi to wszystko. - spojrzała na niego, z nieco ciekawskim wyrazem twarzy.

[Gedeon]

- Raczej nikt nie widział. -stwierdził, nie bardzo wiedział mniej więcej jak poinformować ją o jej zapachu, wciąż jakoś go tak nękała wizja skwierczącej kuli ognia. A z tej perspektywy nie bardzo miał nawet jak jej uniknąć.
W sumie, teraz nagle zorientował się, że faktycznie jest to sypialnia, świadczyła o tym przynajmniej obecność łóżka, na oko całkiem wygodnego. Też... Nieco rozbawił go po cichu fakt, że pierwsze spotkanie już zaczęło się od sypialni.
Mimochodem zobaczył lekki błysk w oczach, nieco dziwny bo zdawał się przejść przez całą źrenicę, nie jako refleks światła, którego notabene w tym miejscu nie miały jak złapać. Kolejny fragment który bardziej układał się w kierunku tego, że elfka jest magiem i dosyć szybko sytuacja może skończyć się jako książkowy przykład polimorfii w zwierze. Nieco przerażał go ten fakt, ale jak już się tak wpakował to nie było sensu uciekać.
Poszedł za nią do pokoju który z racji przeznaczenia nazywano gościnnym. Na stoliku dojrzał butelkę, też pojawiło się kolejne stwierdzenie że elfka nie lubi wylewać za kołnierz.
- Nie wiem nawet co tłumaczyć, ani od czego zacząć. To po prostu splot przypadków. - usiadłby, ale z grzeczności czekał aż kobieta usiądzie pierwsza, pewne zasady były niezmienne.

[Ignea]

Elfka przyglądała się w milczeniu swojemu niecodziennemu gościowi, wyraźnie myśląc o czymś, ale to co zakrzątało jej myśli, pozostawało tajemnicą.
W końcu bez słowa podeszła do jednej z drewnianych półek i wyciągnęła z niej kubek, do którego nalała nieco wina i położyła na stoliku przy Gedeonie. Sama zaś usiadła na jednym z krzeseł i położyła ręce na stole, po czym wsparła podbródek na dłoni.
- Widzę w Twoich oczach dziwne podejrzenie kiedy patrzysz na mnie. - powiedziała zupełnie innym tonem niż do tej pory. Zupełnie jakby przemawiał przez nią wiek i dojrzałość.
- Nie wiem co tam możesz o mnie myśleć, ale powiedz wprost. - uśmiechnęła się miło do niego, zupełnie nie obawiając się jego podejrzeń. Przywykła, że zawsze była odbierana nieco inaczej, z racji tego kim tak naprawdę jest.
- Może to nie ja coś ukrywam, a Ty? - zapytała zupełnie niewinnie. - Powinieneś wziąć lekcje dobrego skradania się. - zaśmiała się cicho i odrzuciła włosy na plecy.
- Jest coś czego chcesz ode mnie Gedeonie? - zapytała miło.

[Gedeon]

Wziął kubek w dłoń i obrócił go niespiesznie, przyglądając się jak ciecz łapie poziom. Mimochodem zwrócił uwagę na lekką zmianę jej tonu. Podniósł wzrok i wzruszył ramionami.
- Każdy ma tajemnice, a nie każda rzecz którą się ukrywa jest tajemnicą. - odpowiedział rezolutnie a potem podparł brodę w zamyśleniu. - rzecz w tym, że się nie skradałem. Też warto to zauważyć.

Przeciągnął się lekko a potem rozprostował palce.
- Po prostu zainteresowała mnie twoja aparycja. - zręcznie wyminął kwestię tego, że zapach był znacznie inny niz mu sie wydawało.

[Ignea]

Ignea zaśmiała się słysząc wzmiankę o tym, że jej gość wcale się nie skradał. Pokręciła głową szczerze rozbawiona.
- W takim razie mogłeś od razu podejść do mnie. Uniknąłbyś wspinaczki po oknach i nie narażałbyś siebie na skręcenie karku przy upadku. - zerknęła na niego.
- Ale sądzę, że przy Twojej zwinności i sile, na taki obrót spraw nie byłoby szans. -stwierdziła nieco poważniej, pamiętając o tym, co zrobił w porcie. To było jasne, że Gedeon nie jest zwykłym człowiekiem. Ignea miała swoje małe podejrzenia, ale póki co wolała ich nie zdradzać.
Elfka uśmiechnęła się ciepło do niecodziennego gościa.
- Moja aparycja tak zwróciła twoją uwagę? - zaśmiała się cicho.
- To zapewne dlatego, że jestem elfką, a ta rasa ma to do siebie, że wyglądem siłą rzeczy przyciąga. - tutaj akurat wcale nie skłamała. Była w elfiej formie, więc nic co powiedziała nie było oszustwem.
- A sam fakt kim jestem, nie powinien być aż tak pociągający, więc musiałeś mieć inny powód. - dziewczyna zastanawiała się, czy Gedeon podejrzewa, że nie nie jest tym za kogo się podała. Skoro on nie był człowiekiem, potrafił wyczuć, że ona również nie jest zwyczajną elfką?
- Czasem prawda potrafi przestraszyć, a czasem sprowadzić niebezpieczeństwo. - stwierdziła i nalała sobie wina, po czym wypiła odrobinę.
- Nie takie złe.. - zerknęła na kubek.
- Co sprowadza cię do tego miasta? - zapytała po chwili.

[Gedeon]

Wilkołak uśmiechnął się drapieżnie i oparł lekko na łokciu.
- Ktoś niezbyt mądry, ale za to nieznudzony rzekł. Nie ma nic bez ryzyka porażki. Poza tym, schody... Wpierw drzwi, potem przedsionek. A tak, bezpośrednio po ścianie. - posłał jej nieco normalniejszy uśmiech. - Co do aparycji, elfowie wylęgli się z lasów, kniej i swoich dziwnych świętych miejsc i można uznać, że stali się już gdzieniegdzie stałym elementem krajobrazu. Na statkach, chociażby. - podniósł dłoń do góry. A propos statków, właśnie tak tutaj mnie przywiało. Można uznać, że to chwilowy przystanek w drodze donikąd. - zakręcił szkłem w palcach i pokiwał głową na boki. Można uznać, że poruszam się na północ, lub wschód. Ciężko określić, ostatnio nawet zastanawiałem się nad wynajęciem statku i popłynięciem na nieznane wody. - podniósł wzrok. - Ale na razie nie ma na to funduszy, prawdopodobnie albo ruszę z następnymi statkami, albo karawaną wgłąb lądu. Jeszcze nie wiem.

[Ignea]

Dziewczyna słuchała z uwagą, przyglądając się mężczyźnie z nieukrywaną ciekawością. Poniekąd jego życie musiało wyglądać tak jak jej żywot. Ona również nie miała stałego miejsca pobytu, tylko podróżowała sobie tu i ówdzie, często pakując się w dość nietypowe towarzystwo czy też jakieś większe kłopoty, ale za to przy okazji miała możliwość zobaczenia wielu pięknych miejsc, poznania ciekawych osób czy przeżycia sporej ilości niezapomnianych przygód.
- Całkiem ciekawe plany. - przyznała szczerze.
- Ja prawdopodobnie niedługo również stąd wyruszę w dalszą podróż, nie potrafię spędzić w jednym miejscu zbyt wiele czasu. Taka moja natura. - uśmiechnęła się, bo i owszem, smoki solarne mają to do siebie, że są bardzo ciekawskie i chętne do poznania świata, co z tego, że czasem są nazbyt dziecinne...
- Nie masz rodziny? - zapytała nagle. W sumie odpowiedź była bardzo prosta... Więc sama nie bardzo wiedziała czemu zapytała o takie coś.
- Właściwie nie powinno mnie to interesować. - zaśmiała się.
- Swoją drogą, nigdy nie miałam okazji pływać po morzach, zazwyczaj korzystam... z innego środka transportu. - powiedziała dość wymijająco, mając na myśli swoje własne skrzydła.

Zza okna od strony ulicy, dobiegły do nich męskie głosy, jakieś groźby, coś co brzmiało jak jakaś awantura czy bójka. Ignea spojrzała na Gedeona i zmrużyła lekko oczy, po czym podeszła do okna i zobaczyła jak trzech rosłych mężczyzn, stoi na przeciwko jednego i wygraża się mu, prawdopodobnie jakieś porachunki kupieckie, ale kto wie...
Dwóch z nich trzymało miecze, trzeci stał przed nimi i prawdopodobnie nie potrzebował żadnej broni... Co było bardzo podejrzane..
- Czyżby mag? - Ignea odezwała się bardziej do siebie.

Smoczyca poczuła, że coś jest wyraźnie nie tak.... Znała tę aurę aż za dobrze... Musiałą uciekać, musiała.. Wiedziała, że oto przybyła jej zagłada, nie mogła pozwolić by łowca smoków dorwał ja w tym mieście. Spojrzała smutno na Gedeona, który zdawał się być wyjątkowo ciekawą osobą, ale niestety musiała go opuścić. Czas na ucieczkę.. Czyn, którego dawno się nie dopuściła.

- Jeszcze się spotkamy. - rzuciła do mężczyzny na pożegnanie.

Ciąg dalszy: Ignea