Góry DruidówZ Thenderionu do Ekradonu. Zagubiony krasnolud.

Góry w których zdarzyć się możne wszystko. Tunele wydrążone, przez tajemnicze istoty setki lat temu pozostały tutaj do dziś. Góry można pokonać przechodząc nad nimi lub pokonując ich pełne niebezpieczeństw korytarze. Na ich szczycie swoje mieszkania mają starzy druidzi, pustelnicy. W górach można znaleźć wiele ziół, niespotykanych nigdzie indziej.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Fûtherg
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Z Thenderionu do Ekradonu. Zagubiony krasnolud.

Post autor: Fûtherg »

Krasnolud podróżował już kolejny dzień w stronę Ekradonu. Zarówno on jak i konie mieli ochotę odpocząć w jakiejś przyzwoitej karczmie, jednak miasta wciąż nie było na horyzoncie widać. Nord zaczynał odnosić wrażenie, że się zgubił... Kopyta koni uderzały o kamienie, gdy wóz Fûtherga kierował się do doliny. Denerwujące mrowienie na karku nie dawało mu spokoju. Jednak mimo drapania się tam nie ustawał. Krasnolud robi się coraz bardziej nerwowy, konie również wyglądały na lekko spłoszone. W pewnym momencie zza jednej z większych skał wyszedł mężczyzna i jakby to było najzwyklejsze w świecie złapał za uzdę najbliższego z koni. Nord chcąc nie chcąc musiał zatrzymać powóz.
- Czego, psiakrew chcesz?! - warknął, sięgając równocześnie po leżący obok niego topór.
- Zawartość twojego wozu, twój topór, pancerz oraz sakiewkę. - Odparł niewzruszenie bandyta. Mina krasnoluda świadczyła, że ta propozycja ani trochę nie przypadła mu do gustu. Pewniej chwycił broń i splunął pod nogi obcego
- Po moim trupie. - Gdy tylko wypowiedział te słowa zza innych skał wychynęło kolejnych kilku zbirów. Dwóch z nich miało łuki wycelowane z brodacza, reszta dzierżyła różnej jakości broń do walki w zwarciu.
- To da się załatwić... - Przywódca hałastry uśmiechnął się wrednie.
Awatar użytkownika
Oris
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: leśny elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Oris »

Oris zauważył krasnoluda który znalazł się w potrzasku, zauważając dwóch łuczników którzy celowali w krasnoluda, Oris dynamicznie wyjął swój łuk i naciągną strzałę na cięciwę, w tej samej chwili celował w jednego z nich. Po udanym strzale powtórzył proces i wycelował w drugiego, w tym czasie nord rozkwasił swojego przeciwnika tak że można zobaczyć mózg. Elf zauważył pięciu biegnących zbirów, by pomóc krasnoludowi krzykną do niego, informując go o tym, że biegnie pięciu zbirów. Oris podbiegł do wozu norda, zaczął celować w zbira i wystrzelił strzałę, która trafiła bandytę prosto w gardło. Powtórzył czynność, następna strzała trafiła oprycha w kolano przebijając je, koleina trafia w płuco przechodząc przez nie.
Awatar użytkownika
Fûtherg
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Fûtherg »

W pierwszej chwili całkowicie zgłupiał, gdy jeden z przeciwników zatoczył się i upadł na ziemię, ze strzałą sterczącą z torsu. Jak widać los zesłał mu wsparcie w postaci skrytego gdzieś łucznika. Nie zamierzał czekać, aż tamten odwali całą robotę... W jednej chwili stał na wozie, po to by w kolejnej rozciąć czaszkę najbliższego zbira. Okrzyk elfa zwrócił jego uwagę na kolejnych przeciwników. Zareagował jednak zbyt wolno, cios okutą metalem, oraz nabijaną kolcami pałką wgniótł pancerz na piersi norda, odrzucając go przy okazji do tyłu. Nie zważając na ból znów zaszarżował na przeciwników. Dwaj kolejni upadli pod ciosami topora, resztą bandytów zajął się już elf.
Odgłosy stóp uderzających o skałę, świadczyły, że reszta obozu została już zaalarmowana i niechybnie zamierza pomścić śmierć towarzyszy. Sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie... Krasnolud najszybciej jak mógł schował się za wóz, starając się obmyślić plan dalszej walki.
Awatar użytkownika
Oris
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: leśny elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Oris »

Oris zauważając krasnoluda chowającego się za swój wóz spytał norda.
-Jak cię nazywają krasnoludzie?
-nazywam się Fûtherg syn Hothgara z klanu Ognistej Kuźni.
Nord zapytał o to samo, a elf odpowiedział.
-Nazywam się Oris.
Elf zauważając że Fûtherg krwawił postanowił uleczyć krasnoluda swoją magią Dziedziny Życia.
Awatar użytkownika
Inultus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianie-Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Inultus »

Inultus usłyszał w oddali odgłosy walki. Gdzież to mnie te bękarty diabła przywlokły? - zadawał sobie pytanie minotaur. 2 dni temu, podczas postoju w czasie podróży do Ekradonu, został napadnięty podczas snu przez kilku opryszków. Co jak co, ale Inultus sen ma głęboki. Gdy zdał sobie sprawę, że został mimo woli ogołocony z kilku mniej ważnych przedmiotów, oraz już ważnych pieniędzy, nie pozostało mu nic innego, jak wyruszyć w ślad za złodziejami. W tropieniu nigdy nie był zbyt dobry. Miał szczęście, że bandyci podróżowali po podmokłym terenie, więc mógł określić mniej więcej kierunek ich podróży. Ponownie słysząc szczękanie mieczy i ludzkie krzyki, przyspieszył kroki. Z lasu wypadł na jakąś drogę leśną. Z każdej strony otaczał go las, stąpał po kamieniach. Akurat trafił ze swoim wejściem na moment, w którym jakiś człowiek dostaje strzałą w kolano, a zaraz następny w płuca. Inultus rozejrzał się szybko, próbował się zorientować w sytuacji. Jakiś krasnolud bronił się, stojąc na wozie, a elfi łucznik szył strzałami do wrogów. Gdy minotaur przyjrzał się atakowanym ludziom, zorientował się, że prawie na pewno są to jacyś bandyci. Niechlujny strój, broń wątpliwej jakości... Już zdecydował, co należy robić. Ruszył szybkim truchtem w kierunku wozu, wyciągając młot. Zauważył jakiś ruch po jego lewej stronie. Minotaur szybko obrócił się w tamtą stronę. Nadciągało w jego kierunku 2 bandytów. Zacisnął pięści na młocie, po czym zaszarżował na przeciwników. Pierwszego staranował barkiem - tamten po uderzeniu przeleciał w powietrzu 3 metry, zanim grzmotnął w ziemię. Drugiego ze zbirów uderzył od dołu w szczękę młotem, łamiąc kilka kości. Bandyta padł bez ruchu. Minotaur słyszał hałas i kroki, pokrzykiwania. Domyślił się, że już wkrótce zaroi się tu od przeciwników. Spojrzał w kierunku wozu. Tamci zapewne schowali się za nim, próbując coś ustalić, czy zaplanować. Już miał do nich dołączyć, gdy z lasu ponownie wynurzyli się bandyci, tym razem sześciu. Zauważył, że jeden z nich jest dość spory. Właściwie, to był olbrzymem jak na ludzkie standardy - jak na wzrok Inultusa, to miał 7 stóp wzrostu, był potężnie zbudowany. Inultus przygotował broń, po czym krzyknął do krasnoluda i łucznika, odpierając atak pierwszego z przeciwników.
- Mości panowie! Czy raczylibyście pomóc strudzonemu... - zaciął się na chwilę, otrzymawszy cios w brzuch od owego wielkoluda - wędrowcowi? - dokończył, blokując cios olbrzyma i kontrując go. Był świadom własnej siły i umiejętności i wiedział, że pokonanie tego człowieka nie będzie dla niego dużym problemem, kłopot stanowiła jednak w pełni uzbrojona piątka pozostałych bandytów. Prosząc w myślach o pośpiech "kompanów", obijał pięściami przeciwnika.
Awatar użytkownika
Zaphiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zaphiel »

Z daleka od całej tej "zabawy" schowany pod swoim magicznym płaszczem zapewniającym mu częściową niewidzialność, siedział i odpoczywając obserwował tą potyczke Zaphiel, który był właśnie w drodze do Thenderionu po lepszą stal do swojej kuźni.
-jak myślisz Zaphielu, powinniśmy pomóc tym podróżnikom?
Powtarzał szeptem do siebie Diabeł.
-nie, nie powinniśmy...może nam się coś stać... tak tak napewno nam się coś stanie.
Odpowiedział jeden z głosów w jego głowie.
- nie słuchaj go... on jest zwykłym tchórzem...cała ta potyczka to dobra okazja by zebrać trochę stali i... to dobra rozrywka.
Odezwał się ponownie, tym razem nieco bardziej poważny wewnętrzny głoś Zaphiela. Chwile później Diabeł wstał, chwycił swój topór i wielką okrągłą tarcze po czym bez większego wysiłku teleportował się kilka metrów za ostatnimi 5 przeciwnikami, bezszelestnym ruchem ręki zamachnął się i rzucił toporem prosto w plecy jednego z bandytów roztrzaskując mu kręgosłup. Nim kolejnych czterech napastników zdąrzyło się odwrócić, Zaphiel stał już przy trupie i trzymał dopiero co rzucony topór w ręku. Pierwszych dwóch krzycząc, zaszarżowało na Piekielnego zabójce jednak ten był już na to gotowy, ponownie rzucił toporem trafiając jednego z nich w klatke piersiową z taką siłą iż pechowca odrzuciło na dwa metry do tyłu, drugi z bandytów wyprowadził cios swoim mieczem w Zaphiela, który jednak zdąrzył zasłonić się swoją tarczą, a następnie wyciągając zza pasa swój nóż przeprowadził niezwykle szybką i precyzyjną serje pchnięć dziurawiąc napastnika jak sito. Ostatnich dwóch wahało się dłuższą chwile zanim przypuściło atak, jednak nim dobiegli do Zaphiela ten teleportował się do swojego topora który nadal tkwił w piersi jednego z zabitych, chwycił więc swoją broń i ponownie teleportując się za plecy pierwszego, potem następnego, zabił ich bez trudu nim Ci zdąrzyli się odwrócić. Na koniec uśmiechnął się tylko do siebie, zebrał kilka mieczy po poległych, trochę sakiew ze złotem należących zapewne do wcześniej napadniętych ludzi i poprostu najzwyczajniej znikł. Nie przestał jednak obserwować podróżnych, uznał że jeśli będzie za nimi podąrzał trafi mu się więcej takich okazji, i kto wie może i nawet lepszych.
Awatar użytkownika
Ferris
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ferris »

         Ferris przedzierając się przez gęstwinę lasu, uznał, iż nadeszła pora na odpoczynek po długiej podróży. Zdjął swój łuk, po czym położył się pod rozłożystym drzewem. Rozejrzał się ostatni raz po okolicy, po czym zasnął. Sen był przyjemny, lecz krótki, ponieważ przerwały go okrzyki walki.. Zdezorientowany naturianin zerwał się, jak szalony, chwytając swój łuk i napinając strzałę na cieńciwę. Młodzieniec zaczął obraca się wokół własnej osi. Lecz, gdy nie zobaczył nikogo prócz Rennyego opuścił łuk i zastygł w bez ruchu. Sokół był spokojny co przyniosło ulgę łucznikowi. Gdy się wyciszył ruszył w stronę odgłosów walki. Wspiął się na drzewo aby zobaczy jak najwięcej. Widząc bandytów, minotaura, krasnoluda , piekielnego oraz elfa uznał, iż nie będzie się wtrącał nie potrzebnie. Obserwował całą walkę ze skupieniem przy czym starał się być niezauważony.
Awatar użytkownika
Zaphiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Diabeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zaphiel »

Usiadł w lesie z dala od miejsca bitwy, nie martwił się że ktoś go znajdzie, w końcu teleportacja nie zostawia śladów. Rzucił na ziemie sakwy oraz zebraną broń i zaczął oceniać ich wartość. Sakw było 5, mieczy trochę więcej bo aż 7 sztuk. Miecze były wyszczerbione, z bardzo słabej jakości stali, tylko jeden z nich różnił się jakością nieco od reszty. Mimo wszystko Zaphiel postanowił je zabrać do kuźni, żeby przerobić je na podkowy dla koni bo tylko do tego nadawała się tak kiepska stal. Gdy skończył oglądać miecze, zabrał się za sakwy, w pierwszych dwóch Diabeł znalazł trochę monet, nie za dużo ale zawsze to coś. Kolejne dwie były puste, za to zawartość ostatniej wynagradzała to z nawiązką, znajdowało się w niej sporo złotych monet a nawet dwa kamienie szlachetne. Zaphiel zadowolony z łupu postanowił nie kusić jednak losu, zebrał wszystko i ruszył w drogę powrotną do domu.
Awatar użytkownika
Fûtherg
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Fûtherg »

Słysząc wołanie minotaura krasnolud nie wahając się ruszył mu na pomoc. A jużci ten później okrzyknie go tchórzem, gdyby nord odmówił! Przebiegł połowę drogi między wozem, a napastnikami, gdy zdarzyła się najdziwniejsza rzecz jaką zdarzyło mu się oglądać. Nie wiadomo skąd pojawił się diabeł. Nie jakiś tam pomalowany człowiek, ale prawdziwy diabeł. Miał pewnie z pół pręta wysokości, a i po posturze znać było, ze i wagę sporą mieć musi. Rogaty wybił bez większego trudu wszystkich bandytów, po czym ograbił ich ciała. Na koniec zniknął jak gdyby nigdy nic, pozostawiając norda i zapewne resztkę towarzyszy w lekkim osłupieniu.
Fûtherg stał więc teraz na środku pobojowiska, mając ewidentnie zaskoczony wyraz twarzy, dodatkowo zaczął się nieświadomie drapać ostrzem topora po hełmie.
- Nu to chyba sprawa bandytów załatwiona... - mruknął niewiadomą jest czy do nowych towarzyszy, czy też raczej do samego siebie. Szybko jednak otrząsnął się z szoku i zamyślenia. Uważniej przyjrzał się wojownikowi, który chwilę wcześniej prosił o wsparcie. Był ponad dwukrotnie wyższy od krasnoluda. - Ej, minotaurze! Choć no na wóz, wypijem za wygraną bitwę. Powiedz, że przy okazji jak cię zwą? - Po tych słowach sam zawrócił i ruszył w stronę powozu.
Awatar użytkownika
Inultus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Naturianie-Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Inultus »

Szybki prawy sierp na szczękę, następnie minotaur schylił się po wytrącony chwilę temu młot, uderzył przeciwnika pod kolano i dobił mocnym ciosem młota w głowę. Dopiero wtedy rozejrzał się po polu bitwy. Zauważył trupy otaczających go przed chwilą przeciwników i... diabła, który po chwili znikł, trzymając w rękach łupy. Dalej dostrzegł krasnoluda, który stał ze zdziwioną miną i drapał się toporem po hełmie. Inultus był niemniej zdziwiony, odsapnął jednak i przypiął młot do pasa, gdy zrozumiał, że zagrożenie już minęło. Następnie naturianin ochoczył przystał na propozycję krasnoluda, by się napić. Dołączył kilkoma szybkimi krokami do boku znacznie niższego od niego krasnoluda.
- Zacny krasnoludzie - odpowiedział swym zwyczajowym, basowym głosem - zwą mnie Inlutus, ze szczepu Mithas. A jak ciebie mógłbym nazywać, wojowniku? - zapytał o to samo. Przyjrzał się uważniej krasnoludowi. Mimo bardzo niskiego wzrostu, wyglądał groźnie. Ostro ciosane rysy twarzy, potężnie zbudowany, pewnie stąpający. Zapewne bardzo sędziwy, sądząc po długiej brodzie. Godny towarzysz do podróży - pomyślał minotaur. Siadając na wozie, postanowił dorzucić jeszcze jedno pytanie.
- Dokąd zmierzasz, wraz ze swym towarzyszem?
Awatar użytkownika
Ferris
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Fellarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ferris »

         Ferris przyglądał się całej tej walce ze dziwieniem. Piekielny wielki i masywny zabił większość przeciwników, po czym zabrał łupy i znikł. Pozostali na polu walki wydawali się być nieco zdziwieni. Po całym zajściu naturianin zszedł z drzewa, aby ruszyć w dalszą drogę. Ruszył na zachód, lecz jego wędrówka nie trwała długo. Gdy usłyszał rozmowy nadchodzących ludzi znów szybkim ruchem wspiął się na drzewo chowając się w jego koronie. Ludzie ci nie byli przypadkowymi wędrowcami. Ich sposób ubioru był bardzo podobny do bandytów, którzy polegli z ręki piekielnego i minotaura. Gdy podeszli na bliską odległość słychać było kawałek ich rozmowy.

- Gdzie oni mogli się podziać? zapytał jeden z mężczyzn.
- Sam nie wiem muszą być gdzieś w pobliżu. – po chwili milczenia odpowiedział drugi.

Gdy zniknęli z pola widzenia Ferris po raz kolejny zszedł z drzewa. W tym lesie jest pełno bandytów… podróżowanie samemu po tym borze to samobójstwo nie mówiąc o spędzeniu nocy tutaj. Stanął w miejscu i zaczął rozmyślać. Nie widząc żadnego rozwiązania postanowił zawrócić i dołączyć do wojowników, którzy zostali napadnięci przez zbójów. Miał obawy, co do tego czy nie wezmą go za bandytę, ale lepiej zginąć z ręki prawej istoty niż opryszka. Szedł przez las, gdy w pewnym momencie w jego ramię trafił bełt. Gdy to się stało zawył z bólu, po czym chowając się za drzewo wyjął strzałę i z trudnością napiął ją na cięciwę. Gdy wychylił się zza drzewa zobaczył bandytę, który ładował kolejny bełt do swej kuszy. Stał on w odległości około dwóch sznurów od Ferrisa. To ten sam bandyta, którego widziałem ciekawe, gdzie jego kolega? Nie wahając się ani chwili dłużej naturianin wypuścił strzałę, która trafiła bandytę w okolice serca. Pocisk trafił go na tyle poważnie, iż ten upadł. Szybkim ruchem ręki wyciągnął bełt, przy czym po raz kolejny zawył z bólu. Gdy doszedł do wozu zapytał:

- Przepraszam jesteście w stanie pomóc rannemu wędrowcowi?
W międzyczasie zastanawiał się, gdzie może być drugi z bandytów.
Awatar użytkownika
Fûtherg
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:

Post autor: Fûtherg »

Skinął nieznacznie głową, gdy minotaur zbliżył się do jego powozu. Gdy tylko obaj dotarli do powozu krasnolud oparł swoją broń o koło pojazdu. Nie zwlekając wspiął się na zydel, spod którego wyciągnął niewielką beczułkę, którą następnie podał Inultusowi.
- Zwą mnie Fûtherg syn Hothgara. O tobie zaś już słyszałem. W niejednej karczmie krążą ciekawe historie na twój temat. - Zeskoczył z wozu. - Co zaś się tyczy mojego towarzysza, poznałem go chwilę przed tym jak się zjawiłeś. Równie odważnie co i głupio zaatakował bandytów, którzy tak ochoczo postanowili mnie okraść. Zmierzam do Ekradonu, by stamtąd udać się na północ.

Nim jednak trójka mężczyzn zdążyła dobrać się do beczułki, z pobliskiego lasu dobiegł ewidentny okrzyk bólu. Krasnolud bez wahania porwał za Krash-Nor'a i ukryty za wozem starał się dostrzec zagrożenie. W końcu spomiędzy drzew wychynęła postać. Co ciekawe nie wyglądał na osobę chcącą ich zaatakować. Wręcz przeciwnie.
Krasnolud obserwował uważnie jego dłonie, na wypadek gdyby te postanowiły chwycić za broń, planował mu je odrąbać.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Ferris jednak, nawet gdyby tego chciał, nie był w stanie chwycić za żadną broń. Ustać na nogach też. Kiedy bowiem fellarianin wyrwał sobie bełt z ramienia, uderzył go tak potworny ból, że pociemniało mu w oczach. Krew z rany zaczęła wylewać się w takim tempie i w takiej ilości, że to nawet lepiej, iż łucznik osunął się na ziemię, zemdlał i nie musiał na to patrzeć.

Czy krasnolud i jego kompania pomogli Ferrisowi, czy w jaki inny sposób ocalał - tego fellarianin nie wiedział, kiedy powróciła mu świadomość. A było to już w zupełnie innym miejscu i czasie.
Podróżnicy, nie zamierzali jednak czekać na pojawienie się kolejnych bandytów. Załadowawszy na wóz zarówno siebie jak i nieprzytomnego Ferrisa, opuścili te niegościnne tereny.

[Ciąg dalszy: Oris]
[Ciąg dalszy: Ferris]
[Ciąg dalszy: Inultus]
[Ciąg dalszy: Fûtherg]
Zablokowany

Wróć do „Góry Druidów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości