Rubidia[Przy porcie] Rozterki

Miasto słynące głównie z ogromnego portu handlu dalekomorskieg. To tutejsze stocznie bujdą statki handlowe dla całego wybrzeża. Miasto rybaków i hodowli wszelkiego rodzaju stworzeń morskich.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         - Ojciec zawsze powtarzał, że urodę odziedziczyłam po nim, za to matka, mówiła odwrotnie. Zawsze się z tego śmiali. Byli zupełnymi przeciwieństwami, a jednak połączyła ich miłość. Dzięki nim urodziłam się ja! - mówiła dziewczyna, podczas gdy Nereida czesała jej włosy białym grzebieniem.
Nagle w ich stronę, podeszła jakaś kobieta, która zapewne zgubiła się i chciała poprosić o wskazanie kierunku. Tirra odetchnęła z ulgą, myśląc, że to kolejna osoba, która wplącze ją w kolejny przykry incydent. Nie myliła się.
Ledwie rozpoczęła zdanie, gdy przerwał jej donośny huk, który rozległ się tuż obok nich. 15 metrów od ich ławy, sterczała włócznia, pionowo wbita w ubitą ziemię.
- Co u licha? - westchnęła, podnosząc się i nie zwracając uwagi na upadający na ziemię grzebień, który wypadł Enitii z rąk. Myślała, że ten dzień skończy się błogo i spokojnie w towarzystwie przyjaciółki. Ale nie! Musiało się stać ponownie coś dziwnego. Nie dość, że elf, który wcześniej uratował ją przed utonięciem, zniknął gdzieś z dzieckiem na rękach, to teraz z nieba zleciała włócznia. Co gdyby jakiś człowiek tędy przechodził? Na pewno zginąłby na miejscu. Jakby tego było mało, coś ciężkiego wpadło do pobliskiej rudery, wydając głuchy odgłos, który odbił się echem po całym porcie. Wszyscy zgromadzeni tam ludzie, spojrzeli w to miejsce. Z racji tego, iż ona i Enitia stały najbliżej tego miejsca, zobaczyły pierwsze, osobę, która tam spadła. Był to anioł, ale nie jakiś tam zwykły anioł, ale ogromna, piękna istota, o monstrualnie wielkich skrzydłach. Niestety upadek spowodował, iż jedno ze skrzydeł ucierpiało, ale można było temu zaradzić. Dziewczyna, pomyślała, że niecodziennie można tu spotkać tą rasę. Tego dnia, przeżyła już niezapomniane chwile, a kolejna miała lada moment nadejść. Będzie miała co opowiadać w domu swoim rodzicom. Z zamyślenia wyrwał ją jęk, skrzydlatej istoty. Tirra spojrzała wymownie na Nereidę i wspólnie pośpieszyły ku starej, zrujnowanej chaty. Kątem oka dostrzegła, że nieznajoma kobieta, która wcześniej zamierzała zapytać je o drogę, poszła za nimi, lecz Tirra zignorowała ją. Pomyślała, że może to kolejna osoba chcąca pomóc poszkodowanemu, nie wyczuła w niej żadnej wrogości, ale wiedziała, że jest w niej coś wyjątkowego. Gdy zobaczyła z bliska anioła, zaniemówiła. Nie było jednak czasu, na powitania, bowiem jego skrzydło nie wyglądało najlepiej.
- Czy możemy jakoś pomóc? Czegoś ci potrzeba? - zapytała, nie wiedząc, jak inaczej zacząć tą rozmowę. Miała tylko nadzieję, że wypowiedzianym właśnie zdaniem, nie naraziła siebie i swojej nowej przyjaciółki na niebezpieczeństwo...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

        Podniosła grzebień i odskoczyła do tyłu, nie zapominając włożyć go do torby. Bała się tej dziwnej rzeczy, która spadła niedaleko nich. Nigdy przedtem nie widziała czegoś równie osobliwego. Nie wiedziała, że to jeszcze nie jest koniec nieprzyjemności. Enitia westchnęła, przedtem uśmiechając się do dziewczyny, która do nich podeszła. Doprawdy dziwiło ja to, że kobiety w ogóle miały ochotę przesiadywać w takich miejscach. Nie przepadała za karczmami. Wokół czuć było tylko odór alkoholu. No i trzeba było się nieustannie opędzać od nadgorliwych klientów.
        Nie podobała jej się cała ta sytuacja. Tirra nie powinna na własną rękę pomagać dziwnej, spadającej istocie. Nie miała innego wyjścia, czym prędzej popędziła za przyjaciółką, po czym stanęła, jak wryta. Ujrzała coś, czego nigdy dotąd nie widziała. Postać, która doznała wypadku była ubrana w ciężką, stalową zbroję. Miała na sobie hełm, jasne, wręcz złociste włosy układające się w fale. Enitia była pewna, że to mężczyzna, ale kim jest?
        Niespodziewanie krzyknęła i zawołała pomocy. Liczyła, że ktoś przyjdzie opatrzyć to... coś.
Zwróciła się do Tirry:
- Co to jest? - podrapała się po podbródku w wyniku braku zaufania, a zarazem zdziwienia tą sytuacją.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethelnalen stanął w miejscu nieco zaskoczony nagłym wyrośnięciem z ziemi trzech posągów. Dopiero kiedy jeden z nich przemówił, zdał sobie sprawę, że to w rzeczywistości niezwykle piękne kobiety. Trzy naraz. Potrząsnął głową, mając wrażenie, że po upadku coś przestawiło mu się w głowie i wzrok płata mu figle. Co było za to na pewno widoczne, myślał w zwolnionym tempie, bo na pytanie odpowiedział po nienaturalnie długim czasie.
- Przydałby się bandaż, jeśli macie jakiś przy sobie. I na wszystko co dobre, nie krzyczcie tak, nic mi nie jest... - zerknął ponownie na swoje skrzydło i potrząsnął głową, póki brzęczenie w uszach nie zniknęło. Przynajmniej zmysły zaczynały działać ponownie, co objawiało się między innymi w odczuwaniu piekącego bólu w skrzydle. - ...w zasadzie. - dodał po chwili.
Przypomniał sobie też o włóczni i o tym, że mógł nie zgubić wszystkich. Zignorował więc chwilowo kobiety i lekko utykając oraz hałasując podniszczoną zbroją, podszedł do swojej włóczni i wyszarpnął ją z ziemi. Jakoś zawsze czuł się pewniej, czując jej ciężar na plecach czy w dłoni.
Dopiero wtedy spojrzał na kobiety wzrokiem bardziej trzeźwym. Rozejrzał się też po okolicy, napotykając kilka innych zdziwionych spojrzeń. jak na nieszczęście musiał spaść w miejsce, gdzie mało kto widział wcześniej anioła.
- Wybaczą panienki że się nie skłonię, ale mógłbym się potem nie wyprostować. Ethelnalen. Gdzie ja właściwie jestem do siedmiu diabłów? - podrapał się włócznią po głowie, wyglądając cokolwiek komicznie w tej pozie. Jego głos brzmiał nadzwyczaj swobodnie jak na całą tą sytuację, chociaż słychać w nim było zmęczenie mężczyzny.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitia, nadal zdziwiona, a nawet trochę przerażona monstrualnością skrzydeł wyrastających z kręgosłupa osobnika, swoim zwyczajem uśmiechnęła się zachęcająco do przybysza. Dygnęła i melodyjnym, płynnym głosem wyrecytowała:
- Wylądowałeś w mieście portowym, Rubidii. Jeśli zostaniesz na dłużej, przekonasz się, jak tu pięknie. Nazywam się Enitia Detras, jestem Nereidą - pochwaliła się z dumą. - Zajmuję się kontrolowaniem fal morskich. Raczej pomagam, niż szkodzę, zwykle opiekuję się żeglarzami i pilnuję istot, które swym zwyczajem zapuściły się zbyt głęboko. Znajdujemy się przy Oceanie Jadeitów. Jest to woda bardzo kapryśna i z pewnością zaczarowana. Jedna niewinna chmurka może zwiastować nieszczęście i sztorm. Na szczęście, mogę tym kontrolować, tak żeby żaden z moich, niejako, podopiecznych nie ucierpiał. Ale mam w zanadrzu również te złe zaklęcia, o tym jednak nie warto wspominać, póki żyje się ze mną dobrze.
Enitia pogrzebała w torbie, lecz, niestety, bandażu czy innego medycznego specyfiku nie znalazła. Pokręciła z zaprzeczeniem głową w kierunku dziwnego stworzenia i rzekła, że nie posiada czegoś takiego, ale chętnie popyta.
- Najpierw jednak ładnie się przedstaw, do stu boginek morskich. Chcę wiedzieć, kimże to jesteś. - Lekko poirytowany głosik nie wydawał się specjalnie groźnym. Nereida sprawiała pozytywne wrażenie. Nawet, jeśli się złościła czy zastanawiała, nie potrafiła tego pokazać wiarygodnie. Starała się zrozumieć nieznajomego, mimo że początkowo przestraszył ją. Z chwilą, gdy usłyszała jego spokojny, speszony tembr głosu, również się uspokoiła. - Nigdy nie widziałam kogoś takiego, jak ty. Skąd do nas przybywasz? Ile liczysz lat? Czy jesteś może tym wielkim stworzeniem ziejącym ogniem... smokiem? - spytała naiwnie.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Maelona automatycznie ruszyła za kobietami, przyglądając się równocześnie poszkodowanemu. Anioł miał krew na jasnych włosach, umazane nią miał twarz i zabrudzoną ciężką zbroję, jedno z wielkich, majestatycznych skrzydeł zwisało smętnie, najwyraźniej złamane. Upiorzyca zdziwiła się, że nie okazywał w żadem sposób bólu, choć przy takich obrażeniach musiał go odczuwać. Nie miała przy sobie niczego, nawet prowiantu, więc potrząsnęła głową, pokazując puste dłonie. Na jego pytanie błyskawicznie i płynnie odpowiedziała jedna z kobiet, która wręcz zasypała go gradem informacji, mówiąc nie tylko gdzie się znajduje, ale też kim jest, co robi, i dodając ciekawostki dotyczące pogody w tym regionie. Maelona patrzyła na Nereidę z nieukrywanym oszołomieniem i rozbawianiem. Po kolejnym stwierdzeniach Enitii nie wytrzymała, i parsknęła stłumionym śmiechem, maskując go pod pozerem kaszlu. Czy dziewczyna miała coś ze wzrokiem? Przecież na pierwszy rzut oka było widać kim jest, świadczyły o tym na przykład wielkie, śnieżnobiałe, pierzaste skrzydła. Wtrąciła się do tej jakże uroczej wymiany zdań.
- Może zaczeka pani z pytaniami do opatrzenia ran? - zapytała lekko zgryźliwie Nereidę, po czym zwróciła się do anioła - ja niestety nie posiadam żadnych bandaży ni opatrunku, więc możliwe, że trzeba będzie wezwać medyka. Enitia mówiła, że jest swego rodzaju opiekunką portu, powinna wiedzieć, gdzie mieszka takowy. - powiedziała do niego, nie mogąc się powstrzymać przed małą złośliwością w kierunku naturianki.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Tirra była zakłopotana całą tą sytuacją. Pierwszy raz w życiu słyszała głos anioła. Był taki aksamitny i piękny. Dziewczyna pomyślała, że mogłaby go słuchać przez wieczność. Spojrzała na niego, stał dumnie, nawet wycieńczony i ze zranionym skrzydłem. ~ A więc takie są anioły? Zawsze dumne i honorowe? - pomyślała, zdziwiona, że nigdy niczego nie słyszała o tych stworzeniach od swoich rodziców. Gdy Enitia zadała setki pytań nieznajomemu, bardka nie wytrzymała:
- Na litość boską, Enitio. Czy nie widzisz, że on ledwo stoi na nogach? Jest umazany we krwi, na pewno jest obolały, po upadku z takiej wysokości. Jesteśmy jedynymi osobami, które mogą mu pomóc, toteż zróbmy to. Potem zawsze znajdzie się czas na pytania i odpowiedzi.
        Pierwszy raz podniosła głos na swoją nową przyjaciółkę, ale zrobiła to nie bez powodu. Właśnie, dlatego nie miała przyjaciół. Często traciła nerwy i wypowiadała niepotrzebnie o parę słów za dużo. Miała tylko nadzieję, że Nereida się na nią nie obrazi. Po krótkiej chwili ciszy, dodała:
- Niestety nie mam przy sobie bandaży. Ale mam pieniądze. Mogę zakupić je dla ciebie w pobliskim sklepie. Enitio! - zwróciła się do Nereidy - Twoja znajoma - Iret, czy jak jej tam było, nie ma może w swoim sklepie opatrunków lub bandaży? Minęła już godzina, więc przy okazji odebrałabym swoje instrumenty.
Na koniec spojrzała znacząco na anioła. Miała nadzieję, że zakomunikowała mu jasno - dopóki go nie opatrzy, nigdzie się stąd nie ruszy.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Dostrzegła spazm bólu w oczach przybysza, z tego też powodu nie czekała na jego odpowiedź. Naturianka po raz pierwszy w życiu widziała anioła. Jakże mogła go rozpoznać, kiedy nawet nie słyszała o Niebianach. Początkowo wolała upewnić się co do jego pochodzenia, bowiem lękała się, że Ethelnalen okaże się być niebezpieczną istotą. Już miała się żachnąć swoją nereidowską naturą, lecz, gdy usłyszała imię Iret, nie mogła tracić ani czasu. Dopiero teraz ujrzała krwawiące rany, pot i łzy na ciele Anioła Światłości.
O ja niemądra!, pomyślała tylko, pesząc się i rumieniąc na zmianę. Bez słowa popędziła ku Iret, żeby prosić o bandaże dla potrzebującego. W tej chwili nie zastanawiała się, jak jej nagłe zachowanie zostanie odebrane. Anioł był w potrzebie! A raczej - w umyśle Enitii- to "coś" dziwnego i pięknego ze złocistymi, jak promyk słońca puklami.
- Iret, Iret! - wołała od progu cała blada i przerażona z powodu zaistniałych zdarzeń. - Ktoś jest w potrzebie! Potrzebuję bandażu, teraz, teraz!
Ekspedientka jakby zgłupiała. Wpatrywała się w Enitię bez słowa, z wybałuszonymi oczami, a gdy usłyszała jeszcze słowa ponaglające ją, otwarcie się obraziła. Nimfa wodna wytłumaczyła pokrótce, że w pobliskiej chacie leży ranna istota. Po kilku urywanych zdaniach, kiedy to Iret stwierdziła, że niczego nie zrozumie z jej paplaniny, postanowiła wybrać się do miejsca pobytu rannego osobiście, wraz z bandażem. Enitii w porę przypomniało się o instrumentach. Podziękowała losowi, że niegdyś pomagała w prowadzeniu sklepu i obsługiwaniu gości Iret. Dzięki temu bez problemu zorientowała się, że instrumenty są już osuszone i nadają się do użytku. Wzięła je do obu rąk i szybkim krokiem poszła za kobietą.
Gdy wróciła, zobaczyła, jak Iret opatruje skrzydło anioła. Patrzyła na tę scenę jak zahipnotyzowana. Wręczyła instrumenty Tirrze i, uznając, że to odpowiedni moment, wytłumaczyła się:
- Wybaczcie mi za moją paplaninę. To jednak ja jestem odpowiedzialna za bezpieczeństwo tych wszystkich ludzi. Nigdy przedtem nie widziałam kogoś takiego, jak on. - Wskazała na anioła ruchem głowy. Usłyszała wzmożony, gardłowy chichot Iret, który ustał tak szybko, jak się pojawił.
- Och, moja mała Enitia... - rozczuliła się, obejmując ją, gdy już skończyła opatrywać skrzydło. - Nie masz się czego bać, to jest anioł. Najuczciwsza i najczystsza istota chodząca po tej ziemi. - Po czym zwróciła się do Tirry i Maelony. - To pierwszy anioł, który znalazł się w okolicy. Enitia nie opuszcza tutejszych terenów. U nas nie wspomina się i nie opowiada o aniołach - wytłumaczyła spokojnie, spoglądając na zebranych.
Enitia zdążyła jeszcze wyjaśnić, że skojarzenie ze smokiem wzięło się z paraliżującego lęku przed nimi.
- Pewien smok kiedyś zaatakował jedną z moich sióstr morza... - odparła ze smutkiem w głosie, ukradkiem wycierając łzę. - Kochanej Teresy nie dało się uratować. Smoka nigdy nie spotkałam, ale wolę być czujna. Nigdy nie wiadomo, na kogo lub na co się tutaj trafi - rzekła na koniec ze zdecydowaną szczerością. Następnie spojrzała przepraszająco na dwie kobiety i anioła.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethelnalen milczał cały ten czas, kiedy co chwilę ktoś coś paplał, krzyczał, pytał czy marudził. Właściwie to wyglądał na bardziej zdezorientowanego tym w jakie wpadł towarzystwo niż tym, że właśnie spadł z nieba. Jego głos wcale nie był aksamitny i piękny, tylko raczej zwyczajny, przypominający trochę głos żołnierza po alkoholu. Tym bardziej włosy nie były złote i idealne - raczej brudne, poplątane i cokolwiek zaniedbane.
Natomiast kiedy jakaś starsza kobieta przybiegła i chciała dobrać się do jego skrzydła, warknął groźnie zagradzając jej drogę włócznią. Nie żeby chciał ją skrzywdzić, po prostu nie zamierzał pozwolić komuś obcemu dotykać swoich skrzydeł póki był przytomny. A kobiety znowu zaczęły swoją paplaninę...
- Dość! - krzyknął może trochę za głośno niż było to potrzebne, ale powoli zaczęło go to chyba przerastać.
- Wybaczcie mi, ale nie zamierzam się z wami dzielić historią mojego życia na środku ulicy, chociaż jak widać takie panują zwyczaje w tym mieście. Po drugie, nie jestem niepełnosprawnym dzieckiem, więc przestańcie panikować i zachowywać się, jakbym właśnie umierał znajdując się na środku waszego prywatnego ogrodu. Po prostu pokażcie mi najbliższą karczmę i będziecie mogły wrócić do swoich zajęć, cokolwiek to jest. Obiecuję nic wam nie zrobić, póki nie będziecie próbowały mnie dotykać. - postarał się mówić powoli i cierpliwie, bo miał wrażenie, że nie trafił na zbyt rozgarnięte osoby. Tym bardziej wolał jednak zając się skrzydłem sam, chociaż będzie to na pewno trudniejsze.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Maelona rozumiała rozdrażnienie anioła. Wszyscy wokół niego coś mówili, krzyczeli, próbowali go opatrywać i dotykać skrzydeł. Można się zdenerwować, zwłaszcza jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do zamieszania wokół. A on najwyraźniej nie był. Jednak rana skrzydeł była dość poważna i o ile nie posiadał jakieś niesamowitej, wręcz akrobatycznej zręczności, to raczej trudno mu będzie ją opatrzyć. "Jaki niedotknięty paniczyk się znalazł"pomyślała cierpko, przysłuchując się jego wywodom. W odpowiedzi prychnęła z lekceważeniem:
- Nie jesteś? A zachowujesz się jakbyś był lekko upośledzony, a przynajmniej mocno zmroczony odmawiając pomocy- zakpiła, krzyżując ręce na piersi i unosząc brew. Jej zdaniem zachowywał się infantylnie i irracjonalnie, a na dodatek niegrzecznie i mówił do nich jak do osób mało rozgarniętych, łagodnie mówiąc. A upiorzyca nie cierpiała, jak traktowano ją jak osobę niespełna rozumu.Choć z drugiej strony nie było to wcale dziwne, bo obie dziewczęta, z którymi przyszła zachowywały się jakby pierwszy raz widziały anioła i pierwszy raz kogoś opatrywały. Jak się zresztą okazało, jedna z nich nie dość, że nigdy nie widziała niebian to jeszcze o nim nie słyszała. I, jakby się tak zastanowić, to ona chyba też nie pozwoliłaby się opatrzyć tej starej babie. Wyglądała podejrzanie, ot co.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Dla Tirry to był już szczyt wszystkiego. Kobiety chciały mu najzwyczajniej pomóc, a on co? Zwyczajnie je olał. Dla niego liczyła się tylko duma. Nie chciał, ażeby nieznajome się nim zajęły, chciał zrobić wszystko sam.
- Zostawmy go, jeśli nie potrzebuje naszej pomocy. Weź sobie te bandaże, i schowaj głęboko w ... - to mówiąc, zagryzła wargi, wyrwała opatrunki z rąk Nereidy i rzuciła pod nogi aniołowi. Nie dość, że spadł w to miejsce, mógł zadźgać swoją włócznią przechodzących ludzi, to jeszcze się wywyższa i stawia warunki.
~ O nie, dość tego! - pomyślała.
- Najbliższa karczma, hmm... Wyjdziesz z portu, skręcisz w lewo, potem cały czas prosto. Duży drewniany budynek. Nie sposób nie zauważyć. - powiedziała nerwowo. Nie chciała mieć z nim nic do czynienia. Poznała pierwszego w swoim życiu anioła i już miała o nich złe opinię.
~ Może nie wszyscy są tacy? Może trafił nam się wyjątkowo paskudny typ? - rozmyślała. Na pewno wiedziała jedno, nie chciała przyjaźnić się z takim stworzeniem. Biło od niego piękno, ale też i arogancja. Na zakończenie Tirra przysunęła się bliżej niego i wykrzyczała:
- Następnym razem bardziej uważaj ze swoją włócznią. Mogłeś kogoś zabić! Nie interesuje cię los innych osób, bo patrzysz tylko na samego siebie, ale mnie interesuje! Nie możesz ot tak, rzucać sobie broni, gdzie popadnie. Zapamiętaj to.
Miała nadzieję, że to nim wstrząśnie. Zapewne jeszcze nikt z rasy ludzkiej, nie odzywał się do niego w taki sposób. Bardka była zdenerwowana i nie ukrywała tego. Chciała, żeby przybysz jak najszybciej się stąd oddalił i nie psuł jej więcej nerwów. Jeżeli nie chce naszej pomocy, to nie, łaski bez! Wiedziała, że wszyscy wpatrują się w nią szeroko otartymi oczami, ale nie dbała o to. Iret złapała się nawet za głowę. Tirra nie obawiała się anioła. Nie mógł zrobić jej nic, przy tylu ludziach ilu, kręciło się w porcie. Miała nadzieję, że choć trochę przytępiła jego charakterek. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i usiadła na drewnianej ławie, na której wcześniej siedziała wraz z Enitią. Wyjęła swoje nowo wysuszone instrumenty. Chciała sprawdzić czy na pewno nic im nie jest...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Iret już nie było, najwyraźniej uznała, że krzyki anioła ze złamanym skrzydłem nie są na jej starcze uszy. Enitia nie zamierzała dłużej przebywać w tym towarzystwie. Nie dość, że blondynka, która niedawno pytała o karczmę, nie sprawiła na niej dobrego wrażenia (a zdawać by się mogło, że jest sympatyczna), to jeszcze istota, która okazała się być aniołem, odtrąciła pomoc. Przyzwyczaiła się do obcowania z milszymi istotami, a jako że nie należała do kobiet, które ciągną dyskusję z kimś, kogo nie polubiły, skierowała się do wyjścia. Przedtem jednak odparła:
- Jest mi bardzo miło ciebie poznać. Cieszę się, że spodobało ci się w porcie, zapewne dołożyłam do tego wszelkich starań. - W głosie słychać było ironię, bowiem był cichy i brzmiał, jakby ktoś Enitię strasznie obraził. Nie była zła. To był raczej szczery smutek spotęgowany pretensjami do samej siebie. Po co ja w ogóle chciałam pomóc temu skrzydlatemu i nadwrażliwemu osobnikowi..., zastanawiała się w duchu. Była przekonana, że ci wszyscy namolni żeglarze i pijani, wędrowni mężczyźni okazaliby większy szacunek do jej starań.
Enitia była pod wrażeniem postawy Tirry. Sama nie miała dość odwagi, by wygarnąć rannemu to, co o nim myśli, ale Tirra była dużo ostrzejsza od niej w obejściu. W tym momencie pożałowała, że nie stać ją na podobne czyny, ale cóż, była zbyt opanowana.
Enitię nagle ogarnęło zmęczenie. Miała ochotę na spacer przy porcie- miała wszak nadzieję, że spotka po drodze syreny, które poprawią jej nastrój. Podeszła do ławy, na której siedziała Bardka i z niemym podziwem zaczęła kontemplować zarówno ją, jak i jej ocalałe instrumenty.
- Jestem pewna, że będą sprawować się jeszcze lepiej - zagadnęła uspokajająco.
- Tirro, dajmy już temu spokój - dodała, kiedy doszło do niej, że kobieta nadal jest zdenerwowana. - Czy masz ochotę na spacer? - Obawiała się zapytać o to samo Maelonę. Nie była pewna jej reakcji, toteż wolała się nie wychylać.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethelnalen uniósł brwi wyżej niż to miał w zwyczaju. Jeszcze raz rozejrzał się na boki, żeby sprawdzić, czy naprawdę wylądował w mieście portowym, a nie w środku pałacu ze szczerego złota, co by chociaż usprawiedliwiało zachowanie spotkanych kobiet. Jest tu już od dobrych kilkunastu minut, a nikt nawet nie wpadł na to, żeby pomyśleć, co było na tyle silne żeby strącić go w locie z nieba. Za to wiedział już tyle o dwóch kobietach, ile nie dowiadywał się nawet po tygodniu znajomości.
- Droga pani. - zwrócił się do Maelony. - Skrzydła nie sa najmocniej ukrwioną częścią ciała. oczywiście, boli jak cholera, ale nie umrę od tego. W dodatku kość jest złamana, nie wystarczy tylko owinąć bandażem i pocałować, mając nadzieję że się zrośnie. - znowu jego głos brzmiał nieco szyderczo, chociaż po sposobie w jaki mówił można się było domyślić, że to jego zwyczajny ton głosu.
Zaraz potem odezwała się druga kobieta. Nie komentując marnowania części bandaży, która się pobrudziła, podniósł bandaż z ziemi dość powoli, żeby nie ruszyć złamanym skrzydłem. Chociaż jak na złość Tirze, zamiast wpaść w zakłopotanie, kiedy zaczęła na niego krzyczeć, wyprostował się i grzecznie poczekał aż skończy swój wywód.
- Z całym szacunkiem o pani, ale śmiem twierdzić, że bardziej przydam się na miejscu żywy biorąc pod uwagę to, co złamało mi skrzydło. A chyba ciężko byłoby mi walczyć, gdybym spadając nabił się na włócznię. O ile bym przeżył, rzecz jasna. I jeśli to do panienki nie dotarło, nie spadłem na własne życzenie. Gdybym miał wybór, ominąłbym to miasto szerokim łukiem, tym bardziej kiedy już wiem jak się tu zachowują. - jego głos był całkiem spokojny i jakby trochę wesoły. Może zaczęła już go bawić ta sytuacja? W każdym razie Tirra pomyliła się co do jednego. Słyszał już o wiele gorsze słowa, bardzo często z ust kogoś, komu właśnie pomagał, więc nie wywarło to na niego większego wrażenia.
Na komentarz Enitii westchnął ciężko i pokręcił głową.
- No nieźle się zaczyna, wprost cudownie. Stado diabłów na ogonie i rozjuszeni mieszkańcy. - zaśmiał się cicho pod nosem, po czym zwrócił się do kobiet. - Skoro tak was obraziłem, to rzeczywiście, lepiej idźcie swoją drogą. Tylko nocą uważajcie na niezapowiedzianych gości. I nie, nie mówię o sobie. - Uśmiechnął się szeroko i obrócił plecami do kobiet. Może i kierunek podany przez Tirre był zmyślony, ale i tak potrzebował spokojniejszego miejsca. A widząc po ich zachowaniu, wolał nie mieć tych trzech niewinnych istot przy sobie, kiedy diabły go odnajdą. Już niemałym wyzwaniem będzie walka z nimi, a co dopiero konieczność ochrony innych.
Tak sobie myśląc, skierował się w kierunku wskazanym przez Tirrę. Nie wyglądał ani majestatycznie, ani dumnie, kiedy podpierając się na włóczni i lekko utykając szorował skrzydłem po ziemi. W dodatku zdaje się nie robił sobie nic ze spojrzeń przechodniów.
- Ach, bym zapomniał. Dziękuję za pomoc! - rzucił za siebie wesołym głosem. Sam nie wiedział co go tak rozbawiło. Może wizja przyszłej walki?
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Na słowa anioła uśmiechnęła się. Nie obraziły jej, wręcz przeciwnie, zaciekawiły i sprawiły, że miała ochotę dalej go zaczepiać. Maelona prawie parsknęła śmiechem, patrząc na reakcję kobiet na słowa anioła, bo była bardzo zabawna jej zdaniem. Obie tak oburzone, jakby właśnie straszliwie je obraził, a nie odmówił przyjęcia pomocy. I do tego to demonstracyjne rzucenie bandażem i odejście na ławeczkę. "Naprawdę, ktoś powinien im powiedzieć, że odmowa nie jest powodem do fochów" pomyślała, patrząc na na nie z wesoło zmrużonymi oczami.Za to zachowanie anioła sprawiło, że nabrała do niego czegoś w rodzaju niechętnego szacunku, za to, że nie dał się sprowokować. Ona na jego miejscu chyba zagotowałaby się ze złości i rzuciła na nie, by rozszarpać gołymi rękami. Przez chwilę patrzyła na plecy anioła, kiedy odchodził, po czym głęboko westchnęła i pobiegła za nim.
-Tak właściwie, co cię zaatakowało?- zapytała z ciekawością, drepcząc za jego plecami - i co to mają być za niezapowiedziani goście? Czy ktoś cię ściga? Dlaczego nie pozwoliłeś się opatrzyć? - zarzuciła go gradem pytań, wciąż przemawiając do jego skrzydeł. Co by o niej nie mówić, była ciekawska i nie zamierzała dać spokój aniołowi, zanim się nie dowie tego, czego chce. A on może sobie mówić co chce, jak chce i ile chce by ją odgonić, no i tak sobie nie pójdzie.
- Nazywam się Maelona, a ty? - kontynuowała po chwili - nie wiedziałam, że anioły potrafią być takie nerwowe, zawsze myślałam, że są to cierpliwe istoty, dobre i pomocne. A może jesteś wyjątkiem od reguły. - paplała beztrosko.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Tirra siedząc na ławie udawała, że nie interesują ją słowa anioła, lecz jedno zdanie wzbudziło w niej niepokój - "Tylko nocą uważajcie na niezapowiedzianych gości". Bardka nie była pewna jak to interpretować. On coś wiedział. Gdyby wraz z Enitią nie naskoczyła na niego, mogłyby dowiedzieć się czegoś ciekawego. Jedynie Maelona poszła po rozum do głowy, idąc za nim i chcąc się dowiedzieć czegoś więcej.
~ Czyżby coś złego miało napaść na miasto? - myślała gorączkowo Tirra. Rubidia była miastem tętniącym życiem. Od lat nikt nawet nie myślał o jakimś niebezpieczeństwie czyhającym na to miejsce. Gdy Nereida usiadła obok niej, dziewczyna wyprostowała się i rzekła:
- Dziękuję jeszcze raz za pomoc w osuszeniu moich instrumentów. Gdyby nie ty, musiałabym zapłacić mnóstwo pieniędzy, a i tak instrumenty mogłyby się uszkodzić. Te są w nienaruszonym stanie. - po chwili zmieniła ton - Coś mnie niepokoi. Ten anioł. Co on tu robi? Może ma jakiś ważny powód? Jestem zła na siebie, że tak łatwo straciłam nad sobą panowanie. Słyszałaś co powiedział? Tylko nocą uważajcie na nieproszonych gości. To zabrzmiało dziwnie, jakby wiedział o czymś co ma dopiero nadejść. Tej nocy raczej nie zasnę.
Dziewczyna spojrzała na niebo. Słońce już powoli zachodziło i robiło się coraz ponurej. Enitia zaproponowała spacer, ale bardka odmówiła:
- Naprawdę, dość już wrażeń jak na jeden dzień. Muszę odpocząć. Jestem bardzo zmęczona. Gdybyś kiedykolwiek mnie szukała, zatrzymałam się w karczmie "Pod Zatrutą Strzałą" w jednym z pokoi na piętrze. Robi się późno...
Odwróciła się i spojrzała jeszcze raz na oddalającego się anioła i Maelonę. ~ A może by tak...?
- Zanim jednak pójdę odpocząć, muszę zrobić coś jeszcze? Musimy go śledzić, aż do karczmy. Może się czegoś dowiemy? - szepnęła, patrząc jak Ethelnalen skręca za najbliższy ruch. Nie było czasu do stracenia. Jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, to jedyna szansa...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Szatański plan Tirry wydał się Enitii niesamowicie kuszący. Może to szansa na ciekawą przygodę?, myślała pełna nadziei. Nie od razu jednak wstała, jej wzrok skupił się na jednym punkcie. Długo nad czymś myślała, aż w końcu odparła zalękniona:
- A nie zastanawia cię to co robi w porcie ta dziewczyna, która pytała nas, jak dojść do najbliższej karczmy? Wygląda z pewnością niewinnie, ale coś mi podpowiada, że chowa coś w zanadrzu. Co do anioła... tak, masz rację. Powinnyśmy się dowiedzieć, o co mu chodziło i czy nie mówił tego złośliwie, żeby się odpłacić za nasze zachowanie.
Enitia spąsowiała na myśl o swoim zachowaniu. Nawet nie chciała myśleć jak wypadła w oczach tej dwójki. Zdała sobie sprawę ze swojej bezmyślności i złapała się za głowę. Należało teraz podjąć się próby zatuszowania pierwszego wrażenia, póki jeszcze nie jest za późno.
- Mówiłaś coś o monotonii w swoim życiu. To doskonała okazja, by zrobić coś, czego dotychczas nie zrobiłyśmy - uśmiechnęła się, mimo że na jej zwykle promiennej buzi malował się smutek i trwoga. Spojrzała na beztroskiego delfina zabawiającego trójkę na oko 7- letnich dzieci. Ich mama właśnie upomniała je, żeby nie wchodziły do wody... Dzień jak co dzień. A jednak w duszy Enitii coś się zmieniło.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethel obrócił się tylko na moment, żeby zobaczyć kto za nim idzie zadając tak nieznośnie dużo pytań.Nie chciał za dużo mówić, gdyż właśnie weszli w trochę bardziej ruchliwą uliczkę prowadzącą poza port w stronę wskazanej przez Tirrę karczmy. Nie było się co dziwić, że był taki ruch, skoro zapadał wieczór - ludzie masowo wracali z pracy przy statkach do domów, czy pokoi. Tak więc anioł milczał dłuższą chwilę, nie chcąc niepokoić zbyt dużej liczby ludzi, którzy dziwnie na niego patrzyli.
- Jestem Ethelnalen, już mówiłem. - odezwał się w końcu spokojnie, nieco przyciszonym głosem. Chociaż równie dobrze mogło oznaczać to zwyczajne zmęczenie anioła.
- Dlaczego nie pozwoliłem się opatrzyć? Zabandażowane złamanie goiło by się zbyt długo, a potrzebuję skrzydeł. - kwestii swojej dobroci i pomocności nie skomentował, milknąc na chwilę.
- Wpadłem w stado piekielnych. Nic nadzwyczajnego, ale zaskoczyli mnie i od razu trafili skrzydło. Miasta nie zaatakują, o to się bać nikt nie musi, ale mogą mnie tu szukać. Nielotny anioł to łakomy kąsek jeśli wiesz co mam na myśli. - zerknął na Maelone i uśmiechnął się zupełnie tak, jakby walka i ból sprawiały mu przyjemność, co mogło wydać się nieco dziwne. Tak, co najmniej dziwne.
Zablokowany

Wróć do „Rubidia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości