Księstwo Karnstein[Księstwo Karnstein] Polityka i obyczaje

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Sądziła, że delikatne odsunięcie twarzy było wystarczającym sygnałem, że jego dotyk nie jest już mile widziany. Gdy musnął ją palcem ponownie, Klivien lekko, lecz zdecydowanie odsunęła jego dłoń od swojego policzka.
Odpowiedź Aestara rozbawiła ją i całkiem sprowadziła na ziemię. Wyznawanie wprost, że jest nią tak poważnie zainteresowany było dla niej w oczywisty sposób nieautentyczne. Dopiero co się poznali. Owszem, mógł nabrać na nią ochoty, ale przecież nie da się kogoś pokochać od pierwszego spotkania. Klivien zbyt wiele w życiu przeszła, by wierzyć z tego typu bajeczki.
Z pobłażliwym uśmiechem, odpowiedziała mężczyźnie, opierając się wygodnie na krześle.
- Pisana? Wybacz, ale mam się za jedyną osobę uprawnioną do tego, by komuś oddać serce bądź nie. Wiadomość, że jest ktoś kto o tym z góry przesądza może by mnie nawet zaniepokoiła, gdybym była zdolna w to uwierzyć.
Zarzuciła szal na szyję, przykrywając ranę od oparzenia.
- Lepiej niech pan uwierzy, że nie jestem ową wybranką z którą powinien pan wiązać spełnienie swoich marzeń.
Nadal czuła się lekko podekscytowana i podniecona możliwościami, które roztaczał Aestar. Nie zamierzała z tej okazji skorzystać, ale samo uczucie, że komuś się podoba, było przyjemne. Rozbudził w niej kobiecość i nawet nie wiedząc, że to robi, Klivien delikatnie go kokietowała. Uśmiechem, spojrzeniami, ruchem palców, którymi poprawiała sukienkę.
Rozum był jej posłuszny, jej słowa także, ale jej serce biło szybciej, a miłe ciepło rozlewało się po jej ciele nieustannie pod wpływem bliskości diabła.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Kiedy tak stanowczo odjęła jego dłoń od swej twarzy nie protestował w żaden sposób, choć w oczach mężczyzny wyczytać można było coś jakby na kształt niezadowolenia i smutku? Ciężko było odczytać te emocje, choć z całą pewnością nie była to radość, ani żadne inne pozytywne uczucie. Poza tym nie było między nimi przecież mowy o miłości, wszak ani razu nie użył tego słowa w odniesieniu do niej i faktycznie, byłby głupcem oraz hipokrytą, gdyby po tak krótkim okresie czasu wyznał jej owe uczucie. Miłość potrzebowała czasu oraz tego, aby ją pielęgnowano, jeśli chciano żeby rozwinęła się niczym kwiat róży upajający potem swym pięknem i słodkim zapachem. Czym innym zupełnie było zauroczenie, czy nawet zakochanie - emocje będące czystym przejawem impulsywności w odczuwaniu afektu, zrodzone zwykle pod wpływem chwili. Więc czy faktycznie tak ciężko było jej uwierzyć w to, że mężczyzna poczytywał ją za atrakcyjną oraz interesującą na tyle, by nie mógł zacząć jej adorować w sposób tak intensywny?
Jej słowa w pierwszej chwili sprawiły, że na czole Aestara pojawił się głęboki mars, zaś chwilę później, kiedy kolejne słowa wampirzycy dobiegły uszu diabła, ten zacisnął usta w wąską kreskę i lekko zacisnął szczęki. To, co powiedziała, wyraźnie go dotknęło godząc wprost w jego serce i sądząc po minie, miał ochotę zapytać, czy to przez swój wampiryzm jest taka chłodna oraz bezlitosna jeśli chodzi o emocje. Powstrzymał się jednak przed tym, bardziej woląc zagrać na jej emocjach i sprawić, by odczuła poczucie winy za to, co właśnie powiedziała.
- Czy to, że wierzymy w coś kompletnie musi oznaczać, iż będziesz mną brutalnie ciskała o ziemię za każdym razem, gdy się uzewnętrzniam? Poza tym skąd możesz wiedzieć, że nie jesteś tą mnie pisaną? Przecież nie jesteś żadną wyrocznią ani wieszczką, więc skąd ta pewność w Twoim głosie?
Pytał patrząc jej w oczy z taką miną, jakby usilnie starał się opanować przybijający go smutek, który sama wywołała. Ba, na chwilę uciekł nawet spojrzeniem spuszczając go na blat stolika, zaraz jednak uniósł czarne niczym węgle oczy z powrotem na Klivien i rzekł z taką mocą oraz pewnością siebie w głosie, że nie jedną osobą mogłoby to wstrząsnąć.
- Jeszcze chwilę temu chciałaś, żebyśmy mówili do siebie po imieniu, a teraz, kiedy się przed Tobą otworzyłem, uciekasz przede mną starając się odepchnąć mnie jak najdalej od siebie.
W tembrze głosu znać również było oskarżycielską nutkę wyrzutu, który jedynie dodawał nieco dramaturgii oraz emocji do ich wymiany zdań.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Westchnęła i poprawiła włosy. Nachyliła się do niego bliżej, opierając łokcie o blat stolika.
- Przepraszam jeśli cię uraziłam - powiedziała bardziej miękkim, ciepłym głosem - Po prostu nie wierzę, by naprawdę zależało ci na poznaniu mnie bliżej inaczej niż w sensie fizycznym. Starasz się nadać naszej znajomości bardzo szybkie tempo. Nienaturalnie szybkie. Nic nas nie łączy i nic prawie o sobie nie wiemy, a już napomknąłeś, że mogłabym okazać się twoją wybranką, przeznaczoną przez los. Prawdopodobieństwo, że przypadkowo napotkana na ulicy kobieta okaże się tą jedyną jest tak nikłe, że nie rozumiem po co o tym mówisz.

Uśmiechnęła się do mężczyzny, ale jej jasne oczy były zamyślone i pełne rozwagi.
Czuła, że powinni zmienić temat. Nie chciała by się do niej zniechęcał i zrozumiał jej zachowanie jako swoją porażkę. Nie chciała by źle się poczuł. Starała się dać mu dość delikatnie do zrozumienia, że nie namówi ją na intymne zbliżenie, żadnymi, mniej lub bardziej udawanymi, argumentami o romantycznym zauroczeniu. Klivien po prostu nie wierzyła w takie sprawy. Lubiła nazywać te rzeczy ich prawdziwym imieniem. Dla niej było to zwykłe pożądanie. Instynkt i zachcianka, której nie zwykła ulegać.

Zgodnie z zamierzeniem Klivien nie czekając na odpowiedź towarzysza zagadnęła go na inny temat.
- Aestarze. Powiedz mi, czy zlecenia, które wykonujesz są objęte tajemnicą? Mógłbyś mi opowiedzieć o swoim ostatnim zadaniu? Czy posiadasz jakieś moralne granice, które nakazują ci odrzucać niektóre oferty?
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Aestar uśmiechnął się z jakimś takim spokojem i jakby melancholijnym wyrazem twarzy, na chwilę wbijając spojrzenie czarnych oczu w kielich z winem. Po chwili wniósł go do góry, by przytknąwszy doń pełne, idealnie wykrojone usta, pociągnąć zeń łyka burgundowego trunku.
- Czy gdyby każdy dzień mógł być Twoim ostatnim, to nie chciałabyś czerpać z niego jak najwięcej? Niewielu najemników dożywa czterdziestki, większość nie dożywa nawet trzydziestki, a mimo to każdy z nich jest taką samą istotą jak ty czy ja. Osobą czującą, potrzebującą ciepła, miłości, bliskości drugiej osoby i choćby namiastki stabilizacji. Nie mam tej pewności, że jesteś tą jedyną Klivien. Po prostu nauczyłem się kierować w życiu instynktem, a ten podpowiada mi, że jest w Tobie to "coś", co może stanowić źródło mojego szczęścia.
Na każde jej słowo, na każdy kolejny argument, diabeł miał kontrargument, który miał na celu postawienie go w jak najlepszym świetle i ukazanie jako tego dobrego, wrażliwego oraz pełnego uczuć mężczyznę spragnionego bliskości drugiej osoby. Chciał, aby wampirzyca dojrzała w nim osobę, którą tak naprawdę nigdy nie był i nie będzie. Pragnął za wszelką cenę skusić ją ową wizją, starannie wykreowaną iluzją, która zwodziła coraz bardziej z każdą kolejną chwilą. Oczywistym było, czemu oczywiście starał się zaprzeczyć, że jedyne na czym mu zależy to kontakt fizyczny w formie najbardziej wyuzdanej i pozbawionej moralnych ograniczeń, na jaką byłoby stać ich oboje. Póki co jednak musiał być bardzo cierpliwy i pokazać swej lubującej krew towarzyszce, że jest dokładnie na odwrót, a do tego musiał uśpić jej czujność oraz przekonać do swych racji. Miał nadzieję, że kolejne zadane przez nią pytanie, czy też raczej odpowiedź na nie udzielona, pozwolą mu zdobyć kolejny punkt, który postawi go nieco bliżej zwycięstwa w tej drobnej batalii dwóch osobowości.
- Cóż, oczywiście, że są pewne ograniczenia. Nie jestem mordercą, toteż nie zabijam na zlecenie jak byle obwieś. Oczywiście, zdarzało mu się dawać nauczkę pewnym osobnikom na przykład odcinając im dłoń lub rękę w pojedynku, lecz zawsze była to kara, na przykład za gwałt lub zabójstwo innej osoby. Zazwyczaj najmuję się jako prywatny ochroniarz lub strażnik karawan. Bardzo rzadko, co było zresztą moim ostatnim zleceniem, podjąłem się bycia zastępcą w pojedynku dwóch szlachciców, czyli nota bene walczyłem za szlachetkę, który nie umiał nawet trzymać miecza w dłoni, przeciw takiemu najemnikowi jak ja. Niestety, trochę za późno powiedziano mi, że pojedynek jest na śmierć i życie. Zrywając umowę z tamtym mężczyzną podpisałbym wyrok na siebie, więc musiałem zabić przeciwnika...
W tym momencie Aes spuścił wzrok w dół, a na jego twarzy pojawił się wyraz smutku oraz żalu. Wyglądało to tak, jakby owo wydarzenie dość mocnym piętnem odcisnęło się na jego psychice i nie dawało mu spokoju, powodując kolejne, niesłabnące wyrzuty sumienia. Tak, w tym momencie jak najbardziej potrzebował czułości oraz wsparcia ze strony Klivien. I jak dobrze, że cała bajeczka była wyssana z palca od początku aż do końca...
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Im dalej brnął w swoją rolę tym mniej podobał się Klivien. Wcale nie wyglądał na niewiniątko, które udawał. A nawet jeśli częściowo uwierzyła w te bajeczkę, to taki idealnie piękny i wydelikatniony mężczyzna ją nie pociągał. Wolała bardziej zdecydowanych mężczyzn z zasadami moralnymi, ale bez rozczulania się nad sobą.
Nie potrafiła też uwierzyć, że takie bóstwo akurat w niej zobaczyło coś wyjątkowego, gdy mogło mieć każdą ślicznotkę w okolicy. Klivien czuła się wyjątkowa i wartościowa, ale miała świadomość, że tego nie da się wyczytać z jej twarzy i by to piękno dostrzec trzeba ją dłużej znać.
Nie odpowiadała długo, patrząc w drugi kąt sali aż w końcu się odezwała bezbarwnym głosem.
- Nie powinno się decydować o czyjejś śmierci. Nikt nie ma do tego prawa. Nikt nie wie jak wiele złego uczyni zadając śmierć. Ludzie... maja rodziny. A nawet jeśli jeszcze ich nie maja, to często i tak jest ktoś kto kocha. I zostanie opuszczony...
Jej słowa brzmiały jak bredzenie bez sensu, ale w istocie były strzępami jej autentycznych przeżyć z przeszłości. Piętnem tragedii, która odebrała jej jedyną bliską osobę. Ostatni sens życia i ostatnią nadzieję. A zamordował ją właśnie najemnik.
Bezwiednie zacisnęła palce na kielichu. Nie patrzyła na Aestara. Zamknęła wolno powieki. Czas dla niej spowolnił się i stanął w miejscu. W uszach szumiała krew. Poczuła, że jest głodna, ale ignorowała głód krwi. Silniejsze tęsknoty się w niej odzywały, ale nie dostrzegała w swoim rozmówcy kogoś zdolnego by je wypełnić.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Ciężko było nie zauważyć, że jego gierka nie przynosi żadnych wymiernych skutków, a na dodatek zaczyna prowadzić go coraz dalej od celu, miast do niego przybliżać. Klivien zdecydowanie była jego największym jak dotąd wyzwaniem, więc tym bardziej nie zamierzał odpuszczać, choć w gruncie rzeczy nie odpuścił jak dotąd żadnej kobiecie i każda, jaką próbował uwieść, ostatecznie lądowała z nim w łożnicy. Ciekaw był więc, czy i tym razem uda mu się zdobyć duszę kobiety, w tym wypadku bardzo wyjątkowej. Zwłaszcza, że nie miał absolutnie żadnej pewności co do tego, czy aby ona ją posiada.
Opróżniwszy kielich do cna zorientował się, że zamówiona przez nich butelka jest już pusta. Atmosfera nieco się popsuła, stała się bowiem gorzka i ciężka, a tego Aestar zdzierżyć nie mógł. Dlatego też gestem wezwać chciał dziewkę służebną, lecz do karczmy napłynęło nieco gości, a co za tym idzie wraz ze zwiększającym się tłokiem, było więcej pracy. Nie czekając więc, wojownik wstał ze swego miejsca i mruknął do towarzyszki.
- Pójdę po jeszcze jedną butelkę.
To rzekłszy ruszył w stronę kontuaru, zabierając szklany pojemnik ze sobą, coby karczmarz miał pewność co do wina, jakie ma mu dać. Wszystko przebiegało w zasadzie normalnie, czyli w nudny sposób. Aż do momentu, w którym demon wracając do stolika przypadkiem nie potrącił krzesła jakiegoś innego mężczyzny, najwyraźniej najemnika sądząc po odzieniu i broni, który właśnie robiąc zakład podczas gry w karty rozsypał pieniądze po stoliku, te zaś potoczyły się po ziemi na wszystkie strony. Szybka wymiana zdań, gniewne spojrzenia, kilka przekleństw po obu stronach - tyle wystarczyło, by wybuchła awantura. Błysnęły dwa noże, Aes wykonał unik przed pięścią przeciwnika tylko po to, by jeden z dwóch ciosów dosięgnął jego boku przebijając się przez warstwę skóry oraz mięśni, wchodząc między żebra i niemal sięgając płuca. Jakaś dziewka pisnęła na widok krwi, ktoś inny przeklął, a najemnicy jak to oni, zaczęli zgarniać co ich, by jak najszybciej opuścić karczmę. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Aestar samodzielnie wyrwał z boku nóż, a następnie wstał na nogi z żądzą mordu wypisaną na twarzy.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Kiedy Aestar poszedł po butelkę postanowiła, że wystarczająco długo się już nasiedziała i zamierzała się pożegnać i wyjść, jak tylko mężczyzna wróci. Wstała od stołu. Wyjęła z torby złożony, szary płaszcz z kapturem, zarzuciła go sobie na ramiona i zawiązała pod szyją.
Wyszła mu na spotkanie, gdy wracał z winem i właśnie wtedy stałą się świadkiem awantury.
Zdarzenie przyjęła dość obojętnie. Widywała takich wiele. O siebie się nie obawiała, a jej nowy znajomy powinien sobie poradzić z tą sytuacją, jeśli prawdą było to co mówił o sobie. Z zaciekawieniem obserwowała jego reakcje, słowa i czyny. Zdawała sobie sprawę z tego, że dopiero w takim nagłym przypadku, pokaże swoją najprawdziwszą twarz. Teraz nie miał czasu myśleć o wywieraniu wrażenia. Musiał działać szybko.
Delikatnie się uśmiechnęła, gdy usłyszała jak agresywnie odpowiada na zaczepki. Na pewno nie był kimś kto daje sobie w kaszę dmuchać. Z drugiej strony raczej nie umiał zachować wyższości i opanowania wobec ludzi pokroju najemników.
"Coż... w końcu sam jest najemnikiem" pomyślała sobie ze spokojem czekając na zakończenie sporu.

Tymczasem konflikt zrobił się naprawdę ostry. W ruch poszła broń. Klivien się cofnęła. Nie ze strachu, lecz, by nie być popchniętą czy zachlapaną krwią. Drgnęła, gdy ostrze przebiło ciało Aestara. Poczuła nieprzyjemne zimno. Do jej nozdrzy dotarła woń świeżej krwi. Poczuła niemalże jej smak w ustach.
Głód i żądza sprawiły, że oczy Klivien zrobiły się ciemniejsze, głębsze i lekko hipnotyzujące. Przełknęła ślinę i zaczęła nerwowo splatać drżące palce. Miała ochotę rzucić się na rannego i wbić usta w rozciętą skórę. Jednocześnie czuła cień bólu, który odczuwał on. Współczuła mu i szczerze chciała pomóc. Ale jeszcze nie teraz...
Pojedynek był jego sprawą. Musiał to z tamtym wyjaśnić jak mężczyzna z mężczyzną. Tego rodzaju bójki to nie miejsce dla kobiety.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Wszystko to było tak cudownie i wspaniale zaplanowane, że gdyby mógł, w tej chwili wybuchłby triumfalnym śmiechem, zwłaszcza na widok reakcji Klivien na całe zajście. Niby przypadkowe uderzenie krzesła, by sprowokować zajście. Potem parę wyjątkowo celowych i ostrych słów, by podgrzać atmosferę. Potem wystarczyło jedynie poczekać, który z jego towarzyszy bardziej straci nad sobą kontrolę w obliczu obelżywego potraktowania ich kompana i zdawałoby się lidera. O swoje życie się nie obawiał, bowiem mężczyźni nie tylko nie byli w stanie żadnym sposobem mu zagrozić, lecz przede wszystkim jego regeneracja była gwarantem sukcesu. Wciąż jednak musiał zrobić jeszcze kilka rzeczy, by cały plan przyniósł choć część pożądanych owoców, jakie zakładał otrzymać.
Szybkie, precyzyjne, płaskie cięcie wystarczyło, by rozchlastać gardło stojącego przed nim dryblasa, który charcząc padł na ziemię trzymając się za rozciętą grdykę obficie brocząc krwią, która natychmiast uformowała wokół niego stale rosnącą kałużę. Drugi z mężczyzn również nie miał szczęścia, gdy Aestar pociągnął cięcie dalej i zwinnie manewrując nadgarstkiem obrócił ostrze sztychem ku powale, po czym krótkim, szybkim cięciem wbił mu je w podbródek. Sztylet przybił mu język do podniebienia, przeszedł przez kość i sięgnął mózgu uśmiercając go na miejscu. I choć został w wyniku tej akcji pozbawiony broni, to widok dwóch martwych kompanów zabitych w dosłownie kilkanaście uderzeń serca wystarczyło, żeby pozostała trójka wybiegła niemal sprintem z karczmy, która zaczęła się wyludniać. Zapewne ktoś znajdzie patrol straży miejskiej i go tu przyśle mówiąc o rzezi, a diabłowi nie w smak była posiadówka w miejskich lochach, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak bardzo cięty był na niego władca tego miejsca. Dlatego też chciał wyjść stąd jak najszybciej i zabrać przy okazji ze sobą Klivien. Odwrócił się więc ku wampirzycy w nadziei, że wciąż jest przy stoliku...
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Patrzyła do momentu gdy nóż Aestara wbił się w głowę drugiej ofiary. Tyle jej wystarczyło by docenić jego zdolności i było na tyle nieprzyjemne, że nie chciała dłużej tego oglądać. Odwróciła głowę i odczekała aż odgłosy walki ucichną. Skrzywiła wargi lekko. Jej zdaniem można było w tej sytuacji uniknąć rzezi.
Zapach krwi był nie do zniesienia. Żądza doprowadzała ją już na skraj świadomości. Kurczowo trzymając się oparcia krzesła, podeszła do trupa z rozpłatanym gardłem. Miała ochotę zanurzyć całą twarz w jego otwartej szyi, ale ostatkami przytomności sięgnęła po kielich. Złapała denata za włosy i podniosła mu głowę. Postawiła naczynie pod cieknącą stróżkę krwi i napełniła je, a następnie wypiła duszkiem. Oblizała dokładnie wargi i przetarła je palcami, żeby nie pozostały na nich krwiste ślady.
Poczuła, się silniejsza i opanowana. Wstała i odstawiła kielich, po czym spojrzała na Aestara. Miał rozciętą koszulę i krwawił, ale nie wyglądał na kogoś mającego zaraz zemdleć. Najwidoczniej rana nie była groźna, chociaż mogła się taką stać, jeśli nie zostanie w porę opatrzona.
Także pomyślała o możliwych nieprzyjemnych konsekwencjach całego zajścia.
- Chodźmy stąd - rzuciła krótko, bo inne słowa uznała za zbędne.
Wyszła przed karczmę i rozejrzała się krótko po ulicy. Nie miała pojęcia w którą stronę się udać, więc zaczekała aż Aester znajdzie się obok niej. Ponownie zmierzyła go wzrokiem.
- Trzymasz się? Dasz radę sam iść? - spytała z troską w głosie - Musimy się gdzieś zaszyć, a potem znajdę aptekę i przyniosę ci opatrunki.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Spodziewał się raczej tego, że wygłodniała wampirzyca rzuci się na niego z zamiarem ukąszenia go i ciekaw był, jakby zareagowała przyjmując jego krew. Był wszak diabłem, a przynajmniej w połowie, więc jego krew niemalże w niczym poza kolorem nie przypominała tej należącej do ludzi. Mimo to ciekawym zjawiskiem było obserwowanie to, w jak gwałtowny sposób ta z pozoru spokojna, niemalże melancholijna i eteryczna kobieta zaspokaja swój głód. Miał nadzieję, że rzucając się na niego pozwoli mu chociaż doprowadzić do zbliżenia, w którym to on byłby górą i pokazał jej, iż nie jest byle kim. Musiało mu jednak wystarczyć póki co to, czego już dokonał.
Rana zasklepiła się bardzo szybko i teraz jego jasną skórę oraz koszulę pokrywała lepka, ciepła krew, która powoli krzepła. Niespiesznie wojownik odszedł od kaźni, by zabrać swój miecz, a następnie podążył za Klivien, by za jej przykładem opuścić karczmę. Z niemal zapartym tchem wyczekiwał jej reakcji ciekaw tego, jak się zachowa. Najwyraźniej jednak kielich krwi wystarczył jego towarzyszce do tego, żeby przeszła jej jakakolwiek na niego ochota. Cóż, nie szło mu z nią tak gładko jak się spodziewał, lecz dzięki temu jego apetyt rósł z sekundy na sekundę, przeistaczając się z wolna w coś na kształt obsesji.
- Chyba dam radę...
Odpowiedział podchodząc do niej niespiesznym krokiem, starając się przyjąć na twarz raczej pozbawioną emocji maskę, która mogłaby być poczytywana za próbę opanowania bólu. Zaraz też wsunął ostrożnie palce pod materię koszuli, jak gdyby chcąc zbadać zranienie. Tak naprawdę jednak Aestar pokrył opuszki swych palców krwią i przesunąwszy nimi po pełnych, idealnie wykrojonych ustach pokrył je posoką tylko po to, żeby w kolejnym momencie złożyć na ustach wampirzycy namiętny pocałunek ciekaw, czy też rozbudzi w niej tym samym jakieś pożądanie, któremu w końcu da upust.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Nie zdołał dosięgnąć jej warg. Dziewczyna była obdarzona nadnaturalnym refleksem. Jej zmysły pozwoliły jej przewidzieć ruch mężczyzny. Cofnęła twarz i popatrzyła na niego jasnymi, szaro-błękitnymi oczami pełnymi niedowierzania i lekkiego niezadowolenia. Nie była oburzona, ale zdecydowanie nie życzyła sobie być tak potraktowana. Dostrzegła i wyczuła krew na jego wargach. Miała ochotę ją zlizać, ale jej ochota wiązała się wyłącznie z krwią, nie z osobą Aestara, dlatego zacisnęła zęby i zrobiła kilka kroków do tyłu.
- To była prowokacja - zauważyła nieco ostrzegawczym tonem - skoro masz ochotę na całowanie, mniemam, że nie jesteś umierający - dodała.
Nałożyła kaptur płaszcza i zeszła po schodkach na ulicę. Odwróciła się i popatrzyła na niego z lekkim żalem, który pobrzmiewał też w jej głosie.
- Powiedz mi jedną rzecz zanim się rozstaniemy... Naprawdę sam fizyczny akt pocałunku jest istotniejszy od tego by osoba, z którą łączysz wargi naprawdę szczerze i gorąco cię pragnęła?
W oczach Klivien przez tą małą chwilę był wyrzut i smutek. Wyglądała, jakby ją zawiódł. Jakby chciała mu dać o wiele więcej a on tym wzgardził, bo wolał szybką i łatwą przyjemność.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Jego refleks, wyćwiczony podczas niezliczonej ilości walk oraz pojedynków też był niczego sobie i być może w swej bucie mógłby z nią rywalizować pod tym kątem. Nie zrobił tego jednak w tejże chwili, albowiem inaczej pocałunek jakim chciał ja obdarować nosiłby ślady nachalnego przymusu, który zdecydowanie zniweczyłby wszystkie jego dotychczasowe zabiegi tak samo, jak kolejne, jakie podejmowałby względem wampirzycy, by zdobyć jej serce oraz duszę. Wytrzymał więc ze spokojem spojrzenie jakie mu posłała, a następnie na jej oczach niespiesznie oblizał wargi z krzepnącej na nich posoki. Nie trzeba było zostawać lub być wampirem, żeby lubić smak oraz zapach krwi. Nie spożywał jej jednak w takich ilościach co jasnowłosa towarzyszka, dla której stanowiła ona podstawę diety.
Słysząc jej zarzut, z delikatnym uśmiechem na ustach diabeł bez pośpiechu uniósł koszulę w górę, odsłaniając tym samym idealnie wyrzeźbiony brzuch oraz mięśnie widoczne na żebrach. Czego jednak brakowało na tym obrazku, to rany w miejscu, gdzie skóra nosiła ślady karminowej, rozmazanej na niej posoki.
- Jak widać mam się doskonale.
Odpowiedział jakby nieco obojętnym tonem, by w następnej chwili puścić koszulę pozwalając jej tym samym opaść w dół. Ciekaw był, jak zareaguje na fakt, iż rana, która dla większości okazałaby się śmiertelną, po prostu nie istniała, choć były ku temu jednoznaczne, niepodważalne świadectwa, jak chociażby posoka barwiąca bok mężczyzny. Aestar podążył za nią, lecz nie zszedł w dół po schodach widząc, że najwyraźniej nie życzy sobie jego towarzystwa. Z ich szczytu więc, patrząc na Klivien czarnymi jak smoła oczyma, odpowiedział na jej pytanie zgodnie z prawdą.
- Nie, nie jest.
Najwyraźniej źle to wszystko rozegrał, a to co brał za przyzwolenie oraz obietnicę czegoś więcej, okazało się być jedynie objawem emocjonalnej zmienności i niestabilności wampirzycy, która była równie zmienna co wiatr, dając mu naprzemiennie różne, mylące znaki.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Na chwilę spuściła wzrok na pięknie wyrzeźbiony brzuch mężczyzny. Ciało miał zdrowe, chociaż wyraźnie było widać gdzie odniósł ranę. Klivien odczuła ulgę. Wróciła spojrzeniem do oczu Aestara. Wyglądał na osobę w pełni sił, ale wiedziała już, że nie jest zwykłym człowiekiem. Musiał posiadać jakieś skrywane moce lub wrodzone umiejętności, które zapewniały jego ciału szybką regenerację. Po tym świecie chodziło wiele stworzeń zdolnych do podobnych wyczynów, więc dla Klivien nie było to sensacją. Uznała, że gdyby zechciał jej więcej o sobie powiedzieć to by to uczynił prędzej czy później. Uczyniłby... gdyby mieli się jeszcze widywać, ale nie widziała ku temu powodu od kiedy zrozumiała, że mężczyźnie chodziło tylko o przelotną rozkosz z nieznajomą, która akurat wpadła mu w oko.

Jego odpowiedź była oczywista. Każdy mężczyzna by takiej udzielił, niezależnie czy szczerze tak czuł czy nie. Było jasne, że kobieta takiej oczekuje, dlatego dla Klivien nie miało znaczenia co Aestar odpowie. Pokiwała lekko głową.
- Dziękuję za wspólny wieczór - powiedziała spokojnym, bezbarwnym głosem.
Odwróciła się, by po chwili zniknąć między domami. Nie przyszło jej do głowy żadne stosowne pożegnanie. "Żegnaj" byłoby zbyt dramatyczne. "Do widzenia" być może niezgodne z prawdą. Nie sądziła, że go jeszcze spotka i nie zamierzała do tego dążyć.

Czuła w sobie pustkę. Potrzebowała bliskości, ale samotność zdążyła już stać się jej wierną, znaną towarzyszką. Nie czuła prawie nic. Szła ulicą spoglądając obojętnie na przesuwające się jej przed oczami obrazy miasta, zalanego szarością zbliżającego się świtu. Wróciła myślami do Medarda.
"Jest silny i stabilny. To na pewno dobry władca, ale zbyt mało w nim subtelności i wyobraźni, by pojąć kobiece serce"
Stanęła w bramie miasta, patrząc na gościniec i pomyślała o Aesterze.
"Młody, zdolny, emocjonalny... ale cwany i płytki"
Westchnęła i poczuła ucisk w sercu. Marzyła o kimś kto byłby tak dojrzały jak Medard i tak namiętny jak Aestar.
Na razie takiego nie spotkała. Przed nią rozciągał się widok trawiastej równiny poprzecinanej pasmami lasu. Wypowiedziała w myślach imię swojego wierzchowca i Mergot zjawił się razem z poranną mgłą. Potrząsnął szyją rozsypując srebrzystą grzywę. Parsknął przyjaźnie i wywołał prawdziwie czuły uśmiech na wargach Klivien. Dotknęła szarej sierści konia z przyjemnością.
- Tak, wiem... ty byłeś ze mną zawsze. Dziękuję - szepnęła i pocałowała wierzchowca w nos.
Ruszyła przed siebie bez celu a koń postępował za nią nie prowadzony w żaden sposób.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Nie zatrzymywał, nie tłumaczył, nie odpowiadał. Nie ważne co by nie powiedział, wampirzyca i tak zinterpretowałaby to na swój sposób. Nie było więc sensu pogrążać się jeszcze bardziej, a jedynym honorowym rozwiązaniem było pogodzenie się z porażką oraz zaleczenie urażonej, męskiej dumy. Nadchodził świt i stanie w tym miejscu nie miało najmniejszego sensu, choć było tutaj wciąż jeszcze cholernie pusto. Musiał się zdrzemnąć, przeanalizować całą sytuację i wyciągnąć wnioski, by więcej nie popełniać tak karygodnych błędów.
Kiedy Klivien wsiadła na grzbiet swego konia, nad jej głową z głośnym szelestem powietrza przeleciała jakaś dwumetrowa postać, której najbardziej rzucającym się w oczy elementem były wielkie, nietoperze skrzydła. Choć nie mogła tego wiedzieć, był to Aestar, który powróciwszy do naturalnej postaci wzbił się w powietrze kierując do miejsca spoczynku znajdującego się poza murami miasta.

Ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości