Księstwo Karnstein[Księstwo Karnstein] Polityka i obyczaje

Miasta Karnsteinu są istnym kotłem, do którego wrzucono wielość nacji i upodobań architektonicznych. Wystawne domy w kolorach purpury i złota sąsiadują tutaj z dzielnicami, w których budowle mają być przede wszystkim funkcjonalne. Proste domy ułożone wśród wąskich, równoległych uliczek, wyłożonych kamieniami, zamieszkiwane są głównie przez mroczne elfy, dla których przepych jest zbędny. Po przeciwnej stronie są budowle, które zaskakują dbałością o szczegóły. Kolumny z głowicami przedstawiającymi sceny z legend.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Klivien uśmiechnęła się do człowieka, którego nadal nie znała z imienia. Był to bardzo powściągliwy uśmiech, ale dość ciepły i zachęcający.
- Z przyjemnością przyjmuję zaproszenie - odpowiedziała prosto, ale uprzejmie.
Mimo, że pochodziła z plebsu, przez lata nabrała elegancji i godności, zachowując przy tym zwyczajna naturalność. Było to doprawdy urzekające połączenie u kobiety. Zachowywała się cicho, spokojnie i melancholijnie. Grzecznie i miło, ale konsekwentnie. Przy niewybrednym słownictwie Medarda, mogła prędzej niż on uchodzić za wysoko urodzoną osobę.

Obróciła się twarzą do wampira i niezmiennie stonowanym, miękkim głosem skierowała do niego szczere słowa.
- Medardzie jesteś dla mnie osobą niespójną wewnętrznie. Trudno mi zając wobec ciebie jednoznaczne stanowisko, bo wzbudzasz we mnie sprzeczne odczucia. W twoim towarzystwie mam wrażenie, że na niczym ci nie zależy, a jednak twoje słowa mówią co innego. Wobec tych samych osób, w tej samej sytuacji, używasz zarówno zwrotów grzecznych, jak i zaczerpniętych z języka pospólstwa. Czasami twoja mowa jest rozwlekła, ale pusta. Do tego jesteś zarozumiały i arogancki. Wydaje ci się, że należy ci się szacunek z tytułu zajmowanej pozycji, ale chcę byś wiedział, że dla mnie pozycja nie ma żadnego znaczenia przy ocenie osoby. Źle się czuję przy tobie i obawiam się, że nigdy nie poczuję się tobie bliska.
Kiedy skończyła mówić oddaliła się i stanęła nieco za ramieniem nieznajomego, jakby dając mu do zrozumienia, że jest gotowa się z nim oddalić.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Po wcześniejszym braku jakiejkolwiek reakcji ze strony wampirzycy na jego zakusy, ten uśmiech jawił mu się jako znak, iż chyba jednak nie wszystko stracone, a co za tym idzie odruchowo odpowiedział na jej gest dokładnie takim samym, zachęcającym uśmiechem jak jej własny. Aestar nie przejmował się zbytnio salonowymi konwenansami, przez co często wzbudzał w innych zaciekawienie lub oburzenie, gdy znajdował się w towarzystwie ludzi "wyższych sfer". Jednakowoż bycie w centrum zainteresowania było dokładnie tym, czego pragnął, więc bardzo rzadko uciekał się do zachowania pełnego godności, przedkładając swój własny, luźny styl bycia ponad nie. To właśnie naturalność wtedy przez niego przemawiała, naturalność z piekła rodem.
- Bardzo mnie to cieszy.
Odpowiedział jedynie, gdyż na więcej słów nie starczyło mu już czasu z uwagi na fakt, iż Klivien postanowiła rozmówić się również ze swym przewodnikiem. Im dłużej jej słuchał, tym większe było nie tylko zaskoczenie, lecz również zdziwienie na jego twarzy, a obie brwi diabła wędrowały coraz wyżej tak samo, jak lewy kącik ust, gdy na jego ustach pojawił się pełen rozbawienia, nieco łobuzerski uśmieszek. Tak, zdecydowanie nie spodziewał się tak stanowczej i jednocześnie kulturalnej, ale sprowadzającej prosto na ziemię odpowiedzi, którą kompletnie musiała zdeprymować Medarda. Władca czy nie, wystarczyła dosłownie chwila, by w jego mniemaniu kobieta kompletnie pognębiła swego rozmówcę i jedynie wysiłkiem woli powstrzymał się przed wybuchnięciem śmiechem na całe gardło. Musiał się również powstrzymać przed jakimkolwiek przytykiem, toteż na pożegnanie zwrócił się do księcia w dość oficjalny, acz niepozostawiający żadnych złudzeń co do ich odejścia sposób.
- Miło było mi poznać władcę tej krainy w tak niecodziennych okolicznościach. Życzę miłego wieczoru.
To powiedziawszy puścił Medardowi "oczko" i delikatnie objąwszy Klivien w pasie ruszył niespiesznym krokiem w stronę przeciwną do stojącego wampira, z zamiarem udania się w jakąś znacznie bardziej przystającą do spaceru we dwoje okolicę.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Czego jak czego, ale takiej reakcji Klivien Medard nie mógł się spodziewać. Na swej drodze spotkał wiele osób, ale nikt nie potraktował go tak dosadnie, przyrównując niemalże do owego żula, nad którego przyszłymi losami jeszcze przed pojawieniem się tego diabła oboje tak ochoczo rozprawiali. Widać było, że zauroczona lub omamiona czarami piekielnika dziewczyna nie jest w stanie odróżnić ewidentnych rzeczy: rzeczywistości, w jakiej się znaleźli od na poły magicznego oddziaływania czarciego pomiotu na ludzkie istnienia. Wyraźna nuta człowieczeństwa wybiła się na wierzch w jej osobowości, co od razu wykorzystał przybysz z piekła rodem. Sęk w tym, że ani trochę nie było w niej postrzegania magicznych zdolności takimi, jakie naprawdę były - pod tym względem można by było porównać jej stan do niezapisanej stronicy kroniki czy innego latopisu. "Niespójny wewnętrznie" brzmiało praktycznie jak "szalony", "opętany", "owładnięty nieznaną siłą" - cóż, być może właśnie opętanie przez diabła było tym, czego tak pragnęła...
Medard odpowiedział równie spokojnym, szczerym głosem, jednak tak, by piekielnik nie mógł domyśleć się ani głębszego kontekstu, ani ukrytego przesłania:
- Pamiętaj, pozory nierzadko mylą. To, co z zewnątrz może i przypomina ci człowieka, życie, które bezpowrotnie utraciłaś, tak naprawdę jest obłudnym szatanem czyhającym na zwiedzione impulsem stworzenia.Wiem, że brzydzisz się magią, jednak za nic nie mogę dociec, dlaczego bez walki oddajesz się temu piekielnikowi? Przecież widzisz go pierwszy raz w życiu, opanuj się.
Następnie, widząc szyderczy uśmieszek na tłumiącej śmiech twarzy przybysza, odpowiedział żartownisiowi:
- Miłe są Złego początki, ale koniec żałosny. Uważasz, że ujdzie ci to płazem, to się grubo mylisz. Twoje sztuczki nie robią na mnie żadnego wrażenia. Do zobaczenia wkrótce, prędzej niż myślisz.
Nie czekając na reakcję biesa, Medard powoli oddalał się w przeciwnym kierunku. Czarne ptaszysko siedziało na gzymsie jednego z okalających podwórze budynków i bacznie obserwowało poczynania lowelasa. Pod domem zajmowanym przez pijaka bijącego dzieci rozstawiono umyślnych gotowych do działania na każdy sygnał.
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Nie miała ochoty dłużej udzielać się w rozmowie. Myślała tylko o tym, by rozdzielić ich dwóch i znaleźć się w przytulniejszym miejscu. Być może Medard miał wiele racji doszukując się w jej zachowaniu tęsknoty za życiem. Faktycznie, ludzkie emocje i pragnienia miały wciąż dominujące znaczenie w jej egzystencji. Po raz ostatni przed odejściem obejrzała się na wampira i pomyślała, że najbardziej ze wszystkiego brakowało jej w nim ciepła.
Odsunęła się od ramienia, którym próbował ją objąć diabeł.Nie czuła od niego żadnej magii, o której wspomniał Medard, a na magie była silnie wyczulona. Uznała więc, że von Karnstein zwyczajnie tłumaczy sobie swoją porażkę diabelskimi rzekomo mocami osobnika, który przejął jego towarzyszkę. Sprawienie przykrości i zawodu wampirowi nie sprawiło jej przyjemności. Była wręcz zasmucona, ale odczuła ulgę, kiedy tylko zniknął im z oczu.
Idąc obok nieznajomego po raz kolejny poprawiła szal okręcony wokół jej szyi. Nawet mu się nie przyglądała specjalnie. Nie uśmiechała się. Oczy miała utkwione w bruk przed sobą.
- Czy mogłabym poznać pańskie imię? - zapytała wreszcie pół-szeptem - Jestem Klivien, proszę... mów mi po imieniu.
Nie obawiała się samotnego spaceru po nocy z nieznajomym. Nie łatwo jest zabić wampira, zresztą przestała bać się śmierci jakiś czas temu. Nie była też speszona ani jego urodą, ani zamiarami. Wczuwała się w atmosferę nocy, która wydawała jej się nostalgiczna. Nawet nieszczególnie interesowała ją tożsamość towarzysza. Po prostu miło było, że ktoś idzie obok.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Groźby Medarda nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia tak samo, jak nieudolna próba wskazania jego rozmówczyni, jaka jest jego prawdziwa natura. Chociaż był lekkoduchem i nie przejmował się większością spraw, to w tym wypadku górę zdecydowanie brało zaufanie pokładane we własne możliwości. Zresztą, najpewniej nie zabawi w tym miejscu na tyle dużo czasu, by jego ewentualna scysja z księciem miała przybrać obroty, które doprowadziłyby do nieuniknionego starcia między nimi.

Póki co postanowił skorzystać z towarzystwa nowo poznanej kobiety oraz faktu, że nareszcie mogli pozostać sami, bez karcącego spojrzenia jej wampirzego przewodnika. Nie powstrzymywał jej przed odsunięciem się od niego, wszak nie każda kobieta poczytywała tego rodzaju frywolny gest za pożądany, a pierwsze wrażenie było bardzo ważne. Zrażanie kobiety do siebie już na samym początku z pewnością nie było żadnego rodzaju ułatwieniem, a pierwszej "ofierze", czy też trafniej byłoby rzec "zdobyczy" na tej płaszczyźnie należało poświęcić jak najwięcej względów z uwagi właśnie na szacunek oraz zaszczytny tytuł pierwszej, której miała mu ulec. Miała, bowiem Aes nie dopuszczał do myśli porażki i było to ponad jego pojmowanie, ażeby tak egzotyczny kąsek jak Klivien miał mu się wymknąć z rąk.
- Ależ oczywiście.
Odpowiedział całkowicie naturalnym głosem przenosząc swe spojrzenie na blondynkę.
- Aestar.
Przedstawił się jej samym imieniem, a w zasadzie jednym z trzech jakie posiadał. Zabijać jej nie miał powodu, w końcu jakiż by miał pożytek i zabawę z martwej wampirzycy? I nie ważne jak ciężko było zabić krwiopijcę, odrąbane kończyny jednakowo działały na każdą istotę, zwłaszcza gdy z karku spadała głowa. Dywagowanie jednak nad szatkowaniem drugiej osoby nijak nie przystawało do miłej, przyjemnej atmosfery ich spaceru, a chcąc nawiązać jakąś nić porozumienia oraz lepiej poznać swą rozmówczynię, diabeł zapytał.
- Dawno zostałaś przemieniona w wampira? Przyznam szczerze, że intryguje mnie ten fakt, bowiem nigdy dotąd nie spotkałem żadnego, zwłaszcza tak ładnego jak ty.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Uśmiechnęła się pod nosem, nie podnosząc wzroku z ulicy pod swoimi stopami.
- Chcąc powiedzieć kobiecie komplement powinno się ja określić jako piękną, a nie ładną - powiedziała takim tonem, jakby to nie jej dotyczyło i chciała mu tylko życzliwie doradzić.
- Jakie to ma znaczenie, czy przemieniono mnie rok temu, czy sto? Naprawdę interesuje cię data, czy raczej chodzi o to, by się czegoś o mnie dowiedzieć bardziej osobistego? Dlaczego nie zapytasz wprost o to co naprawdę cię ciekawi?
Popatrzyła na niego tym razem. Była ciekawa jego reakcji. Lubiła ściągać ludziom maski za którymi często się chowają.
Kiedy mijali jakiś lokal skąd dobiegała spokojna muzyka i nie słychać było pijackich wrzasków weszła po schodkach i pociągnęła za klamkę otwierając drzwi.
- Masz coś przeciwko? - zapytała krótko, ale nie spodziewając się sprzeciwu. Po chwili byli już w pogrążonej w półmroku tawernie gdzie jakiś bard snuł swoje balladki dla nielicznych gości rozsianych po stolikach i sofach. Przechodząca dziewka karczemna posłała im pytające spojrzenie oczekując zamówienia,
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Jej bezpośredniość, po tym co zaprezentowała podczas rozmowy z Medardem kiedy zmieszała go z błotem jak byle przedstawiciela plebsu, tym razem nie zrobiła na nim żadnego wrażenia i jej słowa przyjął z godną podziwu cierpliwością oraz spokojem, nie dając po sobie poznać, jak bardzo go one rozbawiły.
- Moja droga. Gdybym chciał powiedzieć, że przy Tobie tęcza traci kolory, to niewątpliwie użyłbym tego lub jednego z wielu równie adekwatnych porównań.
Odparł posyłając wampirzycy pełen nonszalancji krzywy uśmieszek. Już teraz wiedział, że jeśli będzie chciał ją uwieść, to będzie musiał się niewiarygodnie mocno postarać. Czy była warta takiego wyzwania oraz poświęcania jej czasu? Możliwe, lecz nie był tego w stanie określić już teraz. Niewątpliwie kobieta miała w sobie coś, czego słowami ująć oraz wyrazić się nie dało, choć bardzo skrzętnie starała się tę iskrę w sobie stłumić i nie wiedział, czy robi to całkowicie świadomie, czy też jest to efekt działania całkowicie podświadomego. W każdym bądź razie nie zamierzał dać Klivien przyjemności z zamknięcia sobie ust kilkoma ripostami i wprawienia go tym samym w stan zakłopotania, bowiem w jego przypadku nie było to możliwe, co chciał jej udowodnić.
- Ciężko zapytać o coś sensownego kobietę, której się nie zna, a wychodzenie od pytania, czy masz mężczyznę, jest raczej głupawe. Poza tym naprawdę fascynuje mnie ta wampirza część Ciebie i chciałbym się czegoś o niej dowiedzieć.
Po tych słowach, w odpowiedzi na jej pytanie, pokręcił przecząco głową i wszedł za nią do karczmy. Przyjemne było to, iż w środku nie było tłumnie, dzięki czemu mogli wybrać sobie stolik w rogu sali, z dala od gawiedzi, gdzie będą w stanie prowadzić nieskrępowaną konwersację. Do tego Aestar zamówił dla nich butelkę słodkiego, czerwonego wina wskazując na stolik, jaki od razu wpadł mu w oko, a przy którym chciał usiąść.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

NIe oczekiwała tak inteligentnej odpowiedzi. Spodobała jej się riposta Aestera. Wszedł na jej poziom szczerości, był bezpośredni i konkretny, a jednocześnie potrafił udowodnić, że romantyzmem też potrafi się wykazać. Uśmiechnęłą się z prawdziwym uznaniem, chociaż chciała by to wyglądała na bardziej beztroski uśmieszek.
- A zatem pozostaje mi żałować, że nie zasługiwałąm na porównanie z tęczą, bo jest naprawdę oryginalne.
Wcale nie czuła, żeby jej urodzie czegoś brakowało, ale jak słusznie domyślał się diabeł starała się go zmieszać i zbić z tropu.
Usiadła przy stoliku, który wybrał i zdjęła szal. Miała na sobie elegancką, ale skromną sukienkę. Na jej szyi widać było oparzelinę od słońca, która bardzo źle się goiła.
Klivien nabrała dobrego humoru, chociaż trudno byłoby ją nazwać radosną. Po prostu uśmiechała się melancholujnie i trochę jakby sennie.
Oparła policzek na dłoni i patrząc w oczy Aestera odpowiedziała na jego pytanie.
- Masz racje, niełatwo dobrać pierwsze pytania. Aby było sprawiedliwie następne ja postaram się zadać tobie. Tymczasem pragniesz wiedzieć coś o moim wampiryzmie? - westchnęła i drugą dłonią potarła lekko szyję - Mało kto o nim wie. Nie lubie tej cząstki siebie i maskuję ją. Moja cera jest żywa i ciepła, mój zapach naturalny... dzięki temu - musnęła palcami wisiorek na dekolcie.
- Nie jestem typem drapieżnika i nie postrzegam osób, którymi się pożywiam jako ofiary. Nie traktuje ich też jako gorszych od siebie, mimo że są słabsi... Wampiryzm to dla mnie jak chodzenie w wiecznym śnie. Rzeczywistość była dla mnie zbyt trudna za życia. Uczyniłam ja czymś mniej... istotnym. Jeśli w ogóle mnie rozumiesz.
Utkwiła wzrok w butelce wina, którą służąca przyniosła na stół.
- A teraz moje pytanie. Jaki jest cel twojego istnienia? - pytanie zabrzmiało naprawdę poważnie, a jej wzrok powędrował od butelki do jego twarzy.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Tymczasem Medard pośpiesznie oddalił się od buńczucznego diabła, który musiał akurat nie wiadomo po co zawitać do Vaerren i wszystko zepsuć. Popamięta piekielnik, że wychylił niuch poza dół smolny, w którym przyszło mu męczyć potępieńców w otchłani. Jednak póki co, od porachowania diabelskich kości ważniejsze były losy zdobytego niedawno portu w Arturonie, toteż władca postanowił się tam udać osobiście i wszystkiego dopilnować. Niezwłocznie przywołał nietypowego wierzchowca, wskoczył na jego grzbiet i pogalopował do zajazdu "Jądro wołu", w którym dobytek swój zostawił. Pół godziny później zastano go pakującego manatki do juków i waliz. Zaraz potem zabrał rzeczy i szybkim krokiem podrałował na tył budynku, gdzie stał niczym niewyróżniający się z zewnątrz powóz, a tuż obok u pobliskiego żłoba pasły się dwa dorodne taranty. Pośpiesznie zaprzągł rumaki do pojazdu, po czym wniósł klamoty do środka. Gdy wszystko było już w najlepszym porządku, wskoczył na kozioł i z terkotem kół odjechał, a właściwie popędził w kierunku Arturonu. Wierny baktrian trzymał się dzielnie z boku karety, co i rusz z lekka wyprzedzając ciężki pojazd.
W oddali mijał stepy Vaerreńskie, rzadko porośnięte lasem wzgórza Kae'intu, okoliczne wioski i niewielkie osady miejscowych centaurów.
Nieopodal jednej z nich miała miejsc widowiskowa walka pomiędzy dwoma potężnymi bykami mamuta włochatego, a jak wiadomo każda cywilizacja wydaje się być mikrą przy takich kolosach. Tumany kurzu wzbite w powietrze przez walczące samce przysłaniały okolicę do tego stopnia, że poza pyłem niewiele było widać w pobliżu tego swoistego pola bitwy. Dwa olbrzymy: stary, doświadczony samiec oraz równej wielkości młody zuchwalec, któremu marzyła się władza nad haremem, starły swe ciosy w śmiertelnym uścisku. Owe zapasy trwały nieprzerwanie przez dobre pół doby przed przybyciem powozu, lecz żaden z włochatych słoni ani myślał ustąpić pola rywalowi. Wręcz przeciwnie - obaj konkurenci napierali na się z siłą tak wielką, że ich oręż ledwie zdołał ów napór wytrzymać i nie połamać się w drzazgi. Nagle stało się coś niebywałego - ciosy mamutów zakleszczyły się wzajemnie, stając się przyczyną zgonu obu konkurentów. Dwaj królowie stepów Karntseinu na próżno próbowali przełamać opór pułapki, którą się stały ich własne ciosy. Młodzik, przyglądający się zamieszaniu z boku znalazł się we właściwym miejscu i o adekwatnym czasie. Bezkrólewie w przyrodzie nie może trwać długo - prędzej czy później znajdzie się stworzenie godne zostania następcą poległego. Mizerny samiec już niedługo stanie się władcą bezkresnych równin, dając znać o sobie donośnym trąbieniem. Natura nie zna litości, co pokazała także i na tym obrazku z życia stworzeń, którym realia cywilizacji są i będą nieznane.
"- Umarł król, niech żyje król!" - pomyślał Medard, mijając zdarzenie w drodze do Arturonu. Tuż przed granicą zmienił się w nietoperza, a wóz i wielbłąda odesłał do Vaerren. Ze sobą zabrał tylko jedną z waliz. Gacopyrz przemierzał przestworza, aż dotarł do wybrzeża niedaleko Arturonu - tam skierował się na pełne morze, gdzie wyraźnie wyczuwał obecność śmiertelników.

Ciąg dalszy:

http://forum.granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=41&t=974
So I bless you with my curse
And encourage your endeavour
You’ll be better when you’re worse
You must die to live forever
Jim Steinman

Every night, and every morn,
Some to misery are born.
Every morn, and every night,
Some are born to sweet delight.
Some are born to sweet delight.
Some are born to endless night.
William Blake

Pies patrzy na człowieka z szacunkiem, kot z pogardą, a świnia jak równy z równym. porzekadło Vaerreńczyków
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Szczerość i bezpośredniość były jednymi z tych cech charakteru, które kobietom podobały się w nim najbardziej. Połączone z nieodpartym urokiem, inteligencją której przejawy również zauważyła oraz pewnością siebie jaką emanował Aestar, otrzymywało się iście samczą mieszankę. A jak wiadomo kobiety lubiły takich mężczyzn bardziej, niż ciapciakowatych, nieumiejących poprawnie się wysłowić chłopaczków.
- Nie sztuką jest powiedzieć kobiecie wyszukany komplement przy byle okazji. Sztuką jest za to prawienie ich wtedy, gdy są one nie wymogami chwili lub powodem do zaimponowania jej, a przejawem najszczerszych uczuć i chęcią uzewnętrznienia własnych, głęboko skrywanych myśli.
Odpowiedział jej znów ukazując tę romantyczną, jakże doskonale wyćwiczoną i opanowaną, część siebie. Jedne kobiety wolały mężczyzn nieco wulgarnych, męskich i bezpośrednich. Inne preferowały delikatnych romantyków, którzy zdobywali je słowami i zachowaniem poruszającym najczulsze struny ich jestestw. Diabeł potrafił grać jak kameleon, zmieniać się, by zaskakiwać w najprzemyślniejszy sposób, pokazując zarówno jeden jak drugi z owych aspektów zmieszanych ze sobą w jedną całość, bądź też całkowicie odrębnych. Wszystko uwarunkowane było przez kobietę, która stać się miała jego łowną zwierzyną, bowiem to właśnie pod nią dobierał swą metodę łowiecką, zaś teraz z każdą chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że Klivien jest godna zachodu.
Widząc jej oparzenie pokrywające jasną skórę szyi wampirzycy Aes nachylił się ku niej i delikatnym ruchem odgarnął włosy kobiety na bok, odsłaniając tym samym zranienie. Przyglądał mu się przez chwilę, bacznie słuchając przy tym słów opuszczających jej usta, a kiedy skończyła, czarne jak węgle oczy mężczyzny ponownie przeniosły się na szaro-błękitne tęczówki blondynki.
- Boli?
Zapytał z autentyczną, choć nie dla niego, troską widoczną zarówno na twarzy, jak i wyczuwalną w głosie wojownika. Zaraz też dając do zrozumienia swej towarzyszce, że jej dobro stoi dla niego ponad wszelką wartość, udzielił na jej wcześniejsze słowa znacznie bardziej skąpej odpowiedzi niż mogła tego wymagać, mówiąc.
- Rozumiem co masz na myśli lepiej, niż możesz to sobie wyobrazić. Powiedz mi jednak, czy jest jakaś szansa na to, bym poczuł Twój zapach takim, jaki jest naprawdę, a co najważniejsze, czy mogę w jakikolwiek sposób ulżyć Ci w bólu Klivien?
Znamienne było to, że po raz pierwszy zwrócił się do niej tak bezpośrednio, dodatkowo nazywając ją po imieniu. Jakby tego było mało, akcent położony na jej imię był tak silny, a jednocześnie powiedział go z taką delikatnością, że co niektóre kobiety mogłyby odczuwać dreszcze związane z tym oraz ze spojrzeniem jego ciemnych oczu wpatrzonych w nią z taką intensywnością. Z czystej grzeczności odpowiedział jeszcze wampirzycy na ostatnie z jej pytań, chcąc tym samym dać jej do zrozumienia, że niczego nie ukrywa.
- Prawdę mówiąc nadal go szukam. Dlatego podróżuję sobie po świecie, odkrywam nowe miejsca, poznaję obce kultury i ludzi w nadziei, że w tym wszystkim odnajdę wreszcie większy sens.
Marzyciel? Owszem, tak to mogło wyglądać, gdy te słowa opuszczały usta kusiciela. Jednakże prawda była taka, że nie do końca powiedział jej prawdę, choć o tym Kliv wiedzieć nie musiała.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Udało mu się wywołać w niej uczucie podniecenia, którego nie czuła od dawna. Było to nikłe, słabo wyczuwalne wrażenie, ale niewątpliwie sprawił, że zaczął ją pociągać. Stało się to w chwili gdy ja dotknął. To było z jednej strony odważne, a drugiej subtelne. I patrzył jej w oczy z pewnością siebie i nieskrywanym pragnieniem. Utrafił perfekcyjnie w to czego pragnęła od kochanka, chociaż zupełnie nie była tego świadoma. Nigdy nie rozmyślała nad tym co jej się podoba w mężczyznach. Zazwyczaj skupiała się raczej na tym czego w nich unikać.
Gdyby był człowiekiem mógłby uznać, że jej oczy wyrażają tylko lekkie zdziwienie, ale był w połowie pokusą. Dlatego zapewne wyczuł, że jej puls nieco się przyspieszył, a oczy nabrały głębszego blasku. Ułożyła wargi w lekki zbywający uśmieszek, ale kąciki jej ust jej zadrżały. Potrząsnęła głową. Miękkie loki barwy miodu musnęły jego palce.

- Bolało. Teraz to bez znaczenia. Ślad zostanie na długo, bo to promienie słoneczne.
Celowo pominęła pytanie o zapach. Ono także przyczyniło się do tego, że Klivien poczuła się cieplej w bliskości mężczyzny, ale było ono jej zdaniem zbyt intymne jak na ich pierwszą osobistą rozmowę. Punktem wyjścia do dalszej dyskusji uczyniła jego ostatnią wypowiedź.
- Poszukujący celu? Bardzo popularny sposób tłumaczenia u osób, którzy nie tylko celu nie mają, ale i wcale go nie szukają. Udowodnij mi, że nie należysz do większości. jeżeli szukasz faktycznie, tak jak utrzymujesz, to do tej pory musiałeś już wpaść na jakieś tropy... hipotezy...?
Uniosła brwi, odsunęła się dyskretnie od niego i podniosła kieliszek do warg.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Wampiry były takie... intrygujące. Choć martwe, jednocześnie niemal niczym nie różniły się nie śmiertelnych jeśli chodzi o ich fizyczność i dla takiego laika jak Aestar, odróżnienie ich w tłumie ludzi na chwilę obecną byłoby nie lada wyzwaniem. Z drugiej jednak strony według jej słów, to właśnie amulet stanowił swego rodzaju barierę ochronną, dzięki której wyglądała jak człowiek. Wnioskując więc ze słów Klivien, wampiry były podatne na słońce, ich ciała były zimne, skóra zapewne bladła, a zapach w jakiś sposób był drażniący. Dziwne to było, bowiem nie odczuł tego będąc w pobliżu Medarda, choć węch miał słaby, a ponadto mężczyzna nie chwalił się posiadaniem jakiegoś rodzaju przedmiotu, który pomagał mu zachować pozory ludzkiego wyglądu. Ważne jednak było, że reagowała na jego zachowanie i gesty tak, jak zareagowałaby każda kobieta, co straszliwie go ucieszyło oraz dało powody do dumy. Z każdym kolejnym malutkim kroczkiem był coraz bliżej uwiedzenia jej, a ta perspektywa jeszcze bardziej mobilizowała go do działania.
- Czy moja krew mogłaby przyspieszyć gojenie się tej rany?
Zapytał jej wprost, a jego ton celowo zabrzmiał tak, jakby zależało mu na ulżeniu jej w ewentualnym bólu oraz wspomożenie w tym problemie. Tak, udawał że się przejmuje, choć z drugiej strony zależało mu też na tym, by wampirzyca była pozbawiona takich skaz jak te, które odbierały jej nieco wdzięku. Zabolało go nieco, oczywiście w wymiarze duchowym, że odsunęła się od niego, choć teraz kiedy już jej dotknął, był tak bardzo spragniony kontaktu z Klivien, który działał na niego niemal jak afrodyzjak. Gra jednak musiała toczyć się dalej, więc słysząc jej słowa zwyczajnie zaśmiał się cicho i sięgnąwszy po kielich wzniósł go w górę w niemym toaście, a następnie przytknął do ust, by skosztować burgundowego trunku.
- Szukam miejsca, które przyciągnie mnie swą magią. Miejsca, w którym będę chciał się osiedlić, każdego dnia kontemplować otaczające mnie piękno z wybranką, która zdobędzie me serce i da mi dzieci. Nie wyobrażasz sobie jednak, jak ciężko jest spełnić tego rodzaju marzenie, zwłaszcza wiodąc życie najemnika.
Romantyzm. Ten zawsze i wszędzie działał na kobiety, zwłaszcza, gdy zawarty w głosie brzmiał tak przekonywująco i prawdziwie, jak to miało miejsce w przypadku Aestara. Celowo nie zadał jej żadnego pytania, ciekaw co też jego towarzyszka mu odpowie.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Czy aby na pewno dobrze usłyszała? Proponował jej swoja krew? To musiał być albo podstęp, albo mężczyzna naprawdę gra va bank. Gdyby nie to, że wcześniej podsunął jej gotowa podpowiedz, Klivien miałaby niemały kłopot z zareagowaniem na tę propozycję.
- Może się mylę, ale niedawno przestrzegałeś mnie i mego towarzysza, byśmy nie próbowali posilać się twoja krwią. Czy w tej kwestii coś uległo zmianie?
Dalsze jego słowa zabolały ją i zgasiły cień jej uśmiechu. Odwróciła oczy.
"Nie masz pojęcia jak dobrze wiem na czym polega trudność w założeniu szczęśliwej rodziny" powiedziała w myślach. nie miała zamiaru zwierzać się nieznajomemu z żalu, który ją ogarnął. To przecież dlatego wybrała życie wampira. To dlatego czuła się nieszczęśliwa i samotna. Bała się, że zestarzeje się nie zaznawszy spokoju, bezpieczeństwa i miłości.
- Rzeczywiście, niełatwo o miłość - przyznała tylko, starając się panować nad głosem, by nie zdradzał wzruszenia. - Piękne marzenie Aesterze. Warte poświecenia życia. Gratuluję.
Powiedziała to całkiem poważnie i szczerze, ale nie patrzyła mu w oczy. Odgarnęła palcami z czoła włosy, spoglądając przed siebie w pustkę.
- Więc jesteś najemnikiem... Zabijasz za pieniądze, jak rozumiem? W tym zawodzie ciężko poznać godną kobietę, a tym bardziej trudno zapewnić jej rodzinną atmosferę. Pewnie nieustanie jesteś w podróży i ryzykujesz życiem. Nie najlepszy materiał na ojca... Może chciałbyś pracować dla mnie, jako kupiec?
Oderwała się już od smętnych rozmyślań i zwracając sie do niego z konkretną propozycją popatrzyła na jego przystojną twarz śledząc na niej reakcje mężczyzny.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

W gruncie rzeczy wiedział, iż dając jej do skosztowania swej krwi naraża się na kompletne zdemaskowanie swego przebrania i nie miał pewności co do tego, w jaki sposób zareaguje na wieść o jego prawdziwym wyglądzie oraz pochodzeniu. Poza tym, czego wiedzieć nie mógł, głównym składnikiem wampirzej diety stanowiła krew ludzka, elfia lub zwierzęca, a jego własna nie podpadała pod żadną z tych kategorii. Najważniejsze jednak było to, że po raz kolejny odnalazł szczelinę w zbroi obojętności, jaką otaczała się jego towarzyszka, a którą on miał zamiar wykorzystać tak, jak to uczynił już wcześniej.
- Powiedz mi, jak ty byś się zachowała na moim miejscu wiedząc, że jesteś sama między dwójką wampirów? To logiczne, że chciałem w jakiś sposób się chronić, a jednocześnie nie próbować rozwiązać tego siłowo, co zapewne i tak skończyłoby się moją śmiercią.
Odpowiedział Klivien miękkim, jakby nieco zakłopotanym głosem zdradzającym jego lekką niepewność oraz strach przed staniem się ofiarą. Tak naprawdę był wtedy bardzo żądny starcia i liczył, że Medard zareaguje na jego prowokację, albowiem Aestar był bardzo ufny co do swych umiejętności i żył w przeświadczeniu, że niewielu jest w stanie konkurować z nim jeśli idzie o umiejętności fechtunku. Tym bardziej, że wprost uwielbiał popisywać się przed kobietami, które zamierzał uwieść.
W tym momencie wampirzyca po raz kolejny odsłoniła się przed nim i musiałby nie mieć w żyłach krwi pokusy, żeby tego nie dostrzec, a co dopiero nie wykorzystać. Widział te pragnienia uczucia, czułości i namiętności jakie szarpały wampirzycą. Głód miłości, który nie dawał jej spokoju, a który musiała nieustannie tłamsić, zabijając tym samym cząstkę siebie, zaś swe serce otaczając coraz szczelniejszą, grubszą zbroją obojętności i zdystansowania. Kiedy więc wypowiadała swe słowa nie patrząc mu w oczy, diabeł delikatnie ujął ją palcami prawej dłoni za brodę i uniósłszy ją lekko pochylił się w stronę Klivien, by patrząc jej w oczy z nieprzyzwoicie małej odległości powiedzieć cichym, miękkim szeptem, który rozpuściłby lód na każdym niewieścim sercu.
- Dlatego wierzę, że znajdę to czego szukam, nawet gdyby moja miłość miała mieć kły i żywiłaby się moją własną krwią.
Mówiąc to przesunął opuszkiem palca po jej dolnej wardze, a wraz z tym ruchem przesunął całą dłoń dalej w bok, na jej żuchwę, którą pieścił delikatnie wnętrzem dłoni, podczas gdy lekkim ruchem kciuka jego opuszkiem muskał skórę wampirzycy w okolicach kości policzkowej. Wciąż też patrzył jej w oczy, a na zadane przez nią pytanie odpowiedział tym samym, miękkim tonem co wcześniej, choć zawarł w nim również pewną cierpiętniczą nutkę zdradzającą jakoby ciężki był jego los, lecz on się z nim pogodził.
- Gdy raz weźmiesz do ręki miecz Klivien, wtedy nie da się już tak łatwo, w ciągu jednego dnia, zejść z tej ścieżki. Tak naprawdę to jedyne co umiem, a przez lata polubiłem ten fach i nie potrafiłbym z dnia na dzień tego rzucić tak samo, jak w ciągu chwili nie nauczyłabyś ptaka żyć w klatce. Wciąż jednak mogę być Twoim osobistym ochroniarzem, tarczą za dnia i słońcem w mroku nocy.
Awatar użytkownika
Klivien
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 102
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Klivien »

Normalnie na podobny gest zareagowałaby natychmiastowym cofnięciem głowy. Normalnie... bo tym razem nie mogła. Nie tylko dlatego, że był piękny i bardzo męski. Do tego potrafił gładko się wypowiadać, bardzo emocjonalnie. Jego głos łaskotał ją w środku, a jego dotyk był przejmujący wyszukanym, subtelnym erotyzmem. Z każdym uderzeniem serca obiecywała sobie. "Już zaraz się odsunę. Już za momencik, niech tylko zabierze palec... niech tylko skończy to zdanie..."
Dawno nie czuła takiego słodkiego ciepła. Wiedziała, że Aester chce najprawdopodobniej ją wykorzystać. Spodziewała się tego z góry po każdym mężczyźnie, który proponował jej spotkanie. A jednak jej psychiczny głód uczuć oszukiwał rozum i pozwalał jej czuć szczęście na myśl o tym, że piękne słowa mężczyzny mogłyby być prawdą.
Przez chwile oszukiwała sama siebie, patrząc w ciemne oczy i dopuszczając do siebie myśli o tym, że z biegiem czasu staje się jej bliski. Otrząsnęła się z tych marzeń, gdy wspomniał o mieczu. Spuściła twarz, a jego dłoń się z niej osunęła. Wzięła głębszy oddech starając się wytrzeźwieć.
- Wiara daje siłę, ale nadzieja bywa złudna. Jesteś młody, silny i urodziwy. Jestem pewna, że w twoim przypadku nie będzie zawodu. Polecałabym jednak ciepłokrwistą wybrankę, pełną życia i optymizmu. Zdolna urodzić ci upragnione dzieci.
Być może jej towarzysz tego nie wiedział, lecz wampiry mogły mieć potomstwo wyłącznie między sobą. Miała nadzieję, że jest dość bystry, by to z jej wypowiedzi wywnioskować. Uśmiechnęła się do niego blado. jej oczy zdawały się mówić. "Jestem zamrożonym kwiatem, w którym nie ma już życia i po którym nie spodziewaj się owoców. Zważ dobrze, czy jestem warta twojego czasu, bo jeśli mnie pragniesz, będziesz musiał poświecić go sporo"
Klivien wątpiła by chciał się aż tak angażować była przekonana, że prędzej czy później rozstaną się w kłopotliwej atmosferze wzajemnego zawodu.
- Z tego co mówisz wynika, że miecz jest twoją najlepszą kochanką - uśmiechnęła się szerzej i zanurzyła wargi w kielichu.
Awatar użytkownika
Aestar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Pół-diabeł pół-pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aestar »

Pęta jego czaru powoli, acz systematycznie zaciskały się wokół niej, a im ciaśniejsze były, tym więcej pewności siebie wykazywał Aestar. Słowa, ton głosu jakim je wypowiadał, gesty, spojrzenia - wszystko to miało na celu usidlenie Klivien, szarpanie za odpowiednie struny jej duszy, by wydobywając z niej muzykę, powoli upajać oraz niewolić niczego nieświadomą kobietę. Nawet kiedy instynkt oraz wrodzona nieufność podpowiadały jej, iż jego zamiary względem niej nie należą do najczystszych, nie chciała ich słuchać. A to znaczyło, że była już jedynie o krok od zatracenia się w niewysłowienie przystojnym diable, który parł wciąż naprzód widząc, jak mu ulega. Myliła się jednak co do tego, iż chciał ją jedynie wykorzystać. O nie, pragnął mieć ją tylko dla siebie, choć ścieżka perwersji, wyuzdania i niekończącej się przyjemności zmysłowej mogła na chwilę obecną nie do końca ją interesować. Nie było jednak czym się przejmować, bowiem z każdym kolejnym krokiem była coraz bardziej jego, a to oznaczało, że już wkrótce będzie robiła wszystko, czego zapragnie.
Póki co jednak musiał zbić nieco obiekcje swej towarzyszki, która tuż po tym jak zmiękła w jego dłoniach niczym woskowa świeca, próbowała wymknąć się z jego przemyślnie skonstruowanej pułapki, na co pozwolić sobie nie mógł.
- Klivien, serce nie sługa, wybiera samo. Czasem z jednego marzenia trzeba zrezygnować na rzecz innego, inaczej nigdy nie osiągnie się szczęścia. Jeśli więc to ty jesteś mi pisana, to jestem gotów na wyrzeczenia, bo wiem, że to co otrzymam zrekompensuje mi to w pełni.
Kiedy to mówił, ton jego głosu uległ znaczącej zmianie, był teraz bowiem miękki, pełen ciepłej nuty czułości oraz troski. Wyglądał niczym mężczyzna kompletnie zauroczony, dla którego pewne aspekty jej wampirzej egzystencji nie mają żadnego znaczenia i gotów jest je zaakceptować w imię własnego szczęścia. To w połączeniu z chęcią ofiarowania jej swej własnej krwi z pewnością zostanie odczytane przez nią dokładnie w ten sposób, w jaki tego pragnął, utwierdzając wampirzycę w przekonaniu, że jest w niej bezgranicznie zadurzony, choć znali się ledwie chwilę. Był przy tym pewien, że odwzajemnia ona choć część owych emocji, które jedynie częściowo były efektem jego zmyślnej gry aktorskiej oraz uwodzenia. Więc mimo jej niepokoju oraz prób odepchnięcia go od siebie, Aestar wciąż pozostawał jednakowo pewny swych decyzji. Chcąc nieco rozładować lekko napiętą atmosferę odpowiedział na jej słowa bez chwili wahania.
- Jedynie najlepszym przyjacielem. Kochanki niestety nie posiadam.
Figlarny uśmiech i przeciągłe, uwodzicielskie spojrzenie jakie posłał kobiecie w połączeniu z kciukiem delikatnie muskającym jej policzek wystarczyły w zupełności, by przekazać, że to o niej pomyślał jako o ewentualnej przyszłej kochance.
Zablokowany

Wróć do „Księstwo Karnstein”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości