Meot[Targ] Mapy

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

[Targ] Mapy

Post autor: Rachel »

Rachel niezdecydowanie kroczyła przez targ. Musiała u kogoś zasięgnąć języka, jednak w żadaen sposób nie mogła się zmusić, by do kogoś podejść. Dookoła był tłum ludzi, kupcy przekrzykiwali konkurencję wychwalając swoje towary, a ona nie mogła się przemuc, by do kogokolwiek zagadać. Westchnęła. Nie lubiła tłumów. Przyda mi się prowiant, pomyślała. Stanęła w kolejce do jednego ze straganów. Ceny nie były tam zbyt wysokie, a jakość produktów wydawała się w porządku. Kupi trochę jedzenia i może przy okazji uda jej się zapytać o kartografa.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Rachel z niewyraźną miną rozejrzała się dokoła. Znajdowała się na sporej uliczce, otoczonej wyglądającymi niemal indentycznie budynkami. Niestety, wskazówki kupca były dość ogólne. Czarodziejka westchnęła i zaczęła wolnym krokiem przechadzać się między budowlami. Później skęciła w następną uliczkę, a później kolejną. I po chwili stwierdziła, że się zgubiła. Nie panikowała jednak, zamiast tego zamknęła oczy i skupiła się na umysłach dookoła. Ludzie zajmowali się swoimi sprawami, jadnak udało jej się w niewielkim stopniu odtworzyć plan uliczek. W końcu jak się gdzieś spieszy, to trzeba wiedzieć dokąd. Ruszyła przed siebie. Niestety, nijak nie mogła odnaleźć kartografa, raczej nikt z przechodniów nie zwracał uwagi na takie szczegóły. Weszła więc do ruchliwej karczmy, z nadzieją, że uda jej się od kogoś uzyskać potrzebne jej informacje.

Drzwi skrzypnęły lekko, kiedy wchodziła. Karczma nie była zaniedbania, lecz nie była też szczególnie pięknie urządzona. Rachel usiadła przy jednym z wolnych stolików. Jakoś nie starczyło jej odwagi, by się do kogoś przysiąść. Może ktoś inny dosiądzie się do mnie, to go wypytam, uznała.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Sporego hałasu źródłem był wysoki człowiek, popijający wino z dużego dzbana. Sprawiał wrażenie nieokrzesanego, ale było w nim coś, co odróżniało go od reszty plebsu, który miał zaszczyt zabawiać się wraz z nim w tej karczmie. Od momentu, w którym w pomieszczeniu pojawiła się kobieta, zerkał w jej kierunku co jakiś czas. Prawdopodobnie wyczuł zlecenie, miał nosa do dam w opałach. Mocnym ruchem postawił dzban na drewnianej ladzie, oblizał usta i wstał. Widocznie był już na rauszu, bo postawę pionową utrzymywał dzięki wsparciu krzeseł i innych mebli na sali. Chwiejnym krokiem zbliżał się do przybyłej.
- Serdecznie witam panienkę w naszych progach. Jak mniemam, jest pani w problemie, bo czymże mogłaby się zajmować dama w miejscu takim jak to? Chętnie posłużę radą i pomocną dłonią, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Mówiąc to, obiema dłońmi przytrzymywał chyboczący się to na lewo, to na prawo stolik. A może to stolik podtrzymywał jego? Opary alkoholu i prostackie zachowanie skreślały go jako potencjalnego wybawce kobiet i pomocnego człowieka, ale był też ten szczery uśmiech, który jako jeden z niewielu jego atutów- budził zaufanie.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Sinead
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sinead »

Meot było dla Ragnara niemalże domem. Był to przedostatni przystanek w długiej, męczącej drodze; ostatni był jego celem, do którego dążył niezmordowanie przez ostatnich kilka tygodni. Czuł się nieswojo pośród ludzi, niektórzy z przechodniów obrzucali go zaniepokojonymi spojrzeniami - faktycznie, był trochę zaniedbany, po niezliczonych dniach w leśnej głuszy - lecz pocieszał się, że wkrótce skryje się w karczmie w której bywał już nie raz i nie dwa. Ceny były w niej niewysokie - w sam raz dla podróżnika który nie śmierdział groszem, a jakość świadczonych usług nie należała do najlepszych, akurat, by dzikus jego pokroju nie czuł się onieśmielony.
Po wejściu do karczmy jego oko przykuła twarz przepięknej kobiety, prawdopodobnie kobiety podróżującej. Następnie przyjrzał się mężczyźnie trzymającemu się stolika. Niedoczekanie Twoje! pomyślał, widząc jak ten uśmiecha się do zagubionej niewiasty. Z nietęgą miną wysupłał kilka monet i zamówił dzban miodu, następnie zasiadł przy stoliku, z którego mógł słyszeć rozmowę obserwowanej wcześniej pary. Plecak i broń oparł o nogę stołu, powoli popijał trunek z drewnianego kubka i rzucał okiem na ludzi obok.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Meot nie należało do ulubionych miast Yasi, zresztą jak żadne. Była ona typem samotnika, a miejski gwar męczył ją niezwykle. Dziewczyna zobaczyła przed sobą karczmę, cel podróży. Machinalnie sprawdziła, czy ma ze sobą sztylet. Czarny płaszcz skrywał jej sylwetkę. Dzisiaj miała swój naturalny wygląd, jednak spod kaptura nie było jej widać. Gdy dotarła do budynku rozpostarła skrzydła przed wejściem, naciągnęła kaptur tak, by jej twarz znalazła się w cieniu. Gdy weszła w jej nozdrza, pomimo słabego węchu uderzył zapach piwa i potu, a do uszu dobiegł gwar rozmów, kłótni i potoki słów tych, którzy już się upili. Popatrzyła na wszystkich z obrzydzeniem. Jedynym wyjątkiem była kobieta siedząca przy stole z jakimś mężczyzną, którego Yasi nie polubiła. Dopiero chwilę później dostrzegła innego mężczyznę siedzącego samotnie i przyglądającego się tamtej dwójce. Dziewczyna zamówiła coś do jedzenia i patrzyła uważnie na wędrowców. Zastanawiała się czy mieliby coś przeciwko gdyby się do nich przysiadła. Nie nie myślała o tym dlatego, że pragnęła ich towarzystwa, ale nie wiedziała jak inni zareagują na jej obecność. Brakowało jej Sztorma, gryfa będącego jej przyjacielem ale został on z jej bronią poza miastem, jemu jednemu mogła zaufać. Z zamyślenia wyrwał ją upity mężczyzna, który przewrócił się i poleciał na jej stolik. Spojrzała na niego wściekle i ledwie powstrzymała się, by nie zrobić czegoś nieprzyjemnego,, miała wyjątkowo zły dzień. "Co się z tobą dzieje, zazwyczaj nie miałaś problemów z panowaniem nad sobą"- pomyślała. Spróbowała się uspokoić i zamknęła oczy, gdy je otworzyła mężczyzny już nie było. Odetchnęła i powróciła do przerwanych obserwacji.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Karczma zapełniała się za szybko, jak na gust Rachel. Nie, zdecydowanie nie lubiła tłumów. Wielka czarodziejka, pomyślała z ironią, a boi się małego tłumku. Zaiste, wszyscy lektorzy Akademi by się uśmiali. Spojrzała na pijanego mężczyznę, który opierał się o jej stolik.
- Nie sądzę, by mógł mi pan w jaki sposób pomóc - powiedziała siląc się na możliwie uprzejmy ton. - Raczej nie wygląda pan za dobrze. Może... bo ja wiem, pójdzie się pan gdzieś przespać? - włączyła do swoich ostatnich słów telepatyczną sugestię, skierowaną do umysłu nieznajomego. Nie wyglądał na kogoś o bardzo silnej woli, a jeśli nawet, to na pewno osłabił ją alkohol.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Mężczyzna najwyraźniej nie przejął się odrzuceniem z jej strony. Lekko przekrzywił głowę w lewo i prychnął niedbale. Wyprostował się nagle i spoważniał, wydawało się, że wytrzeźwiał w ciągu sekundy. Niestety, przeczył temu odór alkoholu, który wydobywał się wraz z wydechem Gersena. Przejrzał się jeszcze raz czarodziejce i usłuchał jej prośby.
- Jak sobie pani życzy. To nie ja mam tutaj widoczny gołym okiem problem, ale nie zamierzam się narzucać. Życzę miłego dnia.
Pożegnanie uwieńczył nieznacznym ukłonem w stronę czarodziejki. Następnie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku schodów. Po drodze chwycił z jakiegoś stolika dzban z winem i zdzielił awanturującego się o to chłopa. Wchodząc po stromych schodach, nagle poczuł senność...
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Sinead
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sinead »

Ragnar popijał miód spokojnie, bez pośpiechu, chłonąc gwar karczmy każdym centymetrem skóry; jego dusza, zgnębiona samotnością, rozkoszowała się tłumem, którego był bądź co bądź częścią, obcą, lecz wciąż częścią. Zauważył kolejną kobietę podróży. "Patrz no, pierwsza karczma od tak długiego czasu i już jest czym oczy nacieszyć, takie mam szczęście" pomyślał, spoglądając przelotem na nowo przybyłą, i na powrót skupił się na pijanym mężczyźnie. Zdawało mu się, że to dobry chłop, i być może w innych warunkach mogliby sobie przyjemnie pogadać, lecz teraz jego zachowanie budziło niepokój. Człowiek po alkoholu zachowuje się inaczej, nie zawsze jest przyjemny... "O masz ci los!" Zerwał się, widząc, że Gersen nie dość, że zabrał jakiemuś chłopu dzban, to jeszcze mu przyłożył. Chcąc odebrać zawłaszczone dobro odstawił kubek i ruszył śpiesznym krokiem do schodów. Nie zamierzał się bić, to była ostateczność; miał nadzieję, że przemówi mu do rozumu.
- Kolego, chyba dość dziś wypiliście... - Zaczął mówić do wchodzącego po schodach mężczyzny, gdy temu nagle - pewnie za dużo wina - nogi odmówiły posłuszeństwa. Podtrzymał go, by zapobiec tragedii, lecz dzban wina wyślizgnął się z omdlałej ręki obcego, stoczył się po stopniach rozlewając wszędzie trunek i rozbił się na drewnianej podłodze. Rozeźlony karczmarz, mężczyzna solidnej postury i zaróżowionych pełnych policzkach, ze szmatą w ręku ruszył ku schodom gotów wygonić awanturników z gospody; znał jednak Ragnara. Był jednym z klientów którzy nie brali na kreskę, a to już budziło zaufanie.
- Pozwól mi go złożyć we wspólnej izbie, a jak chłop się ocknie, to na pewno zapłaci - poprosił Ragnar; karczmarz w końcu machnął ręką i ruszył kołyszącym się krokiem otworzyć na oścież drzwi przy szynkwasie, prowadzące do wspólnej izby. Tam nocowali wszyscy, którzy nie mieli funduszy na własny pokój. O tej porze była pusta. Nikt nie pośpieszył Ragnarowi z pomocą; sam ściągnął obcego ze schodów i zaciągnął do sąsiedniego pomieszczenia. Szlak ich znaczyły mokre od wina buty. Złożył pijanego mężczyznę na jednym z wielu leżących na podłodze sienników - prócz nich, w pokoju był niewielki kominek i kilka prostych ław i stołów - i powrócił do swojego miodu; napełnił swój kubek do pełna, następnie wziął dzban i postawił go na stole poszkodowanego chłopa.
- Pijcie, ile dusza zapragnie - rzucił. Niewielka to była strata; ta beczka była naprawdę nieszczególna. Po wszystkim, z kubkiem w ręku, stanął przy stole czarodziejki. Minę miał niepewną, jakby go onieśmielała - i tak było. Niewiele miał do czynienia z kobietami podróżującymi, a ich wygląd świadczył o tym, że różniły się przeogromnie od prostych dziewuch usługujących w karczmie czy handlujących na targu.
- Pani szanowna - wydukał. - Ja prosty, nieuczony chłop jestem, ale okolicę znam, a pani chyba nietutejsza. Będzie mi bardzo miło, jeśli ma wiedza do czegokolwiek pani się przyda. - Nie spoglądał jej w oczy. W jego zachowaniu było coś służalczego; bez trudu można go było sobie wyobrazić w łachmanach ubogiego chłopa, który stoi ze spuszczoną głową przed swoim panem i nerwowo mnie czapkę w rękach.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Yasi widziała jak kobieta spławiła pijaka. Uśmiechnęła się pod nosem gdy człowiek w opłakanym stanie i z równie tragiczną miną odszedł od stolika, chwiejąc się na boki. Drugi mężczyzna, którego obserwowała wzbudzał większe zaufanie. Patrzyła uważnie jak wstaje i idzie, by pomóc temu upitemu. "Przynajmniej jeden, który wie, że nie przesadza się z alkoholem"- pomyślała. Dwóch ludzi udało się w kierunku schodów. Po jakimś czasie z tamtego kierunku nadszedł zdenerwowany gospodarz. Drugi z mężczyzn wrócił i dosiadł do stolika kobiety. "ilu adoratorów"- pomyślała. Yasi wstała od stolika i podeszła do barmana.
-Kim jest ten mężczyzna?- zapytała i dyskretnie wskazała na nowego "adoratora" kobiety.
-Nikim nadzwyczajnym- odburkną zapytany.
Yasi jednym szybkim ruchem wyjęła sztylet i przyłożyła oberżyście do szyi, tak by poczuł chłód metalu.
-Zapytam jeszcze raz, kim jest ten mężczyzna?
Tym razem oberżysta był bardziej rozmowny.
-Ragnar, jak wspomniałem nikt ważny, przychodzi tu czasem, pieniędzy dużo nie ma, ale zawsze płaci. Z tego co wiem to łowca, zna las, ale przysięgam nie wiem o nim nic więcej- niemal wypłakał mężczyzna.
-A kobieta?
-Nie mam pojęcia, chyba czarodziejka, ale nic nie wiem. Słyszałem tylko jak takich dwóch gości rozmawiało między sobą.
Yasi widziała strach w oczach mężczyzny i rozkoszowała się nim przez jakiś czas. w końcu puściła barmana przyglądając mu się swoimi oczami.
-A teraz -powiedziała używając swoich hipnotycznych zdolności -dowiesz się kim jest ta dwójka, o którą cię pytałam i przyjdziesz do mnie z informacjami, jak nie zrobisz tego w ciągu godziny powiesisz się, jasne?
Mężczyzna nieprzytomnie skiną głową.
-A teraz idź już- dodał upadły anioł.
Yasi w końcu odprężyła się nieco. Cały dzień była poddenerwowana, bo musiała znosić tych wszystkich głupców, a teraz znalazła sposób, żeby się wyżyć. "Zadziwiające jak słabą wolę mają niektórzy"- pomyślała. Dziewczyna rozejrzała się po sali, nikt nie zauważył jej dyskretnej wymiany zdań z gospodarzem, w końcu była skrytobójcą i jak chciała potrafiła nie zwracać niczyjej uwagi. Schowała sztylet, wzięła dzban z wodą i poszła do izby, gdzie leżeli wszyscy upici do nieprzytomności. Tak jak się spodziewała o tej porze nie leżało tu jeszcze dużo osób. Zobaczyła człowieka, którego szukała i przyjrzała mu uważnie, wiedziała, że nie da rady wnieść go na górę. Wylała na niego zawartość dzbana i uderzyła w twarz na tyle mocno, by się ocknął. Pozwoliła mu dojść do siebie i zamknęła drzwi. Kiedy jego wzrok odzyskał nieco ostrości dała mu napić się odrobiny wody jaka została w dzbanie, musiała z nim porozmawiać, a w takim stanie bez czegoś do picia byłoby ciężko.
-Zacznę od prostego pytania, kim jesteś i co tu robisz?- zapytała i patrzyła na mężczyznę bez jakichkolwiek emocji. Bardzo skutecznie maskowała obrzydzenie jakie czuła do pijaków.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Zanim w ogóle pomyślał o tym, żeby otworzyć oczy, czy odezwać się do nieznajomej, zaczął szukać ścierki, czy kawałka materiału wokół siebie. Gdy już po omacku znalazł odpowiedni materiał, namoczył go i przyłożył sobie ten orzeźwiający opatrunek na czoło. Otwarł oczy, rozejrzał się. Chwila zastanowienia i już pamiętał co się stało oraz to, gdzie się znajduje. Nadeszła pora zająć się rozmówcą, który nie potraktował go należycie. Bynajmniej. Przyjrzał się bliżej kobiecie, ale odpuścił głębsze wnikanie w jej naturę. Rozprostował się, przeciągnął i widząc, że zaczyna nadwyrężać cierpliwość kobiety- przyłączył się do rozmowy.
- Jak widzę, wszelkie zasady savoir vivre'u są pani obce? Nieważne. Przedstawić będzie się grzecznie - możesz mi mówić Vivren. Nie czuję obowiązku na odpowiadanie na pytania dotyczące moich spraw osobistych. Liczę, że okażesz nieco zrozumienia i także się przedstawisz. Niezmiernie ciekawym jest to, dlaczego okładasz mnie bez powodu, dowiem się?
Gersen mówił bardzo szybko, potok słów z jego ust prawdopodobnie spowodowany był szokiem, jaki spowodowało to nagłe przebudzenie i wytrzeźwienie. To wbrew prawom natury, alkohol powinien ulatniać się wolno i boleśnie z organizmu. Kobieta była dość zniecierpliwiona, a dobre wychowanie nie pozwoliło mu zrobić zbyt dużego kłopotu damie.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Zmaterializowała się na stołku, przy barze. Widząc, że barman podpływa w jej kierunku energicznie zamachała do niego ręką. Kiedy był tuż obok zawołała.
- Likier z aaronki, do tego plasterek carat i… – pokazała na palcach - …trzy krople tritinu. Nie więcej. Zmieszane. Z lodem.
Po złożeniu zamówienia uśmiechnęła się i zatarła z zadowoleniem ręce. Oparła się łakociami o ladę i patrzyła jak przygotowywany jest jej trunek. Patrzyła i patrzyła i nic... Bo oberżysta po przyjęciu zamówienia zatoczył dookoła zupełnie nieprzytomnym wzrokiem, po czym wydał z siebie coś na kształt –…abababaaa…
Gardenia nachyliła się w jego kierunku – Li-kier. – mówiła teraz bardzo wolno i bardzo wyraźnie – Z. A-a-ron-ki. I pla-ste-rek…
- …ababab…abaa…
- Ej!
Mężczyzna zdawał się nie reagować na jej słowa, zupełnie jakby był pijany albo... Maie popatrzyła uważnie w oczy oberżysty. Puste oczy człowieka pozbawionego własnej woli.
- Cholera jasna! Czemu teraz?!
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

"Co to za człowiek"-pomyślała.
-Chyba się nie zrozumieliśmy- rzekła bez cienia emocji- ja zadaję pytania, a ty odpowiadasz.
Przyjrzała się twarzy Vivrena, w jego oczach dostrzegła upór i zaciętość.
-Skoro tak ci zależy na moim imieniu, wiedz, że nie ma ono żadnego znaczenia, nawet jeśli ci je zdradzę nie poznasz kim jestem, nie zna mnie nikt, a ja dbam y taki stan rzeczy się utrzymał- powiedziała. Yasi była zdziwiona potokiem słów jaki wydobył się z jej ust. Nie lubiła nikogo poza Sztormem. "Sztorm! Byliśmy tu umówieni, powinien się już pojawić!"- przypomniała sobie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że człowiek, z którym rozmawiała nie będzie czekał aż ona odnajdzie gryfa. Yasi westchnęła w duchu, chyba jednak trzeba poczekać na spotkanie z przyjacielem.
-A więc co tu robisz?- zapytała i znowu zobaczyła, że człowiek czuje się urażony.
-Odpowiedz na moje pytania, ja sobie pójdę, a ty o wszystkim zapomnisz i więcej się nie zobaczymy- spróbowała raz jeszcze. "Jeżeli i tym razem nie wyjdzie spróbuję hipnozy"- pomyślała. Właśnie w tym momencie drzwi pokoju otworzyły się i do izby wtoczyło się dwóch pijanych mężczyzn.
-Myślę, że tutaj nie porozmawiamy-powiedziała i wyszła z izby, by spotkać się ze Sztormem. Może później znajdzie Vivrena, ale obecnie gryf był ważniejszy. Gdy znalazła się w głównej sali coś przykuło jej uwagę, niemalże wszyscy w sali patrzyli na coś co właśnie stało w drzwiach. Yasi podeszła do stworzenia:
-Jak zwykle przykuwasz uwagę, co Sztorm?-powiedziała do gryfa- chyba koniec z anonimowością- szepnęła mu do ucha.
-Jak zwykle wylewna- odparł gryf.
-Skoro już jesteś pozwól, że coś dokończę- rzuciła dziewczyna odchodząc.
Wróciła do izby dla pijanych i patrzyła z wyczekiwaniem na Vivrena:
-A więc przypomniałeś już sobie co robisz?- zwróciła się do mężczyzny.
Nagle coś znowu jej przerwało, usłyszała hałas i słowa wykrzykiwane do oberżysty. "No pięknie, jeszcze tego brakowało"- pomyślała i wypadła z izby. Przy barze zobaczyła dziewczynę wpatrzoną w barmana. Yasi wiedziała, że ta domyśla się co stało się z mężczyzną. Podeszła do baru:
-Czy coś się stało?- zapytała nowo przybyłej. Miała nadzieję, że barman odejdzie zbierać informacje i kobieta da sobie z nim spokój.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

- Nie, nic takiego – powiedziała trzymając oberżystę za fraki i zaglądając mu w oba ślepia – Coś mu do oka wpadło.
Nie rozglądała się na boki bo skupiona była na wyczuwaniu magicznego śladu, który wyraźnie roznosił się w okolicy głowy mężczyzny. Grube, iskrzące nitki mocy oplatały szczelnie umysł mężczyzny, odcinając go od świadomości i zakłócając normalny przebieg myśli.
Dziedzina umysłu.
- Ah, wciórności!
W tym stanie równie dobrze mogłaby prosić o przygotowanie trunku swoje buty. Skutek byłby ten sam.
Puściła ubranie oberżysty, pozwalając mu niemrawo poczłapać w stronę głównej sali. Przeniosła wzrok na kobietę, która ją zaczepiła. Nici mocy łączące barmana z czarnowłosą były ledwo wyczuwalne. Widać uczona w magii.
- Pacjent przeżył - rzekła krótko z uśmiechem.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Gersen wstał i otrzepał się dokładnie. Miał wielką ochotę na kąpiel, ale obecnie w karczmie zrobił się paskudny nastrój- zrezygnował. Niezauważenie przeszukał pomieszczenia w poszukiwaniu swojego ekwipunku i dumnie skierował się w stronę głównej sali, tam gdzie rezydowała większa część gości. Wcześniej wspomniana sala zaskoczyła go- panował tam teraz ogromny chaos. Pomyślał, że- jak na jego gust- za bardzo pachnie tam magią. O ile nie miał nic przeciwko magii, o tyle zbyt duże jej natężenie w jednym miejscu, szczególnie tak ciasnym, zawsze powodowało zamęt i zawieruchę. To całe zamieszanie przyciąga tłumy, a cyrku już na ten dzień wystarczy. Przed wyjściem pozostała mu tylko jedna rzecz do zrobienia. Charakterystycznym, lekkim chodem skierował się w stronę łowcy Ragnara i wyciągnął w jego stronę prawą dłoń.
- Zdaje się, że to właśnie tobie zawdzięczam fakt, iż moimi przedmiotami nie handlują jeszcze paserzy na mieście, a mnie nie wyrzucono bezczelnie do rynsztoka. Powinienem chyba... podziękować. I pożegnać się.
Ignorując rosnący tłum i hałas czekał na jakąkolwiek reakcję kolegi, można powiedzieć po fachu. Nawet specjalnie nie przejmował się wcześniejszym przesłuchaniem. Owszem, było dziwne, ale nie ma sensu biegać za taką błahostką; niedokończoną sprawą. Zwyczajnie nie obchodziło go takie ślepe błądzenie...
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Dwayt
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dwayt »

Otworzył drzwi karczmy i zanim wszedł omiótł całe wnętrze spojrzeniem, było dość tłoczno, ale taką właśnie miał nadzieje, chciał teraz spędzać czas z ludźmi i nauczyć się ich wszystkich zachowań, jak myślą, jak reagują na poszczególne sytuacje. Był ubrany w zieloną koszule rozpiętą pod szyją tak, aby widać było kieł który miał przewieszony przez kark na grubym, złotym łańcuszku, prócz tego miał na sobie długie ciemne spodnie oraz eleganckie, czarne buty ze szpiczastym zakończeniem. Wszedł i zamknął za sobą drzwi które przy tym potwornie głośno zaskrzypiały, kilka par oczu obróciło się, aby na niego spojrzeć, szybko jednak wróciły do wcześniejszych obiektów zainteresowania. Nie chciał zwracać na siebie specjalnej uwagi, głównym celem była obserwacja więc wypatrzył stolik w samym kącie sali. Podszedł do karczmarza i poprosił o dzban jakiegoś mocnego alkoholu i szklankę. Swoje zamówienie otrzymał szybko, złapał oba naczynia i skierował się do wcześniej wypatrzonego stolika, usiał za nim i odłożył naczynia. Stwierdził, że krzesło jest bardzo niewygodne, ale nie mógł z tym nic zrobić więc aby się nie opierać o nie, położył łokieć na blacie, a podbródek wsparł na dłoni. Zlustrował znów całe pomieszczenie wzrokiem. Tym razem zainteresowały go dwie kobiety rozmawiające ze sobą, jego doskonały słuch podkusił go, aby podsłuchać o czym gawędzą.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Yasi patrzyła na kobietę:
-To nie jest magia- rzekła.
Przyglądała się reakcji rozmówczyni, a potem omiotła karczmę spojrzeniem. Po jakimś czasie dostrzegła mężczyznę wchodzącego do środka. Na pozór nikt nadzwyczajny, ale coś w nim było dziwnego. Przyjrzała się barmanowi, minęło już pół godziny. "Mama nadzieję, że dowiem się czegoś zanim postanowi się zabić"- pomyślała. Z izby dla pijanych wyszedł Vivren, to jednak było już nie ważne, Yasi przestało obchodzić co się z nim stanie, znalazła tu ciekawsze postacie niż te człowiek. Przyjrzała się Sztormowi stojącemu wciąż koło drzwi, zrozumiał jej spojrzenie i ukrył się w cieniu. Anielica posłała mu uśmiech i odwróciła się, by posłuchać co powie jej rozmówczyni.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości