Meot[Targ] Mapy

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Awatar użytkownika
Sinead
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sinead »

...O, cholera - ugryzł się w język, dzięki czemu zachował tę niewyszukaną uwagę dla siebie. W zasadzie, nie wiedział, czemu był taki zaskoczony - całkiem wiele ludzi nie umiało jeździć konno - i dziwnym zbiegiem okoliczności większości z nich przypinał łatkę "uczeni". Mógł się jednak spodziewać, że piesza dwu- czy trzytygodniowa wędrówka z nienawykłą do pieszych podróży kobietą nie będzie należała do najprzyjemniejszych przygód, i poczuł dreszcz, jakby przebiegła mu po plecach mysz o bardzo zimnych łapkach. Mimo to nie zamierzał się wycofać - byłoby to głupie, nawet dla niego - poza tym, kobieta była w potrzebie i nieuprzejmie byłoby teraz odmówić.
- To może osiołka jakiegoś...? Szlak u podnóża góry nie należy do najtrudniejszych, ale, nie będę ukrywał, że znacznie wygodniej by się pani podróżowało na wierzchowcu. No, i znacznie szybciej.
Nadchodziła zima. Czarodziejka wybrała sobie dziwną porę na podróże, pomyślał. Bez osła pewnie i tak się nie obejdzie, prawdopodobnie przyzwyczajona jest do lepszych warunków noclegu niż posłanie na ziemi, pod gołym niebem.
- I nie chciałbym być natrętny - powiedział ciszej i siadł blisko niej, tak, by słowa przeznaczone dla niej trafiły tylko do niej - ale o jakiej zapłacie mówimy?
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Oparty o drewnianą ścianę karczmy Gersen założył ręce na sobie i słuchał uważnie rozmowy łowcy i czarodziejki. Wiele osób, szczególnie wysokiego stanu, którzy w swoim życiu nie byli zmuszeni sporo podróżować nie potrafiło jeździć, specjalnie się tym nie zdziwił. Osiodłanie zwierzęcia tak niegodnego jak koń mogłoby zostać odebrane jako dyshonor dla szanującej się damy. Takie ci dziś czasy nastały, że liczy się prezencja, nie zaś praktyczność. Sprawa była poważna, a on miał rozwiązanie... delikatnie ujmując- oryginalne. Zwrócił uwagę wspomnianej dwójki poprzez głośne klaśnięcie dłońmi. Po czym bezczelnie wtrącił się do rozmowy.
- Proszę wybaczyć me maniery. Nie miałem przyjemności się przedstawić, a nawet jeśli, nie pamiętam tego. Możecie mi mówić Vivrien. Pozwolę sobie nadmienić dodatkową możliwość podróży. Szybszą, niźli piesza podróż, zapewne droższą i nieco bardziej kontrowersyjną. Miasto leży kawałek od Rzeki Motyli, tam moglibyście dostać się pieszo. Na miejscu z pewnością znajdziecie niejedną wioskę, czy miasteczko przyrzeczne za pewną opłatą można wynająć łódkę i płynąć w górę rzeki, na daleką północ... do Rodo- Rododendroni, cholera, zawsze mam problem z tym miastem. Później kolejna krótka podróż w kierunku Rapsodii i najbardziej wygodna część wycieczki- spływ Nefari prawie do samego celu, jakim jest jak mniemam- miasto Efne. Podróż zajmie mniej czasu, będzie wygodniejsza... niekoniecznie tańsza.
Po bardzo długim monologu, Gersen odsapnął chwilę i zastanowił się oglądając zadziwione twarze rozmówców. No tak- niecodzienna propozycja. Zdawał sobie sprawę, że nawet bardzo szalona. Lubił ten sposób podróżowania, w przeszłości sporo pracował na rzece, zna mniej więcej koszty takich podróży, dlatego pozwolił sobie na tak ekstrawagancki plan. Minął moment namysłu i uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny. Wtrącił jeszcze jedno zdanie.
- Będąc upartym, można założyć, że koszty będą sporo mniejsze. Ryzyko natrafienia na piratów rzecznych jest znacznie mniejsze niż to, przy którym moglibyście, pozwolę sobie na ten bezpośredni zwrot, trafić na bandytów. Sporo ich się czai na traktach i leśnych szlakach.
Po przemowie, poprawił kurtkę i zaczesał włosy dłonią. Kolejny raz się uśmiechnął i ukłonił. Nie czekając na szydercze docinki względem absurdalnych pomysłów, jakich miał niemało, ruszył w kierunku wyjścia.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

- To bardzo dobry pomysł - przyznała Rachel i dyskretnie odetchnęła z ulgą. Następnie sojrzała na Ragnara. - Zapłata będzie godna - zapewniła. - Jej dokładna wysokość zależy od trudności, jakie naptkamy po drodze... I od tego, jak długo zechcesz mi towarzyszyć - zamikła na chwilę, dając mężczyźnie czas na zastanowienie się. - Proponuję spotkać się przy bramie Meot, kiedy będziesz gotowy. Stamtąd możemy udać się do owej wioski, o któer mówił Vivrien.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Sinead
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sinead »

Twarz Ragnara wyciągnęła się, gdy usłyszał propozycję Vivrena i przytakującą mu czarodziejkę. Ponownie poczochrał się po głowie i pociągnął duży łyk miodu, opróżnił kubek.
- Twój plan jest niezły - rzekł powoli, zwracając się do Vivrena. - Nie wiem, gdzie kupiłeś swoje mapy, ale możesz być pewien, że przepłaciłeś. Rzeka Motyli jest dokładnie po drugiej stronie kontynentu.
On sam nie korzystał z żadnych map; mógł rzucić na szalę jedynie swoją reputację, która dla obcych niewiele znaczyła. Nie pracował nad marką, nie starał się, by ludzie znali jego imię, nie zabiegał o sławę - na co komu sława w leśnej głuszy - dbał tylko, by klienci byli zadowoleni z jego usług. Słowo honoru nie ma jednak swojego odpowiednika w złocie.
- Jesteśmy na Równinie Maurat, na wschodzie. Nefari płynie zaraz obok miasta, jest tutaj jednak zbyt niepewna, miejscami płytka, a podróż byłaby diabelnie uciążliwa. Co do wspomnianego przeze mnie osiołka - zwrócił się do Rachel - przydałby się pani podczas dalszej podróży. Jeśli będzie pani kierowała się najkrótszą drogą, prowadzącą przez pustynię, przydadzą się zapasy wody.
Spojrzał wyczekująco na czarodziejkę, ciekaw, czy mu uwierzy. Kiedyś uważał, że skoro mówi prawdę, wszyscy powinni mu wierzyć - jakby miał to wypisane na czole - przekonał się jednak, że życie wcale nie jest takie proste.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Gersen przystanął na moment i wychwycił okiem mapę wiszącą na ścianie karczmy. Tą samą, z której wzorował wcześniejszą trasę podróży. Jakieś podłe przekleństwo przebiegło szybko przez jego umysł. Kartografowie stali się w tych czasach okropnie nieuważni. Przy większym nakładzie takich błędnych map, mogłoby się znaleźć wielu niezadowolonych klientów i ogólny chaos. Byłoby wesoło- pomyślał Gersen.
- Szanowni pani raczy wybaczyć mój błąd. Jednak po raz kolejny okoliczności pokazują, że wybrany przewodnik posiada niemałe kompetencje. Szczere gratulacje. Życzę szerokiej drogi. Żegnam!
Czubkiem buta pchnął stare i rozklekotane drzwi karczmy. Odsunęły się z jękiem i wpuściły do karczmy sporo dziennego światła. Dziwne, był gotów przysiąc, że słońce zaszło już dawno temu. Mniejsza z tym... bohater ospale ruszył prostą drogą wychodzącą bezpośrednio z budynku. Nie musiał się spieszyć. Z pewnością znajdzie jakiś zarobek.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Rachel wzruzyła ramionami.
- Ty jesteś przewodnikiem - powiedziała do Ragnara. - Nie znam tych terenów, inaczej po prostu bym się teleportowała. Jeśli uważasz, że to najlepsze wyjście, dobrze, kupię osiołka. Zapas wody też, zależy mi na możliwie szybkim dotarciu do celu. - Miała już powyżej uszu ganiania za paroma książkami, nawet jeśli były one cenne. Nie sądziła, ze podróz będzie taka trudna. Skoro jednak podjęła się tego zadania, to trudno. Wypełni je. A potem będzie mogła zająć się czym innym, jak choćby kolejne próby opanowania własnej magii.
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Sinead
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sinead »

Ragnar odprowadził wzrokiem wychodzącego Vivrena. Czuł się źle; zdobył to zlecenie czystym przypadkiem, nie dzięki swoim umiejętnościom, ani dlatego że był pierwszy. Gryzło go sumienie, choć wiedział, że nie miał sobie nic do zarzucenia; trochę to go denerwowało.
Podniósł się z zydla, jego skórzana zbroja nieco zatrzeszczała.
- Spotkamy się zatem przy bramie za kilka godzin. Osiołka może pani kupić na targu, nie sposób go przeoczyć, a zapasy wody kupi pani w Efne, nie będziemy nimi obarczać zwierzęcia niepotrzebnie. Do rychłego zobaczenia, pani - skinął jej głową, zarzucił pochwy z broniami i plecak na ramię i poszedł szukać karczmarza. Chciał się pożegnać, powiedzieć choć słowo na do widzenia. Chłopiec, pomoc kuchenna, nie wiedział dokąd udał się jego pracodawca - zatem Ragnar udzielił sobie zezwolenia, zerknął na zaplecze, a gdy i tam nikogo nie zauważył, wyjrzał na podwórko.
I zobaczył.
Karczmarz wisiał w powietrzu.
Ragnar dopiero po chwili objął spojrzeniem całą scenę: samotne drzewo, lina przywiązana do gałęzi i leżący na ziemi przewrócony stołek. Zaklął, wyciągnął miecz z pochwy i rzucił ekwipunek na ziemię; jednym cięciem przeciął linę, a oberżysta spadł jak worek kartofli. Już się nie ruszał, jeszcze nie był sztywny. Ryknął na chłopca kuchennego; dziecko, wpadłszy na podwórko, zbladło i zatrzymało się gwałtownie. Szybko się okazało, że karczmarzowi może pomóc tylko grabarz.
By wyjść na ulicę, należało przejść przez karczmę. Łowca, przechodząc obok stołu, skinął głową czarodziejce. Zamierzał zajść do kuśnierza, może by dostał portki na kreskę, do rzeźnika, po suszone mięso, do grabarza, by dać mu znać że umarlak za oberżą leży... Skierował się do wrót Meot z nowymi spodniami na tyłku i świeżą porcją zapasów w plecaku.
Awatar użytkownika
Rachel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rachel »

Rachel tymczasem kupiła na znajomym już targu osiołka i trochę prowiantu dla siebie. Miała jeszcze chwilę czasu, więc przespacerowała się kawałek. Starała się zapamiętać to miejsce jak najdokładniej. Kto wie, być może przyda się to jej kiedyś, kiedy będzie się chciała tutaj teleportować?
Potem skierowała się ku umuwionemu miejscu spotkania. Po chwili nadszedł Ragnar.
- To co? - spytała czarodziejka w nagłym przypływie dobrego humoru. - Ruszamy?
*
WSZYSTKO, CO ZASZŁO, POZOSTAJE ZASZŁE.
- Co to za filozofia?
JEDYNA, KTÓRA DZIAŁA.

"Złodziej czasu", Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Sinead
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sinead »

Przy wrotach Meot było tłoczno. Przez bramy w obie strony ciągnęły wozy i pojedynczy podróżni, w większości byli to okoliczni wieśniacy i handlarze. Straż stała po obu stronach ludzkiego strumienia, wyróżniali się dzięki wysokim włóczniom - gdyby nie one, zginęli by w tłumie. Panował harmider. Ragnar powoli zbliżał się do wrót, szukając wzrokiem czarodziejki; już niemal był pewien, że był pierwszy, gdy mignęło mu coś biało-niebieskiego. Pamiętał, że były to kolory jego pracodawczyni i podążył w tamtym kierunku - miał rację, czarodziejka trzymała lejce osiołka i czekała na niego. Uwinęła się, pomyślał z podziwem, i pośpieszył ku niej.
- Możemy ruszać - rzucił i przejął lejce od Rachel. Lepiej będzie wyglądał obdarty chłop z osłem, niźli piękna dama. - Proszę iść za mną, jakoś musimy się przebić przez tłum - dodał. Rumak czarodziejki był spokojny i cierpliwy, powoli torowali sobie drogę przez bramy aż w końcu stanęli za murami Meot. Twarze Ragnara i Rachel owionął przyjemny powiew wiatru niosący zapach łąk i lasów; czekał ich tydzień wędrówki.

Ciag dalszy: Rachel i Ragnar
Awatar użytkownika
Avallach
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 146
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avallach »

/close
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości