MeotKiedy spotykają się inne światy...

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Kiedy spotykają się inne światy...

Post autor: Wilkomir »

Hałas. Pijackie krzyki, przechwałki. Typowy wieczór w typowej gospodzie każdego większego miasta. W tym wypadku Meot. W głównej izbie było więcej osób niż przewidywały plany architektoniczne. Wśród nich był również czterdziestoletni mężczyzna, w kubraku koloru lasu, z siwymi, spiętymi w kucyk włosami. Radośnie podśpiewywał, z nowo poznanymi kompanami, piosenkę, którą jakiś bard wykonywał właśnie na scenie. To nic, że nikt poza artystą nie znał słów. Wszyscy świetnie się bawili, no może poza tymi, którzy już dawno przesadzili z miodem czy piwem i teraz leżeli pod stołami, upychani przez towarzyszy. Łucznikowi też powoli świat zaczynał wirować przed oczyma, ale wciąż był jednym z trzeźwiejszych. Tylko raz w życiu upił się do nieprzytomności i nie skończyło się to dobrze. Tak więc teraz tańczył na samym środku sali, podpierając ramionami swoich znajomków, którzy ledwo mogli ustać na nogach, ale do tańcowania rwali się pierwsi. Oczywiście każdy dzierżył w ręce po kuflu. Tylko Wilkomir odstawił już trunek, co spotkało się z wielce popularnym sprzeciwem: "No co ty? Z nami się nie napijesz?!". Jednak łucznik nie dał się przekonać. I dobrze. Bard skończył już swoją piosenkę i schodził ze sceny, przy akompaniamencie krzyków, braw i pochwał. Rozsiadł się przy swoim stoliku i szybko stał się obiektem zainteresowania bardziej podchmielonych osobników, błagających o jeszcze jeden utwór. Szybko jednak oderwali się od niego, gdy na scenę weszła drobna dziewczyna. Na sali momentalnie ucichło. Wszyscy wpatrywali się w nowo przybyłą. Miała duże niebieskie oczy, a na jej twarzy malowała się niewinność i chyba lekkie speszenie. W końcu patrzyło na nią kilkadziesiąt par oczu pijanych do granic możliwości, nieokrzesanych wojaków, górników, kowali czy kupców. Dziewczyna, jak się okazało, była kotołaczką, co jeszcze bardziej zainteresowało gawiedź. Zaczęła cichutko śpiewać, ale po chwili nabrała śmiałości i jej słodki głosik rozbrzmiewał w karczmie. Kilku narwańców nawet się uspokoiło, ale po kolejnym kuflu szlachetnego trunku wróciły wcześniejsze śpiewy, krzyki i tańce. Wilkomir zostawił swoich towarzyszy, tłumacząc się, że musi na chwilę przysiąść: "Głowa nie ta, co kiedyś". Tak na prawdę chciał dostać się bliżej dziewczyny. Czemu? Bo najzwyczajniej w świecie mu się spodobała. To przecież nic złego. Usiadł tuz pod sceną i wpatrywał się w jej duże, niebieskie, wprost czarujące oczęta. Miał teraz to, co kochał w sztuce najbardziej. Śpiew i piękne dziewoje. Bo przecież dziewczyny i kobiety to żywa sztuka, stworzona, żeby ją podziwiać, kochać, dbać o nią i bronić przed całym złem tego świata. Tak więc Wilkomir siedział i podziwiał. A dziewczyna jakby z sekundy na sekundę śpiewała coraz piękniej. Oczywiście łucznik nie odpływał zupełnie i był w pełni świadom tego, co dzieje się w koło niego. A działo się dużo. A właściwie zaczynało dziać. Niektórzy zdecydowanie przesadzili z piwem i zaczynali się robić agresywni. To byli typowi twardogłowi, których perswazją słowną nie zatrzymasz. Jeden z takich właśnie "jaskiniowców" zaczął wpychać się na scenę. Wilkomir wstał spokojnie, złapał równowagę i ruszył w ślad za nim. Tamten zaczął łapać przerażoną kotołaczkę w pasie i próbował ją pocałować.
- Nnnoo...no choźźź...daaj buziiii... - Aż dziwne, że potrafił sklecić jakiekolwiek zdanie.
- Ej! Ty! Puść ją! - Wilkomir stał może metr za jakże romantycznym amantem. Oboje byli pijani, ale na szczęście łucznik znał umiar.
- Kim tyy jessteś? Boo soo?
- Bo ci skopię dupę... - W tym momencie pijaczyna ruszył chwiejnym krokiem na Wilkomira. Wystarczyło, że ten zrobi szybki krok w prawo i wystawi nogę. Wielki jak góra chłop zwalił się ze sceny i wpadł na grupkę krasnoludów. Ci zaczęli krzyczeć i wymachiwać pięściami. No i zaczyna się....
- Hej! On pobił Svena! - Towarzysze nieprzytomnego pijaczyny wskoczyli na scenę. Byli na tyle trzeźwi, że potrafili ustać równo na nogach i nawet dali radę podnieść gardę!
- No dalej! Który pierwszy?! - Wilkomir zwykle był spokojniejszy, ale alkohol dawał o sobie znać. Pod sceną wszyscy już się tłukli, stoły i krzesła latały w powietrzu, ogólnie totalna destrukcja. Na łucznika ruszył pierwszy przeciwnik. Był to trochę wyższy od Wilkomira, ale chudszy mężczyzna, zarośnięty, brudny i śmierdzący. Zamachnął się prawą ręką i prawie dosięgnął podbródka naszego bohatera. Na szczęście, ten potrafił się bić i unikać ciosów. Szybkie odchylenie do tyłu i mocarny kontratak, który złamał nos przeciwnikowi. Brudas złapał się za twarz i wyjąc z bólu aż przysiadł. Pozostało trzech. Szybka kalkulacja, jak to miał w zwyczaju. Wyglądają na typowych wieśniaków. Nie sprawią mi problemów. Kolejny podszedł, trzymając gardę wysoko, jakby wiedział co robi. Ale tak tylko wyglądał. Jeden cios łucznika w brzuch i garda już nie istniała. Szybkie i mocne dwa uderzenie sierpowe na twarz i kolejny narwaniec załatwiony. Ucząc się na błędach kolegów, pozostali dwaj ruszyli jednocześnie. Próbowali się jakoś zgrać, to jest jeden chciał złapać Wilkomira, a drugi miałby wtedy prosty cel. Łatwiej pomyśleć niż zrobić. Nawet mimo wieku łucznika. Nie czekał na bardziej zdecydowane ruchy przeciwników, zmienił gardę na bardziej agresywną i w dzikiej szarży ruszył na niczego niespodziewającego się chłopa. Ten nie zdążył nawet podnieść rąk, a na jego twarz spadło kilka ciosów. Ostatni przeciwnik chyba się rozmyślił, gdyż sam zeskoczył ze sceny i gdzieś zniknął.
- Proszę wybaczyć to zajście, panienko. Również przepraszam za mój stan. - Wilkomir skłonił się nisko, zwracając się do dziewczyny. Chyba nie bardzo docierało do niej co się właśnie stało, toteż mężczyzna pozwolił sobie uchwycić jej drobną dłoń i delikatnie pociągnął w stronę schodów, prowadzących na piętro z pokojami.
- Lepiej zmieńmy miejsce.
Awatar użytkownika
Laura
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Laura »

        Meot. Miasteczko ludzi znających się na muzyce. Miasteczko z natury dobrych ludzi. To właśnie jego mieszkańcy pomagają sobie nawzajem, a czasem nieznajomym. Laura miała właśnie to szczęście, że ktoś udzielił jej owej pomocy. Gdyby nie ta rodzina, najpewniej spałaby pod gołym niebem gdzieś w okolicach pól wokół miejscowości.
        Na całe szczęście jednak mogła wypocząć po długiej drodze, a bywalcy karczm nie byli tak natarczywi jak w wielu innych krainach, szczodrze płacąc za dobrą muzykę. A za taką uznawali melodie tworzone przez Jasnowłosą. Tak więc odwiedziła w ciągu ostatniego tygodnia wiele gospód, karczm i innych miejsc, gdzie wieczorami biesiadnicy ze skorą tańczyli.
        Tego wieczora dotarła do innego miejsca, gdzie zawiodły ją głośne zabawy i piękny śpiew. Dziewczęcy. Wokalistka nie mogła być dużo starsza od Laury, toteż Niewidoma dostała się do środka starając nie zwracać na siebie uwagi. Chyba się udało, bo wszyscy goście nagle ucichli słuchając piosenki. Jak wydedukowała dziewczyna - patrzyli właśnie na bardkę, która tak pięknie operowała głosem. Muzycznie uzdolniona śpiewała na razie cichutko, dlatego pewnie wszyscy się uspokoili, jednak w miarę jak zyskiwała na pewności, gwar w izbie narastał.
        Laura zatrzymała wózek przy ścianie na lewo od sceny, niedaleko drzwi wejściowych i wsłuchiwała się w piękną melodię. Aury istot wewnątrz były przytłaczające, ale Skrzypaczkę interesowała tylko jedna z obecnych emanacji - miedzianej ze szmaragdową poświatą i zapachem sierści. Na scenie, w centrum uwagi stała najwyraźniej kotołaczka, chyba nawet rówieśniczka Niewidomej.
        Gwar, hałas i chaos w izbie rozpościerał swoje oślizgłe macki już nie tylko po ścianach, ale również istotach. Kilku pijanych mężczyzn się zbliżało, a kiedy Bardka im grzecznie odmawiała, odchodzili, za każdym razem jednak stawali się coraz agresywniejsi i bardziej natarczywi.
        Na szczęście Laury coś zaczęło się dziać na podwyższeniu, gdzie aura kotołaczki mieszała się z dwoma innymi. Wyraźnie jeden z osobników chronił młodą dziewczynę przed tym drugim, aż finalnie zaproponował jej zejście ze sceny. Gdy tylko to robili, Skrzypaczka skorzystała z sytuacji, dostała się na miejsce Niebieskookiej, wyciągnęła swój instrument i bez słowa zaczęła grać. Nuty wybrzmiewane spod smyczka były w tonacji molowej, przywodziły na myśl smutną historię lub opowieść. Po krótkim wstępie zagranym przez Laurę, do muzyki dołączyły pięknie zaśpiewane słowa tworząc delikatną piosenkę



Kołysał wśród zielonych fal,
Nasz drakkar wschodni wiatr,
Ciekawość wielka niosła nas,
Hen w nieznaną dal.
Dwunastu braci niosła łódź,
Przy każdym boku miecz,
Wbrew przeznaczeniu niósł ich kurs,
Na ich ustach pieśń.

Hej bracia, płyńmy tam, gdzie tęczowy most!
Wydrzyjmy tajemnice te, Bogom z chciwych rąk!

A gdy wyprawy nastał kres,
Ujrzeli widok ten,
Ich oczom się ukazał wnet,
Bifrost most jak sen.

Hej bracia, płyńmy tam, gdzie tęczowy most!
Wydrzyjmy tajemnice te, Bogom z chciwych rąk!

Hej bracia, płyńmy tam, gdzie tęczowy most!
Wydrzyjmy tajemnice te, Bogom z chciwych rąk!

Hej bracia, płyńmy tam, gdzie tęczowy most!
Wydrzyjmy tajemnice te, Bogom z chciwych rąk!


        Skończywszy pieśń, wstrzymała się chwilę. Nie dosłyszała nic więcej poza donośnym harmidrem gospody, toteż uznała, że piosenka się nie spodobała. Trochę się speszyła, nie zaprzestała jednak grać. Struny skrzypiec zabrzmiały ponownie niosąc podobnie smutną pieść.
Evanesca
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanesca »

Kolejna karczma, tym razem w mieście Meot, miała być kolejnym przystankiem w jej podróży po Alaranii. Jak tam trafiła? Pomógł jej w tym pewien mężczyzna z kompanami. Pomogli jej się dostać do miasta, nie mogła im zapłacić, czy wynagrodzić w jakiś sposób - nie miała z czego. Mogła im jedynie umilić drogę swoim śpiewem, to tak na prawdę było jedyne co mogła im zaoferować. Droga przebiegła szybko, bez większych problemów, na szczęście dla niej i jej tymczasowych towarzyszy podróży.
Kiedy dotarli do miasta rozeszli się, a ona im serdecznie podziękowała za pomoc w dotarciu w to miejsce. Bez większych problemów znalazła gospodę - przy niewielkiej pomocy przechodniów, których momentami pytała o drogę. W chwili jej pojawienia się w karczmie było późne popołudnie. Wiele podczas jej pobytu tam się nie działo, ludzie dopiero się zbierali, a ona była "bezrobotna" przez ten czas. Wieczorem karczma była już zapełniona, a na scenę wszedł bard. Był niezły, grał i do tego śpiewał dość dobrze. Na pewno wystarczająco dla zapewnienia rozrywki obecnym w karczmie. Ciężko ich tak naprawdę zadowolić nie było, w końcu nie było to zbyt wyrafinowane towarzystwo. Nie znali się na muzyce i śpiewie. Oczywiście gdyby bard był tragiczny w tym co robi, lub po prostu nie spodobał się towarzystwu utwór, zlinczowaliby go. Ale tak się nie stało. Kiedy grajek skończył swój utwór, który jak widać, nawet się spodobał, musiał niemalże opędzać się od podchmielonych mężczyzn proszących go o dalszą grę. Kiedy jednak to kotołaczka weszła na scenę - zwróciła uwagę niemalże całej sali. Gwar niemalże całkowicie ucichł - prócz nielicznych wyjątków wśród wypitych panów. Zaczęła na początku cicho śpiewać, była trochę onieśmielona wieloma spojrzeniami w niej utkwionymi. Jednak powoli jej głos nabrał na sile, tak że rozbrzmiewał niemal w całej gospodzie. Długo jednak nie mogła pośpiewać w spokoju. Nadal śpiewała widząc jak jakiś mężczyzna wszedł na scenę. Już czuła jakoś, że będzie problem - zwłaszcza po jego zapachu, który czuła już z tego miejsca. Kiedy się do niej zbliżył, już nie było czasu na reakcję, objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, próbując ją pocałować. Oczywiście Evanesca w żadnym razie nie myślała o tym by mu na to pozwolić, położyła mu dłonie na ramionach i się od niego próbowała odpychać, do tego pomagając sobie tym, że się najzwyczajniej wyrywała. Niemalże od razu do oczu napłynęły jej łzy, no cóż. Kotołaczka była strasznie wrażliwą i czułą osóbką, a na pewno sytuacje tego typu na nią bardzo oddziaływały. Nie rozpłakała się, ale było po niej widać, że jest niebezpiecznie blisko takiego rozwoju rzeczy. Kiedy mężczyzna ją puścił, ta od razu cofnęła się, aż poczuła za plecami ścianę. Stała tak nieruchomo, jakby czekając aż ktoś ją stąd weźmie. Po chwili, która dla niej była wiecznością, zbliżył się do niej jej wybawca. Mimo wszystko była spostrzegawcza i go rozpoznała. Mimo swojego charakteru, niepewnie pozwoliła mu chwycić się za dłoń i pociągnąć ją delikatnie w swoją stronę.
- Dziękuję - rzuciła lekko piskliwym głosem, widać było po niej, że naprawdę nie wiedziała co ma teraz zrobić. Kiedy pociągnął ją w stronę schodów, na scenie po chwili pojawiła się kolejna osoba. Znowu kobieta, widocznie młoda i o dość nietypowym wyglądzie - według kotołaczki.
- Ładnie gra i śpiewa - słowa te skierowała niby do mężczyzny, ale zarówno mógł uznać, że były one skierowane w przestrzeń. Na jej twarzy widać było teraz zainteresowanie, nie potrafiła jakoś długo przeżywać sytuacji, która przed chwilą się wydarzyła. Stanęła tak niedaleko niej, mimo wszystko była naprawdę blisko - w końcu nie dała się daleko odciągnąć mężczyźnie.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Kotołaczka jakby zupełnie zapomniała, co przed chwilą się działo. Stała teraz i patrzyła na kolejną artystkę. A Wilkomir? Wilkomir zgłupiał. W jednej chwili wszyscy tłuką się, a w drugiej siedzą spokojnie, słuchając smutnej pieśni bardki na wózku. Chyba za dużo tego miodu wypiłem.... Ciała nieprzytomnych brutali, z którymi walczył łucznik zostały wyrzucone przed karczmę, jak zwykle robiono z niepotrzebnymi gośćmi.
- W istocie. Piękny głos. - To łucznik musiał przyznać. A że był wielkim miłośnikiem muzyki, stanął obok kotki i słuchał razem z nią. Niestety, byli jedynymi osobami, którym pieśń się podobała. Stado pijanych facetów wolałoby raczej wesołe piosenki, przy których można by poskakać i się pośmiać. Biedna dziewczyna. Wilkomir podstawił najbliższe krzesło kotołaczce, a sam usiadł obok. Skoro gospoda się trochę uspokoiła, nie widział powodu do jej opuszczania. Wciąż jednak zastanawiał się, co stało się kotce. Interesująca osóbka. Oparł głowę o ręce i lekko przymknął oczy.
Awatar użytkownika
Laura
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Laura »

        Zakończyła drugą piosenkę ze strachem spostrzegając, że gawiedź nie gustuje w takich klimatach. "Dlatego odradzano mi granie w karczmach..." - myślała Jasnowłosa znikając ze sceny. Przejeżdżając obok kotołaczki pogratulowała jej występu:
        - Pięknie śpiewałaś - uśmiechnęła się Laura i nie czekając odpowiedzi, oddaliła się w stronę lady. Ponieważ nie sięgała do niej ze swojej pozycji, musiała inaczej zwrócić uwagę karczmarza na siebie, dlatego próbowała wołać. Na nic się to jednak zdało, postanowiła poczekać w którymś kącie pomieszczenia, aż towarzystwo trochę się przerzedzi. Spodziewała się, że nie nastąpi to zbyt szybko, miała jednak dużo wolnego czasu.
        Niespodziewanie pod przeciwległą do Laury ścianą, bardzo blisko sceny, rozpętała się pijacka bójka - dwóch ledwo stojących mężczyzn zaczęło okładać się najpierw pięściami, aż wreszcie w ruch poszły stłuczone butelki, krzesła, stoły. Coraz więcej osób dołączało do burdy. Laura z przerażeniem obserwowała wydarzenia, oceniając sytuację na podstawie konturów istot. W swoim małym światku tylko tyle potrafiła wyczuć - kształty przedmiotów i osób wydzielających aury. A te były zazwyczaj słabe, choć obecnie już dwie przykuwały uwagę kogoś z czułym zmysłem magicznym - były to te same emanacje, które niedawno znajdowały się tuż obok Skrzypaczki, gdy ta gratulowała Zmiennokształtnej pokazu.
        Coraz więcej klientów upadało z rozłupaną czaszką, a Laura nie potrafiła się do nich zbliżyć i im pomóc, bowiem kocioł walczących ciał nie pozwalał się przedostać. "Przecież zaraz ktoś tu zginie!" - krzyczała sama do siebie, albo sama na siebie Dziewczyna chcąc jak najszybciej uleczyć rannych.
        Nagle, zupełnie przypadkowo, jeden z "Wojowników Alkoholu" potknął się o czyjeś nieprzytomne nogi i wylądował dokładnie na kolanach Bardki. Panienka z przerażeniem stwierdziła, że osobnik nie ma najmniejszej ochoty wstać, a tym bardziej przeprosić. Był zdecydowanie przytomny, bowiem jego dłoń wędrowała po cienkim i delikatnym materiale sukienki badając coraz to nowe fragmenty ciała delikatnej istoty. Laura oczywiście próbowała się uwolnić, pozbyć napastnika, przerwać jego tyradę. Uderzała raz za razem w jego plecy otwartymi dłońmi, a spod jej zamkniętych powiek kapały pojedyncze łezki.
        - Przestań, przestań, przestań, przestań, przestań! - krzyczała, ale jej głosik nie przebijał się ponad hałas potyczki. Była bezradna, a mężczyzna zdecydowanie nie zamierzał odpuścić tak łatwej zdobyczy. Laura mogła się tylko przyglądać, jak ten próbuje zaspokoić swe nieprzebrane od alkoholu żądze.
Evanesca
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanesca »

To prawda, zachowywała się tak jakby to co przed chwilą się zdarzyło - wcale się nie wydarzyło. W danej chwili kotołaczka była niemalże w stu procentach zainteresowana jedynie dziewczyną na scenie. Jedynym symbolem jej kontaktu z rzeczywistością było to, że usiadła na podstawionym przez mężczyznę, którego imienia nie znała, krześle. Na jego słowa nawet nie odpowiedziała - najprawdopodobniej nawet ich nie zarejestrowała. Lekko zasmuciła się, widząc, że nieznajoma przed chwilą racząca ich muzyką, która tak bardzo się kotołaczce podobała. Ta jednak przejeżdżała obok niej - zainteresowało to Evanescę, nawet bardzo, w końcu był to niecodzienny widok.
- Dziękuję! Ty też - rzuciła radośnie z uśmiechem na twarzy i odprowadziła ją wzrokiem. Kiedy ta była już przy ladzie, kotołaczka zgubiła zainteresowanie nieznajomą i popatrzyła na jej wybawiciela. Przyciągnęła nogi do góry i usiadła sobie na krześle po turecku. Nie było to dla niej problemem - w końcu była dość drobna i nie było problemem dla niej się tam zmieścić. Usiadła tak, by być ustawioną przodem w kierunku w sumie nieznajomego mężczyzny. Obejrzała go z tej perspektywy.
- Kim jesteś? - rzuciła po chwili, chcąc się dowiedzieć, kim jest. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że powinna mu podziękować za jej wcześniejsze uratowanie. Obycia to ona nie miała. Obserwowała go swoimi dużymi oczami, w których widać było najzwyklejszą ciekawość.
Długo jednak się mu tak nie przyglądała. Kątem oka dostrzegła bójkę dwóch mężczyzn - zaczęli się okładać pięściami, a ona przyglądała się temu ze zdziwioną miną. Po chwili coraz więcej osób zaczęło dołączać się do bójki.
To jej jednak nie interesowało, działo się to w sumie w niewielkiej odległości od niej samej, ale jej to tak na prawdę nie dotyczyło. Najbardziej zainteresowała ją sytuacja po przeciwległej stronie pomieszczenia - tam gdzie jak teraz zauważyła, znajdowała się ta dziewczyna, która tak wcześniej zainteresowała Evę. Kiedy widziała, jak jakiś mężczyzna się do niej dobierał, sama nie wiedział dlaczego, od razu podbiegła w tamtą stronę. Może to był instynkt, może solidarność płci pięknej? Nie ważne, ważne było to, że przecież kotołaczka była drobna i słaba - nie miała jakichkolwiek szans w odciągnięciu mężczyzny od nieznajomej. Jednak rzuciła się na niego i zaczęła go okładać dłońmi.
- Zostaw ją! - Raz krzyknęła. Jednak po chwili wylądowała na ziemi, uderzona przez mężczyznę - był pijany i nie obchodziły go jej odczucia , ciężko było się dziwić w sumie. Oczywiście nie usprawiedliwiało go to. Kotołaczka skuliła się na ziemi i rozpłakała się. Czuła przejmującą bezradność i ból po uderzeniu. Oczywiście przesadą byłoby powiedzieć, że została mocno uderzona, jednak na kotołaczkę tyle wystarczyło, nawet lekkie pacnięcie mogło skutkować bólem w jej przypadku.
Jednak ostatecznie jej prośba poskutkowała. Mężczyzna odkleił się od dziewczyny na wózku.
- Ej... Bohaterko! - Czknięcie, przerwało jego wypowiedź. - Jak nie z nią to z tobą się zabawię! - Po tych słowach podszedł do kotołaczki i zaczął się do niej dobierać. Oczywiście ta nie dała się najzwyczajniej w świecie oddać mężczyźnie, szarpała i wyrywała się, momentami nawet w ruch poszły ostre ząbki, które wbijały się w dłoń pijaka. To skutkowało jedynie kolejnym uderzeniem ze strony mężczyzny, tym razem celnym i silniejszym. To poskutkowało tak na prawdę. Uderzenie było wymierzone w głowę. Po trafieniu kotołaczka straciła jakąkolwiek chęć obrony - głównie dlatego, że zemdlała. Teraz mogła liczyć tylko na cudzą pomoc.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Gdy kotka zerwała się z krzesełka, by ratować dziewczynę na wózku, Wilkomir powiódł za nią wzrokiem i powoli wstał. Jego reakcja byłaby pewnie szybsza, gdyby spodziewał się aż takiej agresji ze strony pijanego jegomościa. Na jego nieszczęście, łucznik był trochę poirytowany całą sytuacją z dnia dzisiejszego i to, co teraz się wydarzyło na prawdę go wkurzyło. W ciągu dosłownie sekundy doskoczył do pijaka i złapał go z całej siły za gardło, wręcz podnosząc go do góry.
- Zasady dobrego wychowania nakazują szacunek względem kobiet. Zasady prawne zabraniają bicia bezbronnych dziewcząt. A zasady zdrowego rozsądku nie zalecają wkurzania mnie - Wilkomir wręcz syczał, wpatrując się w przeciwnika. Ściskał coraz bardziej jego gardło, dusząc awanturnika, a ten tylko wierzgał nogami. Łucznik był jednak większy i silniejszy. Zamachnął się ręką i z całej siły uderzył go w twarz, rozkwaszając mu nos. Po pierwszym ciosie poszedł drugi, zaraz potem kolejny i kolejny. Z reguły Wilkomir to spokojny człowiek, ale jeśli ktoś skrzywdzi jakąkolwiek dziewczynę, wtedy lepiej uciekać od łucznika jak najszybciej. Pijaczyna już po pierwszym uderzeniu stracił przytomność, a teraz wyglądał jak wielka lalka do bicia. Mężczyzna w zieleni podszedł do drzwi frontowych i wyrzucił jegomościa na dwór. Wrócił do wciąż nieprzytomnej kotołaczki i dziewczyny na wózku.
- Nic się panience nie stało? - To pytanie było zwrócone oczywiście do przytomnej dziewczyny. Uzyskawszy odpowiedź, Wilkomir wziął nieprzytomną kotkę na ręce i zaniósł ją do swojego pokoju, na górze. Było tam trochę ciszej, a na pewno spokojniej niż w głównej izbie. Położył dziewczę na łóżku i sprawdził puls i oddech. Teraz najzwyczajniej w świecie spała. Pięści pijaka na szczęście nie wyrządziła żadnej poważnej krzywdy, kotołaczka miała jedynie lekko rozcięty łuk brwiowy. Łucznik otarł jej plamkę krwi z czoła. W zasadzie tyle mógł zrobić. Wiedząc, że ta jest bezpieczna w jego pokoju, Wilkomir postanowił sprawdzić, co z dziewczyną na wózku. W końcu została sama na dole, wśród tej pijackiej hołoty. Zbiegł po schodach, na szczęście już żaden amant nie dobierał się do bezbronnej dziewczyny. Łucznik zauważył w niej coś dziwnego. Poza poruszaniem się na wózku, dziewczyna jeszcze czymś się wyróżniała. Wcześniej tylko zerknął na nią pobieżnie, ale teraz gdy przyjrzał się jej dokładnie olśniło go. Ona nie widzi...Nie mogę jej tu zostawić. Podszedł spokojnie do dziewczyny.
- Ekhem... moja propozycja zabrzmi trochę dziwnie... ale czy nie miałaby panienka ochoty dołączyć do mnie i mojej towarzyszki na górze? Jest ciszej, spokojniej i na pewno bezpieczniej niż tutaj, wśród... tych ludzi.
Awatar użytkownika
Laura
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Laura »

        Poczuła, że napastnik zmienia cel, co Jasnowłosą jednocześnie ucieszyło i przeraziło. Już wolałaby, aby zabawiał się z nią, niż ranił niewinną dziewczynę. Dopiero po chwili Laura spostrzegła, że nowym obiektem pożądania dla awanturnika była Kotołaczka, która tak pięknie śpiewała. Bardka, chcąc pomóc nieznajomej, rzuciła się na pijaka, zawisła na jego szyi, ale ten tylko machnął potężnie ręką, przez co Niewidoma z hukiem wylądowała z powrotem w swoim wózku.
        - Przestań, zostaw ją! - nieprzerwanie krzyczała Skrzypaczka, ale jej głos nawet nie przebijał się przez gwar panujący w izbie.
        Nagle, jak grom z jasnego nieba, na mężczyznę spadła pięść ubranego w kolory lasu nieznajomego, który okazał się być towarzyszem Zmiennokształtnej. Najprawdopodobniej ruszył na ratunek Evanesce, która w tym momencie leżała nieruchomo na ziemi. "Uderzyła się w głowę? A może on jej coś zrobił? Może krwawi i nikt tego nie zauważył?! Trzeba jej pomóc!" krzyczały myśli Laury tłukąc ją po świadomości niczym młot kowalski o stal. Wszechogarniająca panika objęła Dziewczynę swymi kościstymi ramionami powodując strach i dreszcze.
        Równie szybko, jak napastnik znalazł się w powietrzu za sprawą Wybawiciela, równie szybko wylądował najprawdopodobniej za drzwiami karczmy, jak Laura sądziła po otaczających ją kształtach aur. Chciała podziękować dziewczynie za ratunek, ale ta nadal nieruchomo spoczywała na deskach podłogi.
        - Ratuj ją! - powiedziała stanowczo Niebianka w odpowiedzi na pytanie, nie było to jednak potrzebne, bowiem człowiek już podnosił nieprzytomną - Mi nic nie jest. - I jak sądziła Bardka, zaniósł ranną na piętro.
        "Już jest bezpieczna." ulżyło Laurze, a gawiedź zgromadzona w gospodzie nieco się uspokoiła, może się zmęczyli, może pozasypiali z nadmiaru alkoholu. Skrzypaczka nie była tego w stanie stwierdzić. W tej chwili najbardziej skupiała się na odczuwaniu aury Evanesci i Wilkomira, których nawet nie znała, a już się z nimi bardzo związała. Toteż niezwykła radość odmalowała się na twarzy Laury, gdy Czterdziestolatek zszedł na parter tylko po to, aby zaproponować jej swoją pomoc i opiekę.
        - Ekhem... Moja propozycja zabrzmi trochę dziwnie... Ale czy nie miałaby panienka ochoty dołączyć do mnie i mojej towarzyszki na górze? Jest ciszej, spokojniej i na pewno bezpieczniej niż tutaj, wśród... Tych ludzi - rzekł nieznajomy, oferując nocleg. Niewidoma tylko nieśmiało przytaknęła zgadzając się, a na jej twarzy nieustannie gościł piękny, acz delikatny uśmiech.
        Potem Wilkomir poprowadził wózek Jasnowłosej pod schody. Zabrało mu trochę czasu i sporo siły (wspierany przez Laurę Magią i Telekinezą) wgramolenie pojazdu Śpiewaczki na piętro, ale dało to jej minimalne i ulotne, ale dla niej wystarczające, poczucie bezpieczeństwa.
        - Dziękuję panu bardzo, będę dłużna. Ale proszę nie mówić na mnie panienka. Jestem... Laura. - Na wspomnienie o Robercie na ułamek sekundy pod powieką Laury zamajaczyły nieśmiało drobne krople łez, jednak równie szybko zniknęły. Właścicielka wózka była teraz szczęśliwa, bowiem została jej zaoferowana bezinteresowna pomoc, a Evanesca była, sądząc po jej emanacji, cała i zdrowa. Łucznik otworzył drzwi do małego pokoiku wprowadzając Niebiankę do pomieszczenia. Szybka orientacja w kształtach pozwoliła Jasnowłosej stwierdzić, że Evanesca nadal leży na łożu.
        - Nic jej nie jest? - zapytała, a w jej głosie zabarwiała się troska i strach o życie nieznajomej dziewczyny. Muzyczka już zupełnie zapomniała o sytuacji sprzed paru chwil, kiedy to ona była atakowana. Teraz chciała ogromnie podziękować obojgu za ratunek, ale póki Zmiennokształtna nie obudziła się, Kompozytorka cały czas martwiła się o nią.
Evanesca
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanesca »

Evanesca najzwyczajniej w świecie odpłynęła, tak zazwyczaj jest jak ktoś zemdleje. Skutkiem uderzenia prócz stracenia przytomności przez kotołaczkę było rozcięcie łuku brwiowego i mały strumyczek krwi. Nie była to jednak rana, która by na dłuższą metę zagrażała życiu i zdrowiu Evy. Bez większego problemu i sprzeciwu ze strony kotołaczki mężczyzna zaniósł ją do swojego pokoju na piętrze.
Niewiele potem, w pomieszczeniu znalazła się również niewidoma, której pomógł ich wybawiciel. Długo utrata przytomności u kotołaczki nie trwała. Chwilę po wejściu tej dwójki do pomieszczenia leżąca otworzyła powoli oczy i się lekko podniosła. Ostrożnie usiadła i dotknęła swoją malutką dłonią łuku brwiowego.
- Auć - syknęła cicho, najprawdopodobniej zwracając na siebie uwagę obecnych w pomieszczeniu. Popatrzyła na dwójkę. Zdała sobie sprawę z tego, że nie wiedziała, co się przed chwilą stało. Rozejrzała się po pomieszczeniu i wróciła wzrokiem do nieznajomych. Zwinnie przedostała się na drugą stronę łóżka, tak że oddzielało ją od nieznajomych. W jej oczach można było zobaczyć strach.
- Gdzie ja jestem? Kim jesteście? - zapytała, przyglądając się im uważnie. Zdarzały się jej utraty pamięci nawet jeżeli nie zdarzyło się nic, przez co mogła ją stracić. Tym razem złożyło się, że zgrał się efekt uboczny eliksiru który dawno wypiła oraz uderzenie w głowę. Skutkiem była krótkotrwała utrata pamięci. Przynajmniej tej sprzed paru minut. Często zdarzało się, że po przypomnieniu jej wydarzeń, pamięć jej wracała. Patrzyła wystraszonym wzrokiem raz na mężczyznę a raz na kobietę, nie wiedząc, czego ma się po nich spodziewać.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Kotołaczka była chyba przestraszona. Musiała stracić pamięć od uderzenia. Wilkomir podniósł ręce, pokazując swoje pokojowe zamiary.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy. Straciłaś przytomność. Jesteś u mnie w pokoju, nic ci już nie grozi. Nazywam się Wilkomir, a to jest... - tu się zaciął, gdyż zdał sobie sprawę z tego, że nawet nie spytał o imię niewidomej. Po ktołaczce nie było widać, czy słowa łucznika ją przekonały.
- Pamiętasz co się stało? Chciałaś jej pomóc i zostałaś uderzona. Pamiętasz jak się nazywasz? Kim jesteś? - Mężczyzna był bardzo zaniepokojony stanem dziewczyny, ale wciąż stał w miejscu, nie chcą jej przestraszyć. Zerknął na dziewczynę na wózku, czego ta oczywiście nie mogła zauważyć. No pięknie....
-Pamiętasz awanturę na scenie? Uratowałem cię. Pamiętasz cokolwiek?
Awatar użytkownika
Laura
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Laura »

        Niema chwila szybko minęła i, do tej pory nieprzytomna, Kotołaczka się zbudziła. Z jej głosu Laura wyczytała strach, wręcz panikę. Dziwnie brzmiało w jej ustach pytanie "Kim jesteście", biorąc pod uwagę, że jeszcze parę minut temu rzuciła się Niewidomej bezinteresownie na ratunek, ale szybko Muzyczka wyłapała z kontekstu rozmowy, że Zmiennokształtna nic nie pamięta.
        W miejscu, gdzie mężczyzna zrobił przerwę, chcąc przedstawić Bardkę, Dziewczyna podała swoje imię:
        - Laura - dziwiąc się, że Łucznik go nie zapamiętał, kiedy mu również się przedstawiała, będąc tuż przy schodach na piętrze.
        Skrzypaczka zbliżyła się do Evanesci dyskretnie się uśmiechając. Kompozytorka czuła się winna obecnego stanu psychicznego i fizycznego nieznajomej, w dodatku nadal nie podziękowała za ratunek "Muszę poczekać, aż sobie przypomni kim jesteśmy" zastanowiła się, lecz wyraz jej twarzy nic się nie zmienił.
        Nagle do drzwi rozległo się pukanie, a zaraz po nim rozpity głos.
        -Wilkomir, chodź, zabawa trwa! - Wbrew wyraźnemu seplenieniu spowodowanemu alkoholem, osobnik mówił zrozumiale i dość zwięźle. Gdy przez ten moment, przez który cała trójka znajdująca się w pomieszczeniu wstrzymała oddech, nikt się nie odezwał mężczyzna postanowił wejść do izby. Jego mina zmieniła się dwukrotnie: pierwsza była znudzona, druga zaskoczona ilością istot wewnątrz pokoju faceta ubranego w kolory lasu, a trzecia przywodziła na myśl jedno spostrzeżenie - "myśli o czymś zbereźnym".
        - Zaciągnąłeś sobie dwie kobitki do łóżka i nawet mnie nie poinformowałeś? Po tym, jak razem darliśmy gardła śpiewając?! Jak mogłeś - mówił poprzez śmiech, a jego rozpustniczy uśmiech coraz bardziej się poszerzał z każdym krokiem wykonanym wewnątrz izby.
Evanesca
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanesca »

Uważnie ich obserwowała, najzwyczajniej w świecie była przestraszona. Pamiętała niemalże cały dzisiejszy dzień, prócz jakiejś ostatniej godziny, ostatnich wydarzeń. Dlaczego mieliby mnie okłamywać? Gdyby chcieli mi zrobić krzywdę, już by to zrobili. Nie mam powodów, żeby się bać.
- Jestem... - Tutaj na sekundkę się zawahała. - Eva, Evanesca - dokończyła, mimo wszystko nadal się do nich nie zbliżając, zresztą Laura, jak się przedstawiła nieznajoma, sama się do niej zbliżyła.
Popatrzyła na mężczyznę, który przedstawił się jako Wilkomir. Gdy powiedział, co się przed chwilą wydarzyło, to coś jej zaczęło się przypominać. Stała nieruchomo, porządkując myśli, co szło jej dość opornie. Głównie przez pulsujący ból, który był skutkiem wcześniejszego uderzenia, ale również przez to, że w takich sytuacjach miała za dużo myśli i ciężko było jej to ogarnąć.
Kotołaczka zastrzygła uszami, a w następnej chwili drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł jakiś mężczyzna. Kotołaczka już z tego miejsca czuła od niego niemalże bijący zapach alkoholu. Skrzywiła się delikatnie. Nie lubiła tego zapachu, bardzo często sygnalizował dla niej jakieś niebezpieczeństwo ze strony wypitych mężczyzn. Pijaków, czy zwykłych podróżników. Ale wiadomo - każdemu po alkoholu się zdarza robić głupoty. Ale ona sama tak nie uważała, po prostu bała się pijanych ludzi dlatego, że ci nie raz chcieli zrobić jej krzywdę. Na szczęście niemalże zawsze trafiała się osoba, która wyciągała ją z tarapatów. Tak jak tym razem zresztą. Jeżeli natomiast nie było nikogo, kto by jej pomógł, to ona sama też sobie czasem radziła. Była drobna i zwinna, więc z często ociężałym, powolnym i pijanym mężczyzną była w stanie dać sobie radę. Dać sobie radę - umknąć mu, w życiu by go nie zaatakowała. Sytuacja z przed paru minut była wyjątkiem.
Popatrzyła pytająco na Wilkomira i na mężczyznę, który wszedł już do pomieszczenia.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Czy to się kiedyś skończy? Wilkomir patrzył zmęczonym wzrokiem na niedawnego kompana przy kuflu, który najwyraźniej miał wielką ochotę na jedną z bardek.
- To nie tak. Wyjdź po prostu i zapomnij o tym - tym razem łucznik chciał rozwiązać to dyplomatycznie.
- Nie ma mowy! Nie zgarniesz dwóch skarbów dla siebie. Bądź człowiek. - Pijany mężczyzna nie wydawał się agresywny, ale każdemu może strzelić coś do głowy po paru głębszych. Niestety, tuż za plecami przybysza pojawił się kolejny podpity napaleniec. Ten z kolei od razu doskoczył do Laury.
- Ta ślicznotka jest moja! - I już zaczynał wpychać swoje łapy pod jej bluzkę. W tym momencie skończyła się dyplomacja Wilkomira, a obudził się w nim plemienny wilk. Objął szyję napastnika ręką i lekko go przyduszając, odsunął od dziewczyny.
- Puść mnie wariacie! Daj pochędożyć! - ta wypowiedź prawie rozśmieszyła Wilkomira. Był jednak zbyt wkurzony na to. Wyjął po prostu nóż rzeźniczy z pochwy i przystawił go do męskości narwańca.
- Albo się uspokoisz i opuścisz ten pokój, albo nigdy już nie pochędożysz. - Czy łucznik naprawdę pozbawiłby go "małego przyjaciela", wiedział tylko on sam. Ale wyglądał na zdeterminowanego i poważnego, więc groźba pomogła. Tak przynajmniej się mu wydawało.
- Dobra, dobra. Już sobie idę. - Kiedy tylko Wilkomir puścił mężczyznę, ten rzucił się na łucznika z pięściami - Ty mi chcesz grozić?!
Napastnik nie wiedział jednak o jednej ważnej rzeczy. Wilkomir nie tylko potrafił się bić, ale i znał doktrynę ognia. Może i nie był mistrzem, ale ranić tak potrafił. A teraz był naprawdę wkurzony. Trzecia bójka w ciągu niespełna godziny i wszystkie z tego samego powodu. Wykonał więc szybki unik i zamachnął się, wymawiając przy tym pewną niezrozumiała dla innych kwestię. Jego pięść zaczęła najpierw się rozjaśniać, aby po chwili zapłonąć żywym ogniem. Taki cios nie tylko złamał nos agresorowi, ale i poparzył mu dotkliwie pół twarzy.
- Zabierajcie stąd tego pijaka i nawet nie ważcie się wracać. Mam tego więcej! - To chyba naprawdę przekonało pozostałych przybyłych w tym czasie biesiadników, którzy najszybciej jak potrafili, ulotnili się z pomieszczenia, wręcz spychając rannego kompana ze schodów.
- Nic wam nie jest? Laura? Wszystko w porządku? - Wilkomir podszedł do dziewczyny na wózku i kucnął przy niej.
Awatar użytkownika
Laura
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Uzdrowiciel , Artysta
Kontakt:

Post autor: Laura »

        W momencie, gdy nieznajomy rzucił się z łapskami na Jasnowłosą, ta tylko krótko pisnęła, zaskoczona całą sytuacją. "Czy to się kiedykolwiek skończy?!" krzyczały jej myśli, ale była bezbronna. Na całe szczęście Wilkomir po raz kolejny pokazał, jak należy obchodzić się z pijakami. Po kilku chwilach w pomieszczeniu pozostały już tylko Evanesca, Laura i Łucznik.
        Obie dziewczyny były wyraźnie zdezorientowane. Przez siłę uderzenia i całą sytuację Bardka spadła z wózka. Gdy napastnik wyleciał za drzwi, ta leżała na podłodze z niemym przerażeniem zastygłym na twarzy.
        - Odwróćcie się - odpowiedziała na pytanie Czterdziestolatka kręcąc przecząco głową, niestety jej mina wyrażała coś zupełnie odwrotnego. Poza tym zakrywała swoje ciało rękoma najszczelniej jak potrafiła. Jej ton nie był już słodki, raczej obsypany wstydem. Gdy już uczynili, o co ich poprosiła, podjęła ciężką próbę wdrapania się na swój pojazd. Zajęło jej to chwilę, a było dla niej niczym wspinaczka na najwyższe szczyty Gór Dasso. - Już - dodała, gdy siedziała już wygodnie na swoim stałym miejscu.
        Laura, na skutek wydarzeń, które miały miejsce w tym mieście przez ostatnią godzinę, z pewnością siebie stwierdziła w duchu, że opuści je najszybciej jak to możliwe. Teraz jednak miała coś innego do zrobienia, o wiele ważniejszego.
        Bez słowa zbliżyła się ponownie do Evy, położyła dłoń na jej czole i zaczęła regenerować jej ranę na brwi. Szybko się ona zagoiła, a magia nawet częściowo wpłynęła na zanik pamięci krótkotrwałej sprzed kilku minut.
        - Już coś pamiętasz? Śpiewałaś na scenie, zostałaś zaatakowana, a on - tu wskazała na Wilkomira. - uratował cię. Swoją drogą, dziękuję wam. Dziękuję z całego serca, za wszystko. Uratowaliście mnie, i to nie raz. Co mogę dla was zrobić? - Kolor wstydu zniknął z jej twarzy, zastąpiony szczerym, dziękczynnym uśmiechem.
Evanesca
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanesca »

Przez większość czasu stała nieruchomo. No, może prócz wycofania się w róg pomieszczenia, żeby mieć przynajmniej pewne tyły.
Stała tak tylko, wpatrując się w mężczyzn, którzy tu przybyli, kiedy jeden zaczął dobierać się do niewidomej, Eva tylko otworzyła szerzej oczy, nie wiedząc co robić. Czekała po prostu na rozwój wypadków. Za ten czas powoli wracały wspomnienia sprzed paru minut, ostatnie wydarzenia. Widziała to wszystko jak przez mgłę.
Drgnęła, kiedy zbliżyła się do niej Laura, ale nie zareagowała, syknęła cicho, kiedy ta przyłożyła dłoń do jej rany, ale dalej nic nie zrobiła. Po chwili zrozumiała co się stało, teraz ona dotknęła dłonią rany, albo raczej miejsca, w którym przed chwilą się ona znajdowała.
- Pamiętam - odparła krótko, patrząc raz na Laurę, raz na mężczyznę. Nie wiedziała tylko co powinna teraz zrobić. Usiadła z powrotem na łóżku, podciągając kolana do góry i obejmując je rękoma. Sama nie wiedziała co teraz ma zrobić.
- Dziękuję - powiedziała cicho, tak, że pozostali prócz niej samej mogli tego nie usłyszeć.
Ona sama niczego od Laury nie oczekiwała, po prostu... Nie, i tyle. Nie wiedziała dlaczego jej wtedy pomogła, ale skoro pomogła to tyle. Nie zawsze za coś chce się wynagrodzenia, a to nie należało do tych rzeczy. Popatrzyła znowu na mężczyznę pytającym wzrokiem, czekając aż to on coś teraz powie.
Awatar użytkownika
Wilkomir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Wilkomir »

Wyglądało na to, że kotołaczka zaczęła odzyskiwać pamięć, co niezmiernie ucieszyło Wilkomira. Do tego ta mała pomoc ze strony Laury. Miał nadzieję, że to koniec ekscesów na dzisiaj. Usiadł na drewnianym stołku i przetarł twarz ze zmęczenia.
- Macie gdzie spać? Możecie zostać w moim pokoju, ja i tak nie będę dzisiaj spał. Miałem w planach... coś, ale nie wiadomo co tym moczymordom może strzelić do głowy jeszcze. - Łucznik uśmiechnął się życzliwie do kobiet.

Mężczyzna zszedł do głównej izby, zostawiając obie dziewczyny w swoim pokoju. Usiadł tak, że spokojnie kontrolował, czy ktoś przypadkiem nie kieruje się na schody. Było pewnie już po północy i na szczęście goście się już uspokoili. Chyba nawet wszyscy pijani zniknęli, bo w karczmie toczyło się tylko parę szeptanych rozmów.
- Doszły mnie słuchy o sporej bójce w tej karczmie - nagle obok jego ucha odezwał się obcy, niski głos. Wilkomir obrócił powoli głowę w stronę przybysza. Był to trochę wyższy od łucznika mężczyzna, ubrany jak zwykły mieszczanin, z tym wyjątkiem, że nosił opaskę na oko.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - Łucznik myślał, że może to przedstawiciel straży i nie chciał mieć kłopotów.
- Nie udawaj, łuczniku. Dobrze wiem co się tu wydarzyło. A ty musisz wiedzieć, że pobiłeś dotkliwie mojego bratanka. - Przybysz był bardzo spokojny, jak na człowieka, który mógł szukać zemsty.
- Mógł nie kłaść swoich brudnych łap na niewinną bardkę - ton Wilkomira był obojętny, co widocznie irytowało jednookiego.
- Chyba nie wiesz kim jestem. Zgrywanie bohatera w tym mieście nie wyjdzie ci na dobre. Radzę uważać następnym razem. A teraz pomówmy o małym wynagrodzeniu mojemu bratankowi krzywd. Biedak ma spalone pół twarzy. Może tak oddasz mu tę dziewkę, która bardzo mu się spodobała? Będziesz wtedy mógł opuścić to miasto bez przeszkód. - Jednooki był bardzo pewny siebie.
- Mylisz się, wiem kim jesteś.
- Ach tak?
- Tak, jesteś zwykłym szczurem kanałowym, który myśli, że przestraszy kogokolwiek swoimi groźbami. Spróbuj tknąć, albo chociaż pomyśleć o którejś z dziewczyn, a udławisz się swoim drugim okiem. - Wilkomir uśmiechnął się do rozmówcy, którego chyba zaskoczyła odpowiedź. - A teraz pozwól mi się napawać tą ciszą, której tak dawno nie zaznałem.
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości