MeotPiach, proch, krew i zniszczenie

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Być sobą? Chyba nie do końca przemyślał sprawę. Widział ją już bez jej "makijażu", z czerwonymi oczyma i zabliźnionym ciałem. Ale na pewno nie przyjrzał się jej bliżej. Nie zobaczył Dramy ani dziupli, nie zobaczył z bliska jakim potworem stworzył ją jej Mistrz. Nie, Malugard na pewno nie chciał zobaczyć jej w takim stanie, nie w łóżku... Dlatego też została w makijażu.
Kiedyś przychodziło jej to z łatwością, była tak skupiona, że bez trudu przemieniała się w różne kobiety, a nawet mężczyzn. Od dwóch dni jednak miała z tym problem, musiała się skupić, przekonywać samą siebie, że ów przykrycie jest jej naturalnym wyglądem. Co jeśli się tak zapomni, że odsłoni swoją prawdziwą twarz? Co stałoby się gdyby Malugard otworzył oczy i zobaczył jaka jest naprawdę? Dotknęła instynktownie swojej szyi, pod palcami czuła skórę Nesii, a głębiej ledwo wyczuwalne rany Saheli. Zamknęła oczy i skoncentrowała swój umysł, blizny po chwili się schowały, już nie były wyczuwalne.
Może jednak to przerwać, może...
Jednak pocałunki Łowcy nie pozwoliły jej na dalsze rozmyślania. Czuła ciepło jego ust, każdy jego pocałunek przyprawiał ją o drżenie, o szybsze tętno. Chciała się w tym uczuciu cała zatopić. Po raz pierwszy przeżywała coś takiego. Po raz pierwszy czyjaś uwaga była skupiona tylko na niej.
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Odsunął twarz od ciała Nesii, spojrzał jej prosto w oczy. Dostrzegł w nich niewielką, ledwie dostrzegalną zmianę. Mało brakowało, a nie obaczyłby jej. Od razu się domyślił, co się dzieje. Przejechał dłońmi po jej ramionach, ciesząc się ich ciepłem, pocałował ją namiętnie. Jednocześnie z trudem ściągnął spodnie, nie odrywając ust od ust Nesii. Czuł, jak jego cierpliwość i fale przyjemności zaczynają być przytępiane przez narastające zmęczenie. Nie mógł nic na to poradzić, nie miał po prostu siły, aby dalej powstrzymywać swoje pragnienie.
        Wszedł w nią, z początku łagodnie i czule, potem coraz bardziej lubieżnie, gwałtowniej. Czuł gorąco, rozchodzące się po całym jego ciele, czuł to pożądanie, wypełniające jego umysł. Jego skupienie roztrzaskało się w pełni, przebranie zniknęło, ukazując jego prawdziwą postać. Objął nietoperzymi skrzydłami siebie i Nesię, więżąc ją w zmysłowym uścisku. Ukazały się jego blizny, świecące lekką poświatą wewnętrznego ognia, ciało przybrało czarną, węgielną barwę, a w oczach pojawiły się pionowe źrenice, niczym u kota, czy żmii.
        Czas przestał się liczyć, teraz istnieli tylko oni. Łowca Dusz przestał kontrolować swoje myśli, które krążyły tylko wokół pokusy. Nie miał pojęcia, ile minęło, kilka minut, czy kilka godzin. Nie wiedział, po jakim czasie nastąpiło spełnienie jego pożądania. Kiedy to się stało, opadł na łóżko, podobnie jak jego skrzydła. Objął czule Nesię ramieniem, zamknął oczy, aby uspokoić przyspieszony oddech. Zanim się zorientował, zasnął. Zmęczenie w końcu wzięło nad nim górę. A sen, w który zapadł był jednym z najbardziej przyjemnych w jego życiu.
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Po jej ciele rozlała się fala ciepła kiedy w nią wszedł, delikatnie... jakby była porcelanową laleczką. Było to dla niej dziwne przeżycie, nikt tak z nią do tej pory nie postępował, mężczyźni wiązali jej dłonie stopy itp... to uczucie było miłe... Drama wysyłał kolejne sygnały, fale gorąca, pożądania, miłości?
Wraz z każdym jego pchnięciem z ust Saheli wydostawało się ciche westchnienie, które powoli przeradzało się w krzyk namiętności.
Nie zdziwiła się kiedy maska Malugarda pękła i pokazał swą prawdziwą twarz, omal i ona nie poszłaby w jego ślady. Może śmiertelnika by i wystraszyła, ale dla niej był on piękny. Jego ciało, skóra przypominały jej zastygniętą lawę z piekła o której opowiadał Łowca. Jego skrzydła były miękkie jak aksamit...
Ona jednak musiała zachować skupienie, choć przychodziło jej to z wielkim trudem. Co chwila czuła jak przez skórę Nesii czuć blizny ... Ona jednak nie mogła się pokazać. Może i było przyjemnie, może i zaczynała coś czuć... jednak misja była najważniejsza.
Dlatego też gdy Malugard zasnął Sahela powoli, delikatnie wymknęła się z łóżka, ubrała i wymknęła przez okno.
Musiała zbadać teren wieży, zaplanować, z której strony podejść, ilu ma sług ...

Przejście przez miasto nie było dla niej wyzwaniem. Nie bała się nikogo, ani niczego. W końcu doszła do skraju lasu gdzie zaszyła się w krzakach. Był to idealny punkt obserwacyjny. W wieży paliło się jeszcze światło, co oznaczało, że nekromanta jeszcze nie śpi. Niedaleko przeszedł jeden z chłopów, ożywieńcy jego powstali. Tylko dlaczego? Nie był on aż tak blisko wieży, chyba że... istnieje jakiś okrąg który alarmuje wszystkich gdy ktoś się zbliży. Niemożliwe... z takim zabezpieczeniem nie byłaby w stanie wejść niepostrzeżenie. Musiała istnieć jakaś luka. Ożywieńcy znów zamienili się w kamienie, a chodzący nieumarli powrócili na swoje pozycje. Szedł kolejny wieśniak z koszykiem i kurą. Na niego jednak nie zwrócili uwagi, jednak kiedy wracał już go dostrzeżono. Sahela odczekała jeszcze może z pół godziny i znów do wieży podszedł kolejny chłop. On jednak zdążył wejść i wyjść niezauważonym. Co kierowało wartownikami? Każdego z tych trzech wieśniaków dostrzegliby, nie ukrywali się. Po prostu jakby czasami dostawali rozkaz patrzenia w stronę intruza i zapewne atakowania w razie potrzeby... a raz nie... tylko co to warunkowało?
Nagle usłyszała kroki, jej całe ciało skuliło się i zamarło w bezruchu.
-Nienawidzę kiedy się tak na mnie gapią - odezwał się jeden z wieśniaków odwiedzających wieżę.
-Ja też tego nie cierpię, dobrze że dziś udało mi się trafić w lukę - powiedział ostatni
-Ja na początku miałem szczęście, wracając już się na mnie patrzyli.
-Mógłby wystawić jakieś światło które pokazywałoby gdzie aktualnie jest ta luka
-Mógłby, ale kto by chciał zdradzać swój słaby punkt? Powiadają, że jego umysł jest zbyt słaby by ogarnąć nim cały teren obejmujący wieżę, dlatego jest ta luka...
Mężczyźni przeszli nie zauważając szpiega.
Tymczasem zaczęło już powoli świtać. Sahela upewniwszy się, że nikt jej nie widział ruszyła ku karczmie.

Malugard jeszcze spał, rozebrała się cicho i położyła obok, zamknęła oczy choć w głowie kotłowało jej się mnóstwo myśli.
Na pewno będzie musiała zostać w mieście na dłużej. Zakradać się tam co noc, rozplanować wszystko krok po kroku, rozgryźć częstotliwość luki... Ta misja nie będzie ani trochę prosta...
Usłyszała jak Malugard ziewa...
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Malugard od dłuższego czasu nie miał zwykłych snów. Odkąd stracił pamięć i zaczął mieć prorocze wizje, każdy z jego snów był pełen znaków, symboli i ukrytych znaczeń. Ten nie był wyjątkiem.
        Znajdował się na zboczu góry, większej, niż każdy ze szczytów Alaranii. W dole widział równiny, lasy, wioski, miasta. Widział dobrobyt, wypełniający każde z tych miejsc, czuł szczęście ich mieszkańców. I wtedy dostrzegł ścianę ognia, nadchodzącą ze wschodu z siłą potężnego huraganu, pochłaniającą wszystko, co stanęło jej na drodze. Malugard obserwował, jak potężny żywioł pożera kolejne miasta, zostawiając za sobą tylko ruiny i zgliszcza. Poczuł chłód na plecach, więc się odwrócił. Stanął twarzą w twarz z Mrokiem, potężną siłą towarzyszącą światu od pokoleń. Mrok spojrzał na niego i uśmiechnął się, a uśmiech ten był straszny.
        Tysiące zniszczonych miast, miliony zabitych stworzeń, mniej lub bardziej winnych, ale nie zasługujących na ten los.
        Pojawił się w korycie leśnej rzeki, zanurzony do pasa. Chłodna woda obmywała mu nogi, dawała ukojenie. Nagle rzeką spłynęła krew, znacząc skórę Łowcy Dusz czerwonymi plamami. Ten szybko z niej wyszedł, ze zdziwieniem patrząc na czerwoną ciecz. Zanim jednak zdołał cokolwiek zrobić, poczuł krople na swoich plecach. Spojrzał w górę. To, że na ziemię spadał krwawy deszcz nie przejęło go zbytnio. Gorsze było to, że nad nim krążyły skrzydlate istoty utkane z cienia. Kiedy zauważyły, że Malugard je dostrzegł, z krzykiem rzuciły się w dół. Zanim jednak dopadły Piekielnego, zostały roztrzaskane przez kulę światła, która nagle pojawiła się znikąd. Kulę dopadły inne stworzenia, jej blask zaczął gasnąć.
        Szary las, a wewnątrz niego cmentarz.
- Cholera.
        Grób oznaczony krwią. Na płycie grobowej żelazny miecz ozdobiony runami, na tablicy imię. Jego imię. Malugard. Jego śmierć przysłużyła wielkiej sprawie.
        Oświecenie.
Krwawy księżyc trzykroć niebo oznaczy, nim noc zapadnie
Pojawi się to, co ukryte na zupełnym morza dnie
Mrok ponad innymi stanie, nad Alaranią ciemność nastanie
Powstaną pradawni z krwi pierwszego, staną ponownie do walki.
Ogień pochłonie te ziemie, zostawiając jej spalone kawałki
Ciemność i jasność w walce złączone, nigdy nie rozłączone
A nim noc zapadnie, wyruszy nad łowy król w koronie szczerozłotej

        Malugard obudził się. Znajdował się na łóżku, obok niego leżała Nesia, która najwyraźniej dale spała. Łowca Dusz ziewnął.
-A nim noc zapadnie, wyruszy nad łowy król w koronie szczerozłotej – wymamrotał, po czym zmienił się ponownie w człowieka, wstał i ubrał się.
”Nie mam zamiaru umierać za wielką sprawę. Nie ja.”
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Odczekała chwilę zanim Malugard wstał i ubrał się. Teraz mogła wstać, ziewnąć przetrzeć oczy.. i ona równie szybko założyła swoje ubrania, nie chciałaby by Łowca zorientował się że gdzieś była. Wyjrzała przez okno. Dzień był ciepły. Na dworze zaczynało się robić gwarno. I cyrkowcy wyszli już ze swoich namiotów i zaczęli pokazy. Dzieci wybiegły z domostw do szkółek...
Nagle spostrzegła, że ktoś ją obserwuje. Już miała mu się przyjrzeć kiedy to od tyłu zaszedł ją Malugard i pocałował w ramię. Mężczyzna zniknął.
A ona wiedziała co musi teraz zrobić. Odwróciła się i oddała pocałunek, tyle że ona musnęła usta, a nie jego ramię.
-Dzień dobry - powiedziała
A kiedy otworzył była już inną osobą. Rudawą kobietą o kręconych włosach.
Na zdziwioną twarz Malugarda odparła tylko:
- Teraz dość często będę zmieniać postacie, przyzwyczaisz się do tego.
Po tych słowach minęła Malugarda i zaczęła pakować swoje rzeczy. Drama wysyłał jej różne sygnały, czasami sprzeczne. Denerwowało ją to i miała serdecznie dość. Powinna całkowicie skupić się na misji, jednak nie potrafiła. W głowie wciąż szumiały jej wydarzenia minionej nocy.
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Malugard zastanawiał się nad tym, co zobaczył we śnie. Jego proroctwa zawsze się sprawdzały, bez najmniejszego wyjątku. Ale z drugiej strony, nie miał pewności, czy dotyczą właśnie jego, a nawet, czy w ogóle odnoszą się do Alaranii. Było jeszcze wiele krain, przepowiednia równie dobrze mogła opisywać los którejś z nich. Dlatego dwie pierwsze sceny niezbyt go poruszyły. Natomiast trzecia... Oczywiście, równie dobrze mógł żyć jakiś inny Malugard, ale to już akurat było ledwo możliwe. Łowca Dusz spojrzał na swój miecz, oparty o ścianę. Nie przyjrzał się dokładnie ostrzu ze snu, nie mógł być pewien, czy to na pewno jest ta właśnie broń. "Umrzeć za słuszną sprawę? A co jest słuszną sprawą? Królowie walczący o swój lud, lud który tak zaborczo okradają? Niszczenie istot nie pasujących do przyjętego wzoru, potencjalnie mu zagrażającego? Przecież ja jestem taką istotą, łamię porządek tego świata."
        Zauważył, że Nesia już wstała. Stała przy oknie, obserwując miasto. Podszedł do niej od tyłu i pocałował ją w ramię, uśmiechając się i przymykając oczy, kiedy go oddała.
- A jakże, dobry - powiedział, po czym otworzył oczy.
        Zauważył, że Nesia zmieniła postać, czego się nie spodziewał w tej właśnie chwili. Najwyraźniej na jego twarzy dosyć wyraźnie odbiło się zdziwienie, bo słowa pokusy były idealną odpowiedzią na to uczucie.
- Pewnie tak.
        Minęła go i zaczęła się pakować. Piekielny przez chwilę się jej przyglądał, po czym poszedł za jej przykładem. Założył tunikę, przypiął pas z mieczem i zawiesił na szyi płaszcz z kapturem, który pozostawił opuszczony. Reszta jego rzeczy znajdowała się przy Ilgirdzie, który najpewniej nadal spał w stajni.
- Jak rozumiem, opuszczamy to miejsce - zwrócił się do pokusy łagodnym tonem, uśmiechając się lekko. Był bardzo zadowolony, noc z pokusą i porządny sen zrobiły swoje. - Dokąd teraz?
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

-Tą karczmę, ale nie miasto - odpowiedziała
-Muszę jeszcze załatwić kilka spraw, rozdzielimy się i spotkamy przy pręgierzu wraz z górowaniem słońca - dodała po chwili.
Zabrała swój plecak, podeszła jeszcze do Malugarda i pocałowała go w policzek.
Przy nim robisz się miękka- nie była pewna czy to jej spostrzeżenie, czy to Drama wysłał jej taki sygnał. W każdym razie była to prawda, dawna Sahela nie zawracałaby sobie głowy głupimi, nic nieznaczącymi pocałunkami. Dawniej byłyby nic nieznaczące, teraz nadałaby im inną rangę. W głowie obijało jej się tysiące myśli. Nie wiedziała czy powinna to wszystko czuć, czy jej mistrz byłby zadowolony gdyby o tym wiedział?
Bez słowa już wyszła z pokoju, a następnie z karczmy. Ukryła się za beczkami stojącymi naprzeciw karczmy, czekała spokojnie aż coś się wydarzy. Długo nie musiała czekać, znalazła swoją obserwatorkę. Na obserwację wysłali dziecko... małą, bialutką kotołaczkę. Zamieniła się w kocię, wdrapała na parapet ich okna i weszła do ich pokoju. Jednak szybko wyszła, najwidoczniej nie zastała już tam Malugarda, lub się go wystraszyła. Zwinnym susem zeskoczyła na ulicę, uciekła spod butów przechodni do małego zaułka i tam przemieniła się w swoją ludzką formę. Sahela mogłaby złapać ją w tej ślepej uliczce i zabić... ale po co? Mała podglądaczka mogła zaprowadzić ją do swoich Mistrzów i wtedy Pokusa dowie się, kto tak naprawdę ją śledzi. Czy nekromanta już o niej wie? Czy może to zwykła ciekawość cyrkowców?
Wstała z ukrycia i spokojnym krokiem poszła za dziewczynką.

Nie była brzydka, blond warkocze powiewały za nią kiedy podskakiwała z uśmiechem na ustach. Sahela doszła za nią na rynek, gdzie odbywały się teraz główne pokazy. Weszła do jednego z namiotów. Pokusa podkradła się, a raczej podeszła nieco bliżej.
Jeśli to łysol ją nasłał, pod takim przebraniem może teraz spokojnie podsłuchać o czym rozmawiają, nawet jeśli poczuje jej aurę, w tym zgiełku ludzi nie będzie mógł wykryć pokusy. Będzie czuł tylko jej obecność.
Szczęście akurat chciało, by obok przed namiotem sprzedawano biżuterię. Sahela spokojnie podeszła i rozejrzała się. Błyskotek nigdy nie lubiła, uważała je za zbędne.
-Co dla szanownej Pani?
-Na razie nic, rozglądam się - odpowiedziała i wytężyła słuch.

-Nie ma ich już tam - odezwała się mała dziewczynka
-Jak to? - odparł drugi głos, był on jednak kobiecy, nie tego się spodziewała - Więc gdzie są?
-Nie wiem, zniknęli mi z oczu i... - w tym momencie rozległ się głuchy dźwięk uderzenia dłonią o mały polik. Dziewczynka zakwiliła
- Masz tam wrócić i szukać dziewczyny, ja zajmę się mężczyzną.
Wyczuła aurę, ledwo dostrzegalną w tym zgiełku, musiała się skoncentrować. Pokusa Oczy się jej szerzej otworzyły. Kobieta zapewne zaraz wyjdzie z namiotu i poczuje również jej aurę. Musiała szybko zniknąć co oznaczało zgubienie rywalki, lub zakamuflować się wśród ludzi. A nie trzeba było wiele by się wtopić w tłum aur... wystarczyło wywołać panikę.
Podeszła do kolejnego namiotu, oparła się o niego i w jednej sekundzie stanął cały w płomieniach.
Ludzie na rynku zaczęli uciekać, prawi mężczyźni biegli w stronę płomienia by gasić pożar. Zrobił się straszny ruch, a Sahela po prostu stała. Poczekała aż wyjdzie dziewczynka i pokusa. Ruszyła za starszą w bezpiecznej odległości. Kotołaczka jej nie zagrażała... przez cały dzień będzie szukać pierwotnego wcielenia Saheli...
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Malugard pokiwał głową w reakcji na słowa pokusy. Jego uśmiech powiększył się, gdy ta go pocałowała. "A więc mam pół dnia czasu wolnego? Jak go wykorzystam? Cóż, chyba najpierw zobaczę, co u Ilgirda. W sumie i tak musiałbym to zrobić, jeżeli mamy opuścić karczmę." Zszedł na dół, podobnie jak Nesia, z tą różnicą, że on skierował się do drzwi prowadzących bezpośrednio do stajni, a nie na ulicę.
        Kiedy tam wszedł, zamarł. W stajni znajdowało się kilka koni, ale nie było wśród nich żadnego karego. Upadły uważnie zlustrował pomieszczenie spojrzeniem, niepewny, czy nie jest to jakiś psikus ze strony Ilgirda. Kiedy jednak upewnił się, że wszystko jest jak najbardziej normalne, podszedł do miejsca, w którym uwiązał konia. Z belki zwisał urwany kawał sznura, najwyraźniej odcięty.
- Cholera, co to ma znaczyć?
        Podniósł kawałek liny, przyglądając się nacięciu. Nie ma wątpliwości, to był miecz lub sztylet. Czyli ktoś mi zabrał Ilgirda? Och, będzie tego żałował. Miętosił linę w ręce, kiedy do środka wszedł chłopak z wiadrem wody w obu rękach, najpewniej zajmujący się końmi. Łowca Dusz momentalnie obrócił się w jego stronę, a na widok jego oczu, chłopiec upuścił wiadro, której zawartość rozlała się po podłodze.
- Widziałeś, co tu się stało - stwierdził Malugard, bezbłędnie odczytując myśli chłopca. - Mógłbym sam uzyskać odpowiedź, ale taki sposób jest mniej dyskomfortowy. Zadam więc pytanie: kto zabrał mojego konia?
        Chłopak przez chwilę tylko się trząsł w milczeniu, ale powtórzenie pytania przez Piekielnego, tym razem zupełnie innym tonem, poskutkowało.
- Przyszedł tu taki jegomość, wysoki, na czarno ubrany. Wziął go odciął i zaprowadził gdzieś.
- A koń nie opierał się?
- Ano nie, nawet mi się widzi, że chętnie z nim poszedł.
        Łowca Dusz przez chwilę tylko przypatrywał się chłopakowi. Nie chciało mu się wierzyć, aby ten uparty osioł, Ilgird zgodził się z kimkolwiek pójść dokądkolwiek, jednakże jego myśli nie kłamały; mówił prawdę. Malugard wyszedł ze stajni, po czym rozejrzał się dookoła. Musiał znaleźć Ilgirda. Nie tylko miał w nim przyjaciela, ale koń też posiadał wszystkie jego juki.
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Sahela powoli śledziła Pokusę zmieniając swój wygląd, w zasadzie nawet już się nie zastanawiałanad tym czy wygląda seksownie, czy jest brzydka. Chodziło o to by jej nikt nie rozpoznał.
Kim była Pokusa? Dla kogo pracowała i co było jej ostatecznym zadaniem?
Tego wszystkiego musiała się dowiedzieć jeszcze przed atakiem na wieżę, nie mogło jej nic pokrzyżować planów...
Dziwnym trafem, lub nie tak dziwnym rywalka doprowadziła ją do karczmy, jeszcze nie tak dawno temu Sahela i Malugard spędzili w niej świetną noc... ciekawe czy Malugard zwrócił uwagę na coś bardzo istotnego... czy wraz ze swoim kucem zabrał jej konia ze stajni?
W tym momencie zauważyła go. Szedł pewnie, nie rozglądał się na boki... był zdenerwowany i ... on się poruszał bez konia? Dziwne... była święcie przekonana, że gdyby mógł to zabrał by go ze sobą do łóżka... może nie w celach seksualnych no ale... niewątpliwie było widoczne to, że Malugard uwielbia swojego osła...
Więc teraz tak to będzie wyglądać? Malugard pierwszy, za nim bezimienna jeszcze pokusa, Sahela, a za nią co? Mała, niedopieszczona kotołaczka? Jeszcze czego by brakowało. Cała sytuacja ją denerwowała... lubiła być jedyną pokusą w okolicy. I tak też miało zostać...
Zabije ją... nie ważne czy będzie chciała im pomóc - choć czemu miałaby wiedzieć o jej misji, czy tak naprawdę zakochała się w Łowcy, zy po prostu jest wścibska czy chce ich zabić. To Sahela dostanie jej serce. Tak... w głowie miała już plan mordu...
Szła więc dalej z diabolicznym uśmiechem na twarzy.
Ciekawe gdzie zaprowadzi ich Łowca...
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Łowca Dusz po chwili obserwacji, dostrzegł cień końskiego zadu w jednej z bocznych uliczek. Resztę konia przykrywała ciemność, więc nie mógł stwierdzić, czy jest to Ilgird, ale jaki inny koń bezkarnie chodziłby sobie po ulicach miasta? Ruszył w tamtą stronę, nie ukrywając zdenerwowania. Obiecał sobie w myślach, że ukarze konia za ten wybryk.
        Kiedy zbliżył się już do bocznej uliczki, zdołał dostrzec swoje siodło oraz juki na grzebiecie konia. Nie było wątpliwości, to był Ilgird. Słyszał nawet jego cichy głos, choć nie potrafił rozróżnić słów. Podszedł do niego i wyciągnął rękę, chcąc zwrócić jego uwagę. Ten najwyraźniej zorientował się, że ktoś do niego podchodzi, bo wymierzył Łowcy Dusz porządnego kopniaka. Kopyto trafiło go w brzuch, wywołując niesamowitą falę bólu. Malugard złapał się za brzuch, przykląkł i zgiął w pół pod jego wpływem.
- Za co?! - odezwał się do Ilgirda, który nadal był odwrócony tyłem.
        Koń gwałtownie się odwrócił i zauważył, kogo tak naprawdę kopnął. Wytrzeszczył oczy.
- Malugard! Przepraszam! Myślałem, że to kolejny chłop, który chętnie by zabrał konika do siebie! Wybacz, to było niechcący!
        Piekielny spróbował się podnieść, ale ponownie opadł na kolana, kiedy kolejna fala bólu przeszyła jego ciało.
- Ilgird... pomóż mi... wstać - wysapał, starając się jak najmniej ruszać.
        Koń posłusznie odwrócił się i pochylił głowę, aby Łowca mógł się o nią oprzeć. Ten zrobił to, ostrożnie chwytając się jego szyi i powoli podnosząc, starając się jak najbardziej zminimalizować dawki bólu. Kiedy już stał w miarę prosto, opierając się o Ilgirda, odezwał się:
- Gdzieś ty był?
- No, tutaj - odpowiedział koń beztrosko, ale widząc minę Malugarda, szybko się poprawił. - Byłem głodny, a ten chłoptaś nic nie przynosił, to przegryzłem linę, znalazłem kosz jabłek i zacząłem je jeść.
- Kosz jabłek? - zdziwił się Piekielny, ale gdy się odwrócił, dostrzegł dosyć spory kosz z jabłkami, stojący w cieniu uliczki.
        "Przysiągłbym, że go tam wcześniej nie było." Jednak Łowca nie miał teraz czasu na rozmyślania. Zgiął się, po wpływem kolejnej fali bólu dochodzących z jego brzucha.
- Malugard, wszystko będzie dobrze. Regenerujesz się szybko, jak każdy Łowca, prawda?
- Tak, ale zanim będę mógł chociażby dobrze machnąć mieczem, minie kilka godzin. To ból jest największym zmartwieniem.
- No to pójdź do alchemika - wpadł na pomysł koń. - Da ci coś na ból i będzie po sprawie.
        Piekielny tylko pokiwał głową, pozwalając się prowadzić swojemu rumakowi. Ten powolnym krokiem doprowadził go pod budynek, jeden z wielu z rzędu kamienic. Nad drzwiami wisiała tablica "Medyk Ungur, Medikamenty i mikstry migiczne".
- Ilgird?
- Tak?
- Musi to być akurat ten alchemik?
        Koń parsknął.
- Spokojnie, może ma tyle tych wzorów alchemicznych w głowie, że nie starcza mu tam miejsca na znajomość języka.
- Pocieszające - mruknął Malugard, po czym ostrożnie puścił się konia, chwytając się drzwi. Powolnym krokiem wszedł do środka, starając się zawsze o coś trzymać.
        Wewnątrz sklepu panował bajzel, jakiego Piekielny dawno nie widział. Półki z fiolkami były poustawiane tak chaotycznie, że tworzyły swego rodzaju labirynt, z czego zawartość fiolek nie stanowiła żadnego znaczenia; eliksiry uzdrawiające znajdowały się obok trucizn, zdolnych zabić woła w ciągu kilku sekund. Zaniepokoiło to trochę Malugarda. Przy ladzie stał człowiek koło osiemdziesiątki, ze spiczastym nosem, twarzą pełną zmarszczek oraz nieco nieobecnym spojrzeniu.
- Przepraszam - powiedział Piekielny, a starzec drgnął i w końcu go dostrzegł.
- O, klient! - uśmiechnął się. - Czego chciał?
- Potrzebuję coś, co stłumiłoby ból - powiedział niepewnie Łowca.
- Oho, akurat mam coś idealnego na taką okazję - powiedział ochoczo starzec tak rozradowanym tonem, że Malugard wytrzeszczył na niego oczy.
        Staruszek zniknął w labiryncie półek, a po chwili dały się słyszeć kolejne rozradowane słowa, w których brzmiała dziecinna radość:
- Nie. To też nie. To stanowczo nie! O! Mój zaginiony alembik z pięćdziesiątego czwartego! Ach, jest!
        Alchemik wynurzył się z labiryntu, wznosząc triumfalnie dłoń, w której spoczywała niewielka fiolka wypełniona dziwnie brązowym płynem. Postawił ją na ladzie z taką siłą, że Malugard obawiał się, czy ta nie pęknie. Jednak szkło o dziwo wytrzymało.
- To pomoże - rozradowany ton nie opuszczał starca. - A jak nie, to mamy problem.
- Dzięki - powiedział Malugard. - Ile płacę?
- Hm, dwa razy srebrna moneta.
        Łowca postawił na ladzie pięćdziesiąt ruenów, po czym wypił spory łyk z fiolki. Skrzywił się, czując kwaśny smak, ale poczuł, jak momentalnie ból zaczyna znikać.
- Szacunek, alchemiku - powiedział. - Działa.
- Ano działa - szeroko uśmiechnął się starzec. - Ach, zapomniałem, zawsze taka gapa ze mnie. Przez kilka godzin mogą pojawiać się halucynacje.
- CO?!
- Ale spokojnie, akurat mam coś idealnego na taką okazję. Maść na oczy z najdalszych krańców Alaranii, jedyne siedemdziesiąt ruenów. Ach, tylko może powodować ślepotę.
        Malugard miał dość. Odwrócił się i wyszedł ze sklepu, nie oglądając się. Ból w brzuchu osłabł znacząco, mógł już całkiem normalnie się poruszać. Na zewnątrz czekał na niego Ilgird.
- Oho, chyba zadziałało - uśmiechnął się, widząc chód Łowcy.
- Tak, tylko że ten dureń dał mi eliksir powodujący halucynacje - odrzekł Malugard.
        Koń zarżał, co w jego mowie było odpowiednikiem śmiechu. Piekielny wsiadł na niego i skierował w stronę pręgierza. Wolał trochę odpocząć, czuł się jakoś dziwnie. Kiedy wyjechali na słońce, zbladł.
- Cholera!
- Malugard, co jest?!
- Słońce - Łowca Dusz mówił powoli - jest zielone.
        Koń ponownie się zaśmiał, wioząc swojego pana przez ulicę miasta.
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Sahela obserwowała z daleka jak Malugard za czymś szedł. Później jednak okazało się, że tym czymś był jego koń, który go kopnął prosto klatkę piersiową...Świetnie, teraz na pewno będzie zdolny do misji... i do nocnych figli...- ta druga myśl jednak tylko mignęła jej przez głowę.
Po dość bolesnym kopnięciu koń zawiózł Pana do jakiegoś alchemika... raczej niezbyt dobrego... kiedy wyszedł przypatrywał się dziwnie różnym rzeczom. Pokazywał w różnych kierunkach jakby widział coś niezwykłego... oho... nie jest najlepiej
-Na jakim etapie jest misja?- usłyszała głos Mistrza w swojej głowie
- Rozpracowuje jego wieżę, ma strasznie dużo sług i umysłem kontroluje okolicę ... trzeba w odpowiednim czasie wejść na jakąś lukę by zostać niezauważonym...
-Szczegóły są mi nie potrzebne... masz go zabić, w jaki sposób - to twoja sprawa
-Jest jeszcze... pokusa która mnie śledzi...
-To ją zabij
-Dobrze Mistrzu
Połączenie się urwało, a jej problem został rozwiązany, wyrok został podany... likwidacja
Sahela znów zmieniła wygląd, tym razem na czarnowłosą kobietę po czterdziestce, która ją przed chwilą minęła.
Szła w kolejne uliczki, które stawały się być coraz to bardziej puste.
Czy Malugard będzie w stanie pomóc jej przy morderstwie?
Wtedy zobaczyła nóż wyłaniający się z rękawa pokusy ... więc i ona miała plany co do Malugarda...
O nie, nie pójdzie ci tak łatwo
Sahela skoncentrowała się na nim, nóż rozgrzał się w jej dłoni do czerwoności, na pewno ją to bolało, jednak właściwie nawet nie zwróciła na to uwagi... Sahela wyciągnęła więc swoje noże i rzuciła jednym tak, że przeciął naciął jej trochę palce. Oba narzędzia upadły z pustym odgłosem na bruk.
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Malugard czuł się paskudnie. Eliksir od alchemika może sprawił, że ból w jego brzuchu znacząco osłabł, jednakże skutki uboczne nie były tego warte, przynajmniej według niego. Wszędzie wokół pojawiały się dziwne, czasami nieco zamazane, lecz zawsze niezwykle absurdalne rzeczy. A to jakiś domon z trzema skrzydłami, w dodatku w różnych kolorach, a to kolorowe smoki, latające w kółka na niebie, albo człowiek, co chwila zamieniający się w różowego konia, po czym wracający do normalnej postaci. Łowca zazwyczaj starał się je ignorować, choć czasami nie wytrzymywał i jednak pytał się Ilgirda, czy aby na pewno nie istnieją. Zazwyczaj odpowiedź była twierdząca, ale raz koń odpowiedział tak, co sprawiło, że Piekielny zaniósł się śmiechem. Było to, kiedy obok przechodził człowiek tak zdeformowany, że aż zdawało się niemożliwe, aby mógł istnieć naprawdę.
        Zielone słońce było zdecydowanie jego największym problemem. Sprawiało, że wszystko zaczynało wyglądać jak na jakimś obrazie, na który wylało się zbyt dużo farby, lub którego autor nazbyt był pijany. Oprócz tego ciągle przyciągało wzrok, sprawiając, że Piekielny przez dłuższe chwile nie mógł oderwać od niego spojrzenia. Na szczęście Ilgird skutecznie mu w tym przeszkadzał, co sprawiało, że jako tako zachowywał koncentrację. ”Nigdy więcej alchemików.”
        Jego dalszą podróż przerwał mu dźwięk żelaza uderzającego o bruk. Obrócił się szybko, tak samo jak jego koń. Dostrzegł za sobą dwie całkowicie czerwone postacie. Skołowało go to nieco. Bez wątpienia obydwie były kobietami, co dało się poznać po ich sylwetkach.
- Ilgird, widzisz to samo, co ja?
- Dwie pokusy, jedna z odciętymi palcami, druga koło czterdziestki?
- Czyli nie – stwierdził Malugard, zeskakując z konia. - Orientujesz się, która to Nesia?
- Nesia? Ach, ta pokusa, której towarzyszyłeś? Ta z tyłu.
        Łowca Dusz wyjął miecz z pochwy i stanął pewnie, obserwując pierwszą pokusę, która teraz na dodatek zaczęła zmieniać kolory. ”Pięknie, co jeszcze? Może mój miecz zamieni się w węża?
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Pokusa odwróciła się do niej, uśmiechnęła i przemieniła w naturalną postać, o ile można było ją tak nazwać. Jej oczy były czerwone, ciało poszarpane i pocięte jak u Saheli, miała skrzydła, choć były dziurawe, ogon natomiast swobodnie opadał na bruk. Dziwne; czyżby nie tylko jej Mistrz praktykował eksperymenty na pokusach? Sahela przekręciła głowę w bok, spojrzała się na rywalkę ze zdziwieniem. Czy to było możliwe? Wyglądała prawie jak jej kopia, rany były prawie w tych samych miejscach.
- W końcu nie muszę bawić się w podchody - oznajmiła pokusa, jeszcze raz uśmiechnęła się szyderczo do Saheli i pobiegła w stronę Malugarda, który co prawda zszedł już ze swojej szkapy, ale stał niepewnie na dwóch nogach.
No pięknie, atakować kogoś w takim stanie… To poniżej pasa i godności zabójcy.
Sahela pobiegła za nią. Pokusa zamachnęła się, Malugard odskoczył, ale wciąż zachowywał się tak jakby nie był pewny, co się dzieje. Nim rywalka wzięła drugi zamach, Sahela już oddzielała ją od Łowcy.
Dawniej Sahela nie stanęłaby w czyjejś obronie, ale Malugard był inny i potrzebny jej w wypełnieniu misji.
- Odsuń się siostrzyczko, z tobą rozprawię się później - powiedziała rywalka
- Szkoda, bo ja rozprawię się z tobą teraz - odpowiedziała Sahela.
Kolejny zamach, tym razem jednak Sahela go sparowała. Mieczem Malugarda. Instynktownie jakoś zabrała mu go z ręki, on sam i tak nie zrobiłby z niego pożytku, był zbyt skołowany całą sytuacją. Miecz stanął w płomieniach, pokusa napierała na Sahelę, ostrza starły się i jakby zaklinowały. Sahela nie miała zbyt wiele miejsca na manewry, za nią stał Malugard i próbował coś powiedzieć. Wtedy z pomocą przyszła jej jego szkapa, koń zarżał odwrócił się i kopnął z całej siły napastniczkę, tak, że ta wylądowała na bruku kilka metrów dalej.
Sahela oddała miecz Łowcy, mogła już sięgnąć po swoją broń, dużo lżejszą...
- Mam nadzieję, że nie jesteś zły - powiedziała do niego. - Odpocznij sobie - dodała po chwili.
Wyciągnęła po chwili dość zręczny i cienki i krótki miecz. Podeszła do pokusy, która teraz zbierała się z bruku. Sahela nogą przygwoździła ją z powrotem do ziemi.
-Jak cię zwą? Dla kogo pracujesz? - zapytała, lubiła wiedzieć jak ma na imię osoba, którą zaraz pozbawi życia. Rywalka jednak milczała, po chwili jednak jej usta otworzyły się.
- Jestem Ideria i jestem lepsza od ciebie, udowodnię to swojemu Mistrzowi - wysyczała jakby przez gardło, z ust popłynęła jej krew.
Koń Malugarda znów zarżał, Sahela odwróciła się by sprawdzić, co u Łowcy i wtedy poczuła jak traci równowagę. Upadła, głupia sztuczka. Ona leżała, a Ideria już była na nogach ze swoim szyderczym uśmieszkiem.
Strach? Niepewność i brak kontroli? Takie sygnały wysyłał jej Drama.
- I co? Mówiłam, że jestem lepsza....
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Halucynacje były naprawdę okropną rzeczą, zwłaszcza, gdy było się atakowanym. Malugard z mieczem w dłoni widział, jak pokusa nie-będąca-Nesią ruszyła na niego, rozdzielając się na trzy różnokolorowe postacie. ”Jeśli z tego wyjdę, dorwę tego alchemika i osobiście zaprowadzę go do Czeluści.” Łowca był bardzo, ale to bardzo wściekły, a także otępiały. Gdy trzy postacie do niego dotarły, zdołał niepewnie odskoczyć i wylądować na dwóch nogach, chwiejąc się lekko.
        Malugard nie miał najmniejszego pojęcia, co stało się potem. Obraz ulicy nagle zamienił się w wielokolorowe spectrum pełne rozmazanych obiektów nie do zidentyfikowania. Piekielny cofnął się niepewnie, a widok po chwili wrócił do względnej normalności. Łowca dostrzegł czterdziestoletnią kobietę walczącą z pokusą ciężkim mieczem pokrytym runami. Przyjrzał się dokładniej temu, starając się zrozumieć, dlaczego się dziwi. Po chwili zrozumiał, że Nesia zabrała mu...
- Mój miecz! - powiedział, zauważając dopiero teraz jego brak w ręce.
        Zdecydowanie mikstura alchemika sprowadzała na niego kłopoty. ”Może jednak lepiej byłoby wziąć tą maść? Na ślepo pewnie walczyłbym lepiej, niż teraz. Cóż, wtedy przynajmniej by walczył.”
        Był bardzo wdzięczny, kiedy pokusa zdecydowała się oddać mu jego miecz zaraz po tym, jak Ilgird powalił jej przeciwniczkę na ziemię.
- Dzięki – odpowiedział, po czym cofnął się.
        Skierował wzrok na napastniczkę, uważnie zapamiętując sobie jej wygląd. Następnie chwycił miecz specyficznie za rękojeść i zaczął nim odpowiednio obracać, skupiając się na postaci pokusy i mamrocząc pod nosem odpowiednie słowa. Rytuał może i był drobny oraz niemal całkowicie amatorski, ale Malugard nie chciał wywołać żadnego trwałego, bądź obszarowego efektu.
        Gdy pokusa powaliła Nesię na ziemię, miał ochotę przerwać rytuał, aby rzucić się jej na pomoc, jednak powstrzymał się. Po chwili fala ognistego bólu rozniosła się po ciele napastniczki, skutecznie ją oszałamiając. Malugard dopadł do niej, tnąc poprzecznie mieczem i spychając ją z Nesii na bok.
- Nic ci nie jest? - spytał pokusę, jednocześnie trzymając ostrze miecza wycelowane w przeciwniczkę.
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Ideria padła na nią jednak wijąc się z bólu.
- Nie nic mi nie jest - odparła Sahela do Malugarda
Nie była pocieszona, dała się złapać na tak prostej sztuczce. Musiał ją ktoś ratować, gdyby nie Łowca pewnie już by nie żyła... nie, takiej opcji nie było, wygrałaby zawsze wygrywa.
Zaklęcie Łowcy słabło, Sahela jeszcze raz podeszła do Iderii, tym razem jednak związała jej mocno ręce i nogi łańcuchem po czym weszła do pierwszego lepszego budynku. Gdyby ktoś tam był wygoniłaby mieszkańców, ale akurat dom był pusty i zamknięty na cztery spusty - co akurat nie robiło pokusie różnicy, zamki nie kryły dla niej żadnej zagadki.
Sahela rzuciła pokusą tak, że ta usiadła na krzesełku i o mało nie przewróciła się razem z nim.
- Kim jest twój Mistrz ? Zapytała Sahela po tym jak jeszcze bardziej skrępowała pokusę.
- Nic ci nie powiem, jestem lepsza...
- Tak, to już słyszałam, kim jest twój Mistrz? Jak się nazywa? - zapytała po raz drugi bawiąc się malutkim sztylecikiem do oprawiania skór
- Nic ci ... - ni zdążyła dokończyć bo Sahela zaczęła podcinać skórę na ręce Iderii, odchodziła jak miękkie masło. Sahela nie widziała nic złego w torturach, sama przechodziła przez to setki razy, więc stało się jej naturalną, nieodzowną częścią życia. Najwidoczniej i Ideria przeszła takie szkolenie, bo siedziała na krześle prawie niewzruszona.
Czy to możliwe, że jest inny Mistrz, który stworzył z pokusy machinę do zabijania? Czy może jej Mistrz stworzył dwie pokusy... siostry?
Awatar użytkownika
Malugard
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Malugard »

        Wroga pokusa leżała na podłodze i wiła się z bólu, więc Łowca trochę się uspokoił. Jeszcze bardziej natomiast, kiedy Nesia powiedziała, że wszystko z nią w porządku. Nie skomentował w żaden sposób jej słów, stał i obserwował leżącą na ziemi napastniczkę, której ciało lekko się deformowało. Skutki halucynogenu nie były już tak częste, teraz za to utrzymywały się przez dłuższy czas. Ujrzał teraz dobrze twarz Nesii. Czarnowłosa kobieta po czterdziestce? Ciekawy wybór.
        Gdy Nesia przypadła do wrogiej pokusy i zaczęła ją krępować, Malugard schował miecz do pochwy i zaczął się rozglądać, czy aby nikt nie obserwuje tego dziwnego zjawiska. O dziwo, ulica była zupełnie pusta. W tych godzinach? Niemożliwe. Postanowił nie patrzeć darowanemu koniowi w zęby i chwycił za uzdę Ilgirda, pociągając go za Nesią, wlokącą gdzieś skrępowaną pokusę. Ta weszła do jednego z budynków, po wcześniejszym krótkim majstrowaniu przy zamkach. Chciał podążyć za nią, ale najpierw musiał coś załatwić.
- Ilgird, przypilnujesz wejścia, dobrze? - odezwał się na tyle cicho, żeby Nesia nie usłyszała.
- Czemu ja? Czemu ty nie możesz tego zrobić?
- Bo ja widzę pijany hufiec krasnoludów w zbrojach Kryształowego Królestwa, przemierzający dumnie ulicę wraz z wielkim sztandarem w postaci stracha na wróble.
- Masz rację. Ja lepiej popilnuję wyjścia.
        Malugard kiwnął głową i wszedł do środka za pokusą. Gdy znalazł się w korytarzu, zatrzymał się na chwilę, nie wiedząc gdzie ma iść. Jednak szybko usłyszał rozmowę dwóch kobiet, toteż skierował się w tamtą stronę, mając nadzieję, że nie jest to tylko kolejny miraż jego umysłu. Na szczęście tak nie było. Pokusa, która go zaatakowała, siedziała skrępowana na krześle, natomiast Nesia najwyraźniej postanowiła wydobyć z niej informacje za pomocą tortur. Skórowała pokusę żywcem
        Tortury były jednym z najbardziej skutecznych sposobów zdobywania informacji. Jednak, gdy Malugard zlustrował drugą pokusę spojrzeniem, chwilowo niezakłócanym przez żadne halucynacje, zaczął wątpić, czy tym razem okażą się tak samo skuteczne. Większość Piekielnych doznała w życiu wystarczająco dużo bólu, aby móc znieść sporą jego ilość, ale ta była pociachana naprawdę porządnie. ”Siła się tu na niewiele zda. Jedynym wyjściem pozostaje najwyraźniej podejście psychologiczne, ale w tym nigdy nie byłem zbyt dobry. Tylko jak to zrobić?” Jego celem było rozkojarzenie pokusy, sprawienie, że do jej umysłu będzie się można łatwo włamać. Potrafił odczytywać myśli, ale do tego potrzebował znaleźć swoją szansę, którą on nazywał „furtką”. Zbliżył się do Nesii i położył dłoń na jej ramieniu.
- Może wrócisz do tej pierwszej postaci? Jest o wiele bardziej... miła do oka.
        Chciał sprawdzić, jak druga pokusa na to zareaguje. Badanie reakcji było podstawą. Wystarczyło znaleźć odpowiednią, a potem było już z górki. Poza tym, forma Nesii, którą utrzymywała przez większość czasu, była zdecydowanie piękniejsza, więc słowa Malugarda nie były puste.
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości