Meot[Zagajnik w pobliżu miasta]

Królewskie miasto, nad którym piecze sprawuje król Terezjusz, a jego siedzibą jest ogromny w swych rozmiarach pałac budowany przez wieki, który rozrasta się nawet dzisiaj. Kiedyś był to po prostu szeroki, płaski budynek o dwóch piętrach i smutnych, szarych ścianach. Postanowiono jednak dobudować wieże z wąskimi oknami, a pałac otoczyć pnącą roślinnością. Tak więc dzisiaj Pałac Królewski Meot nie straszy już szarością. Dzięki posadzeniu przy murach winorośli, bluszczy i innych pnących rośli budynek wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza, kiedy winobluszcze zmieniają kolor liści, czy kiedy kwitną oplatające okna powoje.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Zerknęła na niego kątem oka, przygryzając wargę.
- To podchwytliwe pytanie? - zapytała nieco skonfundowana. - Chodzi ci o to, skąd pochodzę, czy jak długą drogę przebyłam, aż do spotkania z tobą? Bo jeśli o to drugie się rozchodzi, to przybywam znad drugiego brzegu rzeki oddalonej stąd o dzień drogi. Na wschód.
Podciągnęła kolana pod brodę, wpatrując się ogień, a po chwili odsunęła się subtelnie od mężczyzny. Podskórnie wyczuwała, że nie ufa jej na tyle, na ile ona sądziła, że może jej zaufać i nie chciała stawiać go w niezręcznej sytuacji.
- Spięty jesteś, mi veli... - rzekła po chwili ciszy, przenosząc na niego wzrok. - Może dla rozluźnienia... atmosfery... ty opowiesz, jak się tu dostałeś? Możesz opowiedzieć coś jeszcze, jeśli chcesz. A może nie chcesz... Wybacz, nie umiem odgadywać ludzkich... nieludzkich... To znaczy... Nieważne. Nie musisz odpowiadać.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Uśmiechnął się pod nosem. Zaczął ruszać patykiem żar ogniska, odsłaniając co gorętsze skrawki. Zabawa ta jednak nie trwała długo, jak większość rzeczy na tym świecie, gdyż patyczek po niedługiej chwili zajął się ogniem, w iście błyskawicznym tempie pochłaniając drewnianą konstrukcję gałązki. Wrzucił wciąż tlący się ogryzek w płomienie, wygodniej siadając.
- Nie wiem czy jest tu co opowiadać. Mało się teraz znajdzie osób na świecie, których dłonie ani razu nie były skąpane w czyjejś krwi. Podobnie jest ze mną, chociaż ja przelałem jej o wiele zza dużo jak na jedną osobę. Tam skąd pochodzę życie jest walką - najpierw o prawo do życia, potem o prawo do jego kontynuowania. Niektórzy naiwnie w chwili śmierci wznoszą oczy ku niebu, szukając łaski bogów. Kretyni - spojrzał w górę, na gwiazdy. - Bogów nie ma i wątpię, by kiedykolwiek tam byli. Jesteśmy tylko my i nasze demony przeszłości, które ścigają nas gdziekolwiek pójdziemy.
Umilkł. Nie za bardzo był to temat na rozluźnienie rozmowy, trzeba przyznać. Nie umiał jednak swobodnie rozmawiać o sprawach tak lekkich. Spojrzał na Ylvę.
- Nie szkodzi, ja też nie znam się za bardzo na komunikacji... z kimkolwiek.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Zmrużyła oczy, przypatrując się mężczyźnie. Był jednym z tych, co zabijają. I mordują. Tortury zapewne także wchodziły w skład. Zastanawiała się, czy miał powody do zabijania, czy robił to dla przyjemności, bo już kilkoro takich ludzi na swojej drodze spotkała.
Odetchnęła głęboko, krzyżując nogi.
- Ka' nurai, Loranie, jednak sądzę, że masz... błędne wyobrażenie. Sam sobie stwarzasz sytuacje, w których gonią cię... te całe demony przeszłości. Powiedziałeś, że... pozbawiłeś życia sporo istnień. Może te demony, to tak naprawdę wyrzuty sumienia? Znaczy... nie wiem, nie znam się, nie chcę cię obrazić, to nie było moim zamiarem. Wszystko jest możliwe... - dodała cicho, wpatrując się w ogień. - Czy teraz... Czy teraz czujesz się prześladowany? Przyznam się, że nie znam się na waszych zwyczajach, nie wiem... nie mam pojęcia tak naprawdę jak żyjecie, ale wiem, mi veli, że każda istota ma prawo do życia. Skoro je wywalczyłeś... Z tego co widzę, może się mylę, ale chyba opuściłeś swój ród, więc czym się przejmujesz? Złe wspomnienia najlepiej... wymazać z pamięci...
Spojrzała na niego łagodnie, mając ogromną nadzieję, że go nie zirytuje.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Zerwał się na nogi, zaczynając chodzić w tę i wewtę.
- Wierz mi, cały czas chcę o tym zapominać, jednak sny męczą mnie co noc. Wiesz jak to jest cały czas przeżywać ten sam koszmar? Szczerze, to nie żałuję żadnego trupa, którego krew ciągnie się za mną po ziemi. Miałem zawsze poważny powód by kogoś zabić, a widok ich niszczonych ciał zawsze dawał satysfakcję. Że nie będą mieli możliwości chodzenia po tym świecie.
Mówił, z każdą chwilą podnosząc głos. Oczy zaczęły mu błyskać, gdy smok jego duszy począł się przebudzać.
- Zabijałem, mordowałem, i z każdą kolejną osobą głód krwi coraz bardziej się we mnie pogłębiał. Musiałem zabijać więcej, widzieć śmierć coraz większej liczby osób, by poczuć się tak jak dawniej. Stało się to moją domeną, byłem niezrównany. Zabijałem, aż... - urwał, wpatrzony w dal. Cały nagromadzający się gniew zniknął z jego twarzy. - Na moich rękach zginęli mi najdrożsi.
Opadł na ziemię, chowając głowę w ramionach.
- Śmierć przestała mieć znaczenie, jak wszystko dookoła. Zmieniłem samego siebie, lecz wszystko co zrobiłem ciągle będzie za mną podążać, dając świadectwo saanginerskiej krwi, krwi smoka.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Poderwała się na nogi razem z nim, nie chcąc zostać znokautowaną. Obserwowała go wielkimi oczyma, kompletnie osłupiała. Mimowolnie w jej oczach pojawiły się łzy. Z coraz większym strachem słuchała kolejnych słów, wypadających z ust Lorana. Z każdą chwilą coraz bardziej ją raniły, mimo iż to on był tym poszkodowanym przez los.
Nagle stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewała. Oczekiwała, że zaraz miecz przeszyje ją na wylot, a zamiast tego mężczyzna upadł na kolana. Dziewczyna zamarła w nabożnym zdumieniu.
Otrząsnęła się dopiero po jakimś czasie - kiedy zrozumiała znaczenie słów "saanginerska krew" oraz "krew smoka". Powoli i ostrożnie podeszła do niego.
- Przepraszam, Loranie. - Uklękła obok niego, kładąc mu rękę na ramieniu, ale po chwili namysłu zabrała ją, speszona. - Nie wiedziałam, że... Nie miałam pojęcia... Przepraszam. Byłam głupia, zresztą jak zwykle. Nie powinnam... Naprawdę nie chciałam... Żałuję swoich słów i chyba nie mam co liczyć na wybaczenie z twojej strony.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Otarł twarz z wyimaginowanego pyłu. Nie powinien się tak zapominać. Prawie uwolnił na światło dzienne coś, co nie mogło wydostać się na zewnątrz. Jego najniebezpieczniejszego wroga - siebie.
Potrząsnął głową, powracając do świata żywych.
- Przepraszam, nie powinienem był przelewać na ciebie ani na nikogo innego problemów, z który ściera się moja dusza. To moja walka, nikt nie powinien się w nią mieszać.
Podniósł się żwawo, zabierając miecz z ziemi.
- Jedyną osobą wymagającą tu przebaczenia jestem ja.
Odwrócił się na pięcie i z miną złego wilka oddalił się z obozu. Jego terror nie może przejść na inną osobę.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Zamrugała kilkakrotnie, starając się przyswoić to, co się właśnie stało. Zirytowała go... O matko! Co ona narobiła! Nie dość, że wlazła do jego życia z butami, to jeszcze spowodowała jego gniew! A przysięgała sobie, że będzie myślała racjonalnie! I nic z tego nie wyszło!
- Nie musisz prosić o przebaczenie, bo go nie potrzebujesz - palnęła bez namysłu, wstając. Znów to samo...
- Czasem dobrze jest... się wyżalić...
Och, przestań już gadać! - skarciła siebie w myślach.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Kopnął ze złości w korzeń drzewa, który rozprysnął się pod naciskiem jego buta. Co go opętało, że nagle zaczął się komuś żalić, jakie to jego życie jest złe? Nigdy tego nie robił, ba, nigdy nie pomyślał, by coś takiego zrobić! Wyczuł w niej magię, jeśli nie oczywistą, to ukrytą - w głębi od razu jej zaufał, chociaż instynkt szalał, by tego nie robił. Miała w sobie coś, że ludzie od razu szukali w niej emocjonalnego wsparcia. Z jednej strony pomagało jej to znajdywać przyjaciół w tych czasach. Z drugiej, było niebezpieczną bronią.
- Alfriku, co mam zrobić? - zapytał cicho, przystając. Podniósł głowę do góry, przypatrując się gwiazdom. W jego plemieniu wierzono, iż zmarli po śmierci unoszą się ku niebiosom, stając się płonącymi gwiazdami na nocnym niebie. Każdy miał swoją gwiazdę, która w poprzednim życiu była dla niego najważniejszą osobą. Nie znał się na astrologii, jednak za młodu wskazano mu jego gwiazdę. Był to mały świecący punkt pod konstelacją, którą większość uznała za nieważną. Dla niego znaczyła ona jednak wiele.
- Nie wiem co mam teraz zrobić. On staje się coraz silniejszy, kto może mi pomóc dzielić to brzemię? - pomyślał, zwracając się ku gwiazdom.
Wtem niespodziewanie zawiał wiatr. Nie zwróciłby na niego uwagi gdyby nie to, iż powiał tylko na niego, jakby ktoś specjalnie puścił wiązkę powietrza w jego postać. Liście i gałązki zaczęły się sypać mu na twarz. Odwrócił się w stronę, w którą wiało. Cały wiatr skupiał się w jednym kierunku - ogniska.
Otworzył szerzej oczy. Czy to możliwe? Spojrzał ponownie na gwiazdy. Zmarszczył brwi, nic nie mówiąc.
Ona?
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Westchnęła krótko, siadając z powrotem na ziemi. Był zły. Był zły z jej winy. Dlaczego ona w ogóle się wciąż odzywa, skoro same głupoty wygaduje? A może po raz pierwszy widzi szansę? Szansę na normalne życie? Może właśnie dzięki niemu wyjdzie ku światu z nowo nabytą wiedzą? Może to za jego zasługą już nie będzie tych bzdur gadała?
Zwątpiła. On nawet nie chce z nią rozmawiać, mimo dobrze zaczętej konwersacji. Nie ufał jej. Zresztą, co sie miała dziwić? Spadła z drzewa, od razu do niego lgnąc jak ćma do światła, a przy okazji wymyślała duby smalone na temat jego życia i postępowań, zupełnie go nie znając. Ale czuła, że może mu zaufać, nawet jeśli bez odwzajemnienia. Wygłupiła się... Zrobiła z siebie pajaca.
- Czemu to musi być takie trudne? - jęknęła pod nosem, chowając twarz w dłoniach. Chwyciła po chwili wisiorek w obie ręce. Chciała dobrze. A wszysło na odwrót...
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Czemu? Loran zawsze wierzył w przeznaczenie - coś, do czego dąży każdy, przez całe swoje życie. W epicentrum jego religii wierzono, że istnieje coś takiego jak Linia Życia - strumień zbudowanych z miliardów nitek, z miliardów żyć. Sama Linia znajduje się na zapomnianej przez czas wyspie, poza zasięgiem śmiertelników, choć krążą legendy, iż ktoś dawno temu się tam dostał. Wyruszył z liczną załogą, jednak dotarł tam tylko on. Igrał on z czasem, gdyż ścigała go istota nie z tego świata za to, co zrobił w przeszłości. Odnalazł on brzeg samego życia i zmienił swoje przeznaczenie. Loran wierzył więc w przeznaczenie, lecz był przeświadczony, iż nie jest jego niewolnikiem. To w jego rękach leżała jego przyszłość, on był młotem, który kuje koleje swojego życia.
I właśnie teraz stał nad rozdrożem. Ofiarować swoje życie komuś innemu czy odejść samotnie?
Stanął bezgłośnie za dziewczyną.
- To nie takie proste, co?- mruknął, siadając tuż obok Ylvy. - Stawanie się częścią życia kogoś innego.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

- Ja tak nie potrafię - jęknęła żałośnie, wciąż zakrywając twarz. - To jest niewykonalne. Dogadanie się z kimkolwiek... To wszystko graniczy z cudem. Jak ludzie to robią? To jest bezgranicznie trudne! Domyślać się, co ta druga osoba ma na myśli. Domyślać się, by jej nie zranić, nie skrzywdzić. Ostrzegano mnie, że komunikacja wymaga czasu. Nie wierzyłam. I teraz mam...
Obróciła się do Lorana, patrząc na niego jak zbity pies.
- Ja cię naprawdę przepraszam. To mnie przerasta. To jest dla mnie zupełnie nowe, nigdy nie uczyłam się jak odgadywać czyjeś uczucia, myśli... I jak ich nie przeistoczyć w coś, czego ja i inni będą żałowali. Nie powinnam była wtrącać się w twoje sprawy, czy decyzje, bo kim ja jestem, żeby cię oceniać? Właściwie to nikim, nie znam cię, więc... Nie wiem już, co robić. Jak do siebie kogoś przekonać. To jest poza moimi możliwościami. Gadam bez sensu, wybacz. Nie musisz mnie słuchać. Chyba nawet tego nie robiłeś. Wybacz, chyba trochę przynudzam...
Przymknij się w końcu! Czemu tyle gadasz?!
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Z szybkością strzały przyłożył jej palec do ust sugerując, by przestała mówić.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Jeśli faktycznie wtargnęłaś do mojego życia, mojej historii, to tylko za moją sprawą, gdyż to ja to wszystko powiedziałem.
Westchnął, odsuwając rękę od jej ust.
- Może po prostu zapomnimy o wszystkim złym i zaczniemy od nowa? Oboje stroniliśmy przez bardzo długo od innych, jesteśmy podobni. Może uda się nam dogadać? - zapytał, wyciągając ku niej dłoń, z której uprzednio zdjął rękawicę.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Uśmiechnęła się do niego i przyjęła jego dłoń. Znów. Ale tym razem chwyciła ją w obie ręce, a jej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Skoro mieli o wszystkim zapomnieć...
- Na imię mi Ylva - powiedziała serdecznie, wciąż trzymając jego dłoń. - Muszę przyznać, że masz bardzo szare oczy. Bardzo ładne oczy! Pomyliło mi się... Ale szare też są. Metaliczne wręcz - to mówiąc, pochyliła się jak dziecko, chcąc lepiej przyjrzeć się jego ślepiom. - Taaak, rzeczywiście. Baaardzo szare - zniżyła konspiracyjnie ton głosu. - Jak stal miecza... Bardzo ładne! - wykrzyknęła, odsuwając się nagle.
Wtem nikłe światło wydobyło się z jej amuletu, migocząc przez kilka chwil, po czym zniknęło tak samo niespodziewanie jak się pojawiło.
Hmm... Ciekawe...
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Jego towarzyszka wręcz tryskała energią. Słyszał o chorobach, których objawy siedziały tuż obok niego, lecz wątpił, by była to jedna z nich - najwidoczniej Ylva już taka była.
Nadążając z przyswajaniem informacji wylatujących z ust dziewczyny uśmiechnął się lekko.
- Cóż, dziękuję - popatrzył się na nią, rozradowaną niczym dziecko, po czym przeniósł wzrok na ogień.
Dziwne.

Ranek

Droga z Meot do owego zagajnika po ciemku zajęła mu najwyraźniej o wiele więcej czasu niż sądził. Gdy przyjrzał się drodze, pomiędzy miastem a nimi wyrastała mała, ale jednak wioseczka. Ruszyli razem z pełnym słońcem, nie spiesząc się zbytnio.
- Nie odpowiedziałaś w końcu na moje pytanie - powiedział. - Skąd właściwie przybyw...
Urwał, zauważając, jak grzyb - tak, mrugnął na wszelki wypadek - przebiega przez drogę, wskakując w pobliskie krzaki. Loran stanął, zdezorientowany.
Awatar użytkownika
Ylva
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ylva »

Stanęła jak wryta, wybałuszając ślepia. Mrugnęła kilkakrotnie, by przywrócić trzeźwość umysłu.
- Czy to był... Czy to był grzyb? Poczekaj. - Potrząsnęła głową, zakrywając oczy. - GRZYB?
Popatrzyła z niedowierzaniem na Lorana, potem znów w stronę krzaków. Była totalnie skonfundowana. Jakby sen nagle stał się jawą. Czy on też widział grzyba? A może to była wiewiórka, a wyobraźnia Ylvy skłamała? Ale przecież...
- Czy ty też widziałeś grzyba?! - wykrzyknęła, dając upust swoim myślom. - Chodź.
Chwyciła mężczyznę za rękę i pociągnęła za sobą w zarośla. Jakim cudem twór z jej snów mógł się znaleźć w prawdziwym świecie? To było jak...
- Armagedon... - powiedziała cicho, puszczając rękę Lorana.
Gdzie się nie obejrzeć, tam stada chodzących grzybów.
Loran
Rasa:
Profesje:

Post autor: Loran »

Małe, ruchliwe, z czerwonym kapeluszem na głowie, z naburmuszoną miną i dzidą w ręce stały sobie zgrają pośród drzew. Kilka z nich biegało dookoła, nie mogąc chyba sobie znaleźć miejsca. Loran, z natury wojownik, szczególną uwagę poświęcił ich uzbrojeniu - były to długie ( jak na miarę półmetrowych grzybów ) dzidy z ostrego zielonego korzenia, wyglądające w zasadzie trochę jak ostre kopie rycerskie. Zapewne uderzenie tym musiało nieźle boleć.
Grzyby jak na znak odwróciły się. Stali tak w ciszy, ludzie naprzeciw grzybom aż do chwili, gdy ci drudzy podnieśli wrzask, szarżując.
- Spadamy, już! - krzyknął, łąpiąc Ylvę za rękę i ciągnąc w przeciwną stronę. Pozwolił sobie na szybkie spojrzenie na dziewczynę.
- Cudne, co nie? - powiedział. Oczy błyszczały mu z podniecenia.
Zablokowany

Wróć do „Meot”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości